Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pub "Valhalla"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyNie 17 Sty - 2:30;


Pub Valhalla



Zlokalizowany w samym sercu miasteczka. Może właśnie dlatego zawsze jest w nim tłoczno i gwarno. Choć ceny są wysokie (nawet jak na Norwegię!), to jednak warto odwiedzić to miejsce i poczuć ten specyficzny klimat. Nazwa nie bez powodu nawiązuje do mitycznej krainy wiecznego szczęścia i ostoi dla poległych bohaterów, bowiem we wnętrzu nie trudno wychwycić choć kilka motywów z mitologii nordyckiej i życia Wikingów. Na ścianach zawieszone są okrągłe tarcze, nad stołami lewitują świeczniki w kształcie drakkarów, a sklepienie zdobią runy i inne symbole, jak Valknut, Rogi Odyna czy Shield Knot. Klienci mogą zasiąść na drewnianych ławkach, które pokryte są... sianem i skórami zwierząt. W pomieszczeniu gra też klimatyczna i dość ostra muzyka. Po wejściu do lokalu gości od razu wita wysoki czarodziej (może nawet półolbrzym?) przebrany za Bragiego. Ma gęstą brodę zaplecioną w dwa warkoczyki i dość fikuśne szaty. Częstuje grzanym miodem, ale nie takim zwyczajnym, bo... posiadającym magiczne właściwości. Jakie?
Rzuć 1k6, by się przekonać.

Efekty:

Menu:



Powrót do góry Go down


Lazar Grigoryev
Lazar Grigoryev

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 182cm
C. szczególne : Tatuaże, kolczyk w języku, przekłute uszy, silny rosyjski akcent
Galeony : 378
  Liczba postów : 541
https://www.czarodzieje.org/t17721-lazar-arseni-grigoryev
https://www.czarodzieje.org/t17739-lazar-grigoryev#499191
https://www.czarodzieje.org/t17722-lazar-grigoryev#498407
https://www.czarodzieje.org/t18307-lazar-grioryev-dziennik
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyCzw 4 Lut - 11:24;

Teoretycznie niewiele łączyło go z Hogwartem, toteż jego notoryczne podróże w roli opiekuna nie były takie oczywiste. Nie znał ani kadry, ani większości uczniów i studentów i właściwie był tutaj obcy. Czy to pracownicza zniżka skłoniła go do podróży razem ze szkołą? Skusiła go norweska zwierzyna, której skóry, kły, pazury i wszelkie inne składniki mógłby sprzedać na rynku, na który wszedł całkiem niedawno?
A może to nie coś, tylko ktoś?
Było mu wstyd. Zawalił sprawę po raz kolejny, miał osiąść na stałe, pozwolić sobie na zaangażowanie, a Gryfonowi na to, by wszedł z butami w jego życie, ale stchórzył; wykręcał się brakiem funduszy i czasu, aż w końcu wybrał się w podróż po Wielkiej Brytanii, korzystając z braku zobowiązań – tak uczuciowych, jak zawodowych. Może był trochę przygnębiony? Miał tendencje do podejmowania ucieczki, gdy zaczynał czuć się źle. Zawsze myślał, że świetnie odnajdzie się w dorosłym życiu, a tymczasem ukończone studia pozostawiły w nim pustkę, którą trudno było zapełnić jakimkolwiek zajęciem.
Teraz próbował coś z tym zrobić. Może kufel norweskiego piwa miał się okazać odpowiednim wypełnieniem życiowej przestrzeni?
Priviet — z rozpędu przywitał się w swoim języku, z delikatnym ni to ukłonem, ni skinięciem głowy przyjmując grzany miód. Z trudem odnalazł wzrokiem wolne miejsce i usiadł przy nim, otaczając palcami ciepły kubek z alkoholem.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyPią 12 Lut - 2:04;

Kostka: 1

Ostatni szkolny wyjazd w jego życiu? Najwidoczniej, bo przecież nie zamierzał iść ścieżką wiodącą do pokoju nauczycielskiego i skrzypiącego fotela we własnym, profesorskim gabinecie. Ani papierologia, ani nauczanie krnąbrnych i leniwych czarodziejów nie znajdowały się na liście jego marzeń i celów. Od tego bardziej cenił sobie wolność, niezależność i zmienność. A poza tym nie był na tyle mądry.
Choć wolał ciepłe klimaty, to Norwegia zachwyciła go już od pierwszego dnia ferii. Była taka dzika, kusząco tajemnicza i pachniała przygodą w najczystszej, pierwotnej postaci. Czuł, że wreszcie oddycha pełną piersią. I właśnie ten głęboki oddech przypomniał mu o drobnej drzazdze gdzieś w środku, z którą należałoby się wreszcie uporać. Należało w końcu być mężczyzną i przestać obawiać się własnych uczuć. Ile podejść jeszcze będzie robił? Czy Heaven miała rację i faktycznie zatracił swoją gryfońską odwagę? Tak się złożyło, że właśnie miał okazję, by zrealizować swój ambitny cel, bo oto znalazł się w pubie Valhalla wraz z Lazarem. Zupełnym przypadkiem.
Poznał go już z daleka, w momencie, gdy powitalny grzany miód parzył mu przełyk i powodował jakieś dziwne mrowienie na podbródku. Widok Rosjanina wprawił go w takie osłupienie, że właściwie nie zarejestrował pojawienia się hełmu i rosnącej w zastraszającym tempie brody. Podejść? Przywitać się? A może udać, że nic się nie wydarzyło i wtopić się w tłum? Cóż, teraz byłoby to o wiele łatwiejsze...
- Lazur? Cześć. - nogi same go poprowadziły do właściwego stolika. Stanął w odległości dwóch stóp od niego i wypowiedział to głupawe powitanie, patrząc się jeszcze głupawiej. - Nie wiedziałem, że też jedziesz. To znaczy... że tu będziesz. W sensie... w Torsvårg, nie tutaj. Chociaż tego też się nie spodziewałem i... znaczy się... Co u Ciebie?
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyPon 15 Lut - 14:47;

| inny czas |

Spoiler:

Oczywiście, że był zdecydowanie zbyt młody aby przesiadywać w takim barze. Nie był głupi, doskonale zdawał sobie sprawę, że nawet jeśli zostanie wpuszczony do środka to wyrzucą go stąd przed godziną dwudziestą pierwszą, a alkoholu nie pozwolą wziąć mu do ust. Z tego też powodu przyzwoicie się przygotował. Zanim się tutaj znalazł to przede wszystkim poprosił Sophie o powiększenie mu ubrań, a chwilę przed wejściem do baru wypił eliksir postarzający. Potem popatrzył w swoje odbicie w jednej z szyb sklepów i aż oniemiał. Oczywiście poznawał siebie, ale był taki… wow. Dojrzalszy. Dorosły. Nie miał pojęcia ile lat mu dodało, ale musiał mieć spokojnie ponad dwadzieścia lat. Włosy same pociemniały, a to Hope mu je układała dobre trzydzieści minut. Cierpiał w milczeniu ale nie, nie ostrzygł ich. Nie miał pojęcia co by zrobił gdyby nie te dwie dziewczyny. Założył też najlepsze ciuchy jakie znalazł, a gdy obejrzała się za nim jakaś Norweżka to musiał przyznać, że dzisiaj naprawdę był ogarnięty. Nie było po nim widać tego roztrzepanego szesnastolatka którym przecież w rzeczywistości był. Wiedział, że Hunterowi Robin szczęka opadnie jak go zobaczy w takim dorosłym wydaniu. Ciekawiło go czy zostanie rozpoznany. Wziął ze sobą wizzengera, drugą fiolkę eliksiru postarzającego (ot, na wszelki wypadek), portfel z ostatnimi pieniędzmi, standardowo śpiącego w kieszeni katalońskiego ogniomiota i karty do gry w Krwawego Barona. Czuł się jakoś tak dojrzalej, a więc zamiast suszyć zęby z dumy, starał się zachować spokój. Po wejściu do klimatycznego pubu odebrał od wielgachnego Bragiego grzany miód, ale nie pił jeszcze trunku. Nikt nie kazał mu wychodzić, został potraktowany całkiem normalnie, a więc mógł zająć większy stolik bez najmniejszego problemu. Usiadł na miękkim futrze i wyciągnął przed siebie wizzengera z doczepionym do niego zużytym już trochę piórem. Nie miał pojęcia co się dziś może wydarzyć. Musiał zachowywać się normalnie i unikać wzroku Huntera jednocześnie nie wzbudzając tym podejrzeń Robin. To spotkanie było dla niej, to jej święto. Czekał aż reszta się pojawi, a z tego powodu raz na jakiś czas zerkał w kierunku drzwi i jeśli Felinus bądź Jose już się pojawili, unosił w ich stronę rękę, aby podeszli do stolika.

