Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Eres el fuego que arde mi piel.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyCzw 17 Lut - 18:49;


Retrospekcje

Osoby: @Maximilian Felix Solberg & Salazar Morales
Miejsce rozgrywki: Kuba, Havana
Rok rozgrywki: grudzień 2019
Okoliczności: Po wieczornej zabawie w tanecznym klubie, zwieńczonej ognistą salsą i pobudzającym zmysły kieliszkiem tequili, Felix i Salazar wylądowali w hotelowym pokoju, upojeni nie tyle uderzającymi do głowy procentami, co unoszącą się wokoło namiętnością.
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyCzw 17 Lut - 21:48;

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyWto 22 Lut - 1:24;


______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyWto 22 Lut - 21:56;

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyPią 25 Lut - 18:23;


______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyPią 25 Lut - 19:56;


Zamknął na chwilę oczy, nadal dysząc niczym kolej transsyberyjska, ale nie żałował ani sekundy tego grzesznego wysiłku. – Joder, eso fue... – Nie dokończył, bo nie dało się ująć słowami tego, co wydarzyło się dzisiejszego wieczora. Miał tylko pewność co do jednego: pragnął powtórzyć to jeszcze wiele razy, bo mało kto działał na jego wyobraźnię z taką łatwością jak czynił to Max. – Te ves asombroso. – Wreszcie znalazł w sobie siłę, by podnieść się lekko na łokciu i ponownie sięgnąć chłopięcych ust, tym razem w powolnym, subtelnym pocałunku, którym mógłby się delektować do utraty tchu. – ¿Cómo te gustaría pasar el resto de la noche? Tenemos ron y puros... pero creo que primero deberíamos darnos una ducha. – Na razie nie wstawał, usiadł jedynie na brzegu łóżka, wpatrując się w szmaragdowe oczy partnera i głaszcząc opuszkami palców jego rozchylone udo.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyNie 27 Lut - 18:46;


Na ustach nastolatka znów pojawił się diabelski, choć tym razem nieco bardziej błogi uśmiech, gdy jego kochankowi początkowo zabrakło słów, by następnie wyrzucić w jego stronę komplement. Ego Maxa zostało odpowiednio połechtane, a ciało zaspokojone. Jedyne, o czym teraz marzył, to szklanka whisky i papieros.
-¿Sí? ¿Qué es lo que más te gusta? - Sprowokował go, ciekaw co takiego Paco mógłby odpowiedzieć, skoro wyglądał tak zajebiście pod jego nagim, naprężonym ciałem, którego Solberg nie będzie potrafił tak szybko wyrzucić ze swojej pamięci.
Nastolatek poddał się złączeniu warg i przez chwilę rozkoszował się delikatnym dotykiem na swoim nagim udzie, by następnie podniósł z materaca, by sięgnąć po papierosy i jednego z nich odpalić. Przymknął oczy, delektując się wpływającą do płuc nikotyną, a następnie otworzył je wraz z wydechem.
-Quedémonos aquí hoy. ¿Quizás el póquer? O algo. - Zaproponował, choć wiedział, że w głowie miał tylko jeden sposób spędzania nocy, ale musiał się najpierw nieco zregenerować. Hazard zresztą też nie był specjalnie nudną dla niego opcją. Może nie miał za wiele pieniędzy, ale na pewno było coś, co mógł postawić w zamian. -Ven conmigo. - Zgasił papierosa w popielniczce, wyciągając rękę w stronę Paco i wskazując na łazienkę. Zdecydowanie potrzebowali prysznica. Akurat co do tego chyba żaden z nich nie miał wątpliwości.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyNie 27 Lut - 19:44;

