Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 17 Previous  1, 2, 3 ... 9 ... 17  Next
AutorWiadomość


Daemon Avrey
Daemon Avrey

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 187
C. szczególne : lekka wada wzroku, blizna w okolicy serca, sygnet rodu Avery na placu wskazującym
Galeony : 542
  Liczba postów : 268
https://www.czarodzieje.org/t19324-daemon-avrey-iii
https://www.czarodzieje.org/t19330-luna
https://www.czarodzieje.org/t19325-daemon-avrey-iii
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyPon Paź 26 2020, 20:26;

First topic message reminder :

Ale czy nie właśnie na tym polegało życie? Człowiek świadomie oddawał się w ręce przewrotnego fatum, które często z nim igrało. Świadomie godził się z tym co przynosi los, jedynie czasem wyrażając swoją sprzeciw, który często był jedynie zbędnym zrywem wynikającym z dumy istoty ludzkiej i jej naiwności. W ich relacji nie było niczego, czego wcześniej nie doświadczyli, choć tym ją wyróżniało był fakt, że trwali w tym razem. Wydawało się, że ścieżką życia łatwiej jest podążać, gdy ma się kogoś u boku, jednak Odey nie do końca chciała się na to zgodzić. Niezależna, pozbawiona pokory, dzika.
Ich zachowanie było również niejako ironią losu. Przy każdym spotkaniu wzajemnie poddali się próbom, którym nie byli w stanie sprostać, a jednak tworzyli pozory, żyli w kreowanej przez siebie rzeczywistości licząc, że to wszystko w końcu nie pierdolnie. A przecież to było oczywiste, jak fakt, że człowiekowi do życia potrzeby jest tlen. Lubił ją zaskakiwać, malujące się w jej lazurowych tęczówkach zdziwienie nadawało im blasku i którego nie był w stanie porównać do niczego innego, co widział na własne oczy. Było w nich coś bardziej magicznego niż poświata rzucanego zaklęcia.
Słysząc pytanie padające z ust ciemnowłosej przybrał bliżej nieokreślony wyraz twarzy. Z jego ust znikł delikatny uśmiech, zamiast tego tworzyły teraz cienką linię, natomiast w stalowo-niebieskich tęczówkach malowało się zastanowienie.
- A co znaczy dla ciebie? - w końcu po kilku długich sekundach odpowiedział pytaniem na pytanie, badawczo przyglądając się twarzy Gryfonki. Powietrze wokół nich powoli zaczynało gęstnieć, jednak tym razem nie było przesycone ani namiętnością, ani pożądaniem, tylko zupełnie czymś innym. Budziło to pewne obawy, jednak Avrey odsunął je od siebie, jak znienawidzone brokuły, którymi karmiła go matka w dzieciństwie.
- A sądziłem, że ten etap mamy już za sobą - zaśmiał się, wracając do swojej naturalnej postawy dupka.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyWto Lis 24 2020, 07:18;

Niewyspanie przyczyniło się dziś do jej nieogarnięcia. Wstyd przyznać, ale dalej przeżywała rozstanie z chłopakiem. Zwłaszcza wieczorami kiedy uwalniała myśli to powracało poczucie winy brzmiące 'mogłam być lepsza, mogłam nic mu nie mówić' bowiem była przekonana, że to był jeden z wielu czynników zerwania. Potrząsnęła głową a jej średnio uczesane włosy powyłaziły z niedbałego upięcia. Kierowała się do Wielkiej Sali odbębnić śniadanie, które miało składać się z jednego tosta i herbaty. Obok jej głowy leciał model smoka, a na jego grzbiecie siedział Hulk. Nie wpadła na to, że im odbije gdy znajdą się już przy stołach. Nie patrzyła na nich dosłownie przez sekundę a okazało się, że smok musiał się zepsuć skoro jak szalony pognał tuż nad stołem ruchem prostolijnym niekontrolowanym wzdłuż talerzy niewinnych uczniów. Uczniów Slytherinu. - Hulk! - zawołała na sekundę zamierając w miejscu. Chwilę później rzuciła się biegiem za swoim pupilem teraz uciekającym w popłochu przed malutkim rogogonem. Jak nic figurka uległa zepsuciu, nie mogła się zatrzymać. Bons z przerażeniem patrzyła jak mała dwójka tworzy chaos na trasie swojego pościgu. Hulk źle wykręcił w swoich panicznych podskokach, wpadł do czyjegoś talerza i teraz uciekał wraz z peleryną z sałaty zarzuconą na głowę. Wyciągnęła różdżkę kilka sekund po tym jak smok uszkodził jednego z uczniów. Uniosła wysoko ramię, wycelowała różdżką w smoka i spowolniła jego ruchy zwykłym "arresto momentum". Trafiła! Trafiła w skrzydło! Następne zaklęcie przywołujące umieściło smoka prosto w jej dłoni. Figurka nie była tym zachwycona, zacisnęła zęby na trzymanym przy pysku palcu. - Au! - syknęła i nerwowym ruchem wcisnęła paskudę do sakiewki, a potem do torby. Dobiegła do poturbowanego chłopaka rejestrując po drodze, że ta poruszająca się obok niego sałata to schowany nieśmiałek. - O Merlinie, przepraszam! - pisnęła na widok wypalonych brwi Huntera. Bardziej trwożąca była jego mina jakby pytał niemo "za co?" Z wrażenia usiadła tuż obok niego ale z nogami po zewnętrznej stronie ławki. - Przepraszaaam. Figurka mi się popsuła, nie mogłam jej zatrzymać. Zrobię ci nowe śniadanie. - była przekonana, że zaraz uniesie się wściekłością i Merlinie, miał do tego wielkie prawo. Nie miała odwagi ani opatrzeć swojego palca ani sięgnąć po nieśmiałka. Musiała z rana zadośćuczynić krzywdy. - I kawę? - dorzuciła z nadzieją bowiem nie potrafiła naprawić mu brwi. Może Filin… on potrafiłby takie rzeczy ale nie miała odwagi z nim rozmawiać po rozstaniu z jego przyjacielem. Nie ma to jak z rana przeprowadzić zamach na życie niewinnego Ślizgona. Poliki Bons płonęły z zawstydzenia.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyWto Lis 24 2020, 18:13;

Jakby tylko ten dzień zaczął się kilka godzin później, miał by chociaż jeden powód, aby nie być wpienionym. Spanie do południa pozwalało mu nabrać dystansu do nowego dnia i wyzwań, które na niego czekały. A tak? Powoli człapiąc do Wielkiej Sali nie miał siły i ochoty na nic, nawet na śniadanie. Humor nieco poprawiła mu wspomniana herbata jaśminowa, która smakowała doskonale, a że miał słabość to bogatych w smaku naparów, delektował się nią leniwie, zamiast zacząć jeść swoją wcześniej przygotowaną kanapkę. A kiedy wziął drugiego gryza, cały jego wewnętrzny spokój, który owładnął go na moment, ulotnił się, kiedy zauważył pościg na drugim końcu stołu. I ani się obejrzał, siedział z przydymionymi brwiami, a właścicielka nicponi dopiero wtedy ich dogoniła i unieszkodliwiła figurkę smoka, który chyba był sprawcą całego zamieszania. Przeniósł na nią spojrzenie pełne niedowierzania, kiedy zaczęła go przepraszać. W głowie dudniło mu tylko jedno: ten dzień dopiero się zaczął, co będzie potem? - Nie, nie. Nie jestem już głodny... - odezwał się wzdychając i dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego z kim rozmawia. Czy to nie była dziewczyna Boyda? Ta przez którą się pokłócili, ale tak naprawdę żadne z tej dwójki - ani Callahan, ani dziewczyna - nie wiedzieli, że chłopaki nie gadają właśnie przez tą uroczą brunetkę. Głupia logika Huntera spowodowała, że było to bardziej skomplikowane niż się wydawało... W każdym razie, to właśnie Puchonka, która nie dalej jak kilka miesięcy temu podobała się zarówno jemu jak i Boydowi, siedziała teraz obok niego na ławce. Po tym jak przetarł wierzchem rękawa od mundurka twarz, aby pozbyć się ewentualnej sadzy, która mogła mu osiąść na skórze, spuścił wzrok i wtedy dostrzegł niewielką ranę na palcu dziewczyny. Najwidoczniej nie tylko on ucierpiał w wyniku pościgu nieśmiałka i smoczka. - Pokaż. Zajmę się tym. - sięgnął jedną ręką po jej dłoń, a drugą już chwytał różdżkę, która znajdowała się w kieszeni mundurka. Proste Vulnus Alere wystarczyło, aby ranka zasklepiła się na ich oczach. - Zbóje z nich - napomknął jeszcze, podnosząc na nią spojrzenie i choć pewnie wyglądał komicznie z tymi brwiami, nie przejmował się tym. - Ale wypadki się zdarzają. - dodał po chwili, posyłając jej łagodny uśmiech. Złość już mu przeszła. Jak mógł się na nią gniewać, skoro to nie była jej wina, a poza tym... cóż, nadal miał do niej słabość. I choć nie wiedział czym jest to spowodowane, bo nie wyróżniała się w sumie niczym spośród tłumu i nie znał jej przecież tak naprawdę. A propos poznania - Jestem Hunter, tak w ogóle. Ale możesz mówić mi Hunt
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyWto Lis 24 2020, 19:13;

Zorientowała się, że wstrzymuje oddech dopiero kiedy płuca zaczęły dopominać się tlenu. Równie dobrze mogła udawać, że to nie jest jej figurka, mogła nie dosiadać się, a uciec z miejsca zbrodni i udawać, że ten poranek się nie zaczął. Mimo wszystko wolała być uczciwa nawet jeśli narażała się na cudzy gniew. Ciemny odcień jej policzków jasno dawał do zrozumienia jak przejęła się spaleniem jego brwi, kradzieżą śniadania i zakłócania spokoju. Miała nadzieję, że uda się jej jakoś to zadośćuczynić. Spoglądała zatem z uwagą na jego osmolone oczy i czekała na wybuch złości. O dziwo ten nie nadszedł, a poczuła się jeszcze dziwniej kiedy zaoferował zajęcie się tym drobiazgowym skaleczeniem. Nie cofnęła dłoni bowiem przez chwilę nie do końca orientowała się skąd tak uprzejma reakcja skoro powinna zostać opieprzona. Zamrugała i popatrzyła na jego palce i kraniec różdżki, a pół sekundy później jedynym śladem rany była kropla krwi na nogawce. - D-dziękuję. - wydusiła z siebie i potarła kciukiem niedawno uszkodzony palec. - Chciałabym umieć zwrócić ci brwi, ale szczerze nie potrafię. - zapewniała go o swoich szczerych intencjach na wypadek gdyby jednak jakaś złość mogła się gdzieś kryć i czekać na odpowiednią chwilę by się pokazać. Zamiast tego dostała łagodny uśmiech i poprzez ten gest jakby ocknęła się z porannego nieogarniania, a przypomniała sobie, że żyje. Kilkakrotnie zamrugała. - Uff, ale mimo wszystko zorganizuję ci jakąś rekompensatę za szkody moralne... Hunt. - i ona zdobyła się w końcu na uśmiech, pełen ulgi w gwoli ścisłości. Teraz miała odwagę wykopać spod sałaty roztrzęsionego patyczkowatego nieśmiałka. - Och, ja ciebie kojarzę. Pochodzisz z dość sławnej rodziny. - znała jego imię, ale jeszcze nigdy nie wypowiadała go na głos, a i też z chłopakiem w sumie niewiele zamieniała słów. - Ja jestem Bonnie, ale w sumie i tak większość mówi mi Bons, a tylko Skyler ma prawo mówić do mnie BonBon. - dodała kolejny uśmiech nie mogąc uwierzyć, że upiekło się jej i nie musiała padać ofiarą czyjejś złości, a tego miała serdecznie dosyć. - To mogę tu zostać i napić się herbaty czy wolałbyś abym zabrała nicponie jak najdalej od twoich włosów? - zapytała niby żartem, ale tak naprawdę zgodzi się z każdą odpowiedzią i najwyżej sobie pójdzie na przeciwległy kraniec Wielkiej Sali. Szczerze powiedziawszy potrzebowała napić się dużej ilości herbaty albo kawy, nawet już bez tej potrzeby jedzenia czegokolwiek. Przez poranne zamieszanie straciła apetyt.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyWto Lis 24 2020, 20:00;

Śniadania w Wielkiej Sali czasami bywały bardziej emocjonujące, więc zwęglenie brwi przez model smoka nie było jakimś wielkim wydarzeniem. Ale dla samego Huntera miało dość poważne znaczenie, bo jednak... lubił oprawę swojego oka i wyglądał bez niej dziwnie. I rzeczywiście mógł był porządnie wkurzony za ten wypadek, ale sprawę załagodziła Bonnie, generalnie samym faktem, że to była ona. Dlatego uleczył jej palca i obdarzył lekkim uśmiechem, który zdawał się nieco przykryć zakłopotanie związane z tym, że przed chwilą zdał sobie sprawę, że poznał była dziewczynę kumpla. Byłą dziewczynę BYŁEGO kumpla. - Em, też nie umiem, ale... to nie ręce, więc odrosną - zażartował, jakby próbował przekonać sam siebie, że to nie jest jakaś poważna sprawa. Bez brwi da się żyć, nawet bez serca niektórzy próbują. Słysząc jej kolejne słowa, pokręcił lekko głową, ale ostatecznie marszcząc nieco brwi, spojrzał na dziewczynę, jakby wpadł na pewien pomysł. - W sumie, jeśli chcesz mi to jakoś wynagrodzić... - zaczął tajemniczo, a kącik jego ust uniósł się momentalnie w charakterystycznym, przebiegłym półuśmiechu. Był ogromnie ciekawy na ile dziewczyna chciałaby zrekompensować mu te :"straty moralne". - Jesteś w stanie odrabiać za mnie pracę domową z transmutacji do końca semestru? - wypalił po chwili, posyłając jej wymowne spojrzenie. Oczywiście żartował, ale nie mógł sobie darować wkręcenia Puchonki. Ciekawy był jej reakcji. - Ah, tak. W sumie masz rację. Ciężko nie zapamiętać tego nazwiska - skomentował krótko, po czym usłyszał jej imię. Nie chciał się przyznawać, że doskonale je zna. Na razie. - Bardzo mi miło, Bonnie. - oznajmił uprzejmie, a kiedy spytała o herbatę, automatycznie rozglądnął się po stoliku w poszukiwaniu swojej filiżanki, a następnie sięgnął po czyste naczynie i nalał tego samego naparu, stawiając filiżankę przed Bons. - Wierzę, że panujesz już nad nimi i nie będą już rozrabiać. Spróbuj, to zielona jaśminowa. Jestem ciekawy Twojej opinii - posłał jej zachęcający uśmiech, skinąwszy na herbatę. - Dawniej nazywano ją "cesarską perłą", bo pili ją jedynie chińscy arystokraci. - dodał jeszcze w ramach ciekawostki. Miał hopla na punkcie zagranicznych ziół, a w szczególności herbat. Takie jego osobiste zboczenie - naoglądał się tego multum w domu, więc ciężko było tym nie przesiąknąć.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyWto Lis 24 2020, 20:41;

Gdyby zapytać ją co sądzi o aktualnej aparycji Huntera to bez zająknięcia odpowiedziałaby, że wciąż wyróżnia się uderzającą urodą. Nigdy nie zwracała jednak na to uwagi bo była (jest?) zaślepiona Boydem, a jak wiadomo osoby zakochane po uszy nie interesują się światem tylko jego epicentrum, które znajduje się w danym obiekcie westchnień. Tak wiele się zmieniło... tak dziwnie się czuła na nowo sama więc skoro udało się jej już nawiązać rozmowę i utrzymanie jej nie sprawiało problemu to chętnie zostanie przy tym samym stole. Na szczęście wszędobylskie chichoty już ucichły, a oni dwoje na nowo stali się jednymi z wielu i raczej nikt nie zwracał już na nich uwagi. Poczuła się o niebo lepiej odkrywszy, że rozmawia ze zdystansowanym wobec siebie człowiekiem. Nie mogła powiedzieć tego samego o sobie dlatego też podziwiała innych, którzy potrafili obracać wszystko w żart. Rozluźniła się w jego towarzystwie, a nieśmiałek wkradł się w rękaw jej szkolnej szaty i tam zwinął do śniadaniowej drzemki. Zachichotała. Wróć. Co? Zachichotała? Ten dźwięk wydostał się z jej ust? - Następnym razem lepiej wybadaj czy dana osoba jest dobra z transmutacji bo ja mogę ci zaoferować oceny między Okropnym a Zadowalającym. - czy rzeczywiście byłaby w stanie odrabiać za niego pracę domową Raczej odmówiłaby bowiem nie należała do osób gotowych jeść z ręki byleby uzyskać cudzą aprobatę. Może i była zakompleksiona i czasami spoglądała na świat jakby przepraszała, że w ogóle oddycha jednak miała swoją dumę. Niekiedy była ona widoczna, jak chociażby wtedy kiedy pierwszy raz oburzyła się wobec zachowania Boyda. Czy ona przestanie kiedykolwiek o nim myśleć? Rozmasowała palcami swoje czoło i przy okazji oczyściła je ze splątanych kosmyków włosów. Powinna się uczesać. Powinna wyglądać lepiej, ale nie miała na to sił. Przełożyła nogi pod stół i usiadła wygodnie przy pustym talerzu. Oparła dłonie po jego bokach i pochyliła głowę w kierunku parującej herbaty. - Jestem drugi rok w Wielkiej Brytanii i uwierzysz, że nie próbowałam tutejszych herbat? Najczęściej trafiała mi się woda, sok dyniowy i kawa. - przyznała się do swojego edukacyjnego herbacianego zaniedbania. Podziękowała za filiżankę i uniosła ją do ust, wcześniej chuchając na gładką taflę napoju. Pod jego czujnym spojrzeniem i uśmiechem upiła jeden łyk, potem dwa kolejne i przez parę sekund czekała aż smak rozpłynie się po jej języku. - Och, byłam przekonana, że skoro zielona to będzie taka ciężka, mocna i wyrazista. A ta ma taki delikatny aromat. - musiała przyznać, że smak nie był najgorszy choć póki co jeszcze jej nie zachwycił. - Powiedziałabym, że możemy poczuć się teraz jak arystokraci ale cóż, według brytyjskich zasad to rodzina Dear'ów jest takim odpowiednikiem arystokracji. - skomentowała to z błyskiem w oku. Zbierała trochę informacji na temat Wielkiej Brytanii, wyłapywała nowinki i zorientowała się zawczasu w popularnych nazwiskach. Nie była zagubioną nietutejszą, mniej więcej wiedziała kogo należy rozróżniać. - To twoja ulubiona? - zapytała niby ot tak, a przecież obiecała mu jakąś rekompensatę to wypadałoby zebrać jakiś wywiad. Nie miała pojęcia, że kiedyś kolegował się z Boydem. Jak człowiek zakochany to i ślepy... Objęła filiżankę dłońmi i lekko skulona nachylała się nad ciepełkiem. Może zrobi sobie wagary? Od zeszłego roku nie opuściła ani jednej godziny a ciepła atmosfera w ich okolicy jakoś tak ją rozmiękczyła.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyWto Lis 24 2020, 21:47;

Nie dało się ukryć, że Hunter podobał się dziewczynom i szczerze to lubił. Odkąd pamiętał miał masę koleżanek i największą jego rozrywką było dokuczanie tym, które znał już dłuższy czas. Ale podejrzewał, że gdyby go teraz któraś z nich zobaczyła - umarłaby ze śmiechu. Co jemu w żadnym wypadku nie przeszkadzało, przynajmniej byłby temat do pociągnięcia i jakiś punkt zaczepienia do uszczypliwości z obydwóch stron. Rzeczywiście ludzie w około zajęli się już jedzeniem i rozmową ze swoimi towarzyszami przy stoliku, zapominając już o scenie, która rozegrała się przed ich oczyma kilka minut wcześniej, a oni mogli na spokojnie wymienić kilka zdań i wypić w spokoju herbatę. Zaśmiał się na jej słowa, widząc, że jednak jego podstęp nie wyszedł i dziewczyna nie dała się nabrać. - Eh, czy problem jest z nami czy z tym przedmiotem? - zapytał luźno, nawet nie oczekując odpowiedzi, bo przecież każdy miał swoją dziedzinę, w której był dobry, a transmutacja cieszyła się teraz dużą popularnością mimo wszystko i wielu studentów się w niej specjalizowało. Niestety on nie był w tej grupie. Wyjątkowo skupiał się na zielarstwie i eliksirach oraz doskonalił się w zaklęciach a także OPCM. Podał jej filiżankę z aromatycznym napojem, licząc na szczerą opinię. - Akurat ta nie pochodzi z wysp, ale dziś jest wyjątkowo dobrze zaparzona, więc musisz spróbować. - co prawda nie wiedział, że Puchonka pojawiła się w Hogwarcie dopiero na studiach, ale ten fakt szybko gdzieś tam sobie odnotował, kiedy patrzył jak dziewczyna kosztuje herbaty. Nie mógł ukryć podekscytowania, które mu towarzyszyło w tych kilku krótkich chwilach, gdy czekał na jej komentarz. Rozciągnął usta w uśmiechu, kiedy zabrała głos, dość konkretnie opisując doznania. - Masz rację, jest taka subtelna pod tą całą zieloną goryczką, to za sprawą właśnie tego jaśminu. I najlepiej smakuje, kiedy parzy się ją cztery minuty. - wiedział, że nie wszyscy mają takiego bzika jak on na punkcie ziół i herbat, ale on niczego nie ukrywał, zawsze pokazywał dokładnie jaki jest. A teraz był podjarany tym, że może opowiedzieć o tym co kręci go najbardziej. - Cóż, tak właśnie jest. Czysta krew i te sprawy. Ale młodsze pokolenie odchodzi od niektórych rzeczy, które nawet w życiu naszych rodziców miały miejsce. Po prostu chcemy żyć po swojemu. - wzruszył ramionami, po czym dodał: - Ale swoją drogą fajnie byłoby być takim synem chińskiego cesarza. Na pewno miał dużo możliwości w tamtych czasach. - uśmiechnął się pod nosem, na samo wyobrażenie siebie jako azjatyckiego następcy tronu. Sięgnął po swoją filiżankę i upił łyka pachnącego napoju, jakby chciał się poczuć jeszcze bardziej w tamtych klimatach. Skinął lekko głową na jej pytanie. - Tak, uwielbiam ją. W domu nie może jej zabraknąć, bo wszyscy się nią zachwycają. Może kiedyś nadejdzie taki moment, kiedy znajdziemy coś równie wspaniałego, ale pewnie minie trochę czasu zanim to się stanie. - posłał jej łagodny uśmiech, a następnie po raz kolejny przystawił filiżankę do ust. - A Ty masz coś bez czego nie potrafiłabyś się obejść? - spytał, zaciekawiony. Chciał ją lepiej poznać, bo naprawdę sympatycznie im się rozmawiało i widać było, że jest ciepłą i otwartą osobą. Roztaczała wokół siebie wyjątkową aurę, której nie potrafił opisać. A może zwyczajnie sam sobie ją tworzył?
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptySro Lis 25 2020, 07:30;

Nie mogła uwierzyć, że takie natarcie zwyczajnie się jej upiekło. Ba, siedzą obok siebie, piją herbatę i raz na jakiś czas któreś się z nich śmieje jakby byli dobrymi przyjaciółmi. Ogarnęła ją niewysłowiona ulga bo gdyby do głosu doszły nerwy to mogłaby nie potrafić zachować twarzy, a ostatnimi dniami byle silniejszy stres może wywołać w niej łzy. Nie chciała być mazgajem więc zdjęła sobie z ramion poczucie winy postanowiwszy przy najbliższej okazji zrekompensować mu szkody. - Ani to ani to, Hunt. Myślałam, że mam problem z transmutacją ale kiedy kolega objaśnił mi jak rzucać czar to zaczęło mi się udawać. Myślę, że profesor za bardzo skupia się na karaniu za próbę nauki zamiast za podsuwanie wskazówek jak czarować aby się udało. - swoje zdanie wyraziła pół szeptem. Zdecydowanie nie przepadała za metodami nauki profesora Pattona. Nie było w tym ni krztyny podejścia pedagogicznego a bardziej wyzywanie swojej frustracji i niezadowolenia życiowego na uczniach. Tyle zdążyła się nauczyć jeśli chodzi o ten przedmiot. Do tej pory nie może pozbyć się goryczy za zadanie jej punktów za próbę opanowania zaklęcia.
Zastanawiała się czy jej opinia będzie satysfakcjonująca a sądząc po jego uśmiechu musiała odpowiedzieć w prawidłowy sposób. Herbata była w porządku, rekomendacje wspaniałe, a rozmowa toczyła się dalej ku jej zadowoleniu. - Cztery minuty? Dobrze widzieć gdybym chciała kiedyś ją przyrządzić. - posłała mu krótki uśmiech i upiła kolejny łyk zachwycona rozlewającym się wewnątrz niej ciepłem. Najwyraźniej właśnie tego potrzebowała po przykrej nocy. Może to jednak na dobre im wyjdzie… ten zamach na jego brwi? - Musiałbyś nosić wtedy kolorowe kimono a przy boku mieć miecz. Katanę? Nie znam się na broniach. O, i chyba wtedy obowiązkowo musiałbyś zorganizować sobie długaśne wąsy. - przymknęła jedno oko kiedy wyobrażała sobie Huntera w chińskim wydaniu. Zdecydowanie lepiej mu w brytyjskiej odsłonie. Wąsy? Są okropne! Tak jak miała manię poprawiania krawatów tak obecność wąsów u mężczyzn wzburzała jej poczucie estetyki. Zadał jej wbrew pozorom trudne pytanie. Przymrużyła powieki szukając odpowiedzi w myślach. Pogłaskała kciukiem ucho filiżanki i zerknęła na chłopaka. - Nie jestem pewna. Nie przywiązuję się tak łatwo do rzeczy czy jedzenia, ale jeśli już mam dać konkretną odpowiedź to… odkąd pamiętam zawsze miałam kogoś do opieki. Mam na myśli zwierzaki albo rośliny. To sprawia mi frajdę choć dzisiaj mój Hulk zachował się niepoprawnie. - nie miała takich ciekawych zainteresowań ale póki Hunter chciał słuchać, póki pytał to nie szkodzi by się tym podzielić. Miło się z nim rozmawiało, miał przyjemny głos i sposób bycia. Sięgnęła po kulkę winogrona by ją zjeść jako początek prób dostarczenia sobie jakichkolwiek witamin.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyPią Lis 27 2020, 17:39;

W sumie to on też już zapomniał o wydarzeniu, które miało miejsce przy stole Ślizgonów i skupił się całkowicie na rozmowie z dziewczyną, której obecność w tej chwili wystarczająco rekompensowała mu jakiekolwiek straty. - Masz rację. Ja zaryzykowałbym nawet stwierdzeniem, że on nęka uczniów, a to niestety nie tylko skutkuje brakiem wyników w nauce. -oznajmił niezwykle poważnie, bo choć lubił transmutację, to sposób w jaki zachowywał się Craine powodował, że tracił jakiekolwiek zainteresowanie tą dziedziną, jeśli chodziło o zajęcia szkolne. Jak dobrze, że nie tylko ten człowiek je prowadził. - Ale dobrze, że można też ćwiczyć samemu w zaciszu dormitorium i trenować przemiany metodą prób i błędów. - dorzucił po chwili, posyłając jej uśmiech. Co prawda rzadko kiedy sam ćwiczył, bo zwyczajnie wolał poświęcić czas książkom o magicznych roślinach lub eliksirach, ale zdarzało się, że naszła go ochota na transmutację. - Koniecznie, jeśli będziesz mieć okazję ją kupić - zrób to. Mi chyba nigdy się ona nie zbudzi - zaryzykował tym stwierdzeniem, jednocześnie podnosząc z talerza resztki kanapki i jednak dojadając ubogie śniadanie, które przygotował sobie jakiś czas temu, przed atakiem nieśmiałka i jego kumpla. - Hmm, też nie za bardzo znam się na mugolskiej broni, ale  fakt bez wąsów by się nie obyło. Myślisz, że byłoby mi do twarzy? - spytał z nutką rozbawienia, odwracając się tak, aby zaprezentować jej swoje oblicze najpierw przodem, później z jednego profilu i z drugiego, po czym roześmiał się. Domyślał się, że znalezienie odpowiedzi na jego pytanie zajmuje Puchonce dłuższą chwilę, dlatego skorzystał z okazji i dopił swoją herbatę. Sięgał właśnie po dzbanek, aby sobie dolać, kiedy usłyszał słowa Bonnie. Przeniósł na nią wzrok z lekkim uśmiechem, uformowanym na ustach. - Czyli jesteś takim dobrym duchem, który potrafi zazwyczaj ujarzmić takich gagatków? - skinął na nieśmiałka na jej ramieniu. - Szkoda, że dodałaś, że bierzesz pod swoje skrzydła tylko rośliny i zwierzęta, bo już miałem nadzieję, że mną też się zaopiekujesz - wypalił po chwili, nie mogąc powstrzymać się od tego niewinnego flirtu, który był dla niego tak naturalny, że nie dostrzegał w tym nic złego. Mieli ze sobą przyjemną pogawędkę i to się liczyło. Chociaż ciągle chodziła mu po głowie myśl, że dziewczyna jest tak urocza, że on sam uśmiecha się jak dureń co chwile. Nie, wróć on się tak uśmiecha cały czas i w sumie do każdego dziewczyny.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyPią Lis 27 2020, 22:07;

To niezwykle miłe moc wspólnie odgadywać jednego z nauczycieli i odkrywać podobne do tego podejścia. W ciągu tych paru chwil jeszcze kilkakrotnie skomentowała co sądzi o podejściu profesora do młodzieży, a nawet zdradziła Hunterowi, że w jej poprzedniej szkole transmutacja nie była obowiązkowa stąd u Bons pewne trudności z przyzwyczajeniem się do tego przedmiotu jako obowiązkowego. Sączyła herbatę i raz po raz zapychała swój żołądek świeżym winogronem, a reszta uwagi była skoncentrowana na rozmówcy. To miłe, że nikt nie wyganiał jej od stołu pełnego Ślizgonów. Nie miała pojęcia czy jeszcze kiedykolwiek będzie dane jej porozmawiać z Hunterem dłużej niż kilka chwil jednak musiała przyznać, że był miłym odkryciem. Nie musiała myśleć o swoich problemach ani o tym, że mu się naraziła. Ten poranek miał szansę na uznanie go udanym, a jeszcze dwadzieścia minut temu nie była tego taka pewna. Wspomnę twoje słowa za jakiś czas kiedy nie będziesz mógł już na nią patrzeć. - uśmiech utrzymywał się na jej ustach bez większego problemu i nawet nie czerwieniała zbyt często, a potrafiła płonąć rumieńcem z byle powodu. To chyba znak, że towarzystwo było… nieinwazyjne. - O nie, tylko nie wąsy. - potrząsnęła głową i dla żartu zasłoniła palcami oczy. - Nie toleruję krzywych krawatów, mankietów i śladów jakichkolwiek wąsów. - uśmiechnęła się dłużej i szerzej. Oderwała kolejne winogrono i oparła łokieć o blat stołu, odwracając się teraz przodem do Huntera a bokiem do swojego pustego talerza. - Póki nie masz wąsów to nie musisz martwić się aparycją. - zapewniła, nieświadomie przy tym wsuwając między słowa drobny komplement. - Och nie, ja go tylko kocham i dlatego jakoś nad nim panuję, choć dziś nie dałam na to przy… - urwała bowiem na jej policzkach rozlał się soczystej barwy gorąc kiedy pojęła jego żarty. Z tego wszystkiego jedno winogrono wypadło spomiędzy jej palców i poturlało się w stronę jego talerza. - Wierz mi, miałbyś mnie dość po jednym dniu. - wydusiła z siebie. Postanowiła, że nie będzie panikować, że miłe słowa mogą pozostać miłe i wcale nie muszą nieść ze sobą zaplecza jakichś obietnic. Nie chciała podejmować się flirtu (ona?! z taką twarzą i figurą upasionego trytona?!), bo jej trzewia wypełniał żal po zerwaniu z Boydem, ale też nie chciała zbywać Huntera skoro był naprawdę… uroczy. Potarła policzek wierzchem dłoni jednak nie dała rady zetrzeć z niego rumienia. - Często widzę cię na zielarstwie. - może zmiana tematu będzie dobrym pomysłem? Sięgnęła po nóż, bułkę i kilka produktów spożywczych. - W tym roku też będziesz je studiować? - kiedy odpowiadał to cały czas robiła kanapkę, a starała się zrobić ją elegancko - najlepiej tak, aby sam Skyler był z niej dumny na widok kanapkowego tworu. Po kilku minutach postawiła swój talerz ze śniadaniem przed Hunterem. Pod kanapką znajdował się ułożony z papryki i ogórków krzywy napis "Przepraszam". Hulk zeskoczył z jej ramienia zainteresowany zapachami.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyPią Lis 27 2020, 23:57;

Różnice programowe, jeśli chodziło o szkoły były czymś normalnym. Wiadomo, że kiedy idzie się na studia to zawsze mogą być jakieś braki z takiego czy innego przedmiotu. A transmutacja była dosyć trudną dziedziną sama w sobie, dlatego nie dziwił się, że dziewczyna przejęła się tym ile ma do nadrobienia, kiedy zaczęła naukę w Hogwarcie. Podczas tylko kilkunastu jak dotąd minut rozmowy dowiedział się o niej naprawdę wielu rzeczy, przez co dalsza rozmowa szła im płynnie, zwłaszcza, kiedy przyszło ponarzekać na Patola. Hunt koniec końców podczas tej wymiany zdań, dojadał to co miał na talerzu, popijając resztami zielonego naparu o kwiatowym aromacie. Zaśmiał się krótko, słysząc komentarz dotyczący właśnie tego napoju, który dotąd tak jej wychwalał. - Nie tak łatwo jest mnie czymś znudzić. Ale nie mówię, że nie jest to możliwe. - przyznał rozbawiony, bo choć był pewny swojej miłości to tego rodzaju herbaty, tak naprawdę nie mógł byś całkowicie pewny co do przyszłości. - Ale wtedy, jak mi to wypomnisz to z pewnością będę mieć do zaproponowania nową kompozycję i też dam Ci spróbować - rozmowa była nieszkodliwa i tak naprawdę Hunt miał czyste intencje, bo dawno mu się tak swobodnie nie gadało z dziewczyną, która spaliła mu brwi (w sumie to jej nieśmiałek, ale dobra). - Ooo, czyli nic tylko popuścić krawat, kiedy się Ciebie widzi, a rozmowa gwarantowana. Zanotuję, żeby nie zapomnieć - zażartował, tym samym odwracając się od niej i udając, że grzebie w torbie w poszukiwaniu pergaminu i pióra zaśmiał się, po czym wrócił do poprzedniej pozycji. Słysząc ukryte w jej słowach słowa pochlebstwa na jego temat, uśmiechnął się szeroko - A dziękuję. To nie zapuszczam brody i wąsów. Zepsułaś mi postanowienie noworoczne - zaśmiał się. Obserwował ją poniekąd cały czas, ale kiedy zaczęła mówić o tym jak to kocha swojego nieśmiałka i nagle urwała, kącik ust chłopaka drgnął w szerszym uśmiechu, widząc jak dochodzi do niej sens jego wcześniejszych słów. Pomknął wzrokiem za drobnym owocem, który upuściła, jednak po chwili wrócił. - Z pewnością uciekłbym z krzykiem, gdybyś patrzyła na mnie w ten sposób jak na Hulka - odezwał się, utrzymując nadal w miarę poważny ton głosu, choć usta rozciągnięte w satysfakcjonującym uśmiechu i błysk w oku pokazywały do czego tak naprawdę dąży. Kiedy Puchonka zmieniła temat, spuścił wzrok na swój talerz i gwałtownie wypuścił powietrze z płuc, a następnie dolał sobie w końcu herbaty do filiżanki, pytając też Bonnie czy ma ochotę na więcej. - To moje ulubione zajęcia, na równi z eliksirami.  Staram się skupiać na tych dwóch przedmiotach i wynieść z tych studiów jak najwięcej na przyszłość, bo mam zamiar się tym zajmować. - mówił spokojnie, w czasie kiedy Bons tworzyła - jak się później okazało dla niego - arcydzieło kanapkowe. Widząc przed sobą kolorowy posiłek, zamrugał kilka razy urzeczony tym gestem. - Heej, jesteś prawdziwą mistrzynią kanapek. Chyba Cię zatrudnię, żeby co rano mieć takie smakowite śniadanie - pochwalił ją z uśmiechem na ustach, a po chwili zmarszczył brwi, widząc jej pusty talerz. On już zjadł swoją kanapkę, a z tego co widział dziewczyna tylko zagryzała winogrona. Sięgnął po nóż, aby przekroić bułkę wraz z dodatkami na pół, po czym jedną połówkę położył przed nią na porcelanie. - Całej nie zjem. Już się najadłem, zanim... - urwał, widząc napis który znajdował się pod kanapką, zrobioną przez Bons. Uśmiechnął się pod nosem, wpatrując się w litery z papryki i ogórków, które nieco uszkodził, kiedy dzielił jedzenie na pół, ale nie był to znaczny mankament i można było się domyślić słowa. - Przeprosiny przyjęte już dawno -  powiedział, odwracając się ku niej - Ale skoro jest Ci tak bardzo przykro to może to wykorzystam i dasz się zaprosić na jakąś kawę w przyszłym tygodniu? - spytał konkretnie, uznając,że to dobry pretekst aby zaproponować jakiś wspólny wypad do Doliny Godryka czy do Londynu.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptySob Lis 28 2020, 20:44;

Powinna zwracać większą uwagę na naukę. W zeszłym roku, kiedy przeniosła się na siódmą klasę z Ilvermorny, nie zdołała wszystkiego nadrobić. Efektem były beznadziejne owutemy. Jak ona ma znaleźć normalną pracę? Powinna siedzieć nad książkami, a przyłapywała się na nakręcaniu się w swoim rozżaleniu. Zerwanie z Boydem wpływało negatywnie na jej już i tak rozchwianą koncentrację. Oparła brodę o palce swojej dłoni, a łokieć o stół i uśmiechnęła się lekko, swobodnie kiedy głos Huntera przywołał ją do rzeczywistości. - Mam rozumieć, że aplikujesz na posadę mojego korepetytora z dziedzin smakowania rozmaitych herbat? - przekomarzała się i jednocześnie zastanawiała czy powinna czuć się tak dobrze skoro serce miała złamane na pół. Przypisała to jedynie chwili; zapewne po wyjściu z Wielkiej Sali cała rzeczywistość wróci i przypomni jej jaką jest beznadziejną szarą myszą. Samo to, że Hunter rozmawia z nią, uśmiecha się i żartuje było niebywałe. Być może to dzięki związkowi z Boydem stała się odrobinę bardziej rozpoznawalna? Kto jak kto, ale Callahan był stosunkowo popularny. Tak, to musiała być jego zasługa. Odwróciła wzrok kiedy nakarmił ją swoim szerokim uśmiechem, który wyglądał tak jakby ledwie mieścił się na jego twarzy. Była zmieszana ekspresją jego mimiki, biła z niego aura rozbrajającej szczerości. - Wąsy i broda okrutnie postarzają. Jeśli jednak będziesz je sobie hodował to wierz mi, w tej czarnej godzinie wspomnisz moje słowa! - "pogroziła mu" palcem i upiła kilka łyków już ostudzonej herbaty. Do Wielkiej Sali wsypywała się kolejna fala uczniów, wolne miejsca były zajmowane a jej dalej nikt nie przeganiał ze ślizgońskiego stołu. To musi być zasługa Huntera. Kto śmiałby zwrócić uwagę komukolwiek z rodu Dear? Jego dalsze słowa zostały skomentowane milczeniem i zaciśnięciem ust w bladą linię. Nie powinna nawiązywać do niczego co miało związek "z kochaniem". Mimowolnie jego słowa zakodowały się w jej pamięci choć wszak nie miała zrobić z nich żadnego użytku. Ucieszyła się, że będą się widywać na zielarstwie. Warto znać wszystkich pasjonatów ze swojego roku! Ona również miała słabość do dziedziny zielarstwa ale niepytana nie narzucała mu zbytecznych informacji na swój temat. Wszystko w swoim czasie. - Jeśli jeszcze kiedyś wpadniemy na siebie przy śniadaniu to mogę zrobić ci kanapkę jeśli ty zrobisz mi herbatę. - zaproponowała wymianę przy której oboje mogą skorzystać. Entuzjazm Huntera był rozbrajający. - Co ty robisz? Profanujesz kanapkę! - zawołała żartobliwym tonem bowiem oburzenie jej nie wyszło. - Nie zjesz? Przecież chłopcy mają po dwa żołądki, nie wierzę. - nie chciała dać wiary jego słowom bowiem przeczuwała, że będzie chciał się podzielić dziełem, a żeby nie sprawić mu przykrości powinna zjeść. Winogrona całkiem znośnie oszukiwały jej organizm uczuciem chwilowej sytości. Uśmiechnęła się w podziękowaniu i przekręciła talerz. - To przeprosiny od Hulka. - palnęła wciąż z żartem w głosie. - Tu chodzi o twoje brwi. - tłumaczyła się i zaraz tego pożałowała gdy padła z jego strony propozycja. Uśmiech zniknął z jej twarzy, a przyjrzała się Ślizgonowi z większą uwagą. Pierwszy raz w ich delikatnej znajomości spoglądała mu w oczy tak długo. Czegoś szukała w jego spojrzeniu i mimice. - To miłe i chętnie, Hunt, ale… - wsunęła okropnie poplątane kosmyki włosów za ucho. Jak można chcieć zaprosić takiego potwora na kawę?! Nie mieściło się jej to w głowie. Co się tutaj działo? Zawstydziła się okrutnie przez co standardowo zaczęła skubać skórki przy swoich paznokciach. - … ale nie chciałabym żeby… uhmm. Nie chcę żeby to wyglądało jak coś więcej niż zwykła kawa. - było jej bardzo głupio przez co stchórzyła i zerwała ich kontakt wzrokowy. Na pewno nie myślał o tym wyjściu w ten sposób! Chociaż brzmiało to jak naprawdę miłe wyjście na kawę. Otworzyła usta aby wyjaśnić mu dlaczego to powiedziała ale zaraz je zamknęła. Powod przecież nie musi go to interesować. Utkwiła wzrok w talerzu i połówce kanapki starając się nie zapaść pod ziemię jeśli okaże się, że tylko jej się wydawało i wcale z nią nie flirtował.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyNie Lis 29 2020, 00:35;

Na przestrzeni tych wszystkich lat spędzonych w Hogwarcie nauczył się, że nie warto przejmować się zbytnio przedmiotami, które nie liczą się aż tak bardzo. Wiadomo, trzeba było opanować wiedzę z ich zakresu na jakimś tam poziomie, żeby zdać końcowe egzaminy. A, że Dear był raczej osobą, która rzadko kiedy martwiła się czymś tak szczególnie - skupiał uwagę na garstce przedmiotów i wychodziło mu to na dobre. - Hmm, ale wiesz, że korepetycje muszą odbywać się regularnie, żeby przynosiły skutki? - odparł na pytanie, nie pozwalając aby miała ostatnie słowo. Nie spodziewał się, że dziewczyna będzie go tak podpuszczać, dlatego uznał, że trochę to pociągnie. Posłał jej łobuzerski uśmiech na jej grożenie palcem. - Przydałoby mi się trochę dojrzeć, ale bardziej w kwestii mentalnej - przyznał, śmiejąc się, niezbyt zwracając uwagę na ludzi, zasiadających do śniadania wokół nich. To, że znał Boyda i nawet się kumplowali zanim wyszło jak wyszło, niekoniecznie oznaczało, że dzięki niemu Hunter dowiedział się o istnieniu Bonnie. Nie pamiętał generalnie kiedy zwrócił na nią uwagę, ale był pewny, że pierwszy raz kiedy zobaczył ją z Callaanem, wkurzył się, że temu udało się podbić do niej wcześniej. Natomiast teraz oni byłi po rozstaniu, o powodzie którego Hunt nie miał zielonego pojęcia, a sytuacja ze śniadania, która pozwoliła z kolei tej dwójce oficjalnie się poznać, była mu na rękę. - Zgoda - odpowiedział bez zastanowienia na jej układ i choć może do najsprawiedliwszych nie należał to jakoś mogli to przeżyć. - To nie profanacja, a realne podejście do tematu i szansa aby jedzenie się nie zmarnowało. Wcinaj. - powiedział lekko, zaraz po tym jak położył połówkę kanapki na jej talerzu. - Przeprosiny od Hulka, ale Ty zadałaś sobie trud, żeby to zrobić. - wskazał na "bogatą" bułkę z bombą witaminową pełną warzyw. Uniósł nieznacznie brwi, kiedy nagle urwała i tylko wpatrywała się w niego. - Nie mów, że nie znajdziesz chwili - nie poddawał się w swoich zmaganiach, próbując przekonać ją, aby się zgodziła. Po chwili zobaczył, że jednak chodzi o coś innego i ewidentnie Puchonka jest zmieszana tą propozycją. Kilka sekund później dowiedział się dlaczego. Skinął lekko głową. - Dobrze. Jeśli chcesz, żeby to była zwykła kawa to tak właśnie będzie. - oznajmił konkretnie, ciągle przyglądając się jej twarzy na której wiele było widać. Wychodziło na to, że Boyd nie był jeszcze zamkniętą sprawą. Nie wiedział ile minęło od ich rozstania, ale zamierzał uszanować jej wolę. W końcu jemu zależało i na "zwykłej kawie" i na "niezwykłym" spotkaniu. To znaczy - nie miał żadnych planów. Przeważnie umawiał się z dużą ilością dziewczyn, co nie oznaczało, że którąkolwiek w jakiś sposób rani. Przecież żadnej nic nie obiecuje. A w przypadku Bonnie było jeszcze prościej, bo sama powiedziała, że nie chce nic więcej. Wyprostował się na siedzisku i sięgnął ostatni raz po filiżankę z herbatą, którą dopił i przeniósł wzrok na Puchonkę. - Wybacz, muszę zbierać się na zajęcia. Miło było pogawędzić. - wstał z miejsca i posyłając jej łagodny uśmiech, założył torbę na ramie. - Jeśli będziesz miała czas... i chęci - napisz do mnie, wyskoczymy gdzieś. Na zwykłą kawę - przekroczył ławkę, aby wydostać się z długiego stołu Ślizgonów, po czym ruszył w kierunku wyjścia z sali. Pozostawił dziewczynie furtkę. Tak było najprościej. Jeśli będzie chciała wyśle mu list, napisze na wizie, zagada cokolwiek. Jeśli nie - no cóż, świat się nie zawali, ale fajnie byłoby potworzyć tak mile spędzony czas, jak tego ranka.

//zt x2
Powrót do góry Go down


Darren Shaw
Darren Shaw

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Galeony : 3011
  Liczba postów : 3049
https://www.czarodzieje.org/t18607-darren-shaw
https://www.czarodzieje.org/t18609-skrzynka-darrena#532211
https://www.czarodzieje.org/t18608-darren-shaw#532138
https://www.czarodzieje.org/t18612-dziennik-darren-shaw#532281
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyNie Lis 29 2020, 22:26;

- Ciesz się, że tylko wylądowała w tej jajecznicy - powiedział Darren, nagle tracąc apetyt i odkładając ledwo nagryzionego tosta - Jak któraś stara czarownica w Ministerstwie pośle sowę, a ta narobi ci na biurko, to czuć jeszcze przez parę godzin - dodał, odsuwając talerz i piorunując wzrokiem jakiegoś Krukona niedaleko, który postanowił że świetnym żartem będzie dosypanie do owsianki jego koleżanki pęku serwetek. Shaw machnął różdżką, a serwetki wyfrunęły z miski, z talerzu sprawcy zaś zniknęła porcja smażonych kiełbasek, zamiast tego zaś pojawiła się tam podwójna porcja brokułów.
- Smacznego - rzucił Shaw, odwracając się z powrotem do Irvette - Czy ja wyglądam na kogoś kto ssał palce dementora?! - spytał nieco zbyt ostrym głosem, takim samym jak ten, którym przed chwilą uraczył drugoroczniaka. Wyraz jego twarzy jednak prędko złagodniał, kiedy zdał sobie sprawę że mówi znowu do Ślizgonki, nie jakiegoś urwisa - Przepraszam... no cóż, nie zdarzyło mi się tego robić. Ale wyobrażam sobie, że są... fuj.
Słuchając kolejnego zdania dziewczyny, Krukon wiedział już, że jego początkowe przypuszczenia były prawdą i Irvette najwidoczniej nawet nie chciała ukrywać tego, że manipulować to ona, a nie ją.
- No... dobrze - zastanowił się chwilę Darren - Jutro, po zajęciach, pod bramą zamku. Idziemy do Miodowego Królestwa - oznajmił, po czym wstał i sięgnął po swoją torbę - A teraz lepiej się pośpiesz, bo zaraz masz transmutację, z tego co pamiętam. Piąte piętro, po wejściu po schodach skręcasz w lewo - rzucił jeszcze w stronę Ślizgonki i samemu skierował się ku wyjściu z Wielkiej Sali, zmierzając na własne lekcje.

z/t x2
+


Ostatnio zmieniony przez Darren Shaw dnia Sob Lut 27 2021, 19:25, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyCzw Gru 03 2020, 02:11;

Stowarzyszenie Miłośników Przyrody - zadanie - 12/2020
Kostki: 4 elfy

Ostatnie dni, ostatnie tygodnie, no cóż, nie były najwspanialszymi tygodniami jego życia, wszak, koniec końców, wydarzyło się tyle rzeczy, iż on sam nie ogarniał. Lowell nie bez powodu zaczął, mimo nadchodzących coraz bardziej obowiązków, które to subtelnie przykrywał płachtą opiekuńczości, szukać sobie jakiegoś zajęcia. Sam przecież, mówiąc i wspominając o kółkach, które to mają zamiar zorganizować zapewne kolejne zadania dla uczniów i studentów, nie mógł wręcz odpuścić okazji do zdobycia kolejnych punktów dla domu. Ale… czy tutaj tylko i wyłącznie o punkty chodziło? Czy może chciał udowodnić coś więcej? Może chciał zachęcić innych do działania ze względu na to, iż sam podejmował się jakiejkolwiek aktywności, która mogła zostać poprawnie nagrodzona? Nie wiedział, kiedy to kroki w dość smukły i przebiegły sposób przedzierały się przez kolejne odmęty korytarzy, zakasając rękawy tym samym do wykonywania kolejnych poleceń ze strony nauczycieli. Należąc do danego ugrupowania, musiał poniekąd je wypełniać; nie bez powodu ciepła bluza okrywała jego ciało, a on sam zdawał się poddawać w pewien sposób świątecznemu nastrojowi.
Elfy. Małe, śmieszne, urocze stworzenia, które to potrafią wkurzać, a przede wszystkim należą do dość śmiesznych zwierząt magicznych. Sam Lowell nie wiedział, co go tchnęło dokładniej, by podchodzić do takiego zadania, ale w sumie doświadczenie z zakresu ONMS po prostu posiadał. Wystarczyło przypomnienie niektórych faktów na temat tych istot, by tym samym połączyć ze sobą odpowiednie fakty. Felinus był świadom tego, że upchać je w stroje pomocników Świętego Mikołaja może być naprawdę trudno, dlatego nie bez powodu podszedł do tego w sposób wyjątkowo taktyczny i pozbawiony jakiejkolwiek agresji sposób. Wiedział, że zmuszanie jest dość niepraktyczne, a wolałby, żeby to wszystko rozegrało się w dość pokojowy sposób.
Nie bez powodu zatem, kiedy istoty go zauważyły, być może trochę zaintrygowane nadchodzącą magią świąt, zastanowiły się nad tym, co ma dla nich do zaoferowania. Fikuśne, jaskrawe stroje w odcieniach przyjemnego dla oka zielonego, zdawały się nie być wcale takim pozbawionym kunsztu pomysłem. Niska inteligencja i brak możliwości rozmowy odbijały się jednak na końcowych próbach współpracy z tymi istotami. Próba wykorzystania ich braku rozumowania większości rzeczy i niskich umiejętności magicznych zakończyła się początkowo fiaskiem, a Lowell musiał ponownie znaleźć sobie u tych latających stworzeń odpowiednie zainteresowanie. Nagroda w postaci jednej monety, złamanego praktycznie knuta, zdawała się być czymś, co podkusiło jednego z elfów do założenia uroczej, mini wersji świątecznego pomocnika. Zarówno buciki, jak i czapeczka, pojawiły się na ciele małego, antropoidalnego stworzenia, które to poczuło się najwidoczniej do bycia wzorową dekoracją. Dopiero, gdy charakterystyczne brzęczenie dotarło do uszu pozostałych, elfich towarzyszy, te, w związku z próżnością i wyjątkową zagwozdką względem traktowania samych siebie, poczęły robić te same kroki, co towarzysze. Cztery elfy, przekonane co do słuszności takiego procederu, poczęły latać i tym samym wyróżniać się na tle innych, co było nie tylko dla nich korzystne, lecz także dla samego Lowella, który, po dłuższych próbach negocjacji, osiągnął zamierzony skutek; nawet wprowadzenie ich, gdy założyły ubranie, zdawało się być łatwiejsze. Niezależnie od tego, jak z początku wydawały się być pod tym względem psotliwe, chyba odpowiednia temperatura i klimat zadecydowały o tym, że chcą być dekoracją.
Chyba - pomyślał, kiedy to ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust, a czekoladowe tęczówki powiodły za nimi, jakoby chcąc się upewnić, czy aby na pewno wszystko jest w porządku.
Musi być.

[zt]
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyPią Gru 25 2020, 01:01;

Ile elfów: 5

Myślac o tym jakie zadania miały czekać zimą stowarzyszenie miłośników przyrody myślała raczej o zimowych akcjach dokarmiania zwierząt zarówno tych magicznych jak i zwykłych mieszkających w okolicach Hogwartu. Była gotowa na to, by nadzorować te wszystke karmniki i paśniki, aby nikomu z lokalnej fauny nie zabrakło pokarmu. Plany dla uczniów jednak były zgoła inne. Przez chwilę Kanoe nie wierzyła sama w to, że jej celem będzie ubranie elfów w fikuśne świąteczne stroje i przyłączyły się do obchodów Bożego Narodzenia, zabawiając wszystkich znajdujących się w Wielkiej Sali. Nie wiedziała, kto wpadł na ten pomysł i nie wierzyła nawet w to, że plan ten się powiedzie, ale po znalezieniu bandy elfów na terenach przyległych do szkoły po dosyć długiej… rozmowie udało jej się nakłonić aż piątkę z nich do tego, by włożyły na siebie czerwono-zielone ciuszki. Co prawda wymagało to dyplomatycznego podejścia i przekupienia odpowiednimi smakołykami, ale zadziałało. Musiała się jednak wcześniej solidnie przygotować i wiedzieć wszystko o tym, co lubią elfy, a za czym nie przepadają, aby nie popełnić żadnego błędu w czasie interakcji z nimi. Tylko dzięki temu mogła znaleźć odpowiednie argumenty do tego, by nakłonić je do współpracy. Gdyby tylko kontakty międzyludzkie wychodziły jej równie dobrze, co te ze zwierzętami. No, ale nie można było mieć wszystkiego w życiu.
Po tym jak uzyskała zgodę kilku elfów musiała zapewnić im kilka odpowiednich na okres bożonarodzeniowy kostiumów w malutkich rozmiarach, które odpowiadałyby wielkości kilkunastocentymentrowych człowieczków. I to ze skrzydłami także naprawdę musiały być dla nich specjalnie zaprojektowane, by nie krępować ich ruchów. Tyle dobrego, ze Hogwart z jakiegoś powodu był w nie wyposażony. Naprawdę czasami ta szkoła ją zadziwiała.
Kanoe mogła być jedynie dumna z siebie, gdy w czasie jednej z uczt udało jej się wprowadzić przekupione elfy do Wielkiej Sali i zachęcić je do siania świątecznej atmosfery. Co dokładnie miało to oznaczać? Nie miała pojęcia. Instrukcje nie były jasne. Z pewnością jednak małe latające stworzonka poczuły się dosyć swobodnie w miejscu, gdzie mogły skupić uwagę tak wielu osób. Radośnie tańczyły w powietrzu, wirując w interesującej choreografii i wydając z siebie coś, co Yuuko mogłaby określić mianem pięknego, choć niezbyt skomplikowanego śpiewu. Najważniejsze jednak, że wszyscy byli naprawdę zadowoleni, a ona sama wydzielała dzielnym chochlikom porcje magicznych przekąsek, zachęcając je do dalszych harców. Co prawda przekonane przez nią do pojawienia się na kolacji elfy wyglądały na naprawdę zadowolone, ale Puchonka wciąż zastanawiała się czy aby na pewno powinni wykorzystywać te stworzenia właściwie jedynie dla własnej rozrywki. Nie wydawało jej się to właściwe nawet jeśli tak naprawdę nie działa im się żadna fizyczna krzywda, a w zamian za swój występ dostawały smakołyki oraz uznanie i uwagę wszystkich zgromadzonych w Wielkiej Sali, którzy przypatrywali się wszystkiemu, co tylko elfy mogły wyczyniać.
Przyglądała się do końca uczty elfom, znajdującym się niejako pod jej opieką, a po zakończeniu uczty zadbała o to, by wróciły do swojego naturalnego środowiska, gdzie nie byłyby dalej nagabywane przez czarodziejów.

z|t
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyCzw Sty 14 2021, 10:42;

Pchnął przedramieniem jedno skrzydło drzwi i napierał na nie, robiąc sobie przejście do wnętrza ogromnej sali. Nie było pory posiłku ale i tak wiele uczniów siedziało w ławach. Mijając rząd przyczajonych nad książkami Krukonów nie mógł podzielić ich zapału do nauki. Skoro wolą tracić czas na czytanie nudnych rozdziałów to ich sprawa. Eskil wydawał się mieć teraz znacznie ważniejsze sprawy na głowie, a więc poza regularnym chodzeniem na zajęcia (od tygodnia nie był na żadnych wagarach, co zasługiwało na pochwałę) nie zawracał sobie łepetyny pracami domowymi. Dzisiaj też przyszedł tu w innym celu niż jedzenie czy uczenie się. Musiał zlokalizować swojego kuzyna, którego poinformował przez lusterko dwukierunkowe, że zaraz do niego przyjdzie, bo ma sprawę. Więcej nie wyjaśniał, ot przedarł się przez wężyk młodych Gryfonek, dosyć nieuprzejmie się między nimi przeciskając. Odbił na prawo w kierunku stołu slytherinu, a po kilkunastu sekundach szedł już w kierunku Lucasa. Usiadł naprzeciw niego, rzucając w locie "siema", a plecak ciskając na podłogę między swoimi nogami. - O, co tam masz? - wychylił szyję zaglądając do lucasowego (chyba) kufla i nie pytając o zgodę sięgnął po naczynie, aby złapać z niego jeden łyk. Po chwili zdjął z siebie czapkę i oparł łokcie o stół. Czerwone zimne policzki zdradzały, że niedawno wszedł na teren zamku i nie zdążył się jeszcze rozgrzać. - A ta twoja Alise to zaginęła w trybie wkuwania czy jak? Kiedy poznam tę sławną smokolożkę? - wypalił znienacka zamiast chociażby zapytania co słychać. Nie spotkał się jeszcze z Felinusem i Robin na eksperymenty wilowatości, ale nie przeszkodziło mu to przyjść wyciągnąć od Lucasa dyskretną poradę. Było to krępujące ale przynajmniej miał pewność, że trafił na dobrą osobę. Kuzyna, na którego myśl aż się puszył z dumy, taki mu się fajny koleś trafił! Inni mogą mu pozazdrościć.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyCzw Sty 14 2021, 14:47;

Właśnie wracał z wieży astronomicznej, po zajęciach, aby zahaczyć o kuchnię i ubłagać skrzaty o kawę, bo ten dzień to zdecydowanie nie był jego dzień. Z parującym kubkiem w ręku, wspinał się właśnie po schodach w lochach, kiedy usłyszał znajomy głos, wypowiadający jego imię. Dźwięk wydobywał się oczywiście z jego kieszeni, gdzie znajdowało się lusterko dwukierunkowe, które dostał pod choinkę od Eskila. I to właśnie kuzyn dobijał się do niego, twierdząc, że ma ważną sprawę do obgadania. Powiedział mu więc, gdzie idzie i umówili się, że porozmawiają już w Wielkiej Sali, do której Sinclair zmierzał. Usiadł przy długim stole, kładąc kubek z kawą obok i wyciągając z torby notatki, które porobił sobie ostatnio w czytelni, a dotyczyły one eliksiru, nad którym pracowali z Maxem. Na początku, przelatując wzrokiem tekst, nie mógł w ogóle się skupić na sensie tych słów, bo zachodził w głowę, jaką to ważną sprawę może mieć do niego kuzyn. Spodziewał się znowu jakichś przebojów, jednak miał nadzieję, że tym razem nikomu nie stała się krzywda. Oby tak było. I nim się obejrzał, usłyszał powitanie Clearwatera, który usiadł na ławce przed nim. Zanim zdążył odpowiedzieć na jego pytanie, chłopak napił się z kufla, który wskazał. Lucas zaśmiał się pod nosem i już po fakcie powiedział: - To nie moje - skinął jeszcze na brązowy kubek, z którego nadal wydobywał się aromatyczny zapach kawy. Słysząc kolejne słowa Eskila, uniósł nieco brwi, trochę zaskoczony jego pytaniami o Alise. Ale chyba rzeczywiście, to troche dziwne, że ich jeszcze sobie nie przedstawił. - Jest tak samo zalatana jak ja. Ale jeśli chcesz możemy się umówić w któryś dzień, to Was ze sobą oficjalnie poznam. Tylko mi jej nie wyrywaj. - zażartował na koniec, sięgając po kawę, aby upić z niej solidnego łyka, a następnie zacząć składać papiery na kupkę. Podniósł na niego wzrok, aby po chwili zapytać: - Dobra, mów o co chodzi, a nie mydlisz mi oczy...
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyCzw Sty 14 2021, 18:06;

Z ręką na sercu starał się informować Lucasa o co bardziej szalonych przedsięwzięciach. Sęk w tym, że na kilka z nich nie wyraziłby zgody bądź co więcej, próbowałby go od nich odciągnąć. Mimo wszystko Eskil naprawdę się starał, czyż nie wtajemniczył go w plan ćwiczenia wilowatości na Felinusie, który znowuż chce opanować obronę umysłu? Opowiedział mu nawet o spotkaniu z profesor Dear (zachowując jej tajemnicę dla siebie choć wiele dni chodził ze szczęką na ziemi), a jeszcze niedawno zepchnąłby to wszystko w niepamięć i udawał, że wcale nie zajmuje się dziwnymi jak na szesnastolatka rzeczami. Dzisiaj chodziło o zupełnie co innego, coś, co znacznie przekraczało możliwości intelektualne Eskila. Nie przyznawał się do tego, ale potrzebował porady eksperta, kogoś, kto zna się na dziewczynach i wie jak się z nimi obchodzić. Lucas trzymał się z Alise, a więc równanie było proste - z pewnością coś doradzi. Dosyć mocno na nim polegał lecz nie zdawał sobie z tego sprawy. Póki co idealność Lucasa była tak naturalna jak oddychanie. Nie dostrzegał w nim żadnej skazy (oprócz palenia okropnych fajek). Odstawił kradziony kubek, podniósł się na nowo na ławce po to, aby zapuścić żurawia do naczynia Lucasa. Zmarszczył nos i mruknął: Blee, kawa. - nie no, co on miał przeciwko słodkiej smacznej herbacie? Od razu kawa. Nawet gdyby chciał to nie mógłby się tego napić, bo smak mu po prostu nie podchodził. Usadowił się wygodnie, wywalił kończyny pod stołem i roztarł ręce, by szybciej odzyskały swoją temperaturę. - No wypadałoby się pochwalić kuzynem! - rzucił do niego dosyć głośno, jakby akcentując tym wszem i wobec, że są spokrewnieni. - Wyrwać... - wybuchnął śmiechem uznając to za znakomity żart. Miałby podrywać dziewczynę kuzyna? Nie potrafiłby! Nie wspominając o tym, że nie chciał nawet gdyby miała okazać się najpiękniejsza. Hejże, on się durzył już w innej i właśnie ten problem sprowadzał go przed oblicze Lucasa. Nabrał ciepłego powietrza do płuc i spoważniał, a przynajmniej próbował i dopiero roztarcie ust i policzka pomogło mu się na nowo skoncentrować. Oczy Eskila lśniły. - Nie mydlę ci oczu. To nie mogę już popytać kuzyna o jego dziewczynę? Opowiadaj mi o niej! - ożywił się i wbił jasny wzrok w Lucasa, a uśmiechał się przy tym niezwykle niewinnie. - Długo jesteście razem? Jak to się stało, że jest twoją dziewczyną? Zaprosiłeś ją na randkę? Kłócicie się czasem czy rozumiecie bez słów? - zasypał go pytaniami byleby miał świadomość, że zainteresowanie jest szczere! Kto by pomyślał, że pod tą fasadą ukrywa się potrzeba wyciągnięcia z niego dyskretnej porady co robić kiedy mózg nie słucha i postanawia zakochać się wraz z sercem w pewnej dziewczynie. Wypadałoby wyłożyć karty na stół jednak to nie w stylu Eskila. Musiał najpierw czaić się przy temacie, pytać o to i o tamto, a dopiero gdy zostanie przyciśnięty to być może udałoby mu się wydukać co mu leży na wątrobie.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyCzw Sty 14 2021, 19:13;

Ostatnio bardzo martwiło go to, co działo się z Eskilem. Zwłaszcza fakt, że mógł kogoś nieświadomie skrzywdzić, nie mając zupełnie na to wpływu, był bardzo ale to bardzo przejmujący. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że Lucas za bardzo nie wiedział co poradzić w takiej sytuacji. Eskil był trudnym charakterem, dlatego też z początku nie dawał sobie praktycznie w ogóle pomóc i jedyne co Sinclair mógł to rozmawiać z nim i wspierać go jedynie duchowo. Bo co, na siłę miał go zawlec za uszy do nauczycielki uzdrawiania, która mogłaby dać mu kilka cennych wskazówek jak okiełznać harpie? Zmuszanie go do czegokolwiek nie miało sensu, ale też widział, że chłopak potrzebował konkretnych działań, bo to robiło z nim co chciało. Na szczęście dość szybko Eskil wpadł pod skrzydła Beatrice, która mimo iż nie należała do grona jego ulubionych nauczycieli, w jakiś sposób zasiała w nim ziarnko nadziei i obiecała pomóc. Lucas nie miał pojęcia jak, jednak z pewnością ktoś taki jak Dear jest w stanie zrobić więcej niż on. Rozpoczynając rozmowę z kuzynem, po jego wstępie, nie domyślił się z jaką sprawą mógł on do niego przyjąć. Bo choć był świadomy, że chłopak może już mieć jakieś kłopoty z dziewczynami, tak nie spodziewał się, że może szukać w tej kwestii pomocy u niego. I to nie mówiąc mu o tym wprost, tylko jakoś tak dziwnie go podchodząc... - Bałem się, że jak staniesz obok mnie, to stwierdzi, że jesteś przystojniejszy i jednak zmieni zdanie - oznajmił rozbawiony, śmiejąc się pod nosem, wyobrażając sobie tą scenę. Tak naprawdę kompletnie wypadło mu z głowy, aby ich ze sobą poznać, a jakoś nie złożyło się, żeby na siebie jakoś we trójkę wpadki. Chłopak zachowywał się jakoś dziwnie, trochę nerwowo, jakby sprawa, do której miał przejść niezwykle go stresowała. - Nie no, możesz. Tylko tak nagle się o nią wypytujesz... - i wtedy go tknęło. Przypomniała mu się reakcja Eskila, kiedy zapytał o to czy jest blisko z tamtą dziewczyną. Czyli to o to chodziło! Oh... Nie dał jednak po sobie poznać, że doszedł do jego tajemnicy, płynnie przechodząc do odpowiedzi na jego kolejne pytania. - Niedługo. Cztery miesiące... I to jest dość śmieszna sprawa z tym poznaniem, bo dawałem jej korki z eliksirów. - uśmiechnął się na samo wspomnienie tamtego marcowego dnia, kiedy to spotkali się z Aliną w bibliotece, aby uwarzyć eliksir pieprzowy, co w efekcie skończyło się tym, że po nauce wybrali się jeszcze do cukierni na eklerki. Nawet nie wiedział, że tyle frajdy sprawi mu powrót do tamtych chwil. A to dzięki czającemu się kuzynowi, który postanowił wypytać go o jego związek. - Słuchaj, w żadnej relacji nie ma tak, że dwoje ludzi się ze sobą zgadza w stu procentach. Każdy jest inny... Ale w sumie my z Alise raczej się nie kłócimy. To chyba za sprawą naszych charakterów. Nie lubimy nerwowych sytuacji, więc raczej staramy się ich unikać - mówił zgodnie z prawdą, zastanawiając się mocno nad tym dlaczego tak jest a nie inaczej. Akurat tak się złożyło, że byli do siebie dosyć podobni i oboje nie chcieli doprowadzać do takiej sytuacji, żeby było nieprzyjemnie. Zerknął wymownie na Eskila, próbując w myślach ułożyć tak wypowiedź, aby nie zabrzmieć, jakby mu doradzał. W końcu tylko opowiadał o swoim związku, prawda? - A jeśli chodzi o randki, to raczej kwestia indywidualna. Nie każda dziewczyna przepada za takimi jawnymi, typowymi randkami. - powiedział, upijając kolejny łyk gorącego napoju.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyCzw Sty 14 2021, 20:01;

W ciągu tego tygodnia zaszło w nim parę zmian. Przede wszystkim podjął dorosłą decyzję, że czas nad sobą popracować. Eskil Clearwater, największy leń w Slytherinie postanowił wziąć się za siebie. To był krok milowy i przełom w jego szesnastoletnim życiu. Oczywiście nie ma co oczekiwać, że poprawi swoje oceny (zaczynał dopiero od wytrzymywania w bólu na wszystkich lekcjach i porannego zrywania się na te pierwsze, co doprowadzało go do frustracji), ale samo to, że zaplanował trzymanie harpii w ryzach było dobrym początkiem. Przed nim jeszcze wiele ćwiczeń, porażek i zwycięstw, ale był na dobrej drodze. Zamiast jednak łazić za profesor Dear i jęczeć jej nad uchem, że powinna już zacząć mu podpowiadać co robić to przyszedł do Lucasa ze sprawą niecierpiącą zwłoki. Problem z dziewczyną, która nawet nie miała pojęcia co on do niej czuł. Być może miała się nigdy nie dowiedzieć... ale najpierw wysłucha co ma Lucas do powiedzenia. Potrząsnął głową, wzniósł oczy do niebo-sufitu i westchnął. - Merlinie, widzisz i nie grzmisz? Gdzie mi tam do ciebie. - prychnął odrobinkę zbulwersowany jednak na tyle niegroźnie, że nie trzeba było się tym przejmować. Nie uważał się za przystojniejszego od umięśnionego, wysokiego Lucasa o kwadratowej szczęce i silnych ramionach. Przy nim Eskil to był niczym pyłek na wietrze, chucherko, które jedyne czym mogło się pochwalić to genetyką na którą miał znikomy wpływ. To była jednak oddzielna kwestia - odnajdywanie swojego miejsca na świecie. Trwał w dojrzewaniu a więc wiele dziwnych myśli mogło pojawić się w jego głowie, ale też zdawał się być bardziej podatny na cudzy wpływ. - Oj tam, oj tam. - machnął ręką kiedy uznał, że jego ciekawość jest "nagła". Nachylił się trochę nad stołem i gapił się na Lucasa czekając aż ten w końcu przejdzie do sedna i zacznie opowiadać. Póki co sama Alise jako Alise go nie interesowała, bardziej zależało mu na niej jako dziewczynie Lucasa, bowiem potrzebował informacji co robić dalej bez zdradzania swojego problemu. Nie od razu. - No tak, to pasuje do ciebie, poznawać kogoś na korkach z eliksirów. - Merlinie, kto normalny chodzi na korki z eliksirów?! Ach tak. Krukoni. Oni to stan umysłu, tego nie da się zrozumieć, to trzeba zaakceptować. Nabrał powietrza do płuc i poluzował uwierający go krawat, ale słuchał dalej, niemal spijał słowa z jego ust. Brak kłótni albo ciągłe kłótnie... niewiele mu to mówiło. Nie umiał tego przełożyć na swój własny problem. Zmarszczył brwi i szukał w jego wypowiedzi czegokolwiek, co mogłoby mu pomóc. - Aha, czyli jesteście łagodni jak baranki i pasujecie do siebie pod względem charakterów. Mhmmm... - postukał palcem o swój polik i musiał przyznać, że nie wyciągnie z tego żadnego schematu. On z Robin albo się zgadzał "dla świętego spokoju" albo wybuchała awantura, a jeśli już do niej dochodziło to szyby w oknach drżały od jej krzyku. Ostatecznie oparł policzek o podstawę swojej dłoni i westchnął. - No ale jak to się stało, że jesteście razem? Dawałeś jej korki z eliksirów i co? Przecież to nie takie hop-siup. - nalegał na szczegóły. Może było to nietaktowne, ale nie zdawał sobie z tego sprawy. Za bardzo zależało mu na znalezieniu odpowiedzi na pytanie, którego nawet nie sformułował w swoich myślach. - Powiedziała ci niby, że cię lubi? Czy ty jej? Czy co? - z ręką na sercu w oczach Eskila było widać szczere zainteresowanie. Gdyby Lucas nie był kuzynem to być może nigdy nie ośmieliłby się na taką wścibskość. Każdym porem ciała zdradzał jak bardzo potrzebuje jakiejkolwiek podpowiedzi co zrobić ze swoim zadurzeniem. Jak to ma wyglądać? Co robić? Na co zwracać uwagę? Czy jest sens w ogóle mieć nadzieję, że mogłaby go lubić inaczej niż tych swoich kolegów?
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyCzw Sty 14 2021, 20:37;

Bardzo chciał dożyć tego momentu, kiedy jego kuzyn uzmysłowi sobie, że jedynym rozwiązaniem na jego problem z wilowatością jest szukanie pomocy u innych ludzi. Samo mu z nieba nie spadnie. Niestety ale musiał uwzględnić pomoc innych, bo skoro do tej pory sam sobie nie dawał z tym rady, to jest to nieuniknione.  Ale weź tu przekonaj szesnastolatka, żeby schował honor do kieszeni i posłuchał rad innych osób. Musiał sam do tego dojść i wreszcie nastąpił ten przełom. Lucas bardzo się z tego cieszył. Gdyby tylko jego zmartwienia kończyły się tutaj, byłoby prościej. Jednak jak to w życiu bywało, problemy chodzą parami i w tym ciężkim dla niego okresie, pojawiła się także dziewczyna, z którą najwidoczniej nie mógł sobie sam poradzić. Zaśmiał się na słowa Ślizgona, że poznanie dziewczyny na korepetycjach pasuje do niego. W sumie miał racje. Ze wszystkim, nawet z tym, że Alise bardzo zależało na doszkoleniu się z eliksirów, bo to był okres, kiedy startowała na asystentkę uzdrowiciela zwierzęcego. - To w sumie była zwykła koleżeńska przysługa, nie jakieś regularne spotkania. Znaliśmy się z widzenia wcześniej i jakoś tak wyszło, że potrzebowała pomocy. I okazało się, że złapaliśmy ze sobą bardzo dobry kontakt - ich historia wcale nie przypominała początku relacji Eskila i Robin, a to dlatego, że przecież nie było dwóch takich samych par, których dałoby się podstawić do schematu. Ale zawsze można wyciągnąć w nioski z jakichś szczegółów i chyba właśnie na to liczył Eskil - Można tak powiedzieć. Po prostu jesteśmy podobni, więc troche to ułatwia... - odparł, uśmiechając się delikatnie, widząc, że chłopak nad czymś intensywnie myśli. Nie trzeba było być geniuszem, żeby domyślić się, że porównuje to ze swoim przypadkiem - Masz racje. To nie była prosta sprawa. A my troche to dodatkowo skomplikowaliśmy. Alise była świeżo po nieudanej relacji... Chciała odpocząć od facetów i zaproponowała mi układ. Żebyśmy udawali parę, aby miała spokój z chłopakami. I jak się pewnie domyślasz - poszedłem na to. Ale żadne z nas nie spodziewało się, że po jakimś czasie przestaniemy udawać i naprawdę coś do siebie poczujemy - teraz kiedy to mówił, sam niedowierzał w to, że tak to się właśnie potoczyło. Pewnie niewiele to Eskilowi pomoże, ale Lucas świetnie się bawił, wspominając cały proces rozwoju jego uczuć do Krukonki. - Hmm, z tego co pamiętam... Długo się z tym czailiśmy. Ja miałem trochę głupi stosunek do dziewczyn i wcześniej nie wchodziłem nigdy w głębsze relacje, więc miałem niezły dylemat. A ona - cóż, bała się, że znowu komuś zaufa i ten ktoś ją skrzywdzi. Ale to coś było silniejsze i po dłuższych podchodach udało nam się szczerze porozmawiać i dojść do tego, że lubimy się bardziej niż zakładaliśmy, kiedy wchodziliśmy w udawany związek - wytłumaczył najlepiej jak potrafił, bo zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że było to troche skomplikowane.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyCzw Sty 14 2021, 21:55;

Im dłużej słuchał Lucasa tym szybciej poważniał. Dotychczas na jego ustach błąkał się jakiś tam cień uśmiechu lecz im dalej w las tym mniej było to widać. Potrzebował właśnie takiego momentu kiedy Lucas opowie o swoich doświadczeniach, a on będzie mógł w tym czasie pomyśleć. Poznawał też kawałek lucasowej historii i odkrywał, że on też jest zwykłym człowiekiem, który mógł nie mieć pewności co do uczuć drugiej osoby. To odkrycie było dziwne, dodające otuchy ale też podsuwające wątpliwości... nie no, Lucas jest bez skazy. Brak pewności to nie jest jakaś tam wielka wada. To normalne. Pozostaje dalej patrzeć na kuzyna jak na ideał, którym oczywiście Eskil nigdy się nie stanie. - To znaczy, że kiedy wy udawaliście parę to ktoś się wokół niej kręcił i ją denerwował? - pytał i choć mogło to brzmieć dosyć negatywnie, to Eskil nie miał tego na myśli. Prosił po prostu o doprecyzowanie. - W sumie to niezły pomysł. - dodał i wzruszył ramionami, bo choć nie znał sytuacji z drugiej strony to rozwiązanie było niczego sobie. Miło jest wiedzieć, że Lucas jest pomocny do takiego stopnia skoro zgodził się udawać czyjegoś chłopaka. Musi koniecznie zobaczyć która to ta Alise. Może jeśli okaże się piorunująco piękna to zrozumie dlaczego Lucas na to poszedł bez takiego problemu? Wysłuchał dalszej części i choć fajnie było, że jakoś udało się im pogadać i odkryć, że się w sobie zakochali to jednak... niestety to Eskilowi nie pomogło tak jak powinno. Po prostu jęknął i oparł czoło o stół. - Poddaję się. - wydukał i zasłonił swoją głowę przedramionami. Czemu to musi być takie trudne? Lucasowi się udało, a przecież to wyszło samo z siebie. Miał cholerne szczęście, że dziewczyna poczuła to samo, co on do niej. Niestety Eskil nie mógł narzekać na nadmiar szczęścia więc sytuacja niewiele mu się rozjaśniła. Poznał pełną historię, a przecież równie dobrze mógł być pogoniony z krzykiem za wścibstwo i naruszanie prywatności. Dwukrotnie uderzył czołem o stół i za każdym razem towarzyszył temu jęk żalu. - Długo się czailiście... bardzo długo? - głos miał przytłumiony więc podniósł tę swoją łepetynę i popatrzył na Lucasa szukając w nim odpowiedzi. W końcu oparł podbródek o złączone na stole dłonie. Siedział krzywo i cokolwiek niewygodnie, ale po prostu szlag go trafiał i nie wiedział co już chciał. - I co, i tak od razu jej normalnie powiedziałeś, że coś do niej czujesz? Tak wprost? Czy jak? - dopytywał choć już było widać na jego twarzy strudzenie związane z tym wysiłkiem i myśleniem co zrobić, jak się zachować i kiedy. Nie ogarniał dziewczyn, czemu to wszystko było takie trudne? Przecież nie da się powiedzieć im wprost, że się komuś podobają. Przecież to śmieszne. Musi być jakiś inny sposób, prawda?
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyCzw Sty 14 2021, 22:49;

Nie zdawał sobie sprawy z tego, że w oczach chłopaka jest idealizowany. Co prawda kilka razy słyszał w jego głosie podziw, jednak stwierdził, że to wina tego, że Eskil nie miał autorytetu i w tej chwili chce zwyczajnie mieć kogoś starszego, którego mógłby się poradzić. I w sumie właśnie to robił. Słysząc jego słowa, zamyślił się na moment, aby przypomnieć sobie jak było naprawdę. - Można tak powiedzieć, że w tamtej chwili podrywający ją faceci ją denerwowali. Nawet jak udawaliśmy i pokazywaliśmy się razem publicznie, to i tak do niej zarywali... - od razu przed oczami miał scenę z tej pamiętnej lekcji OPCM, gdzie ten cwaniaczkowaty Gryfon podbijał do Aliny. I jak Lucas nie miał w zwyczaju wszczynać bójek, tak w tamtej chwili miał ochotę mu przywalić, kiedy widział jak przewiesza rękę przez ramię dziewczyny - W sumie jak tak teraz sobie myślę, to już wtedy, jak zaczęliśmy udawać, szlag mnie trafiał jak widziałem obok niej jakiegoś kolesia. - dodał po chwili, uznając ostatecznie, że tym spostrzeżeniem podzieli się z Eskilem, bo a nóż, może mu się to przyda... Najlepsze było to, że Lucas ciągle wyobrażał sobie, że  chłopakowi chodzi po konkretna sytuacja i oczekuje, że ten da mu odpowiedź jak na tacy. A przecież na pewno tak nie będzie. Jeśli chce uzyskać konkretną radę, musi powiedzieć mu wprost z czym ma problem. A w taki sposób muszą błądzić po omacku. Chociaż, Eskil rzeczywiście może czegoś więcej dowie się o swoim kuzynie. Widząc jak ten okazuje swoją frustracje i zrezygnowanie, zaśmiał się i pacnął go w czoło, kiedy już podniósł go ze stołu, aby na niego spojrzeć. - Całe wakacje. Ale chyba pomogło to, że spędziliśmy je osobno i mieliśmy kontakt tylko listowny - właśnie tak uważał, że tęsknota za towarzystwem Alise sprawiła, że szybciej podjął decyzję o tym, aby ujawnić się ze swoimi uczuciami. Z pewnością też pomogła wspólna wycieczka do Meksyku... - Chociaż, wcześniej w czerwcu byliśmy na takiej "niby randce" w Meksyku, gdzie jedną rozmową trochę nakierowaliśmy się nawzajem na to, że jednak lubimy się bardziej niż przyjaciele - westchnął, próbując przypomnieć sobie dokładny przebieg tej ważnej rozmowy, o którą pytał go Eskil - Słuchaj, jeśli jesteście przyjaciółmi, rozmawiacie na różne tematy... czasem to wychodzi swobodnie w rozmowie, trzeba tylko wykorzystać okazję. Nie bać się, tylko działać. Ja się bałem i zmarnowałem kilka miesięcy - nawet nie zauważył, kiedy w pewnym momencie konkretnie zwrócił się bezpośrednio w stosunku do jego sprawy. Ale chciał pomóc, chciał jakoś go nakierować i doradzić, aby nie blokował go strach. Tak jak jego wtedy. - Czasami wystarczą niewielkie gesty, niezbyt znaczące, a jednocześnie dające do myślenia słowa. Trzeba ryzykować, bo inaczej nic się nie zyska
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyPią Sty 15 2021, 07:30;

Nabrał trochę powietrza do płuc i już miał rozcierać na nowo swoje ręce by odtajały gdy przed nim pojawił się kubek z gorącą herbatą i cytryną. Z zachwytem umieścił go między swoimi dłońmi - właśnie za to uwielbiał skrzaty. Wystarczy powiedzieć przy stole dłużej niż pięć minut, a zazwyczaj coś się obok pojawiało czym można było się poczęstować. - To są tacy idioci, którzy zarywają do cudzych dziewczyn? - uniósł obie brwi wysoko i zdmuchnął parę by herbata się szybciej ostudziła. - To mają przechlapane. Jakbyś takiego walnął to musiałby szczękę zbierać z podłogi. - zaśmiał się, uważając to ten akt przemocy za zabawny. Nawiązywał też do sylwetki Lucasa, którą łatwo jest odgadnąć już z daleka - chłopak ćwiczy i ma parę w łapach jako zawodnik quidditcha. Póki co nie wysilał się aby zobaczyć, że i Lucas może mieć wady. Wygodniej było uważać go za nieskażony ideał, za starszego brata którego-nigdy-nie-miał. Ba, on przecież nie miał rodziców! Babcia była już taka stara a więc siłą rzeczy autorytetu nie posiadał. W chwili obecnej Lucas mógł się stać takim wzorem do naśladowania. Czekać tylko aż Eskil przesiąknie jego zamiłowaniem do przestrzegania zasad, choć póki co jeszcze się na to nie zbierało. Otworzył szerzej oczy jakby nagle sobie coś przypomniał. Zareagował tak gdy Lucas wspomniał o tym jak go szlag trafiał - w końcu coś znajomego! Przy Hunterze i Eskila coś trafiało, jakoś tak nie mógł go traktować z sympatią czy chociażby obojętnie. Musiał wysilać się na wyluzowany dystans. Najwyraźniej to odkrycie dodało mu trochę otuchy. Uff, to znaczy, że mu nie odbiło, to musiało być normalne skoro Lucasa też to spotkało. Wykrzywił usta w grymasie kiedy wspomniał o rozłące i kontakcie listownym. To już brzmiało nudno, nie potrafiłby tak wytrzymać bez Robin. Przed świętami byli przez tydzień skłóceni i to była katorga. Zamoczył usta w herbacie zanim dopadła go frustracja, którą to okazał w malowniczy sposób. - Randka w Meksyku. No tak. Normalny nastolatek zabiera dziewczynę do Meksyku. - roześmiał się trochę z żalem trochę z rozbawieniem. Machnął zaraz ręką bowiem domyślał się, że chodziło mu o jakiś wakacyjny bądź zimowy wyjazd z Hogwartem. Z drugiej strony Lucas już mu udowodnił, że posiadał małą fortunę to w sumie możliwe, by z własnej kieszeni zafundować takie randki. Z drugiej strony Eskil nie wyobrażał sobie zabranie Robin na romantyczny wieczór. To było śmieszne, nie pasowało. Nie mógłby zrobić tego samego co Lucas i gdzieś ją zabrać bo prędzej by go wyśmiała. Ale za to można iść razem z nią knuć i robić rzeczy iście szalone. Jakby to nazwać? Randki czy po prostu wspólne spędzanie czasu? Mimowolnie przekładał doświadczenia Lucasa na swoje własne. Szukał rad, wyjścia, jakiegoś rozwiązania. Odsunął kubek z herbatą i prychnął. - Ja nawet nie wiem czy jesteśmy przyjaciółmi. - burknął i poczerwieniał na policzkach trochę zawstydzony wykryciem jego intencji. No tak, Lucas go od razu przejrzał. Nie miał sił chyba się przed tym bronić i zaprzeczać skoro już sam sobie dopowiedział co trzeba. - To nie takie proste. - prychnął i standardowo skrzyżował ręce na ramionach jakby czuł się urażony. Tak naprawdę był zakłopotany i wciąż sfrustrowany. - Sęk w tym, że ja jej zrobiłem coś złego. Nie mogę myśleć, że… że… - zabrakło mu języka w gębie. Nie umiał ubrać tego w słowa, ale czuł, że Lucas się domyśli o co chodzi. - Niby nie jest na mnie zła… ale no. No nie jestem normalny. Nie chcę wyjść na idiotę. - tkwił między strachem przed utratą tego, co ma na rzecz niewiadomej. Rozplótł ramiona i westchnął, wiercąc się na tej ławce jak wariat. Trochę unikał lucasowego wzroku, wstydził się mówić o takich rzeczach. - Jak rozpoznać czy może… lubić , ale tak inaczej? To jakoś widać? - pytał znacznie ciszej i aby zająć czymś wzrok i ręce zaczął dźgać paznokciem wzorek na kubku. - Nie ogarniam tego, ech.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyPią Sty 15 2021, 19:34;

Uśmiechnął się szerzej na widok zadowolonego z lewitującej przed nim herbaty. Temu dzieciakowi niewiele trzeba było... Zresztą, przecież Lucas był podobny - wystarczyło przekupić go dobrym słowem lub słodyczami. Prosty chłop. - Ej, uwierz mi, że miałem ochotę to zrobić pare razy. Najgorsze jest to, że człowiek nie za bardzo nad tym panuje. To taki odruch, kiedy widzisz, że ktoś ewidentnie przymila się do dziewczyny, która - nawet nieświadomie - Ci się podoba. - on także, podobnie jak Eskil, na początku wypierał ze swojej głowy fakt, że Alina jest dla niego kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Nie był wtedy do końca świadomy tego, że to upierdliwe, kłujące uczucie w jego klatce piersiowej, to zazdrość. Tak samo jak nie wiedział, że to uczucie dręczy także Eskila, kiedy ten widzi Robin w towarzystwie innego chłopaka. Eh, gdyby tylko Clearwater wiedział, że jego starszy kuzyn, ten ideał zupełnie nie potrafił się bić i przy pierwszej możliwej zaczepce jakiegoś kolesia, który podrywał mu Aline, to właśnie Sinclair najwięcej by ucierpiał... Z pewnością przestałby być dla niego autorytetem. - Nie nabijaj się, młody. Chciałem zabrać ją w miejsce, które dla niej coś znaczyło. Chwilę tam mieszkała, więc uznałem, że odwiedzenie tego miasta będzie dobrym pomysłem. Wtedy już pracowałem i zacząłem odkładać galeony właśnie na takie przyjemności - zdawał sobie sprawę, że Eskilowi może to wydawać się jakimś burżujskim wyczynem - zabranie dziewczyny na inny kontynent, jednak wtedy naprawdę chciał, aby te kilka dni były dla Alise wyjątkowe. Ale nie chciał też, żeby Ślizgon myślał, że fajna randka oznacza jakieś wypasione miejsce, na które musiałby obrabować Gringotta... Bardziej chodziło o pomysłowość i trafność. - Jak to nie wiesz? Ostatnio mówiłeś, że jesteście - wypalił od razu na jego słowa, nie zastanawiając się nawet nad tym czy w tym momencie na pewno rozmawiają o relacji Eskila z tą samą dziewczyną, o której opowiadał jej ostatnio. Bo wtedy widać było po nim lekkie skrępowanie i zawstydzenie, dlatego Lucas uznał, że może coś jest na rzeczy - Nie jest proste, ale czasem niepotrzebnie sobie też komplikujemy... - odezwał się po chwili, widząc, że chłopak przyjmuje bojową postawę. Prefekt westchnął na jego słowa i dopił resztkę kawy, odkładając kubek na bok, aby ten za chwilę rozpłynął się w powietrzu, teleportując się do szkolnej kuchni. A wiec jednak. Mówili o tej całej Robin. - Czekaj, a czy Ty czasem nie wspominałeś, że chciała Ci pomóc? Ciekawa Twojej wilowatości? - z tego co pamiętał Eskil mówił mu, że dziewczyna czuła się winna tego, że pozwoliła mu zapalić tego skręta; że go nie powstrzymała. Brzmiało to jakby była mądrą i rozsądną osobą, a takie raczej rozumieją co to znaczy nie radzić sobie z własnymi emocjami, z przekleństwem jakim jest genetyka. Tym bardziej jeśli się nią interesowała. - Skoro nie jest zła i dodatkowo chce być z Tobą, kiedy będziesz ćwiczył rzucanie uroku... Jak dla mnie to jasna oznaka tego, że jesteś jej bliski. A innych traktuje w podobny sposób? - z pewnością sytuacja nie była jednoznaczna, ale rzadko która relacja damsko-męska była prosta. Widział jak Eskila to wszystko denerwuje i jak jednocześnie próbuje uzyskać jakieś informacje, które będą mu przydatne, unikając jego spojrzenia. A więc ta dziewczyna najwidoczniej musiała być naprawdę dla niego ważna, skoro tak się tym przejmował - Eskil, posłuchaj mnie. Jeśli postrzega Cię jako kogoś więcej niż tylko przyjaciela - na pewno to poczujesz. Z przyjacielem nie szuka się często okazji do kontaktu fizycznego. Nie martwi się o niego, bardziej niż o innych, a przede wszystkim patrzy się w zupełnie inny sposób. Nie potrafię Ci opisać w jaki, sam będziesz wiedział, kiedy już to zobaczysz - pewnie brzmiał jak niepoprawny romantyk, ale kto powiedział, że nim nie był. W każdym razie, uważał że nawet w głupich romansidłach zawierając się cenne wskazówki co do dylematów miłosnych, jakie przynosi im życie. Małe szczególiki, a czasami potrafią człowieka naprowadzić skutecznie na właściwą ścieżkę.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 EmptyPią Sty 15 2021, 20:10;

Mimowolnie się uśmiechnął unosząc jeden kącik ust. - Wierzę! Choć jak ty przyłożysz w zęby to koleś nie wyląduje na oddziale intensywnej terapii. - pochylił się trochę w jego stronę. - A jakby dostał ze szponiastej łapy to mogłoby to różnie wyglądać. Dlatego wolę nie być zazdrosny. - westchnął z rezygnacją nad swoim pochodzeniem, które w tym miesiącu dawało mu w kość. Łatwiej wpadał w gniew, a jeśli dobrze z Robin myślą to przez wilowatość, wszak te widma słyną z porywczości i gwałtowności. Porzucił jednak ten temat, bo miał go po dziurki w nosie. Chciał wiedzieć co ma robić i jak się zachowywać, na co zwracać uwagę bo szczerze powiedziawszy nie miał pojęcia co może się w przyszłości wydarzyć w kwestii jego uczuć względem Robin. Uśmiech zniknął grzecznie z jego twarzy kiedy został lekko opieprzony w kwestii nabijania się z wycieczki do Meksyku. Nie chciał znać szczegółów bo to było dla niego abstrakcją - z własnej kieszeni opłacić wycieczkę na inny kontynent dla dwojga?! Na Merlina, poczuł się biedny jak mysz kościelna. A on zaprosił go na święta do tej klitki w Londynie... a przecież Lucas musiał być cholernie bogaty! Nic mu o tym nie mówił ale w sumie nie było to szalenie istotne. Mimo wszystko Eskil nie był w stanie fundować dziewczynie niczego poza swoim towarzystwem i okazjonalnie prezentami na urodziny czy święta. Pokręcił nosem i coś tam burknął niezrozumiale.
- Już sam nie wiem. - jęknął. - Niby dużo gadamy ale nie nazwała mnie przyjacielem. Poza tym to takie dziwne określenie, kojarzy mi się z miękkim ciołkiem. Wolę być chyba po prostu Eskilem bez posady. - choć oczywiście chciał wierzyć, że mógłby pewną zająć i stać się jeszcze ważniejszy niż mógłby być do tej pory. Nie wyjaśniał czemu ma takie dziwne skojarzenie, ot miał bardzo zdekoncentrowany umysł, a i frustracja robiła swoje. - Ona cały czas mi w czymś pomaga. - potwierdził. - Czasami mnie wkurza jakimś szalonym pomysłem, ale ogólnie jest w temacie bardziej niż ja. - dodał aby pokazać, że dziewczyna zna się na rzeczy i jest aktywna. Poprzez te słowa chciał też zaznaczyć czemu między innymi jest dla niego taka ważna. Starała się dla niego choć nie miał co dać jej w zamian. Wyraźnie mina mu zrzedła gdy Lucas zapytał jak Robin traktuje innych. Naburmuszył się. - Wylewnie. - odparł z przekąsem. Nie mógł znieść tego jak trzymała Huntera za rękę, jak mocno przytulała Felinusa. Nie chciałby ćwiczyć "uroku" bez niej choć zarzekł się, że nigdy nie użyje tego na niej. Raz mu wystarczy i ma dosyć na resztę życia. Upił jeszcze trochę gorącej herbaty aby zwilżyć gardło i spierzchnięte usta. Rozgrzał się i trochę rozluźnił, choć tematyka rozmowy wciąż była trochę kłopotliwa. Miał ochotę jęknąć z żalu, że nie ma sposobu na odszyfrowanie z twarzy drugiej osoby jej prawdziwych uczuć. Miał to zobaczyć? Jak?! Przecież ona uśmiechała się tak od ucha do ucha do wielu osób. - Ja już nie wiem co mam czuć. To takie głupie i męczące. - oznajmił jakże "dorośle". - Jak się ona uprze to nic z niej nie da się wyczytać. Ona wszystko robi tak, jak chce. Nie wiem czy cokolwiek zobaczę jeśli sama nie postanowi mi pokazać, że no... no wiesz. - westchnął po raz kolejny i opuścił barki gdy dopadło go zmęczenie całego dnia. Rozmasował podstawą dłoni jedną powiekę. - No dobra. To będę czujny. - ale niezbyt zachwycony. - Dzięki, Luc. - te słowa otoczył już swoim spojrzeniem prosto w jego oczy i trochę zakłopotanym uśmiechem. Nie był pewien czy rozjaśniło mu się coś w głowie, ale przynajmniej miał świadomość, że to, co się z nim dzieje było normalne. Lucas też to przechodził i skończyło się to u niego całkiem dobrze.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Wielka Sala - Page 2 QzgSDG8








Wielka Sala - Page 2 Empty


PisanieWielka Sala - Page 2 Empty Re: Wielka Sala  Wielka Sala - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 17Strona 2 z 17 Previous  1, 2, 3 ... 9 ... 17  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Wielka Sala - Page 2 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
wielka sala
-