UWAGA: do tej lokacji można przejść jedynie z Wiszących Ogrodów! Na początku swojego posta podlinkuj swoją wiadomość w odpowiednim temacie!
Niewiele osób znalazło to miejsce, jeszcze mniej udało się tutaj wejść – cóż, są jednak pewne benefity z wchodzenia do skarbca znanej, rozbójniczej bandy ukrytym wejściem! Wita cię oczywiście widok stosów złota, ogromnych brylantów i pereł we wszystkich wręcz możliwych kolorach. Bele jedwabiu i aksamitu, deski z drzewa cydru, złote szkatułki inkrustowane srebrem – i na odwrót, biżuteria najwyższych lotów, dzieła sztuki zabawkarskiej, popychane siłami nakręcanych mechanizmów lub magii, diamentowe naszyjniki czy rubinowe zestawy do gargulków – to wszystko zrabowane zostało zapewne jakimś pechowym kupców czy szlachcicom, którzy mieli wątpliwą przyjemność spotkać się z czterdziestoma rozbójnikami… …rozbójnikami, z których co najmniej dziesięciu mierzy cię właśnie wzrokiem, sięgając po swoje bułaty. Zaraz za nimi dostrzegasz jednak drzwi – masz nadzieję, że pozwolą ci uciec, tym bardziej że są praktycznie identyczne w porównaniu z tymi w Komnacie Szeherezady. Na razie jednak musisz się do nich w ogóle przebić!
Rzuć kostką k100. Możesz dodać swoje punkty z Zaklęć i OPCM – maksymalnie 30. Jeśli na Przedmieściach Miasta Sztukmistrzów wylosowałeś 5 lub 6 – dodaj 5. Jeśli w Dzielnicy Portowej Agrabahu rzucałeś kostką – dodaj 5. Jeśli emir podarował ci lektykę – dodaj 5. Jeśli w Wiszących Ogrodach wylosowałeś 81-100 – dodaj 5. Jeśli w Wiszących Ogrodach nie rzucałeś kostką – dodaj 5.
1-60 – banda rozbójników jest dla ciebie zbyt dużym wyzwaniem. Zanim ostrza jednak zrobią z ciebie szisz kebab, wnętrze Sezamu rozpływa się, ty zaś budzisz się w swoim pokoju. 61 – 99 – przebijasz się przez złoczyńców, dopadasz drzwi i wręcz przez nie przelatujesz, wychodząc z powrotem w Komnacie Szeherezady. 100+ - phi, taka zgraja złodziejaszków nie jest dla ciebie żadnym wyzwaniem! Różdżka śmiga w twoich dłoniach jak szalona, rozrzucając ich dookoła jak, nie przymierzając, monety wysypane z sakiewki. Bez problemu docierasz do drzwi, wypychając sobie kieszenie nie tylko kosztownościami wartymi 100 galeonów, ale także Pochłaniacz Magii.
Jeśli wylosowałeś 1-60: niestety, następnego dnia będziesz musiał ponownie podejść do Próby Sezamu. Musisz też zrezygnować z jednego z bonusów dodających 5 punktów do rzutu, jeśli jakikolwiek jeszcze posiadasz. Do Sezamu możesz przejść prosto z Komnaty Szeherezady. Jeśli wylosowałeś 61-100+: drzwi prowadzą do miejsca, gdzie zaczęła się cała twoja przygoda. Tym razem jest tam jednak mała niespodzianka – na środku mahoniowego biurka, na honorowym miejscu, czeka na ciebie twój własny egzemplarz Baśni Tysiąca i Dwóch Nocy.
Baśnie Tysiąca i Dwóch Nocy – zbiór baśni i opowiadań z Bliskiego Wschodu, zarówno mugolskich jak i czarodziejskich. Według legendy, opowiadała je niejaka Szeherezada – a opowiadała je tak pięknie, że po tytułowym tysiącu nocy postanowił poślubić ją sam szach. Zauważasz jednak, że ten egzemplarz różni się nieco od innych – nie tylko wydaniem, ale tekst niektórych bajek został zmieniony, z niektórych ilustracji zaś mruga do ciebie dziwnie znajoma twarz. Zapewnia premię +5 punktów do Historii Magii. Nie można jej sprzedać ani oddać – księga po prostu zniknie i pojawi się z powrotem w domostwie swojego oryginalnego właściciela.