Nietrudno było zapomnieć języka w gębie w towarzystwie młodzieńca, który swą urodą dorównywał greckim herosom. Paco miał w swoim życiu naprawdę wielu urodziwych kochanków, ale musiał uczciwie przyznać, że mało który z nich mógłby stanąć z tym chłopakiem w szranki. Najchętniej po prostu odpaliłby papierosa, godzinami wpatrując się w diabliki czające się w ślepiach Solberga, które lśniły jeszcze silniejszym blaskiem w akompaniamencie błogiego, rozmarzonego uśmiechu. Uśmiechu którego to on był sprawcą, co przyjemnie łechtało również i jego ego, dając zarazem nieopisane poczucie satysfakcji.
Początkowo prychnął rozbawiony pod nosem, nie spodziewając się usłyszeć podobnego pytania, ale wbrew pozorom nie mógł ani nie chciał pozostawić go bez odpowiedzi. - Oh, chico. Sería más fácil para mí mencionar algo que no me gusta. Tal vez porque no existe tal cosa. Tu cuerpo es perfecto. De verdad, no miento. – Przerwał, by nie tylko słowami, ale i czynem udowodnić mu, że mimo tych wszystkich upojnych wrażeń nadal pragnie go całym sobą. Nawet gdyby chciał, nie potrafił oprzeć się jego pięknu. Całował jego usta, głaszcząc delikatnie opuszkami palców jego nagie udo, a chociaż zaraz odsunął się od niego, nadal patrzył wprost w jego mieniące się szmaragdem źrenice. – Me gustas todo, incluida tu cicatriz. – Mruknął przesuwając dłonią po swojej klatce piersiowej w okolicach serca, wskazując na umiejscowienie jego blizny. – Cómo lo conseguiste? – Zdążył się już przekonać, że chłopak nie lubi zbyt wiele o sobie mówić, ale skorzystał z okazji, mając nadzieję że choć tym razem uda mu się zaspokoić własną ciekawość. Nie naciskał jednak, w ślad za nim sięgając po paczkę merlinowych strzał, by jedną z nich wsunąć pomiędzy wargi. Potrzebował nikotyny jak tlenu, więc przez dłuższą chwilę delektował się siwą chmurą, mile gryzącą gardło i płuca.
- Te encanta el riesgo, ¿no? – Zareagował wyzywającym uśmiechem na propozycję pokera, wszak sam uwielbiał gry hazardowe, a w kartach czuł się raczej pewnie. – ¿Qué premio? ¿Mamada para el ganador? – Pozwolił sobie zażartować, bo gra w pokera wymagała ustalenia sztywnych zasad i wartościowej stawki, a prawdę mówiąc, nieszczególnie zależało mu na pieniądzach. Na razie jednak najbardziej kuszącą ofertą zdawała się chłopięca dłoń wyciągnięta w jego kierunku. Zaciągnął się więc raz jeszcze, naprędce, tytoniowym dymem, dogaszając peta w stojącej nieopodal popielniczce, a potem złapał rękę Felixa, wciągając go do prysznicowej kabiny. Przymknął oczy, kiedy chłodna woda zetknęła się z nadal rozpaloną skórą, a gdy otworzył je znowu i zobaczył przed sobą szelmowski uśmiech partnera, nie mógł sobie odżałować bliskości i dotyku. Zacisnął ręce na jego kościach biodrowych, przysuwając go bliżej siebie, a potem znowu zamknął jego usta w żarliwym pocałunku. – Giro de vuelta. – Wyszeptał zaraz po tym, nabierając trochę mydła, które powoli acz dość mocno zaczął wcierać w jego plecy.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyNie 27 Lut - 20:28;

Może to Paco, może to Maybelline.... Max nie miał zamiaru łechtać ego mężczyzny bardziej tego dnia. Koleś dostał zdecydowanie zbyt wiele atencji od nastolatka w przeciągu ostatniej doby i przyszedł czas, by teraz to młodszy z nich odebrał kilka miłych słów w swoją stronę. Choć biorąc pod uwagę to, jak sobie nagrabił poprzedniej nocy, kompletnie na to nie zasługiwał.
-Qué puedo decir, Miguel Ángel me talló con un cincel. - Wyszczerzył swoje ząbki w tym akcie skromności, po czym mruknął cicho oddając się tej małej czułości. Czuł, że jego ciało chętnie ponownie zareagowałoby na dotyk kochanka, ale było jeszcze zbyt wcześnie, by mógł ponownie oddać się cielesności. Nie oznaczało to jednak, że nie robił sobie nadziei na dalszą część wieczora.
Na wspomnienie o bliźnie odruchowo skierował na nią własne palce, gładząc zabliźnioną tkankę. Często zapominał już, że szrama tam istniała i choć wiedział, że istnieją magiczne sposoby pozbycia się tych skaz, świadomie zachowywał ją, by przypominała nastolatkowi nie tylko o kruchości życia, ale i o własnych błędach i szczęściu, jakie posiadał. Od razu nieco przygasł, ale odchrząknął i wstał po papierosa postanawiając mimo wszystko odpowiedzieć Salazarowi.
-Un amigo me clavó un cuchillo. Casi me bajo. Apenas me salvaron. - Odpowiedział spokojnie i rzeczowo. Sam fakt otrzymania kosy nie był dla niego tak bolesny jak powód, dla którego to się stało, a o którym zdecydowanie nie zamierzał mówić.  Iskierki szybko powróciły do jego tęczówek jeżeli tylko Paco nie wypytywał o powód tego starcia między znajomymi. Szczególnie tak młodymi, bo cała akcja miała miejsce dobre trzy lata temu.
-Como puedes ver. - Nie było chyba już wątpliwości, że Max pchał się tam, gdzie mógł poczuć ten dopływ adrenaliny i wjebać się w coś popierdolonego. Choć znali się krótko, Paco miał już wystarczająco dowodów, by być tego pewnym nawet bez potwierdzenia nastolatka. -Es un trato.Prepara tu boca, amor. - Diabelski uśmieszek powrócił na twarz, gdy z pewnością siebie uznał już swoją wygraną. Może nie zawsze miał szczęście w hazardzie, ale zasady znał i blefować umiał, co nie raz prowadziło go do zwycięstwa nawet z bardziej doświadczonymi graczami.
Wciągnięty do kabiny lekko zapomniał o tym, że mieli tu przyjść się umyć. Bliskość ciała, które wciąż jeszcze nosiło ślady poprzedniej rozkoszy i dotyk na miednicy sprawiały, że umysł Maxa znów zaczął krążyć wokół spełnienia cielesnych potrzeb. Może nie liczył na coś wielkiego, ale wyobraźnia odpłynęła na statku pożądania i nie wiedział już jak nakierować ją znów do portu. Brooks jednak miała rację co do jego libido.
Krople wody otaczały ich zamknięte w uścisku i pocałunku sylwetki. Nastolatek jedną dłonią objął kark kochanka, a drugą delikatnie gładził jego plecy, nie mogąc powstrzymać się przed przejechaniem palcami po ranie, jaką zafundował Salazarowi. Najchętniej zobaczyłby swoje dzieło, gdyby nie fakt, że dostał wyraźne polecenie. Polecenie, któremu nie miał zamiaru się sprzeciwiać. Spełnił więc prośbę Paco, ustawiając się przodem do ściany, choć pozwolił sobie, by głowa dołączyła do reszty ciała jako ostatnia, gdy chłopak jeszcze przez chwilę podziwiał spoconą i ubrudzoną, a teraz jeszcze mokrą od chłodnej wody sylwetkę kochanka.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyNie 27 Lut - 21:33;

