Brandon.

A przestań, zdarza się. Sama wiesz jak to jest w tym sporcie.

Nie musisz przypadkiem pilnować swoich dzieciaczków w Hogwarcie? Zdaje się, że ja już skończyłem szkołę.

Ojej no przepraszam szanowną panią TRENER, że śmiałem gonić znicza zamiast patrzeć na tłuczki.

Nie przesadzasz? Daj mi tydzień, może dwa i wracam. Czekam na ostatnią opinię uzdrowiciela.

Weź jakiś eliksir uspokajający...czy tam menstruacyjny jak wolisz, jesteś straszliwie nerwowa.

To może następnym razem wyjdź na mecz za mnie. Może okażesz się mniejszą pierdołą? A nie, wybacz, zapomniałem. NIE BYŁAŚ SZUKAJĄCĄ, więc znicza nie złapałabyś, choćby wleciał Ci w dłoń.

Kobieto, na Merlina, co ja poradzę, że ten palant z Tajfunów mnie trafił? I to w takim momencie? Moja wina? NIE. Wiesz dobrze, że jak tylko wrócę do treningów, to nie odpuszczę. To prawdopodobnie moje ostatnie mistrzostwa, więc wyobraź sobie, że ZALEŻY MI.

Szkiele-Wzro nadal działa, ale przynajmniej wypuścili mnie do domu. Spoko, wrócę niedługo. Nie martw się tak o mnie, słoneczko, bo zaraz Ci żyłka pęknie z tej złości..

Nie oszukujmy się, to właśnie ten cudowny Arthemis Verey ma na koncie Mistrzostwo Świata. Chyba mogę jednak uważać, że sprawdzam się najlepiej? Dla Ciebie po prostu nigdy nie jest wystarczająco dobrze.

Nie wiem, czy będę się nadawał do kolejnych mistrzostw, skoro TWOIM ZDANIEM nie nadaję się już w tej chwili. I tak, mimo wszystko biorę to sobie do serca. Poza tym sama mówisz, że mam już prawie trzydziestkę na karku.

Ale po co dorastać? Musisz po prostu wyjąć kij ze swojego szanownego tyłka, pani dorosła a wtedy zobaczysz, że świat jest zdecydowanie piękniejszy. I uprzedzając - nie, nie wyjmiesz go tylko po to, aby wsadzić go mi w akcie zemsty. Znam Cię wystarczająco.

Nie wiem co będzie za kilka lat, kto wie, może nadal będę w idealnej formie.

Nie powiedziałem, że nie powinnaś dociekać sprawiedliwości, bo powinnaś, niemniej mogłabyś przestać atakować ludzi, którzy nie zrobili Ci nic złego.

Może i by było. Nigdy nie wiadomo, mała.

Z tym, że to urocze czy z tym, że jesteś urocza? Zresztą nieważne, bo nie znam odpowiedzi na to pytanie. Poza tym nawet jeśli tak i bym Ci to powiedział to wkurzyłabyś się jeszcze bardziej. Szkoda zachodu, wolę być kutasem, jak to zgrabnie ujęłaś.

Brandon, czy Ty nie masz innych zajęć? Piszesz do mnie od jakichś 30 minut, jak chcesz pogadać albo umówić się na randkę to po prostu wpadnij do mnie ja i tak nie mogę ruszać się z domu. Mam jakieś świeczki, kwiaty też się znajdą. Ano i coś do jedzenia. Adres znasz podobno.

Witaj kwiatuszku, podobno gramy wspólny mecz w niedzielę?

Mówiąc szczerze myślałem, że zagramy przeciwko sobie, byłoby miło skopać Wam tyłki, ale zdaje się równie sympatycznie będzie być w tym samym zespole, szanse większe tym bardziej.

Wiesz, jakby nie patrzeć, to też się nie odzywałaś.

Ale meteoryt byłby ciekawy, myślisz że powinienem na taki zaczekać?

No ja właśnie w tej sprawie.

Chciałem zapytać czy chciałabyś, hmm... spotkać się przed meczem, może coś zjeść... ale zdaje się, że chyba nie jesteś zainteresowana, wiec może pójdę szukać tego meteoru.

Mam od dzisiaj mówić do Ciebie meteorku?

Sobota? 17? Czy... może być u mnie? Nie zrozum mnie źle, jakkolwiek to zabrzmi - to dla bezpieczeństwa. Powiedzmy, że w klątwowym, szalejącym kole fortuny niekoniecznie otrzymałem coś ciekawego. Wręcz o ironio w moim przypadku. Ale powiem Ci o tym na miejscu... lub sama zobaczysz.