Tuż przy wiszącym moście znajduje się to niezwykłe miejsce. Nikt nie wie kto, kiedy i po co ustawił tutaj te kamienie. Możliwie, że były jeszcze nim zbudowano Hogwart. Każdy kto usiądzie w środku, zamknie oczy i w zupełne ciszy wsłuchiwać się będzie w otaczające odgłosy ma szanse usłyszeć ciche szepty zamieszkujących to miejsce duchów.
Szczerze powiedziawszy, wcale by się aż tak bardzo nie zdziwiła, gdyby w plotkach o meblach w sali transmutacyjnej było jakieś ziarenko prawdy. Po Pattonie spodziewać się można było wszystkiego, a przemiana niereformowalnych uczniów w ławkę czy coś podobnego była dosyć wygodna, biorąc pod uwagę możliwość 'wkopania' kałamarnicy w nagłe zniknięcie biedaka. Oczywiście był to najbardziej czarny scenariusz jaki mogła sobie wyobrazić i chyba nie do końca prawdopodobny (bo przecież dyrko by do niczego takiego nie dopuścił), ale co tam. Niektóre rzeczy trzeba sobie tłumaczyć nawet w tak pokrętny i absurdalny sposób. - Uwielbiam. Wiesz, teraz to jeszcze pikuś, bo wszyscy jesteśmy tak naprawdę dorośli, ale te kilkanaście lat temu to nie mam zielonego pojęcia, jak rodzice dawali radę to wszystko ogarnąć. W sensie nas - całą gromadkę dzieciaków i jeszcze przygotowania. Przecież to musiał być istny armagedon - zaśmiała się na samą myśl. Myślała już o tym kiedyś i nawet zapytała mamę o to, jak sobie wtedy radzili, ale ta tylko wybuchnęła śmiechem i odparła, że 'ma się swoje sposoby'. Słysząc kolejne słowa Maxa prychnęła niby urażona i posłała mu najbardziej piorunujące spojrzenie, na jakie było ją stać. - Uważaj, Solberg, bo jak sobie nagrabisz to nie będę już więcej taka milutka - powiedziała, grożąc mu przy tym palcem, tak dla podkreślenia, że mówi całkowicie na serio. Tak tak, a krowy umieją latać. - To chyba... dobrze? - Bardziej spytała, niż rzeczywiście odpowiedziała i przekrzywiła przy tym głowę w bok. Nie potrafiła stwierdzić, czy to dobrze, czy nie, biorąc pod uwagę to, co się wydarzyło. Na plus zdecydowanie było to, że wrócił do domu i zapewne miał tam jakieś zajęcie, więc może choć na chwilę udało mu się oderwać myślami. - Weź, aż mam ciarki - rzuciła jedynie, kiedy wspomniał o selekcji naturalnej. Chociaż faktycznie w tej szkole działy się takie rzeczy, że taka opcja mogła nie jednej osobie przebiec przez myśl. Ale i tak mroziła krew w żyłach, bo to mocno kłóciło się z ogólnymi założeniami na temat szkół. - O, czyli klasyka - samo się stało - parsknęła, ale do śmiechu to jej akurat było daleko. Mogło to zabrzmieć mocno średnio, ale nie chciała być złośliwa ani nic takiego. - Dobra, zostawmy to już może, też nie chcę cię męczyć, bo to musi być okropne. Nie będę ci matkować, jesteś zbyt duży na takie rzeczy - dodała po krótkiej chwili, chcąc przejść na nieco inne tematy, już nie tak bezpośrednio związane z tamtą sytuacją, bo zdawała sobie sprawę, że naprawdę nie było to dla niego nic przyjemnego. Poza tym kim była, żeby jeszcze bardziej to rozgrzebywać? - Hm, no skoro sam proponujesz, to żal nie skorzystać - odparła, aby następnie spojrzeć mu w oczy i nareszcie można było dostrzec u niej nikły ślad rozbawienia. - I mam ci uwierzyć? No nie wiem, nie wiem... Czasem kłopoty same nas znajdują, więc wiesz. A co do tego drugiego, to nawet nie śmiem się łudzić, że nic więcej, jak to ująłeś, wokół ciebie nie jebnie. Marzenie ściętej głowy - rzuciła. To było po prostu niemożliwe, nie ma się co okłamywać. - Co powiesz na kubek gorącej czekolady jak już wrócimy do zamku? Chyba że masz jakieś inne plany, to wtedy kiedy indziej, wiesz, gdzie mnie szukać - zaproponowała, nie ruszając się jednak jeszcze z miejsca. Nie spieszyło jej się do wychodzenia z igloo.
+
Autor
Wiadomość
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Obrońca widoczność: zawrotne 42 obrona: tak -> E tłuczki:6 :'); C, J, I, F, I, H, jedna spółgłoska przerzucona na E
Kate uśmiechnęła się pokrzepiająco do @Winnifred A. Seaver, który skomplementował jej jakże przeciętną grę. Musiała jednak przyznać, że zaczarowane kafle poruszały się niezwykle szybko! Dodatkowo ta większa pętla zaburzała jej percepcję przestrzeni, ponieważ w dużej mierze bazowała na pamięci mięśniowej, a jej ciało nie miało zamiaru rzucać się na pewne odległości, zakodowawszy uprzednio, że tamte obszary znajdowały się poza zakresem, który powinien ją zainteresować. - Tobie też przecież dobrze idzie - odwzajemniła przyjacielskie kurtuazje, choć po prawdzie nie widziała ani przez chwilę, jak radził sobie w obronie swoich pętli, bowiem na te jej leciało naprawdę sporo kafli, jeden po drugim... Nie zdążyła też niestety ustrzec Gryfona przed nadlatującym doń kaflem, którym oberwał prosto w głowę. Kate skrzywiła się współczująco. - Wszystko ok? - zapytała, a gdy upewniła się, że chłopak jest w stanie latać dalej i tłuczek nie zmiażdżył mu czaszki, odbiła nieco i poszybowała bliżej swoich pętli, które się nieco skurczyły - albo była to jakaś podświadoma manifestacja jej marzeń. Pogoda w bardzo szybkim tempie zaczęła się psuć i nim się wszyscy spostrzegli, z nieba runęła istna ściana deszczu! Przez głośny szum wody doleciał do niej głos Ruby - "DESZCZ NIE JEST POWODEM DO PRZERWANIA TRENINGU". Słowa te skwitowała cichym jęknięciem, zaraz później poprawionym o głośniejsze jęknięcie, gdy oberwała tłuczkiem w ramię, teraz pulsujące z bólu. Deszcz zalewał jej oczy, a i tak beznadziejna widoczność wcale nie poprawiała jej sytuacji. Nie widziała nikogo ani niczego wokół, co dopiero czarnych, szybujących z ogromną prędkością tłuczków. Zacisnęła dłoń na trzonku miotły, czując, jak ślizgają się po nim mimo rękawic miotlarskich. Jeśli nie spadnie dziś z miotły, powinna świętować... Zorientowała się w pewnym momencie, że w jej kierunku szybowała jakaś piłka. Tłuczek? Nie, chyba kafel! Zmotywowała się, by go złapać - był tak mokry, że prawie wyślizgnął jej się z rąk, ale udało jej się powstrzymać go od przelecenia przez środek pętli. Zaraz później uniknęła jednego tłuczka, a drugim oberwała, tym razem w nogę. Syknęła z bólu, mając zamiar jednak poszybować w kierunku murawy - jeden z tłuczków chyba chciał ten proces przyspieszyć, uderzając ją w głowę. Zaklęła głośno i siarczyście, kolejnego nadlatującego tłuczka po prostu wykopując w powietrze. Cholerny deszcz! Rozumiała jednak, że takie ćwiczenia również były im potrzebne, bo warunki atmosferyczne na boisku mogły się zmieniać.
