Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ogród

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Ogród - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ogród - Page 3 Empty


PisanieOgród - Page 3 Empty Ogród  Ogród - Page 3 EmptyNie Lip 04 2021, 15:26;

First topic message reminder :


Ogród



Cały ogród otoczony jest zewsząd niskim kamiennym murkiem, a droga do niego prowadzi przez białą furtkę z boku rezydencji - lub rzecz jasna przez tylne drzwi samego domu. Nie jest to typowy, zaprojektowany od A do Z i odmierzony od linijki kawałek zieleni. Większość kwiatów rośnie dziko, a wszystkie kolorowe klomby przypominają bardziej łąkowy misz-masz niż specjalnie dobrane, konkretne gatunki. Jedynym 'zaplanowanym' elementem ów ogrodu zdają się być nieustannie owocujące drzewa: brzoskwini, nektaryn i... pomarańczy. Oraz małe poletko pod magiczne warcaby w formie kamiennych robaczków, które chichoczą niczym małe elfy. Może kiedyś rzeczywiście nimi były?
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Patricia D. Brandon
Patricia D. Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Galeony : 2242
  Liczba postów : 764
https://www.czarodzieje.org/t20195-patricia-danielle-brandon#626883
https://www.czarodzieje.org/t20197-poczta-patricii#627724
https://www.czarodzieje.org/t20196-patricia-danielle-brandon#627505
https://www.czarodzieje.org/t20342-dziennik-patricii-brandon#641
Ogród - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ogród - Page 3 Empty


PisanieOgród - Page 3 Empty Re: Ogród  Ogród - Page 3 EmptySob Wrz 04 2021, 22:51;

Kim jestem? Bizneswoman
Strój! sukienko-garnitur + czarne, wysokie szpile + PROSTE WŁOSY!
Kostka na powitanie: 6
Tańce: partner 58 (czyli Patka...) -> 36 (czyli zajęty Arth) -> 28 (Camael <3) i tańczymy swinga!

Nie miała pojęcia co to była za psotna magia, zmuszająca gości do tańca z losowymi partnerami, ale jej się podobała. Nigdy nie narzekała na tego typu atrakcje - chyba, że miał to być sztywny towarzyski taniec, gdzie była otoczona gapiami, oceniającymi jej każdy najmniejszy ruch. Jednak okazało się, że jest jej dane zatańczyć z @Camael Whitelight, w istocie jak za starych, dobrych czasów.
- Chciałabym. Wtedy chociaż było zabawnie - odparła, nie mogąc powstrzymać śmiechu, wywołanego wspomnieniami z lat młodzieńczych. I wtedy, dosłownie jakby przeniosła się w czasie, usłyszawszy bardzo znajome brzmienie rytmicznej i dynamicznej muzyki. - MERLINIE, TAAAK! - rzuciła z nieposkromionym entuzjazmem, a jej nogi już same zaczęły podrygiwać w rytm niosącej się muzyki. Cam nawet nie musiał proponować powtórki z tamtego bankietu, bo ona już zdecydowała. Nie mogło obyć się bez wykorzystania takiej okazji! Mając te naście lat i odstawiając swoiste przedstawienie na owym eleganckim spotkaniu, wcale nie krępowali się obecnością ani swoich rodziców, ani reprezentantów innych czystokrwistych rodzin. Wtedy, liczyło się tylko to, aby dobrze się bawić, nawet jeżeli w tak obsceniczny sposób nie wypadało. Szlaban się przeżyło, a wspomnienia zostały.
Posłała mu jeszcze tylko ostatni łobuzerski uśmiech aby po chwili dać się porwać muzyce. Swing pozwalał na swoistą zabawę na parkiecie - i to dosłownie. A że Pat czuła się niezwykle pewnie i swobodnie z Camaelem, idealnie zgrywając się w poszczególnych ruchach, obrotach czy podskokach, wyglądało to z pewnością całkiem spektakularnie.
- Niech to... - mruknęła z lekką zadyszką, kiedy muzyka ucichła - Kondycja już nie ta na tej emeryturze - zażartowała, bo choć nie zmęczyła się aż tak bardzo, to jednak ten rodzaj tańca wymagał dość dużo wysiłku i energii. Nawet jeśli nie trwał zbyt długo - Z tego wszystkiego zapomniałam Ci powiedzieć, że wyglądasz doskonale - pochwaliła przyjaciela, chwytając go za ramię, kiedy ruszyli w stronę @Beatrice L. O. O. Dear i @Nathaniel Bloodworth.
- Ale królowej stylu i szyku nikt nie odbierze tego tytułu. Beatrice, wybacz, że Ci go porwałam. Ale już oddaję, w całości - oznajmiła z uśmiechem, kiedy podeszli bliżej, jednak widząc Nate'a uśmiech nieco przygasł. - Bloodworth, jak miło widzieć Cię żywego. Zwiedziłeś już wszystkie kontynenty? - rzuciła z lekką domieszką złośliwości, nawiązując do jego długiej nieobecności, którą wszyscy usprawiedliwiali podróżowaniem. Nim jednak zdążyła powiedzieć nieco więcej na ten temat, poczuła tępy ból, atakujący jej głowę i na moment zapierający jej dech w piersiach. Zacisnęła powieki i sięgnęła dłonią do skroni, aby sobie ją lekko pomasować, choć spodziewała się kolejnej fali konsekwencji niedawno przebytego wstrząśnienia mózgu. A myślała, że arabscy uzdrowiciele uporali się z tym dogłębnie... Najwidoczniej nie do końca. A może to przez ten skoczny taniec? Merlin jeden wie.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1654
  Liczba postów : 1760
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Ogród - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ogród - Page 3 Empty


PisanieOgród - Page 3 Empty Re: Ogród  Ogród - Page 3 EmptyWto Wrz 07 2021, 14:38;

Poniekąd cieszyła się, że odpuściła swoją dumę na rzecz porozmawiania z Nathanielem na temat, który był dla niej naprawdę ważny. W zasadzie wszystko, co wiązało się z Camaelem było dla niej ważne. Wiedziała, że ten nigdy nie powie tego głośno, jednak na pewno w jakiś sposób odczuwał jej ciągłe walki z Bloodworthem, bez względu na to, czego konkretnie one dotyczyły. Prawdopodobnie żadne z nich już nie pamiętało, bądź pamiętać nie chciało, jak to się wszystko zaczęło. Gdzie był początek tej karuzeli nienawiści, jaką względem siebie pałali. Niemniej, byli już dorosłymi ludźmi, których połączyła troska o jednego człowieka. I to prawdopodobnie było ważniejsze, niż jakieś ich wspólne uprzedzenia względem siebie nawzajem.
Obserwowała go uważnie, zastanawiając się nad tym, co przyniesie ta rozmowa. Była szczerze zaskoczona, że od razu nie wybuchnął śmiechem, po tym co usłyszał od niej. Czuła, jak jej serce bije cholernie mocno, ale oczywiście nie dała nic po sobie poznać. Jej wyraz twarzy pozostawał kompletnie niewzruszonym. Cień emocji nie przemknął przez jej lico. Poczuła jakiegoś dziwnego rodzaju ulgę, kiedy przyznał jej rację. Wypuściła głośno powietrze z płuc, co było tego idealnym dowodem.
- Ale wiesz, nie przyzwyczajaj się do tego nie wiadomo, jak bardzo! - zastrzegła od razu, uśmiechając się przy tych słowach. To dziwne, ale kiedy sobie na to pozwalała, naprawdę potrafiła wyglądać ładnie. Gdy zamiast żądzy mordu w tych czarnych ślepiach, tliły się ogniki wesołości. A ona nie mogła po prostu sobie darować tej minimalnej uszczypliwości w tym momencie. Przecież to nierealne, by z minuty na minutę z wrogów zmienili się w najlepszych przyjaciół… Już bez przesady. Sama odruchowo powiodła spojrzeniem w stronę wywijającego na parkiecie Camaela w towarzystwie Patricii i uśmiechnęła się z nieskrywaną czułością. Nic nie mogła na to poradzić. Zawsze, gdy go widziała, reagowała w podobny sposób.
Zerknęła na Nathaniela, gdy ten zawołał ją po nazwisku. Uniosła jedną brew do góry, ciekawa tego, co od niego usłyszy. Nie spodziewała się podobnych słów a tym bardziej swojego zachowania. Bo po prostu parsknęła lekkim śmiechem.
- Nie zamierzam tego spierdolić - odpowiedziała z pewnością w głosie, która ją samą wciąż zaskakiwała. Wiele rzeczy pozostawało kompletną niewiadomą w jej życiu, ale swojego uczucia względem Whitelighta, nigdy nie poddała w wątpliwość.
Poczęstowała się od niego papierosem, uznając, że sytuacja jest na tyle nadzwyczajna, iż można pozwolić sobie na nieco więcej nienormalności. Odpaliła go przy użyciu swojej różdżki. Chwilę później, gdy zaciągała się papierosowym dymem, podeszła do nich Patricia w towarzystwie jej narzeczonego.
- Oh, jak zwykle jesteś zbyt miła - przywitała się z przyjaciółką, uśmiechając się szeroko. Bez skrępowania ucałowała oba jej policzki po czym ponownie podeszła do swojego narzeczonego. Wolną ręką oplotła jego talię swoim ramieniem i zaciągnęła się ponownie papierosem.
@Patricia D. Brandon @Camael Whitelight @Nathaniel Bloodworth
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5410
  Liczba postów : 13183
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Ogród - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ogród - Page 3 Empty