Tutaj musisz nosić specjalny strój.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Kostka: 89 + 30 za kuferek + 5 za przedmieścia +5 za dzielnicę portową +5 za Ogrody = 134
Nie miał pojęcia jak długo schodził po drabinie, ale jedno było pewne. Zajebiście warto było podjąć to ryzyko. Maxa po raz kolejny tego dnia zatkało. Nigdy w życiu nie widział na oczy tylu skarbów, klejnotów, jedwabi, biżuterii i innego bogactwa, które teraz po prostu leżało przed nim, jakby czekając aż sięgnie ręką i je zgarnie. Nie miał jednak okazji zbyt długo nacieszyć wzroku, bo już ruszała na niego banda zbójów, którzy zdecydowanie nie mieli ochoty na kulturalną herbatkę. Chyba, że z jego woreczka żółciowego, wyciętego średnio przyjemną metodą. Chcąc nie chcąc, Max musiał wyjąć różdżkę. Pierdolnął ognistego węża, który zrobił robotę, oddalając jednego po drugim napastników tak, by Solberg mógł przedostać się do drzwi, które zauważył po drugiej stronie groty. Nie byłby jednak Solbergiem gdyby przy okazji nie wpakował sobie kilku (a raczej setki) galeonów do kieszeni arabskiego wdzianka i jakiegoś pierścionka, który wydawał się być ładny i wartościowy. Powaleni przeciwnicy leżeli za nim, a Max wraz ze swoją papparą, która mimo całej tej jebanej przygody wyglądała wciąż na zajebiście znudzoną, przeszli przez drzwi, które.... Poprowadziły ich znów do pokoju szeherezady. Max dość zmęczony całą tą przygodą opadł na najbliższe poduszki, ale długo tam nie został, gdy zauważył na mahoniowym stole egzemplarz księgi, która opowiadała praktycznie o tym, co właśnie miał okazję przeżyć. Uśmiechnął się pod nosem, podrapał papugę po łebku i opuścił komnatę udając się prosto do pokoju, by zażyć relaksującej kąpieli.
//zt
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Sezam wcześniejsza lokacja: klik kostka k100 na wejście: 93 + 30 (pkt z Zaklęć i OPCM) + 5 (Przedmieścia Miasta Sztukmistrzów) + 5 (Dzielnica Portowa Agrabahu) + 5 (lektyka od Emira) = 138
Poprzez drabinkę, aż do miejsca, gdzie znajdowali się rozbójnicy - tego jeszcze nie wiedział, ale znajdująca się w kieszeni kolorowego stroju różdżka ewidentnie wylądowała w dłoni prawej ręki, nie zamierzając w żaden sposób ryzykować, gdy ciemności zdawały się rozprzestrzenić poprzez serce, a sytuacja - robić gorąca z minuty na minutę. Obróciwszy się, spojrzawszy czekoladowymi tęczówkami w stronę miejsca, w którym miał okazję zawitać poprzez czysty łut szczęścia. Liczne drogie przedmioty, brylanty, skupisko złota, a przede wszystkim - ciepłe barwy - ponownie uderzały wprost w jego oczy. Bolesny widok, jakoby nie był nadal przyzwyczajony, niemniej jednak to nie na nim się skupił, a prędzej na bandzie rzezimieszków, którzy dostrzegli jego obecność. Trudno, żeby było inaczej, skoro stał w sumie jak słup soli, zastanawiając się, co poczynić. Po ich minach twarzy Lowell mógł stwierdzić jedną, bardzo ważną rzecz - mężczyźni nie mieli wobec niego dobrych zamiarów. W ruch poszły zatem zaklęcia, a palce raz po raz muskały ostrokrzew, z którego składał się drewniany patyczek; władanie magią nie sprawiło mu żadnego problemu. Najwidoczniej liczne treningi postanowiły w jakiś sposób wynagrodzić jego wysiłek, a więc nic dziwnego, że koniec końców były student pokonywał ich z zaskakującą łatwością. Świst Drętwoty, z czasem leciały liny powodujące skrępowanie i ciche duszenie, a na domiar złego korzystał sobie jeszcze ze zmodyfikowanej wersji Tonitrus Esnaro. Nic dziwnego zatem, że płomienie z łatwością przypalały ubranie bandytów, Isa przyczyniała się do skucia lodem, a Berkano - raz po raz spowijała łydki, przyczyniając się do ograniczenia mobilności. Podczas tego pojedynku, gdy Felinus starał się dotrzeć do drzwi, nie zbierał żadnych łupów. Jedyne, co rzuciło mu się w oczy, to dziwny pierścień, który postanowił jednak ze sobą wziąć. Dziwne przeczucie mówiło mu, iż nie jest to zwykły przedmiot, a prędzej magiczny; po tym wszystkim, kiedy dłoń zacisnęła się na klamce, chłopak ponownie zawitał w początkowej komnacie, zauważając znajdujący się na stoliku specyficzny egzemplarz Baśni Tysiąca i Dwóch Nocy. Wertując kartki, trudno było nie zauważyć zmienionego tekstu, a ilustracje zdawały się być jakby wyrwane z tego, co zdołał przeżyć. Te parę podróży uświadomiło go, jak kultura arabska jest specyficzna, a przede wszystkim dało pewną lekcję na przyszłość. Opuściwszy koniec końców miejsce, które było w pełni magiczne, zyskał niesamowite wspomnienia, które być może uświadomią go w paru innych kwestiach i pozwolą popchać jeszcze więcej spraw do przodu.