Ricky McGill
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Zachichotał pod nosem na słowa siostry i poklepał ja pocieszająco po ramieniu. - Ewidentnie czasy świetności jako latawica masz już za sobą - skomentował współczującym tonem, bardzo ubawiony dwuznacznością dialogu. Wolał skupiać się na pozytywnych stronach życia, dlatego nie ubolewał mocno nad potknięciami w treningu, nie zmartwiła go też nagła ulewa - bez jojczenia wskoczył znów na miotłę i kontynuował ćwiczenia jak Rubson przykazał. Zadaniem trójki ścigających było wyrwanie sobie kafla; rzucił się szturmem na @Marla O'Donnell i odebrał jej zgrabnie piłkę. Niestety, podczas lotu nie zauważył w porę atakujących go tłuczków i udało mu się uniknąć tylko jednego z sześciu. I to niespecjalnie mu w czymkolwiek przeszkodziło, bo przecież nawet nie poczuł gradobicia uderzeń; po udanej akcji i wylądowaniu obejrzał się pobieżnie w poszukiwaniu ewentualnych stłuczeń, bo wiedział że Marlena będzie marudziła jeśli tego nie zrobi. Ogólnie trening uznał za bardzo udany i był pewny, że w nadchodzącym meczu spuszczą Krukonom srogi łomot.
Winnifred A. Seaver
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : włosy jasny brąz, niebieskie oczy, piegi na nosie
Miłość boli doświadcza tego, kiedy tłuczek Hex uderza go w głowę, a życie mu przelatuje przed oczami, może widzi jakąś gwiazdę lecącą w jego stronę, to jednak Ruby, zakuwała w uzdrawianie i teraz głowa Winniego jest calutka i śliczniutka. Potakuje też Kate, że wszystko gra. Kieruje spojrzenie w stronę @Helen 'Hex' O. Eastwood, mrużąc oczy. To chyba ta mała, jaka mała!? Ona prawie go wzrostem przerasta! Zaraz to jednak chce wyłapać Darby, bo jeśli jej się oberwało? Ma nadzieję, że Maguire pomoże wszystkim, nawet jeśli właśnie słyszy w tle jakieś jej dzikie kurrwa. Nie brzmi jak zaprawianie do boju wręcz przeciwnie. Martwi się o swoją dziewczynę z przyczepy, a przecież chciał ją widzieć na miotle, jak ta lata i mknie w powietrzu. Teraz jednak trochę się obawia zobaczyć jej twarz zakrwawioną, chociaż to nie prawdziwy mecz, tylko trening Ruby, w którym ludzie co jakiś czas giną, a niektórzy nigdy już nie wracają, co może pójść nie tak? Pani kapitan ma racje, żaden deszcz im niestraszny. To nie powód, aby przerywać, ale tu nic nie widać. Deszcz staje się zasłoną, za którą czeka quidditchowa pętla. Najpierw były one ogromne teraz normalne. Pierdoliło już mu się w głowie. Chyba zęba wybija, bo wypluwa coś z ust, czując lekki posmak krwi. Bronić nawet nie ma kiedy, @Kate Milburn musiała pochwalić go z grzeczności, za to, jak mu świetnie idzie, pewnie nie wzięła okularów, ale nawet jeśli w takim deszczu nawet okulary nie pomogą. Tak mu fatalnie idzie, że brakuje tylko kolejnego tłuczka, ale na szczęście zauważa jednego, pędzącego wprost na niego i unika go z łatwością, modląc się, żeby znowu nie jebnąć w bramkę.
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Jak mogłaby się nie zgodzić na propozycję Morgan? Jeszcze nie miała pojęcia jakie życzenie miałaby wysunąć w stosunku do dziewczyny w razie ewentualnej wygranej, ale to nie miało znaczenia. Teraz przynajmniej miała jakiś cel, a i tak o ile jej się nie poszczęści to nie będzie musiała się tym wszystkim przejmować. Jakby nie patrzeć chodziło tutaj o kogoś kto miał o wiele większe doświadczenie od niej. - Stoi - przystała na to, wyciągając nawet dłoń, aby uścisnąć rękę Davies na przypieczętowanie tej niesamowitej umowy. Pierwsza część treningu na pewno nie była satysfakcjonująca pod względem uzyskanych wyników. Obie zdobyły znicza w całkiem krótkim czasie i uniknęły tłuczka. Co prawda Huang jedynie o włos, ale liczy się efekt. Później na pewno poziom trudności się podniósł ze względu na gwałtowne załamanie pogody. Ruby raczej nie bardzo mogła im dwóm podkręcić ćwiczenie, bo w końcu chodziło jedynie o łapanie znicza chociaż zdecydowanie tłuczki stały się o wiele bardziej aktywne. W końcu poprzednio jakoś uniknęła kontuzji, a tym razem jedna z żelaznych kul uderzyła w jej kolano, inna zahaczyła o ramię i sprawiła, że niemal utraciła kontrolę nad mknącą z ogromną prędkością miotłą. Finalnie jednak udało jej się zacisnąć nareszcie palce na złotym zniczu i w tym momencie w jej plecy uderzył ostatni tłuczek. Bolało, zapewne zostaną jej po tym mocne sińce, ale chyba było warto.