PisanieOgród - Page 3 Empty Re: Ogród  Ogród - Page 3 EmptyWto Wrz 07 2021, 17:39;

Kostka na urok: 4 - jestem zazdrosny
Kim jestem: Mugolski naukowiec, chemik. (sweterek na koszuli na guziki, kujońskie okularki i ogólnie pełna kulturka)

Sam nie wiedział, czy dobrze robi idąc na tę imprezę. Co prawda Perpetuę szanował i uwielbiał, ale miał wrażenie, że inni goście, którzy się tam mogą pojawić, nie do końca mogą mieć to samo podejście w stosunku do niego. Starał się jednak o tym nie myśleć, a zamiast tego skupił się na wybraniu stroju, który miał odpowiadać tematowi przewodniemu perpetówki. Ni chuja nie miał pojęcia, jak jego życie mogłoby się potoczyć. Opcji było naprawdę wiele, lecz w końcu uznał, że cofnie się naprawdę daleko. Do czasów, gdzie geny, czy cokolwiek, zdecydowało o tym, że dostał magiczny pierwiastek i po prostu na ten jeden dzień wyobraził sobie, że nie otrzymał tego zaszczytu, a w dodatku był wychowywany przez Kolbergów, którzy tak jak i teraz troszczyli się o jego wychowanie. Był praktycznie pewien, że gdyby nie pewne historie z jego życia, gdyby nie miał możliwości machania różdżką i warzenia eliksirów, po prostu zająłby się mugolskim odpowiednikiem jego największej pasji. Zaczął więc stroić się na typowego kujona prosto z amerykańskich seriali. Musiał naprawdę namęczyć się transmutacją, by przerobić swoje ciuchy na te nieco bardziej grzeczne, ale ostatecznie zajebiście mu się to udało.
-Mówiłem Ci już, że jesteś zajebiście przystojny? - Spojrzał na ubranego w garniak Felka, przyciągając go delikatnie za klapę marynarki i całując. Nie mieli jednak zbyt wiele czasu na przyjemności, bo już zbliżał się czas, by pojawić się na domówce.
Wchodząc do ogrodu ciężko było nie odczuć, że faktycznie jest to miejsce, gdzie Whitehorn może czuć się jak w domu, a jej rozświetlona twarz idealnie tu pasowała.
-Perp! Wyglądasz przepięknie. - Nachylił się, by dać jej buziaka w policzek. Aura, którą wila roztaczała była jedyna w swoim rodzaju i nim się obejrzał, Max już uległ jej urokowi. Widząc, jak odzywa się do innych, obdarowując ich perlistym uśmiechem, poczuł ogromne ukłucie zazdrości, które z każdą sekundą rosło coraz mocniej i mocniej. W końcu nie był już w stanie tego znieść.
-Idę się napić. - Powiedział do Felka, puszczając jego dłoń i kierując się do kuchni w celu wyboru jakiegoś mocnego napoju, który odwróciłby jego myśli od tego, że ktoś śmie zajmować Perpetuę.
Niestety nie doszedł jeszcze do stanowiska z alkoholem, gdy przypomniał sobie, że ma w kieszeni coś dużo lepszego. Znaleziony w Meksyku opyrlak był schludnie zwinięty i tylko czekał na podobną okazję. Max ukrył się więc dość dobrze w krzakach, za murami domu, by przypadkiem nikt go nie przyłapał i odpalił skręta, głęboko się nim zaciągając. Od razu poczuł lekką ulgę, a jego włosy powoli zaczęły jaśnieć pod wpływem magicznej używki.