[ zt ]
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
No oczywiście, czym jej baśń miała być zakończona, jak nie legendarnym Sezamem? Roztaczające się przed jej oczami bogactwa wręcz oślepiały, mamiły wzrok. W tym skarbcu było dosłownie WSZYSTKO. Gdzie okiem nie sięgnąć, kosztowności o których nawet czarodziejom się nie śniło - a nawet samym goblinom w Gringottcie! Góry złota, brylantów, pereł... Najprzeróżniejsze tkaniny z całegoświata - Jessica była niemal pewna, że gdyby tylko odpowiednio poszukała, to odnalazłaby nawet jakieś ubrania splecione ze złotych włosów wili. Niesamowicie miękkie, wzorzyste perskie dywany - a nie żadne marne bazarowe podróbki; zadziwiające swą mechaniką zabawki, porcelanowe laleczki i marionetki; biżuteria, której pozazdrościłaby niejedna królowa albo sułtanka, oraz... Czterdziestu rozbójników. A jakże. Smith, czując na sobie czterdzieści par wrogich oczu - nawet nie czekała aż zbóje sięgną po swoje bułaty, zwyczajnie wiedziała, że musi się stąd ulotnić i to szpagatami. A ponad turbanami wichrzycieli zamajaczył jej bardzo znajomy kształt drzwi... Nie zastanawiając się wiele, sięgnęła po Glamdrig - w pierwszej kolejności oślepiając złoczyńców potężnym Lumos Solar i rozbijając ich szyk Everte Statum, po prostu runęła na złamanie karku do drzwi, modląc się do Morgany, żeby okazały się otwarte. Były otwarte - na Merlina jak dobrze. Jess wypadła przez nie prosto na poduszki w... Komnacie Szeherezady, gdzie rozpoczęła swoją podróż. Zapach kawy i fig jeszcze nigdy nie był jej tak miły! Podniosła się z podłogi na równe nogi, otrzepując swoją spódnicę - naprawdę wyglądała jak bohaterka po przejściach. Rozejrzała się jeszcze po komnacie w poszukiwaniu pappara, który gdzieś po drodze zdążył się zgubić - papug siedział na brzegu mahoniowego biurka, wskazując dziobem książkę, której wcześniej tam nie było. Krukonka, odgarniając z czoła rozwichrzone kosmyki, podeszła do mebla, żeby zbadać znalezisko. Baśń Tysiąca i Dwóch Nocy. Przekartkowała tom, zaśmiewając się pod nosem, gdy zobaczyła bardzo znajome ilustracje. Czy mól książkowy mógł sobie wyobrazić lepszą nagrodę? Wziąwszy księgę i pappara, opuściła Komnatę Szeherezady - z kilkoma własnymi postanowieniami, które wyciągnęła w trakcie własnej bajki.
Po zejściu na dół drabiny znalazłam się w jaskini...pełnej skarbów! Ogromne stosy pełne bogactw o których nawet bym nie śniła. Szczęka mi opadła i przez dłuższą chwilę nie chciała wrócić na swoje miejsce. Zapatrzona w lśniące brylanty niemalże nie dostrzegłam dużej grupy mężczyzn. Musiałam narobić hałasu podczas schodzenia, bo część z nich patrzyło się na mnie z ręką położoną na rękojeści bułatów. Za nimi zaś znajdowały się drzwi, takie same jak te do pokoju w którym rozpoczęła się ta przedziwna podróż. Sięgnęłam po różdżkę, czując, że żadne słowa tutaj nie pomogą. Poczęłam ciskać zaklęciami w rozbójników, którzy na widok mojej "broni" rzucili się z wielkim krzykiem do ataku. Zdołałam powalić kilkoro z nich, jednak grupa okazała się zbyt liczna jak na moje zdolności. Uniknęłam kilka ciosów, ale przydepnęłam swoją suknię i poleciałam jak długa na plecy. Jeden z rozbójników podszedł do mnie, przydepnął mi brzuch butem i zamachnął się w kierunku mojej szyi. Krzyknęłam z przerażenia, wytrzeszczając przy tym oczy, jednak nim broń mnie dosięgnęła...obudziłam się na swoim łóżku w pokoju. Złapałam się za piersi, siadając na łóżku, ciężko oddychając. Zerknęłam lekko w dół dostrzegając wiszący na mojej szyi amulet. Czyli to wszystko wydarzyło się naprawdę? Ponownie się położyłam i przymknęłam oczy, niedługo później pomimo wrażeń zasnęłam, śniąc o księdze, która wydawała mi się znajoma.