Może to Maybelline, a może to Maximillian… Pomimo pedantycznej dbałości o własny, wymuskany wręcz wizerunek i palącego pragnienia wzbudzania atencji i podziwu pośród swej publiki, Paco potrafił również czerpać satysfakcję z komplementowania swoich kochanków i nie widział powodów, dla których nie miałby tej nocy oddać Felixowi palmy pierwszeństwa. Błogie samopoczucie partnera podbudowywało wszak i jego samoocenę, która na skutek pożądliwego, chłopięcego spojrzenia poszybowała dzisiaj w przestworza.
- Respeto a Miguel Ángel, pero David no tiene unas caderas tan expresivas y una sonrisa diabólica. – Odpowiedział mu równie szerokim, uszczęśliwionym uśmiechem, w ogóle nie zważając na to nieskromne porównanie. Nawet gdyby nie towarzyszył mu ten wesołkowaty wyszczerz, i tak nie odczytałby go jako wyraz zarozumialstwa, a raczej pewności siebie i umiejętności ukazania światu własnej wartości. – No sabía que sabías arte. ¿Quizás la próxima vez deberíamos visitar Florencia? – Zaproponował chłopakowi, zaczepnie unosząc brew, bo skoro on mógł poszczycić się swoją urodą, jemu pozostawało pochwalenie się zawartością portfela.
Bacznie obserwował jego twarz, która przygasła wraz ze wspomnieniem o bliźnie. Nie miał na celu zburzenia gorącej atmosfery, wiedział że wiele ryzykuje, ale chciał się dowiedzieć o nim czegoś więcej, a wierzył że tym razem Max nie zbędzie go milczeniem. Nadal odpowiedział zwięźle, lakonicznie, nie wyjaśniając okoliczności zdarzenia, ale Paco czuł że na razie tyle musi mu wystarczyć. – No se puede confiar en los amigos, ¿verdad? – Westchnął jedynie, bo i jedna z jego blizn przypominała mu, że wspólników nie zawsze cechuje lojalność. Mimo że dawno pogodził się z czarnomagiczną raną i stratą, jaką za sobą niosła, nie kontynuował jednak tematu. Nie miał bowiem pojęcia, czy historie są jakkolwiek podobne, a i nie chciał przywoływać w wyobraźni chłopaka traumatycznych obrazów. W końcu widział po jego reakcji, że szrama, chociaż zabliźniona, boli go nadal. Kiedyś może do tego wrócą, ale na razie wolał skoncentrować się na wspólnej przyjemności, na którą składały się prysznic i zaproponowana przez Felixa rundka w pokera.
- Te entiendo. No hay diversión sin un poco de riesgo. – Kąciki ust uniosły się jeszcze wyżej, kiedy tylko pomyślał o rzuceniu kart na stół i o stawce, o którą to mieli zagrać. Może nie był to pojedynek na śmierć i życie, ale blefowanie i kantowanie przy szklaneczce rumu zapewniało niewiele mniejszą dawkę adrenaliny. Szczególnie, kiedy przeciwnik zdawał się taki przekonany o swej niezwyciężoności. Nie mógł powstrzymać się od śmiechu, słysząc jego diabelskie wyzwanie. – No crees que te dejaré ganar. Puedes engañarte a ti mismo, pero ya te veo de rodillas. – Świadomie go prowokował, zdając sobie sprawę z tego, że przy pokerowym stole nie ma sobie równych… chociaż może powinien wstrzymać konie, skoro Max już nieraz, niczym edeński wąż, powiódł go na pokuszenie.
Wystarczyło, że znaleźli się pod prysznicem, a nie tylko wyobraźnia Solberga pomknęła w jednoznacznym kierunku. Brudne myśli kotłowały się pod czaszką, niebezpiecznie zachęcając do powtórki, ale chcąc nie chcąc, musiał powstrzymać swoje zapędy, racząc się na razie tylko albo aż jego pocałunkiem i dłonią wodzącą po wydrapanych do krwi plecach, które dopiero teraz odczuł boleśniej. Syknął cicho, zaciskając zęby, żeby przypadkiem nie dać niczego po sobie poznać, a potem już masował całe ciało chłopaka, niekiedy pozwalając sobie zahaczyć również ustami o jego skórę. – ¿Lista para una pelea? – Wyszeptał mu w końcu prowokująco na ucho, sięgając po przewieszone przez szklaną szybę ręczniki. Skinieniem głowy wskazał mu na wyjście do salonu, naprędce przetarł zawilgotniałe ciało, zakładając zaraz na ramiona jedwabny, purpurowy szlafrok. Pewnie normalnie nie odstąpiłby partnera na krok, ale teraz nie mogąc doczekać się ich karcianego starcia, zgarnął butelkę rumu, zastanawiając się dlaczego ta w ogóle leży na podłodze, i napełnił ich szklanki. – ¿Quieres barajar? – Zaoferował, żeby w razie przegranej Solberg nie próbował doszukiwać się oszustw z jego strony. Korzystając zaś z okazji, że zrzucił na niego obowiązek przetasowania talii, umoczył usta w szlachetnym trunku i odpalił kolejnego papierosa, cały czas uważnie, podejrzliwie przyglądając się swemu oponentowi. Po wcześniejszych słowach nie mógł bowiem pozwolić sobie na porażkę.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyNie 27 Lut - 22:19;

Układ: Full bijacz! king

Ciężko było mu nie uśmiechnąć się na te słowa. Faktycznie choć Dawid był przepiękną rzeźbą i ciało też miał niczego sobie, to jednak raczej zakrawał o grzecznego fajfuska, któremu brakowało tej iskierki, tak dobrze znanej ze szmaragdowych tęczówek Solberga i jego uniesionych kącików.
-No sabes mucho sobre mí. - Powiedział po raz chyba milionowy w ciągu ich znajomości, choć tym razem był to mały pstryczek w noc, a nie żadne wyrzuty, czy cokolwiek innego. Może nie było tego po nim widać, ale na własną rękę chłonął wiedzę o mugolskim świecie tak samo łapczywie jak tę o eliksirach. -Florencia suena perfecta. - Przyznał, bo akurat tam to nie był. I choć nie tylko była to Włoska stolica sztuki, to jeszcze nastolatek był zaznajomiony z grą Assasin`s Creed, co dodatkowo sprawiało, że chętnie by to miasto na własne oczy zobaczył.
Paco nie powinien martwić się przygaszeniem atmosfery, bo Max jak w kalejdoskopie potrafił przełączać swoje nastroje i w ciągu sekundy znów zapłonąć pożądaniem w kierunku mężczyzny, choć ten miał prawo o tym nie wiedzieć. Wciąż, nie rozmawiali zbyt wiele na prywatne tematy.
-Es solo una cuchilla. Todo el mundo está haciendo algo idiota. - Prychnął, bo akurat na temat zaufania też nie chciał się wypowiadać. Uważał, że akurat wtedy zasługiwał na ten atak i zdecydowanie nie zasługiwał na ratunek, który jakimś cudem otrzymał od własnej przybranej siostry, która znalazła go zakrwawionego i ledwo przytomnego na ulicy. Nie chciał o tym myśleć. Nie teraz, nie nigdy, ale niestety nie zawsze miał kontrolę nad tym, co podsuwał mu umysł.
-No será una batalla. Será una guerra. - Powiedział, dając jasno do zrozumienia, że sam nie ma zamiaru dawać forów, czy jakkolwiek się ograniczać. Dawno nie miał okazji grać z nikim, kto choć trochę wyglądał na profesjonalistę, a skoro Paco posiadał El Paraiso, to nastolatek liczył, że znał się na hazardzie tak samo jak na seksie.
Prysznic miał oczyścić ich z oznak żądzy, a tak naprawdę wzbudzał ją w nich od nowa. Chłopak czuł to z każdym kolejnym dotykiem dłoni, syknięciem Paco, czy dotykiem jego warg na swojej wilgotnej od wody skórze. Dałby wiele za to, by kochanek pchnął go na tę ścianę i po raz kolejny zawładnął jego ciałem, ale tym razem musiał obejść się ze smakiem. Mógł tylko liczyć na to, że wygrana w pokera przyniesie mu ukojenie cielesnych potrzeb. Przynajmniej w jakimś stopniu.
-Listo. - Potwierdził, przepuszczając Salazara przodem, by następnie samemu opuścić kabinę i zacząć wycierać się w podany mu ręcznik. Nawet nie miał zamiaru ubierać szlafroka. Zresztą, po co skoro był pewien, że jego blef przyniesie mu wygraną. Zmarnowałby tylko czas na ponowne zrzucanie z siebie garderoby.
-Siempre pero no sobrio. - Się rozgadał. Nalał sobie szklaneczkę rumu i pociągnął sporego łyka, po czym wziął talię kart i zaczął tasować. Uwielbiał to robić nie tylko dlatego, że czuł jakby miał w pewien sposób kontrolę nad rozgrywką, ale kochał też to napięcie oczekiwania przed rozdaniem, te wstrzymane oddechy współgraczy, którzy często już obmyślali jakieś taktyki i wreszcie, tę niepewność w ich oczach, czy przypadkiem oddając mu karty nie narażają się na oszustwo ze strony Solberga. Choć nastolatek krył w sobie diabła, nigdy nie oszukiwał w tak prymitywny sposób. Pokera szanował za kalkulacje i wymóg kreatywności pod presją, której ta gra wymagała.
-Buena suerte, amado. - Puścił mu oczko, po czym z wprawą rozdał karty i nie zmieniając wyrazu twarzy podejrzał, co przyniosła mu "ręka". Choć nie dał po sobie tego poznać, procentowy przebieg rozgrywki mniej więcej już znał. Był tylko ciekaw, czy Paco jest takim szczęściarzem, za jakiego się uważa, czy jednak po raz kolejny da się zmanipulować przypadkowemu nastolatkowi, którego dwa miesiące temu zgarnął na głodzie z ulicy.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyNie 27 Lut - 23:26;

Dawidowi brakowało przede wszystkim tej buńczucznej, młodzieńczej ikry, wyzywającego uśmiechu od ucha do ucha i buchającego płomienia w ślepiach, których jedno tylko spojrzenie wyraźnie świadczyło, że właściciel pragnie nabroić i zgrzeszyć. Piękne, proporcjonalne ciało to nie wszystko, jeżeli w parze za nim nie szedł ognisty temperament i intrygujący charakter… a ten na pewno przykuwał uwagę, nawet jeśli Paco nie zdążył jeszcze chłopaka zbyt dobrze poznać. – Espero que esto cambie, pero... – Mimo sprzedanego mu w nos prztyczka, kąciki jego ust i tak uniosły się jeszcze wyżej. – …no es fácil concentrarse en la conversación cuando te quitas la ropa. – Zażartował, choć akurat w tym żarcie można było odnaleźć więcej niż ziarenko prawdy. Cóż, przynajmniej chłopak z entuzjazmem zareagował na propozycję wyjazdu. – Comencemos ahora. ¿Qué ciudad te gustaría visitar? ¿Fuera de Florencia? – Zapytał o jego marzenia, wszak o ulubiony kolor pytać już nie musiał. Po tym jaki samochód wybrał Felix przed południem odpowiedź zdawała się raczej oczywista.
Nie był świadomy tego, jak szybko może zmienić się nastrój Solberga, ale wiedział że wspominając o bliźnie, wkracza w tę sferę intymności, której do tej pory jego kompan bronił za wszelką cenę. W tym przypadku pewnie zrozumiałby jego milczenie, nawet jeżeli już wcześniej brudnymi buciorami próbował naruszyć jego prywatność. Skazy na ciele wiele mówiły wszak o przeszłości, którą często niełatwo było dzielić się z innymi. Wiedza o bolesnych doświadczeniach pozwalała jednak lepiej zrozumieć drugiego człowieka. – No es solo una cuchilla, sino también consecuencias. – Skwitował refleksyjnym tonem, bo uważał że nie jest to temat, jaki winno się bagatelizować. Domyślał się jednak, że Max może nawet nie czynić tego świadomie. Niewykluczone, że reagował prychnięciem, w ten sposób próbując wyprzeć wszystko to co przykrego go spotkało. Przynajmniej tak przypuszczał, wszak wiele już razy widział jak Felix problemy obracał w żart. Niekiedy taka taktyka naprawdę przynosiła ulgę.
Wspólny prysznic miał ostudzić ich zapędy, ale widok nagich ciał i wizja karcianej wojny, a zwłaszcza ustalonej dla zwycięzcy nagrody, okazały się silniejsze od kojącego wpływu chłodnawej wody. Powiódł wzrokiem za szczupłą sylwetką kochanka, o mało co nie trafiając rumem do szklanki. Przesunął butelkę w ostatniej chwili, a to budziło obawy, że jego przywiązanie do hazardu może okazać się niewystarczające w zderzeniu z nikłą koncentracją, którą Max z ogromną łatwością burzył delikatnym naprężeniem mięśni. – Déjame adivinar. ¿Tu Amortentia huele a whisky? – Prychnął pod nosem, notując kolejną pozycję na liście czynności, których chłopak nie robi na trzeźwo, ale tak naprawdę po cichu liczył, że pociągnie go za język i rzeczywiście dowie się, jakie nuty zapachowe unoszą się nad jego eliksirem miłosnym. Zastanawiał się nad tym zresztą, kiedy zaciągał się tytoniowym dymem, spoglądając również na sprawny ruch jego dłoni, które tasowały już talię kart. Postawiłby pewnie na whisky, papierosy… może tę charakterystyczną woń, jaka unosiła się chociażby w aptece Johnsona?
- Buena suerte, cariño – Na razie mogli sobie pozwolić na kurtuazję, ale wystarczyło że sięgnęli po swoje karty, a na ich twarzach widać było wypływającą na wierzch zaciekłość. Paco podejrzał „rękę”, jaka mu przypadła, wzdychając jedynie w duchu. Na zewnątrz pozostawał niewzruszony, bo i nie chciał pokazać po sobie tego, że element losowy wcale nie zadziałał na jego korzyść. – Cambio dos tarjetas. – Rzucił beznamiętnym tonem, z pokerową miną podmieniając dwie figury, które z pewnością wzmocniły jego układ, ale czy to wystarczy do wygranej? Podniósł głowę, wpatrując się natarczywie w nad wyraz wręcz spokojne ślepia przed sobą, jakby próbował z nich wyczytać czy ma jakiekolwiek szanse. – Creo que ya que barajaste las cartas, debería mostrar las mías primero. – Przyznał uczciwie, choć z bólem serca, ujawniając zarazem przeciwnikowi dwie pary. Wysokie, ale nadal były to tylko pary… TYLKO PARY, KTÓRE NIE ZNACZYŁY NIC W STARCIU Z PIEPRZONYM FULLEM – Mierda. – Syknął pod nosem, spuszczając głowę w poddańczym geście, nadal nie dowierzając w to, co właśnie się wydarzyło. Pociągnął tylko raz jeszcze kolejną, sporą dawkę nikotyny, a potem też łyka gorzkawego rumu, ale nadal się nie podniósł po porażce, nie potrafiąc spojrzeć w te szmaragdowe oczy. Zapewne przepełnione teraz satysfakcją i poczuciem dumy.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyNie 27 Lut - 23:57;

Domyślał się już wcześniej tego, że jego nagie ciało w niczym nie pomaga, ale skoro teraz Paco wyznał to na głos, Max mógł wykorzystywać ten fakt jeszcze bardziej do własnych pojebanych pobudek, które ostatecznie i tak kończyły się wspólną przyjemnością. Relacja, jaką zbudowali teoretycznie nie powinna istnieć. Ba, nie miała prawa istnieć w świetle...prawa, ale Solberg nie pierwszy raz szedł pod prąd grając społeczeństwu na nosie.
-No tengo preferencias. ¿Quizás Oslo o Estocolmo? - Nie miał specjalnie dużych marzeń w tym temacie, choć do Skandynawii to go ciągnęło jak pojebańca. Zazwyczaj cieszył się po prostu z każdej możliwości obcowania z innymi kulturami i czerpał z nich pełnymi garściami wiedząc, że drugi raz taka okazja może się nie powtórzyć. -Y tu? Cúal es tu país favorito? - Jakby nie było też był czasem ciekaw co naprawdę kryje się w jego kochanku. Skoro jednak były plany dalszych podróży, dobrze jakby się jakkolwiek dogadali.
-Es solo un cuchillo, y el hombre es solo carne. - Podkreślił swoje zdanie w tej dyskusji i swój głęboko schowany nihilizm. Może nie żył zbyt długo na tym świecie, ale nauczył się już, że przywiązanie do ludzi nie prowadzi do niczego dobrego, a każdy może po prostu wyparować z tego świata w przeciągu kilku chwil nie zmieniając kompletnie nic w tym, jak życie na tej planecie się toczy. Ot kolejna zdeptana mrówka.
Cóż nagie ciało nie było tutaj taktyką rozpraszającą, ale zdecydowanie atutem. Max po prostu nie widział potrzeby ubierania się, a w dodatku nie znał wstydu, więc po prostu wygodnie rozłożył się po drugiej stronie stołu wyjątkowo nie komentując zapatrzenia się kochanka na jego sylwetkę. Nadchodziła karciana wojna i zamiast na flircie musiał skupić się na rozjebaniu Paco, choć wiedział, że szczęście też będzie tu grało dużą rolę. -Cerca. Pero no exactamente. - Odpowiedział zagadkowo. W amortencji wyczuwał alkohol, ale nie była to szkocka ani Ognista, a bourbon. Nawet nie wiedział czemu, choć przypuszczał, że wiązało się to z jego rodziną zastępczą, a konkretniej z Nickiem, który właśnie ten trunek uważał za swój ulubiony. Solberg nie przywiązywał jednak do tego zbyt dużo wagi jako że i do samej Amortencji miał podejście zdecydowanie sceptyczne.
Gra się rozpoczęła. Max skinął głową na wymiankę partnera i sam podmienił jedną z kart, jakie miał w ręce. Wciąż nie dawał po sobie niczego poznać, ale przeczucie miał coraz lepsze. Wskazał dłonią, by Paco odkrył swoje karty, skoro tak chciał i ledwo powstrzymał się od uśmiechu widząc jego dwie pary. Wyobraźnia już podpowiadała mu, co stanie się za kilka minut i ciężko było nastolatkowi skupić się na odkryciu własnej kombinacji.
-Completo. Lo siento. - W końcu pokazał Salazarowi, że ten wielki narkoboss sromotnie przegrał z byle nastolatkiem. Po raz kolejny zresztą. Max rozwalił się na fotelu z ogromną satysfakcją na warzy, która powiększyła się na widok miny Paco. -
relajarse. Te dejaré terminar.
- Użył jego własnych słów przeciwko niemu, biorąc szklaneczkę z rumem i opróżniając ją do końca. W międzyczasie sam zapalił kolejnego papierosa mając nadzieję, że mężczyzna jak zwykle dotrzyma danej mu umowy.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyPon 28 Lut - 1:16;

