C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Pokoje w są w tym roku bardzo luksusowe i przyjemne. Światło mieni się w oknach, ma oczywiście egzotyczny wygląd oraz specyficzny aromat unoszący się w powietrzu. Na środku jest bardzo niski stolik bez krzeseł. Nie ma tu jednak charakterystycznych łóżek, na ziemi leżą podwyższane maty i mnóstwo poduszek. Tak naprawdę sami możecie wybrać sobie układ "łóżek" w sposób jaki chcecie, zmieniając położenie mat i poduszek! Na początku w każdym pokoju jest tyle miejsc do spania ile jest osób, a nad każdym posłaniem jest baldachim; może nie zasłoni on was w zupełności, ale da chociaż odrobinę poczucia prywatności. Są one również bardzo przestronne, macie mnóstwo miejsca. Włącznie z szafą, w której macie stroje, które musicie zakładać. Każdy pokój ma swoją łazienkę.
Uwaga. Jeśli wchodzicie do specjalnych lokacji, gdzie musicie nosić wymagany strój, bierzecie go właśnie ze swojego pokoju. Zanim nie wyruszycie, koniecznie rzućcie kostką jaki strój wyjściowy macie w przydziale. Nie musicie być w pokoju, by go zabrać. Rzucacie tylko raz na to jaki macie strój i posiadacie taki właśnie do końca wyjazdu, chyba że udacie się do odpowiedniego sklepu i tam zakupicie odpowiedni strój.
Oto przykładowy krój stroju męskiego oraz stroju damskiego. Do tego mężczyźni muszą mieć brody, zaś kobiety ręce w magicznym, kolorowym pudrze. Konieczne jest również nakrycie głowy turban, bądź chusta.
Rzucacie jednorazowo kostką k6:
Charakterystyka stroju:
1 - twoja szata nie jest jednego koloru; jest niesamowicie kolorowa! Ma fikuśne wzorki, na dodatek ruchome. Z pewnością przykuwasz wszystkich uwagę, gdziekolwiek nie idziesz!
2 - twoja szata jest dość... staroświecka. Szybko zauważasz, że jest jakaś starsza, nie tak modna jak inne i na dodatek ewidentnie śmierdzi jakimś starym jedzeniem... Należy ją z pewnością wyprać i liczyć na to, że zapach niedługo straci na mocy... Przez trzy wątki Twoja szata nie pachnie przyjemnie.
3 - jeśli jesteś kobietą - z Twoim strojem jest wszystko w porządku! Jeśli jesteś mężczyzną okazuje się, że z Twoją brodą jest coś poważnie nie tak... Za każdym razem jak chodzisz, ta straszliwie się sypie! Włosy z brody dosłownie latają wokół ciebie jak szybko chodzisz, wpadają ci do nosy, za szatę... Na dodatek z każdym dniem jest jej coraz mniej. Po 3 wątkach stracisz resztkę brody i musisz kupić sobie nową brodę! Link do odpowiedniego sklepu, powyżej.
4 - jeśli jesteś mężczyzną - z Twoim strojem jest wszystko w porządku! Jeśli jesteś kobietą okazuje się, że masz okropne uczulenie i wysypkę na barwnik do rąk, który dostałaś! Nieważne ile masz punktów uzdrawiania, nie jest to rodzaj magii, który spotkałaś i cokolwiek nie używasz, wysypka pojawia się ponownie. Musisz kupić sobie krem, którym będziesz musiała się regularnie smarować, bądź kupić całkiem nowy barwnik. Link do odpowiedniego sklepu, powyżej.
5 - niestety szata, którą posiadasz jest zdecydowanie - rzuć kostką k6: parzysta - jest za mała, nieparzysta - jest za duża. Nawet jeśli zmieniasz ją zaklęciem, nadal ta wraca do poprzedniego stanu. Aby to zmienić, musisz oddać szatę do specjalisty. Złóż tam wizytę, by ktoś naprawił Twoją szatę.
6 - rzuć kostką ponownie. Parzysta - Twój strój zmienia kolor! Za każdym razem gdy się budzisz jest inny i musisz na nowo rzucać kostką na kolor szaty! Nieparzysta - Twój strój jest bardzo ładnie dobrany, bo wszystko jest w takim samym kolorze, dzięki temu wygląda jak komplet z turbanem oraz barwnikiem/brodą.
Aby dowiedzieć się jaki macie kolor: brody/barwnika, turbany/chusty oraz szaty, polecamy wylosować!. Jeśli sami wybieracie i nie macie ochoty na losowanie, pamiętajcie, że nie możecie mieć wszystkiego w jednym kolorze, o ile nie mieliście takiej kostki w charakterystyce stroju.
Lokatorzy:
1. Nicolas O. Czajkowski 2. Merlin Villeneuve 3. Jasper ‘Viro’ Rowle 4. Raphael Serafini-Zanetti
______________________
Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Wybiła godzina jedenasta, czyli ta o której Drake miał przyjść do pokoju numer pięć spotkać się z asystentem nauczyciela transmutacji z do którego wcześniej pisał. Chciał opanować Evanesco, które znając życie przyda mu się nie raz. W końcu możliwość stałego zniknięcia jakiegoś obiektu, jest czymś wygodnym i dosyć uniwersalnym w użyciu. Normalnie nie brałby go za mocno pod uwagę na wakacjach, ale po tym jak Morgan pokazała to jak bardzo jest to użyteczny czar, kiedy usuwała swoją szatę. Niekoniecznie raczej będzie chciał używać tego zaklęcia do dezintegracji ubrań, ale kilka innych zastosowań na pewno się znajdzie, prawda? Wcześniej próbował znaleźć trochę informacji na temat tego zaklęcia, ale niestety na nic w tutejszej bibliotece się nie natknął. Poza tym może i ze zwykłym zaklęciem jeszcze jakoś by sobie samodzielnie poradził, ale to należało do transmutacji, która nie była łatwą dziedziną. Wymagała czegoś więcej niż tylko dobrej wymowy i odpowiedniego ruchu nadgarstkiem. Jasnym więc było że potrzebował pomocy. Niby mógł poczekać aż do zaczęcia roku szkolnego, ale byłoby to lekkie marnowanie czasu. Stanął więc przed drzwiami, grzecznie zapukał i poczekał aż drzwi się otworzą. Nie chciał przecież ot tak wchodzić do cudzego pokoju. Zwłaszcza że nie tylko Viro tam mieszkał, prawda? Mogły być tam jeszcze inne osoby którym by przeszkodził wparowaniem do pokoju. Ech... W tym roku spróbuje przyłożyć się do transmutacji trochę bardziej, bo jak pomyśli o tym jak średnio mu poszło na egzaminie końcoworocznym, to aż mu się głupio robiło. Spojrzał jeszcze na zegarek żeby upewnić się czy nie przyszedł przypadkiem za wcześnie albo za późno.
Mam wakacje. Tymi właśnie słowami usprawiedliwiałem się wiernie, gdy zupełnie zalany mieszanką tutejszych alkoholi opadłem na miękkie poduszki na ziemi, przed zapadnięciem w sen zdążając tylko zaśmiać się cicho w gładką poszewkę, rozbawiony myślą, że w swoim przyszłym domu muszę sprawić sobie łóżku na ziemi, ratujące mnie przed nieprzyjemną pobudką na chłodnej posadzce. Można powiedzieć, że gdy usłyszałem pukanie do drzwi, byłem już zupełnie trzeźwy - a przynajmniej trzeźwy na tyle, by domyślić się, że stojący przede mną olbrzym jest w rzeczywistości dużo młodszym ode mnie uczniem. - Draaake - przeciągam rozkosznie, jakby głowa wcale nie rozpadała mi się przy tym pod uderzeniem niewidzialnego młota pokuty za poprzedni wieczór. - Wchodź, wchodź, śmiało - zachęcam, postukując palcami o drewnianą framugę, a więc i rozbijając o nią dźwięk metalowych pierścionków, które wyraźnie sugerowały, że przyszedłeś w samą porę, gdy zbierałem się już do wyjścia. Ogarniam zmęczonym spojrzeniem pokój, zaraz machnięciem różdżki przenosząc kilka swoich ubrań z kanapy, co zapewne powinienem był zrobić już wcześniej przez wzgląd na swoich współlokatorów. - Zacznijmy od podstaw... - zaczynam, opadając na miękkie obicie z dłonią przecierającą zaspane oczy, gdy od niechcenia napełniam wodą trzy czekające na stoliku kielichy. - Nie chcę Cię oceniać, absolutnie, ale... - zawieszam wymownie, by mrugnięciem przegonić mgłę ze spojrzenia i przyjrzeć Ci się uważniej. - Jeśli zdawałeś już sumy, to powinieneś mieć to zaklęcie opanowane do perfekcji. W innym wypadku możesz mieć problem ze zdaniem Transmutacji na owutemach - zauważam, bądź co bądź z czystej troski, błyskawicznie poczuwając się do Twoich wyników, choć przecież jeszcze niczego Cię nie nauczyłem. - Evanesco, jak większość zaklęć, posiada inkantację opartą na łacinie. Jest to ważne jedyne z tego względu, że poprawne wypowiedzenie formułki stanowi podstawę poprawnego rzucenia czaru. Zakodowanie w umyśle, że Evanesco oznacza tyle co znikać to już jedna trzecia sukcesu - tłumaczę więc w końcu, przemieniając wodę w swoim kielichu w gęsty sok pomarańczowy, na którego widok krzywię się mimowolnie, więc i od razu transmutuję jego smak na malinowy. - Dwie trzecie zdobędziesz, gdy opanujesz poprawny ruch ręki. Całość, gdy zrozumiesz, że wcale tak naprawdę nie sprawiasz, że dany przedmiot znika - ciągnę dalej, przysuwając jeden kielich bliżej Ciebie, byś mógł się z niego napić, drugi umieszczając na samym środku stolika, by pozostał do naszej dyspozycji treningowej. Lekkim strzepnięciem różdżką zachęcam wodę w naczyniu do uniesienia się w górę w postaci drżącej lekko kuli, by z każdym kolejnym ruchem dłoni dzielić lewitującą ciecz na dwoje. - Większość zaklęć transmutacyjnych opiera się na zmianie jednego przedmiotu w drugi, dlatego większość ludzi nie postrzega Evanesco jako zaklęcia transmutacyjnego. Prawda jest jednak taka, że nie sprawiamy, że rozdzielane cząsteczki znajdują się nigdzie. Sprawiamy, że znajdują się wszędzie - kończę, pozwalając dzielonej wodzie na przemianę w zawieszoną w powietrzu mgłę, którą mógłbym przegonić jednym machnięciem różdżki w prawo - zamiast tego jednak macham w lewo, pozwalając scalić jej się znów w krystalicznie czystą kulę wody, która zaraz łagodnie zakołysała się znów w kielichu. - Rozumiesz, czemu zaczynamy właśnie od wody?
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Gdyby Lilac kiedykolwiek się upił, to może by skumał że Rowle mierzy się właśnie z konkretnym kacem. Niestety nigdy do tego jeszcze nie doszło, więc nie za bardzo to dostrzegał. -Dzień dobry. - Po otrzymaniu zaproszenia, grzecznie wszedł do wnętrza pokoju. Nie różnił się on prawie w ogóle od tego w którym Drake mieszkał razem z dziewczynami. No może jakieś drobne różnice byłe, ale nie na tyle duże żeby chłopak mógł je wzrokiem zarejestrować. Obserwował jak Viro napełniał kielichy, a następnie skupił się na tym co mówił.-Do tej pory z transmutacją szło mi raczej średnio, ale na sumach jakoś to poszło. Nie mniej owutemy też chciałbym zdać.- Szczerze... Gdyby był w stanie sam ogarnąć transmutację, to raczej o pomoc w nauce by nie poprosił, prawda? Jeśli chodziło o inkantację, to wiedział na czym stoi. Bez niej nie dało się początkowo rzucić żadnego zaklęcia. Nie ważne czy było ono zwykłe, transmutacyjne, uzdrawiające czy nawet czarnomagiczne. Tego faktu uczyli się na pierwszym roku zaklęć i uroków, a mimo upływu czasu to akurat ciężko zapomnieć. Zwłaszcza że zaledwie rok temu cały jego rocznik był zmuszony używać niewerbalnych tak dużo jak tylko się dało. Zwłaszcza jeśli chodziło o zaklęcia tak proste jak na przykład Wingardium LevoioSa. Samych teorii odnośnie wody miał od groma. Można było ją w każdej chwili wyczarować, więc nie było jej szkoda. Bo zniknięcie przedmiotu nie oznaczało możliwości jego przywrócenia. Bo ze zwierzętami może być problem zależnie od ich złożoności i rozmiaru...-Mam kilka teorii, ale nie wiem. Ponieważ jest podatna na zmiany? Bo w sumie nie dość że ta była dosyć plastycznym żywiołem, to jeszcze łatwo mogła zmienić swój stan skupienia na mgłę albo lód.
Nie mogłem być jeszcze świadom, że mam do czynienia z kimś kto potrafił wstawić w Wingardium Leviosa dodatkowe 'o', więc i nie spodziewałem się, że na tym etapie zaklęcia niewerbalne mogłyby okazać się zbawienne. Prawda była też taka, że przy każdym Twoim słowie czuję jak skronie pulsują mi boleśnie, zachęcając mnie do tego, by jednak porzucić tak luźno przyobiecane Ci plany nauki, wymagając ode mnie zupełnie nowego poziomu determinacji, by przywołać uśmiech na usta. - ...Tak - przyznaję Ci rację, choć z pewnym wahaniem, nie tyle dlatego, że mógłbyś nie mieć racji, co raczej z powodu, że tę rację ubierasz w inne słowa, niż sam bym to zrobił. Nie mogę jednak wymagać od Ciebie technicznego języka, a tym bardziej tej poetyckiej zaciętości, którą sam miałem w głowie. - Przez jej łatwość do zmieniania stanu skupienia bez problemu możemy wyobrazić sobie jak odparowuje i znika na naszych oczach. Tlenek wodoru stanowi najłatwiejszy do przetransmutowania w nicość obiekt, bo najłatwiej jego cząsteczki wmieszać w powietrze, niezależnie od jego składu - tłumaczę, ściągając brwi w skupieniu, by dobierać jak najprostsze, najczystsze słowa, nie chcąc namącić Ci w głowie podstawami transmutacji wyższego stopnia. - Nie ma co zwlekać. Pokaż co potrafisz - zachęcam Cię machnięciem dłonią, pozerkując na Ciebie ciekawsko, gdy upijam kilka łyków soku (nie)pomidorowego, próbując nie łamać magicznej iluzji zbyt intensywnym myśleniem o antykacowym zabiegu. - Może okaże się, że cały problem tkwi w złym ruchu nadgarstka i- Czemu właściwie zależy Ci na tym konkretnym zaklęciu?