Spodziewałam się, że po przejściu drzwi za kotarą ponownie przeżyję podróż, zamiast tego znalazłam się od razu w jaskini. Wytrąciło mnie to mocno z równowagi, zaskoczona wielokrotnie mrugałam, wpatrując się w stosy skarbów. Byłam tak rozkojarzona, że zapomniałam o bywalcach jaskini - rozbójnikach. Nim posłyszałam ich okrzyk towarzyszący szarży było już za późno na reakcję. Zdążyłam tylko sięgnąć po różdżkę i powalić pierwszego mężczyznę, kolejny wyprowadził mocne kopnięcie w mój brzuch, przed którym nie miałam szans się wybronić. Lądując na posadzce i trzymając się za brzuch jęknęłam z bólu, który rozchodził się prawie po całym torsie. Dostrzegłam kątem okna zamach bronią i...ponownie pojawiłam się na swoim łóżku w pokoju. Efekt był taki sam jak ostatnio, dodając jeszcze realistyczny ból po kopnięciu. Jęknęłam rozmasowując sobie miejsce kopnięcia i obiecałam sobie lepsze przygotowanie do kolejnej konfrontacji z rozbójnikami.
Robin Doppler
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Post: Tutaj Kostki na wejście:56 + 28(zaklęcia) +5(Przedmieścia) + 5(lektyka od Emira) = 94 :(
Nie wiedziała, że to miejsce mogą znaleźć tylko nieliczni czarodzieje. Kompletnie nie interesowała się tym faktem bo, szczerze mówiąc, jedyne co pragnęła osiągnąć, to posiąść wiedzę, co znajduje się na końcu tej przygody. Okazało się, że miejsce do którego zaprowadziła ją tajemnicza drabina to nic innego, jak coś w rodzaju skarba. Od razu dostrzegła stosy złotych monet i szlachetnych kamieni. Poczuła, jak kręci się jej w głowie na widok tego wszystkiego. Przedmiotów było tam bez liku, a każdy wydawał się być jeszcze cenniejszym, niż poprzedni. Problem polegał na tym, że pośród całego tego rozmachu nie zauważyła, że prócz niej w skarbcu znajduje się ktoś jeszcze. Przynajmniej kilku mężczyzn, którzy nie wyglądali na zadowolonych z faktu, że Robin znalazła się w tym miejscu. Nie wiedziała, jakim cudem, ale udało jej się przebić poprzez nich wszystkich. Rzuciła kilka oszołamiaczy i innych zaklęć, które na szczęście odniosły należyty sukces. I przeleciała niczym pocisk przez drzwi, które wyglądały niesamowicie podobnie do tych, co prowadziły do komnaty szeherezady. Poczuła rozczarowanie, gdy znów znalazła się w tym dziwacznym pokoju. Jednak jej rozczarowanie ustąpiło miejsca radości, kiedy dostrzegła leżącą na mahoniowym biurku jakąś książkę. Powoli podeszła do niej i wzięła w dłoń. Okazało się, że są to Baśnie tysiąca i Dwóch nocy. Każdy słyszał o tej książce, ale wszystko wksazywało na to, że Robin właśnie pozyskała swój własny egzemplarz.
Zt.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
No i w końcu trafiła na kolejne tajemnicze drzwi. Wiedziona poprzednimi doświadczeniami pchnęła je i dała się porwać kolejnej przygodzie. Drabina ciągnąca się w dół nie napawała dziewczyny, która cierpiała na klaustrofobię optymizmem, ale mimo to ze spokojem zaczęła stawiać kroki ku grocie, do jakiej prowadziły szczeble. Gdy już znalazła się na dole, po raz kolejny tego dnia stanęła zachwycona tym, co widziała. Piętrzące się skarby w najróżniejszej postaci zdobiły grotę i choć bogactwa nie były Rudej obce, nie potrafiła przejść obojętnie obok zawartości jaskini. Nie dotykała niczego, ale cieszyła oczy, zastanawiając się, gdzie w tym wszystkim jest haczyk. No i długo czekać nie musiała. Nagle, z głębi groty wyskoczyła na nią zgraja rozbójników, którzy widocznie nie mieli ochoty na miłą herbatkę. Różdżka w jej dłoni świsnęła kilka razy, posyłając w stronę napastników zaklęcia tak szybko, że Ci ledwo mieli czas zorientować się w sytuacji. Leżeli nieprzytomni pod górami bogactw, a Irvette miała czystą drogę do drzwi, znajdujących się po drugiej stronie. Zgarnęła z podłogi trochę złota i pierścień, który wyjątkowo przykuł jej uwagę i uciekła z jaskini z żalem powracając do komnaty Szeherezady. Tam, na stole ujrzała przepiękny tom Baśni Tysiąca i Dwóch Nocy, który oczywiście zabrała ze sobą i w pełni powróciła do rzeczywistości.
