Life is about accepting the challenges along the way
Autor
Wiadomość
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Osoby: Maximilian Felix Solberg oraz @Tacian Beneth Miejsce rozgrywki: Skraj zakazanego lasu/zakazany las Rok rozgrywki: 2016 Okoliczności: Przypadkowe spotkanie pierwszoklasisty doprowadza do wyzwania ze strony Maxa, a gdy dwójka dzieciaków znajduje się w sercu Zakazanego Lasu dociera do nich, że mógł to być malutki błąd.
Trzecia klasa nie była dla Maxa zbytnio łaskawa, choć jeżeli chodziło o zawieranie znajomości okazało się, że tempo nie zwalniało. Ślizgon zdążył poznać wiele rówieśników jak i ludzi z innych klas głównie przez swoje zdolności i talent do pakowania się w kłopoty. Był prawdziwym wrzodem na dupie Hogwartu i bawił się z tym wyśmienicie, choć jakieś granice miał jak chyba każdy. Tego dnia postanowił poćwiczyć nieco latanie na miotle licząc na to, że kiedyś może uda mu się dostać do ślizgońskiej drużyny. Dodatkowo ten magiczny środek transportu był o tyle wyjątkowy, że Solbergowi nie robiło się na nim niedobrze, co tylko sprawiało, że chłopak jeszcze bardziej ciągnął na szkolne boisko. Właśnie miał skręcać w stronę składzika ze szkolnym sprzętem, bo na swój własny nie było go jeszcze stać, gdy na skraju zakazanego lasu dostrzegł niewielką sylwetkę, która wyglądała na nieco zagubioną lub może zadziwioną. Solberg od razu zmienił swoje plany i podszedł do dzieciaka powstrzymując się od wielkiego uśmiechu. -A Ty co, wyszedłeś z lasu, czy dopiero do niego wchodzisz? - Wyszczerzył się w końcu na przywitanie, wskazując głową zdecydowanie zakazany dla nich teren. Ciekaw tego, jak pierwszak zareaguje.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Stojąc na skraju lasu, Tacian próbował dojrzeć cokolwiek pomiędzy drzewami. Wszystko było spowite ciemnością, drzewa gęsto rosły obok siebie. Co jakiś czas mógł usłyszeć głosy ptaków. Co takiego strasznego było w tym lesie, że nie wolno było im tam chodzić? I ta nazwa. Zakazany Las. Wręcz prosiła o to, by wejść pomiędzy te drzewa i dowiedzieć się dlaczego mieli zakaz wchodzenia tam. Las był ogromną pokusą, a Tacian nie miał zbyt silnej woli i często robił głupoty. Słysząc czyjś głos, chłopak niemalże podskoczył w miejscu, szybko się obracając by spojrzeć na innego ucznia. Slytherin, o ile dobrze kojarzył kolory. Ciągle uczył się wszystkiego o swojej nowej szkole. "Nigdzie nie byłem i nigdzie nie idę!" Szybko zaprzeczył obu opcjom. Nie chciał by ktoś doniósł jakiemuś nauczycielowi o tym, że go tu widziano. Nawet jeśli nie wszedł do lasu, i tak pewnie by został wezwany na rozmowę, a tego nie cierpiał. Tacian zerknął w stronę lasu, a następnie z powrotem na chłopaka. "Zastanawiałem się tylko dlaczego nie wolno nam tam wchodzić. Co takiego tam jest. Jakby mi było wolno to bym tam wszedł." W końcu nie był tchórzem. W swoim rodzinnym mieście chodził wszędzie ze swoim bratem, nic ich nie było w stanie powstrzymać.