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Świat błędów był pełen. Więcej niż ludzi, bo w końcu każdy popełniał ich niezliczoną ilość. Nie istnieją przecież ludzie idealni. Wbrew swoim oczekiwaniom udało mu się odgadnąć dlaczego właściwie zaczynają od wody. No i dobrze... Jednak domyślić się czegoś dzięki Merlinowi potrafił. Z opisu zaczynał też rozumieć faktyczną naturę tego zaklęcia. Evanesco pozwalało coś zniknąć zazwyczaj na dobre bez możliwości powrotu, jednak do tej pory nie był do końca pewny jak to zaklęcie dokładnie działało. Transmutacja wymagała użycia wyobraźni przy praktycznie każdym zaklęciu, więc chyba przy tym powinien sobie wyobrazić jak obiekt się rozpływa w powietrzu.-Uznałem że możliwość zniknięcia niektórych przedmiotów bez zbędnego spalania ich albo mielenia na proch jest dosyć ciekawą opcją. I w sumie... To chyba głównie dlatego.- W końcu sam miał nie aż tak dawno drobny problem z cuchnącą szatą, którą ostatecznie obładował zaklęciami zapachowymi i nosił, bo go dziewczyny do tego namówiły podczas gdy Morgan bez namysłu zevanescowała swoją i musiała załatwić sobie nową. Wycelował więc różdżką w wodę, wykonał odpowiedni ruch i wyinkantował-Evanesco.- Woda zaczęła się powoli rozpływać w powietrzu. Nie natychmiastowo, jak to zazwyczaj ma miejsce przy rzucaniu tego czaru
- Nieekologiczne i ekologiczne jednocześnie - podsumowuję Twoje słowa lakonicznie, obracając sobie w palcach szklankę z pomidorowo-pomarańczowym sokiem. Dużo sensu ma opcja nie wytwarzania śmieci, takich jak wspomniany przez Ciebie popiół czy proch, a jednak wiem, że Transmutacja daje niesamowite możliwości, jeśli chodzi o przemienienie jednego obiektu w drugi i podarowanie mu kolejnego, niekoniecznie też ostatniego życia. Nie tylko obserwuję tę kluczową pierwszą próbę, ale też przy okazji jej nasłuchuję. Jestem gotów czepiać się tego, jak akcentujesz inkantację lub jak poruszasz różdżką; na chwilę daję się jednak zahipnotyzować powoli, stopniowo znikającej wodzie. Nie obarczam Ciebie poetyckimi przemyśleniami i z trudem powstrzymuję uśmiech, a właściwie - chowam go za moją szklanką, gdy pociągam kolejny łyk pomarańczowego smaku, nie chcąc wyglądać na rozbawionego, by przypadkiem Ciebie nie zawstydzić. - Często kiedy widać jeden błąd, to można się domyślić, że zaraz pojawi się kolejny - zdradzam, ale ledwo kończę tę wypowiedź, a moja przepowiednia się spełnia. Do tej pory znikająca woda gwałtownie powraca, z chlupotem przelewając się przez ścianki kielicha, znacząc stolik mokrymi śladami zbrodni. - Teraz masz kilka obiektów do zniknięcia.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Poniekąd prawda z tym że obiekty można przetransmutować w inne żeby przedłużyć ich żywot. Problem pojawia się wtedy jeśli nikt wcześniej nie zwiększył odpowiednim zaklęciem obciążenia transmutacyjnego, bo wtedy na przykład losowo rzucone zaklęcie cofające transmutacje na obszarze mogłoby narobić bałaganu. Na przykład kiedy ktoś w czyimś domu podczas prostych ćwiczeń tego akurat zaklęcia, cofnąłby przemianę dziurawego kociołka w żyrandol i ten spadł komuś na głowę. Obserwował jak woda którą poddawał znikaniu zaczynała powracać i nawet kiedy próbował jeszcze jakoś ją odratować, to nie wyszło mu to najlepiej. Całość odparowanej wody po prostu pierdzielnęła w kielich wylewając się poza niego i mocząc stolik niemiłosiernie. Gryfon lekko westchnął i spróbował ponownie dochodząc do wniosku że w sumie dobrze się stało. Może z mniejszą ilością wody na raz pójdzie mu lepiej. Tym razem spróbował wypowiedzieć inkantację tak wyraźnie jak tylko mógł, jednocześnie wyobrażając sobie jak ta woda po prostu znika.-Evanesco! - No i udało się! Częściowo... Odparował tylko kilka kropel zbitych w jedną małą plamę z wody na drewnie. Powtórzył to jeszcze kilka razy dopóki nie wyczyścił stołu. Następnie ubytek wody w kielichu uzupełnił za pomocą prostego aquamenti i zaczął się przygotowywać do podjęcia kolejnej już próby zniknięcia wody. -Evanesco! - No i mieli częściowy sukces! Pół wody zniknęło, a pół zostało. Westchnął ponownie delikatnie sfrustrowany, chociaż starał się nie dawać tego po sobie poznać. Niby był bliżej celu bo już udało mu się zniknąć połowę wody z kielicha, ale według niego nadal szło mu nie najlepiej. Głównie dlatego że większość zwykłych zaklęć załapywał dosyć szybko. Transmutacja za to nadal była czymś co widocznie musiał ciężej ćwiczyć żeby dokonać w niej jakichkolwiek postępów.
