Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptySob 15 Sie - 22:00;


Retrospekcje

Osoby: @Odeya Worthington i @Noah P. Williams
Miejsce rozgrywki: Galopada w wesołym miasteczku
w Nowym Orleanie
Rok rozgrywki: wakacje 2020r. (dwa dni po imprezie wilkołaków)
Okoliczności: spotkanie z Ode z Noahem, które miało wyjaśnić sytuacje między nimi, po tym jak podczas imprezy Williams wyznał dziewczynie swoje uczucia


Nie była sobą przez ostatnie dwa dni. Zdecydowanie zachowywała się jak nie ona, kiedy milcząca siedziała nad swoim śniadaniem w stołówce, nawet nie tykając tego co miała na talerzu. Zazwyczaj jej głowy nie zaprzątały setki myśli, bo przecież zawsze żyła chwilą i nie była osobą, rozwodzącą się nad sprawami dłużej niż kilka chwil, a tym bardziej -tak jak w tym przypadku - długie godziny, które spędziła właśnie nad zastanawianiem się co tak naprawdę czuje do Noah. Ich spotkanie na imprezie wilkołaków było istnym zwrotem ich relacji, tylko nie wiedziała w którym dokładnie kierunku on nastąpił. I właśnie w tym był cały problem. Wszystko teraz zależało od niej i od decyzji, którą musi podjąć. Dodatkowo czuła presję czasu, bo naprawdę nie chciała trzymać chłopaka w niepewności, zwodząc go czy dając mu powodu do najgorszych scenariuszy. Była podła, trzymając go tak w zawieszeniu, ale nie mogła postąpić inaczej.
Ilekroć myślała o Gryfonie, przywodziła na myśl te wszystkie dobre wspomnienia, w których tak dobrze bawili się, spędzając czas w swoim towarzystwie. Pamiętała każdy ich wypad do Hogsmeade czy wygłupy w Pokoju Wspólnym albo na błoniach. Miała naprawdę same cudowne wspomnienia z nim związane i im dłużej o tym myślała, dochodziła do wniosku, że bardziej go lubi niż jej się to wydawało. A może tylko próbowała to sobie zmówić przez wyrzuty sumienia, które miała po tym jak Gryfon oznajmił, że próbował jej pokazać, że mu na niej zależy, ale ona zupełnie to ignorowała. Jednak jeśli byłyby to tylko wyrzuty sumienia, czy byłaby w stanie poświęcić tyle czasu, aby analizować ich znajomość i utwierdzać się w przekonaniu, że chyba bardziej jest skłonna spróbować spotykać się z nim na poważnie? Ostatecznie, uznała, że nie ma co gdybać i musi zdobyć się na odwagę, aby w końcu z nim o tym pogadać. Dlatego właśnie napisała do Williamsa na wizbooku, aby umówić się na wypad do wesołego miasteczka.
Po lekkim śniadaniu (o ile można tak nazwać wmuszenie sobie zjedzenia jednej cynamonowej bułeczki), ubrana w błękitną sukienkę w kwiaty a do tego zwykle, stare trampki na stopach, opuściła pensjonat. Szła jedną z nowoorleańskich ulic do parku rozrywki, który znajdował się nie daleko. W drodze na miejsce, zdała sobie sprawę, że ta lokacja kojarzy jej się z Avreyem, który ciągle przewijał się w jej myślach, a dziewczyna próbowała bezskutecznie go z nich wyrzucić. Ten Ślizgon nie był zupełnie dla niej. Łączyło ich tylko pożądanie. A przynajmniej tak sobie wmawiała. Bo jak wytłumaczyć to inaczej? Był tak naprawdę pierwszym chłopakiem, z którym przeżyła swoje pierwsze cielesne uniesienia i pewnie dlatego jak tylko zauważała go z daleka, jej serce mocniej biło w jej piersi a mózg przywoływał obrazy z chwil spędzonych z nim w salonie wspólnym, w domku, w wesołym miasteczku, pod prysznicem... Dość, Worthington! Weź się w garść! Idziesz spotkać się z Noahem, przestań myśleć o tym kretynie! - zganiła się w myślach, stając przed bramą, z boku, aby nie przeszkadzać tłumowi wchodzącemu do lunaparku. Teraz ważny był tylko Gryfon i rozmowa, która wszystko wyjaśni. A przynajmniej taką miała nadzieję...
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyNie 16 Sie - 11:39;