@Perpetua Whitehorn
@Felinus Faolán Lowell


______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1158
  Liczba postów : 1387
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Ogród - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Ogród - Page 3 Empty


PisanieOgród - Page 3 Empty Re: Ogród  Ogród - Page 3 EmptySro Wrz 08 2021, 20:32;

Kąciki jego ust same uniosły się nieco wyżej, kiedy tylko usłyszał entuzjazm Patricii i już wiedział, że nie tylko on szalenie lubił czasem sobie przypominać ten bankiet. Zawsze uważał, że gdyby nie te ich wieczne, cóż, wybryki na rodzinnych spotkaniach, już dawno dostałby na głowę, uznawał więc, że wiele jej zawdzięczał i nie mógł trafić teraz lepiej niż właśnie na Brandonównę. Zakodował też sobie w głowie, żeby trochę podpytać ją o Arthemisa, bo ten się zwierzał ostatnio tylko pod wpływem alkoholu, z czego Camael nie był specjalnie zadowolony i jeśli tylko uda mu się go złapać – już wiedział, że tym razem nie odpuści.
Szybko jednak muzyka odwróciła całą jego uwagę, kiedy mrugnął do Brandon i już dawał jej odpowiednią przestrzeń, mimo, że w pewnym sensie prowadził ją w tańcu. Był w szoku, że aż tak oboje pamiętali kroki i ruchy, nie tracąc muzyki i tempa, choć gdzieś z tyłu głowy pojawiła się lampka, że być może to wszystko było sprawką magii. Nie potrafił jednak pozbyć się uśmiechu, gdy nogi prowadziły go same, a on czuł się niemal tak jak kiedyś w posiadłości swoich rodziców, choć teraz nikt nie patrzył na nich z mordem w oczach. Dźwięczny śmiech wyrwał się z jego piersi, gdy swing przejął nad nimi kontrolę, oddech przyspieszył, ale endorfiny na stałe zagościły w jego organizmie, gdy dorównywali sobie w każdym kroku. W końcu jednak muzyka się skończyła, a on z nieskrywaną radością, ukłonił się Patce, w podziękowaniu rzecz jasna za wspólny i z pewnością całkiem widowiskowy taniec.
Mhm, następnym razem mi przypomnij, żebym rzucił papierosy. — parsknął, próbując unormować własny oddech i sięgając z pobliskiej tacy wodę, by jedną butelkę podać Patricii — A dziękuję, dzisiaj udaję swojego ojca, chociaż on z pewnością by tak nie zatańczył. Ty tez wyglądasz niczego sobie! — rozbawiony spojrzał na przyjaciółkę, która doskonale rozumiała co miał na myśli. Chwilę potem przeniósł wzrok na Nathaniela i swoją narzeczoną, unosząc odrobinę brew w górę. Nie na co dzień mógł widzieć tę dwójkę, stojącą ramię w ramię i w dodatku nie wyglądali też jakby chcieli skoczyć sobie do gardła.
Coś mnie ominęło? — zapytał, przenosząc wzrok to na przyjaciela, to na Trice — Chwilę mnie nie ma, a ty już mi rozpalasz narzeczoną, Nate? — powiedział unosząc brew trochę wyżej na fakt, że jego luba papierosa w ogóle przyjęła, a przecież nie robiła tego nader często. Uśmiechnął się jednak całkiem rozbawiony, nie dając po sobie poznać jak mu ulżyło, że ta dwójka chyba powoli dochodziła do jakiegoś porozumienia i zarzucił swoją rękę na ramiona ukochanej, wyciągając z kieszeni paczkę własnego nałogu i odpalił Lordka magiczną zapalniczką, z którą nie rozstawał się jak z różdżką. Rozejrzał się jeszcze po ogrodzie, jakby szukając Viro i Ezry, których przecież opuścili wskutek magicznego tańca. Nigdzie ich jednak nie zobaczył, więc wrócił spojrzeniem do swoich nowych towarzyszy, będąc też ciekawym odpowiedzi Bloodwortha na pytanie Patricii. Sam był ciekawy gdzie się podziewał i dlaczego nie wysłał mu ani jednego listu. Camael nie zwykł jednak naciskać, uznał więc, że jeśli będzie chciał – sam mu o tym powie.
Brandon, a gdzie zgubiłaś Arthemisa? — zagaił, może trochę chcąc się co nieco dowiedzieć jak wyglądała ich relacja, skoro Verey nie był specjalnie skłonny do dzielenia się wszystkim, a Cam był w tej chwili zbyt ciekawy, żeby nie spróbować wyciągnąć czegoś od przyjaciółki. Przeniósł więc spojrzenie niebieskich tęczówek na nią, szybko jednak marszcząc brwi, kiedy dostrzegł, że nie wszystko było w porządku. — Pat? Mogę ci jakoś pomóc, nie wyglądasz najlepiej? — zapytał, wyraźnie przejęty stanem zdrowia Brandonówny i zerkając z niepokojem na Trice, może ona wiedziała coś więcej.


______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Ogród - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ogród - Page 3 Empty


PisanieOgród - Page 3 Empty Re: Ogród  Ogród - Page 3 EmptyCzw Wrz 09 2021, 15:09;

— Oczywiście — mruknął z przekąsem z drgającym zdradziecko kącikiem ust. Ani myślał przyzwyczajać się do zakopanego topora, bo coś mu podpowiadało, że prędzej czy później stoczą bitwę o to, kto pierwszy go odkopie, choćby mieli to zrobić nagimi paznokciami. Na swój sposób było to nawet zabawne i intrygujące, tak spróbować przekonać się, ile wytrzymają.
Podobało mu się również jej zapewnienie, ta wyzierająca spod niego pewność siebie. Skoro była przekonana, że jej się to uda, nie zamierzał być tym, który spróbuje jej w tym przeszkodzić. Zamierzał obserwować – wnikliwie, gotów bronić przyjaciela, gdyby ta zapragnęła go jednak zranić, ale jednak biernie, dopóki nie będzie zmuszony zareagować.
Przeniósł wzrok na Patricię dokładnie w momencie, gdy chował papierośnicę w jej standardowe miejsce w kieszeni marynarki. Wszystkie jego marynarki, zmęczone noszeniem tego ciężaru, miały tam delikatne wybrzuszenie.
— O tak, tym razem się udało, bardzo mi miło, że się troszczysz. Przeżyć, oczywiście, podróży wciąż mam przed sobą całkiem wiele. Pytasz, bo chciałabyś mi w którejś towarzyszyć? Trzeba było wspomnieć, zanim wyjechałem! — Bezczelnie puścił oczko do dziewczyny, bo patrząc na stojącą obok niego Beatrice do dawno już nikogo nie zdenerwował i chyba czuł potrzebę wyrobienia normy. Podał Camaelowi dłoń, żeby przywitać się z nim należycie i błysnął uśmiechem.
— To nic osobistego, Cam, tak już działam na kobiety. Prawda, Brandon? — Uśmiechnął się wyzywająco do Patricii, po czym dodał już do reszty — w życiu się nie przyzna, ale wszyscy wiemy, że to prawda. — Machnął lekceważąco dłonią i zamknął się chociaż na krótką chwilę, bo wymagało tego zaciągnięcie się dymem. Uniósł brodę i wypuścił go ku górze, pozwalając sobie na chwilę wytchnienia.
— Czas na mnie, starczy mi już na dziś kankana. Cam, pilnuj lepiej narzeczonej, bo wyjątkowo łatwo tak po prostu Ci ją zabrać. — Nie czuł się tutaj do końca komfortowo. Nie chodziło o grono otaczających go osób, bo chociażby biorąc pod uwagę niespodziewane pojednanie z Beatrice, poszło mu dziś zaskakująco dobrze... był po prostu zmęczony. Alkohol rozlewał się dookoła, uczestnicy imprezy byli coraz bardziej podpici, a on czuł się tym wszystkim przytłoczony. Skłonił się szarmancko ku swoim towarzyszom i z papierosem w ręku opuścił ogród Williamsów.

| z/t

@Patricia D. Brandon @Camael Whitelight @Beatrice L. O. O. Dear
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Ogród - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Ogród - Page 3 Empty


PisanieOgród - Page 3 Empty Re: Ogród  Ogród - Page 3 EmptySob Sie 13 2022, 20:46;

Mało co ja tak uszczęśliwiało ostatnimi czasy, jak fakt, że teraz mogła na spokojnie się ze wszystkimi spotkać. Może nadal trochę biegała – w końcu od razu po przyjeździe zaczęła pracę w Mungu, nie marnując ani minuty – to nie musiała myśleć o tym, że za moment musi łapać świstoklika z powrotem do Kanady. Ta świadomość sprawiała, że lekkie napięcie z ramion odchodziło w niepamięć, może dobrze się stało, to wszystko? Może właśnie tak miało być?
Wciąż się obwiniała, choć nienawidziła siebie za to. Nie potrafiła jednak przestać myśleć, że może gdyby inaczej to wszystko rozegrała… Cichy głos w jej głowie stale powtarzał, że była tchórzem, wyjeżdżając bez słowa. Dlatego tak bardzo potrzebowała z kimś porozmawiać, i chociaż kochała Diona nad życie, to nie był wcale kimś bardziej doświadczonym od niej. Za to Perpetua zdecydowanie była, a Thalia koniecznie potrzebowała rady. Nie miała bowiem pojęcia co zrobić ze swoim życiem, wszystko z dnia na dzień legło w gruzach.
Zaraz po pierwszej zmianie teleportowała się pod dom Whitehorn, nie marnując nawet czasu na przebranie się ze szpitalnych ubrań – a i z myślą, że potem może nie mieć czasu przebrać się z powrotem przed drugą zmianą. Doskonale wiedziała, że powinna wykorzystać tę przerwę na drzemkę, ale i tak nie mogła spać, co też odznaczało się cieniami pod jej oczami, ale cóż – taka praca. I kochała ją nad życie.
Zapukała i poczekała aż Perpetua jej otworzy, a kiedy tylko zobaczyła swoją matkę chrzestną jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech, by zaraz potem przytulić ją w niedźwiedzim uścisku.
Merlinie! Jak się stęskniłam! — powiedziała na wejściu, po paru chwilach odsuwając się od Whitehorn i nie mogąc powstrzymać uśmiechu, wciąż rozciągającego jej ust — Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że znalazłaś dla mnie ten czas, moje życie ostatnio to pasmo walącego się gruzu — dodała, przechodząc w głąb ładnego domu, w końcu siadając na jednym z krzeseł w ogrodzie, chcąc wykorzystać ładną pogodę, która w Anglii wcale nie zdarzała się aż tak często — A co u ciebie?