Gdy mogłem spokojnie oprzeć się w tył i tylko obserwować Twoją pracę, popijając przy tym zimny sok nibypomarańczowy, to praca nauczyciela wydawała mi się naprawdę przyjemna. Nie czułem wcale na barkach tego ciężaru odpowiedzialności, a i jednego ucznia zdecydowanie lepiej doglądało się od całej rozgadanej i niecierpliwej chmary. - Nie zniechęcaj się - zachęcam Cię, ciekawsko wychylając się do przodu, by zerknąć do wnętrza na wpół opróżnionego kielicha, zaraz też opróżniając swój pospiesznie wypijając ostatnie gęste krople, gdy precyzyjnym ruchem ręki przepędzam niechcianą wodę. - Dobrze Ci idzie, początki są najtrudniejsze, ale dobrze utrwalone podstawy przyniosą korzyści w przyszłości - ciągnę dalej, przysuwając kielichy do siebie, by transmutować ją w jeden szeroki talerz. - Może ciecze nie są Twoją mocną stroną. Może myślenie o cząsteczkach zamiast Ci pomóc, to zbytnio Cię rozprasza - ciągnę dalej, różdżką celując w misę z winogronami, by przy pomocy transmutacji pozbawić je pestek, te z kolei rozsypując na transmutowanym przed Tobą talerzu. - Spróbuj z pestkami - zachęcam, samemu zagarniając całą kiść winogron, by wraz z nimi znów odchylić się wygodniej do roli obserwatora. - Na początku skup się tylko na jednej. Potraktuj każdą z nich jako odrębną całość, a jak już to opanujesz, to możeee... - ciągnę dalej, urywając nieco w zamyśleniu, by przegryźć winogrono. - Może potraktuj je całościowo jako jedność i wtedy spróbuj rzucić Evanesco. Zupełnie tak jakby to pestki były pojedynczymi cząsteczkami składającymi się na jedną całość.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Rzadko kiedy się poddawał. A nawet jeśli mu się zdarzało, to jeśli było to możliwe to niedługo potem wracał do próbowania. W końcu upartość w jego rodzinie od strony matki jest dziedziczna. Pozbycie się tej wody nie należało do najłatwiejszych. Niby potrafił, ale nie wychodziło mu to najlepiej. Może Viro miał rację i faktycznie z cieczami miał problem. Bacznie obserwował cały proces przerabiania kielicha na talerz i aborcję wyciągnięcie pestek z winogron, które potem ładnie zostały pozostawione na talerzu. Transmutacja może i była najtrudniejszą dziedziną magii, ale nie można jej było odmówić że zdecydowanie była niesamowicie przydatna. Ciekawe czy za pomocą Evanesco będzie w stanie pozbyć się pestek winogron jeszcze w owocach, dzięki czemu będzie w stanie je zjeść bez tych małych gorzkich grudek w środku. Podobne myśli przychodziły mu na myśl kiedy chodziło o czereśnie, wiśnie, arbuzy i tak dalej... No dobra. Myśli o jedzeniu na bok. Przyszła pora na to żeby spróbować zniknąć coś bardziej stałego. Na początek pojedyncza pesteczka. Jedna jedyna. Nic więcej. -Evanesco. - I... Jedna z pestek zniknęła. -No... To dobry początek. Chyba. - Nie zniknął też niczego przez przypadek, pestka nie wróciła, nic nie wybuchło... Można więc było to uznać za pewnego rodzaju sukces? Z tego co Viro mówił powinien przejść teraz do próby zniknięcia kilku na raz, ale wolałby najpierw się upewnić że zniknięcie pestki nie było tylko łutem szcześcia. Wycelował więc po raz kolejny w inną pestkę i ponownie rzucił czar. - Evanesco - Tak jak wcześniej, pestka zniknęła raz na zawsze.