//zt
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Tym razem byłam przygotowana. Tuż po tym jak pojawiłam się w jaskini i ujrzałam stosy bogactw i pilnujących je rozbójników, poczęłam ciskać zaklęciami nim moi przeciwnicy zdążyli zauwazyć moją obecność. Ten atak z zaskoczenia podarował mi kilka cennych sekund, które znacznie ułatwiły moje zadanie. Kilku z wojowników zdołało dosięgnąć swoich bułatów i ruszyć w moim kierunku, jednak żaden z nich do mnie nie dotarł. Pokonawszy całą bandę stałam tak przez chwilę rozkoszując się smakiem zwycięstwa. Do trzech razy jak to mówią! Szybkim krokiem przemierzyłam drogę dzielącą mnie od kolejnych drzwi i...wróciłam do magicznego pokoju. Aż jęknęłam z rozczarowania i usiadłam na fotelu, przymykając oczy. Czyli poświęciłam tyle czasu by ponownie wrócić do miejsca skąd zaczynałam? Gdy zdołałam się już nieco uspokoić otworzyłam oczy, rozglądając się po pomieszczenie. Wyglądało identycznie tak jak wcześniej...z jednym, małym wyjątkiem. Na biurku leżała księga, widziałam ją po raz pierwszy, więc zerwałam się z fotela i podeszłam bliżej. Zerknęłam na okładkę i aż mi się oczy zaświeciły po zobaczeniu tytułu. Magiczna wersja bajek znanych mi z dzieciństwa? Czułam, że czeka mnie lektura o której długo nie zapomnę...tak samo o przygodzie, którą udało mi się przeżyć.
Wolf T. Fairwyn
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : wiecznie blady, jakby mu coś dolegało, blizny na plecach po czarnomagicznych zaklęciach
Podziemne przejście pod Wiszącymi Ogrodami na pewno musiało skrywać coś godnego uwagi. Zszedł w ciemności po drabinie, trafiając do Sezamu. Miejsca samego w sobie owianego niedostępnością. Wolf jednak tu był. Wielki skarbiec jawił się przed jego oczami niczym sen. Właściwie to tylko wizja, której doświadczył, przechodząc przez komnatę Szeherezady, ale za to jaka realistyczna, a kiedy się budził, skarby ukrywały się w jego kieszeni, czy było to coś prawdziwego, to czego doświadczał? Miał ochotę upchać w kieszenie stosy złota, brylantów i pereł. W końcu mógłby wydawać i nie przejmować się brakiem gotówki. Nie musiałby liczyć na jałmużnę od matki. Sezam był pełen bogactwa, dzieł sztuki, magii i kosztowności znanych tylko książętom, czy obrzydliwie bogatym ludziom o mniej szlachetnym pochodzeniu, albo złodziejom, którzy zgromadzili te konsumpcjonalne dobra. Głupio się łudził, że uda mu się chociaż trochę uszczknąć kosztowności. Zwłaszcza że przed nim jawiło się dziesięciu chłopa z orientalnymi szablami. Teraz jedynie, o czym myślał, to żeby nie dać pokroić się na arabskiego kebaba, a na pewno byłby on w sosie ostrym o posmaku lekko metalicznym. Wzrok gryffona padł na drzwi, które ukazują się mu za plecami rozbójników. Takie same jak te u Szeherezady, a na oglądał się ich niemało. To musi być wyjście. Tylko jak miał się przebić przez hordę niebezpiecznych ludzi, w obłąkanej wizji z różdżką, która zapewne na wiele się tu nie zda. Musiał jednak dostać się do wyjścia. Magiczny patyk w dłoń kilka prostych zaklęć i jakimś cudem dotarł do przejścia. Wypadł przez nie zdyszany i upadł na łapy niczym kociak, oglądając się za siebie czy przypadkiem banda złodziei go nie goni. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Wstał, otrzepał się z kurzu walki. - Kurwa. - Szepnął niezadowolony, a był tak blisko, aby stać się bogatym Fairwynem bez spadku po dziadkach, który i tak, gdy cała rodzinka się do niego dobierze, to nic dla niego nie zostanie. Wzrok mimochodem skierował na mahoniowe biurko, leżała na nim książka, a przecież wcześniej jej nie było. Może ktoś ją zostawił... dla niego? Podszedł i uniósł prezent. - Baśnie Tysiąca i Dwóch Nocy. - Odczytał na głos tytuł i szybko przekartkował. - Ciekawe. - Dodał na końcu i wyszedł z komnaty Szeherezady, pochłonięty lekturą.
