Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Miejsce piknikowe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 16 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 16  Next
AutorWiadomość


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyNie Kwi 29 2018, 12:21;

First topic message reminder :




Polana w tym miejscu jest dobrze nasłoneczniona i ukwiecona. Uczniowie, którzy zostali na weekend w Hogwarcie lubią rozkładać tu obszerne koce i oddać się odpoczynkowi, choć nierzadko przychodzą również z książkami. W okolicy panuje idealna cisza, przerywana jedynie odgłosami natury. W oddali widać trybuny boiska, a czasami latające małe punkciki, czyli zawodników odbywających trening.



Mógł być z siebie naprawdę dumny. Zamiast wylegiwać się w swoim dormitorium o kilka godzin dłużej, nie robiąc absolutnie niczego poza głaskaniem kota i gapieniem się na stronice komiksów, zmotywował się do wstania z łóżka i zawędrowania do biblioteki. Wiedział doskonale, że zbliżały się owutemy, więc chciał podjąć wszelkich starań, aby przygotować się do nich jak najlepiej, toteż sięgnął pierwszą lepszą książkę do transmutacji, zaczynając powtarzać materiał. I… tutaj kończy się ta kolorowa część, bo chłopak, choć w istocie siedział nad podręcznikiem, to myśli uciekały mu w zupełnie innym kierunku. Szczególnie, gdy doszedł do zaklęcia przemieniającego kamienne przedmioty w smoki…
Zbliżała się godzina rozpoczęcia zajęć z uzdrawiania, więc szybko odłożył książki na miejsce i wyszedł na zewnątrz. Przeczuwał, że za późno zorientował się, iż wypada mu już iść, toteż nie chcąc być mocno spóźnionym, wymusił na sobie bieg.
- Dzień dobry! Przepraszam za spóźnienie. – wydyszał, zwalniając tempa dopiero tuż przy zebranej grupce osób. Uczniów było już całkiem sporo, toteż z miejsca założył, że jednak przybył po czasie. Nim zdążył lepiej rozejrzeć się po rozłożonym na polanie pobojowisku smutnych manekinów, jego oczy przywitały po kolei każdą znaną mu osobą. Przeczesał włosy, próbując uspokoić oddech, uśmiechając się przy tym niesamowicie sympatycznie do @Cherry A. R. Eastwood oraz @Ezra T. Clarke. Na ten moment niewiele więcej słów był w stanie wyrwać sobie z zadyszanej piersi, ale oboje nie musieli mieć żadnych wątpliwości, iż Liam cieszy się właśnie na ich widok. A później zwrócił uwagę na stojącego nieopodal @Mefistofeles E. A. Nox, na którego wyszczerzył się jeszcze szerzej. – Hi, handsome. – powiedział trochę ciszej, próbując nie roześmiać się na wspomnienie wysłanego listem zdjęcia we fraku. Niesamowicie poprawił mu tym humor, ale teraz wolał nie zwracać na siebie uwagi wszystkich zgromadzonych na polanie osób. Puścił mu tylko oko i podszedł szybko do @Neirin Vaughn, bo to do niego miał największy interes.
- Nei. – klepnął go ostrożnie w ramię w ramach radosnego, niemego „dzień dobry!” – Słuchaj! Po zajęciach musimy coś przetestować. Znasz Draconifors? Czytałem o nim właśnie w bibliotece i wpadłem na niesamowity pomysł. Możemy pograć w szach… o Merlinie… - nim zdążył roztrajkotać się na dobre, nareszcie zauważył pokrwawione manekiny. Zamrugał zaskoczony, przez jakiś czas nie mówiąc nic, aż w końcu uniósł spojrzenie na uzdrowicielkę i patrząc na nią zdecydowanie grzeczniej, niż jakby miał zwracać się do kolegów, pozwolił sobie zażartować: - To dzieje się z uczniami, którzy lekceważą zajęcia z uzdrawiania~?
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Albina Abrasimova
Albina Abrasimova

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 174
C. szczególne : całkiem przeciętna
Galeony : 213
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t17824-albina-afanasievna-abrasimova#501914
https://www.czarodzieje.org/t17988-sowa#510385
https://www.czarodzieje.org/t17823-balbina-abrasimova
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyNie Lis 24 2019, 23:04;

Zawinęła ósemkę w powietrzu unikając przefruwających w pobliżu tłuczków posłanych w różne kierunki przez innych uczniów obecnych na zajęciach i mijając @Procrastination McGregor puściła mu oko, bo zawsze ją bawił ten urokliwy rudzielec. Zaśmiała się na słowa @Boyd Callahan i pokręciła głową.
- Pażausta, Bogi. - zrównała swoją miotłę z nim i znó i znó powtórzyła te paskudne przekleństwo, bo zapamiętała je oczywiście w sekundę, śmiejąc się tak wesoło, że aż jej się łezka w oku zakręciła. Jeszcze nie zauważyła zalotności jego wypowiedzi, ale to właśnie "jeszcze" było słowem kluczem w tym zdaniu. Abrasimova darzyła gorliwymi uczuciami wiele osób, choć to prawdopodobnie czyniło jej umiłowanie niczym specjalnym to poliamoryczność jej osobowości nie była zaskakująca.
- Ja nauczu ciebia poematy.- puściła mu oko uśmiechając się chytrze jak lisek - Jest taki odin, katory prychodzit mi w glowu. - kiwnęła brwią biorąc pałkę w ręce. Podleciała do jednej z obręczy, kiedy dotarły ją słowa Callahana o tym jak wspaniale pałuje, a że była dość wyzwoloną nastolatką zaraz jej wyobraźnia pogalopowała gdzie nie trzeba zamiast w tłuczek zamachnęła się praktycznie w powietrze, przez co agresywna kulka przywaliła jej prosto w odsłonięty bark. Aż za koziołkowała wokół osi drążka miotły, łapiąc się go w ostatniej chwili by nie spaść i gdy znów wyrównała lot pogroziła Boydowi palcem z uśmiechem.
- Widzi? Do czego Ty mnie doprowadzil? - pokręciła głową- Potomuszto ja zlamiu Ci nos! - zagroziła żartobliwie i zawisła w powietrzu by poobserwować jak idzie innym. Na trening zeszły się też inne osoby z drużyny, których Abrasimova znać nie znała bo choć była w szkole już ponad dwa lata to wciąż unikała zacieśniania koleżeńskich relacji z kimkolwiek.


Kość 1: 3
Kość 2: 5
Powrót do góry Go down


Harriette Wykeham
Harriette Wykeham

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Dodatkowo : pałkarz Gryffu
Galeony : 1921
  Liczba postów : 2189
https://www.czarodzieje.org/t12489-harriette-morana-wykeham#336490
https://www.czarodzieje.org/t12491-poczta-ettie#336603
https://www.czarodzieje.org/t12492-harriette-wykeham#336605
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyNie Lis 24 2019, 23:55;

Zapatrzyła się gdzieś w drzewa i nawet nie słyszała co mówi morga, zakładając, że tak sobie rzuca mięsem na Franka, który się spóźniał. Ocknęła się dopiero "roszadach" i "grach na innej pozycji".
- Taaa... ja gram tylko na pale - uprzedziła. Taka była jej umowa odkąd tylko przyszła do drużyny. Wszystkie inne pozycje były dla niej po prostu nudne, a w quidditchu nic oprócz dobrej zabawy, bo gdyby za mocno zaczęła się angażować w puchar, wywaliliby ją z drużyny za burdy. Nigdy nie była fanką gier zespołowych, które w jej wypadku od zawsze kończyły się wyrzutami i kłótniami. I tak do piątej klasy trzymała się od drużyny z daleka, klnąc tylko z trybun na patałachów na miotłach. Wtedy dopiero dołączyła do drużyny i to tylko po to, żeby udowodnić swojej ówczesnej wrogini ze Slytherinu, że gra lepiej od niej. I tak już jakoś została, ale zawsze tylko pod warunkiem, że nikt nie będzie chciał jej wyjąć pałki z rąk. Nawet Lysander, gdy trzeba było dokonać jakichś zmian, odpuszczał jej i sam zmieniał pozycję.
Wyglądało jednak na to, że wszyscy mieli dziś zajmować się tłuczkami i Ettie wcale nie była zdziwiona, że chyba wszystkim to pasowało.
Jakoś umknęło jej, że Morgan mówiła coś o pieniądzach, a może po prostu nie wzięła na poważnie. W każdym razie bardzo się zdziwiła, gdy dziewczyna naprawdę chciała jej dać dziesięć galeonów.
- Zwariowałaś?! Ja się potem nie będę Cromwellowi z hazardu spowiadała - wymyśliła pierwszą lepszą wymówkę. Nie chciała pieniędzy koleżanki, bo uważała to za niesprawiedliwe. To, że trafi było niemal pewne, a poza tym jak bardzo nie miałaby w nosie drużyny, to jednak nie trenowała dla pieniędzy i oferowanie jej galeonów za to, że raczyła się na nich starać trochę bodło jej dumę.

Kostki: 5 i 5
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyNie Lis 24 2019, 23:56;

- Wolałabym niszczenie rywala od uszkodzeń popełnianych na sprzęcie do gry. - upomniała Pro tonem udającym powagę i wzniosłość, po czym uśmiechnęła się do siebie, widząc starania kolejnych zebranych na treningu osób. Pomimo, że wymyśliła coś tak bzdurnego, dostrzegała zacięcie i zaangażowanie. Żaden kapitan nie miał prawa wymagać od swoich zawodników niczego więcej. Aż żal, że Franklin tego nie widział.
- Chciałabym móc powiedzieć to samo. - ponury uśmiech wykwitł na jej twarzy, gdy odparła na słowa Hemah, drugiej z gryfońskich prefektek, która na szczeblach miotlarskiej kariery była o dwa lub trzy nieba ponad Davies. Moe zerknęła nerwowo na wypożyczoną przez siebie, lwią błyskawicę, jednak pospiesznie oderwała wzrok od jednej z wymarzonych mioteł i wróciła do swoich zadań organizatorskich, w których w 100 procentach improwizowała. Zaczęła od wyłapania tłuczka w rękawicę, unikając przy okazji otwartego złamania przedramienia i innych kontuzji, co z jej lichym doświadczeniem w obyciu z metalowymi piłkami było już sporym osiągnięciem.
- Mamy zdrowy bilans ścigających i pałkarzy. - pokiwała głową jakby sama do siebie, zastanawiając się przy okazji, co powinna w związku z tym zrobić. Mimo wszystko tych drugich była nieznaczna większość. Tylko co z brakującym obrońcą? - Nie odkładajcie pałek i zostańcie na miotłach. Zrobimy sobie ugrzecznionego bludgera, żeby nie skończyć ze szlabanami i zakazem prowadzenia treningów. Każdy zna zasady? - w tym miejscu wyjaśniła podstawy zabronionej gry, po czym przedstawiła różnice i zasady tego, co sama miała na myśli.
- Rozstawiamy się w jak największym okręgu na polanie. Kończymy, jak w grze zostanie jedna osoba albo, gdy skończy się czas. Zaczynam. Pro, pomniejsz kafla zaklęciem, żeby miał rozmiary tłuczka. Dziękuję.
- A, i po rozgrywce kończymy trening i spadamy stąd, bo robi się ciemno. Chyba, że ktoś chce zostać i rywalizować ze mną o pozycję szukającego. - kątem oka spojrzała na McGregora, odnosząc się przy okazji do jego wcześniejszej prowokacyjnej gadki. Chciał ją przekonać, że radziła sobie gorzej od niego? Nie ma sprawy. Tymczasem zajęła swoją pozycję, aby kilka chwil później posłać piłkę do gracza naprzeciwko siebie. Gramy!

Zasady:

1. Gracze stoją w okręgu i za pomocą pałek uderzają w siebie nawzajem pomniejszonym do rozmiarów tłuczka kaflem. Kolejność odpisów w pełni dowolna.
2. W poście piszemy tylko o tym, że odbijamy piłkę, a nie o tym, w kogo.
3. Przy udanym odbiciu następna osoba (kto chce/może) pisze post, w którym i ona uderza posłanego ku sobie kafla.
4. Przy chybieniu/oberwaniu odpadamy, po czym posyłamy kafla z powrotem do gry (już bez kostek).
5. Gra toczy się do ostatniego gracza na placu boju albo do 30.11, godz. 22:00 (żebym zdążył Was i siebie rozliczyć w tym miesiącu).
6. Jeżeli będzie jeden zwycięzca, otrzyma on od Moe specjalny upominek (tylko jeszcze nie wiem, co...).
7. Odpisy można zamieszczać co 4 posty innych osób (przynajmniej dopóki nie będzie kompletu postów od zebranych dotychczas osób). Kiedy już każdy z zebranych da post, możemy uderzać co 2 cudze posty.
8. Jak ktoś zostaje na trzeci, szukajkowy etap, to przerzuty się na niego resetują, także śmiało przerzucajcie, co macie.
9. Zasady przerzutów się nie zmieniają w żadnym etapie, każde 10 pkt w kuferku to 1 przerzut. Etap aktualny i poprzedni mają wspólną pulę przerzutów.


Kości:

1 - Obrywasz w wybraną przez siebie część ciała, bo machając pałką zupełnie mijasz się z piłką. Po uderzeniu ledwo udaje Ci się utrzymać w powietrzu. Nie mając wyjścia, wycofujesz się z gry i podajesz piłkę do następnej osoby. Nawet nie zauważasz, że podczas gry wypadło Ci 10 galeonów. Odnotuj stratę tutaj. Być może pałowanie nie jest dla Ciebie. Albo w ogóle quidditch...
2 - Piłka Cię trafia na tyle niefortunnie, że tracisz równowagę i spadasz z miotły. Odpadasz z gry, ale masz na tyle szczęścia(?), że twarzą lądujesz w sakiewce z 10 galeonami. Upomnij się o nie w rozliczeniach. Pamiętaj, żeby oddać kafla reszcie!
3 - chyba straciłeś koncentrację, albo mózg chwilowo całkowicie odmówił Ci posłuszeństwa, bo piłka przelatuje obok Ciebie i przez to odpadasz z gry. Kiedy udajesz się po nią, atakuje Cię pluszowy dementor, wtulający się w Ciebie jakby na pocieszenie. Przynajmniej on rozumie Twoją dupowatość. Jak chcesz go zatrzymać, upomnij się o niego tutaj. Piłka wraca do gry.
4 - jakoś poszło, ale następna osoba będzie miała nieco ułatwione zadanie. Gracz po Tobie zyskuje dodatkowy przerzut do wykorzystania w najbliższej turze. Niewykorzystany przepada.
5 - skoro tłuczek Ci nie straszny, to z kaflem postępujesz, jak stary wyga. Odbijasz bez problemu, niech drżą Twoi rywale.
6 - Walisz tą pałą w tę piłę, aż huczy! Osoba po Tobie, w przypadku kości 2 i 3 traci 1 punkt z wyniku, bo przerosło ją Twoje uderzenie, a z wynikiem 4 i 5 zyskuje jeden punkt ze względu na impet, który wcześniej nadałeś piłce.

Gracze:
1. @Harriette Wykeham
2. @Albina Abrasimova
3. @Boyd Callahan
4. @Procrastination McGregor
5. @Hemah E. L. Peril
6. @Hyacinthe Layton
7. @Morgan A. Davies + jak ktoś chce z Gryfonów/czerwonych przyjezdnych to też zapraszam
Powrót do góry Go down


Harriette Wykeham
Harriette Wykeham

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Dodatkowo : pałkarz Gryffu
Galeony : 1921
  Liczba postów : 2189
https://www.czarodzieje.org/t12489-harriette-morana-wykeham#336490
https://www.czarodzieje.org/t12491-poczta-ettie#336603
https://www.czarodzieje.org/t12492-harriette-wykeham#336605
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyPon Lis 25 2019, 00:15;

Miała już rzucić jakimś niewybrednym komentarzem o tym, dla kogo jest bludger grany kaflem i zarzucić Moe tchórzostwo, ale w porę przypomniała sobie, że dopiero co zasłaniała się niechęcią do ponoszenia konsekwencji, żeby nie brać od niej pieniędzy. Już więc bez gadania wsiadła na miotłę i poczekała aż pomniejszony kafel ruszy do gry. Kiedy tylko piłka znalazła się przy niej wycelowała w innego gracza, uderzając bardzo solidnie. Trzeba przyznać, że nie spodziewała się, że kafel będzie aż tak dużo lżejszy od tłuczka i teraz nie dość, że mknął z prędkością jakby chciała kogoś zabić, to jeszcze przez chwilę miała wrażenie, że łokieć wyskoczył jej ze stawu.

Kostka: 1,1 i ostatecznie 6 (osoba pode mną ma jakieś tam negatywne efekty)
Przerzuty: 2/6
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyPon Lis 25 2019, 18:32;

Całe szczęście, że w tym momencie Morgan zdecydowała, że rozpoczyna się kolejny etap treningu, i przerwała ich rozmowę, bo kto wie, czy po takiej przerażającej groźbie Albiny Boyd rzeczywiście nie wylądowałby w Skrzydle Szpitalnym z połamaną całą twarzą. Aż zadrżał na samą myśl!
Jemu także średnio spodobał się pomysł grania w bludgera kaflem, a nie tłuczkiem, wręcz zahaczało to o profanację tej wspaniałej gry, której celem było przecież obijanie ryjów; trzeba jednak przyznać, że Morgan całkiem rozsądnie uargumentowała tę decyzję: co prawda szlaban byłby do przeżycia, ale brak treningu już niekoniecznie, a już na pewno nie po jego dzisiejszym fatalnym występie z pałką. Nic więc na ten temat nie powiedział, rzucił tylko żartem do Albiny, która miała predyspozycje do bycia superpałą, żeby go oszczędzała, bo chce przeżyć do meczu, po czym zajął pozycję w okręgu.
Morderczy kafel ciśnięty przez Harriette znienacka zjawił się tuż przed nim, biorąc go z zaskoczenia. Nie był na to do końca przygotowany, ale udało mu się odbić piłkę i wyjść z tego spotkania bez szwanku; uderzenie było pewne i mocne, może nie aż tak, by pozbawić kogoś życia (albo zęba), grunt jednak, że udane na tyle by posłać kafla z impetem daleko od siebie, prosto w przeciwnika.

Kostka: 4 + 1 od impetu uderzenia Harriette?
Powrót do góry Go down


Procrastination McGregor
Procrastination McGregor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : rude włosy, sporo piegów, szeroki uśmiech
Dodatkowo : -
Galeony : 145
  Liczba postów : 232
https://www.czarodzieje.org/t16531-procrastination-mcgregor
https://www.czarodzieje.org/t16541-pro#455740
https://www.czarodzieje.org/t16532-procrastination-mcgregor#455210
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyCzw Lis 28 2019, 16:15;

Uniósł nieco brwi, gdy Boyd odpowiedział mu lekkim krzykiem, ale zaraz po tym parsknął śmiechem, gdy usłyszał całość jego wypowiedzi. Póki co jednak jego robota była skończona, a więc zostało mu już tylko obserwować innych. Ku jego niemałej radości bowiem po chwili pojawiła się kilka osób więcej. Pomachał wesoło do całej trójki, aczkolwiek nie podleciał do żadnej z nich. Ze swojej aktualnej pozycji miał całkiem niezły widok na grających. Zresztą, później będą mieli od groma czasu na rozmowy. Póki co nie chciał nikogo rozpraszać, aby nie utrudniać Moe dodatkowo prowadzenia treningu. Nie, żeby się jej bał, ale jej nieobliczalna różdżka... cóż, to już inna historia. Przy okazji wyszczerzył się również do przelatującej koło niego @Albina Abrasimova, podążając za nią nieco wzrokiem. Zaraz jednak powrócił "na ziemię", skupiając się na Davies, która przedstawiła im drugi, całkiem ciekawie brzmiący etap. Zgodnie z jej prośbą pomniejszył kafla, którego jej następnie rzucił. Nie omieszkał też szeroko się uśmiechnąć do @Morgan A. Davies, gdy ta rzuciła tekst o rywalizacji szukających. Co prawda nie zależało mu na tej pozycji, ale czemu by się nieco nie podroczyć z przyjaciółką?
Gdy gra w końcu ruszyła ścisnął pałkę nieco mocniej, czekając na opcję do odbicia kafla. Okazało się, że dość szybko miał do tego okazję i zdecydowanie z tego nie skorzystał, albowiem piłka przeleciała tuż obok niego, co równało się z jego odpadnięciem. A samo rozproszenie zdecydowanie nie miało nic wspólnego z tym, że znowu kątem oka zerkał na pewną Rosjankę. Zasady były jednak zasadami i nawet pomimo nieszczególnej radości z powodu tak szybkiego odpadnięcia po prostu poleciał po piłkę i odrzucił ją do drużyny, odlatując na ziemię, aby im nie przeszkadzać. W międzyczasie został zaatakowany przez zabawkowego dementora, co nawet go wystraszyło z racji powoli zachodzącego słońca. Gdy zorientował się, co stało za atakiem na jego życie głośno się roześmiał, zgarniając zabawkowego dementora do siebie. Cóż, w sumie to czemu by go nie zatrzymać?

Kość: 3
Przerzuty: 2/2
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyPią Lis 29 2019, 21:58;

'Zajęcia'' przebiegały w ciszy, co poniekąd było zrozumiałe, biorąc pod uwagę dzielące uczestników treningu odległości. Zapewne niektórzy z graczy potrzebowali skupienia na nowej dla nich aktywności (jeżeli to było jedno z ich pierwszych spotkań z pałkarstwem), innym nie chciało się dyskutować, albo nie mieli nic do dodania i chcieli rozgrywki, a nie robienia z treningu koła dysputantów. Davies, odmiennie od wcześniejszego organizowania zabawy i prowodyrowania, dostosowała się. Piłka trafiła do gry po odpadnięciu Pro, a Moe przydzwoniła w nią w kolejną osobę, jakby chciała tym zmodyfikowanym kaflem kogoś zabić. Ciekawe, że tłuczek był znacznie trudniejszy w obyciu, a posługiwanie się kaflem sprawiało wrażenie, że to jakaś zabawa dla przedszkolaków. A może po prostu miała trochę szczęścia? Tak, czy inaczej, piłka ruszyła dalej.

Kość: 6 - Osoba po Tobie, w przypadku kości 2 i 3 traci 1 punkt z wyniku, bo przerosło ją Twoje uderzenie, a z wynikiem 4 i 5 zyskuje jeden punkt ze względu na impet, który wcześniej nadałeś piłce.
Powrót do góry Go down


Hemah E. L. Peril
Hemah E. L. Peril

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 1140
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t16565-help-budowa
https://www.czarodzieje.org/t16590-help-me-mr-postman#458344
https://www.czarodzieje.org/t16566-help-budowa
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptySob Lis 30 2019, 21:14;

Nie wtrącała się nadmiernie w rozmowę, jednak słuchała tego, co Morgan mówi. Szczególnie wyłapując komentarz w stronę galeonów.
Przyjrzała się kątem oka dziewczynie, w głowie mając wiele myśli. Aż nie wyklarowała sobie tako stanowiska, jak i pomysłu, jeszcze przed początkiem następnego zadania.
Przyspieszyła, zajmując odpowiednią pozycję i dalej podrzucając w rękach pałkę. Dłuższy czas nie trafiał kafel w nią albo jej okolice, zatem zdążyła rozproszyć się i, tak będąc całkowicie szczerym, zacząć przysypiać. Miała już trochę dość dzisiejszego dnia i koncentracja jej spadała z chwili na chwilę. Dobrze, że tylko ona, a nie Hem z miotły.
Odbicie Morgan niemalże zaskoczyło Hem i tylko wyuczony refleks dziewczynę uratował. Acz siła, jaką przy tym złożyła w uderzenie, wcale taka mała nie była. Trzepnęła piłkę, jakby od tego zależało jej życie. Kafel śmignął w powietrzu w stronę następnej osoby.

Kostka: 2>5
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptySob Lis 30 2019, 22:00;

Nie przejmowała się tym, kto i dlaczego odpadł oraz jak komu szło w tym etapie. W pewnym momencie, kiedy czas się skończył, najzwyczajniej wyleciała na środek 'pola bitwy' i złapała kafel w dłoń. Z nim było łatwiej niż z tłuczkiem, bo nie miał własnej woli, która to wola podpowiadała wyłącznie mord i brutalność.
- Na dzisiaj koniec. Dzięki za przybycie. Mam nadzieję, że następnym razem obędzie się bez poślizgów. Albo, że jakoś ciekawiej zorganizujemy sobie czas. Do zobaczenia. - pożegnała się z pozostałymi członkami drużyny, kończąc tym samym cały trening. Potem udała się w stronę kufra z wyposażeniem do gry i wbiła wzrok w złotą piłkę. Zdawała sobie sprawę, że pozostawała jeszcze kwestia wyłonienia szukającego. Nawet, jeżeli dla niej sprawa była zamknięta na dobre, chciała mieć za sobą wszelkie zakłady, którymi można byłoby brać jej rolę na boisku w wątpliwość.
- Schowaj na chwilę tę maskotkę. Wypuszczam znicz. Liczymy do dziesięciu i ruszamy za nim. Kto go dopadnie, szuka też w drużynie. Gotowy? - zapytała Pro, jednocześnie wypuszczając znicz i zaczynając licząc na głos. Złapała mocniej miotłę. Chciała szybko rozstrzygnąć całą zabawę.

Łapanie znicza - rzucamy typowo szukajkowe kości. Po dwie kości na rzut + przerzuty zgodnie z kuferkiem. Całość rozgrywamy podobnie do magicznych pojedynków - gra rozstrzyga się w temacie kostkowym, a tutaj piszemy po 1 poście, opisując przebieg wysiłków obu postaci.

// Koniec treningu i z/t dla wszystkich chętnych. Ja i Pro robimy bezterminowy etap dodatkowy. //
Powrót do góry Go down


Ignis C. Hodel
Ignis C. Hodel

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1.74 m
C. szczególne : powolne flegmatyczne ruchy, blada skóra, puste spojrzenie
Galeony : 273
  Liczba postów : 68
https://www.czarodzieje.org/t17854-ignis-c-hodel
https://www.czarodzieje.org/t17860-plonace-listy#503635
https://www.czarodzieje.org/t17853-ignis-c-hodel
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyWto Gru 17 2019, 16:26;

Chłodne, mroźne powietrze lekko smuga jej twarz, jakby pragnęło złożyć na jej bladej twarzy pocałunek. Jasne policzki przybierają lekki odcień różu. Ubrana jest w czarną kurtkę i ciepłą czapkę. Spódnica w zieloną kratę, jak i grube białe rajstopy chronią jej szczuplutkie nogi przed zimnem. Na nogach ma tym razem glany, a nie pantofelki, które w ogóle nie nadają się do brodzenia w śniegu. Na pewno szybko nie zmarznie, jeśli jednak zabawią tu nieco dłużej, ma przy sobie różdżkę, która na pewno wydobędzie na jej życzenie trochę ciepła; ale to nie o ciepło im chodzi. Potrzebują chłodu i śniegu, a tu na polanie jest go pod dostatkiem.
- Ulepimy dziś bałwana! - Ignis krzyczy i upada na śnieg, machając rękoma w białym puchu, chcąc zrobić ślad anioła - udaje jej się to bez dwóch zdań.
Wstaje. Patrzy na swoje dzieło, a potem na @Gabrielle Levasseur. Ostatnio nie miały okazji, aby spędzić ze sobą trochę więcej czasu, nie licząc zajęć, ale tam też ciężko o zabawę i wymianę zdań. Gabs jest taka rozchwytywana przez innych. Hodel czuje coś takiego, co można nazwać chyba zazdrością, ale teraz... Teraz miała puchonke tylko dla siebie!
Wyjmuje rękawiczki z kieszeni i zakłada na chłodne dłonie. Dobrze, że je wzięła. Ciężko byłoby lepić bałwana bez nich. Wiadomo, są zaklęcia, ale jaka będzie w tym zabawa, jeśli machną trzy razy różdżką? Może potem trochę poczarują.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyWto Gru 17 2019, 17:08;

Gabrielle nie mogła doczekać się dnia, w którym biały puch otuli ziemię, działając ze swoją magią, jednocześnie zachęcając do odpuszczenia dormitorium. Deszczowe dni poszły do lamusa, a minusowa temperatura wywoływała na policzkach czerwone plamy, gdy tylko przekroczyło się wrota zamku. Panienka Levasseur ubrała odpowiedni do pogody panującej na zewnątrz strój w akompaniamencie białych rękawiczek, gdyż bez nich lepienie bałwana nie byłoby możliwe.
Roześmiała się na głos widząc zachowanie swojej towarzyszki - Ignis. Teraz Puchonka nie była pewna czy bardziej cieszy się ze śniegu, który spadł w nocy czy obecności Ślizgonki. Ostatnimi czasy nie miały okazji gdzieś razem wyskoczyć, na czym Gab mocno ubolewała; lekcje były nielicznymi momentami, jednak trwały zbyt krótko, aby blondynka mogła nasycić się obecnością koleżanki.
- Ulepimy dziś bałwanaaaaa - zawtórowała dziewczynie, melodyjnym głosem wyśpiewując słowa, lecz ona w przeciwieństwie do Igi, nie rzuciła się w śnieg, a jedynie podziwiała stworzone na nim dzieło. Oczywiście Gabrielle nie miała najmniejszego pojęcia, że przyjaciółka czuje się zazdrosna, choć ona sama czuła się winna, że poświęca jej tak mało czasu. Nagle nudne życie nabrało takiego tempa, że dziewczynie ciężko było się odnaleźć na nowo, wciąż próbowała na nowo ogarnąć rzeczywistość. Nie zmieniało to jednak faktu, że zamierzała dzisiejszy dzień w pełni poświęcić Ignis, swój czas i uwagę.
-Całkiem ładnie wyszedł ci ten aniołek - oceniła, wprawnym okiem obserwatora, kryjąc w tych swoich komplement.
- Uwielbiam zimę - stwierdziła, zaciągając się mroźnym powietrzem, aby następnie wypuścić je w postaci chmury pary przed siebie. Spojrzała na brunetka, uśmiechając się do niej szeroko - Więc, gdzie go ustawimy? - zapytała rozglądając się po polanie, za najlepszym miejscem, skąd będzie widoczny dla wszystkich.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2647
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyPią Mar 06 2020, 13:09;

Podobno kierowanie własnym ciałem, kiedy znajdowało się w ciele zwierzęcia, nie było wcale takie trudne, choć Christopher nie do końca w to wierzył. Ostatecznie bowiem zmieniało się wszystko i należało się do tego przyzwyczaić. Być może właśnie dlatego przyszło mu do głowy, że najlepiej będzie poćwiczyć obecnie zaklęcie draconifors, które nie tylko prowadził przemianę, ale również pozwalało na krótkotrwałą kontrolę, nad powstałymi w ten sposób smokami. Być może wolałby, żeby to były jakieś inne istoty magiczne, ale w gruncie rzeczy wcale mu to nie przeszkadzało, czuł doskonale, że może się dobrze bawić, jeśli tylko wszystko zrobi, jak należy, a kamienie go posłuchają. Nie wydawało mu się, by zaklęcie było dla niego zbyt trudne, czy skomplikowane, ale mimo wszystko wybrał do prób bardzo wczesny poranek, właściwie tuż przed świtem, kiedy wybrał się na obchód wzdłuż granicy Zakazanego Lasu, sprawdzając, czy nie znajdzie śladów wskazujących na to, że uczniowie postanowili jednak w nocy broić i teraz należało wytargać ich z lasu za uszy. Ponieważ jednak nie trafił na takie problemy, dotarł do polany i tam wybrał sobie odpowiednie kamienie, które następnie ułożył w rzędzie przed sobą.
Kucnął i wyciągnął różdżkę, po czym skierował ją na pierwszy z kamieni i przez chwilę jeszcze się wahał, po czym odetchnął głęboko. To nie mogło być takie trudne, a miejsce było na pewno bezpieczne, nie sądził, by ktokolwiek się tutaj zjawił, zaś smoki znikną zapewne prędzej, niż w ogóle się pojawiły. To było całkiem dobre, jeśli się nad tym zastanowić, a przede wszystkim pozwalało mu na skupienie się na kontrolowaniu tych małych, zapewne nieco zabawnych stworzeń, które pewnie nie do końca będą wiedzieć, co się dookoła nich dzieje. Uznał jednak, że dla bezpieczeństwa postara się jednakże przemieniać kamienie po kolei, bo inaczej będzie miał tutaj chmarę ziejących ogniem much, a tego mógłby już nie przeżyć.
- Draconifor - powiedział spokojnie, kiedy skierował różdżkę na pierwszy z kamieni i przypatrywał się, jak ten powoli zaczyna przyjmować kształt niezbyt wielkiego smoka, który zamachał skrzydłami. Kontrola nad nim była już nieco trudniejsza, a kierowanie tym potworkiem zajmowało całkiem sporo energii, było jednak na pewno warte swej ceny. Christopher uśmiechał się lekko, przypatrywał, jak smok zatacza kółka, jak porusza skrzydłami, to było coś, co też kochał obserwować, w końcu miał do czynienia ze swoiście ożywioną magiczną istotą, czasem nawet marzył o tym, by znaleźć się blisko prawdziwego smoka, ale wiedział doskonale, że do tego trzeba mieć już naprawdę fachowe przeszkolenie, którego, tak się składało, on akurat nie posiadał. Potrząsnął głową, gdy zdał sobie sprawę z tego, że zaklęcie dobiegło końca, więc rozpoczął czary-mary na nowo, odkrywając z przyjemnością, iż kolejny z kamieni był już innym smokiem, to zaś sprawiało mu taką frajdę, że ćwiczył uparcie jeszcze dłuższy czas, aż zdał sobie sprawę z tego, że zdążył przemarznąć, a życie w zamku na pewno już się zaczęło. Tak więc zostawił kamienie na polanie, mając przeświadczenie, że transmutacja jest sztuką godną uwagi, ale już kontrolowanie tego, co się stworzy, jest trudne i karkołomne. Bywa zabawne, ale jednak wymaga skupienia, by nie doprowadzić do jakiejś tragedii. Ciekaw był, czy dokładnie tak działo się w czasie przemiany w zwierzę, zastanawiał się, jak wiele odruchów nabiera czarodziej i nad iloma jest w stanie panować, dzięki własnej, zachowanej świadomości.

z.t

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Procrastination McGregor
Procrastination McGregor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
C. szczególne : rude włosy, sporo piegów, szeroki uśmiech
Dodatkowo : -
Galeony : 145
  Liczba postów : 232
https://www.czarodzieje.org/t16531-procrastination-mcgregor
https://www.czarodzieje.org/t16541-pro#455740
https://www.czarodzieje.org/t16532-procrastination-mcgregor#455210
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyPią Mar 06 2020, 17:53;

Dzisiejszy trening był dla niego wyjątkowo mocno udany. Bardzo dobre uniki, podania, odbicia, ogólnie ujmując, czuł się na miotle jak młody bóg, co zdecydowanie mocno go cieszyło. Quidditch był w końcu jednym z jego ulubionych elementów powiązanych ze szkołą. Wiedział doskonale, że nie był w tym najlepszy, ale szczerze się starał, aby poprawiać swoje umiejętności, aby samemu czuć się zadowolonym, ale przede wszystkim, pomóc Gryfonom zdobyć puchar domów. Zresztą, z tego właśnie powodu zainteresował się aktualnie pozycją obrońcy. Gdy za dziecka myślał o sobie w tym sporcie, obrazował samego siebie bardziej jako szukającego, ścigającego, czy pałkarza... w sumie, chyba na każdej pozycji poza pilnowaniem trzech obręczy. Jakoś nigdy nie czuł do tego pociągu, chciał działać, wpływać na rozwój meczów, zostać bohaterem jakiegoś zagrania. Oczywiście całość tej wizji dotyczyła okresu, w którym nie brał czynnego udziału w żadnej faktycznej grze. Gdy bowiem dołączył do szkarłatnych, jego wizja nieco się zmieniła, a z biegiem lat nabrał szacunku do roli obrońcy, bo w końcu to na jego barkach spoczywało bezpieczeństwo drużyny do czasu, aż szukający znajdzie znicz. Tak, to zdecydowanie była ważna rola, której finalnie sam zresztą postanowił się podjąć. Wiązało się to jednak ze sporą dawką stresu, z którą ciężko było mu się uporać przez początkowy okres, szczególnie gdy nie radził sobie z tym najlepiej, puszczając głupie gole. Na szczęście jednak z biegiem czasu udało mu się wyrobić, stając się względnie przydatną jednostką. Stres co prawda nie zniknął, ale z każdym kolejnym obronionym kaflem w jego sercu było coraz więcej pewności i nowej fali radości z racji grania w ukochaną grę.
Co więc go tknęło do rzucenia Moe wyzwania w kwestii bycia szukającym? Po prawdzie to nie traktował tego nawet poważnie, to były w końcu tylko śmieszki. Doskonale wiedział, że jego przyjaciółce naprawdę mocno zależało, aby grać na tej pozycji i nawet przez chwilę nie myślał, aby spróbować jej to zabrać. Wciąż jednak mógł się z nią podroczyć, co zdecydowanie było mu na rękę. Bo w końcu czy mogło być coś ciekawszego niż pseudo zawody o tę pozycję? Odrobina adrenaliny w końcu jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a nie przewidywał swojej wygranej, niezależnie od tego, jak będzie im tutaj szło.
- Niech wygra lepszy! - odparł, szczerząc się głupkowato, zaciskając mocniej dłonie na miotle, skupiając spojrzenie na dłoni Moe, w której znajdował się znicz, czekając na chwilę, w której go uwolni. Gdy tak się w końcu stało, szybko wybił się w powietrze, próbując odnaleźć na boisku przedmiot, który już zdążył zniknąć im z oczu. Nigdzie jednak nie mógł go dostrzec, a więc zaczął krążyć wokół boiska, przeczesując je wzrokiem. W końcu dostrzegł tę złotą plamkę niedaleko obręczy po lewej stronie. Celowo wydał z siebie niby przypadkowy, cichy krzyk, chcąc zawiadomić Moe, gdyby się nie zorientowała, po czym puścił się na swej miotle, gnając w tamtą stronę. Gdyby się nie odezwał i poleciał tam, udając brak emocji, zapewne zyskałby trochę czasu, ale przecież wcale nie chciał tego wygrać. Dlatego właśnie, gdyby udało mu się dolecieć do celu pierwszemu, miał zamiar umyślnie nie chwycić kulki. Był już obrońcą i czuł się w tej kwestii odpowiedzialny, nie potrzebował zyskać możliwości obsadzenia drugiej pozycji. Szczególnie w sytuacji, gdy pragnęła jej jego bliska przyjaciółka, która wedle jego mniemania zdecydowanie odnajdzie się w tej roli.

//dokończenie starego treningu z Moe
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1847
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyNie Mar 08 2020, 10:36;

W tej rozgrywce nie miała okazać się lepsza, bo to Pro jako pierwszy dostrzegł złote skrzydełka, kiedy ona była w zupełnie innym miejscu na polanie niż to, które ostatecznie okazało się właściwym. Nawet nie patrzyła wtedy w tamtą stronę, więc jedynie okrzyk McGregora dał jej znać o tym, że coś zaczynało się dziać. W odzewie gwałtownie zmieniła kierunek lotu i rzuciła się szarżą w kierunku, który podejrzewała o właściwy. Pro się nie pomylił i już prawie miał piłkę w dłoniach, jednak... zawahał się?
- Może kiedyś zrobię z Ciebie szukającego. - zapowiedziała, mając już znicz w dłoni, bo w tym czasie zdążyła go najzwyczajniej przechwycić, nie dając Gryfonowi drugiej szansy. Wiedziała, że dostała fory i nie podobało jej się to. Nawet w koleżeńskim zakładzie.
- Jakby miało nie pójść po mojej myśli to i tak byś dostał Confundusem. - podzieliła się z nim kryptogroźbą, co do której nie dała po sobie poznać, czy rzeczywiście mówiła na poważnie. Szukanie w drużynie naprawdę wiele dla niej znaczyło, przynajmniej w tym sezonie, gdzie już zdążyła objąć i rozkręcić się na tej pozycji.
- Spadajmy stąd. Obrońco.

[z/t x2]

@Procrastination McGregor
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptySro Mar 18 2020, 15:42;

Prace domowe były złem wcielonym. Właściwie zadał je z jednego powodu - bardziej od prac domowych nie lubił lekcji teoretycznych. Odpowiedzi nadchodziły do niego całkiem przyjemne, zadowalające. Jedne były nieomal żywcem wyjęte z katalogu, drugie nieco bardziej wymyślne. Pewna Krukonka wyraźnie miała zapędy literackie. Była także praca Ślizgona, który powinien, zamiast skreślać słowa, po prostu je przemilczeć, ale pozostała część pracy była dobra. Dwie prace czytało mu się przyjemnie, gdyż dość szczegółowo opisywały zalety mioteł, ale co się dziwić, pisali to szkolni gracze. Puchonka, której na meczach nie widywał, opisała jedną z pierwszych mioteł sportowych, aż mu się łezka w oku zakręciła. Do tego dwie osoby porównały miotłę rodzinną do sportowej, co również było zaskoczeniem dla Walsha. Niestety znalazły się dwie prace, które, choć spełniły swoje wymogi, sprawiły, że zastanawiał się, jak do nich podejść. Serce mu pękło, kiedy czytał o możliwości zamiatania podłóg takim Nimbusem. Owszem, może witki Midrąga, czy Zmiatacza nie były ładnie opięte opaskami i w jakiś sposób mogłyby pomóc zmieść podłogi, ale sama myśl o tym wywoływała nieprzyjemne dreszcze. Cóż, należało obu dowcipnisiów zaprosić do sprawdzenia zdolności mioteł. Mógł to zignorować, ale dlaczego sam nie miałby się zabawić?
Popołudniu zjawił się na polanie, trzymając w dłoniach Nimbusa 2000 oraz Zmiatacz 11. Obie dobre miotły sportowe, różniące się jednak między sobą. Zamierzał kazać obydwóm Gryfonom wsiąść na jedną, później na drugą i ustnie porównać. Jeśli jednak mieliby obiekcje przed lataniem... Cóż. Będą losować. Położył obie miotły na ziemi, po czym rozejrzał się, a gdy dostrzegł zbliżających się nieszczęśników, uśmiech sam wykwitł mu na twarzy. Podciągnął rękawy swetra, ukazując tym samym dwie bransoletki oplatające prawy nadgarstek, ale zignorował to. Ważniejsi teraz byli dwaj dowcipnisie.
- Niezmiernie cieszę się, że mogę wam zarówno pomóc dostrzec różnice między konkretnymi miotłami, jak i poznać zamysł na rozprawę naukową - przywitał się z nimi, patrząc kolejno na Bruna i Maxa. Wyraźnie był rozbawiony ich pracami, choć raniły jego sportowego ducha i zamierzał teraz odegrać się. Wskazał gestem na leżące na ziemi miotły.
- Macie panowie dwie możliwości. Wsiadacie każdy na miotły, wzlatujecie na nie więcej niż metr nad ziemię, wykonujecie ósemkę i opowiadacie mi o swoich odczuciach względem prowadzenia tej miotły, żeby później się nimi zamienić... Albo jeden z was dosiada kolejno obydwu mioteł i robi za modela, a drugi opowiada różnice na postawie tego, co widzi i co mówi model. Wybierajcie - wyjaśnił, na czym będzie polegać pierwsza część zadania. W drugiej zamierzał zwyczajnie zapytać ich, czy dostrzegają wizualną różnicę w budowie miotły sportowej, a miotły sprzątającej, którą zapewne każdy z nich miał w domu.