@Robin Doppler  @Felinus Faolán Lowell ,  @Josefina 'Jose' Tillman  @Hunter O. L. Dear
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyPon 15 Lut - 18:50;

Pomysł z urządzeniem imprezy dla Robin bardzo przypadł mu do gustu, choć ostatecznie nie powiedział temu Eskilowi, który na niego wpadł, bo zwyczajnie nie chciał jeszcze bardziej zagęszczać atmosfery pomiędzy nimi. Skupił się na swojej działce, którą było wymyślenie pretekstu, aby tego dnia Ślizgonka pojawiła się w pubie nie podejrzewając niespodzianki, jaką dla niej przygotowali. Wymyślił więc sobie kolegę, wschodzącą gwiazdę Quidditcha, który chciałby zaistnieć i nieco wypromować się przez wywiad w magicznej gazecie. Poprosił więc dziewczynę o to, aby przeprowadziła rozmowę z nim, stawiając się o wyznaczonej godzinie w lokalu. Był pewien, że przyjdzie na pewno, skoro to obiecała i już widział jej minę, kiedy zobaczy gromadkę znajomych przy jednym ze stolików.
Kwadrans przed wyznaczonym przez Eskila czasem teleportował się do miasteczka, aby po kilku minutach odnaleźć bar, o którym wspominał chłopak. Trochę stresował się tym, że cała ich trójka: on, Robin i Eskil znajdą się w jednym czasie, w tym samym miejscu, ale przecież kiedyś to musiało się stać. Przez ostatnie dni naprawdę cieszył się z każdej minuty spędzonej w towarzystwie Robin i czuł, że coraz więcej się w nim zmienia, dając mu kolejne powody do tego, by sądzić, że darzy ją uczuciem. Ale po ostatniej rozmowie z Eskilem, potrzebował naprawdę wiele cierpliwości, aby zrozumieć własny umysł. Próbował zmienić swoje myślenie, aby w końcu być wolnym od tej iluzji i aby móc normalnie z chłopakiem rozmawiać. Naprawdę żałował, że to wszystko tak się potoczyło.
Wszedł do lokalu, przeczesując wzrokiem pomieszczenie w poszukiwaniu znajomych twarzy i zrzucając z szyi granatowy szalik. Jeśli chodziło o cała resztę stroju, był ubrany dość lekko, bo wiedział, że teleportuje się praktycznie na ulicę, na której znajdował się pub. Rozglądając się, wreszcie jego wzrok padł na pobliski stolik i siedzącą przy nim osobę, w której rozpoznał coś znajomego, jednak coś mu nie pasowało. A potem przypomniał sobie rozmowę z Eskilem na wizzengerze. Zmarszczył nieznacznie brwi i przystanął w sporej odległości od stolika. To naprawdę był on? Wyglądał... zajebiście. Ta fryzura, zarost i wyraźne rysy twarzy, już nie należące do nastolatka, ale do mężczyzny. Ten widok był dość dziwny, ale także zadziwiająco przyjemny dla oka...
- To żeś pojechał z tą zmianą - rzucił do niego na powitanie, podchodząc do stolika i przez chwilę jeszcze przyglądając się jego twarzy. Zdał sobie sprawę z tego, że chyba robił to zbyt długo, po czym dodał, siadając naprzeciwko: - Ale dla mnie i tak jesteś dzieciakiem  - musiał to zaznaczyć, bo nie byłby sobą, gdyby go nie zaczepił, jednak to co było nowością, to to, że posłał mu po tym zawadiacki uśmiech i zaczął bawić się serwetnikiem. - Czy to jest... siano? - wypalił po chwili, poprawiając się na siedzisku i widząc pod skórą, którą było okryta ławka właśnie suche siano. Dość specyficzne zapewnienie miękkości siedzisku.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyWto 16 Lut - 1:56;

17.02.2021
Posiadane przedmioty: bezdenna torba, x1 wiggenowy, różdżka (+5 CM), Krzyż Dilys (+2 OPCM), prezenty dla Robin [bransoletka z runą, szalik], 75g.

Szedł zatem - poprzez miasteczko, mijając naprawdę wiele lokali, które to były oblegane prędzej przez osoby przyjezdne, aniżeli rodowitych mieszkańców. Podczas tego drobnego spaceru, kiedy to miał na sobie białą koszulkę z zapięciami na guziki, aczkolwiek nie tą samą, co podczas zabawy w Starej Remizie, jak również ciemne, czarne spodnie, bez żadnych wgnieceń czy zagnieceń, słyszał szum. Szum ten pozwalał mu w pewnym stopniu na zapomnienie o własnych problemach - melodia grana przez Cete miała swój własny urok. Jakoby wzywała do pierwotnych korzeni każdego człowieka, powodując wyniosłość, do której to się już zdołał przyzwyczaić; jakoby znajdował się w domu, obserwując wyścig dwóch kropel deszczu na zewnętrznej szybie wchodzącej w skład okna. Jakby uderzenia deszczu o dach pozwalały mu jeszcze raz zapomnieć o tym wszystkim, co się wcześniej wydarzyło. Jakoby nawoływały do dzieciństwa, przyczyniając się do wzbudzenia dziwnego, wewnętrznego spokoju i świadomości, że nie jest już sam.
W torbie dzierżył trochę galeonów, a tym samym drobny prezent, który to postanowił sprawić Robin. Wszystko pozostawało nadal skrzętnie ukryte w odmętach dzierżonego na ramieniu bardzo lekkiego bagażu; zresztą, zbyt wiele przy sobie nie miał. Oczywiście nie przyszedł na styk, a prędzej wybrał się kilkanaście minut przed, by omówić wszelkie szczegóły. Też, nie chciał, by to wszystko wyglądało z jego strony wysoce niedbale. Zresztą, zbyt długo nie zamierzał też posiedzieć, choć, nawet jeżeli miało to się przedłużyć, zobowiązał się do podjęcia pewnych kroków.
Uderzenie ciepłego powietrza spowodowało powolne nagrzewanie się policzków; zbyt długo nie musiał jednak całej ferajny poszukiwać. No, może nie do końca całej, wszak jeszcze nie było z nimi Robin, ale to mu w zupełności wystarczało, by tym samym zdjąć kurtkę i powiesić ją w odpowiednim miejscu, nadal dzierżąc ze sobą wszystkie inne, pozostałe rzeczy. Na piersi miał krzyż Dilys, który to pozwalał mu, poprzez dotyk, na wydobycie fali dobrej energii, natomiast w kieszeni dzierżył różdżkę. To torba skrywała w sobie drobny podarunek, którego to jednak jeszcze nie wyciągał. Jednocześnie odmówił przyjęcia napoju alkoholowego.
- No to widzę, że ekipa w komplecie... - powiedział, wszak nie był pewien co do Clearwatera, którego by nie rozpoznał, gdyby nie charakterystyczne machnięcie dłonią. Co jak co, ale czuł się tak, jakby miał do czynienia z osobą dorosłą, ale gdzieś pod kopułą czaszki pamiętał, iż to jest tylko dzieciak. Na szczęście Hunter niespecjalnie wiele się zmienił, w związku z czym zdołał tym samym połączyć odpowiednio fakty. - Teraz tylko czekamy na Robin. - nie miał bladego pojęcia, iż ktoś inny ma dołączyć, w związku z czym trzymał się na razie tylko o wyłącznie jednego ciągu zdarzeń - że przyjdzie tutaj Doppler i wówczas będzie im dane skorzystać z dobrodziejstw tutejszego lokalu.
Osobiście nie zamierzał korzystać z procentów, jako że za nimi nie przepadał, a ostatnimi czasy dość często ktoś dodawał efekty, na których to mu jakoś szczególnie nie zależało. I tak czy siak zabalował trochę podczas pobytu na imprezie z okazji Walentynek, a nie czuł, by jakoś szczególnie go do tego ciągnęło.
Powrót do góry Go down


Josefina 'Jose' Tillman
Josefina 'Jose' Tillman

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 171
C. szczególne : duże oczy, mocno zarysowane kości policzkowe, gęste i długie włosy oraz blizna na wewnętrznej stronie lewego nadgarstka
Galeony : 49
  Liczba postów : 50
https://www.czarodzieje.org/t19939-josefina-jose-tillman#611082
https://www.czarodzieje.org/t19943-jose#611377
https://www.czarodzieje.org/t19940-josefina-jose-tillman#611109
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyWto 16 Lut - 6:51;

Josefina nie miała pojęcia, że Robin starała się o nową posadę w pracy, dlatego list z zaproszeniem na imprezę z okazji, że ją dostała sprawił, że brew blondynki drgnęła w wyrazie zdziwienia. Zbyt pochłonięta własnymi sprawami oraz analizą dokonanych odkryć związanych z tajemniczą fotografią po raz kolejny wycofała się z życia społecznego, poświęcając przyjaciółce mniej czasu, choć i ona wydawała się być ciągle zajęta.
Oczywiście bez wahania zgodziła się na przyjście do baru, chociaż informacje o formalnym, aczkolwiek nieprzesadnym stroju trochę jakby zignorowała, wkładając na siebie zwykły, wełniany sweter, oraz czarne rurki, jedynie włosy ułożyła w konkretne upięcie , by prezentować się odrobinę lepiej niż na codzień. Nie miała w tym złych zamiarów, tylko zwyczajnie nie była przygotowana na to, że weźmie udział w podobnym wydarzeniu, a jej niechęć do zimna sprawiła, iż w kufrze miała tylko ciepłe swetry.
Dzwonek zawieszony nad drzwiami zabrzęczał złośliwie oznajmiając, że do pubu weszła kolejna osoba. Niebieskie ślepia przemknęła przez pomieszczenie, kiedy uwaga dziewczyny zwrócona została prostym gestem przez chłopaka, a raczej mężczyznę. Poczuła swego rodzaju niepewność, jednak widząc go w towarzystwie nastolatków - z czego jeden z nich pojawił się we wspomnieniach Krukonki - postanowiła do nich podejść, instynktownie poprawiając włosy, na których osiadły pojedyncze płatki śniegu, kiedy odwiesiła płaszcz.
- Miało nie być bardzo formalnie - zauważyła, lustrując wzrokiem chłopaków, przy których wyglądała… zwyczajnie. - Tak w ogóle jestem Jose - dodała, przygryzając dolną wargę. Dyskomfort pojawił się prawie natychmiast, nie lubiła przebywać wśród dużej grupy osób; jej pierwszą myślą było nawet by się jednak wycofać, ale przecież nie mogła zrobić tego Doppler.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyWto 16 Lut - 7:54;