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Nie było chyba pierwszaka w całej historii Hogwartu, który nie zadawałby sobie tych samych pytań, co młody puchon w tej właśnie chwili. Ba! Nawet Solberg stał kiedyś przed tą niewiadomą, która jedna w końcu odkryła przed nim swoje tajemnice i choć zakazany las nie był jego placem zabaw, to jednak czasem zapuszczał się tam, ambitnie próbując znaleźć coś, co będzie nadawać się do jego eliksirowych eksperymentów, choć Merlin mu świadkiem, że w wieku trzynastu lat nie znał się na tym tak, jak w wieku osiemnastu. Przewrócił oczami słysząc odpowiedź młodziaka i uśmiechnął się szerzej. Widać dzieciak myślał, że rozmawia z kimś poważnym. Miał się przekonać niedługo, że naprawdę grubo się myli. -Zaginasz czasoprzestrzeń widzę. - Zaczął, rozbawiony zdecydowanie bardziej niż powinien. -Wszyscy mamy tu jakiś cel i nie powiesz mi, że ta przepiękna, ciemna i zagadkowa kupka drzew nie jest twoim. - Spojrzał jeszcze raz na puchona tym razem naprawdę znacząco. Max nawet nie wiedział, co próbuje w tej chwili osiągnąć, ale bawił się przednio. -Skoro się zastanawiasz, czemu nie sprawdzisz? Wierzysz, że każda reguła jest słuszna? Byłem tam setki razy i jakoś żyję. - Rozłożył szeroko ręce, oczywiście wyolbrzymiając swoje przygody. Był pewien, że młodziaszek nie postawi kroku w stronę Zakazanego miejsca. -Rosną tam cenne rośliny i chodzą rzadkie zwierzęta. Tak w ogromnym skrócie. - Dodał już nieco poważniej, pomijając jednak wciąż wiele czyhających za krzakami niebezpieczeństw.
Czy las był jego celem? Tacian skłamałby gdyby powiedział, że nie pomyślał ani przez chwilę o tym, by wejść do Zakazanego Lasu. Zakazane rzeczy zawsze były najbardziej kuszące. Mówienie dziecku, że nie wolno mu czegoś nigdy nie było rozsądne. Szczególnie, gdy owe dziecko był bardzo ciekawskie. Jak Tacian. Chłopak dopiero co poznał świat magiczny, nic o nim nie wiedział. Oczywistym było, że chce poznać wszystkie tajemnice tego świata, a Zakazany Las był jedną z tym tajemnic. Tacian uniósł lekko brwi w niedowierzaniu kiedy jego kompan powiedział mu, że był tam setki razy. "Setki razy? To niemożliwe. Na pewno nie." Nie wierzył w to. Czy to znaczyło, że nikt nie pilnował Zakazanego Lasu? To by wyjaśniało dlaczego mógł tu stać od kilku dni i nikt jeszcze nie przyszedł powiedzieć mu żeby wracał do szkoły. Mimo to, Ślizgon na pewno nie był w tym lesie setki razy. "Rzadkie zwierzęta? Czy to są magiczne zwierzęta?" Dzieciak ponownie spojrzał na las, podchodząc kilka kroków bliżej, ale wciąż utrzymując pewną odległość od pierwszych drzew. Naprawdę bardzo, bardzo chciał tam wejść i zobaczyć o jakich magicznych zwierzętach drugi uczeń mówił. Rośliny go aż tak nie interesowały. "Też chciałeś tam teraz iść, że tu jesteś?" Może mogliby wejść razem do lasu. Nie żeby on się bał, ale w towarzystwie zawsze raźniej.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Był bardzo ciekaw, czy trafił, czy też po prostu chłopak nagle wyłączył mózg i stał sobie tutaj bez celu. Nie mógł jednak powstrzymać się przed tym zaczepnym tonem i rzuceniem wyzwania, które było lekko zawoalowane, ale każdy, kto miał więcej niż trzynaście lat pewnie przejrzałby zamiary Maximiliana w trzy sekundy. -Niemożliwe? A czemuż to? - Zapytał, unosząc jedną brew ku górze i tym samym nadając swojej twarzy charakterystyczny wygląd. Wzbudzenie wątpliwości też często działało jak karta przetargowa. -Oczywiście, że tak! - Odpowiedział z entuzjazmem, bo co jak co, ale zwykłych czworonogów to raczej za wiele się tam nie kręciło. Niestety. -Potrzebuję kilku składników do eliksirów, a tam są najświeższe. - Szybko wywalił z siebie tę ściemę, choć akurat zakazany las był idealnym miejscem do zbierania podobnych ingrediencji. Na szczęście Solberg nie zdążył się jeszcze przebrać w szaty do quidditcha, więc jego historia wyglądała na raczej wiarygodną.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees