C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Lokalizację tego miejsca możesz poznać tylko i wyłącznie w Komnacie tajemnic w Pałacu. Bądź zostać tu przeniesionym przez kogoś, kto poznał akurat tę tajemnicę. Niemniej, nigdy ponownie już tutaj nie trafisz.
Rzuć dwiema kostkami, aby sprawdzić, czy udaje ci się znaleźć pustynne perły!
► Pierwsza kostka definiuje, czy udaje ci się coś znaleźć: 1, 5 - Udaje ci się znaleźć perłę; 2, 3, 4, 6 - Nie udaje ci się znaleźć perły.
► Druga kostka określa, w jakim jest stanie oraz na ile galeonów możesz ją wymienić: 1 - Marne okruchy - nie dostaniesz za nie nic 2 - Drobne cząstki - niezbyt dużo warty - 10 galeonów 3 - Pomniejsze kawałki - 30 galeonów 4 - Jeden, większy kawałek - 50 galeonów 5 - Bardzo brudny spory kawałek - 100 galeonów 6 - Cały kamień - może lepiej go zachowaj? Dostaniesz za niego 200 galeonów!
Jeśli uda Ci się znaleźć pustynną perłę kosztującą 100 lub więcej galeonów - Rzuć kostką k6! Parzysta - Brawo, jesteś zdrowy i bogatszy! Nieparzysta - Perła leżała na Śmierciopladze - chcąc nie chcąc, zaraziłeś się Plagrio. Musisz rozegrać wątek z objawami i leczeniem tej przyjemnej dolegliwości, nim zgłosisz się po należne galeony!
Tutaj nie musisz nosić specjalnego stroju.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Wejście Przed opuszczeniem Arabii - rozgrywam for fun Komnata tajemnic k6: 2
Komnata tajemnic, za czynienie poniekąd dobra, gdy czarna magia znajdowała się w jego ciele, postanowiła go nagrodzić wiedzą o pewnym miejscu, w którym to nigdy nie był, aczkolwiek nic nie stało na przeszkodzie, by mógł je odnaleźć. Westchnąwszy ciężko, po tym wszystkim, co miało miejsce, zdecydował się tam udać. Nie miał niczego do stracenia - poza oczywiście godnością i zdrowiem, o czym zdołał się przekonać znacznie wcześniej. Mimo to, kiedy to szedł spokojnie, a dumbader w równie podobny sposób go niósł na własnym grzbiecie, nie mógł narzekać. Nie oszukując się - było co najmniej dobrze, a jedynie bolesne wspomnienia decydowały o tym, że jednak powinien na siebie uważać. Podpustynny staw miał skrywać w sobie wszelkie możliwe bogactwa, a gdy do niego dotarł, nie zastał absolutnie niczego. Co najwyżej popsute marzenia; kiedy przyglądał się w odmęty wody, nie zauważał niczego, poza oczywiście własnym odbiciem. Na chwilę się zastanowił nad tym, czy kobieta nie postanowiła go oszukać, ale koniec końców nic złego się nie stało; żadna perła nie wylądowała w jego dłoniach, w związku z czym ciche westchnięcie wydostało się spomiędzy jego ust, gdy postanowił zacisnąć dłoń ponownie na lejcach, powracając do Pałacu. Nie miał tutaj niczego do zrobienia - poza oczywiście posłaniem w umyśle lekkiego przekleństwa, że tak łatwo dał się nabrać. Albo szczęście zwyczajnie go opuściło.
[ zt ]
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Po wizycie w komnacie tajemnic i napotkanej osobliwej zjawie kobiety Blaithin była bogatsza o coś bardzo cennego. Była to wiedza o położeniu owego podpustynnego stawu. Wyklarowała się jej dokładna droga prowadząca właśnie tam. Coś czego nie mogłaby zapomnieć. I z wdzięczności przez moment miała ochotę podziękować istocie, utwierdzić ją w tym, jak ważne stało się teraz dla Szkotki. Ale opamiętała się i opanowała przypływ emocji, żeby zwyczajnie skinąć jej głową. Wyszła z Komnaty Tajemnic i pospiesznie dotarła do swojego motocykla. Za pomocą Bestii mogła szybko przebyć podróż, choć nie było to łatwe. Droga ciągnęła się i zdaje się, że dopiero wieczorem Blaithin faktycznie odkryła przejście do podziemi. Tam szła już piechotą. W skalnych ścianach odbijało się echo kroków dziewczyny. Dziwne uczucie ścisnęło pierś Szkotki. Coś na wzór oczekiwania pełnego niecierpliwości. A jednocześnie przerażającej myśli, że tak naprawdę niczego tu nie odnajdzie. Jedynie kamienie, piach i wodę. Czy byłaby zadowolona z odkrycia innych bogactw niż sam Miecz Esclabora? Nie. Nie cierpiała na brak pieniędzy i nie liczyły się jakieś drobnostki. Chciała odkryć coś wielkiego! Coś unikatowego i jedynego w swoim rodzaju. Chciała, aby napisali o niej w gazecie albo nie - by napisali o tajemniczej dziewczynie, która nie chciała nawet podać swoich danych. Sam fakt, że byłaby kimś o kim mówią już podobał się Fire. Przysłużenie się czarodziejskiemu światu wydawało się miłą odskocznią od wszystkich poprzednich lat, kiedy nijak nie mogła o tym pomarzyć. Skóra z hebanu, na tarczy krata, Oto kroczy Esclabor Szukał on Graala nie rok, nie dwa lata Wyprawy okryły go sławą Powtarzała to w głowie niczym mantrę. Jak tajemniczą inkantację, która mogłaby niespodziewanie otworzyć przed Blaithin starożytną ścieżkę ukrytą w którejś ze ścian. Ale nic się na ten moment nie działo, a chłód wzmagał na sile im niżej w podziemia się zapuszczała. Czy odnajdzie drogę powrotną? Miała nadzieję. Po kilku zakrętach oczom Szkotki wyjawił się nieduży staw o jasnej wodzie. Szczerze to liczyła, że miecz nie spoczywa na jego dnia, bo wprost nienawidziła wchodzić do wody. I choć zbliżyła się na chwilę na brzeg to uspokoił ją fakt, że nie widziała nigdzie połysku stali na dnie. Ale dostrzegła go gdzie indziej. Pokryty kurzem i zaroślami spoczywał na jednym ze skalistych występków. Obok leżał dziennik, którego nie dało się już odczytać. Jego strony pożółkły, zgniły, a tusz całkowicie zniknął. Może nigdy nic na nim nie zapisano? Znalazła też kilka innych drobiazgów, jak kulki do gry, pustą fiolkę, mały kapelusz zjedzony przez czas. Ale to nie miało znaczenia, nie chciała niczego takiego zabierać. To po miecz przybyła. I teraz, mogąc ująć klingę w dłonie, coś fantastycznego przepełniło Szkotkę. Nie tylko duma, ale też prawdziwe szczęście. Zadowolenie. Czule pogładziła rękojeść, natychmiast żałując, że nie będzie mogła zatrzymać artefaktu. Zamachnęła się mieczem parę razy, czując, że jest gotowy do walki tak samo jak tysiące lat temu. Wsunęła go do pochwy i przyczepiła do pasa. Teraz poszukiwania zostały zakończone. Teraz mogła powrócić do Londynu i oddać artefakt tam, gdzie było jego miejsce - do muzeum. Wyszła z podziemi z lekkim sercem, witając gorący powiew wiatru uśmiechem. A potem wsiadła na swój czarny motocykl i odjechała, porzucając Arabię, ale przynosząc coś cenniejszego niż wszystko, z czym do tej pory miała do czynienia.