Skąd ta pewność? Może zmuszę Cię do czekania w nieskończoność?

A dziękuję, dziękuję. Bardzo miłe powitanie. Obsługa 10/10. Poleciłbym każdemu *Bierze herbatkę i rozgląda się*

Opcje zawsze są, kotek

Dokładnie tak. Kolejna rzecz, jaką mamy wspólną, poza dziwnie rzadką krwią płynącą w naszych żyłach

Czy nowa to nie wiem

Jak zawsze! Nie ma co ukrywać i pierdolić farmazony

No wiesz, nie jestem jedyny na świecie, który może odkryć przed Robą ten świat

Spokojnie, nie jebnę Ci za jedno "przepraszam". Przynajmniej nie dzisiaj

Och.. Chyba rozumiem co masz na myśli...

Z jakiegoś powodu boisz się podjąć jakąkolwiek akcję?

Czemu tak uważasz?

Miałem, ale nie poszedłem. Jeżeli chcesz pogadać, to ja tu cały czas jestem.

Teoretycznie tak, ale no, tylko Ty na razie wiesz co nieco o moich preferencjach.

Uuuuuuuuudeeeeeeeeeeerzzzzzzzzzz.

Yep. Po prostu. Boję się zmian. Niedawno tak o tym rozmawialiśmy, ale... łatwiej jest, gdy się w tym nie tkwi bezpośrednio. Łatwiej jest innym pomagać, aniżeli samemu sobie.

Bo wcześniej dawałem Ci rady na ten temat, a teraz sam w tym tkwię?

Japierdole idź spać. Doceniam, ale...

A no chyba, że tak. W takim razie masz zajebistego mentora

Nope.

Wiesz, ja wierzę że sobie poradzisz i faktycznie niektóre rzeczy się zmienią, ale nikt nie powiedział, że na gorsze, prawda? Na pewno będziesz miał więcej swobody.

Nie od dziś wiadomo, że najciężej słucha się własnych rad...

Ale wiesz, Feli i tak będziesz musiał się z tym wcześniej czy później zmierzyć, więc chyba lepiej zrobić to póki masz jeszcze coś do powiedzenia...

Spokojnie, do rana jeszcze długi czas, zdążę się wyspać

Najzajebistszego.

Meeeeeeh.

Wiem, ale i tak, czy będę miał więcej swobody, czy też i nie... po prostu będzie mi tego wszystkiego brakowało.

No i to w chuj, są zbyt ciężkie do przełknięcia, ale lubię je dawać innym, także no.

Wcześniej czy później... Co, jeżeli człowiek całe życie nie będzie na to gotowy? Wiem, że lepiej chwytać życie za rogi i od razu podejść do tego wszystkiego tak, żeby niczego nie żałować, że się spróbowało, ale... w przypadku, gdy ta próba będzie porażką? Co wtedy?

No nie... więcej z Tobą nie gadam...

Przynajmniej zostaniesz w Hogu, wśród znajomych mordek. Wiesz, że w razie czegokolwiek wciąż będziesz miał nas prawda? A przynajmniej mnie...

No tak, nie mogę zapewnić Cię, że wszystko skończy się kolorowo. Zawsze jest to ryzyko porażki, ale przecież bez tego byłoby zbyt nudno, zbyt prosto... Strach przed porażką potrafi tak naprawdę jeszcze bardziej wszystko zepsuć i nigdy nie wiesz, czy dobrze robisz dopóki się za coś nie weźmiesz ale...No ale nie podejmując żadnego działania automatycznie odbierasz sobie wszelkie szanse na sukces. Poddajesz się bez walki, a to chyba jeszcze gorsze.

Tak wcale, wcale?

Wiem. No i też, nikt nie będzie się dopierdzielał do tego, że tracę punkty, bo ich nie będę tracił. Niby dobrze, niby nie. Mordek już nie wie... Niby rok, ostatnia prosta, a Mordek chciałby jeszcze jeden rok przejebać.

Czy, gdybyś miał możliwość zaryzykowania, podjęcia się walki, przy okazji z istniejącym prawdopodobieństwem zranienia bliskiej osoby, zrobiłbyś to? Powiedziałbyś to, co Ci leży na duszy? Położyłbyś na szali tak wiele, by móc uwolnić się od niepewności, która Cię zżera?

Japierdole, czemu nie jestem konsekwentny w swoich działaniach...

Oczywiście, że bym nie zrezygnował z gadania z Tobą, Kocie.

No cała ta chora rywalizacja nie będzie już Twoim problemem. Wiem, że byś chciał, ale zrobiłbyś naprawdę wielką głupotę marnując ten rok. Musisz iść do przodu, kocie.

Wszystko zależy jak mocne jest to ryzyko i ewentualne konsekwencje. Gdy bliscy wchodzą do gry nagle wszystko robi się bardziej skomplikowane i niby nie powinno się podejmować ważnych decyzji patrząc na innych, ale czasem się tak nie da. Ale wiesz, jeśli masz z tą osobą jakąś więź, to najlepiej wywalić z siebie wątpliwości. Druga osoba powinna zrozumieć i może razem łatwiej będzie wam coś wymyślić. W końcu jeżeli jest ryzyko, zranienia kogoś, to ta osoba powinna móc też coś powiedzieć na ten temat, bo może szkody wydają się być Tobie większe niż w rzeczywistości są dla tej osoby.

Cztery domy, jeden puchar... od zawsze mi tu śmierdziało. Wiem, że zrobiłbym głupotę, rezygnując z tego roku, ale... też. Czemu to wszystko jest takie trudne, szlag by to.

Ryzyko jest spore, ewentualne konsekwencje są zbyt duże i zbyt poważne. Powinienem to wywalić, ale BOJĘ się. Boję się tego, że... nie skończy się to za dobrze. Boję się, że nie dojdę z tą osobą do porozumienia. Że odwrócimy się i na siebie już więcej nie spojrzymy. Przez to, że tak egoistycznie do tego podszedłem i wszystko zepsułem.
Szkody mogą wydawać mi się większe, bo zawsze je wyolbrzymiamy, by uniknąć zranienia. Ale też, nie mam pewności co do tego, czy nie będą one... za duże. Wiesz, lepiej zawsze trochę podejść do tematu ostrożnie, aniżeli potem być zdziwionym konsekwencjami...

Może będzie to trochę chamskie, ale w sumie cieszę się, że zjebałeś tamten rok. Przynajmniej mogłem Cię poznać i trochę poodpierdalać
Tylko szkoda by było jakbyś marnował kolejny...

Nie wiem jak dobrze znasz tę osobę i czy jesteś w stanie przewidzieć, jak zareaguje, ale mam wrażenie... Feli, czy Ty tak naprawdę nie boisz się jednak, że to dla Ciebie te konsekwencje będą zbyt ciężkie? Wiesz, jeżeli tamta osoba też się o Ciebie troszczy, to na pewno nie odwróci się z byle powodu. Czegokolwiek byś nie zrobił na pewno istnieje jakieś logiczne wytłumaczenie i jakiś sposób na dogadanie się. Oczywiście, że warto przemyśleć każdy możliwy scenariusz, ale ostatecznie i tak nie masz całkowitej kontroli nad rezultatem. A dopóki nie wywalisz tego z siebie będziesz się zadręczał myśląc, co będzie.

Czasem konsekwencje są naprawdę ciężkie, ale z czasem... Z czasem człowiek się z tym pogodzi

No co mogłem zrobić, że zostałem. Ale to prawda, musiałbyś się ze mną wtedy użerać w gorszym wydaniu, na stanowisku asystenta nauczyciela. Ewidentnie byś mnie nie polubił w takiej wersji.

Boję się wszystkiego. Że to dla tej osoby konsekwencje będą zbyt ciężkie. Że dla mnie konsekwencje będą zbyt ciężkie. I to nie jest byle powód, po prostu wiem. A nie jestem w stanie potwierdzić, czy we wszystkich przypadkach istnieje jakieś logiczne wytłumaczenie i rozwiązanie żałosności sytuacji, w jakiej to się znalazłem.
Nie mam kontroli nad rezultatem, mimo że chciałbym mieć. Każdy jest panem własnego losu, dopóki nie upora się z przeszkodą, której to nie może przeskoczyć... I wiem, że zadręczam się w chuj. I wiem, że to nie jest zdrowe, ale na razie inaczej nie potrafię.

Możliwe, nie zaprzeczam. Początek jest najgorszy, jakoś potem to idzie...

Przede wszystkim nie miałbym JAK Cię lepiej poznać. Nie oszukujmy się z iloma nauczycielami czy asystentami masz bliższy kontakt?

Nawet nie wiesz, jak mi przykro, że nie mogę nic w tej sytuacji zaradzić. Chyba niestety jedyną opcją jest stawienie temu wszystkiemu czoła i wzięcie na barki konsekwencji. Jakiekolwiek by nie były. Inaczej wciąż będziesz się zadręczać i zastanawiać. Będziesz stać w miejscu, zamiast ruszyć dalej w jakimkolwiek kierunku. Mam tylko nadzieję, że osoba o której myślisz wykaże się zrozumieniem i nie oceni tej sytuacji zbyt pochopnie...

Niestety nie zawsze...

Bliższy? Jaki konkretnie bliższy?

Perpe i Huxley badali mi jądra (a raczej ich brak), więc w sumie mam z nimi dość bliski...

Jakoś... jakoś dam sobie rady... A przynajmniej mam nadzieję. Bo zawsze mogło być gorzej, mogło być przecież nic, mogłem nie przeżyć tylu rzeczy. Konsekwencje... najwyżej mnie po prostu zjedzą. Pożrą na śniadanie wręcz. Bywa...

Dzięki za rozmowę... Weeeź czmychaj do spania, a nie, siedzisz i tutaj debila dobrym słowem raczysz...

Wiesz o co mi chodzi głupku

Nieważne, co się stanie nie pozwolę im na to. Nawet jeżeli nic nie będę mógł zrobić, na pewno nie zostawię Cię z tym samego.

Każdy ma swoje priorytety...

Oświeć mnie (a tak naprawdę to nie trzeba).

Emm... dziękuję... To znaczy się, że no, nawet jak nie masz powodu, stajesz po mojej stronie...

*Przygniata na łóżku i zmusza do leżenia* Do. Spania. >:[

Chociaż to jest jakiś wyczyn, gdy dwójka nauczycieli widzi Cię bez gaci

Naprawdę to nic specjalnego. Nie ma za co dziękować

Tak mnie zgniotłeś, że faktycznie mi prąd odcięło, dzięki -.-

Możliwe, nie zaprzeczam. Z taką ilością przybywającej, odpływającej kadry... no, możliwe, że zbyt wiele będzie widziało.

Jeeeeest.*Wtula się*

Ale przypadek... Bo mi też odcięło.

Zaraz się okaże, że jednak jarają Cię starsi

no już, już to normalne

przypadek? Nie sądzę

Niespecjalnie, wolę tych zbliżonych do mojego wieku.

Mamy ewidentnie tego samego dostawcę! *Yaawn*

Tak mówisz a jednak gacie ściągasz przed starszymi

Dobry jest no nie?

...Ty wiesz, że ja i tak czy siak musiałbym je ściągnąć?

Najzajebistszy.

Cicho bądź walisz moją teorię

Wiem! I jestem tego całkowicie świadom - a robię to po to, żebyś sobie za dużo nie wyobrażał.

Jak w ogóle siły na trening z Antoshą?

A to średnio Ci wychodzi

Jakieś chyba są

Shit happenss w takim razie.

Nie mają być jakieś! Określ się, żołnierzu.

Drzemkowy Bóg znowu mnie oszukał i przeruchał, szlag by to.

Dobra, dość chujowe, lepiej generale?

Drzemkowy brzuch? O_o

Lepiej. Dziesięć pompek, BIEGIEM.

Co Ty, piłeś? Drzemkowy brzuch? Pisze tam "Drzemkowy Bóg". Naprawdę, ja w Ciebie nie wierzę...