Na plaży nieopodal domków znajduje się strefa gastronomiczna, na którą w dużej mierze składa się kilka palenisk rozstawionych od siebie w pewnej odległości oraz drewniane stoliki, których bez względu na ilość korzystających z nich osób zawsze jest wystarczająco. Można tu znaleźć stoisko, przy którym w odpowiednich porach wydawane są posiłki, ale to właśnie ognisko wiedzie tutaj główny prym, całymi dniami rozpraszając wokół zapach palonego drewna, a nocą – światło. Przy palenisku znajdują się poduchy, zachęcające, aby przycupnąć przy nim na chwilę albo dwie.
Nieobowiązkowy rzut kością:
1, 3 – ogniska mają to do siebie, że sprzyjają gawędom. Nawet jeśli na co dzień jesteś oszczędny w słowach, siedząc tu, czujesz potrzebę rozmawiania, najlepiej zupełnie szczerze. 4, 5 – nie wiesz, czy tylko ci się wydawało, czy naprawdę dostrzegłeś coś w ogniu. To jedno ze starych wspomnień. W zależności od tego, czy było ono pozytywne, czy negatywne, do końca wątku towarzyszy Ci lepszy lub gorszy humor. 6 – zauważasz, że ktoś porzucił lub chwilowo zostawił przy ognisku bodu beru – tradycyjny malediwski bęben. W przypływie inspiracji masz ogromną ochotę po niego sięgnąć. Jeśli to zrobisz i opiszesz swoją próbę gry na instrumencie na min. 2 tys. znaków, możesz w odpowiednim temacie zgłosić się po 1 pkt z działalności artystycznej.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Nie każdy dzień wymagał miliona przygód i adrenaliny. Tego wieczora Max postawił na odpoczynek przy ognisku i dobry posiłek na terenie domków, w których mieszkali. Słońce powoli zachodziło barwiąc niebo na przepiękne odcienie różu i pomarańczu, a nastolatek powoli kroczył w kierunku paleniska z papierosem w ustach. Wokół nie było przesadnego tłumu. Większość feriowiczów zapewne korzystała jeszcze z kąpieli w oceanie lub zwiedzała tajemnicze zakamarki wysp nie myśląc o czymś tak przyziemnym jak kolacja. Solberg zajął miejsce dość blisko ognia, by móc grzać się od jego płomieni, a jednocześnie na tyle daleko, by nie czuć się zagrożonym przez ten żywioł. Już miał zamawiać coś do jedzenia, gdy kątem oka zauważył w palenisku coś dziwnego. Nieco uważniej spojrzał w płomienie i zamarł. Ogień zdawał się działać niczym myślodsiewnia. Odtwarzał jedno z najlepszych wspomnień z życia Maxa. Wspomnienie, które sprawiało, że serce nastolatka biło szybciej, a ciepło rozlewało się po jego ciele. Pewna pamiętna Gwiazdka, pełna miłości i bliskości. Max całkowicie zatopił się w tym wspomnieniu, na chwilę zapominając, że istnieje jakikolwiek świat poza tymi tańczącymo przed nim płomieniami.
Pierwszy szkolny wyjazd. Nie miała żadnych oczekiwań, jak już to obawy. Ta lokacja trochę zaskoczyła ją w ciągu zimy, ale trudno by było narzekać, nigdy nie byli z Oliverem na prawdziwych wakacjach a to miejsce bardzo różniło się od Anglii. Do tego stopnia, że oderwała się od książek i większość czasu faktycznie poświęcała na spacery po okolicy. Celowo unikała ludzi, zmieniając miejsca kiedy tylko zaczynało robić się tłoczno. Była pod wrażeniem swobody, której tu mają, Hogwart jednak wiązął się z pewnymi ograniczeniami, tutaj kompletnie nie czuła się pilnowana i miała wrażenie, że nikt by nie zauważył nawet jakby opuściła ośrodek. Oczywiście, coś takiego niesamowicie jej odpowiadało. W praktyce nie zamierzała się oddalać - musiała mieć na oku Oliviera, ale sama opcja ją niemal relaksowała. Postanowiła na chwilę przysiąść przy ognisku, kiedy słońce zaczęło zachodzić i o dziwo poczuła nawet lekki powiew wiatru. Niestety widziała, że ktoś tu jest, ale dopiero kiedy się przyjrzała, dotarło do niej, na kogo wpadła. Znowu. - No nie wierze. Znowu ty - ewidentnie skończyło się już Panowanie. - Nadal nie znalazłeś sobie dorosłego towarzystwa? Najpierw za mną łazisz, potem widzę cię na SZKOLNYCH śnieżkach, teraz szkolny wyjazd... naprawdę zastanawiam się, czy nie czas gdzieś to zgłosić.