Szukający widoczność:84 łapiesz?łapię tłuczki: 2 → I, B, jeden siniak
Uśmiechnęła się do, najwyraźniej całkiem ukontentowanej brzmieniem zakładu, Mulan, po czym zdążyła jedynie skinąć głową w geście życzenia jej powodzenia, nim obie wpadły w wir pogoni za zniczem. Pierwszą część zmagań zakończyły bez uszczerbku na zdrowiu, jednak kolejna zapowiadała się, jako znacznie większe wyzwanie. Ulewa zdecydowanie nie mogła być wymówką do zrezygnowania z dalszej części treningu i gdyby nie słowa Maguire, pewnie nawet nie wpadłaby na pomysł, że ktokolwiek mógłby teraz zwątpić w sens wykonywania kolejnych ćwiczeń. Zdążyła docenić obecność trudnych warunków, gdy te nadarzały się w trakcie spotkań - niejednokrotnie okazywało się dzięki nim, że długotrwała praktyka i meczowe doświadczenia znacząco procentowały, dając przewagę w powietrzu tym, którzy nie obawiali się gniewu żywiołów. Widoczność była fatalna, a rozpoznanie błysków piłek i odróżnienie ich od migotania spadających kropli wydawało się niemożliwe. Przez pierwsze kilkanaście sekund pozwoliła więc sobie na swobodne korzystanie z kolejnych podmuchów, które wypychały ją z dala od drużynowego zgiełku. Kiedy już wydawało jej się, że dostrzegła znicz, tłuczek z dużym impetem uderzył ją w prawą łopatkę, odbierając na moment równowagę, a na chwilę dłużej również dech. Kuląc się z bólu, kompletnie nie potrafiła skupić się na swoim zadaniu, więc jedynie ruszyła jeszcze wyżej w powietrze, dając sobie chwilę na otrząśnięcie się z szoku i otępienia. Wkrótce wróciły do niej wszelkie siły i zawzięcie, więc skierowała się po łuku w stronę kręgu, kiedy tuż nad linią drzew za polanką ujrzała jakże znajomy błysk. Rzuciła się pędem do boku, unikając kolejnego spotkania z krwiożerczym tłuczkiem, a chwilę później była już między koronami choinek, gdzie przeprowadziła udaną pogoń za skrzydlatą piłką. Zameldowała się przy kamiennym kręgu ze złapanym zniczem, widząc tym samym, że jej próba zawierała prawdopodobnie mniej przygód, niż ta w wykonaniu poobijanej Huang. Choć czy aby na pewno wygrała ich mały zakład? Przede wszystkim pojawiła się później, do tego też przecież oberwała tłuczkiem. I, o czym jeszcze przez chwilę nie miała pojęcia, z jej rozciętej sosnowymi igłami skóry na kości policzkowej dość intensywnie spływała strużka krwi, czego nie kamuflował nawet lejący z nieba deszcz. - Chyba przeżyłyśmy. - podsumowała zwięźle i wzruszyła ramionami, nieznacznie krzywiąc się, gdy przypomniała o sobie obita łopatka. Do tego nie do końca była pewna, kto powinien być arbitrem w porównywaniu ich zniczowych starań.
Pałkarz widoczność: 6 bronisz? tak tłuczki: 2 - A i E XDDD
Nawet nie zdążyłem krzyknąć do Ruby, ale teraz prędko podlatuję ją przeprosić. - Kurwa. Nic ci nie jest? Nie chciałem tak zajebać - pytam trochę zmartwiony, ale ona ma wszystko gdzieś i postanawia dalej kontynuować trening jakby nigdy nic. Nie wiedzę KOMPLETNIE nic. Leje okropny deszcz i tylko kręcę się po niebie bez sensu. Mam wrażenie, że pogoda po prostu nienawidzi mnie i zawsze dla mnie jest najsurowsza. Powinienem był założyć gogle, które odbijałyby krople wody, ale ofc nie wziąłem na trening. Dlatego kiedy leci tłuczek, wiem że w niego nie trafię, bo gówno widzę. Wobec tego, kierując się jedynie zmysłem słuchu lecę tak, by przyjąć na klatę uderzenie, to jedyne jak wiem że mogę uratować sytuację. Boli jak cholera, ale przynajmniej się udało. Przez to, że nic nie widzę średnio ogarniam latające wokół mnie tłuczki i dostaję nim aż dwa razy, bo macham tylko bezsensownie pałą i nie wiem gdzie one są. No cóż, średnio mi idzie, jestem mokry i już bardzo bym chciał skończyć trening.
______________________
flying isn’t dangerous; crashing is
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Co się z Ryśkiem pośmiała to ich, jednak Ruby nie zamierzała robić z treningu kabaretu (od tego byli oni) i raz dwa zagoniła ich z powrotem na miotły, kompletnie nic nie robiąc sobie z tego, że leje. Lodowate krople nie były przyjemne, acz orzeźwiające i choć początkowo niewiele widziała, a przez to utraciła kafla na rzecz Ryszarda, tak po chwili maksymalnie się skupiła i ruszyła z szarżą na @Darby Easton. Pomimo niesprzyjających warunków, nie dość, że zgrabnie unikała tłuczków (obrywając tylko jednym!!) to jeszcze zajumała Gryfonce kafla. - Sorka! - krzyknęła tylko do niej z uśmiechem. Jednak wciąż miała w sobie coś z latawicy i gdy chciała to potrafiła pokazać się na boisku jako całkiem przyzwoita ścigająca. Z uznaniem kiwnęła na fakt, że jej brat nauczył się w końcu, że po treningu powinien sprawdzić swoje kości i poklepała go w ramię. - Z Krukonów to se pierzynę zrobimy.
______________________
Darby Easton
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : Sarnie spojrzenie, opadająca powieka i melodyjny głos. Pachnie olejkiem arganowym.