Nawet gdyby nie wyznał tego na głos, to i tak zdradzały go nienaturalnie rozszerzone źrenice i wyraz podziwu wymalowany w głębi jego spojrzenia. Każdy miał jakieś słabości, a że Paco potrafił docenić piękno nagiego, dobrze zbudowanego ciała, zdecydowanie zbyt szybko padł ofiarą młodzieńczego uroku Felixa i jego wyrazistych kości biodrowych. Nie wiedział może o chłopaku wiele, ale zdążył go poznać na tyle, by domyślić się że ten będzie wykorzystywał jego zamiłowanie przeciwko niemu. Nie miał jednak czego żałować, wszak przekonał się już wiele razy o tym, że uśmiech jego kochanka wart jest nie tylko galeonów, ale i grzechu. – He estado en Olso y Estocolmo. Algún día te mostraré los alrededores. – Pieniędzy mu nie brakowało, uwielbiał podróżować, więc bez zawahania mógł mu złożyć obietnicę, a mimo licznych wad, nie można było powiedzieć, by nie dotrzymywał danego słowa. – ¿Favorito? México, porque es mi segundo, y tal vez un verdadero hogar. Contrariamente a las apariencias, soy un hombre de familia y me gusta volver allí, pero... – Zapatrzony w twarz swojego partnera, o mało co nie wypowiedział tych kilku słów, których mógłby potem żałować. Nie mówił zbyt często o rodzinie, nie dlatego że o nią nie dbał, a raczej z tego względu, że temat nierozerwalnie wiązał się z tragicznymi wydarzeniami z przeszłości, zbyt intymnymi by dzielić się nimi z kimś, kto nie był mu bliski. – Si no es México, sería Cuba. Creo que ya sabes por qué. – Dodał zaraz ze śmielszym, zaczepnym uśmiechem, skoro Max sam miał okazję poznać dzisiejszego dnia uroki tego miejsca, które nie kończyły się na cygarach i rumie. Kochał hawański klimat, grajków brzdąkających po ulicach ludowe pieśni, te wszystkie kolorowe oldtimery, które zachęcały swoim blaskiem.
Przygryzł tylko wargę, w pewnym sensie musząc przyznać chłopakowi rację. Sam starał się unikać zobowiązań, nie przywiązywać do ludzi, a przez wzgląd na swój fach, przywykł do nazbyt licznych pożegnań i pogrzebów. Przekonał się wiele razy o tym jakie kruche jest ludzkie ciało, ale właśnie dlatego wolał żyć pełnią życia, balansować na krawędzi, bo tylko potężna dawka adrenaliny sprawiała, że czuł że żyje naprawdę i że wykorzystuje dany mu potencjał. Założenia nie zawsze jednak współgrały z rzeczywistością, czasami nawet i w nim zawrzało, a emocje brały górę nad zdrowym rozsądkiem. Nie dało się ich przecież wyłączyć, a szkoda, bo to i one zdawały się największą  słabością.  
Na zawoalowane pytanie o amortencję Solberg odpowiedział mu zagadką, co właściwie wcale go nie zaskoczyło. Niezwykle trudno było się przebić przez stworzony przez niego mur, ale i tak odnosił wrażenie, że tego wieczoru udało mu się delikatnie go ukruszyć. Szkoda tylko, że tyle szczęścia nie miał jeszcze w kartach. Los wcale się do niego nie uśmiechnął, raczej postanowił odwrócić się do niego dupą, a gorycz przegranej uderzyła go ze zdwojoną siłą, kiedy jego przeciwnik na dokładkę użył jego własnej broni przeciwko niemu. Pewnie łatwiej byłoby mu znieść przegraną, gdyby wcześniej nie towarzyszył mu arogancki, wyzywający uśmiech. Przecież nie po raz pierwszy grał w pokera… więc powinien wiedzieć, że o ile w turnieju liczyły się zdolności i chłodna kalkulacja, tak w jednym rozdaniu o wygranej może zadecydować fartowny zbieg okoliczności. – Espero que vayas rápido. – Burknął pod nosem, nie będąc w stanie powstrzymać tej nuty sportowej złości, wyraźnie słyszalnej w tembrze jego głosu. Nie miał nic przeciwko samej pozycji; denerwowało go jednak to, w jaki sposób został do niej sprowadzony. Zaciągnął się tytoniowym dymem, dla uspokojenia zszarganych nerwów, wychylił również całą zawartość szklanki jednym haustem, powoli ruszając się z krzesła. Przegrał, a że nigdy nie rzucał słów na wiatr, zamierzał również przyłożyć się do zaprzysiężonej wcześniej nagrody. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie uczynił tego na własnych zasadach.
- Pero no dejaré que termines esta vez. Al menos si se trata de un cigarrillo. – Odgryzł się, kiedy podszedł bliżej, wyciągając mu papierosa z ust. Nim jednak zagasił go w popielniczce, raz jeszcze uraczył się siwą chmurą, której potrzebował teraz aż nadto. Nadal był wściekły jak osa, o czym świadczyć mogły ściągnięte rysy twarzy i złowrogie spojrzenie rzucone chłopcu, którego podniósł z siedzenia z niebywałą wręcz lekkością. Położył go na łóżku, podążając tuż za nim, by zahaczyć zębami o jego dolną wargę, jedynie kusząc pocałunkiem, którego ostatecznie wcale mu nie podarował.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyPon 28 Lut - 19:09;