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Zatracony w ognistych płomieniach nie widział małej sylwetki, która pojawiła się niedaleko. Mile wspomnienia pochłonęły go całkowicie pozwalając, by wszelkie wątpliwości i gorzkie uczucia jakich ostatnio doświadczał chwilowo odeszły w zapomnienie. Z tych rozmyślań wyrwał go jednak głos pełen wyrzutów. Znowu. Naprawdę miał dosyć. Chciał w te ferie odpocząć a skończyło się jak zwykle. -Naprawdę myślisz, że nie mam nic lepszego do roboty? Przyjechałem tu z moim chłopakiem, który tak się składa pracuje w tej pożal się boże instytucji. - Może i nie musiał jej się tłumaczyć, ale w przeciwieństwie do niektórych, nie był miłośnikiem jedenastoletnich dziewczynek. -Nie wiem co do mnie masz oprócz tego, że próbowałem uratować Cię przed wpierdolem na Noktunie, ale naprawdę nie mam zamiaru kłócić się z dzieckiem. Chcesz mnie zgłosić? Proszę bardzo idziemy na najbliższy posterunek. - Wstał, jakby podejmując wyzwanie. Był ciekaw czy Baby jest mocna tylko w słowach, czy idą za tym też jakieś czyny. Spojrzał na nią wyczekująco, po czym odpalił papierosa. Jeśli młoda myślała, że przyjdzie tu i sobie na niego pokrzyczy to chyba znów miała się nieco zaskoczyć.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Dla Baby każda okazja, żeby wyładować na kimś złość, była dobra. Zresztą, nie było jej aż tak wszystko jedno czy mężczyzna jest tu czy nie - nie odkąd dowiedziała się, że utrzymuje kontakt z Oliverem. Miała nadzieje, że nie zamierzali się tu widywać, bo rosnące zaufanie Olivera do dorosłych niepokoiło ją nie na żarty. - Przekaż mu, że mi przykro - rzuciła, zdając sobie sprawę, że nie może się w takiej sytuacji za bardzo bulwersować. Niestety dorośli inni niż nauczyciele też byli dopuszczeni na ten wyjazd, co, jej zdaniem, było zupełnie bez sensu. - Nie potrzebuje niczyjego ratunku - dodała tylko oburzona i przewróciła oczami, kiedy mężczyzna poderwał się gotowy do testowania jej zapewnień. - Dobra, już nie dramatyzuj. Jak musisz tu być to sobie bądź - powiedziała łaskawie, zupełnie jakby to była właśnie jej decyzja. - tylko nie zbliżaj się do Olivera - martwiła ją ta ich dziwna przyjaźń i chociaż miała nadzieje, że Ollie ma trochę rozsądku i nie będzie więcej spotykać się z obcymi bez świadków, to nigdy nie mogła być pewna.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Faktycznie Oliver powinien nieco bardziej uważać na swoje znajomości. Max wbrew pozorom próbował to w nim zaszczepić i otoczył chłopaka opieką, by mieć pewność, że dzieciak nie wpakuje się w nic, co by mogło zniszczyć mu dzieciństwo i beztroskę. Oczywiście Baby nawet nie próbowała tego zrozumieć, bo dużo łatwiej było wyżywać się na nastolatku niż włączyć logiczne myślenie. -Ta, on chyba słyszał to już z wielu źródeł, ale dobra, przekażę. - Odpowiedział beznamiętnie, po czym gotów stawić się na tutejszej policji wstał z miejsca, oddając się w ręce nikotyny i dziewczynki. -Jesteś pewna? Może zaraz wyskoczę na jakiegoś dzieciaka i tym razem jego będę dręczyć? Chyba powinnaś faktycznie mnie zgłosić. - Zapewnił ją, choć głos Maxa kipiał ironią i sarkazmem. Testowanie ludzi było hobby, którego nie potrafił się tak łatwo pozbyć. -Chcesz, czy nie, nie odczepię się od Olivera. Jeśli chce się ode mnie uczyć eliksirów to zawsze pomogę, a przy okazji mogę patrzeć, czy nikt nie robi mu krzywdy. Przestań zachowywać się jak jego matka, masz dopiero jedenaście lat. - Sam w jej wieku nie był wiele lepszy jeżeli chodziło o butę, ale przecież nie mógł sobie pozwolić na pyskówki ze strony jakiejś smarkuli, która uznała, że będzie go bez powodu nienawidzić. Problemem jedynie mogło być to, że kobiety i jednocześnie dziecka nie powinien bić, więc musiał zdecydowanie trzymać nerwy na wodzy.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Na Malediwach Lockie był w swoim żywiole. W pewnym stopniu wierzył, że jego powołaniem jest bycie turystą, więc zawsze, kiedy były szkolne wakacje czerpał jak najwięcej z możliwości nie robienia zupełnie niczego. Maszerował po plaży z dwiema wielkimi margaritami, po jednej w każdej ręce, żeby nie musieć dwa razy chodzić do baru, oczywiście ubrany od stóp do głów w długie portki i golfa, klasycznie jak na siebie, aż nie zobaczył Solberga kłócącego sie z dzieckiem. - Twoja siostra? - zapytał, podchodząc- Macie takie same zaparcie w oczach. - dodał, widząc zdziwienie na twarzy tej dwójki. Pociągnął ze słomeczki jedną z kolorowych margarit, zerkając na Solberga znad słonecznych okularków, po czym przyjrzał się dziewczynce- W sumie w ogóle jesteście podobni. Jesteś małą Solberdżanką? Solberinką? Solbiegunką? - zaczął zaczepiać dziewczynę- Nie? A powiedz coś po Solbergowemu, na pewno umiesz. Nie umiesz? Nie udawaj. - -drążył tak natarczywie, że ta uznała za logiczne zawinąć sie i uciec od najpewniej pijanego dziada. Swansea klapnął sobie na świeżo zwolnionym miejscu i postawił, wielkodusznie, swoją druga margaritę obok Maxa. - Nie ma za co. - powiedział, szczerząc zęby jak debil.