| zt
Theodore Kain
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : delikatne piegi na nosie i w okolicach oczu / wyraźne oznaki niewyspania - sińce pod oczami, podkrążone ślepia
Schodził coraz niżej, próbując przyzwyczaić oczy do ciemności, co ostatecznie okazało się niepotrzebne, bo podziemna komnata wręcz mieniła się bogactwem barw. Pośród wszystkich luksusowych towarów dojrzał między innymi ogromne stosy złota, pokaźne kawałki brylantów i pereł, płachty jedwabiu i aksamitu, a to przecież nie wszystko. Poza tym w ukrytym skarbcu można było również odnaleźć różnego rodzaju szkatułki, elegancką biżuterię, zabawki, które wyglądały jak małe dzieła sztuki, a nawet rubinowy zestaw do gry w gargulki. Nachodziła go tylko jedna myśl: skąd to wszystko się tutaj wzięło? Na odpowiedź nie musiał jednak długo czekać – co najmniej dziesięciu rozbójników patrzyło na niego spod byka, sięgając po swoje bułaty, co zmusiło go do pochwycenia różdżki w dłoń. Walka jeden kontra dziesięciu na pewno nie była równa, ale nikt nie kazał mu przecież ich pokonywać. Musiał jedynie dostać się do drzwi, które znajdowały się tuż za ich plecami. Przekręcił nadgarstkiem, posyłając świetlistą wiązkę pomiędzy złoczyńców, a fala uderzeniowa ze sporą siłą porozrzucała ich nagle na boki. Tak, zaklęcia zawsze były jego mocną stroną. Miał także dryg do czarodziejskich pojedynków, co niewątpliwie ułatwiło mu zadanie. Mimo to nie zamierzał podejmować dalszej walki, bo przewaga liczebna w końcu mogła podziałać na korzyść tych słabszych. Po prostu przeszedł więc w kierunku drzwi i pchnął je mocno, nie wiedząc czego powinien się spodziewać. Kolejnej, jeszcze bogatszej komnaty? Najwyraźniej takowa nie była potrzebna… Wszedł dokładnie do pomieszczenia, w którym zaczynał swoją przygodę, ale coś się jednak zmieniło. Na mahoniowym biurku czekała bowiem na niego niespodzianka: opasły egzemplarz Baśni Tysiąca i Dwóch Nocy, pełen podobnych do tej historii. Czyż to nie wspaniała pamiątka z arabskich wakacji?
zt.
Patricia D. Brandon
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
Cała ta przygoda, wraz z każdym kolejnym epizodem intrygowała ją coraz bardziej. Do czego to wszystko prowadzi? Co takiego spotka ją na końcu i w ogóle co przyniesie za sobą ta cała wędrówka? Cóż, nie dowie się, jeśli nie ukończy całej historii, a do tego potrzebowała zmobilizować się, aby pokonać kolejne części. Nie była świadoma jednak, że jest już naprawdę blisko końca opowieści. Wchodząc pod głaz, miała lekkie obawy co do tego co tam zastanie. I bardzo słusznie, bo zanim zdążyła do końca rozejrzeć się po wypchanej kosztownościami aż po sufit kryjówce łupów, cała chmara rozbójników otoczyła ją, mierząc do niej swoimi szablami. Cóż miała zrobić, kiedy nie miała nawet szansy, aby sięgnąć po swoją różdżkę. Za to nie umknął jej uwadze fakt obecności za plecami zbójów drzwi, które do złudzenia przypominały jej te w Komnacie Szeherezady. Nie zdążyła jednak przyjrzeć im się dłużej, bo ciągle czuła wzrok nieprzyjaciół na sobie. Jednak zanim poczuła ostrze broni na swoim gardle, całe otoczenie skarbca zamigotało jej przed oczami, po czym wszystko się rozpłynęło. Znała to uczucie doskonale, a więc wcale nie zdziwiło jej to, że za moment znalazła się w swoim własnym pokoju w pałacu. Szlag by to, a była tak blisko!
|zt|
Patricia D. Brandon
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : burza kręconych, jasnych włosów; runa protekcyjna za lewym uchem
I znowu tutaj była. Na szczęście tym razem nie rozproszona wcześniejszymi przygodami, gotowa aby stawić czoła rozbójnikom. Najpierw wejście przez wielki otwór, pod płaskim kamieniem w wiszących ogrodach, a później odkrycie skarbca, wypełnionego po brzegi złotem i błyskotkami. Teraz, kiedy wiedziała co ją czeka, kiedy wejdzie głębiej do nory, stresowała się chyba jeszcze bardziej. Zobaczywszy rabusiów jej różdżka już wysuwała się spod jej rękawa, a za moment już rzucała w ich kierunku pojedyncze zaklęcia, po to aby odwrócić ich uwagę i szybko przebić się do drzwi, znajdujących się za ich plecami. Tak bardzo czekała na kolejne atrakcje i przygody, że kiedy przeszła przez drzwi i zobaczyła, że znajduje się znowu w Komnacie Szeherezady, stanęła skonsternowana. Czy znów zrobiła coś nie tak? To chyba nie tak miało wyglądać. Liczyła na naprawdę spektakularny koniec opowieści, a tu... trochę się rozczarowała. Za to jak tylko podeszła do biurka przy regale z książkami, dostrzegła leżący na blacie tom Baśni Tysiąca i Dwóch Nocy. Otworzyła książkę, a w środku na pierwszej stronie od razu pojawił się napis z jej imieniem i nazwiskiem. To był egzemplarz specjalnie dla niej! Zapewne w nagrodę za przejście całej baśniowej przygody. Zbiór opowiadań naprawdę zapowiadał się nieźle z tego co przeglądała, dlatego fajnie było mieć coś takiego dla siebie, w swojej biblioteczce. Nawet jeśli za bardzo nie lubiła się z książkami. Jednak z niewielkim tomem pod pachą wróciła do pokoju, zadowolona z tego, że udało jej się przeżyć wszystkie części tej niezwykłej opowieści.