@Bruno O. Tarly @Maximilian Brewer

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptySro Mar 18 2020, 22:34;

Tego to się, kurwa, nie spodziewał! Żart poszedł tak daleko, że Walsh się posrał z gniewu, czy ki chuj? Nie mógł się oczywiście dowiedzieć, o ile nie stawi się na miejscu, a nawet on miał na tyle oleju w głowie, żeby jednak ruszyć dupę z zamku i wywlec się na błonia, gdzie czekał na nich profesor. Co prawda schodząc po schodach przystaną na moment, bo wydawało mu się, że dopada go charakterystyczny ból głowy, ale prędko doszedł do wniosku, że to przedwczesny alarm. Ruszył więc dalej, aż w końcu dogonił Bruna i szturchnął go na powitanie. Mógłby się z nim podzielić szlugiem, ale jebane się już skończyły i nie bardzo miał chwilowo fundusze na taką fanaberię. Musiał zdecydowanie kupić sobie porządną, nową talię tarota, bo jego własna była w chujowym stanie. Potrzebował czegoś zdecydowanie lepszego, więc mając pieprzony cel, nie mógł biegać do sklepu po papieroski i inne przyjemności.
- Co odjebałeś, że cię wzywa przed swój majestat? - spytał chłopaka, kiedy zbliżali się już do polany i uniósł brwi, gdy dostrzegł, jakim entuzjazmem wykazuje się profesor, z którym przywitał się dość lakonicznie. Zerknął również na to, z czym Walsh się pojawił i od razu wywrócił oczami, bo miotły to się tutaj niewątpliwie na chuj zdadzą. Był co do tego przekonany, ale nie mówił tego na głos, dopiero pod koniec wypowiedzi profesora niemalże parsknął z ubawienia.
- A to pech, profesorze. Widzi pan, ja nie latam, bo nie wiadomo, kiedy przyszłość się o mnie upomni. Chyba nie chciałby pan skończyć z rzygowinami we włosach albo połamanym uczniem - stwierdził na to Max i wsunął dłonie w kieszenie skórzanej kurtki, jednocześnie zastanawiając się, czy Walsh zamierza wsadzić ich na miotły siłą, czy może zastosować jakieś pojebane czary-mary, żeby mu stąd nie uciekli. Prawda była też taka, że nieco testował jego wytrzymałość, bo nie miał z nim zbyt wielkich doświadczeń, od gier miotlarskich i wszystkiego, co z tym związane, trzymał się daleko, mając całkiem logiczne wyjaśnienie swojej niechęci. Pisanie pracy domowej było czymś zupełnie innym i uznał, że Rose pewnie życzyłaby sobie, żeby w czymś podobnym wziął udział, poświęcił więc parę chwil na spisanie swoich błyskotliwych przemyśleń i uznał sprawę za odfajkowaną, tymczasem profesor doszedł do wniosku, że trzeba tutaj jakoś poważnie zadziałać i zrobić z nich gwiazdy sportu, czy coś równie absurdalnego, czego oczywiście, no kurwa, nie zamierzał robić. Próba sił? Czemu nie. Stracone punkty? Chuj go to bolało. Nie był pod tym względem zbyt dobry i Gryfoni na pewno pomstowali na czym świat stoi, gdy tylko ponownie wkraczał na scenę.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyCzw Mar 19 2020, 03:43;

On też się tego, kurwa, nie spodziewał!
Sowa wparowała do jego sypialni z samego rana, budząc go donośnym piskiem i kilkoma dziobnięciami w ucho. Jakim cudem dostała się do pomieszczenia mimo zamkniętego okna? Merlin jeden wiedział. Ale była dość skutecznym budzikiem. Kiedy przeczytał pierwszą połowę listu - na jego twarzy zamajaczył się uśmiech, który niektórzy określiliby mianem "triumfalnego". Niestety, gdy doczytał wiadomość do końca, to zrzedła mu mina i nie był już z siebie taki dumny. Czy to był kolejny szlaban? A myślał, że wyczerpał już limit w tym miesiącu. Nie musiał się specjalnie starać, a szlabany same wpadały do jego szkolnej kartoteki. Kolejna magiczna zagadka do rozwiązania, zaraz obok sowy ze zdolnościami do przenikania przez mur.
Nie miał raczej wyboru: ruszył dupę z zamku. I tak chciał się przewietrzyć; miał tylko ogromną nadzieję, że nie będzie tego robił sześć stóp nad ziemią. Prędzej zesra się umrze ze strachu niż będzie latać na miotle. Gdy tak szedł, niespiesznie, nagle dołączył do niego Brewer. Czyżby on też miał zlecone karne latanko? Było to całkiem pokrzepiające, zawsze to raźniej mieć kumpla u boku (o ile ten nie rozpowie potem całej szkole, że Bruno to cipa).
- Odrobiłem tylko pracę domową. - wyszczerzył się, nadal wielce zadowolony z treści swojego wypracowania. Tutaj powinna być mina niewiniątka, ale coś mu nie wyszło. - Ty też napisałeś szczerze to, co myślisz o miotłach? - zapytał, zanim zbliżyli się do nauczyciela na tyle, żeby to pytanie mogło stać się ryzykownym.
Profesor powitał ich uśmiechem, a zapału do pracy i chęci edukacji miał w sobie więcej niż cała kadra Hogwartu razem wzięta. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie. W międzyczasie gdy Walsh opowiadał o tym, co będą robić (ehe, już), Tarly rzucił okiem na ich przyszłe narzędzia tortur. Mężny Godryku, naprawdę wolałby zamiatać nimi Wielką Salę, niż zbłaźnić się przed nauczycielem i Maxem. Lekko pobladł, ale nadal się uśmiechał, trochę nonszalancko, dla niepoznaki. Musi. Być. Twardy. Wywrócił oczami chyba dokładnie w tym samym czasie, co jego towarzysz. Ciężkie zadanie przed panem od Quidditch'a, oj ciężkie. Ale jeszcze cięższe przed nim samym, bo, jak potem usłyszał, Max nie miał zamiaru dosiadać kija w równym stopniu, co i on.
- Ooo, ja już mogę opisać swoje odczucia! - pokręcił żywo głową, aż mu loki zafalowały na łbie - Mdłości. Zawroty głowy. Spocone ręce. - i mokro w gaciach. Zaczął wyliczać, krzyżując uprzednio ręce na piersi i odsuwając się nieco od mioteł. Tak na wszelki wypadek.
Nie wiedział do końca, na ile sobie może pozwolić w swoim śmieszkowaniu i bycia owym dowcipnisiem. Z tego, co wiedział, to Joshua był równym gościem, a sam fakt, że dość pozytywnie zareagował na ich rozprawki (nie licząc tego karniaka) stawiał Gryfonów na wygranej pozycji. Może więc wystarczy, że go jakoś zbajerują, a im odpuści? Pytanie tylko... kto jest bardziej uparty?

@Maximilian Brewer @Joshua Walsh
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyCzw Mar 19 2020, 16:34;

Obaj chyba zapomnieli o jednej zasadniczej różnicy między nimi. Każdy z trójki obecnych na polanie mógł sobie żartować, każdy mógł dowcipnie odpisać na pracę domową. Niestety Walsh mógł żart obrócić przeciw nim i cóż, uwielbiał to robić. Prowadzenie zajęć to jedno, tam również nie mogło być nudno. Uczenie kogoś latać, to drugie. Jednak czytanie prac domowych, całkiem kreatywnych, musiał przyznać, od osób, które nawet nie pojawiały się na jego zajęciach, a miały czelność stroić sobie żarty z Nimbusów… Och, to była zupełnie inna bajka, a Josh miał ochotę się pośmiać. Z tego powodu nawet odpuścił wizytę u gajowego, który zawsze potrafił wywołać uśmiech na jego twarzy. Od razu warto zaznaczyć, nie, on nie był mściwy, a to nie był szlaban, jako taki. Już prędzej był to test zdolności dwóch dowcipnisiów. Nie musieli się też bać, że Walsh był na nich zły. Jego ciężko było wyprowadzić z równowagi takimi pracami, jeśli chcieli przekroczyć granicę, musieli się bardziej postarać.
Słysząc ich słowa, widząc miny, był pewien, że prywatne korki z miotlarstwa będą dla obu żartownisiów czymś niezapomnianym. Oparł dłonie na biodrach, unosząc brwi w geście zdumienia.
- O, przepraszam bardzo, ale zapraszałem tutaj dwóch Gryfonów. Nie podejrzewałem, żeby przedstawiciele domu lwa byli tchórzami - powiedział bez ogródek, wyraźnie mając w głębokim poważaniu ich obawy. - Panie Orzechowski, jeśli chodzi o wizje, to spokojnie. Wysokość metra nie jest śmiertelna i nie lata pan bez nadzoru. Dodatkowo przypomnę, że Krukoni mają w swojej drużynie jasnowidza, niewidomego - dodał, patrząc wpierw na Maxa, powstrzymując się od skrzywienia. Wciąż uważał, że jasnowidz w drużynie to oszustwo. Przeniósł wzrok na Bruna. - Panie Tarly, pokonywanie własnych słabości jest wielce satysfakcjonujące, polecam spróbować. Poza tym… Jeśli obaj wolicie, możecie stawić się na następnej lekcji i uczestniczyć w niej w pełni, zamiast tych paru minut teraz na miotle - dokończył myśl, rozkładając dłonie. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, a spojrzenie było wyraźnie rozbawione. Jeśli naprawdę nie chcieli pokonać własnych lęków i woleli dalej oponować, zawsze mogli stawić się na lekcji. Wtedy jednak nie będzie taryfy ulgowej. Ostatecznie machnął na nich ręką.
- No już, kamień, papier, nożyce i będziemy wiedzieć, kto lata, skoro obaj się stawiacie - ponaglił ich, sięgając po miotły. - Obaj wspominaliście o zdolności zamiatania. Cóż, jak spojrzycie obaj na ogon Nimbusa, zauważycie, że witki zostały specjalnie dobrane oraz spięte metalowymi opaskami. Ma to zapewnić opływowy kształt i ułatwić latanie. Takimi witkami nie zmieciecie kurzu z podłóg. Co się tyczy Zmiatacza, nim podziałalibyście więcej jako sprzątacze, jednak uszkodzenie witek wpływa na lot. Mogłoby się okazać, że miotłą nie będzie osiągać pożądanej prędkości, albo będzie ją znosić. Innymi słowy, jeśli użyjecie czyjegoś Zmiatacza do sprzątania, możecie się liczyć z wybiciem paru zębów po uszkodzeniu miotły - opisywał same ogony, odwracając miotły tak, żeby były lepiej widoczne. Spojrzał ponownie na Gryfonów, czekając, aż wyłonią między sobą tego, który będzie dosiadał mioteł.


/jeśli rzeczywiście gracie w kamień, papier, nożyce, napiszcie mi PW z tym, co pokazujecie, a ja napiszę, kto wygrał 8D
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyCzw Mar 19 2020, 21:40;

Kto się śmieje, ten się śmieje ostatni? Jakoś to chyba tak szło. Na pytanie Bruna skinął lekko głową i uśmiechnął się do niego nieco ironicznie, ale za późno było już na jakieś dalsze dyskusje, bo właśnie stanęli przed Walshem, a ten z miejsca rozpoczął swoją gadkę szmatkę i Brewer musiał przyznać, że ma tego zdecydowanie dość. Miotlarstwo w ogóle go nie interesowało, zrobił tylko to, co mu polecono, a poza tym wolał nie latać, powody były raczej oczywiste. Ani nie sprawiało mu to żadnej, kurewskiej przyjemności, ani nie potrzebował tego w życiu, a naprawdę nie uśmiechało mu się spadać z miotły, mdleć na niej, rzygać, czy odpierdalać innego gówna, na które byłby na pewno skazany ze względu na posiadany przez siebie dar. Ten bywał czasami co najmniej wpierdalający i tak właśnie było w takich chwilach, jak ta, kiedy musiał się tłumaczyć z czegoś, co jego zdaniem było oczywiste. Joshua zaś nie robił na nim żadnego wrażenia, kiedy więc ględził coś o Gryfonach i tym, że Krukoni mają w drużynie jasnowidza, Max po prostu ziewnął. Chuja go to obchodziło.
- Może on tylko sra pod siebie, jak ma wizję, profesorze - stwierdził, bardzo mało kulturalnie, ale niewiele go to obchodziło. Szlabany? Proszę bardzo. Odejmowanie punktów? Jakoś wcale by się nie przejął, naprawdę. Nie należał do tych osób, dla których ważny był Puchar Domów, czy cokolwiek takiego, po prostu chciał przejść przez szkołę i móc zająć się tym, czym chciał i na czym się znał, a nie wszystkim i niczym, co mu chuja dawało. Jedynie na wymienienie nazwiska tego kutasa, skrzywił się wyraźnie, bo nie chciał być tak nazywany i nie mógł się doczekać, kiedy będzie mógł oficjalnie zmienić nazwisko. Był pewien, że będzie to jeden z lepszych dni w jego życiu, w końcu odetnie się od tego popierdoleńca raz na zawsze i nie będzie musiał mieć z nim już nic do czynienia.
Parsknął jedynie, a później machnął ręką, pokazując nożyce, po czym z miną całkowicie niezainteresowaną przyglądał się tym głupim miotłom. Jeśli Walsh sądził, że na tym polata, to był w bardzo wielkim błędzie, ale nie zamierzał go co do tego uświadamiać, więc po prostu wysłuchał jego pierdolenia o tym gównie, a później przekrzywił lekko głowę, jakby był rzekomo zainteresowany tematem i wzruszył ramionami.
- Dla mnie to wszystko wygląda tak samo. Dużo patyków - stwierdził w końcu, bo te jakieś tam klamry, czy inne chuje muje dzikie węże, latały mu dokładnie w okolicach kolan i nie miał zamiaru się tym w ogóle zajmować, więc można było spokojnie uznać, że wykład to raczej Walsh robił dla siebie, a nie dla niego. Co tu zresztą było do omawiania? Miotła jest, jaka jest. Ma rączkę i włosie, czy co tam innego, koniec tematu.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyPią Mar 20 2020, 23:38;

Codziennie pokonywał własne słabości! Największą miał do łóżka, a przecież budził się co rano i funkcjonował względnie normalnie. Nazwanie go tchórzem nie wywarło na nim wielkiego wrażenia - co innego, gdyby usłyszał to od Dickensa lub Rowle'a, ale od sympatycznego profesora? Phi! Nie potrzebował mioteł i latania, by udowadniać przed sobą, że mierzy się ze swoimi lękami. Miał ich wiele; boginy życia codziennego dopadały go częściej niźli by tego chciał. Już samo wejście na na szczyt którejkolwiek z wież i dotarcie na lekcję z Profesor Jones było dla jego marnej osoby sporym wyzwaniem. Trafiał tam rzadko, ale zawsze ze skurczem żołądka i bladą skórą. Aż dziwne, że nauczycielka nie wywróżyła mu rychłej śmierci przez chociażby omdlenie i upadek z wysokości. A teraz miałby latać na byle miotłach tylko po to, by udowodnić coś nauczycielowi od miotlarstwa? Metr wysokości może nie brzmiał strasznie, ale jednak wydarzyć mogło się wszystko. Cholerny kij mógł nagle mieć ochotę na podniebne wojaże i co wtedy? Tarly nie miał żadnej wprawy w prowadzeniu mioteł. Mogło się zdarzyć, kurwa, wszystko.
- Niewidomy jasnowidz w drużynie Krukonów to zwyczajny cheater! - żachnął się, poprawiając splot swoich rąk. Bardziej zamkniętej pozy przybrać nie mógł.
Wysłuchał przemowy Walsha, choć nie do końca mógł się na niej skupić, bo już oczyma wyobraźni widział, jak wsiada na miotłę, a ta uderza go magiczną siłą w krocze, po czym wznosi się na wysokość pizdyliona stóp i zrzuca go na wierzbę bijącą, która nagle zmieniła swoje ulokowanie. Tak, zapewne tak się to skończy. Nauczyciel nie poddawał się jednak, a w zanadrzu miał chyba tonę cierpliwości i tuzin sposobów, jak rozwiązać problem ich niechęci do wykonania zadania. No ale żeby rozwiązywali spór przy pomocy dziecinnej gry? Tego jeszcze w Hogwarcie nie grali (chyba, bo przecież połowę zajęć to on opuszczał). Zazwyczaj miał więcej szczęścia niż rozumu, więc i tym razem postanowił, że zaufa fortunie. Poza tym nie było chyba większego sensu na sprzeciwy, najwyżej spróbuje usiąść na miotle tak, by nie odpychać się nogami od podłoża i nie kusić losu. Zwrócił więc się w kierunku kumpla, rozplótł ramiona i w dosłownie tym samym czasie pokazał szczęśliwy znak, który miał mu zapewnić bezpieczną pozycję na ziemi. Jego pięść symbolizująca kamień napotkała nożyce. I ledwo pohamował okrzyk zwycięstwa. Odetchnął tylko z ulgą i schował ręce do kieszeni spodni. I tym razem mu się udało. Był bezpieczny. A przynajmniej... póki co.
- Tak, tak, piękne miotły. Widziałem je już jak latają, na meczach. - i wystarczy. Wymamrotał pod nosem lekceważącym tonem, gdy Walsh skończył porównywać ze sobą te dwa modele piekielnych kijów i tłumaczyć, dlaczego lepiej nie zamiatać nimi podłogi. Popatrzył z ukosa na Maxa, a potem znów na nauczyciela i zastanawiał się, co dalej będą robić, i czy faktycznie Brewer będzie musiał wznieść się na ten metr na Nimbusie, a potem na Zmiataczu. Trochę mu współczuł, ale jednocześnie wątpił w to, że jego towarzysz tak szybko się podda woli profesora.
Zapowiadało się ciekawe widowisko.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyWto Mar 24 2020, 11:30;

Zaśmiał się cicho, spuszczając na moment głowę, kiedy obaj zareagowali podobnie do jego odczuć wobec Fabiena. Samego chłopaka podziwiał za to, jak sobie radził w życiu codziennym. Bycie niewidomym nie było łatwe, ale nie potrafił zrozumieć, dlaczego dzieciak ładuje się na miotłę. Czy jego model miał czujnik przeszkód przed sobą? Jeśli nie to zdecydowanie musiał Fabien używać swojego daru w jakiś dziwny sposób, a to było oszustwem. Jeśli nie używał, to jakim cudem latał? To było nie do pojęcia i prawdę mówiąc, gdyby od niego to zależało, nie pozwalałby chłopakowi brać udziału w meczach. Stwarzał zagrożenie dla siebie oraz da innych. Reakcja Maxa oraz Bruna rozbawiła go, ale zaraz posłał im karcące spojrzenie. Mimo wszystko nie powinni śmiać się z innych, a już tym bardziej z zawodników, gdy sami nie latali.
Zarejestrował skrzywienie na twarzy Maxa. No tak, coś mu się obiło o uszy, że chłopak używał między kolegami innego nazwiska, a przynajmniej próbował, bo nie każdy tego przestrzegał. Jak brzmiało to drugie…? Brover? Brawer? Brewer? Tak, chyba tak, Brewer. Warto zapamiętać, choć cała postawa chłopaka pokazywała, że będzie to trudna przeprawa. Uśmiechnął się lekko do nich, gdy skończyli grać i okazało się, że właśnie Max ma wsiąść na miotły.
- Dobra, czyli jedno za nami - odparł lekkim tonem, zupełnie niezrażony tym, że obaj się stawiają. Bywały trudniejsze dni niż to popołudnie. - Każda z mioteł jest wyposażona w siedzisko, które na szczęście od dawna są wygodne. Teraz wasza kolej na dalsze popisy, nie tylko kreatywne pisanie pracy domowej - rzucił spokojnie. Ułożył miotły na wysokości biodra, upewniając się, że same zawisły w powietrzu. Następnie odsunął się od nich na krok, gestem pokazując, że mogą obaj podejść do nich.
- Panie Tarly, proszę wskazać różnice wizualne i spróbować je opisać - polecił Gryfonowi, który wygrał, następnie spoglądając na drugiego, który stanowił większe wyzwanie. - Panie Orzechowski, wizje są jedynym, co powstrzymuje Pana przed lotem na miotle? Czy są jeszcze jakieś obawy? - spytał, mimo wszystko licząc się z dodatkowymi utrudnieniami. Lęk wysokości można było zwalczać, szczególnie pilnując, żeby miotła nie wzniosła się za wysoko. Niechęć do brania udziału w krótkich zajęciach z racji ogólnego zniechęcenia do nauki, również można było pokonać, jakoś zachęcić. Lęk przed wizjami… Cóż, tu nie mógł nic zaradzić, ale mógł zniwelować możliwość upadku, poprzez pilnowanie pułapu, na jaki wnieść się może miotła, jak w przypadku lęku wysokości. Jeśli jednak Brewer skrywał w sobie dodatkowy lęk, lepiej było ot tym wiedzieć.
- Proszę wsiąść na miotłę i nie odrywać, póki co nóg od ziemi. Oczywiście, może Pan odmówić wykonania zadania, ale wtedy wszystko zajmie nam więcej czasu, a zakładam, że obaj macie lepsze pomysły na wieczór, niż użeranie się ze mną - polecił drugiemu Grofonowi, domyślając się, że za chwilę dostanie przedstawienie o tytule “wyjebane na latanie”, ale przecież nie byłby sobą, gdyby nie zaprosił do zadania z uśmiechem na twarzy. Dodatkowo nie był typem, który od razu się wściekał i wrzeszczał, albo miotał zaklęciami, choć widział w tej metodzie potencjał.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyWto Mar 24 2020, 22:49;

Chuj go bolało, że jakiś inny jasnowidz popierdalał sobie na miotle. Równie dobrze mógł latać na mopie, naprawdę miał to w dupie i nie zamierzał zwracać na to uwagi, chociaż uważał, że facet musi mieć nieźle nasrane w bani, jeśli z taki darem pcha się gdzieś, gdzie nie będzie w stanie nad tym zapanować. Chyba że był tak wykurwiście dobrym jasnowidzem, że to wszystko było dla niego ledwie pestką i pstryknąwszy palcami, był w stanie oglądać sobie tyle przyszłości, ile tylko chciał. Gadanie Walsha puszczał trochę mimo uszu, bo co go tam obchodziło jakieś super wykurwiste siedzisko, skoro i tak nie zamierzał się przekonywać, o co z nim chodziło i czemu było takie niesamowite.
- Nie latam, nigdy nie latałem i latać nie zamierzam, chyba zdaje pan sobie sprawę z tego, że nigdy nie pojawiam się na pańskich lekcjach, prawda? Cóż, powód jest całkiem prosty, bo niewątpliwie wyjebałbym ryjem w pierwszą lepszą przeszkodę. Nie mam zaufania do tego kawałka drewna i nie zamierzam powierzać mu swojego życia, więc szczerze mówiąc, mogę tutaj czekać nawet do rana, jeśli trzeba - stwierdził prosto. Stawał okoniem, to prawda, ale chuja go to bolało, mógł go wysłać na dywanik, odejmować punkty, czy na siłę wsadzać na miotłę, tylko ciekawe co wtedy, bo Max był pewien, że jeśli się uprze, to nawet na zawołanie się po prostu, kurwa, porzyga. To nie było tchórzostwo, a nawet jeśli, to latało mu to koło chuja, miał pewne zasady, których przestrzegał. Walsh nigdy nie widział, co się dzieje, kiedy dostawał wizję, więc mógł sobie pierdolić, co tam chciał, ale Max nie zamierzał włazić na jakiegoś latającego badyla, tym bardziej że był absolutnie pewien, że ten za chuja pana go po prostu nie posłucha, prędzej wyjebie mu w ryj albo połamie całego, niż naprawdę zrobi to, czego będzie od niego oczekiwał.
- Poza tym, wie pan, profesorze, nie potrzebuję dodatkowego kija między nogami, dziękuję. Jeśli panu potrzebny, to ja oczywiście nie mam nic przeciwko - stwierdził unosząc dłonie w obronnym geście, by pokazać mu, że nie wpierdala się w jego życie uczuciowe, czy tam raczej w jego sprawy seksualne, bo w gruncie rzeczy - raczej o tym tutaj była mowa. Do miotły za to nie zbliżył się nawet o krok, bo wcale mu się nie podobała i raczej kojarzyła mu się z jakimś paskudnym gównem, niż czymś innym. Sam nie wiedział czemu tak na to reagował, ale miał to właściwie w dupie, liczyło się tylko to, że trzymał się z daleka, ale jeśli Walsh chciał go szukać po Zakazanym Lesie, bo nie zapanuje nad tym jebanym kijkiem, to proszę bardzo, tylko najpierw musiał go do niego chyba przykleić.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyNie Mar 29 2020, 01:43;

Ta nadprogramowa lekcja była niczym przeprawa kajakiem przez rwącą rzekę. I to pod prąd. Tylko kto był kajakarzem, a kto wzburzonym nurtem? I kto miał więcej siły?
Dopisało mu szczęście i wygrał bezpieczne stanie na ziemi. Ale czy się z tego cieszył? Cóż, do pewnego momentu - tak. Był nielotem z ogromnym lękiem wysokości. Czasami samo oglądanie zawodników latających w przestworzach sprawiało, że miewał odruch wymiotny, a żołądek kurczył mu się do rozmiarów przesuszonego orzeszka piniowego. Nigdy nie robił rzeczy, które sprawiały, że odczuwał dyskomfort. Tyczyło się to też upierdliwych przedmiotów, jak Historia Magii czy Runy, na które po prostu nie chodził, jeśli nie musiał. Profesor Walsh powinien docenić już sam fakt, że pojawili się na polanie zgodnie z jego wezwaniem.
No ale...
Tak, było jedno ale. I był nim Maximilian.
Bruno nie był zawistny. Nie potrafił też cieszyć się z czyjegoś nieszczęścia. Choć obserwowanie całej sytuacji z komfortowego punktu było dość przyjemne, to jednak obawiał się, że cała szopka może skończyć się źle. Jeśli Brewer koniec końców dosiądzie kija i wydarzą się te paskudztwa, o których mówił, to on chyba nie chce na to patrzeć. Miałby wyrzuty sumienia. A opisywanie drągali też mu się nie uśmiechało; po chłodnej kalkulacji stwierdził, że nie miałby co powiedzieć. Miotła jaka jest - każdy widzi. Jakiś durny głosik w jego głowie zaczął mu coś szeptać do ucha. Bronił się całym sobą, ale głos stawał się coraz to donośniejszy. Zagłuszał wręcz słowa nauczyciela i bunt Gryfona. Tarly słyszał co drugie słowo, a kopnięcie przypadkowego kamyka czubkiem trampka wcale nie pomogło. I ocucił się dopiero, gdy usłyszał dość jednoznaczne zdanie. Zuchwałe. I... zabawne.
Cudem pohamował się od parsknięcia śmiechem. Sam nie wiedział, co go tak rozbawiło. Przecież sam był... no właśnie. Czy to efekt uboczny stresu? Tak działają na niego drewniane i latające kije? Nagle westchnął głośno i pokręcił głową, jak gdyby sam się sobie dziwił. A potem zrobił duży krok naprzód, w stronę nauczyciela i tych lewitujących przedmiotów Szatana.
- Ja wsiądę na miotłę. - oznajmił obojętnym tonem, wyzbytym z jakichkolwiek emocji - Te wygodne siedziska mnie skusiły. - dodał, uśmiechając się trochę cynicznie, a trochę... z przestrachem. Znów go coś złapało za gardło, a żołądek już przygotowywał się do transmutacji w orzeszka. Odwrócił się na chwilę w stronę Maxa i posłał mu spojrzenie pod tytułem "wiem, co robię".
Nie chciał robić z siebie bohatera. Ale nie chciał też mieć martwego kumpla. I nawet jeśli szansa na takie niepowodzenie była niewielka pod czujnym okiem Walsha, to szybciej będą mieć ten cały cyrk za sobą, jak on się trochę poświęci i pomdleje sobie ten metr nad ziemią. Oby go tylko pieprzone miotły nie wykastrowały.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyCzw Kwi 02 2020, 21:42;

Sam traktował to spotkanie jako… zabawę? Nawet ciężko było powiedzieć, dlaczego w ogóle ich zaprosił i chciał się w to bawić. Owszem, nie latali, nie widywał ich na zajęciach, więc wiadome było, że dla nich miotła jest tylko jedna i służy do sprzątania. Z jakiego powodu więc bawił się w to całe namawianie do spróbowania lotu? Sam się nad tym mimowolnie zastanawiał, ale pewnie odpowie sobie na to pytanie, gdy już skończy się zabawa.
- Orzechowski, zmień ton. Nie mam ochoty zaklejać nikomu ust - rzucił, nieco chłodniej, niż wcześniej, żeby po chwili wybuchnąć śmiechem, gdy Max próbował, nie wiadomo czego. Zgrywać buntownika? Śmieszka? Ukrywał jakieś kompleksy za takimi żarcikami? Josha nie ruszały, a rozbawił go nie tyle tekst sam w sobie, co próba być może przetestowania go. Aż położył dłoń na brzuchu, uspokajając się głębszym oddechem. - Cóż, martwiłbym się, gdyby miał pan jakieś obiekcje - odparł, machnąwszy lekko dłonią. Przyglądał mu się chwilę, zastanawiając się, czy chłopak się po prostu bał. Pewnie tak, ale zdecydowanie nie była to miotła. Jeśli rzeczywiście miał takie problemy z wizjami, to mógł się obawiać większości rzeczy, na które nie miał wpływu. Pewnie pływanie było na takim samym poziomie, co latanie. Właściwie chciał odpuścić, a zamiast tego wymyślić dla niego inne zadanie, ale odezwał się Bruno, na co Walsh uniósł nieco brew ku górze. Ciekaw był, dlaczego zdecydował się zamienić miejscami z Maxem, ale nie protestował.
- W takim razie zapraszam, od której zaczynamy? - spytał, gestem zapraszając do mioteł, które lewitowały na wysokości bioder. - Nie potrzebujemy, póki co, odrywać się od ziemi, więc spokojnie. Miotły, nieco jak konie, wyczuwają, gdy ktoś się boi i mogą zacząć szaleć… W tym przypadku opanujemy miotły, bo ze strachem może być różnie, prawda? - kontynuował, patrząc na Bruna. Czekał w gotowości, aby przytrzymać miotłę w miejscu, gdyby ta zamierzała jednak udawać dzikie stworzenie i gdzieś porwać Gryfona. Spojrzał w międzyczasie na Orzechowskiego.
- Koniec zgrywnia ważniaka, któremu wszystko lata koło… można samemu dokończyć. Szybkie pytania, proszę przemyśleć odpowiedź, bez wygłupów. Jaka różnica w budowie tych dwóch mioteł może sprawiać, że Nimbus jest szybszy od Zmiatacza? - spytał, skupiając się jednocześnie na Gryfonie na miotle. - A dla pana proste polecenie. Proszę skupić się na miotle i na tym, jak reaguje na gesty. Napierając na trzonek, powinna chcieć nurkować, ciągnąc w górę, powinna chcieć się wznieść. Proszę spróbować, delikatnie, ja trzymam miotłę - dodał, wyjmując różdżkę i rzucając niewerbalne carpe retractum i przytrzymując niewidzialną liną miotłę, aby nie odleciała zbyt wysoko.

@Maximilian Brewer @Bruno O. Tarly
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7225
  Liczba postów : 2440
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptySob Kwi 04 2020, 22:43;

Nie wydawało mu się, żeby profesor był na nich jakoś wyjątkowo wściekły, ale owszem, testował go. Podsuwał mu kolejne smaczne kąski, patrząc z przyjemnością, jak je łapie, jak chwyta to, co mu daje, jednocześnie nie wściekając się jeszcze aż tak bardzo. Nic zatem dziwnego, że Max po prostu miał wykurwiście wielką ochotę, żeby dalej go dręczyć, uderzać patykiem o kraty i sprawdzić, w którym momencie pojawi się wściekły pies, który po prostu spróbuje mu go wyrwać z ręki. Może to była głupota, może to była brawura, ale nic sobie z tego nie robił, brał życie trochę za rogi, a potem kończyło się często chujowo, ale stabilnie, więc właściwie nie narzekał. Uniósł lekko brwi, chociaż nie komentował, jeszcze, swojego nazwiska. Nie, nie swojego, tylko tego złamanego kutasa. Ale parę odszczeknięć na ten temat posiadał.
- Nie wiedziałem, że przyniósł pan profesor taśmę - skwitował to niesamowicie uprzejmie, ale na razie nie podskakiwał w żaden inny sposób. Chociaż trzeba przyznać, że liczył się ze szlabanem, nie miał z tym jednak żadnych problemów, ot, po prostu miałby kolejny do kolekcji, jakby miało to coś dać.
Zamierzał dalej sprzeczać się z Walshem, co do tego, czy wejdzie na miotłę, czy nie, ale Bruno nieoczekiwanie postanowił go w tym wszystkim wyręczyć i Max aż zamrugał, zastanawiając się nieco, co do chuja pana się stało. W końcu jego kumpel zdecydowanie nie chciał tego robić, a teraz proszę, wyrwał się, jakby chciał ratować jego dupę. Gryfon aż zamrugał marszcząc lekko brwi, ale nie zamierzał tego na razie komentować, bo to raczej nie było coś, czego powinien słuchać Walsh, czy jakikolwiek inny profesor, po prostu postanowił przyjąć to do wiadomości. Gdzieś podświadomie miał jednak nadzieję, że Bruno nie zrobi sobie żadnej kurewskiej krzywdy, bo inaczej miałby go na sumieniu, nie mówiąc o tym, że chyba po prostu jebnąłby wtedy Walsha za jego debilne pomysły, a to niewątpliwie skończyłoby się gorzej, niż tylko tragicznie, więc wolał mieć nadzieję, że będzie dobrze. Najgorszy był jednak odruch sięgnięcia po karty, żeby mu powiedziały, co dalej. Odetchnął głęboko, nie chcąc prowokować jakichś wizji, czy czegoś podobnego i zerknął na profesora, kiedy ten zadał kolejne pytania.
- No nie wiem, może ma motorek w witkach - stwierdził na to i wzruszył lekko ramionami. Podejrzewał, że gdyby zaczął wypytywać Walsha o jakieś zagadki związane z wróżbiarstwem, ten również strzelałby na oślep, a dla Maxa miotła była, jaka była. Kijek i trochę witek, nie miał bladego pojęcia, co wpływa na jej szybkość, bo równie dobrze mógłby powiedzieć, że może jest pusta w środku, czy coś podobnego. Dla niego kształt ułożenia witek nie miał żadnego znaczenia i kojarzył się jedynie z fantazją twórcy, a nie wpływał bezpośrednio na lot. Mówiąc inaczej - Max nie znał się w ogóle na pojazdach, to, że umiał prowadzić samochód, było wynikiem tego, iż pochodził właściwie z całkowicie mugolskiej rodziny, ale auto i miotła miały ze sobą tak wiele wspólnych cech, jak karty tarota i malwy. Poruszały się. Na tym kończyła się cała niesamowicie, wykurwista wiedza Maxa w tym temacie, więc równie dobrze mógł pobawić się w zabawną wyliczankę. - Powiedzmy, że... to różne rodzaje drewna - powiedział w końcu, z miną świadczącą o tym, że to jest pierwszy strzał, jaki przyszedł mu do głowy.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 EmptyWto Kwi 07 2020, 00:29;

Po obu stronach jego kudłatej łepetyny, na chudych ramionach, zasiadły dwa duszki. Po lewej stronie siedział wyimaginowany cykor, który łkał do ucha Tarly'ego, żeby czym prędzej odrzucił swoje heroiczne myśli i wycofał się z pomysłu dosiadania mioteł. Zaś do narządu słuchu po prawicy Gryfona napływały słowa pełne otuchy, zachęty, zagrzewające go do walki i wychwalające ten desperacki pomysł ratowania nie tylko honoru Maxa, ale i samego Godryka Gryffindora. Trochę mu Walsh wjechał na ambicję. Ale tylko trochę.
Zanim jednak przeszedł od myśli do słów, a od słów do czynów, to wybałuszył oczy na profesora, gdy ten roześmiał się pod wpływem słów jego kompana. Cóż, nie każdy nauczyciel miał w sobie tyle dystansu i cierpliwości. Tiary z głów! Sam zastanowił się nawet, jak zareagowałby na jego miejscu. Oczywiście nigdy nie śnił nawet o zostaniu w Hogwarcie po studiach, nie wiązał swojej kariery z edukacją. Na swoim przykładzie doskonale wiedział, jakie to niewdzięczne i upierdliwe zajęcie. Masochistą nie był.
A może własnie był? Skoro, koniec końców, zgłosił się na ochotnika do latania oby-tylko-metr nad ziemią? Kiedy podszedł na te kilka kroczków w stronę nauczyciela, natarczywi szeptacze na jego ramionach oszaleli. W głowie kotłowały mu się wszelkie za i przeciw, w ustach czuł metaliczny posmak, a o orzeszkowym żołądku tu już nie było co wspominać. Na sztywnych nogach zrobił jeszcze kolejne dwa kroki. W niekontrolowanym odruchu zaczął pocierać swój lewy łokieć. Jak się powiedziało A...
- Niech będzie Nimbus. Dobry rocznik. - mruknął, ale nie podszedł do miotły. Choć wyglądała niegroźnie i nawet zaczął już się wewnętrznie uspokajać, to gdy Walsh wspomniał o koniach... to znów przypomniał sobie swoje ekscesy z prób latania. O tak, to było trafne porównanie. Cholernie trafne. Koniom też nie ufał. Stoi taki w stajni i widzi czerwone wiadro w jej rogu przez całe życie, ale przyjdzie jeden felerny dzień, kiedy na widok tego samego głupiego wiaderka wstąpi w niego demon. Konie - potomkowie samego czarta. Ot co!
- No to świetnie. Konie lubię tak samo jak wysokości. - uśmiechnął się blado, siląc się na sarkazm, który w obecnym położeniu wybrzmiał dość dziwacznie. I choć usiłował zebrać w sobie resztki pewności siebie i jakiejś-tam odwagi, to wszystkie te atrybuty przelatywały mu przez palce, jak jakiś piasek przez dziurawe dno wiadra. Tego czerwonego ze stajni.
Nie mógł dłużej panikować, nie był przecież wylęknioną pierwszoklasistką na lekcji u Shercliffe'a. Musiał się wziąć w garść i odjebać to zadanie. Bo co sobie o nim Max pomyśli? Nagle zgłasza się na ochotnika, a potem takie podchody odczynia. I choć nie mógł odgadnąć myśli Brewera, ani wywróżyć sobie przyszłości i efektów tej nadprogramowej lekcji, to jednak... z zaciśniętą szczęką i głębokim westchnięciem wsiadł na Nimbusa. I... nic się nie wydarzyło. Żył. Miotła nie poruszała się, ale nie wiedział, czy to za sprawą tego, że po prostu nic jeszcze nie zrobił, czy dlatego, że nauczyciel asekurował go zaklęciem. Czuł, jak drewno ociera mu się o wnętrze ud i nie był z tego powodu zadowolony. W Quiddticha to grają chyba tylko desperaci... A siedzisko? Cóż, jego dupa zaznała już przyjemniejszych bodźców. Bez podstekstów! Docisnął lekko dłonie na owym trzonku, ale nie za mocno, by nie rozjuszyć rumaka. Dobrze wiedział, że jest teraz tym przeklętym czerwonym wiaderkiem. No i co dalej? Miał się wzbić na ten metr, tak? Ale...
- Mhm, tak... Ja póki co... Eee... - zająknął się, czując dziwne mrowienie pod palcami, jakby miotła była mugolskim odkurzaczem podłączonym do prądu - Słucham cennych spostrzeżeń Maximiliana! - dodał pospiesznie, wskazując na Brewera, niewerbalnie przyznając mu rację, jakby właśnie wygłaszał najmądrzejsze elaboraty na temat współczesnego miotlarstwa. Cóż, dla niego nie miało to znaczenia. On znał się na latających kijach w tym samym stopniu.
A teraz liczyła się dla niego każda minuta spędzona ze stopami na ziemi.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Miejsce piknikowe - Page 3 QzgSDG8








Miejsce piknikowe - Page 3 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 3 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Miejsce piknikowe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 16Strona 3 z 16 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 16  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Miejsce piknikowe - Page 3 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
łąka
-