Ścigający widoczność:38 przejęcie: nieudane tłuczki: 5 - dwoma dostaję
Deszcz deszczem, ale te wielkie, lodowate krople spadające z nieba bardziej zapowiadały Armagedon, niż zwyczajne pogorszenie pogody. Zacinało tak gęsto, że ze swojej pozycji Darby nie widziała nic. Dosłownie — nie wiedziała, czy wybrała feralne gogle z gryfońskiego zaopatrzenia czy może regularni gracze byli już przyzwyczajeni i bardziej wyczuleni na niuanse migające na horyzoncie — przez dłuższy moment wisiała na miotle w powietrzu, próbując coś dostrzec. Ni stąd, ni zowąd, Marla jak szybko się ujawniła, tak szybko zmykała już z wyrwanym dziewczynie kaflem. Zrobiła to tak sprytnie, że ta nawet nie usłyszała, jak nadlatuje i gdyby nie jej rzucone zza ramienia przeprosiny, to może i moment Darby by zajęło uświadomienie sobie, że ta zabrała kafla. Nie chcąc być jednak totalnie nieprzydatna, ruszyła za studentką, spodziewając się, że gdzie ona to pewnie i Ricky - a to on miał być jej tymczasowym celem. Skierowała trzonek miotły w dół, widząc kogoś, kto mógł być nim, przyśpieszyła i... Zarobiła kaflem w łopatkę, a przez siłę uderzenia zupełnie nie zapanowała nad hamowaniem. Co gorsza, osoba, którą zauważyła, nawet nie była bratem Marli. Ba, to w ogóle nie był chłopak. W kulminacyjnym momencie próbowała się przechylić, by zamortyzować uderzenie, ale i tak zaryła kaskiem w kask @Mulan Huang tak mocno, że aż mogła policzyć błyskotliwe światełka, która pojawiły się jej przed oczami. — Cała? To znaczy... jesteś cała? — wymamrotała, zastanawiając się, czy zaraz się nie porzyga i czy właśnie nie znokautowała na amen szukającej.
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Pałkarz widoczność:90 bronisz? nie tłuczki: 2 - G, J
Ani deszcz, ani ból nie były powodem do przerwania treningu. Można było pomyśleć, że dla Maguire tylko śmierć byłaby wystarczającym powodem, by przerwać. Dlatego teraz machnęła nieuszkodzoną ręką na zmartwione słowa Fitza i już zaganiała swoje owieczki Gryfonów do dalszego trenowania, bo przecież puchar Q sam się nie wygra, a kolejny mecz będzie znacznie trudniejszy. Lało jak z cebra, równie dobrze ktoś mógł nad nimi latać i puszczać same aquamenti, a efekt byłby ten sam. Dla Ruby jednak deszcze nie był przeszkodą, spędziła masę czasu w górach i na polu w takich warunkach, więc jedynie mrużyła oczy i wypatrywała nadlatujących tłuczków. Tylko dwa obrały sobie kapitankę na cel i oba zgrabnie uniknęła – co prawda w ostatniej chwili, ale nie było tak łatwo ją trafić. Chyba, że miało się celność Fitza. Nie obroniła jednak nikogo, zbyt skupiona na tłuczkach i sprawdzaniu czy nikt nie zlatywał z miotły. W końcu jednak przy pomocy zaklęcia zgłośniłą swój głos, by przebić się przez szub wiatru i deszczu. — Dziękuję za trening, każde warunki pokazują nam nad czym pracować, poproszę Skrzaty, żeby przyniosły wam wszystkim ciepłe herbaty!! — zawołała i skrzywiła się, kiedy ręka zabolała znacznie mocniej przy kolejnym jej ruchu. Powinna chyba jednak zająć się nią, choć najpierw czekało ją sprzątanie po treningu i okiełznanie tłuczków…
Znacie to miejsce, jest w nim coś nadzwyczaj magicznego, nawet jak na tę szkołę. Wiecie, że gdy panuje tu niezmącona cisza, ponoć da się usłyszeć szept duchów. Ale zdaje się, że tu i teraz słyszycie jedynie bicie swoich serc. Pośrodku kręgu już czeka sekundant. Kobieta spogląda na was z dziwnym uśmiechem na twarzy, życzy powodzenia i odchodzi dwa kroki w tył.
1. Przypominamy, że obowiązują nas zasady pojedynków i ligi szkolnej. Używanie czarnej magii dyskwalifikuje uczestnika i niesie za sobą konsekwencje fabularne. 2. Rzucamy w przeznaczonym do tego temacie. Inne rzuty nie będą uwzględnione. 3. Pojedynkujący rzucają literę, kto ma bliżej "A", zaczyna. 4. Obowiązują modyfikatory wynikające z cech eventowych i przerzuty wynikające z zasad podstawowych. 5. Obowiązuje zasada "Jesteś za silny". 6. Pojedynek na tym etapie rozgrywa się do jednego celnego trafienia i wymaga jednego posta opisującego przebieg spotkania. 7. Obowiązują rzuty na widziadła. Rozgrywacie je w poście poniżej przed rozpoczęciem pojedynku. Mechanicznie nie wpływają na jego przebieg, choć mile widziane jest opisanie strat moralnych. 8. Liczy się stan kuferka w chwili rozpoczęcia się pojedynku.
Termin na napisanie posta to 25.05.2024, godz. 20:00. Postać która do tego czasu nic nie napisze (choćby o tym, że czeka na przeciwnika) przegrywa walkowerem.
<zg>Kuferek:</zg> # Zaklęcia, # Transmutacja <zg>Magia dominująca:</zg> Zaklęcia/Transmutacja <zg>Magia poboczna:</zg> Zaklęcia/Transmutacja <zg>Litera:</zg> [url=link]#[/url] - potrzebne tylko do pierwszego posta, potem można usunąć tą linijkę. <zg>Potencjał magiczny:</zg> wpisz <zg>Średnia potencjału:</zg> wpisz (średnia potencjału twojej postaci i przeciwnika), można usunąć tę linijkę po pierwszym poście i ustaleniu progów. <zg>Progi:</zg> #pkt/#pkt/#pkt <zg>K100:</zg> [url=link]#[/url] <zg>Skuteczność magiczna:</zg> <zgss>Obrona:</zgss> potencjał magiczny+k100 <zgss>Atak:</zgss> potencjał magiczny+k100 <zg>Pozostałe przerzuty:</zg> Y/Z <zg>Wykorzystane modyfikatory z cech i specjalizacji:</zg> wpisz
______________________
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Kuferek: 110 Zaklęcia, 47 Transmutacja Magia dominująca: Zaklęcia Magia poboczna: Transmutacja Litera:F - potrzebne tylko do pierwszego posta, potem można usunąć tą linijkę. Potencjał magiczny: 100 - bo więcej nie mogę Średnia potencjału: 65 Progi: 85pkt/95pkt/105pkt K100:50 Skuteczność magiczna: Obrona: zaczynam więc nie Atak: 100+50 = Zaklęcie idealne Pozostałe przerzuty: 3/3 Wykorzystane modyfikatory z cech i specjalizacji: - Widziadła:G nie
Liga! Liga! Liga! Szczerze to trochę się doczekać nie mógł. W końcu mordobicie na zaklęcia to najlepsza rozrywka zaraz po miotełkach na stadionie. Jego przeciwniczką okazała się dziewczyna którą coś kojarzył. Z tego co pamiętał to chyba złapał ją podczas patrolu jak myszkowała w DKZ. Szkoda trochę że dała się złapać, ale trochę sama zawiniła. Już nawet nie chodziło żeby tam nie łaziła, a wystarczyło zeby wzięła ze sobą czapkę znikajkę albo rzuciła kameleona. No cokolwiek. Wejście na pałę nie mogło się jej udać. - Powodzenia. - Zaraz po tym zrobił tradycujny w pojedynkach ukłon i wycofał się przyjmując pozycję. Kiedy tylko pojedynek się zaczął, rzucił w Verkę niewerbalne zaklęcie Persicado. Miał kilka innych zaklęć w głowie, ale nie chciał być zbyt brutalny. Zaklęcie z tego co widział po wylatującym z jej buzi bezwartościowym - dosłownie - musie, zadziałało. Szkoda że nie był prawdziwym pożywieniem, bo prawo Gampa broniło. Ale zawsze można było się nim napchać i nie przytyć. No, pierwsze starcie za nim. Jeszcze dwa pojedynki i może uda się mu wygrać ligę.
Kuferek: 23 Zaklęcia, 11 Transmutacja Magia dominująca: Zaklęcia Magia poboczna: Transmutacja Litera:I Potencjał magiczny: 29 Średnia potencjału: 77*, bo potencjał Drake'a to tak naprawdę 124 Progi: 97pkt/127/167pkt* K100:49 i to było na tyle Skuteczność magiczna: Obrona: 78, nieudana Pozostałe przerzuty: 0/0 Wykorzystane modyfikatory z cech i specjalizacji: Widziadła:F, nie
Nie sposób powiedzieć, dlaczego w ogóle się zgłosiła. To zapewne ta niesłabnąca chęć poszukiwania przygód, która popycha ją do podejmowania nieroztropnych decyzji. Zupełnie jak ta o dawnym myszkowaniu po Dziale Ksiąg Zakazanych, na którym przyłapał ją… dzisiejszy przeciwnik. No pięknie, czy może być lepiej? Ślicznie się ukłoniła, dobywając różdżki. Przyjęła odpowiednią pozę, w gruncie rzeczy ciesząc się, że są tutaj sami. Nie była pewna swoich umiejętności i nie wiedziała, czego się po nim spodziewać. Gdy zrozumiała, że zaklęcie zostało rzucone, było już za poźno. To nie tak, że nie próbowała się bronić. Ale jej liche, zbyt późne protego nie miało żadnych szans. Co za ironia losu, że Drake ze wszystkich zaklęć, wybrał akurat Urok Brzoskwiniowy. Dzisiaj jej ulubione owoce okazały się nadzwyczaj gorzkie, bo oznaczały przegraną.
Gdy docieracie na miejsce, sekundant już na was czeka. Na wstępie uśmiecha się, gratulując przejścia do kolejnego etapu rozgrywek i przypomina podstawowe zasady. Jednak nie to zwraca waszą szczególną uwagę – oprócz niego na miejscu znajduje się kilku uczniów i studentów. Niektórzy przyszli, by wam kibicować, podczas gdy innych przywiodła tu ciekawość. W każdym razie pewne jest jedno – to starcie, o którym będą mówić wszyscy.
1. Przypominamy, że obowiązują nas zasady pojedynków i ligi szkolnej. Używanie czarnej magii dyskwalifikuje uczestnika i niesie za sobą konsekwencje fabularne. 2. Rzucamy w przeznaczonym do tego temacie. Inne rzuty nie będą uwzględnione. Zasady dotyczące pojedynków znajdują się tutaj. 3. Pojedynkujący rzucają literę, kto ma bliżej "A", zaczyna. 4. Obowiązują modyfikatory wynikające z cech eventowych i przerzuty wynikające z zasad podstawowych. 5. Obowiązuje zasada "Jesteś za silny". 6. Pojedynek na tym etapie rozgrywa się do trzech celnych trafień. W półfinałach post pisany jest co każde trafienie - więc po trzy na głowę. 7. Obowiązują rzuty na widziadła. Rozgrywacie je w poście poniżej przed rozpoczęciem pojedynku. Mechanicznie nie wpływają na jego przebieg, choć mile widziane jest opisanie strat moralnych. 8. Liczy się stan kuferka w chwili rozpoczęcia się pojedynku.
Termin na napisanie posta to 30.05.2024, godz. 20:00. Postać która do tego czasu nic nie napisze (choćby o tym, że czeka na przeciwnika) przegrywa walkowerem.