outfit

Z jakiegoś bardzo dziwnego powodu dzisiejsze spotkanie z Ode wcale nie napawało go takim lękiem, ani w ogóle jakimikolwiek silnymi, mniej przyjemnymi emocjami, jakich można było się spodziewać. Część z nich uleciała z niego w momencie, kiedy już wyznał dziewczynie co do niej czuje (choć trzeba przyznać, że wyobrażał to sobie nieco inaczej, nieco bardziej romantycznie i mniej prosto z mostu, ale na takie rozważania już za późno, a i może to i lepiej...), nawet, jeśli następna noc nie była dla niego łatwa, a i rozmowa z Nancy bardzo mu pomogła. Jakoś tak to już było z nami, ludźmi, że wypowiedziane myśli stają się mniej straszne, mniej dręczą, czasem nawet w ogóle uchodzą i znikają. Ale wypowiadanie ich tylko przed samym sobą to nie było do końca to samo, potrzebny był czasem ktoś, kto spojrzy na to wszystko z boku. Nawet, jeśli realnie nie pomoże w danej sytuacji, przynajmniej wysłucha. A jego siostra była w tym bardzo dobra, zwłaszcza, jeśli chodziło o jej młodsze rodzeństwo.
Być może też, a wręcz na pewno, tym, co dodawało Noah'emu spokoju była świadomość tego, że jego rola dobiegła już końca. Nie było, co prawda, łatwo, ale już po wszystkim. Zrobił wszystko, co do niego należało, a reszta leżała w gładkich dłoniach Odey, których teraz tak mu było potrzeba... I tylko jednym w tej chwili się zadręczał - że jednak nie zrobił wszystkiego, co mógł, aby przekonać dziewczynę do siebie. Wmawiał sobie jednak, że takie wątpliwości są zawsze, zwłaszcza, jeśli próbuje się zrobić wszystko perfekcyjnie. Nie pojmował miłosnej gry serc, nigdy nie był w żadnym związku, a miłość mógł znać tylko z kart romansideł, których zresztą nie czytywał, ale te jednak bardzo wyraźnie przesiąkły do popkultury - tak wyraźnie, że nie dało się nie znać tamtejszej wizji miłości. A największy z nimi problem był taki, że ukazywano tam drogę do miłości jako szereg czynności, które należało wykonać, aby przekonać daną osobę do bycia ze sobą. Noah nie miał innego wzorca, jego rodzice nigdy z nim o tym nie rozmawiali, nie miał skąd się dowiedzieć tego na czym to właściwie polega. I oto teraz stanął przed faktem dokonanym, musiał dokonać eksperymentalnej operacji na żywym organizmie...
A tej nocy nie miał już żadnych problemów ze snem, chociaż nieco denerwował się, kiedy Ode napisała mu, żeby się spotkali. A więc teraz już wszystko będzie jasne... Kiedy więc zjadł dość solidne śniadanie na stołówce pod zachmurzonym dziś niebem, ruszył w kierunku wesołego miasteczka w Nowym Orleanie. Szedł raczej powoli, aby wszystko sobie poukładać w głowie. Choć w tym meczu kafel była teraz na połowie Ode i to ona miała zdecydować, co z nim zrobi, Noah musiał być przygotowany na taką ewentualność, że Gryfonka odmówi budowania z nim związku. Wtedy znów to do niego będzie należało rzucenie tego kafla w jej obręcze, bo w takiej sytuacji planował zaoferować jej, by jednak spróbowali cały czas być przyjaciółmi. Załamałby się, gdyby stracił ją tak całkowicie, jakby nie mógł już z nią dłużej rozmawiać, śmiać się i spędzać z nią czasu... Już od dwóch dni jednak budował wokół swojego serca odpowiednio grube i trwałe umocnienia, na wypadek gdyby Odey postanowiła wytoczyć przeciwko niemu najcięższe działa. Nie mógł pozbyć się myśli, że to jej zastanawianie się było zastanawianiem się tylko i wyłącznie na tym jak mu powiedzieć, że go nie chce... I serce zaczęło mu walić dopiero wtedy, kiedy stanął w bramie lunaparku i zobaczył, że Odey jest już na miejscu - wyglądała na dość zdenerwowaną... Wziął głęboki oddech i starając się trzymać emocje na wodzy i nie zachowywać się jak ktoś, kto ich nie kontroluje, przekroczył bramę i powoli podszedł do dziewczyny.
- Cześć, Ode! - przywitał ją z uśmiechem. Był spokojny, a przynajmniej takie starał się sprawiać wrażenie. Teraz wszystko zależało już tylko od niej... - Ślicznie wyglądasz, wiesz?
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyNie 16 Sie - 13:46;

Najwidoczniej nagle ich role się odwróciły. Do teraz to chłopak miał gonitwy myśli i pewnie nie raz zagwozdkę, czy powiedzieć jej o tym, że jest dla niego ważna, a ona sama niczego nieświadoma miała spokojną głowę i beztrosko podchodziła do ich relacji. Jednak po zdarzeniach na imprezie wilkołaków to Worthington nie mogła dojść rzędu ze swoimi rozterkami, które wcale nie ułatwiały jej podjęcia decyzji, za to Gryfon, wiedząc, że na tę chwilę nic już nie mógł zrobić, czuł się spokojny. Choć z pewnością dużo dała mu także rozmowa z Nancy. Nawet gdyby Ode mogła teraz z kimś porozmawiać o zaistniałej sytuacji, związanej z Williamsem, nie zrobiłaby tego. To było jej życie i sama musiała uporać się z tym co dawał jej los. Owszem, czasami dobrze było wysłuchać rady kogoś bliskiego, jednak co mogłaby mieć do powiedzenia Liv, Mary, czy nawet jej siostra Estera, kiedy żadna z nich nie wie co siedzi w jej głowie. Tym bardziej, że ona sama nawet tego nie wiedziała.
Jej rozmyślania wyglądały tak, że w jednym momencie była skłonna zebrać się, aby powiedzieć delikatnie przyjacielowi, że niestety ale nie czuje względem niego tego samego, co on do niej, a w kolejnej chwili przekonywała sama siebie w myślach, że warto jest dać szansę ich relacji, bo być może rozwinie się ona w coś pięknego. Dwa wrogie oddziały walczyły przeciwko sobie w jej głowie i żadna nie chciała odpuścić, dopóki Odeya nie zechciała wyraźnie poprzeć jednej z nich. Pisząc tamtego wieczora do Gryfona, wiedziała, że nie ma sensu dłużej zwlekać z tą rozmową. Im dłużej będzie się zastanawiać, tym bardziej nie będzie mieć pewności, że do czegoś to prowadzi, tylko pojawi się jeszcze więcej znaków zapytania.
Stając na chodniku, przy ogrodzeniu w wesołym miasteczku, poczuła nagły przypływ pewności siebie. Wróciła dawna Ode, która nie mogła już biernie obserwować poczynań "tej nowej", bijącej się z myślami, smutnej i poważnej Gryfonki. Postanowiła zrobić to szybko, a przede wszystkim zdecydowanie, aby już więcej nie zastanawiać się nad innymi opcjami, które wchodziły w grę. Wierzyła, że podjęła dobrą decyzję, o której za moment dowie się Noah, który właśnie przekraczał bramę lunaparku. Uśmiechnęła się do niego promiennie, słysząc jego przywitanie oraz miłe słowa.
- Hej, Noah. Dzięki, Ty też wyglądasz super. - odparła lekko, po czym zrobiła krok do tyłu, aby odsłonić małą ławeczkę, która znajdowała się za nią, w okolicy karuzeli z konikami. - Usiądziemy na chwilę? - zaproponowała, po czym nie czekając na jego odpowiedź, posyłając mu tylko łobuzerski uśmiech, chwyciła go za dłoń, aby pociągnąć go na ławkę.
- Okej, nie przedłużając... - zaczęła wreszcie, kiedy usiedli wygodnie. Sama chciała mieć za sobą tę niezręczną rozmowę, która do tej pory powodowała, że czuła ucisk na żołądku. Nie puszczając jego ręki, podniosła wzrok z ich splecionych palców na twarz Gryfona, aby cicho się odezwać: - Myślę, że Ty też jesteś dla mnie ważny i chciałabym mieć w Tobie nie tylko przyjaciela, ale też kogoś więcej.
Czekając na jego reakcję na te słowa, nie odwracała wzroku od jego spojrzenia i jednocześnie uświadamiając sobie, że wielki kamień, który miażdżył jej narządy wewnętrzne, nagle zniknął. Poczuła ulgę, dlatego uśmiechnęła się delikatnie, jakby zachęcając również Williamsa, do tego aby także się rozpromienił. W końcu chce spróbować. To chyba dobra wiadomość.
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyNie 16 Sie - 16:08;