| Atlas
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Zaaferowany Baby, początkowo nie zwrócił uwagi na typa z dwoma margaritami w rękach, dopiero jak podszedł i się odezwał, zdał sobie sprawę, że typa zna. Co więcej, już kiedyś ze sobą używkowali i to też na szkolnym wyjeździe. -A w życiu nigdy! Wystarczy mi rodziny na tym świecie. - Żachnął się, po czym po chwili namyślenia zrozumiał, że w sumie jeśli spojrzeć na charakter, Baby faktycznie mogłaby być z nim spokrewniona. Gorzej w kwestii wyglądu, ale Max miał na tyle pojebane więzy krwi, że i to dałoby radę jakoś wytłumaczyć. -Jesteś niereformowalny. - Prychnął jeszcze trochę spięty, gdy dziewczyna opuściła palenisko, zostawiając facetów samych sobie. Solberg spojrzał tęsknie na trzymane w dłoniach Lockiego drinki, po czym odpalił po prostu szluga. -Zostaniesz moim rycerzem jak będziesz odganiał ode mnie dzieciaki. Ta mała powinna się cieszyć, że nie dałem jej zdechnąć na Nokturnie. - Nakreślił kontekst sytuacji, po czym odchylił się nieco do tyłu i wypuścił z ust dym, prosto ku malediwskim niebiosom.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Wzruszył ramionami ni to zadowolony ni w geście obojętności. - Aż taką masz liczną rodzinę? - założył nóżkę na nóżkę jak zgrabna panienka na plażuni, nawet mimo, że nie był ani zgrabny ani nie był panienką, ale wiadomo, margarita z parasolką dawała przepustkę na cudaczenie. Pociągnął jeszcze łyczka, zadziwiony, że Solberg gardzi jego hojnym darem. - Nie jestem pewien, czy do grona Twojego nieszczęścia życiowego potrzebny Ci jeszcze taki rycerz jak ja, lol. - parsknął w swojego drinka i pomasował się po brzuszku- Daj spokój, z tych wszystkich kretyńskich plotek jakie ludzie o tobie opowiadają to Ci już tylko dzieciobójstwa brakuje. - pokręcił głową rozbawiony tą perspektywą. O Solbergu mówiło się co jakiś czas, z różnych dziwnych, czasem debilnych, czasem tragicznych powodów. Nawet ktoś z tak małym stażem w szkole, czy w ogóle w Szkocji jak Lockie, słyszał niektóre z tych historii. - Objadłem sie mango. Stary, ja chyba chce tu mieszkać. - powiedział przeciągając się - Idziemy na plażunie? Ponoć jest tu taka w zakamarku, gdzie nie ma ludzi. Ja bym se popływał, ale nie lubię przy ludziach. - nakreślił swoje pragnienia.