Chyba nie spodziewam się Twojego sukcesu, bo kiedy znika pierwsza pestka, moje zainteresowanie powraca. Najwyraźniej wystarczy dobrać odpowiednią metodę, słowa i wystarczająco długo to powtarzać... Rozkoszuję się smakiem winogron, powolnie przebijając się przez twardawą skórkę i czujnością zmrużonych oczu śledzę każdy Twój ruch, gdy próbuję wycenić ile talentu może w Tobie być i jak daleko zdołasz zajść, skoro rzeczywiście się nie zniechęcasz i próbujesz choćby pestka po pestce. - Dobry początek - przyznaję Ci rację, nie chwaląc szczególnie obficie, ale późniejszym milczeniem zdradzając, że nie mam wiele do dodania. Zjadam powolnie winogrono po winogronie, jakbyś znikaniem kolejnych pestek wyznaczał mi ku temu rytm i ledwo powstrzymuję się od niecierpliwego cmoknięcia, gdy zdaję sobie sprawę ile czasu już razem spędziliśmy. - Spróbuj teraz już całość - proponuję, próbując jednak zdusić w sobie chęć ponaglenia, chcąc brzmieć bardziej jak wierzący w Twoją gotowość mentor, skoro widzę wyraźnie, że zadanie idzie Ci dużo lepiej niż z wodą. - Jak Ci się uda, to może nawet wypuszczę Cię z tej korepetycyjnej pułapki... - zagaduję, żartobliwie puszczając Ci oczko, bo chociaż to Ty się do mnie odezwałeś z prośbą o pomoc, teraz to ja naciskam, jak prawdziwy nauczyciel wtłaczając w Ciebie wiedzę, nawet jeśli jednocześnie to mi zależy na tym, by czym prędzej skończyć już Twoje nauki. - Pracą domową będzie ćwiczenie na coraz trudniejszych obiektach- dodaję, przeciągając się już na swoim miejscu, gotów poderwać się do góry, gdy tylko poprawnie wykonasz powierzone Ci na teraz zadanie. - Pamiętaj, że nie chodzi tylko o wielkość, ale też o złożoność przedmiotu i na oblubienice Merlina, niech Ci nie przyjdzie do głowy evanescowanie jakichś zwierząt - przestrzegam Cię, krzywiąc się mimowolnie, gdy wyobraźnia podsyła mi obraz rozczłonkowanego magią szczura, którego miałem niegdyś nieprzyjemność widzieć, i którego nagłe zniknięcie wcale nie przyniosło mi ulgi. - Obrzydliwie niehumanitarne…
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Przy samym zniknięciu pojedynczej pestki poczuł już jakąś radość, a jako że i z każdą następną nie miał problemów, to oznaczało to że może potrzebował on tylko ogromnej ilości ćwiczeń żeby w jak najlepszym stopniu opanować to zaklęcie. Zwłaszcza że nawet Rowle zauważył jego postęp. Może faktycznie znikanie pestek szło mu lepiej niż próba zevanescownia wody tylko i wyłącznie dlatego że jego wyobraźni pestki było dużo prościej ogarnąć? Nie wykluczał tej opcji. - No dobra... Evanesco. - Skupił się tak bardzo jak mógł żeby zniknąć jak największą ilość pestek na stoliczku. No i udało mu się! W większości, bo jedna została i musiał ją dosłownie dobić. Żeby można było uznać że udało mu się już pozbyć wszystkich zarodków winogron, które zazwyczaj skutecznie utrudniały próby pochłonięcia owocu w całości. Pracę domową zapisał sobie w głowie. Z pestek winogron przejdzie na pestki dyni, a po jakimś czasie może zabierze się za ołówki albo piłki. Potem może nawet za jakieś mugolskie zabawki, jeśli mu wpadną w łapy. W końcu praktyka czyni mistrza, nie?- Jeszcze raz dziękuję za wszystko. I obiecuję nie rzucać tego na zwierzęta!-No może wyjątkiem będą komary i pchły bo nienawidził i jednych i drugich, a obydwa często mu zagrażały.- Do widzenia! - Powiedział po czym ruszył ku wyjściu z pokoju. Prawdopodobnie skoczy sobie jeszcze do Jamalskiej biblioteki żeby utrwalić sobie trochę wiedzy między innymi o tutejszych mitach, odmianach magii i historii.