Jak widać, Odey przyjęła zupełnie inną taktykę, niż on, obrała całkowicie odmienną ścieżkę od tej, którą Noah poszedł, aby wyznać jej swoje uczucia. Był aż pełen podziwu dla odwagi, jaką okazała dziewczyna. Po pierwsze, nie owijała w bawełnę, lecz od razu poleciała prosto z mostu, mówiąc mu wszystko to, co chciała mu powiedzieć, a co on tak bardzo chciał usłyszeć. Po drugie, w przeciwieństwie do niego, cały czas patrzyła mu w oczy. Ona patrzyła, a on, choćby i chciał, nie mógł oderwać od niej wzroku. Jego serce wcale się nie uspokoiło, wręcz przeciwnie - waliło jeszcze szybciej niczym tłuczek po jego żebrach, kiedy tylko Odey niemal siłą posadziła go na ławkę. I było to potrzebne, bo był tak zdenerwowany, że gdyby nie to, najprawdopodobniej cały czas by stał tu przed nią, nie ruszając się choćby o cal i patrząc tak na nią z góry. Żeby siedzieć, trzeba było być spokojnym, a jego w tej chwili aż roznosiła energia. A najgorsze było to, że kompletnie nie wiedział, gdzie należy ją skumulować.
Trzymała go za rękę, co również w jakiś sposób go uspokajało. Nad tym, czy jest to znak, że jednak Odey doszła do wniosku, że może być jego dziewczyną, czy też nie, nie miał nawet czasu się zastanowić. Tylko na nią patrzył, nie mogąc się poruszyć, choćby zamrugać. A kiedy wreszcie usłyszał wszystko, co dziewczyna miała mu do powiedzenia, coś się w nim przewróciło. Nie wiedział do końca jak należy nazwać to uczucie, którego wtedy doświadczył, ale było ono porównywalne do jakiegoś nagłego, drastycznego prania mózgu. Tak, jakby w jednej dosłownie chwili cały znany przez niego świat runął i został nagle zastąpiony przez inny. Przez chwilę nic nie mówił, patrzył tylko w oczy Gryfonki, pozwalając sensowi jej słów dojść do swojego mózgu. Nerwowo przełknął ślinę, po czym sam zacisnął palce trzymanej przez Ode ręki na jej dłoni, bo jak do tej pory trzymał ją luźno, pozwalając jedynie, aby to ona go trzymała. Odczuł wtedy jeszcze wyraźniej to, co wtedy, kiedy trzymali się za naznaczone bransoletkami ręce na biesiadzie - że rozdzielenie ich byłoby równoznaczne z ich poważnym zranieniem. Ich dłonie były teraz jak dwa bliźniaki syjamskie, jakby stanowiły swoją integralną część.
I patrzył w te oczy. W te piękne, rozmarzone, zawsze się do niego uśmiechające oczy, które w tej chwili zastępowały mu słońce. Widział, że Odey czeka na jego reakcję, ale on w tym momencie był tylko jeszcze bardziej zagubiony, niż dotychczas. Kompletnie nie wiedział, co teraz powinien zrobić, jak zareagować... Przygotował się na scenariusz, w którym dziewczyna go odrzuci, ale ona jednak tego nie zrobiła. Wybrała tę opcję, której Noah, owszem, pragnął z całego serca, ale wydawała mu się ona tak cudowna, tak piękna, że aż nierealna, czymś jak piracki skarb ukryty na dnie oceanu, jak Księżyc w pełni na bezchmurnym niebie oglądany przez okno... Bał się zamrugać oczami, jakby obawiał się, że jego powieki zatrą ten piękny obraz, który w tej chwili mienił się przed nim. Ale oczy piekły go już tak bardzo, że w końcu musiał je przymknąć. A kiedy już je otworzył z powrotem i zdał sobie sprawę z tego, że nie zmieniło się zupełnie nic, powiedział wreszcie:
- Odey, ja... - w swoim mózgu wytworzył rozkaz dla drugiej ręki, by ta dołączyła do uścisku ich dłoni. I kiedy mózg wysłał przy pomocy układu nerwowego ów rozkaz do dłoni, a ta się posłusznie poruszyła w tym właśnie kierunku, Noah wreszcie odzyskał kontrolę nad sobą. Ściskającą jego rękę dłoń Odey objął teraz oburącz i zaczął ją delikatnie głaskać swoim kciukiem. Jej skóra wydawała mu się teraz jeszcze bardziej gładka i delikatna, niż przedtem. - ...ja chcę ci powiedzieć, że od samego początku uważałem, że jesteś prześliczna. Ale dzisiaj... dzisiaj to się zmieniło... - starał się mówić spokojnie, nagły powrót kontroli nad sobą i samoświadomości sprawił, że brzmiał bardzo naturalnie, dokładnie tak, jak chciał. - Bo dzisiaj... dzisiaj stałaś się tak śliczna, że mi już nawet brakuje słów, żeby to wyrazić... - uśmiechnął się, a jego żółtawe oczy z rozbawieniem i czułością śledziły reakcję Odey. Był teraz najszczęśliwszy w całym swoim życiu, czuł, że teraz wyczarowałby takiego patronusa, że Voralberg aż wyzionąłby ducha z zachwytu... A do rozbrzmienia prawdziwej symfonii w jego sercu brakowało już tylko jednego instrumentu.
- To... - powoli i nieśmiało, nie spuszczając wzroku z jej oczu, przysuwał swoją twarz do jej twarzy, aż w końcu, kiedy już prawie mogli zderzyć się swoimi czołami, uniósł obejmowaną przez swoje dłonie jej rękę i zbliżył ją do swojej brody. - ...to zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał, po czym pocałował ją w przysuniętą wcześniej rękę.
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyNie 16 Sie - 19:47;

Nie można było stwierdzić kogo taktyka była lepsza, bo przecież oboje ostatecznie i tak i Ode i Noah dopięli swego. A czy to będzie dłużej rozwleczone w czasie wyznanie, czy rzucenie prosto z mostu odpowiedzi na ważne pytanie; i tak liczy się efekt końcowy. To, że udało się to zrobić i że w końcu było po wszystkim i poczuli ulgę. Ale chyba do tego dążyli, aby w końcu wszystko było miedzy nimi jasne, aby mogli szczerze powiedzieć sobie czego oczekują od tej relacji i jak sobie to wyobrażają. Bo jednak obojgu zależało na przyjaźni, ale skoro doszły do głosu nieznane uczucia, to trzeba było stawić im czoła. Dlatego właśnie jest ta rozmowa.
Siadając na niewielkiej ławeczce, nie puszczała jego dłoni, bo wiedziała, że zarówno dla niej jest to ważne, aby oddać szczerość tych słów, jak i dla chłopaka bardziej wiarygodne będzie, jeśli odpowie mu na pytanie, zadane dwa dni wcześniej, trzymając jego rękę w uścisku. Postanowiła nie wydłużać jeszcze bardziej w czasie wyniku swoich przemyśleń i rzeczywiście praktycznie od razu, jak tylko spoczęli na ławce, wyłożyła karty na stół oznajmiając, że chciałaby aby był dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem. Oczywiście, od razu po wypowiedzeniu tego na głos, nie mogła zaprzeczyć, że nie poczuła lekkiego ukłucia w swojej klatce piersiowej. Trwało to może sekundę, jednak zupełnie to zignorowała. Nie, nie będzie znów myśleć o Daemonie. Nie może. Nie ma prawda tego robić, patrząc w oczy Noahowi... Z zamyślenia wyrwały ją palce chłopaka zaciskające się nieco mocniej na jej ręce, a w następnej chwili zobaczyła jak zamyka ją w obie swoje dłonie. Słowa Gryfona, które później usłyszała, znów poruszyły ją do tego stopnia, że miała wrażenie, że jej oczy robią się wilgotne.
- Ty komplemenciarzu... - zdołała tylko z siebie wyrzucić cicho, a na jej ustach rozciągnął się radosny uśmiech. Widziała w jego spojrzeniu, że mówił szczerze i w dodatku tak czule na nią spoglądał. Jak mogła wcześniej nie widzieć tego wzroku? Jego kolejne słowa i zbliżenie się nieco do niej, tak aby prawie stykali się czołami, sprawiło, że podniosła na niego swoje błękitne ślepia, posyłając mu pytające spojrzenie. Uśmiechnęła się ponownie jak tylko dokończył swoje zdanie i ucałował wierzch jej dłoni. - Oczywiście. Chyba to przed chwilą powiedziałam. - oznajmiła, nie mogąc powstrzymać się od dodatkowego komentarza, jednak szeroki uśmiech nie znikał jej z twarzy, aż do momentu, kiedy jej wzrok przesunął się z oczu Williamsa na jego usta. Przygryzła lekko wargę, po chwili puszczając ją swobodnie, automatycznie zmniejszając już i tak niewielki dystans między nimi. Jednak kilka milimetrów od jego twarzy, zawahała się. Znowu on... Czemu ten cholerny Ślizgon nie może jej zostawić w spokoju?! Zacisnęła nieco mocniej palce na dłoni chłopaka, która dalej była spleciona z jej własną i pochyliła się aby złączyć wreszcie ich usta. Może Noah chciał zrobić to pierwszy, jednak nie była w stanie czekać ani chwili dłużej. Ta irytująca myśl, że przy okazji kolejnej bliskości z chłopakiem jej mózg podsuwa jej obraz Avreya - dobijała ją. Musiała skupić się w tej chwili na ciepłych wargach bruneta, którego przyspieszony oddech mieszał się wraz z jej oddechem. Starała się myśleć tylko i wyłącznie o tym, jak to jest mieć obok siebie, tak blisko kogoś komu naprawdę na tobie zależy. Dla kogo wyraźnie i szczerze jest się kimś ważnym. Na tyle ważnym, że nie liczy się nic oprócz wilgotnych ust, muskających raz po raz jej wargi.
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyNie 16 Sie - 21:20;

Resztki niepewności uleciały z niego wtedy, kiedy zobaczył radosne iskierki w oczach Odey, kiedy ta usłyszała jego komplement. Spodziewał się raczej czegoś w rodzaju emocjonalnego rollercoastera, ale taki finał zdecydowanie mu odpowiadał. Teraz nie było w nim już nic, nie czuł nic innego, jak tylko ulgę i poczucie spełnienia, poczucie tego, że jego wielkie marzenie się spełniło, że przecież teraz, cokolwiek by się nie wydarzyło, będzie już tylko lepiej. To się musi dobrze skończyć, nie ma siły! Przecież oni tak bardzo do siebie pasują, to się po prostu nie może nie udać...
Roześmiał się głośno i poruszył gwałtownie, choć poza zbliżeniem się do niej, nie zrobił nic przed zadaniem następnego pytania. A kiedy już usłyszał odpowiedź Odey, poczuł się tak, jakby w tej chwili wlano w niego całe szczęście świata, jakby właśnie wstrzyknięto mu do żył hektolitry eliksiru euforii! Tak mu się przynajmniej zdawało, bo kiedy już zamierzał coś zrobić, być może coś głupiego - sam tego nie wiedział, był tak ogłupiały ze szczęścia, że nic do niego nie dochodziło - Gryfonka w sposób iście brawurowy zamknęła mu usta.
Czy Noah sam by ją pocałował, gdyby Ode nie zrobiła tego przed nim? Wkrótce zapewne tak, ale... jak? Czy on pozwoliłby sobie na taki spontaniczny gest? W tej chwili nic już nie wiedział, całkowicie wyłączył myślenie, skupił się tylko na odczuwaniu. W tej chwili nie liczyło się dla niego nic innego, tylko ta jedna osoba. Ta, która siedziała teraz tu, obok niego, i właśnie przyssała się do jego ust. W pierwszej chwili nie odpowiedział na pocałunek, bo w ogóle się go nie spodziewał, no i... kompletnie nie wiedział jak! Jego doświadczenie z dziewczynami było właściwie zerowe, a największy buziak, jakiego dostał w życiu, był od babci... Ale kiedy widział, że Odey w ogóle się tym nie przejmuje, zamknął powieki i zrobił dokładnie to, co ona, muskając swoimi ustami jej słodkie, wilgotne wargi tak, jakby kosztował dzieła jakiegoś mistrza kulinarnego, z którego nie chciał uronić ani jednego składnika, musiał więc drażnić delikatnie wszystkie swoje kubki smakowe tym rozkosznym daniem, kosztując je bardzo dokładnie. A nawet najlepszy wypiek jego mamy nawet nie umywał się do smaku ust Odey...
Po kilku sekundach nabrał większej nieco pewności siebie. Zdjął swoją rękę z dłoni Gryfonki i dotknął delikatnie jej policzka z taką samą czułością, jak w nocy na wilkołaczej biesiadzie. Był gorący, wręcz parzył, ale jego ręka zupełnie jakby była na to odporna. Było tak, jakby ciało Odey w tej chwili było w stanie spopielić każdego, kto tylko się do niej zbliży, ale tylko temu jednemu jedynemu wybrankowi Gryfonki nie mogło zrobić krzywdy. Głaskał lekko i delikatnie jej twarz opuszkami palców tak, jakby mocniejszy dotyk mógł uszkodzić jej skórę, ale nie było to łatwe, bo dziewczyna ciągle zmieniała ułożenie swojej twarzy. W końcu oderwali się od siebie, a Noah wyszeptał:
- Ode... jesteś... - ale nie był w stanie powiedzieć jej, jaka jest. Po raz pierwszy w życiu kompletnie zaniemówił, najchętniej wróciłby do całowania jej tylko po to, żeby mieć czymś zajęte usta i nie musieć mówić w tej chwili ani jednego słowa. Oto byli już razem, nie musiał jej pieścić słowami, mógł na miliardy innych sposobów... A jednak, nie mógł powstrzymać wrażenia, że powinien coś powiedzieć. - ...jesteś taka... taka piękna... masz oczy anioła, twarz bogini... - nie odrywał wzroku od jej oczu. Plątał się kompletnie w swoich słowach, zupełnie się na to nie przygotował... Gdyby tylko był wystarczająco pewny siebie, aby móc wcześniej przewidzieć i taką ewentualność, a nie tylko odrzucenie, pewnie nauczyłby się jakiegoś wiersza miłosnego czy coś, może wtedy wiedziałby, jak ma właściwie teraz do niej mówić, co jej szeptać, żeby poczuła się przy nim jak księżniczka, jak bogini, tak, żeby wszystko było dobrze, ona już nigdy go nie opuściła, a ta chwila mogła trwać wiecznie, ale... nie zrobił tego. Musiał improwizować. - Obiecuję ci, że... - wycofał rękę z jej policzka, zgarniając jej piękne, pofalowane włosy za ucho, po czym zaczął ją głaskać z tyłu głowy. O drugiej ręce, która wciąż tkwiła w dłoni Odey, już kompletnie zapomniał. A to tylko znak, że była dokładnie tam, gdzie jej miejsce... - ...że zrobię z ciebie najbardziej kochaną i adorowaną dziewczynę na świecie. Nie mam pojęcia jak, ale zrobię! - mówił szeptem, a sam się prawie rozpłakał. Chcąc ukryć swoją słabość, przestał na nią patrzeć, za to przysunął jej głowę na swój bark, przytulając ją tak czule, jak tylko potrafił i nie przestając gładzić jej lśniących włosów, zaczął kołysać ją lekko w swoich objęciach. Oto teraz miał w swoich ramionach największy obiekt swoich westchnień, główną bohaterkę najwspanialszych snów, cały swój świat...
Siedzieli tak dobre kilkanaście minut. Jeśli Odey nie przerwała ciszy, Noah również milczał. Nie wiedział, co ma jeszcze powiedzieć. A tak chciał, żeby jego dziewczyna czuła się jak najlepiej, gdyby tylko umiał znaleźć w głowie jeszcze jakieś słowa, które mogły poszerzyć ten perłowy uśmiech na jej anielskiej twarzy... Ale nie potrafił. Pozwolił tylko, aby rozkoszowali się nawzajem swoją bliskością. W końcu do jego głowy zaczęły przychodzić inne myśli. Odczekał dość sporo, zanim je wypowiedział, nie chcąc przerywać tej romantycznej chwili, ale w końcu uznał, że Odey zapewne nie będzie miała nic przeciwko...
- Odey, spójrz, te konie na nas patrzą... - powiedział, zerkając z uśmiechem dumy w kierunku karuzeli. Noah bywał tu bardzo często, odkąd tylko się dowiedział o istnieniu tego miejsca. Odey, podobnie jak wszyscy, którzy go znali, doskonale wiedzieli jak bardzo kręci go magia iluzji. Wiele dni spędził nad rozgryzieniem tego, jak właściwie działa ta karuzela - teraz wiedział już o niej niemal wszystko i był gotowy na to, aby zabrać swoją dziewczynę w podróż jej życia... Konie istotnie patrzyły się na nich. Każdy innego koloru i innego wzrostu. Każdy z podkulonymi kopytami, zapraszając ich do tego, aby je dosiedli. - Masz ochotę na małą przejażdżkę? Który ci się najbardziej podoba? - wiedział, co robi. Po raz pierwszy od kilkudziesięciu minut był bardzo pewny siebie. Akurat to już sobie doskonale zaplanował...
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyPon 17 Sie - 15:20;

Zauważyła od razu, jak w jednej chwili radość spłynęła na Gryfona, sprawiając, że jego zdenerwowanie i niepewność uciekły w niepamięć. Widać było w jego oczach, że jest szczęśliwy i ile dla niego znaczyła ta rozmowa. I choć sama Ode była gotowa spróbować, tak samo jak on czerpać z ich relacji jak najwięcej przyjemności, to ten cichy głosik w jej głowie cięgle nie dawał jej spokoju, mówiąc, że on chyba jest bardziej w to zaangażowany, niżeli ona. Ile w tym było prawdy? Nie chciała w to wnikać. Wiedziała tylko, że teraz Noah jest zadowolony i tylko to się liczyło. Z czasem na pewno przyjdzie jej coś więcej niż ogromna sympatia, którą teraz ma względem niego.
Był szczęśliwy. Widziała to po jego spojrzeniu, po mimice twarzy, po gestach. Praktycznie całe jego ciało aż krzyczało, próbując okazać tę euforię. Ten widok, powodował, że serce jej podskoczyło, jakby sprawienie takiej radości chłopakowi, powodowało również przypływ szczęścia u niej. Dlatego niewiele myśląc zbliżyła twarz ku jego twarzy, aby po krótkiej chwili zawahania, którą szybko zignorowała, zainicjować pocałunek. Dotyk gorących ust Noah był bardzo miły, choć nie mogła powiedzieć, że spowodował wybuch ekscytacji i pasji w jej wnętrzu. Poczuła ciepło i odprężenie, które w tej chwili rozlało się po jej klatce piersiowej, dając wyraz przyjemności, jaką wywoływała owa pieszczota. I nawet jeśli w pierwszej chwili Gryfon zastygł w bezruchu, jakby zaskoczyła go tym "atakiem", to już po kilku sekundach zaczął oddawać jej te niewinne muśnięcia warg, które tak bardzo jej się podobały.
Spontaniczność to było jej drugie imię. W większości przypadków nie zastanawiała się w ogóle nad swoim zachowaniem, po prostu robiła to na co miała ochotę, a później obserwowała efekty i ewentualnie uczyła się na błędach. Bo chyba na tym polega życie. Czasami nie da się uniknąć złych decyzji, trzeba po prostu żyć. I z tym właśnie mottem, podeszła do tematu związku z Noahem. Jak to poważnie brzmiało... A mieli dopiero po piętnaście lat. Sama nie wiedziała czy jest na to gotowa, ale wcześniej już doszła do wniosku, że im więcej o tym myśli tym bardziej jest zdezorientowana i nie wie co robić. Stwierdziła więc, że zrobi to co podpowiada jej serce.
Palce bruneta, które poczuła na swoim policzku, były tak subtelne, że aż zadrżała pod ich dotykiem. A kiedy odsunęli się od siebie (nie pamiętała nawet kto zrobił to pierwszy), rozchyliła powieki, aby zerknąć na niego i wysłuchać słów, które ledwie z siebie wydusił. Zaśmiała się cicho, widząc jednocześnie z jakim nabożeństwem na nią spogląda.
- Za bardzo mi słodzisz - szepnęła w końcu, w odpowiedzi na jego słowa, a kiedy za chwilę znowu się odezwał, pokręciła lekko głową, która w tej chwili była miała nieco ograniczone ruchy, poprzez jego dłoń, gładzącą z czułością jej szyję z tyłu. - Nie musisz nic mi obiecywać, Noah. Po prostu starajmy się być szczęśliwi oboje. - powiedziała, zanim chłopak przygarnął ją do siebie, tak aby położyła głowę na jego ramieniu. Przymknęła oczy, uśmiechając się delikatnie i wtulając się w niego, skupiła się na jego przyspieszonym oddechu. Czuła się bezpiecznie. Przyjemne ciepło, bijące od jego ciała sprawiało, że miała poczucie jakby chłopak był częścią jej, która w tej chwili dodaje jej energii i motywuje. Popycha do dobrego, do szczęścia, na które przecież każdy zasługuje.
Nie wiedziała ile czasu tak siedzieli w ciszy. Kompletnie jej ona nie przeszkadzała. Mogłaby tak zasnąć w ramionach Gryfona, gdyby nie jego słowa, które sprawiły, że zmarszczyła lekko brwi i odsunęła się od niego, aby spojrzeć w tym samym kierunku co on. Ah, to ta karuzela...
- To iluzja, to tylko... - zaczęła, nagle urywając, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że to jest właśnie to co tak fascynuje Williamsa. A jej przecież też ten rodzaj magii pozwalał na rozwinięcie swojej literackiej wyobraźni. Uśmiechnęła się promiennie, słysząc kolejne słowa chłopaka. - Tak, chodźmy tam! Zobaczymy gdzie nas przeniosą. - odezwała się, po czym poderwała się na równe nogi, poprawiając sukienkę, kiedy już stała na całych stopach i chwytając Gryfona pod rękę, ruszyła w stronę atrakcji z prawdziwymi wierzchowcami.
- Chcę tego szarego. Ma piękną grzywę i wygląda tak majestatycznie. - mruknęła po chwili obserwując wszystkie stworzenia, po czym bez słowa puściła rękę Williamsa i po kilku chwilach już siedziała na jednym z nich, z uśmiechem przyklejonym do twarzy.
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyPon 17 Sie - 17:21;

Sam nie potrafił się opanować i rozpoznać dokładnie tego, co akurat w tej chwili się z nim dzieje. Czy zresztą powinno to kogokolwiek dziwić? Przecież on nigdy nie był w żadnym związku, żadna dziewczyna przed Odey nie zafascynowała go tak bardzo, jak ona. Czy to wszystko było normalne? Czy to normalne, że jest taki ogłupiały ze szczęścia, a to odurzenie odbiera mu rozum? I to do tego stopnia, że on kompletnie nie wie, co ma właściwie robić, jak się zachowywać... W oczach dziewczyny musiał uchodzić za nieokrzesanego! Bo ona na pewno nie czuje tego samego, co on, przecież... ona jest taka śliczna, że wręcz musi być rozchwytywana! Wie doskonale, jak należy postępować z facetami, a on? Co on może wiedzieć? Nie miał nawet o kim z tym pogadać, bo o Nancy wiedział już tyle, że ona sama nigdy nie miała chłopaka...
- Wiem, kochanie, wiem... - odpowiedział jej szeptem, kiedy kładł jej głowę na swoim ramieniu. - I będziemy szczęśliwi, zobaczysz! Bo będziemy razem. I nic nie będzie mogło nas rozłączyć! - tak, Noah był święcie przekonany, że to wszystko się uda. Już widział te długie lata spędzone w towarzystwie tego anioła, który teraz spoczywał w jego ramionach, już widział ich oboje na ślubnym kobiercu... Przecież to nie mogło się nie udać! Nie mogło być inaczej! Przecież... to, co on teraz czuje, jest tak silne, że to po prostu musi być miłość! I to taka prawdziwa!

Odey sama pociągnęła go za rękę do koni, które już na nich czekały i to tak gwałtownie, że Noah o mały włos uniknął zderzenia się ławki z jego kolanem. Chciał pomóc Odey wejść na konia, którego wybrała, ale ona go uprzedziła i wskoczyła na jego grzbiet tak.
- Pewnie! Piękny, majestatyczny koń dla prawdziwej królewny! A ten - podszedł do konia czarnego jak smoła, który wyglądał bardzo dziko - w sam raz dla dzielnego, szlachetnego rycerza! - i spróbował go dosiąść, ale ten poderwał się do góry i spróbował zrzucić go z grzbietu. Odey mogła się tego wystraszyć, ale on sam nigdy wcześniej nie czuł się tak pewnie, jak właśnie teraz. Wiedział, co należy zrobić, bo... przecież była to iluzja! I to dosłownie! A skąd to wiedział? Bo te kłaniające się im konie wymyślił właśnie on! Miał wystarczająco dużo czasu na zbadanie tej karuzeli, odkrył jakimi zaklęciami została zaczarowana i wiedział dokładnie, jak tę magię ujarzmić. I tak, jak wcześniej pomyślał o koniach, tak teraz, na rozkaz jego wyobraźni, czarny koń stał się dziki i próbował go zrzucić. Ale nie mógł tego zrobić, bo... ON mu tego zabraniał! Wszystko działo się tak, jak wymyślił to sobie Noah...
- Iście piękny to koń, ale dosiąść się nie pozwoli, jeśli się go czymś nie obłaskawi! - powiedział do siedzącej na swoim szarym rumaku Odey. - Może zechcesz mi, pani, pomóc? Obdarzony waszym perłowym uśmiechem, usłyszawszy wasz anielski głos, z całą pewnością stanie się łagodniejszy... - tak, tak właśnie było. Oto był sposób na tego konia! A dlaczego? Bo tak to sobie wymyślił i postanowił Noah Williams...
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyWto 18 Sie - 13:24;