W życiu nie spodziewał się, że jakkolwiek wpląta się w taką relację, ale skoro Paco chciał wydawać na niego pieniądze i zabierać w podróże, to czemu Max miał odmawiać? Powodów było wiele z niebezpieczeństwem i głupotą na czele, ale widocznie nie były one wystarczająco przekonujące dla nastolatka, który wbrew wszystkiemu zamierzał korzystać z tego układu póki mógł.
-¿Una familia en México? No pareces ser alguien que aprecie el almuerzo del domingo. - Obietnica podróży na północ nie była dla niego tak ciekawa jak to, czego dowiedział się dalej. Urwana wypowiedź była intrygująca, ale Max nie miał zamiaru brnąć w powód, dla którego Paco postanowił zamilknąć. Mężczyzna miał jednak rację, nie wyglądał zbytnio na fana rodzinnych zlotów. -A menos que estés hablando de una esposa y un montón de niños. - Typowo dla siebie musiał zażartować, choć nawet nie byłby zdziwiony, gdyby Morales miał tak naprawdę rodzinę, a na boku korzystał z młodych ciał, które chcą zaznać z nim przyjemności.
Skinął głową na znak, że doskonale rozumie wybór Kuby jako jednego z ulubionych miejsc. Max był tu zaledwie dzień, a już zakochał się w panującym tu klimacie i oczywiście aptece Johnsona, do której raz po raz powracał myślami tak samo, jak do wysłanego w stronę Anglii zamówienia, które złożył korzystając z pieniędzy Moralesa.
Role nagle się odwróciły o sto osiemdziesiąt stopni przypominając ich pierwsze spotkanie w hotelu należącym do Salazara. Teraz to Max czekał rozjebany na fotelu z fajką w ustach, a mężczyzna miał dogramolić się do niego w celu zaspokojenia potrzeb nastolatka. Max zaśmiał się krótko słysząc słowa, które sam kiedyś wystosował w kierunku swojego kochanka. Co jak co, ale na to w tej chwili Paco nie miał co liczyć.
Solberg niechętnie pozwolił, by mężczyzna pozbawił go papierosa, a potem z wielkim zdziwieniem dał się podnieść i zanieść na łóżko, gdzie podłożył sobie pod głowę poduszkę, gdy tylko Paco opuścił jego usta, które znów spragnione były tych mniej lub bardziej agresywnych pocałunków.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8




Gracz




Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. EmptyPon 28 Lut - 22:09;

Pieniądze były po to, żeby wydawać je na przyjemności, a Paco nie miał żadnych wątpliwości, że zaliczały się do nich nie tylko podróże, ale i towarzystwo atrakcyjnego kochanka. Nie chciał kupować w ten sposób uczuć, po prostu traktował swoich partnerów z szacunkiem, wraz z nimi dzieląc się swym dobrobytem. Lubił również widzieć uśmiech na ich twarzach, a powiedzmy sobie uczciwie, z galeonami w kieszeni o wiele łatwiej było go wywołać. – No sabes mucho sobre mí. – Odwdzięczył się, powtarzając dokładnie jego wcześniejsze słowa. – La familia en México es muy importante. Además, valoro la lealtad. – Wyjaśnił mu również pokrótce, bo chociaż nie wyglądał na człowieka przywiązanego do rodziny, tak pozory niekiedy potrafiły zmylić. Mimo że nie mieszkał w swym ojczystym kraju, tak swój pierwszy biznes zakładał właśnie z kuzynostwem, z którym zresztą nadal utrzymywał ścisłą współpracę. Opiekował się także swoją matkę, nawet jeśli przez lwią część roku wsparcie polegało na wysyłaniu jej prezentów i galeonów. – No, no pienso pisar la alfombra de una boda. Yo tampoco sería un buen padre. – Prychnął pod nosem w odpowiedzi na sugestię chłopaka o rzekomym ukrywaniu małżeństwa i gromadki dzieci na boku, która wydawała mu się absurdalnym pomysłem. Nie potrafił sobie wyobrazić siebie samego w kapciach, w drewnianym domku na przedmieściach, z żoną bawiącą się z biegającymi po podwórku smykami i psem. – ¿Y que esta pasando? ¿Celoso de la competencia? – Podobnie do swojego kompana, postanowił więc obrócić temat w żart.

A veces es suficiente con preguntar. – Mruknął, przesuwając się wyżej, bo pomimo zmęczenia i tak jeszcze raz musiał posmakować jego ust. – Juguemos de nuevo, pero esta vez por dinero. – Zaproponował, wszak noc była długa, a żaden z nich nie miał chyba ochoty wybierać się spać. Nadal mieli butelkę rumu i paczkę zakupionych w hawańskiej wiosce cygar, więc ponownie usiedli do karcianego stołu, tym razem jednak unikając podobnie ryzykownych nagród.

zt. x2

+
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Eres el fuego que arde mi piel. QzgSDG8








Eres el fuego que arde mi piel. Empty


PisanieEres el fuego que arde mi piel. Empty Re: Eres el fuego que arde mi piel.  Eres el fuego que arde mi piel. Empty;

Powrót do góry Go down
 

Eres el fuego que arde mi piel.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Eres el fuego que arde mi piel. QCuY7ok :: 
retrospekcje
-