<zg>Kuferek:</zg> # Zaklęcia, # Transmutacja <zg>Magia dominująca:</zg> Zaklęcia/Transmutacja <zg>Magia poboczna:</zg> Zaklęcia/Transmutacja <zg>Litera:</zg> [url=link]#[/url] - potrzebne tylko do pierwszego posta, potem można usunąć tą linijkę. <zg>Potencjał magiczny:</zg> wpisz <zg>Średnia potencjału:</zg> wpisz (średnia potencjału twojej postaci i przeciwnika), można usunąć tę linijkę po pierwszym poście i ustaleniu progów. <zg>Progi:</zg> #pkt/#pkt/#pkt <zg>K100:</zg> [url=link]#[/url] <zg>Skuteczność magiczna:</zg> <zgss>Obrona:</zgss> potencjał magiczny+k100 <zgss>Atak:</zgss> potencjał magiczny+k100 <zg>Pozostałe przerzuty:</zg> Y/Z <zg>Wykorzystane modyfikatory z cech i specjalizacji:</zg> wpisz <zg>Widziadła:</zg> <zg>Scenariusz:</zg>
______________________
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Kuferek: 107 Zaklęcia, 47 Transmutacja Magia dominująca: Zaklęcia Magia poboczna:Transmutacja Litera:F - potrzebne tylko do pierwszego posta, potem można usunąć tą linijkę. Potencjał magiczny: 124 Średnia potencjału: 137 Progi: 157pkt/187pkt/227pkt K100:99 Skuteczność magiczna: Atak: 124+99 = 223 | zaklęcie Dobre Obrona:86 + 124 = 210 | dobre Atak: 124 + 14 = 138 | nieudane Obrona:23 + 124 | nieudane Pozostałe przerzuty: 0/3 Wykorzystane modyfikatory z cech i specjalizacji: zaklęcia (ofensywne), bez czepka urodzony, zaklęcia (defensywne) Widziadła:Nie
Pierwszą rundę może i mu udało się wygrać, ale nie zmieniało to faktu że ostatnio był trochę przytępiony, a walka z Viką zdecydowanie będzie należała do wymagających i męczących. Kiedy zjawili się na miejscu, grzecznie się ukłonił i przyjął pozycję. - Powodzenia - Rzucił do dziewczyny, zanim walka się zaczęła. Z inicjatywą pierwszego ataku wyszedł jako pierwszy, ale został on niestety przez krukonkę odparty. On tak samo odbił zaklęcie które wymierzyła, ale zachwiało nim trochę. Przez to jego następne zaklęcie chociaż leciało w nią, skręciło już metr od niej nie zmuszając jej nawet do osłony. Wykorzystała to prując w niego czarem którego nie zdążył obronić. - Nieźle. Punkt dla ciebie.
Kuferek: 100 Zaklęcia, 100 Transmutacja Magia dominująca: Transmutacja Magia poboczna: Zaklęcia Litera:G Potencjał magiczny: 150 Średnia potencjału: 137 Progi: 157pkt/187pkt/227pkt Skuteczność magiczna: Obrona: 150 + 40 = 190; dobra (10, 88, tu wykorzystany przerzut za cechę pojawiam się i znikam, karne dwa rzuty za cechę bez czepka urodzony) 150 + 77 = 220 Atak: 150 + 46 = 196; dobry 150 + 62 = 212; dobry (1 trafienie) 150 + 92 = 242 (2 trafienie) 150 + 13 = 163 (4 18 dwa przerzuty) 150 + 46 = 196; dobry (27 1 przerzut) (3 trafienie) Pozostałe przerzuty: 0/4 (dodatkowy za cechę na obronę) Wykorzystane modyfikatory z cech i specjalizacji: wpisz Widziadła:I tak Scenariusz: Wieża - strumień
Pierwszy pojedynek wydawał jej się niezwykle prosty. Zbyt prosty, szczerze powiedziawszy i liczyła na to, że Norwood kiedyś poćwiczy, żeby mogli znowu się spotkać i sprawdzić, do czego są zdolni. Teraz kiedy zmierzała na spotkanie z Drakem, zastanawiała się, jak powinna do całej sprawy podejść, pamiętając, że ten wcześniej walczył z Violą. Od tego czasu minęło jednak wiele miesięcy, właściwie już lat i Victoria nie mogła być pewna jego umiejętności. Kierowała się w stronę kamiennego kręgu, snując te nie do końca mądre rozważania, gdy spostrzegła strumień, choć była pewna, że takiego tutaj nie było. Wyciągnęła ku niemu rękę, by potrząsnąć zaraz głową, kichnąć i zdać sobie sprawę z tego, że były to jedynie kolejne widziadła. Dotarła na miejsce, gdzie przywitała się z sekundantem, a następnie pokłoniła się przeciwnikowi. - Powodzenia - powiedziała, nim wykonała odpowiednią ilość kroków, a później została zmuszona do natychmiastowego rzucenia protego, które pozwoliło jej na odbicie zaklęcia Gryfona. Nie pozostała mu dłużna i skierowała ku niemu vincula, jednak nie sięgnęła celu, zaraz jednak uśmiechnęła się ledwie widocznie, gdy jego zaklęcie minęło celu. Uznała, że skoro poprzednim razem crura zadziałało poprawnie, sięgnęła po nie ponownie i dość sprawnie przemieniła rękę Drake'a dzierżącą różdżkę w nogę, całkiem gustowną, ale z całą pewnością niezdolną do dalszych ataków.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Kuferek: 107 Zaklęcia, 47 Transmutacja Magia dominująca: Zaklęcia Magia poboczna:Transmutacja Litera:F - potrzebne tylko do pierwszego posta, potem można usunąć tą linijkę. Potencjał magiczny: 124 Średnia potencjału: 137 Progi: 157pkt/187pkt/227pkt K100: 27 Skuteczność magiczna: Atak: 124+27 | nieudane Obrona: 124 + 30 | nieudane Pozostałe przerzuty: 0/3 Wykorzystane modyfikatory z cech i specjalizacji: zaklęcia (ofensywne), bez czepka urodzony, zaklęcia (defensywne) Widziadła:Nie
Dobra, serio coś go brało bo po tamtej krótkiej wymianie zaklęć czuł nieprzyjemne mrowienie w mięśniach i nieco mu się w głowie kręciło. Ewidentnie przesadził z przygotowaniami do ligi i shame on him że postanowił nie odpuścić sobie jeszcze treningu fizycznego. Przez to po raz kolejny jego zaklęcie poleciało zupełnie jakby przed wystrzeleniem łyknęło sobie dwie albo trzy kolejki ognistej roztrzasując się na ziemi. A trzeba było walić bombardą, to może by jeszcze jakoś trafił przynajmniej błotem które by wysadził. Zawsze coś, nie? Przed kolejnym zaklęciem nie zdążył się obronić. Ciało jakby nie chciało nadążyć za jego chęciami, przez co wyrwał nim w całości i nie mógł za wiele na to poradzić. Chyba po wszystkim zgłosi się do skrzydła, bo ewidentnie coś mu doskwierało.