Uszczęśliwienie Noaha przez odpowiedź, która mu dała, wydawało jej się najlepszym co mogła zrobić. Nie wyobrażała sobie teraz jakby miała wyglądać ta rozmowa, gdyby miała mu powiedzieć, że nie czuje między nimi tej chemii i chciałaby aby zostali tylko przyjaciółmi. Przecież to sprawiłoby, że by cierpiał, a tego nie chciała. Za bardzo go lubiła, był dla niej zbyt ważny, aby mogła mu to zrobić. Chciała spróbować, bo widziała iskierkę nadziei, że może się to potoczyć w dobrym kierunku. Bo przeciez Noah był taki kochany, wpatrzony w nią, troskliwy i dobry. Była pozytywnie nastawiona do ich przyszłości.
Dziewczyna nie odbierała tak jego zachowania. Nie był w żadnym wypadku w jej mniemaniu nieokrzesany! Wręcz przeciwnie. Zdobył się na odwagę, aby jej powiedzieć to co leżało mu na sercu od bardzo dawna, pomimo tego, że go przez ten czas ignorowała. I zrobił to w sposób bardzo wyważony i jej zdaniem delikatny. Gdyby nie to, chyba nigdy by się nie obudziła i nie zobaczyła tego, kim dla niego jest. Ale czy była taka rozchwytywana? Może przez jej otwartość i bezpośredniość ludzie lgnęli do niej bardziej, pragnąc jej towarzystwa, przez co także w oczach płci przeciwnej była bardziej... interesująca. Bo przecież łatwiej było dostrzec pewne pożądane cechy u kogoś, kto się z nimi nie krył, prawda? Poza tym, od zawsze miała wielu chłopaków, w gronie swoich przyjaciół, dlatego dla niej nie było w tym nic nadzwyczajnego. Chyba, że inni, których też ma za dobry kumpli, postrzegają ja inaczej, a ona tego nie widzi, jak było w przypadku Williamsa...
Słowa, które usłyszała od Gryfona, kiedy ten przytulił ją do siebie, troche ją zdezorientowały. "Nic nie będzie mogło nas rozłączyć..." - było w tym coś co sprawiło, że poczuła jakiś wewnętrzny niepokój. Zabrzmiało to trochę zaborczo, choc nie wyczuwała tej emocji w głosie chłopaka. Może tylko ona odebrała takie złudne wrażenie...

Była juz na tej karuzeli, jednak jej entuzjazm nie był wcale mniejszy, kiedy okazało się, gdzie ich spotkanie zaplanował Noah. Te kilka tygodni temu, w towarzystwie Ślizgona, czuła się zupełnie oderwana od rzeczywistości i w tej chwili, wierzyła, że będzie podobnie. Wypierała ze swojej głowy całkowicie obrazy z tamtego dnia, kiedy była tam po raz pierwszy, w całości chcąc skupić się na zabawie, która czekała ją z Williamsem.
- Oh, ten czarny jest też cudowny! - zaśpiewała niemal, z wyraźnym podekscytowaniem obserwując jak chłopak wspina się na grzbiet wierzchowca. - Hej, uważaj! - krzyknęła, kiedy zwierze stanęło przez chwilę na tylnych kopytach, uniemozliwiając brunetowi wejście. Na szczęście rumak za chwilę uspokoił się, ale dalej utrudniał Noahowi sprawę. Zaśmiała się, słysząc słowa chłopaka.
- Myślisz, że tylko tyle mu wystarczy? - spytała, zgodnie z prośbą uśmiechając się najpierw do Gryfona, aby chwilę później przenieść wzrok na hebanowego konia, którego z promiennym uśmiechem na twarzy pogłaskała po lśniącej grzywie. - Bądź grzeczny, przyjacielu. Mój... chłopak nie zrobi Ci krzywdy. - oznajmiła, pod koniec zerkając na brunet i obserwujac jego reakcję. Trochę dziwnie było nagle przestawić swoje myślenie z Noaha-przyjaciela na Noaha- chłopaka i wypowiedzieć to na głos. Jednak musiała się chyba przyzwyczaić.
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyWto 18 Sie - 15:22;

Noah w żadnym wypadku nie chciał być dla Odey zaborczy - wręcz przeciwnie. Zwalczył objawy swojej klątwy (z której powoli zaczynał sobie zdawać sprawę...) tak dobitnie tylko i wyłącznie dlatego, że chciał mieć dziewczynę w jej całkowitej wolności. Nigdy nie zamierzał jej do niczego przymuszać, bo wiedział też, że tylko i wyłącznie wtedy, kiedy to ona w swojej wolności podejmie decyzję co do ich relacji. Tak mu się przynajmniej wydawało, no bo co niby on mógł o tym wiedzieć? Ale głęboko w to wierzył i był przekonany, że ma rację. Chciał jedynie tego, żeby Odey była szczęśliwa, niczego więcej...