|zt|
Huxley Williams
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Bardzo wesoło gwiżdżę, idąc sobie do Sezamu, zadowolony z siebie. Orientuję się, że to musi być już końcówka mojej podróży. Całe szczęście, bo zaczyna mnie już bardzo męczyć, a po spotkaniu z Derwiszami nie jestem nadal do końca wypoczęty. Jednak zanim udaje mi się zakończyć ten przemarsz wpadam prosto na rozbójników. Za późno się orientuję co się dzieje. Ci dopadają do mnie jak najszybciej, a ja mimo że nawet mam nadal w ręku różdżkę, nic nie mogę zrobić. Żegnam się z moim bajkowym życiem i już po chwili ponownie przytomnieję w realnym świecie, klnąć paskudnie pod nosem. W końcu było tak blisko.
ZT
______________________
Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway
Huxley Williams
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
kostka: 69 + 27 pkt + 1 + Jeśli na Przedmieściach Miasta Sztukmistrzów wylosowałeś 5 lub 6 – dodaj 5. tracę bo to mój 2 raz + Jeśli w Dzielnicy Portowej Agrabahu rzucałeś kostką – dodaj 5. + Jeśli emir podarował ci lektykę – dodaj 5 = 106/7 zależy czy liczyć znak || Poprzednio: Komnata szeherezady
Tym razem jestem gotowy na pokonanie wszystkich rozbójników w Sezamie. Wychodzę władczo z różdżką przede mną, całkowicie skupiony na ataku, który z pewnością ponownie nastąpi, tak jak w każdej powtarzającej się historii. Dzięki temu, że wiedziałem dokładnie jak to będzie wyglądało, bez problemu wywijam różdżką, ćwicząc wcześniej dawno zapomniane zaklęcia ofensywne. Jednak od czasu Derwiszy zaczynałem bardzo mocno je ćwiczyć. Nie tylko bez problemu pokonuję całą zgraję złodziei, ale też nabieram do kieszeni mnóstwo galeonów (przy okazji mam nadzieję, że są one dobre i nie znikną, kiedy już nie będę w baśni). Po drodze łapię jeszcze delikatnie wyglądający pierścień. W końcu znikam z powrotem za kotarą z westchnieniem. Zadowolony z tego co mi się udało zdobyć zauważam, że czeka na mnie coś jeszcze - magiczna księga - Baśnie Tysiąca i Dwóch Nocy! Naprawdę, nie mogło być lepiej!
ZT
______________________
Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway
Schodzenie w nieznane ciemności wydaje się nie najlepszym pomysłem. Podobno tu kryje się Sezam, wielki skarbiec. Gdy tylko Jibril schodzi z drabiny powolnym, ostrożnym krokiem, ukazują się przed jej oczami liczne bogactwa. Ogromne brylanty, kolorowe perły i złoto, góry złota. Jedwab, aksamit, drogocenne szkatułki — wszystko, czego chciwość zapragnie. Dzieła sztuki, rubinowe zestawy gargulków czy biżuteria najwyższych lotów, wydają się to skarby zrabowane jakimś pechowym kupcom lub szlachcicom, którzy spotkali się z rozbójnikami. Teraz ci rozbójnicy mierzą właśnie wzrokiem Jibril, jest ich co najmniej dziesięciu chłopa jak nie lepiej, uzbrojonych w bułaty — tutejsze szable. Za nimi znajdują się drzwi, łudząco przypominające te same co w Komnacie Szeherezady. To musi być to wyjście, tylko czy rozbójnicy przepuszczą dziewczynę w jednym kawałku? Zaciska różdżkę mocniej w dłoni. Starając się obronić przed bandą złodziejaszków, jednak są oni zbyt dużym wyzwaniem dla ślizgonki. Wizja traci swoją moc, a wnętrze Sezamu rozpływa się, Montrose zaś budzi się w swoim pokoju.
Nieznane ciemności są już znane. Przed Jibril ponownie ukazuje się wielki skarbiec, gdy tylko przekracza drzwi w komnacie Szeherezady. Wie czego się spodziewać. Jej domysły się potwierdziły. Etapy wcześniejszej wędrówki ma zaliczone, tylko ten Sezam. Jeśli uda się jej wyjść z tego cało, jaka nagroda odsłoni się przed nią? Gdy tylko zgraja rozbójników, ponownie ostrzy na nią swoje bułaty, różdżka w dłoni Jibril śmiga jak szalona. Rzuca rzezimieszków dookoła, zaklęcia buhaja z magicznego patyka i rozsypują chłopów niczym monety wysypane z sakiewki. Montrose na spokojne zabiera ze sobą sporo kosztowności, a także Pochłaniacz Magii. Można powiedzieć, że to udana przygoda. Gdy tylko wypada przez drzwi z bogactwem, w jej ręce trafia książka Baśnie Tysiąca i Dwóch Nocy.
| zt
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Przeniosła mnie tu MASKA ŚWIAT z Venetii K100:94 + 8 z zaklęć = 102
W jednej chwili maczała ręce w magicznej wodzie, w drugiej znalazła się… No właśnie? Na pewno na jakiejś podłodze! Pierwszym co zobaczyła, była ziemia, na którą upadła. Nie umiała się aportować i ta moc maski za każdym razem praktycznie wywalała ją z butów. - Gdzie jaaaAAA! – pisnęła, a oczy jej się zaświeciły i nie wiadomo, czy to z ekscytacji czy od tego, że w jej zielonych tęczówkach odbijało się złoto. Masa złota. I rubinów. I szmaragdów. Wszystkiego! – Oh niech tata tylko o tym usłyszy! – zachwyciła się, nawet nie kwestionując mocy maski. Już jeden raz wysadziła ją do Avalonu i musiała opiekować się smokiem. Miło z jej strony, że tym razem pokazała jej TAKIE miejsce. Chwyciła za aparat, chcąc to wszystko udokumentować, pokazać Seaverom… Ale najpierw opisać w dzienniku! Na Merlina Dziennik Przygód! Musiała o tym napisać! Musiała wszystko dokładnie zbadać, przeczytać, oświetlić Świetlikiem! Musiała… - O ja pierdolę… – jęknęła, gdy zdała sobie sprawę, że musiała walczyć. Czterdziestu rozbójników mierzyło ją nie tylko wściekłym wzrokiem, ale i lśniącymi szablami. I na nic się zdało, że zalśniła im i uśmiechem, jak widać na niektórych nie działał nawet SeaverSmile. Złapała różdżkę w dłoń, błagając ją cicho, żeby z nią współpracowała i rozejrzała się. Droga ucieczki! Drzwi! Musiała się stąd zmywać, bo nie wiadomo, ile maska miała zamiar ją tu potrzymać – ze smokiem nie miała litości. Kto wie, czy pozwoliłaby jej nie zostać podziurkowaną. Ruszyła przed siebie, rzucając wszędzie gdzie popadnie zaklęcia obronne. Jak dobrze, że z Victorią miała szanse je przećwiczyć, bo skończyłaby jako Seaver Szwajcarski. Pamiętała co jej mówiła, oddech, skupienie na działaniu, nie myśleć za dużo, nie analizować – płynąć z zaklęciami, z akcją. Więc płynęła. Jedną dłonią rzucała zaklęcia, drugą łapała co popadnie. Tu mogło być tyle artefaktów! - Jesteście niepoważny! TYLE ARTEFAKTÓW DO ZBADANIA! – krzyknęła na nich z żalem, że nie mogła ich wszystkich obejrzeć. Ale była pewna, że złapała coś wartego uwagi. Gdy tylko dotarła do drzwi, natomiast się za nimi zatrzasnęła, dysząc przy tym ciężko. Dopiero gdy złapała oddech, podniosła wzrok i zobaczyła mahoniowe biurko, a na nim Baśnie Tysiąca i Dwóch Nocy. Zdążyła jeszcze zgarnąć je w ręce, nim maska znów ją przeteleportowała.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas nie miał pojęcia, co się właściwie stało. W jednej chwili rozmawiał z Remcią na piątym dniu karnawału omawiając problemy z komunikacją z trytonami, a już po chwili stał w skarbcu w jakimś pustynnym klimacie, kąpiąc słoną wodą na leżące wszędzie złoto. I mało tego! Nie był tutaj sam. Gapił się na niego tłumek bardzo nieprzyjaźnie wyglądających tubylców. Za nimi Seaver dostrzegł drzwi i wtedy przypomniały mu się słowa Harmony. Wspominała o takiej sytuacji. I kazała mu wtedy biec prosto do drzwi. Wszechobecne skarby kusiły, ale Nicholas doświadczył wystarczająco wiele by wiedzieć, że co innego liczy się w życiu najbardziej. Był w podziemiach albo czymś tego rodzaju, a wiedział, że w takich miejscach można utknąć na bardzo długo. Nie czekając aż zaskoczenie rozbójników minie wystrzelił prosto do celu. Miał spory repertuar zaklęć, więc nic dziwnego, że poradził sobie z nimi bez problemu. Nawet się nie obejrzał za siebie, po prostu wparował na drzwi i znalazł się po drugiej stronie w jakimś pomieszczeniu, którego zupełnie nie znał. Zobaczył za machoniowy stół i książkę, która na nim leżała. Ale cóż to było? Sięgnął po nią z ciekawości, zafascynowany jej zdobieniami i akurat gdy jego palce zacisnęły się na okładce, maska zakończyła swoje działanie, przenosząc go znów do Venetii. ZT, wracam do Venetii