Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dom Callahanów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyNie 24 Sty - 16:53;





Rudera położona na zamieszkałych przez czarodziejów przedmieściach Cork, w sąsiedztwie innych ruder, w okolicy w której nie poleca się spacerować samemu po zmroku. Nieodłącznym atrybutem domu zwłaszcza w sezonie wiosna-lato są plastikowe krzesła ustawione przed wejściem i rezydujący na nich państwo Callahan kopcący Volde-Morty, a także zdezelowane rupiecie walające się po działce i robiące raban dzieci. W środku oprócz tłoku i bajzlu jest  też zdecydowanie za mało miejsca dla wszystkich mieszkańców, więc w pokojach poupychano piętrowe łóżka i rozkładane tapczany.

Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyNie 24 Sty - 17:36;

Wizyta w rodzinnym domu jest dla mnie atrakcją porównywalną do wsadzenia sobie różdżki w oko, ale bardzo chcę w końcu zobaczyć się z Olivią, której, cóż, bardzo skutecznie unikałem chyba przez cały okres po wyjściu ze szpitala; daleko mi do dobrego samopoczucia, ale mam wrażenie, że udało mi się w końcu ogarnąć na tyle, żeby móc z nią porozmawiać. Martwię się; wiem, że nie byłem dla niej wystarczającym wsparciem, a przecież powinienem - ta gówniana sytuacja w jakiej się znaleźliśmy nie była przecież trudna tylko dla mnie, o czym oczywiście zupełnie zapomniałem, bo byłem zbyt zajęty użalaniem się nad sobą, żeby pomyśleć o otaczających mnie ludziach. W domu wita mnie znajomy rozgardiasz, chociaż przez obecność Oli zdecydowanie bardziej opanowany niż normalnie; gdy tylko przekraczam próg tego jednego pokoju, który jest jednocześnie przedpokojem, kuchnią, salonem i sypialnią, od razu zostaję wciągnięty w dziecięce piski, ciągnięcie mnie za każdą kończynę, pokazywanie super wieży z klocków, chwiejącej się na stole i opowiadanie jakichś pierdół. Starzy gniją na tapczanie i, wiadomo, nie są zbytnio przejęci, że przyszedłem, więc staram się jak najszybciej zakończyć powitanie z dzieciarnią i sprytnie kieruję ich uwagę na słodycze, które im przyniosłem z Miodowego Królestwa. Oczywiście nie kochają mnie aż tak jak kochają czekoladowe żaby, więc tracą zainteresowanie mną i zajmują upierdalaniem siebie i wszystkiego dookoła czekoladą, a ja przemykam w stronę kuchennego blatu, gdzie odkładam resztę zakupów, które zrobiłem z okazji końca miesiąca, a że jest zimno w chuj, to jeszcze szybko robię herbatę dla siebie i siostry. Cała ferajna siedzi na kupie tutaj, więc wiem, że Olivia musi być sama na piętrze; drzwi do jej pokoju są zamknięte. Pukam pokracznie łokciem, a przy okazji rozlewam na siebie trochę wrzątku i wchodzę dopiero, gdy słyszę pozwolenie; to zdecydowanie najprzyjemniejsze miejsce w tym paskudnym miejscu, chociaż jest ciasno, a meble mają ze sto lat, to zamieszkującym go dziewczynom z Oli na czele udało się go tak udekorować że wygląda jakoś przytulnie. A może to jej obecność sprawia, że tak to odbieram? - Hej. Przyjechałem na kilka dni. - mówię, podchodząc bliżej i stawiam kubki na szafce nocnej. Naiwnie myślę, że ucieszy się na mój widok, że rozumie, dlaczego przez ostatni miesiąc byłem nieobecny w jej życiu. Że mnie przytuli na powitanie.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyNie 24 Sty - 21:24;

Może jej zachowanie nie było mądre, może było oznaką desperacji? - wróciła do domu z którego przez tyle lat pragnęła uciec, by nie stać się podobna rodzicom. Los potrafił zaskoczyć zmuszając do porzucenia pierwotnych planów, innym razem pozwalał jedynie na to, by człowiek zatoczył koło, ponownie trafiając w miejsce z którego się wyruszyło. Nie potrafiła usiedzieć w szkolnych murach pośród których echem odbijały się wydarzenia, kładące się cieniem na względnie spokojne życie panny Callahan. Jedni mówią, że czas leczy rany inni, że tylko przyzwyczaja do bólu; nie widziała w tym różnicy, najważniejszy był dla niej efekt. Trzeba było tylko poczekać, choć miała świadomość, że nie będzie to wcale takie łatwe.
Mimo to łatwiej było zapomnieć pośród rozgardiaszu panującego w zaniedbanym domu, którego stan starała się doprowadzić do względnego porządku. Młodsze rodzeństwo nie pozwalało brunetce na chwilę wytchnienia jednocześnie odciągając od zbędnych i przygnębiających myśli. Wymagali ciągłej uwagi, którą dzieliła również na domowe porządki czy przygotowywanie posiłków. Jeśli wcześniej irytowało ją to, jak wiele musi robić kiedy żadne z rodzicieli nie garnęło się do pracy, tak teraz przyjmowała to z bladym uśmiechem, ciesząc się, że po raz kolejny nie ma czasu na analizowanie własnej sytuacji.
Ten dzień nie różnił się niczym od poprzednich, chociaż nocne koszmary nie pozwoliły zmrużyć oczu, dlatego zaraz po śniadaniu postanowiła trochę odpocząć. Z lekkiego snu, który balansował na granicy jawy obudziło ją pukanie do drzwi. Ciche, lekko zachrypnięte - Proszę - rozbrzmiało pośród ścian, kiedy usiadła na łóżku, przekonana, że któregoś z rodzeństwa jej potrzebuje. Ziewnęła, przeczesując palcami włosy. Na twarz przykleiła subtelny uśmiech, ten znikł sekundę później, kiedy okazało się, że próg pokoju przekroczył Boyd.
W pierwszym odruchu miała ochotę wstać, wziąć go w ramiona, przekonać się, że jest prawdziwy, a nie stanowi jedynie wytwór wyobraźni, lecz nie umiała się na to zdobyć. Sposób w jaki potraktował ją brat oraz Max sprawił, że coś w niej pękło. Nie potrafiła wykrzesać w sobie uczuć, zbudowała wokół siebie mur. Patrząc na niego z niedowierzaniem, podciągnęła kolana pod brodę. Przez długą chwilę panowało między nimi milczenie, nie była w stanie zmusić się do mówienia, jedynie patrzyła na niego pustym spojrzeniem, w którym nie było śladu po dawnym blasku.
- Po co? - zapytała, beznamiętnym tonem.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyPon 25 Sty - 13:50;

Patrzę na obojętną postawę siostry i przez chwilę zastanawiam się, czy przypadkiem nie wszedłem niechcący do innego domu; Olivia patrzy na mnie nie wściekle, nie chłodno, ale tak obojętnie, jakbyśmy nagle stali się nieznajomymi. Nie spodziewałem się takiej reakcji, nigdy wcześniej nie traktowała mnie tak, dlatego początkowo trochę mnie zatyka i nie przerywam pełnej niezręcznego napięcia ciszy, która między nami zapada i stoję jak kołek nad tym łóżkiem, powoli uświadamiając sobie, jak okropny musi mieć do mnie żal, skoro tak się zachowuje. Co jest, oczywiście, zupełnie zrozumiałe - zjebałem po całości, kiedy po wyjściu ze szpitala nie potrafiłem wziąć się w garść, kiedy pozwoliłem sobie na to leżenie w rozsypce, kiedy nie było mnie przy niej. Zachowałem się po prostu obrzydliwie, stawiając swoje głupie potrzeby na pierwszym miejscu i właśnie teraz mam zamiar to naprawić. O ile mi pozwoli. Kiedy krótkie, proste pytanie przecina ciszę, siadam ostrożnie na łóżku, a to wydaje pod moim ciężarem żałośnie brzmiące skrzypnięcie. Wzdrygam się mimowolnie. - Żeby zobaczyć jak się czujesz. I porozmawiać, bo dawno tego nie robiliśmy. I... - biorę głębszy wdech - Żeby cię przeprosić za bycie najgorszym bratem świata przez ostatni miesiąc. - przepraszanie, przyznawanie się do błędu zawsze było dla mnie trudne i nieprzyjemne, ale od jakiegoś czasu robię to bez problemu. Mam ochotę przeprosić cały świat, że w ogóle jeszcze istnieję i tylko przysparzam wszystkim kłopotów i zmartwień. I czego się nie dotknę, to obracam w jakieś gówno. - A, no i pokazać ci to. Naprawili mnie. - oznajmiam, unosząc nieznacznie lewą dłoń; teoretycznie to jest świetna wiadomość, ale chyba brzmię równie beznamiętnie co moja siostra. Może dlatego, że w kwestii tej naprawy czuję się jak nieudolnie posklejany taśmą klejącą. Ale tego już nie mówię, w końcu jestem tu żeby ją przekonać że wszystko wróciło do normy.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyPon 25 Sty - 14:31;

Czas mijał, a ona popadała w coraz większą antypatię do odczuwania emocji, które w jej szesnastoletnim życiu odgrywały ważną rolę. To dzięki nim nauczyła się rozumieć świat, w tym przede wszystkim ludzi, do których obecnie miała awersję. Z coraz większym trudem przychodziło jej znosić współczujące spojrzenia, pełne pocieszenia uśmiechy, kiedy jedynym o czym marzyła to obecność brata, bo chęć pomocy mu była silniejsza od własnych dramatów, które przeżywała. Ona nie potrzebowała niczyjej opieki - tak przynajmniej się jej wydawało, natura Olivii przez długi czas nie pozwalała by myślała o sobie jako o kolejnej ofierze wydarzeń, które miały miejsce, choć właśnie w taki sposób postrzegała ją większość.
Była silna i chciała trochę tej siły oddać Boydowi. Widząc go wtedy na szpitalnym łóżku pozbyła się złudzeń, nawet jeśli ten próbował maskować swój prawdziwy stan, a potem… po prostu zniknął zostawiając ją z niewypowiedzianymi pytaniami, z poczuciem winy i tym przeświadczeniem, że jej nie potrzebuje. To bolało, a wraz z bólem pojawiła się złość, najpierw na Maxa, później samą się, aż wreszcie w napadzie wściekłości przeklinała w myślach starszego Callahana. Ale ile czasu mogła trwać w tej złości? Ta zaślepiała, odbierała zdolność logicznego myślenia, więc postanowiła zamknąć się i na nią, wówczas ogarnęła ją pustka, serce w piersi niezależnie od sytuacji wciąż biło w tym samym rytmie, jakby niezdolne do większych porywów.
Kiedy usiadł, podkuliła bardziej nogi, jakby uciekając przed jego bliskością. Ułożyła bronę na kolanach, wciąż intensywnie się w niego wpatrując. Płytki oddech wprawiał w ledwie zauważalny ruch klatkę piersiową dziewczyny, która zapadła się delikatnie, gdy opuściła ramiona.
Nie od razu dopuściła do swojego umysłu słowa, które wypowiedział. Rozwarła delikatnie usta, jakby chciała coś powiedzieć, jednak sekundę później zamknęła je, wypuszczając jedynie powietrze. Czy potrafiła jeszcze z nim rozmawiać? Widząc protezę poruszyła się niespokojnie, przymknęła oczy w myślach analizując swoje zachowanie. Głupia była.
- Jesteś idiotą - rozbrzmiało, ledwie słyszalnie, jakby tylko poruszyła ustami, z których samemu należy wyczytać, co chciała powiedzieć. Otworzyła oczy, ich ciemny kolor przybrał jaśniejszy odcień, chociaż błyszczące w nich iskry, nie były zapowiedzią czegoś miłego, ciskały gromy.
- Jesteś kretynem, i to większym niż przypuszczałam - dodała znacznie pewniej - I jeszcze masz czelność pytać, jak JA się czuje - prychnęła, puszczając swoje nogi, by dźgnąć brata w prawie ramię.
- I fakt, jesteś najgorszym bratem na świecie! A w dodatku głupim, bo jak mogłeś? Jak mogłeś mnie zostawić, kiedy chciałam Ci pomóc? Dlaczego nie dałeś sobie pomóc? Wiesz jak się martwiłam? Zastanawiałeś się nad tym? - tym razem zasypała go gradem pytań, a każdemu z nich towarzyszyło dźgnięcie w kolejną część ciała bruneta.



Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyWto 26 Sty - 11:47;

Widzę, jak Olivia cała się spina, kiedy siadam obok - szczerze mówiąc, sam jestem podobnie rozluźniony, czyli wcale; nie rozwaliłem się beztrosko na łóżku, przy okazji kładąc się częściowo na niej, żeby jej podokuczać, jak to zwykle miałem w zwyczaju, tylko przycupnąłem na skraju trzymając dystans i pilnując, żebyśmy się przypadkiem nie stykali. Mam wrażenie, że atmosfera robi się coraz gęstsza i zaczynam się zastanawiać, czy czasem jeszcze bardziej nie pogorszyłem sytuacji, domagając się towarzystwa siostry; może chce być sama, może niepotrzebnie zawracam jej głowę swoją obecnością, może zwyczajnie nie chce jej się ze mną gadać? Chwilę patrzę na nią bezradnie w milczeniu i chociaż doskonale widzę, że nie jest już małą dziewczynką, która potrzebuje mojej troski i opieki - kurwa, za miesiąc będzie przecież pełnoletnia - to jakoś nie potrafię tego do końca zarejestrować. Chcę ją chronić przed całym złem tego świata, a kiedy odsunąłem się od niej po wypadku, chciałem ją też chronić przed patrzeniem na moje żałosne cierpienie. Teraz wiem, że zamiast to robić, powinienem po prostu szybko przestać przeżywać i w ten sposób nie dawać jej powodu do zmartwień, ale no, mądry Irlandczyk po szkodzie. Czekam w napięciu na jakąś reakcję siostry, a jest ona równie nieoczekiwana, co jej wcześniejsza obojętność, bo nagle nabiera werwy i w dodatku mnie szturcha. Otwieram szeroko oczy ze zdziwienia, ale nie protestuję, kiedy dźga mnie po każdym słowie. Pytań jest tyle i następują tak szybko po sobie, że trudno mi je wszystkie zarejestrować, zwłaszcza że odnoszę wrażenie że niektóre z nich wzajemnie się wykluczają - ostatecznie nie jestem pewny, czy ma pretensje za to, że pytam jak się czuje czy może za to, że nie obchodzą mnie jej uczucia. Kiedy milknie, wzdycham. - Pytam, jak się czujesz, bo się martwię. - zaczynam, unikając jej wzroku; nie wiem gdzie go podziać, patrzę gdzieś w okolice swoich dłoni. I co ja mam jej jeszcze powiedzieć? Nic, o czym myślę, nic, co byłoby zgodne z prawdą, nie brzmi dobrze. - Nie było nic, co mogłabyś zrobić, żeby mi pomóc. Nie chciałem, żebyś musiała na mnie patrzeć w takim stanie i czuć się bezradna. Nie chciałem... - nie potrafiłem - nie chciałem przed tobą udawać, że jest w porządku, kiedy nie było. - mówię powoli i wreszcie odrywam spojrzenie od rękawa swetra, który gdzieś w trakcie wypowiedzi zacząłem bezwiednie skubać - Wierz mi, gdybyś była ze mną, tylko martwiłabyś się jeszcze bardziej. - przyznaję w końcu, chociaż wcale nie podoba mi się, że muszę jej to tłumaczyć.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyWto 26 Sty - 13:57;

Chłód między nimi nie był naturalny. Istniał tylko dlatego, że mu na to pozwolili, wnikał przez poły materiałów dostając się pod skórę, wywoływał nieprzyjemne dreszcze. Za nim kroczyła cisza; nieznośnie przenikliwa, zawierająca w sobie wiele niewypowiedzianych słów, na które być może było już za późno. Sprawiała, że powietrze wokół gęstniało, pozbawiając jakichkolwiek złudzeń - sytuacja nie wyglądała dobrze.
Czuła na sobie wzrok brata, jednak ona nie uniosła na niego spojrzenia. Milczała, chociaż miała ochotę krzyczeć. Rzeczywistość w której Olivia się zamknęła była symfonią ambiwalentnego jej postrzegania, tak wiele uczuć w niej drzemało.
Sekundy mijały, a każda z nich wydawała się trwać wieczność, kiedy to chaotyczne myśli krążyły pod kopułą czaszki. Ważyła w nich co powinna zrobić, jak zareagować, czy poddać się, ustąpić? Wewnętrzny konflikt rozrywał i na powrót scalał duszę dziewczyny - umysł czy serce?
Pierwsze słowa rozbrzmiewające w ciszy, chociaż wypowiedziane niepewnie były zwiastunem zmiany. Serce w piersi Olivii zabiło szybciej, a ona nie potrafiła zatrzymać lawiny pytań i niechlubnych epitetów, które miała ochotę wypowiedzieć, gdy tylko ujrzała go w progu pokoju. Nie była już dzieckiem, chociaż poniekąd się tak zachowywała, kiedy raz po raz dźgała go palcem w kolejne rzeczy ciała.
Westchnęła na słysząc odpowiedzi padające z ust Boyda, które w jej odczuciu były dowodem na to, że zupełnie jej nie rozumie.
- Myślisz, że nie wiem jak było? - zapytała oskarżycielskim tonem, w którym rozbrzmiewała nuta zaskoczenia. - Jestem twoją siostrą, widziałam cię w wielu sytuacjach. Nie da się mnie tak łatwo oszukać. Możesz udawać przed wszystkim, ale przede mną nigdy ci się to nie uda. - oznajmiła, chociaż on wyglądał tak, jakby dopiero, gdy wypowiedziała te słowa, uwierzył w nie. - Po prostu chciałam przy tobie być, żebyś wiedział że nie jesteś sam, nawet jeśli oznaczałoby to siedzenie w ciszy. A ty po prostu postanowiłeś się ulotnić, bez żadnego listu, żadnej informacji, niczego i to ty martwisz się o mnie?! - wzięła głębszy wdech zdjąć sobie sprawę, że znowu zaczyna krzyczeć, co mogłoby wzbudzić niepotrzebne zainteresowanie młodszego rodzeństwa, lub co gorsza - rodziców.
- Nie jestem już dzieckiem. Sądziłam, że o tym wiesz. Nie trzeba mnie chronić. - dodała, wiedząc, że tak naprawdę Boyd działał w dobrej wierze, chociaż nie zgadzała się, że jego metody były przemyślane.
- A jak czujesz się ty? - zapytała, siadając bliżej niego, tak, że ich ramiona stykały się, a wpatrujące się w chłopaka tęczówki jednoznacznie mówiły, że tym razem oczekuje prawdy.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyWto 26 Sty - 17:07;