Nie musiał długo czekać bo najpierw pojawił się Hunter. Na jego widok standardowo wstrzymał oddech i spanikował, ale zaraz się przywołał do porządku i odwrócił wzrok gdzieś w kierunku Bargiego, a gdy chłopak podszedł to patrzył wszędzie po nim ale nie w oczy. Prychnął po eskilowemu. - Wyglądam starzej od ciebie. Zachowuj się, smarkaczu!- kącik jego ust zadrgał, a te szerokie policzki poruszyły się kiedy tłumił w sobie śmiech. Żartował sobie oczywiście, ciesząc się, że może odpowiedzieć pięknym za nadobne. Zaraz pojawił się Felek któremu posłał wyszczerz. - Zapomniałem z domu dowodu osobistego. Pozostaje nam żebyś ty kupił dziś alkohol. - zgrywał się, wiadomo, a brzmiał przy tym całkiem przekonywująco jeśli nie popatrzeć w jego roześmiane spojrzenie. Póki nie zerkał na Huntera to mógł się bezpiecznie ekscytować spotkaniem w piątkę osób. Ciekawy był reakcji Robin na jego widok. Z pewnością może go opieprzyć… ale za co? Przecież to tylko zabawa. - Będzie jeszcze jakaś Jose. Musiałem podejrzeć ją na wizbooku bo nawet nie wiem która to, a Hunt mówi, że to jej przyjaciółka.- wprowadził Felinusa w temat i zlustrował go wzrokiem. - Wow, nie jesteś cały w czerni. - postanowił być organizatorem spotkania ale z poczuciem humoru. Samo to dorosłe ciało było samo w sobie ekscytujące. Odnosił wrażenie, że co mija ich jakaś Norweżka to i zerka na niego. Równie dobrze może być jego potrubowane ego i wmawianie sobie, że komuś podoba się jego dorosłe wydanie. Zerknął w kierunku drzwi i pomachał do dziewczyny, kiedy ją rozpoznał. Miał ubaw z ważnego powodu - ta Jose będzie myśleć, że on ma dwadzieścia parę lat a nie szesnaście. Wstał by ścisnąć jej rękę. - Siema. Ja to Eskil, ten z miną chajruka to Hunter…- niechcący (!) puścił oczko siedzącemu Dearowi i lekko poczerwieniawszy pośpiesznie przedstawił Puchona. - ... a ten biało-czarny i chudy to Felinus. - usiadł wygodnie z powrotem i skinął dziewczynie aby usiadła gdzie tylko sobie wymarzy. Schował wizzengera do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął pierścionek Andvariego, który już wyprodukował dużego żelka. - Dobra, sytuacja wygląda tak, że jak Robin przyjdzie to wydzieramy się "Niespodzianka!". Felek, będzie prośba byś ogarnął alkohol, oczywiście mamy zrzutkę na to. Hunter zajmował się zwabieniem jej, a Jose… porobisz potem wszystkim zdjęcia? Będzie pamiątka. - był przekonany, że Robin weźmie ze sobą aparat. W razie czego będą coś kombinować. Oderwał żelka i próbował wrzucić go sobie do buzi (aby zaimponować zebranym) ale żelek odbił się od jego brody i poleciał w kierunku Puchona. - Ktoś chce żelka?- pokazał leżący we wnętrzu dłoni pierścionek produkujący właśnie kolejnego łakocia. Zerknął na Felka i cytrynowego żelka leżącego przy jego ręku.. - Rzuć mi go! Złapię buzią!- jak na "najstarszej" wyglądającego zachowywał się jak typowy szesnastolatek.

Spoiler:
[/b]
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyWto 16 Lut - 10:51;

Pech chciał, że praktycznie tak zupełnie nie chciało jej się wychodzić z igloo. Lenistwo ogarnęło ją całkowicie i kompletnie nie wiedziała, jak je zwalczyć. Gdyby tylko mogła to akurat ten dzień spędziła by w łóżku, by przez znaczną większość tempo gapić się w szklany sufit. Jedyne przerwy poświęcała by na skorzystanie z toalety, czy jedzenie. Jęczała więc w myślach ze złości na samą siebie i na głupiego Huntera, który to wrobił ją w ten cały wywiad. Nie powinna czegoś takiego robić. Przecież to nie mogło dobrze się skończyć. Ledwo zaczęła pracę, a już miała z niej wylecieć za to, że wciska do gazety wywiady z jakimś kompletnie nieznanym chłopakiem. Ta... to chyba w tym miejscu kończyło się jej marzenie o zawodowym dziennikarstwie. I jeszcze jak na złość, kiedy przeglądała wizbooka chłopaka, to za cholerę nie mogła znaleźć pośród jego znajomych nikogo, kto pochodziłby z Durmstrangu i jednocześnie grał w quidditcha chociaż nieco ponad ogólnie przyjęte standardy. Wiele razy w ten dzień miała ochotę napisać do Deara, że się rozchorowała, nie da rady, musi pomóc Eskilowi się obciąć, bądź Jose ma jakiś cholernie waży, najlepiej jeszcze babski problem i nie może jej samej zostawić. Szczególnie ta ostatnia wymówka wydawała się być idealną, bo przecież większość facetów nie lubiła dyskutować na tego typu tematy i miałaby perfekcyjne alibi. Niestety, jej wrodzona ciekawość, była większa niż chęć pozostania w ciepłym łóżku. Chciała sprawdzić, co to za pajac, więc niechętnie zaczęła się szykować. Pomstowała na czym świat stoi, kiedy wciągała czarne rajstopy i zakładała sukienkę. Przysięgała, że go zabije i poćwiartuje, a potem jeszcze dla pewności spali. Ale ostatecznie ogarnęła się zabierając jeszcze tylko całą masę niezbędnych rzeczy, jak kolejne zwoje pergaminu, samonotujące pióro, magiczny dyktafon, czy aparat. Nie ma co, dziennikarka pełną gębą. Wsadziła jeszcze swoją różdżkę do kieszeni kurtki i ruszyła w stronę baru.
Przed wejściem do pomieszczenia zdjęła jeszcze czapkę z głowy i poprawiła swoje włosy, które pewnie sterczały we wszystkie strony. Popchnęła drzwi, a mały dzwoneczek umieszczony nad nimi obwieścił jej przybycie. Ciepłe powietrze uderzyło jej w twarz, kiedy przekroczyła próg pomieszczenia. Rozglądała się po niewielkim pubie, próbując dostrzec znajomą sylwetkę Huntera. I w końcu ją dostrzegła. I obok niego jakiegoś nie znanego jej blondyna, który zapewne był kolegą z Durmstrangu. Tylko co tam robiła Jose i Felinus... Podeszła do nich z miną sugerującą kompletną dezorientację. Szukała jakiegoś podstępu czy cholera wie czego, błądząc po ich twarzach. Od Jose po nieznanego... na Melina, to Eskil! Rozdziawiła usta, oczy niemalże wyszły jej z orbit, kiedy w końcu zaczęła dotrzegać znajome rysy w kompletnie nieznanym jej z początku facecie. Zmężniał, urósł o dobre dziesięć centymetrów.
- Co tu się - ale nie skończyła zdania, bo ci zaczęli się drzeć. Dopiero kiedy w jej głowie zakotwiczył sens wypowiadanych przez nich słów, to rzuciła każdemu po kolei bardzo groźne spojrzenie, które wyraźnie mówiło, co zamierzała z nimi za chwilę zrobić... - Nie ładnie tak kłamać - rzuciła w stronę Huntera, kręcąc z niedowierzaniem głową.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyWto 16 Lut - 19:41;

Może czuł się odrobinę nieswojo przez te kilka minut sam na sam z Eskilem - i to jak wyglądającym! - przy jednym stoliku, ale musiał tego wieczoru odrzucić na bok to co było i skupić się na tym po co tutaj przyszedł. To była impreza dla Robin i im prędzej zacznie przyzwyczajać się do tego, że Eskil jest jej przyjacielem i będą bardzo często spotykać się we trójkę, tym lepiej dla niego. Przynajmniej już mógł normalnie patrzeć mu w twarz, choć ich echo ich ostatniej rozmowy ciągle huczało mu w głowie. Nieco zaskoczył go fakt, że Ślizgon pozwolił sobie zupełnie swobodnie zażartować w jego towarzystwie, jednak po chwili przeszedł z tym co normalności.
-Wygląd to nie wszystko - odparł, posyłając mu wymowne spojrzenie, mając oczywiście na myśli, że ciągle zachowuje się jak rozpieszczony nastolatek. Nawet gdyby zewnętrznie zmienił znacznie swój wygląd, po jego sposobie bycia i wypowiadania, poznałby, że to on.
Po kilku chwilach dołączył do nich Felek, z którym się przywitał, a niedługo po nim sama Krukonka, którą Hunter czasami widywał z Robin. Jednak nigdy nie byli sobie oficjalnie przedstawieni, co zrobił elegancko Eskil.
- Cudowna prezentacja, Clearwater. Bardzo dojrzale dobrane słowa - odezwał się po chwili, dogryzając mu oczywiście, bo nie mógł się powtrzymać. Za to dziewczynie posłał łagodny uśmiech, wywracając lekko oczami i robiąc jej miejsce przy stoliku. Wysłuchał w ciszy pomysłu Eskila co do tego jak ma wyglądać sam moment pojawienia się Robin i skinał tylko głową w geście zrozumienia.
Widząc kombinatorkę Eskila ze śmiesznym pierścieniem, przez chwilę obserwował jego poczynania i stłumił parsknięcie śmiechem, kiedy żelka wyleciała w powietrze i wylądowała koło  felkowej dłoni. - Eskil, bo ludzie się dziwnie na nas patrzą - przygadał mu  z wyrzutem, choć z nutą rozbawienia. A nie minęło kilka chwil kiedy dostrzegł przy drzwiach znajomą sylwetkę jasnowłosej Ślizgonki, na co omiótł zebranych znaczącym spojrzeniem. - Jest, przyszła.
A potem po całym pubie rozległ się donośny krzyk, który miał skutecznie zwabić ją do stolika i znacząco poinformować o tym co tak naprawdę się tu wyprawia. Zrobił niewinną minę i wzruszył ramionami na słowa dziewczyny, po czym uśmiechnął się szeroko zapisując sobie w pamięci jej minę, kiedy zdała sobie sprawę, że nie ma żadnego wywiadu. Uwielbiał ją wkręcać.
- Dałaś się wrobić jak małe dziecko, ale mam nadzieję, że niespodzianka się udała, bo Eskil powiedział, że nas udusi, jak piśniemy choćby słówkiem. Także to jego bij za to, że nie wiedziałaś nic wcześniej - wyjaśnił, oczywiście nabijając się z całej tej sytuacji, bo wiedział, że mimo wszystko Doppler ucieszy taka ich inicjatywa.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptySro 17 Lut - 14:18;

Lowell nie miał prawa o niczym wiedzieć, w związku z czym nie był świadom tego, że tuż obok działa się pewnego rodzaju historia, której to mógł się stać co najwyżej obserwatorem. Przybywając do pubu, niespecjalnie miał zamiar zażywać alkohol, w związku z czym, jako ten jeden z nielicznych, mógłby w sumie zareagować, gdyby działo się coś kompletnie niepożądanego. Może nie powinien tak podchodzić od razu do całego swojego życia, ale bardzo cenił swoją dyspozycyjność na różnych polach, w związku z czym, przybywając do dwójki teoretycznie starych byków, czuł się tak, jakby miał do czynienia trochę z widocznym przedszkolem. Na co mógł jedynie wzruszyć ramionami, kiedy to poprawił własną koszulę, ale tego nie zrobił - gdzieś pod kopułą czaszki owszem, ale gdzieś indziej... niespecjalnie.
- Jose? - zapytał się, wszak kojarzył to imię i gdzieś mu dzwoniło, ale nie do końca wiedział, w którym konkretnie kościele. Mógł się zastanawiać, ale ile dziewczyn w sumie pod imieniem Jose chodziło po szkole? No właśnie. I sam jakoś niespecjalnie zadawał się z przedstawicielkami płci pięknej, co było zazwyczaj spowodowane czystym przypadkiem. Większość po prostu go nie trawiła. Albo za mało się starał. Albo to i to. Kiedy usłyszał kolejne słowa, nie mógł nie podnieść wzroku czekoladowych tęczówek w stronę Eskila. No tak, szanowny były auror, który sunął się po korytarzach niczym dementor. Chyba się do tego zdołał już przyzwyczaić. - Wow, nie spodziewałbym się tego po sobie. - podszedł do samego siebie i tej kwestii co najmniej ironicznie, ale nie przeszkadzało mu to aż tak, kiedy to podchodził do siebie ostatnio w dość luźny sposób. Jakby nie było... ostatnie dni były dla niego bardzo luźne, w związku z czym jego umysł nadal pozostawał wysoce odprężony. Jedynie podniósł ostrożnie kąciki ust do góry, jakoby w widocznym rozbawieniu.
Na chajruka podniósł brwi, kiedy to dowiedział się, do kogo skierowane jest to słowo, choć trudno było nie zauważyć jednak zapuszczonego oczka. Obserwował ludzi, ich reakcje, w związku z czym trudno umykały mu takie gesty. I uznawał to za całkowicie normalne, gdyby nie fakt, iż Clearwater mimowolnie się zaczerwienił w dość delikatny sposób. Oho, czyżby coś nowego szykowało się na horyzoncie? Nie wiedział, a kiedy to został przedstawiony, kiwnął głową w stronę dziewczyny, podając jej tym samym dłoń w geście przywitania. - Nie sądzę, żeby aż nadto było. - odpowiedział w jej stronę, wszak Hunter nie miał jakiegoś formalnego stroju. W jego własnym ubiorze jedynie znaczenie miało to, iż biała koszulka znajdowała się na torsie. Gdyby nie ona, wyglądałby zwyczajnie, poprzez ubranie czarnego podkoszulka i bluzy.
- Jasne, już się robi. - odsalutował, by tym samym załatwić parę normalnych drinków, butelek alkoholu, ale nie na tyle, by wszyscy potem mieli rzygać po kątach. Sam dla siebie załatwił wersje pozbawione procentów, w związku z czym mógł odetchnąć, jak również i nieźle się bawić. Postawiwszy je na stoliku, który był zarezerwowany na godzinę siedemnastą, odetchnął z pewnego rodzaju ulgą i zajął jedno miejsce - jedno, ale nie bez spokoju, wszak na słowa Clearwatera jedynie pokiwał przecząco głową. By potem, jak gdyby nigdy nic, chwycić za wcześniejszego, cytrynowego żelka i rzucić go wprost do buzi najmłodszego Ślizgona. - Ciekawy pierścień. - zarzucił tylko, kiedy to Robin nie przyszła i tym samym przygotowali niespodziankę; sam na razie nie wyciągał niczego szczególnego, kiedy to zachęcili ją prostym gestem do zarezerwowanego wcześniej miejsca. Co jak co, ale jej reakcja była przednia; samemu przytaknął głową na słowa Huntera, nie potrafiąc się z nią nie zgodzić.
- Gratulacje nowej pracy. - powiedziawszy, odsunął jej krzesło, by ta mogła tym samym usiąść, jeżeli tylko tego chciała. Jakoś nie widział tego, by ta go rozszarpywała na strzępy, ale nie czuł się jakoś szczególnie osaczony przez jej reakcję. Podchodził do tego w miarę luźny sposób, kiedy to poprawił własnego, bezalkoholowego drinka. Bez jakichkolwiek efektów ubocznych, wszak szczerze miał trochę dość niepożądanych dodatków we własnych napojach. - Myślę, że nie ma sensu tak stać... usiądziemy? - zapytał się, posyłając wszystkim dookoła porozumiewawcze spojrzenie.
Powrót do góry Go down


Josefina 'Jose' Tillman
Josefina 'Jose' Tillman

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 171
C. szczególne : duże oczy, mocno zarysowane kości policzkowe, gęste i długie włosy oraz blizna na wewnętrznej stronie lewego nadgarstka
Galeony : 49
  Liczba postów : 50
https://www.czarodzieje.org/t19939-josefina-jose-tillman#611082
https://www.czarodzieje.org/t19943-jose#611377
https://www.czarodzieje.org/t19940-josefina-jose-tillman#611109
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyCzw 18 Lut - 6:13;

Również uwadze dziewczyny nie umknął dość wymowny gest Eskila, jakim obdarował drugiego z chłopców - tego czasem widywała w towarzystwie Robin, podobnie jak on ją, jednak rzeczywiście nigdy nie zostali sobie oficjalnie przedstawieni. Grono znajomych Jose naprawdę ograniczało się do zaledwie kilku osób, teraz powiększając się o trzy kolejne. Każdego obdarzyła dłuższym spojrzenie oraz uroczym uśmiechem nie chcąc wyjść na gburowatą czy też nietowarzyską, poświęcając nieco więcej uwagi Puchonowi, którego imię poznała podczas lekcji eliksirów.
- Byliśmy razem w drużynie ping ponga z eliksirami. U profesor Dear - wyjaśniła, widząc delikatną zmarszczkę ja jego czole, która świadczyć mogła o tym, że w odmętach pamięci próbuje odnaleźć znajomo brzmiące imię. Zdążyła wypowiedzieć te słowa, a chłopak zaraz zniknął, udając się do baru, skąd przynieść miał alkohol. Zastanawiające było to, że właśnie on został do tego wytypowany, chociaż wyglądał znacznie młodziej niż Eskil. Wyraźnie zdezorientowana ściągnęła brwi, obdarzając blondyna przelotnym spojrzeniem - tak zdecydowanie prezentował się dojrzalej niż pozostała trójka.
- Ile ty masz lat? - wodzona wrodzoną ciekawością zwróciła się do Clearwatera, gdyż jego zachowanie było dość osobliwe, zwłaszcza gdy nieudolnie zaczął łapać żelki, wychodzące z pierścienia, który miał na palcu.
Nim jednak pytanie padło z jego ust, dzwonek nad drzwiami po raz kolejny obwieścił czyjeś przyjście. Instynktownie Josefina zwróciła ku nim spojrzenie, dostrzegając w wejściu Robin. Różowe usta ozdobił przyjemny dla oczu uśmiech a spomiędzy nich wydobyło się głośne "gratulacje" zagłuszone krzykiem chłopaków, których głosy były znacznie donioślejsze.
- Ja się absolutnie nie poczuwam do winy - zaśmiała się, przytulając przyjaciółkę.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyCzw 18 Lut - 18:29;

Machnął ręką na hunterowe zwrócenie uwagi, że ludzie się na nich gapią. Jakby nie patrzeć byli turystami, a większość tu obecnych nawijało twardym w wymowie i brzmieniu języku norweskim. Zwracają na siebie uwagę nawet i bez tych eskilowych cyrków, których nie zamierzał ograniczać. Dzisiaj chciał czuć się swobodnie na tyle na ile będzie to możliwe. Felinus znowu go zaskoczył odrzuceniem żelka - którego Eskil oczywiście nie złapał, biedny łakoć spadł gdzieś pod ławkę - bowiem do jego stonowanej mimiki bardziej pasował brak poczucia humoru czy robienia głupich rzeczy. A tu proszę, mile się zaskoczył! Posłał mu wesoły uśmiech, który to poszerzył się na pytanie Jose. - A ile byś mi dała? - odpowiedział pytaniem na pytanie, ale nie dane było mu się dowiedzieć bowiem usłyszał hunterowy anons, a więc wypiął dumnie pierś i bardzo intensywnie wpatrywał się w jej mimikę, gotów wyłapać każdy detal jej twarzy. Wrzasnęli ładnie "Niespodzianka!" (choć było słychać w tym głównie Clearwatera... powinien ich ochrzanić za słabe starania), a jak to było do przewidzenia u Robin pojawił się szok na jego widok (ciekawe co sobie pomyślała...), a potem złość wobec której uśmiech Eskila poszerzył się na prawie całą szerokość twarzy. W taki sposób uśmiechał się głównie przy niej. Jakoś tak wyszło. Nic osobistego. Chyba. - Ja nie mogę, Hunter, przecież sam chciałem się przyznać. Nie musisz mnie jej reklamować. - wywrócił oczami bo oczywiście wszem i wobec było jasne, że nie miał w planach zdradzać się, że to jego sprawka. On tylko sprowadził odpowiednie osoby w to samo miejsce i w tym samym czasie, zaznaczając z jakiej okazji oraz konieczność ubrania się w przyzwoity sposób. Nic wielkiego. - Nie no, dostałaś ekstra pracę to musimy to świętować! Nie zostawisz tu ani knuta! - wyszczerzył się od ucha do ucha, ale nie opuszczał swojego miejsca bo tak głupio byłoby ją wyściskać na oczach Huntera wszystkich, a więc poprawił się na obitej futrem ławce i wyciągnął w kierunku Robin niezapakowany prezent (magiczny dziennik). - Tutaj możesz zapisywać swoje wywiady, a na pierwszej stronie włożyłem ci zdjęcie Pokraki, aby ci zawsze przypominał od kogo to masz. - zaśmiał się i choć ciało miał dorosłe to jednak głos dalej swój własny, szesnastoletni, bez cienia powagi. - No i.... możemy wznieść toast. Niech Hunter czyni powinność... a, Robin, pewnie masz aparat, co nie? Niech Jose zrobi nam wszystkim razem zdjęcie! - paplał, gadał, było go słychać najbardziej, mówił jak katarynka, był ożywiony, pełen energii i ekscytacji. Przyjmie na klatę całą złość Robin, ale na tyle ją poznał, że wiedział, że w głębi serca się cieszy. Nie planował żadnych wyrzutów sumienia.
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyPią 19 Lut - 13:25;

/w innym czasie/

kostka: 5

Po przejściu dość ostrego przeziębienia i pozwoleniu mamie wlać sobie do gardła hektolitrów eliksiru pieprzowego, Noah mógł wreszcie udać się do Norwegii - późno, ale zawsze coś! Co prawda musiał długo przekonywać rodzicielkę, że będzie na siebie uważał, ale wyjazdu za granicę nie mógł sobie przecież odpuścić - nie on! Nawet w tak zimne miejsce... Udało mu się nawet namówić rodziców, żeby dali mu pieniądze na zakup czarodziejskich nart, choć właściwie zrobiła to, w jego imieniu, Nancy. Dlaczego niby? Bali się, że te pieniądze pójdą na inne cele? Aż tak bardzo mu nie ufają? Cóż, Noah może i miewał dziwaczne pomysły, no ale kurde... bez przesady!

Podczas całego swojego pobytu w Norwegii Gryfon nie pozbywał się swojego ciepłego futerka. Ktoś mógłby powiedzieć, że wyglądał w tym jak pół dupy zza krzaka i być może było w tym dość dużo prawdy, ale Williams, jak zwykle, miał w nosie to, jak wygląda w tym, co na siebie założy. Jemu było ciepło i to się liczyło! Pewnego wieczoru postanowił odwiedzić pewien pub w miasteczku, o którym słyszał, że zamienia on swoich klientów w Wikingów. Iluzja - to było właśnie to! Tak, jak w Luizjanie bardzo chciał zbadać karuzelę (choć na samo jej wspomnienie podnosiło mu się ciśnienie...), tak tutaj nie mógł sobie odpuścić przyjrzenia się bliżej temu miejscu. Wybrał się więc tam w pierwszy wolny wieczór, opatulony swoim futrem chyba aż za bardzo. Na miejscu jednak spokojnie mógł je zdjąć, bo w porównaniu z tym, co działo się na zewnątrz, tutaj było aż za gorąco. Oddał je więc jakiejś starej, paskudnej wiedźmie w brodawką na nosie przy wejściu, która najwidoczniej obsługiwała coś w rodzaju szatni. Teraz wyglądał nieco bardziej normalnie.

Pub był niesamowicie zatłoczony. Dosłownie, nie było gdzie szpilki wsadzić, o podrapaniu się po tyłku już nie wspominając. Na każdym centymetrze kwadratowym powierzchni ktoś stał, siedział, czasem nawet leżał. Noah musiał uważać, żeby na kogoś lub na coś przypadkiem nie nadepnąć, bo rzeczy tu były naprawdę różne, jak np. wąż, który jednemu czarodziejowi wypełzywał z buta - od niego Gryfon starał się trzymać z daleka... Zauważył jednak, że wszyscy obecni tu ludzie naprawdę wyglądają jak Wikingowie! Czy to miejsce miało taką moc? Spojrzał na siebie w odbiciu jakiegoś srebrnego talerza. Nie, on wyglądał bardzo normalnie... Kiedy tak stał i gapił się na swoją facjatę, która ani ciut ciut się nie zmieniła, wpadł na niego jakiś wielki, muskularny... hmm, Wiking? Trudno tu użyć jakiegoś innego słowa, patrząc na to, jak ów człowiek wyglądał. Zaczął się na niego wydzierać po norwesku, więc Noah nie rozumiał z tego choćby słówka, ale istotniejsze było to, że nordycki hełm spadł z głowy owego czarodzieja i uderzył Gryfona w ramię. Nie, nie bolało, ale wtedy chłopak zdał sobie sprawę z tego, że to wcale nie jest iluzja - to jest realny stan rzeczy! Zaczął w nim narastać zachwyt. Zobaczył, że jakieś dwie dziewczyny wymieniają się swoimi napojami, a kiedy je wypiły, zamieniły się również efektami. Wtedy zrozumiał...

Ustawił się w kolejce do baru. Trudno powiedzieć, czy była ona długa, bo tłum był tak wielki, że nie wiadomo było kto stoi w kolejce, a kto nie. Nie czekał jednak nie wiadomo ile, a kiedy stanął przed ladą, barman spojrzał na niego ostrym wzrokiem. No tak, Noah wiedział, że był nieletni i nie powinien pić alkoholu, a, na swoje nieszczęście, wcale nie wyglądał starzej, bo był dość drobny. Zawahał się, ale stary barman z wielkimi wąsiskami zaczął go poganiać.
- Emm, no to... - chciał zamówić wodę goździkową, czyli jedyny serwowany tu bezalkoholowy napój, ale ów mężczyzna za barem najwidoczniej odczytał jego intencje (był legilimentem, czy co?) i spojrzał na niego z takim politowaniem, jakby zamierzał zaraz napluć do szklanki, pokazując w ten sposób jakiemuś tam angielskiemu turyście, że mięczak z niego. - ...szklanka Zazdrosnego Lokiego! - Noah nawet nie wiedział, co to dokładnie jest, ale po minie barmana poznał, że to był już o wiele lepszy strzał. Ten zarechotał cicho, ukazując swoje pożółkłe zęby, i przygotował mu napitek. Kiedy Gryfon chwycił szklankę z jadowicie zielonym płynem, tamten tylko patrzył na niego, najwidoczniej czekając, aż chłopak to wypije. Im bliżej nosa Noah podstawiał sobie napitek, tym bardziej miał ochotę go zatkać, ale wytrzymał. Wytrzymał, upił łyk i tak niesamowicie zapiekło go w gardle i na języku, że myślał, że za moment zionie ogniem. Zakrztusił się, na co barman wybuchł śmiechem i wygłosił jakiś monolog po norwesku, zapewne coś na temat tego jakich to gęb Zazdrosny Loki nie wykrzywiał.

Ten jeden łyk wystarczył. Kiedy Noah podniósł rękę, aby wziąć kolejnego, zauważył, że jego wygląd zmienił się całkowicie. Choć nawet nie tyle wygląd był tutaj przedmiotem transmutacji, co jego strój - teraz wyglądał jak prawdziwy nordycki pirat, pływający drakkarami po północnych wodach i będący postrachem nadmorskich osad! A i humor jakoś tak... bardzo mu się poprawił, miał ochotę się śmiać i tańczyć. Wypił następnego łyka, i kolejnego, i jeszcze następnego, a te nie smakowały już wcale aż tak źle! Ludzie unosili puchary w jego kierunku, a on im to odwzajemniał, widać było, że aby zdobyć ich sympatię wystarczyło być... jak oni! Niby proste, ale jednak zadziwiające! Wtem jeden z klientów zawołał coś po norwesku, na co wszyscy wznieśli entuzjastyczne okrzyki - widać było, że coś się dzieje - coś, co czyni wszystkich podekscytowanymi. I cokolwiek to było, Noah chciał wziąć w tym udział! Nie wiedział jeszcze na co się pisze, ale wmieszał się w rozochocony tłum. Był on tak wielki, że w pewnym momencie, chcąc odsunąć się do tyłu, aby zrobić miejsce jakiejś cycatej kobiecie, która przechodziła, oberwał jej ogromnym biustem w twarz i upadł do tyłu, wpadając na kogoś. Na jakąś kobietę. Odwrócił się i spróbował ją przeprosić, oczywiście po angielsku, bo tego ich szeleszczącego języka nie znał, ale znajomość norweskiej mowy chyba nie była konieczna, bo to była...
- N... Nancy? - no, to zdecydowanie była jego starsza siostra, choć i ona wyglądała... jakoś tak... nieco inaczej, niż zwykle. Wyglądała jak... hmm, jak wszyscy tutaj! Może dlatego na początku jej nie poznał, ale nie było wątpliwości, że to była właśnie ona. Niby się ucieszył, niby mógł ją wreszcie zobaczyć i podziękować za prezent, ale z drugiej strony... jakoś tak nie halo. Od razu przypomniała mu się scena z jednej z ulic Nowego Orleanu, na której Puchonka musiała osuszać jego rzygowiny po tym, jak pierwszy raz w życiu napił się alkoholu zbyt mocnego, jak na jego głowę, a przecież w ręku cały czas trzymał szklankę z dopitym ledwie do połowy trunkiem... Nie wiedział, jak jego siostra zareaguje, choć przecież tym razem nic mu nie było, prawda?

@Nancy A. Williams
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyPią 19 Lut - 15:10;

Kompletnie nie spodziewała się tego, że postanowią zorganizować dla niej coś takiego. Jakoś zupełnie nie przyszło jej to na myśl, kiedy wspominała o swojej nowej pracy Eskilowi. Ba, była przekonana, że po prostu przyjął tę informację do wiadomości i tyle, nic więcej. Zresztą, nie oczekiwała, że cokolwiek z tego wyniknie. Cieszyła się, bo faktycznie, na ten moment była to jej wymarzona praca. Ale żeby od razu coś takiego… Dziwne ciepło rozlało się po jej ciele, kiedy patrzyła na kolejne uśmiechnięte w jej stronę twarze. Na Huntera, który tryskał cholernym optymizmem, na Felinusa, który przecież niejednokrotnie tyle dla niej zrobił, na Jose którą kochała i miała świadomość, jak bardzo niekomfortowo musiała się czuć, a jednak tutaj przyszła i na Eskila, gdzie na jego widok naprawdę szczęka opadła jej do samej ziemi i odbiła się od niej kilka razy. Przytuliła każdego z nich, bo oczywiście nie zamierzała nikogo pominąć. Ucałowała policzek Jose, nawet nie wiedząc, jak jeszcze powinna zareagować. Tyle emocji się w niej kotłowało, że żadna myśl nie chciała się ułożyć w logiczna całość. Zadali sobie tyle trudu. Poczuła, jak gdzieś pod powiekami pojawia się jej jedna łza. Zaczęła zawzięcie mrugać, aby czym prędzej ją odgonić. Kiedy jednak to za bardzo jej nie wychodziło, bo ta uparta łza jakby przewędrowała też do drugiego oka, pochyliła się pod pretekstem poszukiwania czegoś w torbie. Dyskretnie otarła jedno jak i drugie oko, po czym wyprostowała się z lekko niezadowolonym wyrazem twarzy.
– Jesteście głupkami – stwierdziła w końcu, nieco naburmuszonym tonem. Zapewne wszyscy tutaj zebrani znali ją na tyle, aby wiedzieć, że w jej ustach brzmiało to niemal jak „Kocham was wszystkich!” Nie lubiła niespodzianek z jednego prostego względu; nie lubiła o czymś nie wiedzieć. A teraz wyszło na to, że nie wiedziała o tym, co szykują. I jak bardzo musiało im na niej zależeć, że uznali iż dobrym pomysłem będzie zorganizowanie czegoś podobnego. Rozglądała się po nich, chociaż ciężko było przebić samozadowolenie jakie spozierało z dziwnie męskiej, nie jak zwykle lekko dziecięcej, twarzy Eskila.
Nie ma opcji, nie będziecie za mnie płacić! – od razu zaprotestowała słysząc jego słowa. Jeszcze tego brakowało, żeby wydawali na nią kasę… No chyba było już na to za późno, bo Eskil wystartował w jej kierunku z notesem. Zaskoczona wzięła go w dłonie i parsknęła śmiechem widząc zdjęcie Pokraki przyklejone do pierwszej krtki. – Mam nadzieję, że użyłeś zaklęcia trwałego przylepca – zaśmiała się by po chwili ponownie uściskać chłopaka (Merlinie, on naprawdę był dziwnie większy!) i ucałować jego (szorstki!) policzek. Usiadła na miejscu, które wskazał jej Felinus, by ścisnąć po chwili jego dłoń z szerokim uśmiechem na ustach.
Faktycznie ponownie sięgnęła do swojej torebki i wyjęła aparat z kpiną czającą się na jej twarzy. – Miałam robić zdjęcia podczas wywiadu – ponownie parsknęła śmiechem, zerkając na Huntera, który w tym celu ją tutaj zaprosił. A raczej zagroził, że nie ma wyjścia i musi tutaj przyjść… Nie potrafiła zachowywać się normalnie, tak jak ona. Jakoś tak była dogłębnie poruszona tym, co dla niej zrobili. Ponownie mruknęła pod nosem jakieś mało zrozumiałe słowa, kiedy podawała aparat w ręce Krukonki. Brzmiały one mniej więcej jak paskudne obelgi skierowane w stronę całej czwórki. Dziwny sposób na okazywanie miłości...
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptySob 20 Lut - 11:39;

Pomysł zorganizowania imprezy dla Robin od samego początku mu się spodobał, chociaż nie napisał tego wprost Eskilowi, kiedy ten poinformował go o tym w liście. Tak naprawdę każda okazja jest dobra, aby dobrze się bawić, ale rzeczywiście zdobycie nowej pracy przez Doppler trzeba było należycie świętować. W końcu nie codziennie przyjaciółka dostaje posadę w Proroku. A nieformalne spotkanie w barze bardzo mu odpowiadało, chociaż jeszcze nie wiedział jak będą z Eskilem zachowywać się względem siebie, po tym wszystkim co się między nimi stało.
Ale tego wieczora najważniejsza była Robin, która jak tylko weszła i usłyszała powitalny okrzyk, wiedziała, że żadnego wywiadu z miotlarzem nie będzie. Ale oczywiście nie mógł darować sobie komentarza z przytykiem, że dała się wkręcić, a także wydać Clearwatera, że to był jego pomysł. Wywrócił oczami - już po raz kolejny w ciągu zaledwie pół godziny - na słowa młodszego Ślizgona, po czym przytulił Robin, kiedy przyszła jego kolej.
- Nie zbłaźnij się tam - mruknął do niej, tuż przy jej uchu, po czym trącił czubkiem nosa skrawek jej szyi, aby po chwili wyprostować się i posłać jej zawadiacki uśmiech. - Właśnie, że będziemy za Ciebie płacić, dopóki nie będziesz spać na forsie, jako sławna dziennikarka, bo wtedy to Ty będziesz musiała stawiać. - oznajmił rozbawiony, zasiadając z powrotem na swoje miejsce i obserwując reakcje dziewczyny na fotografię kameleona Eskila, na co Dearowi wpadł do głowy pewien pomysł. Zamierzał go zrealizować w najbliższym czasie.
- Miałem rację, że zrobisz dla mnie wszystko... - odparł na słowa Robin, po tym jak znowu wspomniała o wywiadzie, do którego nie doszło i nie dojdzie. I na pewno jej nie groził! Nic z tych rzeczy - zwyczajnie ją poprosił. Z własnej nieprzymuszonej woli postanowiła mu pomóc, wiedząc, że może to być złe dla jej kariery, co Hunter doceniał, bo to by oznaczało, że jest w stanie dla niego coś poświęcić, a to już bardzo dużo. Po chwili uniósł więc swój napój i czekając aż wszyscy zrobią to samo, odwrócił głowę w kierunku Doppler. - To za naszą Robertę, której udało się wejść do dziennikarskiej branży... - złośliwy uśmieszek w stronę Robin - Żeby dostawała same ciekawe zlecenia, mogła pisać o czym chce pisać i żeby było o niej głośno w przyszłości - dodał po chwili, wracając spojrzeniem do wszystkich i ostatecznie stukając się każdy z każdym szklanką.
Kiedy aparat Ślizgonki wpadł w ręce Jose, Hunter uznał, że dziewczyna też zapewne chce mieć pamiątke w postaci zdjęcia, więc kiedy tylko migawka pstryknęła, poderwał się z miejsca, znajdując się w momencie przy ślicznej Krukonce, by odebrać od niej sprzęt.
- Dobra, teraz ja Wam zrobie - uznał, skinąwszy dziewczynie, aby zajęła jego miejsce. Kiedy już wszystko było uwiecznione, przyszedł czas, aby zacząć się bawić. - Wziąłeś tą talię do Barona? - zwrócił się do Eskila, sięgając po swojego drinka i upijając z jego łyka. Jeśli mu podał, zaczął tasować karty, a po chwili spytał, kto ma ochotę na rozgrywkę. Zerknął na Robin, obok której siedział i cieszył się w duchu, że jest mu dane uczestniczyć w tej imprezie. Oczywiście nadal nie mógł przyzwyczaić się do jednoczesnej obecności i jej i Eskila w jednym miejscu i w jednym czasie, ale na szczęście chłopak siedział na drugim końcu stolika, przez co nic go nie rozpraszało. A zresztą miał wrażenie, że odkąd nie mieszkali razem, powoli przechodził już do normalności z tym, że ich romans to była chwila słabości... Bardzo przyjemna, ale jednak tymczasowa słabość.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptySob 20 Lut - 21:38;

Struktury, które to budował w relacjach z innymi, mogły być dziwne, ale koniec końców polegały przede wszystkim na zaufaniu.
Może nie znał do końca Eskila. Może z Hunterem nie trzymał jako tako sztamy, jako iż nie miał z nim do czynienia zbyt często. Jose miał okazję spotkać jedynie na lekcji, którą to prowadziła Dear. Wbrew pozorom, nawet jeżeli znał Doppler, zbyt wiele o niej nie wiedział. Nie wiedział nic na temat tego, co się dzieje w jej życiu, a jednak chciał je jakoś umilić. Zyskanie pracy to przecież dobra rzecz, naznaczająca kolejną ścieżkę, którą to może, ale nie musi się kierować. Zresztą, gdy sam otrzymał posadę mistrza mopowania podłogi na szpitalnych oddziałach, jakoś nie otrzymywał oklasków. Może chciał tak naprawdę zrekompensować to, czego sam nie mógł zaznać - spoglądając na dziewczynę tak, jakby miał do czynienia z samym sobą parę lat temu. Takie podejście mogło go sprowadzić na samo dno, ale niespecjalnie się tym przejmował; nie chciał się tym przejmować, kiedy to poprawił białą koszulę, a kiedy to w torbie miał jeszcze parę rzeczy, parę pakunków, jakie to czekały na to, aż zetkną się ponownie ze światłem dziennym. No, może nie do końca, wszak obecne światło, panujące w pubie, nie było do końca naturalne, niemniej jednak nadal - pozwoliłoby to określić, z czym Ślizgonka będzie miała dzisiaj do czynienia.
Jakoby błądząc tym samym po labiryncie, wszak noc jest najciemniejsza przed świtem.
- Wiem - i pamiętam. - przytaknął na słowa Krukonki, która to się znajdowała tuż nieopodal, wszak zdołał sobie dość szybko i łatwo połączyć fakty; samemu jednak utrzymując należyty dystans. Kojarzył, ale nie znał. Może nie podchodził do niej jak kompletnie do obcego człowieka, ale z tej całej czwórki znał ją przecież najmniej. Szczątkowa wymiana zdań, jakoby przejawiająca się w odmętach posiadanej pamięci, zdawała się mieć pewne podwaliny, ale koniec końców nie zdołał ujrzeć niczego więcej; czekoladowe oczy zwróciły się natomiast ku osobie celebrującej, która to natychmiast chciała wdać się w dyskusję. I posłał jej krótki, aczkolwiek widoczny uśmiech, kiedy to Robin otrzymała od Clearwatera magiczny dziennik. Doskonale pamiętał, że Julia również uraczyła go podobnym prezentem, niemniej jednak coś mało z niego korzystał. Ostatnio trochę więcej, wszak myślał nad nowym eliksirem, niemniej jednak myśli ciągle znajdowały się pod kopułą jego czaszki, symfonicznie współpracując i podsuwając mu to coraz nowe pomysły, ale bez jakiegokolwiek ujścia.
- Ode mnie coś skromnego, ale mam nadzieję, że się spodoba. - powiedziawszy, wyjął z torby również niezapakowany podarek, wręczając dziewczynie tym samym zarówno bransoletkę z runą Algiz, którą to sobie cenił, jak również szalik Gleipnirson, który to może był gruby, ale za to ciepły i magiczny. W barwach domu, oczywiście; nie widział sensu raczyć dziennikarki innymi kolorami, w związku z czym włóczka, z jakiej to została stworzona ta część garderoby, przeplatała się samoistnie z zielonym i szarym. - Bransoletka, która to chroni przed śniegiem. Wybrałem tą z wyrytym Algiz, jako że jest to jedna z najsilniejszych run ochronnych. - puścił jej mimowolnie oczko, by tym samym przyjęła ten drobny podarek. Co jak co, ale z magiczną ochroną run miał już wcześniej do czynienia, w związku z czym nie chciał jakoś specjalnie powątpiewać w ich rzeczywiste działanie. Zresztą, na łopatce nadal znajdowała się taka sama, która to delikatnie podsycała jego zdolności uzdrowicielskie. Tym samym założył Robin szalik, by przekonała się o jego właściwościach - oczywiście z należytą dozą ostrożności. - No i szalik Gleipnirson. Nigdy się nie rozwiązuje samoistnie i znajduje się na szyi, dopóki tego chcesz. - powiedział prosto, zanim to nie udał się na własne miejsce przy stoliku, nalewając tym samym sobie bezalkoholową wersję jakiegoś lżejszego trunku, który to miał zostać wzniesiony w toaście. Może nie uczestniczył bezpośrednio w zabawie, ale swoje pobudki do tego, by nie przepadać za procentami jednak posiadał. I nie zamierzał z nich tak łatwo rezygnować, w związku z czym mógł zostać uznanym za sztywniaka, ale jakoś niespecjalnie go to interesowało.
- Głośno w pozytywnym tego słowa znaczeniu. - naznaczył, słysząc mowę Huntera, która to jednak nakazała mu skorygować pewne rzeczy; co jak co, afery nie są zbyt ciekawe w życiu dziennikarzy, a wyciąganie problemów życia prywatnego jeszcze bardziej, w związku z czym liczył na to, iż jej rozgłos będzie polegał na dobrych jakościowo artykułach. A nie na dramatach, które to mogą przyczynić się do odkrycia pewnych sekretów z tego, co się dzieje wokół niej dookoła. Różni ludzie chodzą, różnych zemst oczekują. Niektórzy, poprzez ten zawód, musieli złożyć w ofierze własne ciało - i to dosłownie. Wystarczy jeden nieprawidłowy krok, by zmagać się z jego skutkami w dość nieprzyjemnym znaczeniu. Brzęk szkła wówczas wskazał na wspólną zgodę.
Pozwolił zrobić sobie zdjęcie - stając w grupce, trochę oddalony od reszty, nie zamierzał jednak pozwolić na to, by Jose czuła się jakkolwiek osamotniona. Tym samym, za zgodą oczywiście reszty, również wziął aparat analogowy w dłoń, by tym samym tej charakterystycznej trójce zrobić zdjęcie. Niespecjalnie przepadał za tego typu pamiątkami, ale koniec końców... czy to nie było tak, iż nie miał w ogóle zdjęć z jakichkolwiek okresów własnego życia? Nie miał, no właśnie. Powinien pewne rzeczy bardziej urzeczywistniać, aniżeli poddawać je zwyczajnemu zanegowaniu.
I z powrotem usiadł, choć podniósł brwi na słowa "talia do Barona". Oho, czyżby zapowiadał się równie ciekawy wieczór? Sam nie wiedział, przypominając sobie odegrane w przeszłości tego typu rozgrywki.
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyNie 21 Lut - 21:59;

Kostka: 2

Miejsca takie jak Norwegia sprawiały, że zapominała o swojej niechęci do zimy. W tak wyjątkowych okolicznościach przyrody ciężko było marudzić na zalegający dookoła śnieg. W Szkocji omijała zaspy szerokim łukiem, ale na kole podbiegunowym mogła rzucić się w biały puch z uśmiechem na twarzy i wytarzać się w nim aż całe ciało zacznie drżeć zimna, a na policzkach pojawią się rumieńce. Mrozy zamiast niezadowolonych westchnień wzbudzały zachwyt, kiedy rysowały na szybach nieregularne wzory. Wszystko było tu inne, a ona chciała chłonąć tę inność wszystkimi zmysłami.
Poza podziwianiem przyrody miała też inne zajęcia. Za punkt honoru wzięła sobie odwiedzenie wszystkich lokalnych knajpek i degustację regionalnych potraw i napitków. Zazwyczaj wyciągała ze sobą w takie miejsca znajomych, ale tego wieczora wszyscy byli albo zajęci, albo zmęczeni, albo na randkach, dlatego Williams postanowiła pójść sama. Podejrzewała, że w pubie o tej porze będzie cała masa ludzi i jeśli jakimś cudem nie spotka nikogo znajomego, to przecież będzie mogła zapoznać się z kimś nowym, żaden problem, ile to razy była w podobnej sytuacji? Była duszą towarzystwa i nie zamierzała siedzieć w samotności.
Weszła do knajpki, szybko zamykając za sobą drzwi. O tej porze było już naprawdę zimno, dłonie jej skostniały, policzki poczerwieniały, a ciało jeszcze się trochę trzęsło, zanim dotarło do niej ciepło tłocznego pomieszczenia. Na miejscu było dosyć duszno, a opary alkoholowe aż szczypały w oczy. Klimat tego miejsca robił niesamowite wrażenie, wszyscy goście mieli na sobie wikingowe atrybuty, brody, hełmy z rogami, zaplecione włosy, a wystrój był tak dopracowany, że można było poczuć się niczym podróżnik w czasie. Stała tak dłuższą chwilę w bezruchu, podziwiając wszystko dookoła, kiedy zaczepił ją ogromny wiking, z tacą pełną trunków! Nie odmówiła powitalnego napitku i już chwilę później przeciskała się przez tłum w poszukiwaniu wolnego miejsca i znajomych twarzy. Ktoś ją szturchnął, przez co niemal wylała zawartość kufla, dlatego na wszelki wypadek trochę wypiła, żeby nie uronić ani kropli. Miód rozlał się po jej wnętrzu, wywołując uczucie przyjemnego ciepła, a do niej momentalnie wróciły wspomnienia z zeszłego roku. Grzany miód był smakiem jej urodzin spędzonych w rozlewni miodu Os z Wimbourne, smakiem słodko-gorzkim, bo mimo że był to bardzo szczęśliwy dzień, pełen radości i śmiechu, to był jednocześnie ostatnim, w którym widziała swojego przyjaciela. O Lyallu słuch zaginął niedługo później.
Tak się skupiła na tym wspomnieniu, że nawet nie zauważyła, że na jej głowie zmaterializowała się opaska z piórami, a włosy zaplotły się w warkoczyki. Dopiero odgarniając za ucho jeden z loków opadających na twarz, zauważyła, że coś jest nie tak. Cóż, przynajmniej wyjaśniło się, dlaczego wszyscy goście wyglądali podobnie! Nie miała jednak czasu na dokładniejsze zbadanie swojej nowej fryzury, bo znowu ktoś ją potrącił, przez co kilka kropel miodu wylało się na ziemię. I pewnie mogłoby ją to zirytować, gdyby nie fakt, że bardzo dobrze znała tego kogoś.
- Noah! - Krzyknęła radośnie i porwała brata w ramiona, jak zwykle ściskając go odrobinę za mocno. - Powinieneś dostać po głowie, za to, że przyjechałeś i się nie przywitałeś! - Powiedziała z lekkim wyrzutem kiedy w końcu go puściła. W przeciwieństwie do Gryfona, w ogóle nie myślała teraz o tym co zaszło w Nowym Orleanie (przynajmniej na razie). Jedyne co czuła to radość z tego niespodziewanego spotkania. - Z kim przyszedłeś? - Zapytała, rozglądając się dookoła, nie biorąc w ogóle pod uwagę możliwości, że Noah mógł przyjść tutaj sam. Bo i w jakim celu?

@Noah P. Williams
Powrót do góry Go down


Josefina 'Jose' Tillman
Josefina 'Jose' Tillman

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 171
C. szczególne : duże oczy, mocno zarysowane kości policzkowe, gęste i długie włosy oraz blizna na wewnętrznej stronie lewego nadgarstka
Galeony : 49
  Liczba postów : 50
https://www.czarodzieje.org/t19939-josefina-jose-tillman#611082
https://www.czarodzieje.org/t19943-jose#611377
https://www.czarodzieje.org/t19940-josefina-jose-tillman#611109
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyPon 22 Lut - 14:38;

Może gdyby większą wagę przywiązywała do tego, co myślą o niej inni, wówczas przejęłaby się licznymi spojrzeniami, które ściągnął na nich Eskil swoim dość dziecinnym zachowaniem, jednak zamiast tego po prostu je zignorowała, bardziej zaciekawiona postacią chłopaka, a raczej mężczyzny, który nie pasował wyglądem ani do postawy, jaką prezentował ani do reszty towarzystwa, bo ta zdawała się być dużo młodsza.
Niebieskie ślepia Jose mimowolnie powiększyły się, kiedy z ust blondyna padło pytanie. Następnie zmrużyła oczy, dając sobie chwilę na zastanowienie, w której ocenie poddawała sposób w jaki patrzył, jego uśmiech, widoczny zarost, delikatne zmarszczki w okolicy oczu.
- Minimum dwadzieścia siedem - wydała werdykt, wyciągając przed siebie dłonie, smukłe palce ułożyła na blacie stolika, uderzając o niego rytmicznie. Słysząc odpowiedź Felinusa posłała mu delikatny, aczkolwiek wyraźny uśmiech, nie wdając się w głębszą polemikę na temat ich znajomości, która zwyczajnie wpierw ograniczała się do bycia w grupie z innymi uczniami podczas lekcji, a teraz, jakby powtarzając poprzedni scenariusz - ponownie byli w jednej grupie, w której na szczęście znała chociaż jedną osobę, dzięki czemu czuła się pewniej.
Po chwili cała uwaga blondynki skupiła się na przyjaciółce, która mimo wyraźnego sprzeciwu tak naprawdę cieszyła się z niespodzianki. Widok uradowanej Robin, ale również jakby wzruszonej sprawiał, że i ona miała znacznie lepszy humor. Idąc za przykładem całej reszty, podsunęła Ślizgonce niewielki podarunek, którym było mugolskie wieczne piór ze złoto - zielonymi zdobieniami i tuszem, który widoczny był dopiero, gdy zapisaną kartkę uniosło się nad ogniem. Nie był to zbyt wysublimowany prezent, jednak Jose pamiętała, że jego ojciec dostał podobne nim stworzył z ich małej redakcji potęgę - miała nadzieję, że dzięki temu Robin również spotka podobny scenariusz. Robisz się sentymentalna Tillman prychnęła w duchu i zanim zdążyła zastanowić się nad tymi słowami rozdane zostały role; chwyciła aparat w dłonie, robiąc kilka zdjęć, wyraźnie zadowolona, że sama nie musi stawać przed obiektywem, jednak szczęście Krukonki nie trwało długo. - Ale nie nadaje się do zdjęć - jęknęła, ostatecznie pod naporem spojrzenia Huntera oddając aparat, który zaczął wędrować z rąk do rąk.
- Czego talię? - zapytała ściągający brwi, kiedy ponownie zajęli swoje miejsce, a w dłoniach każdego znalazł się drink. Sama raczej stroniła od alkoholu, jednak by nie urazić innych, gdy toast został wzniesiony upiła niewielki łyk kolorowego napoju, który nie był wcale taki okropny, lekko szczypiąc w koniuszek języka. - O co tu chodzi? - kolejne pytanie padło spomiędzy jej różowych ust, natomiast głos dziewczyny brzmiał na ożywiony.

Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyPon 22 Lut - 17:58;

Na moment zgłupiał widząc kryształową łzę uciekającą z jej rzęs, ale kiedy upewnił się, że nikt "nie zwrócił na to uwagi" (bądź udawał, że tego nie było) to uznał, że to okay, objaw wzruszenia, można się cieszyć, udawać, że absolutnie nie przejmuje się tym zbyt ciepłym w jego mniemaniu przytuleniem między Hunterem a Robin bo chwilę później to Eskil dostał buziaka i to było już naprawdę miłe, przestał myśleć o rzeczach niewskazanych w takiej chwili. - Okay, niech to będzie ta wiekopomna chwila, ale zgadzam się z Hunterem, nie zostawiasz tu nawet sykla. - wzniósł oczy ku niebu jakby właśnie dokonał się cud nad cudami, a tak naprawdę w ogóle nie patrzył na chłopaka, woląc gapić się na zebranych (choć wzrok Felinusa wydawał się zbyt bystry jak na te okoliczności, mógłby trochę popić aby nie wyglądać tak przenikliwie, co nie?), a nawet na Jose, która dała mu jedenaście lat więcej niż w rzeczywistości to skwitował śmiechem lecz niczym więcej - ktoś inny musi jej to powiedzieć. Zapewnił też Robin, że zdjęcia Pokraki nie da się tak łatwo zdjąć. Nagle wszystkim buzie się nie zamykały, przeskakiwał więc wzrokiem to z Robin na Felinusa, na Jose, unikał wzroku Huntera, potem znowu na Felinusa i prezenty, które dziewczyna dostała (oczywiście, że bardziej wypasione niż jakiś tam dziennik), a w takcie ich wręczania sięgnął po drinka i upił łyk, pamiętając, aby nie pić duszkiem bo miał słabą głowę o czym nikt nie wiedział. Niechcący zerknął na Huntera wznoszącego toast i zmrużył powieki słysząc prawdziwe imię Robin - czy aby ma zgodę, by je zdradzać?! Nie miał pojęcia, ale najwyraźniej dużo o niej wiedział. Eh. I po co na niego patrzył? Upijając łyk toastowy i wołając przy tym "za naszą dziennikarkę" oczywiście musiał się zakrztusić kiedy jego wzrok nieumyślnie prześlizgnął się po Dearze. Odstawił szklankę i odchrząknął kilka razy, bo zaraz flesz aparatu błyskał jak szalony, a on pojawiał się na każdym zdjęciu. Pociągnął Felinusa bliżej kiedy ten miał pozować i go tak chwilę trzymał dopóki ten nie przejął aparatu. Szkoda, że Robin musi siedzieć tak daleko, nie będzie jak miał jej szturchać czy zaczepiać, ale może to dobrze? Może warto zaprzestać doszukiwać się w ich zachowaniu objawów zażyłości. Wyciągnął talię kart i podał Hunterowi poprzez położenie ich na stoliku i przesunięciu w jego stronę. - Wszyscy się nadają do zdjęć, Jose. Dobra, mi się nie chce tłumaczyć na czym to polega, może Felek niech cię wprowadzi, a ja sugeruję grę za galeony-ale-bez-przesady. - usadowił się wygodniej na futrze i oparł swoje wielkie dorosłe łapska o blat stołu. - Ej, Robin, czuje się urażony. Nie skomentowałaś mojego wyglądu, a ja tak się starałem! Jose myśli, że mam trzydzieści lat. - wyszczerzył się tak niedorośle, ale też niejako domagał się atencji Ślizgonki.
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Pub "Valhalla"  QzgSDG8




Gracz




Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  EmptyNie 7 Mar - 21:54;

Pomimo lekkich obaw Noah'ego, Nancy zdecydowanie ucieszyła się na jego widok, choć, zapewne, w pierwszej chwili i ona go nie poznała. Rzuciła się na niego, obejmując go mocno, co i Gryfon odwzajemnił po chwili konsternacji. Roześmiał się radośnie, a na jego twarzy wymalowała się ulga.
- Nooo, właściwie to przyjechałem dopiero dzisiaj... - odpowiedział Puchonce zgodnie z prawdą. - Ledwo udało mi się przekonać mamę, żeby mi pozwoliła, przedwczoraj dopiero odstawiłem eliksir pieprzowy, czasem mnie jeszcze boli gardło, ale nie mogłem sobie odpuścić... - to też była prawda. Noah w życiu nie przepuściłby zagranicznej wycieczki, a gdyby jakieś tam przeziębienie miało go zatrzymać, nie przebolałby tego przez naprawdę długi czas. - Ale ogólnie czuję się dobrze, spoko! - dodał szybko, przewidując wybuch troski ze strony Nancy. - A co u ciebie, siostra? Jak się bawisz? Poznałaś już jakiegoś przystojnego wikinga? - rozejrzał się dookoła. Jego i Nancy otaczali groźnie wyglądający mężczyźni w grubych futrach, z wielkimi i gęstymi brodami, ale wszyscy byli chyba nieco za starzy dla Nancy...
- Emmm... - zawahał się przez chwilę. Do takich miejsc na ogół nie przychodzi się samemu, chyba, że coś z jest z nami dość mocno nie tak, jakiś alkoholizm czy coś... Nie miał za bardzo ochoty, żeby siostra pomyślała, że i z nim jest coś nie tak, no ale w tej kwestii nie miał za bardzo pola do manewru... - Z nikim. Usłyszałem, że to miejsce wywołuje dość ciekawe efekty, no wiesz... to wszystko, co tutaj się dzieje po wypiciu tego świństwa. Myślałem, że to iluzja i chciałem to sprawdzić, ale przyszedłem tu i okazało się, że to wcale nie jest iluzja... A ty? Przyprowadziłaś tu kogoś?

Podekscytowany tłum mężczyzn za nimi sprawiał, że Noah i Nancy musieli rozmawiać ze sobą bardzo głośno, żeby się jakkolwiek móc usłyszeć. Gryfon w końcu przerwał, aż podskakując ze strachu, kiedy tuż obok niego przeleciał strumień światła, których nagle pojawiło się kilkanaście z obu stron. Odskoczył, trzymając swoją siostrę za ramię, ale chwilę później zorientował się, co się właśnie dzieje: owi mężczyźni podzielili się na dwie grupy i rozpoczęli zawody w przyciąganiu do siebie wielkiego, co najmniej pięciotonowego kamienia, w który najwidoczniej ktoś coś przetransmutował, bo nie było go tu wcześniej. Każdy z nich trzymał w ręku swoją różdżkę, której to używali do ciągnięcia kamienia w swoją stronę. Ożywiony tłum zaczął im kibicować, a barman zaczął przyjmować zakłady.
- Ja tam bym się założył, że oni prędzej ten kamień rozerwą na drobne kawałeczki, niż dadzą radę przyciągnąć go do siebie choćby na centymetr... - skomentował całą tę ich zabawę Noah.

@Nancy A. Williams
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pub "Valhalla"  QzgSDG8








Pub "Valhalla"  Empty


PisaniePub "Valhalla"  Empty Re: Pub "Valhalla"   Pub "Valhalla"  Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pub "Valhalla"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pub "Valhalla"  JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Norwegia
 :: 
Miasteczko
-