______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 1145
  Liczba postów : 498
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
Ogród - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Ogród - Page 3 Empty


PisanieOgród - Page 3 Empty Re: Ogród  Ogród - Page 3 EmptySro Cze 19 2024, 20:20;

Po Dover

Cichy trzask przetoczył się po Dolinie Godryka. A mówiąc ściślej, pod samą furtką do posiadłości Williamsa.
Díaz złapał się za brzuch, odłamek Bonnie wciąż w nim był. Miał na tyle przytomny umysł, aby nie wyciągnąć go w pierwszym odruchu, bo wiedział, że krew wtedy będzie lała się strumieniami. Oparł się o murek, otworzył na oślep wrota na podwórko znajomego i padł na ziemię. W ręce wciąż trzymał swoją czarną różdżkę, mógłby przysiąc, że czuje na niej iskry magii, które rozwaliły w drobny mak jego ukochane auto. Jednak nie to było dla niego największym szokiem.
Wiedział jednak, że aby przeżyć, musi mu dać znać, że jest na miejscu.
- Expecto… patronum… – jęknął, czując, jak koszulę po raz kolejny plami ciepła krew. Przywołał w tym momencie najbardziej pokrzepiające wspomnienie na jakie było go stać, wspomnienie jej ust i jej perlistego śmiechu i choć było słodko-gorzkie, na szczęście to wystarczyło. Mglista pantera pognała przed siebie, w domyśle mając przekazać Huxley’owi, że Antonio Díaz umiera niemal w jego ogrodzie.
Położył się na ziemi, bo czuł, że nie ma siły już stać.
Stracił Bonnie. Stracił fant. Stracił wszystko, co można było stracić, ale przede wszystkim nie widział już sensu. Widział za to gwiazdy, które powoli pojawiały się na niebie. Porządnie już zmierzchało, kto wie, może to ostatni zachód słońca, jaki było dane mu widzieć? Czas pokaże. Choć czuł, że nie może odejść, nie teraz, gdy na nowo odzyskał nadzieję.

@Huxley Williams @Nicholas Seaver
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1889
  Liczba postów : 1550
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Ogród - Page 3 QzgSDG8




Administrator




Ogród - Page 3 Empty


PisanieOgród - Page 3 Empty Re: Ogród  Ogród - Page 3 EmptyPią Lip 19 2024, 16:02;

Ostatnimi czasy zastanawiam się czy po prostu nie powinienem założyć darmowej kliniki. W ciągu minionych kilku miesięcy musiałem składać aż trzech różnych znajomych. Akurat w przypadku Antka, to trochę z mojej winy i naszej wycieczki - tu czułem się najbardziej winny.
Spokojnie sobie spałem, kiedy nagle pojawiła się w moim pokoju świetlista pantera. I szczerze mówiąc możliwe, że bym nawet się nie zorientował, że tutaj jest i Díaz wykrwawiłby się przed moim domem, ale na szczęście patronusowi udało się coś stęknąć. A ja od kiedy jestem ojcem, wyczulam się na każdy dźwięk. Ledwo rozumiem szept pantery, ale w końcu orientuję się o co chodzi i migiem pojawiam się na ścieżce przed swoim domem.
Po raz pierwszy chyba szczerze się cieszę, że Zoe sypia ostatnio często u swojego chłopaka, kiedy widzę Diaza w takim stanie. Natychmiast pochylam się do niego, sprawdzam puls.
- Co ci się stało? - pytam i wtedy orientuję się, że ma wręcz pokiereszowany brzuch. Przez chwilę zastanawiam się czy lepiej robić wszystko tutaj czy narażać go na teleportację i uznaję, że to drugie będzie jednak lepsze. Łapię go za ramię i po chwili już pojawiamy się w mojej pracowni. Astral Forcipe, a potem natychmiastowe Interior Depletura. Jeszcze w międzyczasie rzucam Analgesię, dzięki której Díaz przestaje być świadomy jakiegokolwiek bólu.
Antonio leży na moim biurku, a ja powoli rzucam Vulnerę Arcuatum, zakładając moje okulary medyczne, by widzieć czy aby na pewno wszystko dobrze się zasklepia.

/zt poszliśmy tu

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ogród - Page 3 QzgSDG8








Ogród - Page 3 Empty


PisanieOgród - Page 3 Empty Re: Ogród  Ogród - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ogród

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ogród - Page 3 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Domy i mieszkania
 :: 
Dziupla - rezydencja Williams
-