| Atlas
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
-Jakbym znał ją całą, to bym powiedział Ci konkretnie, a tak to mogę się tylko domyślać, że oprócz tego "w chuj", które znam, jest jeszcze "w kurwę", których nigdy nie poznałem i raczej nie poznam.- Prychnął, bo taki już jego los, że sytuację rodzinną miał bardziej zawiłą niż ta z "Mody na sukces" i jakoś tak się utarło, że co jakiś czas, nowe rewelacje w tym temacie wychodziły na światło dzienne. Tyle co zmarł mu dziadek i dziwił się, że nie zostawił po sobie jakiś nieślubnych dzieci, którymi musiałby się zająć. -Jaki Pan, taki Rycerz. - Zaśmiał się, klepiąc go po plecach, jakby dając tym samym znak, że siedzą w tym bagnie razem. -O, dzięki! Ostatnio szukałem nowego pomysłu na życie. Dzieciobójstwo nie brzmi najgorzej. - Ni to zażartował, ni mówił poważnie. Ciężko było to wyczytać z jego tonu głosu i mimiki szczególnie, gdy bardziej interesował go papieros, który odciągał myśli nastolatka od przepysznie wyglądających drinków. Na szczęście był w na tyle stabilnej sytuacji, że mógł na spokojnie sobie ich odmówić. -A daj spokój. Gorąco w pizdę. Tubylcy jacyś tacy dziwnie weseli, wszędzie ten jebany piasek.... Prawie jak Arabia, tylko ocean ratuje sytuację. - Wyraził swój pogląd na malediwską wyspę. Owszem, nie narzekał ze względu na mile spędzony czas, ale tropiki wciąż nie były jego klimatami. -W sumie to bym popływał. - Mruknął pod nosem. -A co, nie umiesz i boisz się, że narobisz sobie obciachu? - Zainteresował się tą awersją Lockiego do pływania przy innych, a żaden inny powód nie przychodził mu do bani, bo oczywiście nie przeszło mu przez myśl, że ktoś może nie czuć się tak komfortowo rozbierając się przed światem, z wielu różnych powodów.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Swansea zawtórował śmiechem, bo w sumie miał podobnie. Jak siedzieli w Rotterdamie to mu się wydawało, że jest ich tylko trójka, a po przyjeździe do Anglii okazało się, że tych Swansea to co chwila gdzieś jakichś i to nie jakaś tam rodzina, tylko RÓD kurwa. Po dziś dzień nie ogarniał chyba nikogo poza Elijahem. - To lepiej znajdź rycerza z chodami wśród aurorów, bo ja na prawie znam się tylko od tej drugiej strony. - przyznał, wyciągając z drinka parasolkę i wtykając ją sobie za ucho, po czym posłał Maxowi zadowolony uśmieszek- No dla mnie jest o niebo lepiej niż w Arabii. Jest wiaterek, woda, dużo wody, są palmy, owoce, dziewczyny w bikini... - zaczął wyliczać, aż zabrakło u palców, bo drugą rękę miał zajętą drinkiem- No i w ogóle jest super. - czuł, że mógłby być dziwnie wesołym tubylcem z Malediwów. Spojrzał na Maxa znów znad okularów, jakby rozważał, czy chce mu zdradzić powód swojej awersji do pływania w miejscach publicznych. - A może ja po prostu nie lubie ludzi, hm? - uniósł brwi, bo to przecież w jego mniemaniu doskonała wymówka do właściwie wszystkiego- Umiem pływać, nie bój sie, chociaż znając skale Twoich skilli to na ratownika tez masz pewnie jakiś patent. - negliż w miejscach publicznych był czymś okropnym. Negliż sam w sobie był czymś okropnym. Na samą myśl poprawił rękawy golfa i pociągnął zdrowego, solidnego łyka drineczka. - To cho i nie żal sie. - podniósł dupsko, dopijając margarite i biorąc te, której Solberg nie chciał w rękę- To w tamtą stronę. Ponoć. - wzruszył ramionami, bo sam tam jeszcze nie był.
| Atlas
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
No tak, on tu sobie marudził na liczebność rodziny, a miał obok samego Swansea. Czasem naprawdę komórki mózgowe Maxa wybierały się w daleką podróż i nie wspierały jego procesów myślowych. -O to się nie martw. Akurat dobre kontakty mam wyrobione. - Puścił mu porozumiewawcze oczko, bo i owszem, sam Max też raczej wiedział jak prawo łamać, a nie go przestrzegać, ale czyż jego chłopak nie przyjaźnił się z samym szefem biura aurorów? Do tego miał jeszcze kilka pomniejszych znajomości, które na pewno raczej by pomogły niż zaszkodziły. A przynajmniej na to liczył w razie potrzeby. Do tego czasu jakoś udawało mu się wymykać sprawiedliwości i wolałby, żeby tak pozostało. -Z tymi laskami to ciężko się kłócić, jest na czym oko zawiesić. - Rozejrzał się, jakby właśnie jakiejś szukał. Może i był w szczęśliwym związku (jeszcze), ale nie oznaczało to, że pozostawał ślepy na uroki innych. -Parę lasek się "na ratownika" wyrywało. - Skomentował tylko tę część, bo jakoś nie wierzył w tę ściemę o awersji do ludzi, ale uznał, że chuj z tym, Lockie ma prawo do swoich tajemnic. Westchnął więc znowu i wrzucił dopalonego szluga do paleniska, po czym kiwnął kumplowi głową że czas iść i pomoczyć dupsko w przyjemnych wodach tutejszego oceanu.
//zt +
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees