Stolica województwa lubelskiego, która zachęca turystów swoją historią poprzez muzea, zabytki, tradycyjne smaki oraz legendy ukryte w uliczkach, zaułkach i murach kamienic. Czarodzieje również znajdą tu coś dla siebie, jeśli tylko wiedzą, gdzie szukać...
Jewgienij Ilja Krawczyk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187 cm
C. szczególne : Obojętny wyraz twarzy, bladość, zimne spojrzenie, piegi, rude włosy i zarost, wschodni akcent.
Okres świąteczny i noworoczny powoli dobiegał końca, ale rodzina Krawczyków nie spieszyła się z powrotem do Londynu. A przynajmniej tak było w jego przypadku. Święta u dziadków miały w sobie jakiś inny wymiar magii. I wcale nie chodziło tu o jedzenie, choć nikt nie robił tak dobrych pierogów z kapustą i grzybami jak stara babcia Krawczyk. Tu chyba po prostu chodziło o to, że ten czas spędzał w Polsce, która byłą w końcu jego ojczyzną. Mógł mieszkać w Anglii czy gdziekolwiek, ale żaden kraj nie mógł się równać z krajem ojczystym. Siedział w salonie, w domu dziadków, i grał na pianinie melodię jednej ze świątecznych piosenek. Dziadkowie i rodzice zajmowali się czymś na piętrze, starsze rodzeństwo udało się w odwiedziny do znajomych z dawnej szkoły, a reszta obecnych zajęła się swoimi sprawami. Jutro najpewniej będą wracać do Londynu, więc miał ostatni dzień na chłonięcie tej atmosfery. Chyba nawet trochę za bardzo dał się jej ponieść. No ale - taka okazja nie zdarzała się często. Zaczynał właśnie grać kolejną piosenkę, gdy usłyszał, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Nie odrywając palców od klawiszy zerknął w bok, gdzie zauważył siostrę. - Nieładnie jest tak się skradać - powiedział rozbawiony.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Zawsze uwielbiała ten świąteczny czas. To były dni, które spędzała z rodziną i tak naprawdę nic poza tym nie miało znaczenia. Chociaż w tym roku, będąc w zamku nie czuła tej jedynej w swoim rodzaju atmosfery, to przyjeżdżając do Polski do dziadków - już tak. I bardzo była z tego powodu zadowolona. Jedyny mini w tym wszystkim był taki, że ten czas mijał po prostu zbyt szybko, jak zresztą zawsze działo się z tym, co chciałoby się, aby trwało znacznie dłużej. Nie zamartwiała się tym jednak, bo i nie było sensu. Zamiast tego korzystała, że rodzina jest w jednym miejscu i cieszyła się każdą tą chwilą, bo zebrać ich razem naprawdę nie było łatwym zadaniem. Szła właśnie do kuchni po coś do przekąszenia, bo choć nie mogła narzekać na głód odkąd przekroczyła próg domu, to przecież wiadomo, że na kawałek ciasta zawsze znajdzie się miejsce. W korytarzu dotarł do niej delikatny dźwięk pianina. Nawet nas tym nie myśląc, skręciła do salonu, odkładając tym samym wycieczkę do kuchni na później. Szła powoli, stąpając tak cicho, jak tylko się dało aby nie narobić hałasu i nie zakłócić melodii, a jednak... - No przecież się nie skradam! - zaprzeczyła gwałtownie, unosząc w górę ręce, jakby chciała powiedzieć, że co złego to nie ona. Tyle że szybko zdała sobie sprawę z tego, że dokładnie to robiła. - Dobra, może i tak. Ale to tylko dlatego, że nie chciałam cię rozproszyć - przyznała szczerze, wchodząc dalej do pokoju i przysiadając na poręczy fotela znajdującego się obok pianina. - Dawno nie słyszałam jak grasz - westchnęła, obserwując palce brata skaczące po klawiszach.
Jewgienij Ilja Krawczyk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187 cm
C. szczególne : Obojętny wyraz twarzy, bladość, zimne spojrzenie, piegi, rude włosy i zarost, wschodni akcent.
Żenia również był zdania, że święta spędzone u dziadków w Polsce nie mają sobie równych. Właśnie ze względu na to, że nareszcie mogli się spotkać całą rodziną, co, biorąc pod uwagę liczebność Krawczyków, wcale nie było takie łatwe. Obecność bliskich, polskie potrawy, ojczysty język - to wszystko sprawiało, że dla niego święta spędzone w Lublinie były o wiele bardziej wartościowe i niezwykłe niż te, które spędzał w Londynie. Trochę żałował, że niedługo ten niezwykły czas dobiegnie końca, ale najważniejsze, że w ogóle mieli okazję takiego wspólnego świętowania, czyż nie? Grając porządkował wszystkie swoje myśli, odczucia i wrażenia z całego dnia. Nie lubił, gdy targały nim jakiekolwiek odczucia, więc potrzebował takiej chwili wyciszenia. Jeszcze zanim siostra pojawiła się w salonie, zdążył już wszystko sobie poukładać i zaplanować, więc jej wejście do pomieszczenia w niczym mu nie przeszkodziło. Nie przerywał jednak grania, choć zaczął grać coś spokojniejszego i cichszego, przy czym mogli swobodnie rozmawiać. - Spokojnie, nie tak łatwo wytrącić mnie z równowagi - odpowiedział z delikatnym uśmiechem. Słyszał, że podchodzi bliżej, ale nie patrzył w tamtą stronę, nie odrywając spojrzenia od instrumentu i nut. - Pewnie dlatego, że robię to raczej od święta. Choć ostatnio zdarza mi się to o wiele częściej niż normalnie - dodał, sam nieco zdziwiony tym faktem. Kiedyś grywał tylko na potrzeby poezji śpiewanej, a teraz zdarzało mu się to również bez takiej okazji. - Olu, pozwól, że cię o coś zapytam, bo doszły do mnie ciekawe pogłoski - powiedział powoli, zerkając kątem oka na młodsza siostrę. Może nie dostanie mu się za taki temat. - Kiedy oficjalnie przedstawisz nam szwagra? - zapytał po chwili, uśmiechając się wymownie do Olki.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Kąciki jej ust również powędrowały nieco w górę, kiedy usłyszała odpowiedź brata. To, że nie tak łatwo było wyprowadzić go z równowagi, wiedziała. Miał w końcu czwórkę młodszego rodzeństwa (piątkę, jeśli liczyć siostrę bliźniaczkę młodszą o kilka minut), które nie raz dawało popalić, a mimo to Ola nie pamiętała, aby kiedykolwiek dał się ponieść emocjom. Zawsze zachowywał spokój, przynajmniej zewnętrznie, bo co się działo w jego głowie, to nie potrafiła powiedzieć. - To chyba dobrze? Czy nie? - spytała niepewnie i przechyliła głowę, spoglądając cały czas na brata. Może nigdy tego nie mówiła ani nie pokazywała, ale zawsze mu trochę zazdrościła, że umiał grać na pianinie. Wiedziała, że nie byłoby problemem, gdyby poprosiła go, aby ją trochę poduczył, ale jakoś tak... nie doszło to do skutku. Wciąż nic nie stało na przeszkodzie, żeby rozpocząć muzyczną przygodę i trzymała się myśli, że pewnego dnia w końcu się to stanie. Ale jeszcze nie dzisiaj. - O nie, nawet nie zaczynaj tak rozmowy. To nie wróży nic dobrego - stwierdziła, kręcąc głową na boki i z obawą wymalowaną na twarzy zerkając na brata. Mimowolnie się spięła, a cała ta świąteczno-leniwa atmosfera nagle gdzieś uciekła. Minęła chyba cała wieczność, kiedy w końcu usłyszała pytanie. I chociaż w duchu odetchnęła z ulgą, bo spodziewała się czegoś gorszego, problemów, to jednak wybałuszyła oczy i przez chwilę z rozchylonymi ustami wpatrywała się prosto w Jewgienija. - Ja... Nie w- może... Eee - odezwała się, ale widząc, że nie wyszło z tego nic sensownego, szybko wstała z fotela i skierowała się w stronę kuchni. Przecież tak naprawdę to właśnie do niej szła, a do salonu zajrzała zwabiona dźwiękami pianina. - Chcesz może makowca? Babcia robi najpyszniejsze ciasta na świecie, nie mogę się nimi najeść, zawsze mi za mało, też tak masz? O, może jeszcze zrobię herbaty? - zawołała, będąc już przy wejściu do znajdującej się tuż obok salonu kuchni. Doskonale wiedziała, że ta taktyczna zmiana tematu nic nie da, a brat i tak powróci do zadanego pytania, ale przynajmniej mogła zyskać chwilę na złapanie oddechu, starając się przy tym nie wybuchnąć śmiechem. Nie była jeszcze do końca pewna, co odpowie, ale wcale nie była przerażona tą sytuacją, wbrew temu co mógł pomyśleć sobie Jewgienij. Naprawdę chciało jej się śmiać.
Jewgienij Ilja Krawczyk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187 cm
C. szczególne : Obojętny wyraz twarzy, bladość, zimne spojrzenie, piegi, rude włosy i zarost, wschodni akcent.
Zachowanie spokoju prawie nigdy nie było dla niego trudne, wręcz przeciwnie - panowanie nad emocjami było dla niego czymś naturalnym, pożądanym, co przychodziło mu bez większego wysiłku. Uczucia i emocje od zawsze były dla niego mniej istotne, więc starał się spychać je na dalszy plan, na pierwszym miejscu stawiając badanie i obserwowanie rzeczywistości, wychwytywanie ukrytych schematów, pogłębianie i zdobywanie wiedzy. Tłumienie własnych uczuć tak bardzo weszło mu w nawyk, że z czasem emocje straciły na swojej intensywności, dzięki czemu z łatwością mógł nad nimi panować. Może nie było to zdrowe, ale ułatwiało życie. Oczywiście - nie zawsze udawało mu się zapanować nad tymi silniejszymi odczuciami, w skutek czego zdarzało się, iż na jego twarzy można było dostrzec przejawy jakichś głęboko przeżywanych emocji - złości, zdenerwowania czy nadmiernej radości, lecz były one zjawiskiem nieczęstym, o czym zdążyła się przekonać chyba cała jego rodzina i bliżsi znajomi. - Zależy, jak na to spojrzeć. Z jednej strony nikomu to nie wadzi, wiec nie ma w tym nic złego. Z drugiej - nie przywykłem do odbiegania od własnych zasad, więc jest w tym coś dziwnego - powiedział spoglądając na siostrę. Najpewniej brzmiał dla niej jak jakiś paranoik czy dziwak, ale nie przejmował się tym. W końcu każdy był na swój sposób dziwny. Uśmiechnął się specyficznie, słysząc słowa Oli. Tak, takie rozpoczęcie rozmowy najczęściej zwiastowało niewygodną rozmowę, ale jego pytanie chyba nie było aż takie złe. Co za niefortunny zbieg okoliczności, że tak to zabrzmiało. Choć... Może wcale nie było to takie przypadkowe? Po części chyba po prostu chciał zobaczyć reakcję siostry na takie rozpoczęcie rozmowy. Wiera najpewniej obróciłaby to w żart, ale w głowie młodszej siostry chyba pojawił się jakiś ciemny scenariusz. - Możesz przynieść pierogi i zrobić kawę - powiedział z wyraźnie słyszalnym w głosie rozbawieniem. Skoro już zaproponowała, to czemu nie skorzystać z propozycji. Nie zamierzał jednak porzucić tematu. - Pamiętaj Olu, ode mnie nie uciekniesz. A ja czekam na odpowiedź - dodał, nadal rozbawiony, wystarczająco głośno, by siostra słyszała go w kuchni. Zapowiadała się wesoła, przynajmniej dla niego, rozmowa.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
- Ee tam, wybrzydzasz. Pamiętaj, że zasady są po to, żeby je łamać. Czasem warto - uznała, uśmiechając się nieco szerzej do brata. Nie, żeby sama notorycznie wyznawała tę zasadę, ale zdarzało się i niekiedy naprawdę wychodziło jej to na lepsze. Ale przyzwyczajenia przyzwyczajeniami, te faktycznie ciężki było zmienić. - Jak dla mnie możesz grać nawet cały czas. Trzeba przyznać Jewgienijowi, że wziął ją zupełnie z zaskoczenia tym pytaniem i pewnie tylko dlatego zareagowała tak, jak zareagowała - czyli uciekła do kuchni. Nie wiedziała, co dokładnie powinna powiedzieć, choć w gruncie rzeczy brat nie pytał o nic trudnego. A jednak to okazało się najcięższe; nie przywykła po prostu do dzielenia się z rodzeństwem opowieściami o swoim życiu prywatnym w aż takim stopniu. Poza tym na wszystko przyjdzie czas. - A to co, koncert życzeń? - spytała jeszcze, wywracając oczami i prychając pod nosem. To oznaczało, że więcej czasu spędzi w kuchni, ale skoro Jewgienijowi to nie przeszkadzało, to proszę bardzo. Sama jednak wyszła z inicjatywą, więc jeśli chciała mieć jakiekolwiek pretensje to tylko i wyłącznie do siebie. - Pamiętaj, że cierpliwość to cnota - odparła niemal natychmiast, słysząc jego słowa dobiegające z salonu. Nie trzeba było zresztą długo czekać, aż posiłek będzie gotowy. Zanim woda się zagotowała, Krawczyk zdążyła pochłonąć kawałek makowca, więc bez zbędnych skrupułów ukroiła sobie drugi i na dwa razy zaniosła wszystko do salonu. - Nie mogłeś sobie darować, co? - rzuciła, ale w jej głosie nie było słychać złości ani niczego takiego, a jedynie siostrzaną uszczypliwość. Nie miała mu niczego za złe, bo i czemu miałoby być inaczej? Sama też trochę odkładała w czasie powiedzenie o tym rodzicom i pozostałymi rodzeństwu, bo zwyczajnie nie wiedziała, jak zacząć rozmowę. To nie było takie łatwe! Chociaż jak widać dla niektórych wręcz przeciwnie - okazało się banalnie proste. - I gdzie usłyszałeś takie plotki, hm? - drążyła już wyłącznie z ciekawości, bo niektórzy znajomi gdy dość niedawno się dowiedzieli, nie kryli swojego zaskoczenia.
Jewgienij Ilja Krawczyk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187 cm
C. szczególne : Obojętny wyraz twarzy, bladość, zimne spojrzenie, piegi, rude włosy i zarost, wschodni akcent.
Uśmiechnął się powściągliwie na słowa Oli. Tak, tak mawiano, ale on sam wyznawał skrajnie odmienną zasadę; a raczej tak mu było najwygodniej. Lubił jasne i wyraźne schematy, a do nich właśnie zaliczały się ustanowione zasady, których mógł przestrzegać. Rozumiał jednak, że nie każdy ma takie podejście do życia jak on, i dla innych zasady były jedynie przeszkodą. - Tak, wiem, że wy robicie to bardzo chętnie. Ja jednak wolę się trzymać tego, co znam - odpowiedział, nadal z tym samym uśmiechem. Cały czas nie przerywał gry, brzdękając coś cicho. Oli chyba nie przeszkadzała jego gra, więc czemu miałby przestać? Nie do końca rozumiał, czemu siostra wykonała ten taktyczny odwrót, ale w jakiś sposób go to bawiło. Czyżby odpowiedź była tak krępująca, że aż musiała przed nią uciekać? Chyba nie. Choć z drugiej strony nigdy nie wiadomo. Może przypomniało jej się coś krępującego? Tego nie chciał wiedzieć. - Ja gram koncert, ty spełniasz życzenia - mruknął pod nosem na tyle cicho, że siostra pewnie tego nie usłyszała. Może i lepiej. Pewnie by mu się oderwało za taki komentarz. Gdy Olcia przygotowywała wszystko w kuchni, zaczął grać inną melodię. Nieco mniej świąteczną, a bardziej kojarzącą się z komediami. Zapowiadało się, że ich rozmowa chyba będzie właśnie taką komedią, więc zmiana oprawy muzycznej wydawała mu się odpowiednia. - Ależ ja czekam bardzo cierpliwie. Tylko uprzedzam, że i tak nie uciekniesz przed odpowiedzią - poinformował siostrę. Miał dobrą pamięć, więc nie było opcji, że odpuści Aleksandrze. Zwłaszcza po tej jej interesującej reakcji. Gdy siostra wróciła do salonu rzucił jej lekko rozbawione spojrzenie. - Oczywiście, że nie. W końcu jestem starszym bratem i muszę mieć na ciebie oko - powiedział poważnie, wzruszając nieznacznie ramionami. Dla niej to mogło być niewygodne, ale on czuł taki obowiązek. - Gdzie? A chociażby widziałem coś na wizbooku. Zajrzałem na jakiś profil z newsami ze szkoły, a tam wzmianka o Oli i Williamie. Wiesz, Hogwart wcale nie jest taki duży. Łatwo tam o plotki o wszystkim i wszystkich - dodał, zerkając znacząco na siostrę. Właściwie zadając pytanie o chłopaka nie był pewny odpowiedzi. Wszakże słyszał plotki, które mogły okazać się nieprawdą. Reakcja Oli powiedziała jednak wszystko, czego nie był pewien. Plotki były prawdziwe.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
I tak właśnie Aleksandra Krawczyk została dobrą wróżką spełniającą zachcianki dzieci (i nie tylko). A może raczej dżinem, który po trzech życzeniach ponownie zamieszkiwał w lampie i czekał, aż znajdzie go kolejna osoba? Mniejsza z tym. - Daj spokój, nie mam już pięciu lat. Jestem dorosła i odpowiedzialna, nie trzeba mnie na każdym kroku pilnować - odpowiedziała na jego słowa, starając się powstrzymać formujący się uśmiech i dla zasady wywracając oczami. W rzeczywistości oczywiście cieszyła się, że Jewgienij się o nią troszczy i że w razie czego zawsze może do niego przyjść pogadać, wyżalić się i inne takie. Sama starała się zachowywać wobec młodszego rodzeństwa podobnie, bo grunt to mieć wsparcie w rodzinie, a już zwłaszcza takiej jak Krawczyki. - Plotki, ploteczki, plotunie... I że ty w nie wierzysz? A to nowość! Ale nie no, tak na serio to jest akurat prawda, choć dziwię się, że pytasz mnie o to dopiero teraz, skoro minęło już dobre kilka miesięcy i wcale tego nie ukrywaliśmy ani nic - przyznała, wzruszając lekko ramionami. Może po prostu dla innych ludzi nie było to zaskoczeniem? Ciężko stwierdzić, przecież nie siedziała w ich głowie ani nie potrafiła czytać w myślach. - I tak odpowiadając na twoje pierwsze pytanie, którym przypuściłeś na mnie atak - zaczęła po chwili, rozsiadając się wygodnie w fotelu. - To nie wiem. Sam wiesz, że na studiach jest sporo nauki, do tego jeszcze każdy pracuje i jak się tak wszystko uwzględni, to naprawdę się okazuje, że po prostu nie ma kiedy - westchnęła i sięgnęła po kubek z gorącą herbatą. - To nie tak, że nie chcę czy coś, bo to zupełnie nie o to chodzi - dodała. Co to, to nie - była wręcz pewna, że jeśli takie spotkanie wreszcie dojdzie do skutku, niezręczność szybko minie, a mama Krawczyk zacznie traktować chłopaka jak swojego kolejnego syna. Bo taka już była. A poza tym również grała w przeszłości w quidditcha.
Jewgienij Ilja Krawczyk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187 cm
C. szczególne : Obojętny wyraz twarzy, bladość, zimne spojrzenie, piegi, rude włosy i zarost, wschodni akcent.
Czy spodziewał się, że siostra każe mi pilnować własnego nosa? Oczywiście. Wiedział jednak, że nie mówi tak całkiem serio. Przecież było to dosyć normalne pytanie jak na starszego brata, a do tego nic nie sugerował... Ot, ciekawość, co tak właściwie dzieje się w życiu jego młodszej siostrzyczki. I czy przypadkiem nie potrzebuje braterskiej pomocy. - Tak, wiem. Ale przecież mogę się o ciebie troszczyć jako starszy brat, czyż nie? Tego mi chyba nie zabronisz - powiedział, podszytym rozbawieniem głosem. Zawsze był wyczulony na punkcie młodszego rodzeństwa, zwłaszcza sióstr, więc chciał mieć pewność, że wszystko u Oli jest w porządku. Nawet jeśli miałaby się teraz na niego obrazić za te pytania. Miał też pewność, że nawet jeśli się na niego obrazi, to nie będzie to trwało wiecznie. Krawczyki nigdy nie chowali do siebie zbyt długo urazy. - Pamiętaj, co mówi babcia - w każdej plotce jest ziarno prawdy. A dopiero teraz, bo niedawno założyłem wizbooka i dokopałem się do tych informacji. Jeśli zaś chodzi o wasze nieukrywanie się, to sporo czasu spędzam w Londynie ze względu na pracę, więc nie miałam zbyt wielu okazji, by obserwować wasze... zaloty - powiedział powoli, nadal wygrywając na pianinie melodie. Na jego twarzy nie pojawiały się żadne emocje. Ot, opowiadał o stanie faktycznym. Trochę się może i za bardzo rozgadał, co mu się nie zdarzało często. Ale Ola chyba nie zamierzała go uciszać czy potępiać. - A tam od razu atak... - mruknął, uśmiechając się przewrotnie. A jednak. - Tak, z czasem może być ciężko. Ale właśnie teraz była taka fajna okazja... Czemu nie zaprosiłaś Williama do nas na święta? Przecież nikt by się za to nie obraził. Poza tym, jako rudzielec idealnie by się wpasował w rodzinny obrazek - dodał rozbawiony, a w oczach błysnęło mu rozbawienie. Naprawdę ciekawy zbieg okoliczności. William wydawał się niemalże idealnie dopasowany do ich familii.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Uśmiechnęła się jedynie cieplej, słysząc jego słowa i pokręciła głową, tym samym utwierdzając go w przekonaniu, że nie, nie ma zamiaru zabraniać mu się o nią troszczyć. Poza tym, jak miałaby to zrobić? Powiedzieć prosto z mostu? Raczej by nie zadziałało, a nawet nie wchodziło w grę, w ogóle żadna z potencjalnych opcji dla niej nie istniała, bo nie chciała tracić tej braterskiej opieki. Mimo że niekiedy irytująca, to między innymi dzięki niej czuła się bezpiecznie i nie chciała tego tracić. - Babcia i te jej prawdy życiowe... - westchnęła z nostalgią i pewnym rozbawieniem, zupełnie nie przejmując się tym, że sama wchłonęła wiele z nich i nieświadomie wtrącała je czasem w rozmowach. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że coś w nich było! - Nadal nie mogę się przyzwyczaić, że masz wizbooka - przyznała. Sama korzystała już z niego od dłuższego czasu i musiała przyznać, że było to całkiem wygodne, ale jakoś tak... nie pasowało jej to do brata. Nie żeby brała go za człowieka z minionej epoki, nigdy w życiu! - O Morgano, wiedziałam, że to w końcu powiesz. Wiem, że nikt by się nie obraził, nie musisz mi o tym mówić. Po prostu nie miałam głowy przed świętami. Nie dosłownie oczywiście, w przenośni, no wiesz... I tak szczerze to niezbyt dobrze było przez te ostatnie prawie dwa miesiące, w większości czasu siedziałam zakopana w dormitorium jak w jakiejś jaskini - przyznała, przybierając poważniejszy ton i skupiając spojrzenie na palcach biegnących powoli w górę i dół po gładkiej powierzchni kubka. - Wszystko już jest dobrze, tak uprzedziwszy ewentualne pytania i obiecuję, że jeszcze to nadrobimy - dodała z delikatnym uśmiechem, mając na myśli rzecz jasna wielkie rodzinne spotkanie.
Jewgienij Ilja Krawczyk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187 cm
C. szczególne : Obojętny wyraz twarzy, bladość, zimne spojrzenie, piegi, rude włosy i zarost, wschodni akcent.
Widząc reakcję siostry na jego słowa również lekko się uśmiechnął. Chyba jednak dobrze znał Olę. Była to miła i uspokajająca świadomość, jeśli wziąć pod uwagę to, jak zmieniało się życie. I nieuchronność dorastania. Bo w końcu jego siostra mogła uznać, że nie powinien wtrącać się już w jej życie, skoro była dorosła (do czego Jewgienij nadal się nie mógł przyzwyczaić). - Nie udawaj, że sama nie uważasz je za prawdziwe - powiedział z lekkim rozbawieniem. W końcu dla Polaków typowe było, że powtarzali te mądrości swoich rodziców czy dziadków. Właściwie to chyba wszystkim to się zdarzało, nie tylko Słowianom. Ale czasem odnosił wrażanie, że tutaj było to bardziej powszechne i widoczne. - To tak jak ja. Też nie mogę się do tego przyzwyczaić. I jeszcze ten nick - westchnął, na chwilę zmieniając graną melodię na taką niczym z horroru. A wszystkiemu winien był bimber dziadka. Niemalże jedyny alkohol, który pijał bez większych oporów, i który potrafił człowieka sponiewierać przy większych ilościach. Bo to właśnie podczas takiej małej gościny ktoś podsunął mu pomysł utworzenia konta na wizbooku, a że akurat leciała piosenka pewnego sławnego w Polsce Krawczyka... Słuchał słów siostry, kiwając czasem głową. Empatia nie była jego mocną stroną, więc nie do końca potrafił wczuć się w sytuację Oli, ale starał się jakoś to przełożyć na swoje. - Co się odwlecze... - rzucił z uśmiechem, spoglądając na siostrę. Zasugerował wielkie spotkanie, ale w żadnym wypadku nie zamierzał nic wymuszać. W końcu i tak spotkał już kiedyś przyszłego szwagra, choć wtedy jeszcze Will na takiej pozycji nie był. - Mamy jeszcze inne święta. I wakacje - zauważył, wracając spojrzeniem do instrumentu.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
- Nic takiego nie mówię! Nawet wręcz przeciwnie, muszę przyznać, że wiele z nich się sprawdza, jeśli mogę tak to ująć. Są takie... uniwersalne - powiedziała w zadumie, na chwilę głębiej zastanawiając się nad swoimi słowami i owymi porzekadłami, które 'przekazywane' były z pokolenia na pokolenie. I jej również weszły w nawyk, jak chyba zresztą wszystkim Krawczykom, a jak wiadomo, nawyki ciężko było wykorzenić. Zwłaszcza gdy w ogóle się tego nie chciało, bo dlaczegóż by miała to robić? Między innymi dzięki temu czuła więź ze swoją ojczyzną, niesłabnącą mimo kilometrów, które na co dzień ją od niej dzieliły. Było to w pewien sposób pokrzepiające. - No nick to masz genialny, lepszego chyba nie widziałam, przynajmniej wśród moich znajomych - przyznała i posłała mu szeroki uśmiech, nie mogąc jednak powstrzymać trzęsących się ramion, choć naprawdę starała się nie śmiać tak prosto w jego twarz. Ale to było po prostu niemożliwe, bo ilekroć przypomniała sobie tę unikatową nazwę, automatycznie zaczynała się chichrać. Musiało za tym stać coś więcej! - Krawczyk, ale nie Krzysztof... Chcesz mi opowiedzieć historię, która za tym stoi, hmm? - spytała, patrząc z zainteresowaniem na brata i wygodniej siadając w fotelu, jakby tym samym chciała przekazać, że jest gotowa i będzie pilnie słuchać. Zbieżność nazwisk w ich przypadku rzeczywiście była interesująca. A może byli jakąś daleką rodziną, tylko o tym nie wiedzieli? Niczego w końcu nie można wykluczyć... Kto wie, co tam się wydarzyło w przeszłości. - To nie uciecze, wiem, wiem - odparła i wyszczerzyła się w stronę Jewgienija. - Inne święta, dobrze powiedziane. Mamy ich tyle, że ciężko zliczyć, więc okazja jeszcze będzie nie jedna - stwierdziła i dopiła resztę swojej herbaty, już zresztą wystygłej. Widząc, że brat ponownie skupił uwagę na instrumencie, po krótkiej chwili zebrała się z wygodnego fotela, zabrała wszystkie wcześniej przyniesione naczynia i odniosła je do kuchni, aby stamtąd wrócić do swojego pokoju, gdzie wciąż docierały do niej kojące dźwięki pianina.