Kostka: 5Kompletnie nie spodziewała się zaproszenia na spotkanie miotlarzy w Jamalu. Szczerze powiedziawszy, nawet nie wiedziała, że tutejsi obrzydliwie zamożni szejkowie fascynują się lataniem na miotle. Pewnie dla nich to taka sama abstrakcja i ciekawostka, jak dla niektórych wyścigi dywanów, jednak Brandon nie mogła wyjść z szoku, kiedy dowiedziała się, że ma pojawić się w tradycyjnej restauracji jako gość, który ma opowiedzieć o spopularyzowanym w Europie miotlarstwie. Jednak, jakże mogłaby odmówić, kiedy przecież była w stanie opowiadać o tym godzinami i to z nieskrywaną przyjemnością.
Pojawiła się więc we wskazanej na zaproszeniu restauracji, ubrana w swoją dość staromodną suknię w kolorze turkusowo-cytrynowym, na dłoniach mając magiczny puder, który był charakterystyczny dla tutejszych pań, by wchodząc do środka, zobaczyć tłum ludzi. Czy to możliwe, że niejaki Khalid bin Sultan Al Qasim wynajął CAŁY lokal, aby zorganizować to spotkanie autorskie? Nim jednak zdążyła odpowiedzieć sobie na to pytanie, osoby znajdujące się w pomieszczeniu szybko zauważyły jej przybycie i w jednej chwili rozległy się gromkie brawa. Nie pamiętała kiedy ostatnio otrzymała tak autentyczne wyrazy uznania i pochlebne słowa, jak wtedy, kiedy goście otoczyli ją, korzystając z okazji, aby poznać byłą ścigającą reprezentacji Anglii.
Uskrzydliło to wręcz jej serducho, przez co dała się porwać w wir pytań i zagadnień, które ciekawiły tutejszych ludzi.
W końcu jednak podeszła do niej grupka dzieciaków, którzy poprosili, aby się do nich dosiadła. Przeprosiła więc swoich towarzyszy, aby iść z najmłodszymi fanami miotlarstwa do jednego ze stolików i usiąść przy nim, wsłuchując się w ich pytania. Jej uwagę w pewnym momencie przykuli bliźniacy, którzy do złudzenia przypominali Patricii ją i jej brata. Ta dwójka była tak samo zafascynowana miotłami, a więc nic dziwnego, że kiedy zaczęli się sprzeczać, który model latającej szczoty jest lepszy - ten produkcji amerykańskiej czy brazylijskiej - natychmiast wkroczyła. Nie chciała, aby którekolwiek z nich było poszkodowane, dlatego najpierw zaczęła od przedstawienia im różnic pomiędzy tymi miotłami i prostym językiem wskazując na to dlaczego zdobyły taką sławę. Na koniec dodała jednak, że sama postawiła na Varapidosa nie bez powodu. i może właśnie przez to stwierdzenie dziewczynka, która również była miłośniczką właśnie tego modelu, dumna z tego, że to jej racja
jest na wierzchu, wręczyła jej
figurkę smoka pustynnego. Wzruszona tym gestem Brandon, uściskała drobniutką dziecinę o przeuroczych błyszczących oczętach, obiecując, że jeśli poda jej swój adres, to jeszcze kiedyś ją odwiedzi i nauczy ją latać na miotle. Naprawdę, rozczulały ją dzieciaki, które pałały miłością do mioteł. I to była główna idea, towarzysząca jej, kiedy zatrudniała się Hogwarcie. Pragnęła, aby coraz więcej było takich młodzików, zafascynowanych lataniem i Quidditchem.
Rozmowom o tym co było pasją Patricii przez większość jej życia i jej jedyną platoniczną miłością, nie było końca. Jednak powoli zapadał zmrok, a w restauracji pracownicy krzątali się niespokojnie, dając wszystkim do zrozumienia, aby się zbierali. Dlatego Brandonówna podziękowała szejkowi za zaproszenie oraz przepyszną kolację, którą ją uraczył, po czym opuściła lokal, niezwykle zadowolona z tego przeżycia. Z pewnością wspomnienie tego wydarzenia pozostanie z nią na długo i będzie powodowało uczucie ciepła w klatce piersiowej za każdym razem, kiedy o tym pomyśli. W końcu każdy chciał zostać doceniony.
|zt|