Oskarżycielski ton Olivii boli bardziej niż to jak mnie szturcha, czuję się jakby każde wypowiadane przez nią słowo było jak mocny cios tłuczkiem; nie wiem dlaczego postanowiła się nade mną znęcać i wypominać mi to wszystko mimo tego że już ją przeprosiłem i przyznałem do błędu. Chociaż pewnie zasłużyłem swoim beznadziejnym zachowaniem. Czuję się strasznie. Wszystkie jej wyrzuty kierowane w moją stronę są prawdziwe - oprócz jednego, na który tylko w milczeniu kręcę głową. Bo Oliwka, mimo tego że jest moją siostrą i zna mnie bardzo dobrze, wcale nie wie jak było naprawdę i jak się czułem, a ja nawet gdybym chciał, to nie byłbym w stanie jej tego opisać. Wiem, że jej obecność w niczym by mi nie pomogła, ale nigdy nie wziąłem pod uwagę tego, że mogłaby pomóc jej. Że odebrałem jej możliwość czucia się potrzebną. Nie pomyślałem, nawet przez sekundę, że ona poczułaby się lepiej, gdybym ją do siebie dopuścił. - To było... okropnie samolubne. Przepraszam. - przyznaję tylko, bo nawet nie mam żadnych argumentów na swoją obronę. Nie mam jak inaczej się wytłumaczyć. Chciałem jej oszczędzić przykrości, naprawdę chciałem dobrze, ale jednocześnie kierowałem się tym, co było w tamtym momencie najlepsze i najprostsze dla mnie. Wzdycham chyba po raz piętnasty w ciągu tej krótkiej rozmowy, a dzięki głębszemu oddechowi przynajmniej na chwilę przestaje mnie mdlić, co jest miłą odmianą, ale z drugiej strony, chyba zaczynam się trochę przyzwyczajać do tego towarzyszącego mi non stop nieprzyjemnego uczucia; splatam ze sobą dłonie, bo nie jestem w stanie inaczej przerwać nerwowego maltretowania bogu ducha winnego brzegu rękawa. Zastanawiam się nad odpowiedzią, powstrzymując odruchowe, grzecznościowe "w porządku", które wyrywa mi się prawie bezwiednie zawsze gdy słyszę pytanie o samopoczucie. Jak się czuję? Jak głupi chuj, który zawiódł własną siostrę? Jakbym przegrał życie na starcie? Jakby już nigdy nie miało mnie spotkać nic dobrego? Jak bez ręki? Jak gówno? Jakbym był martwy w środku? Żongluję w głowie wszystkimi odpowiedziami, rozważając, która jest najbardziej odpowiednia, a w końcu karcę się w myślach. Nie dramatyzuj, przecież nic cię nie boli, upominam się i ostatecznie mówię: - Źle, ale lepiej niż wcześniej. - bo to chyba najkonkretniejszy, najbardziej zgodny z prawdą opis mojego samopoczucia bez zbędnego użalania się. Milczymy chwilę zanim znów się odzywam. - Planujesz wrócić do szkoły? - pytam; nie "kiedy wracasz", tylko czy w ogóle. Może powinienem ją porządnie opierdolić za to, że zaniedbuje naukę i postanowiła uciec, i kiedyś pewnie bym tak zrobił, ale nie zamierzam już więcej za nią decydować ani do niczego jej zmuszać. Chcę po prostu wiedzieć, co sama postanowiła.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyWto 26 Sty - 17:48;

Nie potrafiła wyzbyć się obwiniającego tonu, który rozbrzmiewał pośród ścian. Wciąż miała do niego żal, jednak był on znacznie słabszy od miłości, którą darzy starszego brata. Zawsze był dla niej wzorem do naśladowania - silny, niezależny, wiedział czego pragnie w życiu i nigdy nie wydawał się być zagubiony, do czasu. Jedno wydarzenie sprawiło, że ta twarda struktura została zachwiana, że nagle Boyd stał się bezradny i zagubiony niczym dziecko we mgle. A ona czuła się bezsilna w obliczu tragedii, jaka go spotkała. Bała się po raz pierwszy w życiu tak bardzo, że nie była w stanie poradzić sobie z drzemiącymi w niej emocjami; targały nią, rzucają w różnych kierunkach.
Dopiero teraz siedząc z brunetem ramię w ramię opanował ją względny spokój. Był bezpieczny, miała tego namacalny dowód, to było dla niej najważniejsze. Nie liczyła już nieprzespanych nocy, dni pełnych łez.
- Ja też przepraszam - powiedziała w odpowiedzi na jego słowa skruchy, opuszczając ramiona, czemu towarzyszyło głośne westchnięcie. Czuła, że też nie zachowywała się względem niego sprawiedliwie, próbowała przerzucić na kogoś swoją złość wywołaną całą sytuacją i poczuciem bezsilności, a Boyd był idealnym celem.
Idąc za jego przykładem również splotła dłonie przez chwilę się im przylatując, były zniszczone od ciągłej pracy, która mimo wszystko przyniosła pewnego rodzaju ukojenie. W niektórych miejscach widniały niewielkie zadrapania, a skóra wydawała się strasznie sucha, nawet nie pomyślała by jakoś o nią zadbać. Nieco zawstydzona, ukryła je podkładając pod uda.
Cierpliwość zawsze była jej obca, jednak kiedy pytanie opuściło różowe usta, pozwoliła by Boyd zastanowił się nad odpowiedzią, której wyraźnie szukał między kłębiącymi się w umyśle myślami. Ukradkiem spoglądała na niego próbując odczytać cokolwiek z jego twarzy, która jakby nie wyrażała żadnych emocji. Martwiło ją to.
- Nawet lepiej wyglądasz - przyznała, po chwili dla rozbawienia dodając - chociaż wciąż jesteś tak samo brzydki. - chociaż sama nie pozwoliła sobie na uśmiech, ten coraz rzadziej gościł na jej ustach, jakby mięśnie twarzy zapomniały już jakie ruchy powinny wykonywać.
- Tak - odpowiedziała, może zbyt szybko, by móc uwierzyć w ich prawdziwość. Spojrzenie chłopaka utkwione zostało w jej sylwetce, co komentowała kolejnym, tym razem głośniejszym westchnieniem - Nie wiem. Nie do końca chce tam wracać, żeby wszyscy wciąż patrzyli na mnie ze współczuciem, bo tobie się coś stało. Pytań na które nie znam odpowiedzi, traktowania jak ofiary lub zupełnego ignorowania, bo jak się zachować? Jakby nie mogli traktować mnie normalnie - przygryzła wargę. Wypowiedzenie tego na głos wymagało od niej siły, której ostatnio miała w sobie naprawdę mało - I jeszcze ten Solberg - odpowiedziała.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptySro 27 Sty - 15:41;

Wcale nie oczekuję od Olivii przeprosin i nie uważam, że jest mi je winna, dlatego gdy wypowiada te słowa, macham ręką, jakbym chciał powiedzieć "daj spokój, przecież nie masz za co"; zdecydowanie bardziej niż jej własne przeprosiny wolałbym usłyszeć zapewnienie, że te moje były wystarczające. Zdaję sobie sprawę, że będę musiał się bardziej postarać, żeby moje egoistyczne zachowanie poszło w niepamięć, będę musiał spróbować jakoś nadrobić ten stracony miesiąc, okazać jej więcej troski i zainteresowania, a to zajmie sporo więcej czasu niż te kilkanaście minut rozmowy - ale przynajmniej Olivia przestała teraz podnosić głos i jej ton znacznie złagodniał, kiedy pyta mnie jak się czuję, więc zakładam, że jestem na dobrej drodze do ostatecznego naprawienia naszych stosunków. Próby żartów z mojej brzydkiej mordy tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu i chociaż wybitnie nie jest mi do śmiechu, to, uwaga, bohatersko zmuszam się do wykrzywienia ust w uśmiechu, ale na sensowną ripostę już nie starcza mi weny, więc nic nie odpowiadam. Jej komplement o wyglądaniu lepiej jest mocno na wyrost - a szczerze mówiąc, ona sama też nie prezentuje się zbyt dobrze, przemęczona i niewyspana, co nie powinno mnie dziwić, w końcu w naszym przypadku wizyta w domu to raczej natłok obowiązków niż relaks, ale przecież doskonale wiem, że to jest też moja zasługa. Fillin też wygląda podobnie, nawet nasz ghul jakoś zmarkotniał. Jakbym prątkował i zarażał ich wszystkich; chciałbym przestać, chciałbym żeby nie musieli się tak przejmować i martwić. Chciałbym, żeby Olivia nie musiała się stresować powrotem do szkoły i żeby wszystko było jak kiedyś. Nie mam siły jej tłumaczyć i przekonywać, że na pewno wszyscy już zdążyli o tym zapomnieć i że w międzyczasie wydarzyły się ze trzy równie sensacyjne wydarzenia, które teraz przeżywają uczniowie, bo wiem że cokolwiek bym nie powiedział, nie będę miał żadnej siły perswazji. Kiwam tylko głową na znak, że rozumiem jej niechęć. - Przyniosłem ci herbatę. - wtrącam beznamiętnie, przypominając sobie o niej kiedy mój wzrok ucieka od twarzy Oli i natrafia na kubki. - Solberg? - powtarzam głucho, kiedy pada nazwisko Maxa, i czuję że całe napięcie, które zdążyło mnie opuścić od początku tego spotkania, powraca i to podwójnie. Nie wiem czy cokolwiek po mnie widać, ale natychmiast czuję ten tak dobrze mi już znany ucisk w żołądku. - Co z nim? - naprawdę nie wiem, na jakim etapie znajomości są teraz, przyjaciele, kochankowie, wrogowie, zgubiłem ten wątek już dawno temu i szczerze mówiąc, to aż do teraz ani przez chwilę nie zaprzątałem sobie tym głowy. Aż jestem trochę zaskoczony, że moja siostra o nim wspomina - ale skoro to robi, to najwyraźniej coś musiało między nimi zajść. I chyba nic dobrego.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptySro 27 Sty - 16:40;

Nie można było oczekiwać, że po wszystkim co się wydarzyło ich relacja wróci do stanu pierwotnego, było to trudne do osiągnięcia. Wydarzenia które miały miejsce odbyły się na nich, wpłynęły na ich charaktery, sposób postrzegania rzeczywistości, a także zweryfikowały łączące ich więzi. To była kolejna cena, którą przyszło zapłacić nie tylko Boydowi czy Maxowi, ale również Olivii.
Dziewczynie nie było łatwo się z tym pogodzić, empatyczna natura na której pojawiła się skaza. Mimo to starała się dodać otuchy nie tylko sobie, ale przede wszystkim Boydowi. Wciąż jej potrzebował, chociaż nie zamierzała tego otwarcie okazywać, uciekając się do postępu - prostego żartu, czy komplementu, który chociaż miał mało wspólnego z tym, co malowało się przed jej niebieskimi tęczówkami dawał nadzieję, że z czasem rzeczywiście tak będzie.
Bezsprzecznie, ciężko było nie zgodzić się z oceną chłopaka - Olivia była przemęczona o czym świadczyły spracowane dłonie czy delikatne sińce pod oczami, jednak jej stan psychiczny uległ poprawie. Nie zasypiała już ze łzami w oczach, nie budziła się w środku nocy przez koszmar, krzycząc przeraźliwie - układała głowę do poduszki i sekundę później znajdowała się w objęciach Morfeusza, budzona rano przez dziecięcy śmiech. Jeśli kiedyś wizyta w domu jawiła się jako koszmar, teraz przynosiła pewnego rodzaju ukojenie.
- Dziękuję - odparła, biorąc jeden z kubków w dłonie. Upiła z niego odrobinę, ciesząc się przyjemnym ciepłem - nie pamiętała już, kiedy ostatni raz wypiła coś ciepłego, wciąż była zajęta.
Przyjaciele, kochankowie, wrogowie - ona sama również się w tym gubiła.
- Po prostu nie mam ochoty go oglądać, go i jego chłopaka - stwierdziła, wzruszając przy tym ramionami. Jeśli starszy Callahan oczekiwał wyjaśnień na pewno nie usłyszy ich z ust młodszej siostry, wyglądała tak, jakby na tym zdaniu zakończyła swoją wypowiedź na temat Ślizgona.
-Co z młodszymi? - zapytała nagle, wstając gwałtownie z łóżka. Zupełnie o nich zapomniała, a przecież potrzebowali ciągłej uwagi.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyCzw 28 Sty - 9:12;

Olivia nie jest zbyt skora do kontynuowania tematu, który sama poruszyła, ale nie zamierzam naciskać na żadne zwierzenia, jeśli nie ma na nie ochoty; i tak pewnie nie byłbym w stanie odpowiedzieć jej nic mądrego. Dopiero gdy wspomina o chłopaku, przypominam sobie te plotki Obserwatora sprzed kilku miesięcy, przypominam sobie też, że kiedy Max zaczął się rozpływać nad wspaniałością Felka podczas naszej rozmowy w skrzydle szpitalnym, to też byłem pewny, że pogłoski były prawdą. Potem dowiedziałem się, że to akurat była sprawka amortencji, co zdecydowanie wyjaśniało jego dziwne zachowanie, ale czy wykluczało fakt, że byli parą? Nie wiem, zapomniałem o tym temacie prawie od razu, bo mnie osobiście  nie robi to żadnej różnicy; dlatego nie odpowiadam, nie mówię o tej amortencji, nie wysnuwam żadnych własnych wniosków i nie komentuję całej tej sprawy, bo z jednej strony zwyczajnie niewiele o niej wiem, z drugiej - nie sądzę, żeby to mogło jakkolwiek pomóc. Kolejna sytuacja, w której jestem zupełnie bezradny i bezużyteczny - nie znajduję ani słów pocieszenia ani żadnego pomysłu na rozwiązanie problemu. Mamroczę jakieś średnio zrozumiałe "rozumiem", bo wiem tylko, że świadomość, że osoba do której wciąż coś czujemy ma teraz kogoś innego, boli jak chuj i nie można z tym zrobić nic, tylko poczekać, aż minie. Zerkam na drzwi, kiedy Oli wstaje, i wyciągam rękę, żeby ją powstrzymać przed wyjściem. Nikt nie płacze, nikt nie woła pomocy, nie wydaje mi się, żeby coś się paliło na dole, więc pozwalam sobie na odważne stwierdzenie, że nic im nie będzie, jak jeszcze chwilę tu posiedzimy. Zwłaszcza, że przecież nie są same. - Starzy są na dole. Myślę, że przeżyją. - stwierdzam i puszczam rękaw siostry, bo mimo wszystko przecież nie będę jej zatrzymywał siłą. - Zostań. - mówię, ale mój ton jest daleki od stanowczego zarządzenia. Zwyczajnie ją o to proszę.

+
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyPią 29 Sty - 10:33;

Była wdzięczna Boydowi, że nie próbuje dociekać co dokładnie kryje się za jej słowami. Wiele rzeczy działo się bez jego udziału i chciała by tak pozostało, chociażby z tego względu, że potrzebował teraz spokoju. Nie chciała by zamartwiał się czy też denerwował jej sprawami, z którymi postanowiła poradzić sobie sama. Chociaż czy miała coś jeszcze do zrobienia?
W gruncie rzeczy najważniejszy był teraz powrót do szkoły, który czekał również starszego Callahana. Dyrektor był wyrozumiały, ale przez jak długi czas mogła jeszcze usprawiedliwiać swoją nieobecność sytuacją rodzinną? W dodatku zbliżał się koniec semestru, a ona miała duże braki, które musiała nadrobić. Zdrowy rozsądek podpowiada, że powinna wrócić,chociaż serce drżało na samą myśl o tym.
Brunet podjął dobrą decyzję nie mówiąc o całej sytuacji z amortencją, która brzmiała dość absurdalnie, choć każdy wiedział, jak zdradziecko działa ten eliksir. Ogólnie temat Maxa i jego uczuć był dość zawiły, a dla Olivii również drażliwy, odkąd niby obiecał, żeby przy niej będzie, a przez ponad miesiąc nie dawał znaku życia, skupiając się jedynie na swoim chłopaku. Warknęła cicho pod nosem na własne myśli, które mimowolnie uciekły w kierunku Ślizgona, chociaż uparcie chciała skupić je na czymś innym. Na szczęście rzeczywistość powracała do niej szybciej, pod kopułą czaszki na nowo rozbrzmiała potrzeba pomocy, która teraz skupiła się na młodszych. Dopiero uspokojona przez Boyda, ponownie opadła na łóżku, wykorzystując chwilę spokoju na zwykłą rozmowę. Była to przyjemna odmiana.


Zt x2
+
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyPią 9 Lip - 15:07;

Ledwo oderwał pióro od pergaminu, postawiwszy kropkę kończącą ostatnie zdanie pisemnego egzaminu z transmutacji i zarazem ostatniego, jaki go czekał w tym roku, i już prawie wybiegł z klasy, nie zaprzątając sobie głowy wypytywaniem reszty jak im poszło czy planowaniem świętowania oficjalnie rozpoczętych wakacji; a gdy tylko przekroczył granicę szkolnych terenów, zdematerializował się by sekundę później pojawić pod drzwiami domu Fillina w Dublinie i przez kolejne tygodnie starać się pomóc przyjacielowi w zajmowaniu się babcią i całym tym ambarasem związanym z przytułkiem dla duchów, a przy okazji prawie wychodził z siebie, żeby go jakoś pocieszyć w tej nędznej sytuacji życiowej, w której się znalazł. Jak mu to wszystko wychodziło? Pewnie średnio, ale starał się jak tylko mógł, przy okazji zupełnie tracąc poczucie czasu i ignorując fakt, że powinien zawitać też u siebie w domu; nieświadome - bo zupełnie wtedy o tym nie myślał - odwlekanie tego momentu wcale nie było z jego strony jakimś wielkim poświęceniem, bo średnio mu się uśmiechało użeranie z upierdliwymi dzieciakami, które przecież (z paroma wyjątkami, przykładowo Rutką) dzięki spektakularnym metodom wychowawczym państwa Callahan miały w sobie tyle ogłady co chochliki kornwalijskie i tyle rozumu co pół gumochłona; średnio miał ochotę na wysłuchiwanie niekończącego się pierdolenia rodziców, polegającego głównie na burzliwych sporach na tematy na które żadne z nich nie miało pojęcia i kłótniach, w których żadne nie miało racji; średnio miał ochotę na cały ten rozgardiasz, ten nieustanny hałas, bo przecież zawsze albo ktoś ryczał albo się śmiał albo się darł albo potykał się o ten misterny stosik butelek pieczołowicie przez Benka kolekcjonowanych celem późniejszej wymiany na pełne, bez kaucji ("Pięćdziesiąt sykli na butelce", kalkulował zawzięcie i był to jedyny istniejący dowód na to, że faktycznie człowiek potrafił liczyć). Zajmowanie się babcią Fillina i gromadą duchów było przy tym wszystkim jak pobyt w luksusowym sanatorium - ale koniec końców nie tylko o niego tutaj chodziło, a o parę tych mordek, które były jeszcze za małe żeby się z tego barłogu wyrwać, które ucieszyłyby się na jego widok i które zwyczajnie w końcu wypadało zobaczyć i przy okazji upewnić, że wszystkie są jeszcze całe i nikt nie wymienił ich niechcący za kaucję w monopolowym. Aportował się przed domem dość niefortunnie, bo prosto na ogonie wyliniałego psa, który od lat kręcił się po okolicy i nikt tak do końca nie ustalił, czyj jest, a co łaskawsi mieszkańcy tego prestiżowego osiedla czasem rzucali mu jakąś starą kość. Pies zaskomlał głośno i zerwał się do ucieczki, Boyd z kolei zakurwił pod nosem i, odskakując prędko na bok, wpadł na plastikowe krzesło, o dziwo stojące w innym miejscu niż przez ostatnie dwadzieścia lat; a wszystko inne było dokładnie takie samo jak zawsze. Na wpół zwiędnięte chaszcze okalające opadające na zawiasach drzwi, stare taczki zastawiające drogę do domu i postawione tam przez starego trzy lata temu chuj wie po co, jakieś śmieci walające się pod nogami, a także coś, co według matki było kwietnikiem, ale przypominało raczej zardzewiały bęben od mugolskiej pralki wypełniony smutnymi badylami. Zwieńczeniem tego wszystkiego był stłumiony dziecięcy kwik w różnych tonacjach, dochodzący z wnętrza domu oraz sąsiad drący mordę zza na wpół leżącego płotu - słuchał przez chwilę wydobywającej się z jego ust niezwykle sprośnej przyśpiewki płynącej na melodię Drunken sailor i odkrył zaintrygowany, że tej wersji jeszcze nie słyszał, a sąsiad, jak już raz coś wymyślił, rzadko zmieniał repertuar; i wtedy do niego dotarło, kiedy jeszcze raz spojrzał na te zielone badyle, że przecież ostatni raz był tutaj w środku zimy. W styczniu. Pół roku temu.

@Ruth Callahan
Powrót do góry Go down


Ruth Callahan
Ruth Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 14
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 138cm
C. szczególne : Kasztanowe włosy, multum piegów, krzywe zęby - sepleni z irlandzkim akcentem
Galeony : 237
  Liczba postów : 154
https://www.czarodzieje.org/t20453-ruth-callahan#647259
https://www.czarodzieje.org/t20465-ruth-callahan#647389
https://www.czarodzieje.org/t20452-ruth-callahan#647254
https://www.czarodzieje.org/t20466-ruth-callahan-dziennik#647390
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyPią 9 Lip - 17:15;

Pół roku temu. W styczniu. Właśnie wtedy Ruth ostatni raz widziała swojego mentora, swoją najulubieńszą osobę na tym ziemskim padole, najukochańszego brata, za którym tęskniła rok w rok, dzień w dzień, właściwie od czasu kiedy tylko zaczęła chodzić (a nawet i wcześniej, kiedy to czołgała się za nim jak rasowe szczenię foki).
Odliczała na swoim kawałku ściany przy łóżku dni do zakończenia studenckich egzaminów - była w tym w końcu doskonale rozeznana, miała wyliczony co do dnia (godziny!) moment, kiedy Boyd powinien pojawić się u progu domu. Już dzień wcześniej poczyniła odpowiednie przygotowania! Zaganiając resztę rodzeństwa postarała się doprowadzić rodzinny barłóg do jako-takiego wyglądu - głównie wydając odpowiednie polecenia młodszym od niej Callahanom, ale w końcu drużyna bez sprawnego kapitana to dupa a nie drużyna. Tak bardzo wyczekiwanego dnia zerwała się na równe nogi z samym świtem, nie mogąc już dalej drzemać. Od razu wbiła swoje chude ciałko w starą, quidditchową koszulkę brata, na której równie dumnie zbierała obrażenia co na swoich łokciach i kolanach. Nawet rude kołtuny rozczesała. Na - mimo wszystko za małej już - dziecięcej miotle pognała do McMagic, żeby wydać nieco ze swoich skrzętnie kitranych sykli na ich ulubione czekoladowe szejki i jeden POWIĘKSZONY zestaw. Przez resztę dnia walecznie broniła swoich zdobyczy, czekając z cymesami na werandzie ich chałupki, aż w końcu usłyszy charakterystyczny dźwięk aportacji braciaka. Czekała, kręcąc się z niecierpliwości i ekscytacji w miejscu - każdy dźwięk inny niż kwik rodzeństwa, bluzganie rodzicieli czy kreatywnych przyśpiewek sąsiada podrywał jej czujny wzrok i drobną buźkę w górę. Czekała.
I czekała...
Czekała naprawdę długo.
Nie wiedzieć kiedy, z tego całego oczekiwania zasnęła, przyciskając do wątłej piersi papierową torbę z McMagic. Koło niej stały nietknięte czekoladowe szejki, dziecięca miotełka i wysłużona quidditchowa pałka. Obudził ją dopiero chłód nocy - który zagnał ją do względnie ciepłego łóżka.
Boyd się nie pojawił. Ani wczoraj, ani dziś, ani przez kolejne... Tygodnie.
Ruth Callahan, w dniu swoich jedenastych urodzin, o których nie pamiętał nikt - dostała z Hogwartu list. I oficjalnie sobie poprzysięgła, że jeśli jeszcze kiedykolwiek zobaczy Boyda Callahana, to go... stłucze na kwaśne jabłko. Właśnie tak. Albo zabije na śmierć, zdecydowanie.
W swej rudej głowie już planowała srogą zemstę za zapomnienie - w dziecięcym przeświadczeniu pewna, że brata nie zobaczy przez najbliższe kilka lat. A ten dzień nadszedł jednak szybciej, niż Rutka sobie w swych długoterminowych planach zakładała.
Właśnie siedziała na swoim łóżku, ze smętnie spuszczonymi tyczkowatymi nogami, przewracając kartki szalenie wysłużonej już książki "Quidditch przez wieki". Właściwie to nie czytała - a recytowała z pamięci kolejne wersy, gdy... Na dworze zaskomlał przeraźliwie Szczotek.
Zerwała się w ułamku sekundy znajdując się u wejścia do domu - gdzie wypadła przez drzwi, właściwie wyrywając je z zardzewiałych zawiasów. Burza kasztanowych włosów jakby rozbłysła płomienną czerwienią, gdy dziewczynka zdała sobie sprawę kto właśnie stanął przed jej domem. Przed ich domem.
BOOOOOOOOOYYYYD!!!
Ruszyła na brata z dzikim wrzaskiem, po drodze zgarniając z ganku pozostawioną tam duuuuuużo wcześniej pałkę. Zeskoczyła ze schodków, prawie łamiąc sobie przy tym nogi, ciągle nie przestając wrzeszczeć. Oto nadeszła chwila zadośćuczynienia krzywd i głębokiego zawodu! Zrobi tak, jak sobie obiecała!
Wzięła błyskawiczny, szeroki zamach tuż przed Bodziem, mierząc - zawodowo - w wątrobę bądź nerki i... wyrzuciła pałkę gdzieś w siną dal, gdzie wcześniej dał drapaka wyliniały Szczotek. Dopadła do starszego, i zaciskając drobne piąstki na jego bluzie, wcisnęła twarz w jego koszulkę, zanosząc się głośnym, przerywanym szlochem.
Z-Zapomniałeś o-o mnie! — Ryczała, uderzając - wyjątkowo niemrawo jednak, bo robiąc przerwy na wytarcie smarków łokciem - piąstką w gryfoński tors. Zanosiła się przy tym przeokrutnie, walcząc o oddech.
Z a p o m n i a ł e ś !
Z jej ust brzmiało to jak najgorsze oskarżenie i zbrodnia - gdy podniosła zapłakane, zielone oczy na brata. Wyrzut malował się na jej twarzy mieszając się z... dziecięcym zawodem, który wykrzywiał w podkuwkę rozedrgane wargi.

@Boyd Callahan
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Dom Callahanów QzgSDG8




Gracz




Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów EmptyNie 11 Lip - 16:11;

W pierwszej sekundzie pomyślał, że wypadająca z domu jak puszek pigmejski na speedzie Rutka zareagowała na jego widok dzikim entuzjazmem i biegnie w jego stronę ile sił w nogach, żeby oblepić go uściskami i wesołym szczebiotem; musiałby jednak nie znać własnej siostry, żeby natychmiast nie zreflektować się, że jedyne co z niej teraz emanowało, to przeokrutny gniew spowodowany ogromną krzywdą, którą niestety, ale zdecydowanie jej wyrządził. Powinien był się tydzień temu wyrwać z Dublina choćby na dziesięć minut, powinien wysłać list, choć unikał wysyłania korespondencji do domu odkąd jedna z pocztowych sów została trafiona prosto w dziób starą puszką ciśniętą zaskakująco celnie przez starego w złym humorze, i za którą Bodzio musiał potem z własnej kieszeni płacić Poczcie Czarodziejskiej S.A. srogie odszkodowanie; powinien był w jakikolwiek sposób dać znać, że pamięta, ale cóż. Zwyczajnie nie miał do tego głowy - ani pojęcia, jak bardzo wyczekiwany był przez siostrę, bo gdyby tylko jakimś cudem mógł się wcześniej dowiedzieć o tym, jak bardzo odliczała do jego powrotu i ile wysiłku włożyła w to, żeby go porządnie przywitać, z pewnością potraktowałby ją priorytetowo. Zdał sobie sprawę, że najwyraźniej zjebał bardziej niż mu się wydawało, i dlatego nie zamierzał odwieść siostry od pomysłu spuszczenia mu łomotu quidditchową pałką - w końcu totalnie na taki zasłużył. Liczył na to, że dzieciak wyżyje się na nim, nabijając kilka bladych siniaków i złość szybko z niej wyparuje, jemu zaś uda się ją udobruchać i wszystko zaraz wróci do normy, tak jak to zazwyczaj u nich bywało; ku jego przerażeniu jednak z Ruth, po odrzuceniu broni gdzieś daleko, zamiast dalszej złości wylało się coś dużo gorszego - żal i smutek. Lubił myśleć o sobie jako o człowieku, którego niewiele rzeczy rusza, ale łzy i pełne zawodu zielone oczy zdecydowanie znajdowały się w tych kilku wyjątkach, które jednak go ruszały, i to mocno. Poczuł się jak ostatni drań, kiedy smarki siostry wylądowały na jego bluzie, a żebra oberwały kilka bardzo niemrawych ciosów zaciśniętych piąstek; dziwne, bo uderzała go w tors, a ból odczuwał prosto w s e r c u. Westchnął ciężko.
- Nie zapomniałem. - zapewnił twardo, pochylając się tak żeby znaleźli się mniej więcej na jednym poziomie. - Nie zapomniałem, czaisz? Rutka, no co ty. Stara to by mogła o tobie zapomnieć i stary też, ale ja? W życiu. Jeszcze mnie tak nie pojebało. Nie zapomniałem, przysięgam. Spóźniłem się trochę - bardzo - ale miałem ważny powód. No i jestem już tu przecież. Daj mi wyjaśnić albo strzel mi lufę na ryj, tylko błagam, Rucia, nie płacz, no. - bo wtedy ja też będę musiał, a przecież chłopaki nie płaczą. Bardzo nierozsądnie próbował ją właśnie zachęcić do tego, żeby smutek jednak przeobraziła w gniew, zupełnie nieświadomie dokładając kolejną cegiełkę do fundamentu fatalnie ukształtowanej osobowości, ale przecież nie robił tego w złej wierze. Sam nie potrafił inaczej.
- Przepraszam, że nie przyjechałem od razu. Wynagrodzę ci to. - obiecał, licząc na to że prawdziwy prezent urodzinowy schowany pieczołowicie w kieszonce plecaka sprawi, że Ruth puści w niepamięć to rozczarowanie, które już zdążył jej niechcący sprezentować.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dom Callahanów QzgSDG8








Dom Callahanów Empty


PisanieDom Callahanów Empty Re: Dom Callahanów  Dom Callahanów Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dom Callahanów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dom Callahanów JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
 :: 
Mieszkania
-