Kuferek: 100 Zaklęcia, 100 Transmutacja Magia dominująca: Transmutacja Magia poboczna: Zaklęcia Litera:G Potencjał magiczny: 150 Średnia potencjału: 137 Progi: 157pkt/187pkt/227pkt Skuteczność magiczna: Obrona: 150 + 40 = 190; dobra (10, 88, tu wykorzystany przerzut za cechę pojawiam się i znikam, karne dwa rzuty za cechę bez czepka urodzony) 150 + 77 = 220 Atak: 150 + 46 = 196; dobry 150 + 62 = 212; dobry (1 trafienie) 150 + 92 = 242 (2 trafienie) 150 + 13 = 163 (418 dwa przerzuty) 150 + 46 = 196; dobry (27 1 przerzut) (3 trafienie) Pozostałe przerzuty: 0/4 (dodatkowy za cechę na obronę) Wykorzystane modyfikatory z cech i specjalizacji: wpisz Widziadła:I tak Scenariusz: Wieża - strumień
Victoria uniosła lekko brwi, kiedy kolejne zaklęcie nawet jej nie drasnęło, zastanawiając się, czy Drake sobie z nią pogrywał, czy może jednak chodziło o coś innego, czego nie była w stanie zrozumieć. Może próbował ją zdekoncentrować i w ten sposób zyskać przewagę? Mogła, a właściwie powinna, brać coś podobnego pod uwagę, więc zareagowała tak naprawdę jak najszybciej, właściwie natychmiast sięgając po zaklęcie wydłużające rękawy ubrania tak, by zawiązały się za plecami chłopaka. Miały go związać niczym kaftan bezpieczeństwa, miały go pochwycić i uziemić, tym samym raz jeszcze uniemożliwiając mu większy ruch. Blokowała go, wiedząc, że tracił czas na wyplątanie się z tego wszystkiego, co uparcie mu serwowała, a zatem tracił siły. To zaś było jej bardzo potrzebne, skoro zamierzała go przede wszystkim zmęczyć, by nie był dla niej tak niebezpieczny.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Kuferek: 107 Zaklęcia, 47 Transmutacja Magia dominująca: Zaklęcia Magia poboczna:Transmutacja Litera:F - potrzebne tylko do pierwszego posta, potem można usunąć tą linijkę. Potencjał magiczny: 124 Średnia potencjału: 137 Progi: 157pkt/187pkt/227pkt K100: 27 Skuteczność magiczna: Atak: 124+42 |umiarkowane Obrona: 124 + 68 | dobre Atak: 124+20 | nieudany Obrona: 124 + 41 | umiarkowane | im lose Pozostałe przerzuty: 0/3 Wykorzystane modyfikatory z cech i specjalizacji: zaklęcia (ofensywne), bez czepka urodzony, zaklęcia (defensywne)
Prawdą było że z każdą sekundą męczył się coraz bardziej, a starcie do prostych nie należało. Zebrał się w sobie na tyle ile mógł by na jedym oddechu wystrzelić z siebie zaklęcia. Atakujące i obronne. I tak jak dwa pierwsze wyszły w miarę dobrze, to Już kolejne zwyczajnie zawiodło rozpływając się w locie. Przed odpowiedzią Krukonki spróbował się osłonić, jednak na wiele się to niestety nie zdało. Tarcza poszła w drzazgi, a on padł na ziemię nieprzytomny. Do tego z temperaturą. Z chorobami było tak że dorywały zawsze kiedy nie trzeba. I tu nie było inaczej. Może w następnej edycji pójdzie mu lepiej? No i może też spróbuje nie zachorować zaraz przed starciami. Tak w sumie byłoby najlepiej. Gdyby nie to że nie ma jak, to prawdopdobnie podziękowałby teraz przeciwniczce za pojedynek. Był ciężki i satysfakcjonujący.
Kuferek: 100 Zaklęcia, 100 Transmutacja Magia dominująca: Transmutacja Magia poboczna: Zaklęcia Litera:G Potencjał magiczny: 150 Średnia potencjału: 137 Progi: 157pkt/187pkt/227pkt Skuteczność magiczna: Obrona: 150 + 40 = 190; dobra (10, 88, tu wykorzystany przerzut za cechę pojawiam się i znikam, karne dwa rzuty za cechę bez czepka urodzony) 150 + 77 = 220 Atak: 150 + 46 = 196; dobry 150 + 62 = 212; dobry (1 trafienie) 150 + 92 = 242 (2 trafienie) 150 + 13 = 163 (418 dwa przerzuty) 150 + 46 = 196; dobry (27 1 przerzut) (3 trafienie) Pozostałe przerzuty: 0/4 (dodatkowy za cechę na obronę) Wykorzystane modyfikatory z cech i specjalizacji: wpisz Widziadła:I tak Scenariusz: Wieża - strumień
Victoria nie była do końca zadowolona z tego pojedynku, bo odnosiła wrażenie, że jej przeciwnik zwyczajnie się nie starał. Nie wiedziała, że Drake był chory, ale prawdę mówiąc, nie uznałaby przeziębienia za przeszkodę w działaniu, bo ona sama nigdy się nie poddawała, niezależnie od tego, co się działo. Łatwo poradziła sobie z tym, co robił, zdając sobie sprawę z tego, że powinna posłać go po prostu na ziemię i tak też uczyniła, zamieniając go uprzednio w całkiem elegancki fotel, bo właśnie to zostawiła sobie na sam koniec. Nie miała ochoty dalej się bawić, a skoro Drake został pokonany, to nie miała również powodów, by jakoś szczególnie się nad nimi roztkliwiać. Zakończyła jedynie działanie swojego zaklęcia, a gdy zdała sobie sprawę z tego, że ten dalej leżał na ziemi, wraz z sekundantem zajęła się nim, by ostatecznie odesłać go do skrzydła szpitalnego, gdzie zapewne było jego miejsce, skoro czuł się aż tak fatalnie. Teraz został przed nią już tylko jeden pojedynek i była naprawdę ciekawa, na kogo uda jej się tym razem trafić.
Nie był zmęczony, bo zwykł dużo chodzić, ale nie umiał za dobrze rozpoznawać śladów zwierząt i efekt był taki, że się błąkał, coraz bardziej się błąkał, a czas mu uciekał. I pewnie właśnie dlatego nie dostrzegł wozaka, nie zorientował się, że nie jest tutaj sam, a stworzenie obserwowało go z daleka. I zaczęło go wyzywać. Ian tak bardzo się zdziwił, że zatrzymał się, zamrugał i zaczął przyglądać się temu bluzgającemu czemuś, co przypominało mu kunę, zastanawiając się, czy na pewno dobrze rozumiał kierowane w swoją stronę słowa. Musiał przyznać, że nie czuł się z nimi zbyt komfortowo i był coraz bardziej pewien, że nie były prawdziwe, że były jedynie efektem jego wyobrażeń, a nie czegoś innego, jednak nie miał tego jak zweryfikować. Tym bardziej że wozak obraziwszy go dziesięć pokoleń wstecz, po prostu postanowił odbiec, znikając mu z oczu i nie zamierzając się tutaj więcej pokazywać. Ian również nie zamierzał.
z.t
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Słyszała obelgi z okolicy kamiennego kręgu już dobrych parę metrów przed nim. Odchodzący z okolicy młodszy Krukon nie wydawał się być zadowolony z przebiegu swojej akcji. Prawdopodobnie jakiś wozak zwymyślał go od góry do dołu, nie robiąc sobie niczego z jego uczuć. Zbliżała się pomału, próbując namierzyć wyklinające się wzajemnie fretki, z wielkim zaskoczeniem stwierdzając, że jest ich dwie. Cudem powstrzymała się od śmiechu, słuchając rzucanych przez nie wiązanek. Zauważyła idącą nieopodal asystentkę i postanowiła zapytać ją o poradę - ta natomiast zasugerowała, by złapać je z zaskoczenia. Kate nie umiała wymyślić na poczekaniu żadnej ambitnej tyrady, więc finalnie udało jej się tylko złapać jednego wozaka. Drugi czmychnął, klnąc głośno na odchodne.
/zt
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Zwierzę: byłam na lekcjii więc wybieram: jackelope Łapanie:2 dorzut parzysta Modyfikatory: nie Sukces
Łapanie zwierzątek, co mogło pójść nie tak? Lockie czuł się bardzo dobrze fizycznie, psychicznie bywało różnie, ale co poradzić, w życiu nie da się mieć wszystkiego. Poszedł między wysokie trawy, rozglądając się za tymi niecnymi nicponiami gryzoniami i zaraz wypatrzył ślady jackalope. Ruszył powoli ich tropem, taki skupiony, że nie zauważył nawet, jak mu się rozwiązały buty! Pech chciał, że akurat kiedy dostrzegł tego rogatego potwora, potknął się, jęcząc. Wszystko wskazywało na to, że przecież wywali się na tego zająca, a jak się na niego wywali, to go rozgniecie i zabije. I będzie musiał wracać do Rosy z wnętrznościami jackalope na koszulce. Szybko otworzył kontener, próbując nim schwycić zwierzaka, tak, by odepchnąć się od pojemnika i jakimś, magicznym zapewne, cudem, ten wybryk się udał! Usiadł potem, skrupulatnie zawiązał buciki, mamrocząc pod nosem i wziął jackalope pod pachę idąc po następną ofiarę.
zt
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Zwierzę:wozak Łapanie:3 + 1 Modyfikatory: tak (kuferek) Sukces
Kate uznała, że nie będzie sobie utrudniała życia i po dwóch udanie schwytanych wozakach wróciła w miejsce, w którym wiedziała, że na pewno je zastanie. Kamienny krąg stanowił chyba jakiś punkt zbiorczy, bo gdy dotarła do niego, ponownie zobaczyła dwa kłócące się wozaki. Bogatsza o poradę asystentki, wiedziała, że należało je zaskoczyć. Wcześniej jednak nie pokusiła się o nic więcej poza cichym zakradnięciem. Teraz czuła rosnącą inspirację (bądź co bądź nasłuchała się tych obelg już dość dużo), wyskoczyła zza kamienia z głośnym "ha!" na ustach. - Wyciory przebrzydłe, z dupą na mózgi zamienione! - zakrzyknęła, wpędzając tym samym kuny w osłupienie. To wystarczyło, by zarzucić siatkę na obie naraz, dzięki czemu wychodziła z terenu kamiennego kręgu zwycięsko.
/zt
Fern A. Young
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.71 m
C. szczególne : długie kręcone włosy, pieprzyki po lewej stronie twarzy
Zwierzę:wozak Łapanie:2, mam mudnurek i nieparzysta, dzięki pomocy Pani Hudson i przeklinaniu, znowu mam dwa wozaki! Modyfikatory:Pani Hudson Sukces
Fern przez moment gdzieś odpłynęła, rozmyślała nad swoim talentem do łapania magicznych stworzeń. Skoro tak jej dobrze szło, może powinna pomyśleć o karierze łowcy magicznych stworzeń, chociaż sądziła, że profesor Rosa, na pewno nie każe im łapać tych wszystkich zwierząt dla pieniężnych korzyści. Mówił coś na początku lekcji, ale nie słuchała, bo nie słyszała i jakoś mało ją to obchodziło. Apatia, jaka wkradła się w jej zachowanie, dopiero teraz powoli przemijała, a gdy Aiyana napisała, że widzi jeżyka, Fern odpisała: "To nie jeżyk to szpiczak, to taki... magiczny jeż." Często szpiczaka można było pomylić z jeżem, a puchonka dopiero wkraczała w świat prawdziwej magii i magicznych istot, dlatego Young od razu zgodziła się pomóc złapać zwierzaka. Miały przy sobie wszystko, co było potrzebne: mleko i siatkę. Na pewno też nie zostawiły @Aoife Dear-Aasveig samą, gdyby potrzebowała pomocy, w końcu były drużyną nawet jeśli wyzywały się jak dwa wozaki pod sklepem Traszka. Przyszedł czas, że ruszyły dalej z pokaźnymi zdobyczami, Fern mogła się pochwalić jednym jackalope i dwoma wozakami, a jakby jej było mało wrednych fretek, to kolejna pojawiła się na horyzoncie. Na chwile wozak zatrzymał się przed ślizgonką, jakby respektując jej mundurek, a może Young tylko tak się wydawało. Zaczęła biec za nim, a gdy po chwili go zgubiła, poprosiła o pomoc panią @Bridget Hudson, która pojawiła się na horyzoncie. Nauczycielka wskazała miejsce, gdzie wozak się udał, a gdy Fern na nowo odnalazła ślady wozaka, a nawet dwóch postanowiła znowu zaskoczyć wozaki przekleństwem, bo głucha robiła to najlepiej. - Kurwozaki! Chujowa różdżka wam w oko! - Miała wrażenie, że pozbyła się chrypy od tych wrzasków, ale nie umiała zbytnio tego stwierdzić, ponieważ nie słyszała siebie.