Chciał powiedzieć Gryfonce, by poklepała konia po pysku, ale ta i bez jego rady podjechała na swoim koniu do niego i potargała mu grzywę swoją delikatną dłonią. Czarny koń natychmiast się uspokoił.
- Widzisz? Są jak jednorożce... - powiedział, również dotykając udobruchanego już rumaka. Jego twarz oblała się szkarłatnym rumieńcem, kiedy usłyszał, że Odey już tak otwarcie mówi, że Noah jest jej chłopakiem. Mówiła to tylko do konia co prawda, ale co tam... Każdemu innemu na pewno też by to powiedziała! Niemniej czuł się mile połechtany w ten sposób, choć nie chciał tego okazywać. Szepnął koniu coś na ucho, po czym wsadził nogę w strzemię i wspiął się na grzbiet wybranego przez siebie czarnego rumaka. - Konie zdają się lubić twój dotyk! Znają się na rzeczy... - powiedział, łapiąc za lejce i przejeżdżając tuż obok Odey i jej konia, puszczając do niej oko. - Jak chcesz go nazwać? Mój będzie miał na imię... Wicher! Bo jest szybki i nieokiełznany! - zawołał z dumą, wyprzedzając ją.
- Lepiej zająć pozycję, za chwilę ruszamy... - dodał nieco tajemniczym głosem, a koń stanął w swoim miejscu na karuzeli. Ta była spowita mgłą, jak zwykle zresztą, co akurat w tej sytuacji miało swoje plusy - nikt nie mógł ich tu zobaczyć, a oni mogli udać się w podróż. W podróż do krainy własnych snów...
Noah wyciągnął różdżkę, przy pomocy której uruchomił mechanizm karuzeli. Zaczęła grać muzyka, a konie ruszyły przed siebie. Wywoływało to takie wrażenie, jakby biegły prosto w najgęstszą mgłę, w której po chwili nie widzieli już kompletnie nic. Nic, zupełnie nic. Nawet siebie nawzajem mogli już tylko słyszeć.
- Szybciej, mknij szybciej, Wichrze, tak, abyśmy mogli jak najszybciej wydostać się z tej mgły! - krzyczał Noah, a do Odey jego głos oraz tętent kopyt jego konia dochodził już coraz słabiej. Obaj zaczęli się oddalać. - Tej przeklętej mgły żadna magia nie jest w stanie odpędzić!
Minęło dobrych kilkanaście minut, zanim dziewczynie udało się znaleźć dotrzeć do miejsca, w którym cokolwiek można już było zobaczyć. Mgła jakby unosiła się do góry, odsłaniając kolejne fragmenty świata, w którym się znaleźli. Na razie jednak Odey mogła zorientować się tylko w tym, że znajduje się na polnej drodze, którą z całą pewnością widziała po raz pierwszy w życiu. Niewiele docierało do jej oczu spośród tego, co dzieje się dookoła, mgła zdecydowanie to utrudniała. Mogła dostrzec jedynie to, że dookoła niej materializują się powoli bezkresne pagórki. Trawa, która rosła dookoła drogi, na której się znajdowała, miała barwę słomy, a gdyby Odey spróbowała jej dotknąć, byłaby zapewne szorstka niczym druciana szczotka i tak słabo osadzona w ziemi, że choćby jej delikatne poruszenie mogłoby wyrwać ją z korzeniami. Istniały też wszystkie powody, aby przypuszczać, że trawa na okolicznych pagórkach była identyczna, choć tego zobaczyć już nie mogła. Po pierwsze z powodu mgły, po drugie - była ciemna noc, a droga nie była niczym oświetlana. W tej oto ciemności najjaśniejszym punktem wydawała się grzywa jej konia. Nie odczuwała choćby najmniejszego podmuchu wiatru, a jedyny dźwięk, jaki w tej chwili dochodził do jej uszu, to ten wydawany przez konia, który wydawał się coraz bardziej wyczerpany.
Mgła powoli opadała, ukazując w końcu drobne światełko - migotało ono dość blado, nie jaśniej niż maleńka gwiazda wyłaniająca się zza chmury. Jego źródło dochodziło z jakiegoś punktu, do którego mogła prowadzić ta ścieżka - tego Odey nie wiedziała, przynajmniej w pierwszej chwili, bo pomiędzy świetlistym punktem a miejscem, w którym ona sama się znajdowała, panowała złowroga ciemność.
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyCzw 20 Sie - 10:36;

Bardzo podobała jej się ta karuzela. Była chyba jedyną z atrakcji w całym wesołym miasteczku, przy której trzeba było posługiwać się wyobraźnią i to Gryfonkę najbardziej fascynowało. Bo co jak co, aby fantazję to ona miała. Dlatego stworzenia, które na nich spoglądało, kiedy siedzieli na ławce, szybko przykuły jej uwagę, gdy tylko Noah o nich wspomniał. W pierwszym momencie nie skojarzyła, że taki miał być jego plan i specjalnie zaciągnął ją do tego parku, aby pokazać jej magię iluzji na tej karuzeli.
Jej celem nie było speszenie chłopaka, kiedy przy okazji głaskania czarnego wierzchowca, nazwała bruneta swoim chłopakiem. Chciała jedynie zacząć przyzwyczajać się do tego określenia, bo przecież będzie ono funkcjonowało teraz w ich otoczeniu, prawda?
- Może dlatego, że sprawiam pozory godnej zaufania - rzuciła zaczepnie. - To mój... Kamyk! - dodała po chwili, usłyszawszy najpierw imię czarnego rumaka Williamsa. Zaśmiała się na myśl, że zachowywali się jak para pięciolatków, ale komu to przeszkadzało. Tajemniczy komunikat Noah, który nakazał jej przygotować się na coś, sprawił że zmarszczyła delikatnie brwi, patrząc na niego pytająco, a chwilę później, po uruchomieniu karuzeli, puścił się galopem, nie czekała ani chwili i ruszyła za nim, jednak ten zniknął jej z oczu w gęstej mgle.
- Dalej, Kamyk. Musimy ich dogonić! - mruknęła wesoło, pochylając się nad łepkiem swojego wierzchowca, aby zachęcić go do wyścigu, który trwał, choć ona sama nie widziała nawet trasy. Nie wiedziała nic oprócz kłębów ciemnego dymu.
W pewnym momencie mgła odrobinę się przerzedziła, jakby wznosząc się do góry i odsłaniając polną dróżkę, na której już w oddali mogła zobaczyć Gryfona i jego przyjaciela. Wokoło można było dostrzec wzgórza, które rozpościerały się między bladymi smugami dymu, który nie chciał odpuścić i nadal snuł się wokół nich.
- Wow, gdzie jesteśmy? - zapytała, kiedy już dołączyła do chłopaka, na grzbiecie Kamyka. - A co to? - wypaliła w następnej chwili, dostrzegając iskierkę gdzieś w oddali, na horyzoncie krętej drogi. - Noah, coś Ty znowu wymyśli? - dodała, śmiejąc się i patrząc na bruneta z zaciekawieniem.
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyCzw 20 Sie - 13:00;

Noah dosiadał swojego czarniejszego od nocy rumaka, który przystanął na jednym ze wzgórz i podgryzał wyschniętą trawę. Kiedy dojechała do niego Odey na swoim Kamyku, przyglądał się blademu śladowi światła dostrzeżonemu też przez Gryfonkę. Ta zaś, dopiero teraz, kiedy zbliżyła się do niego na tyle blisko, aby widzieć go dokładnie spośród mgły i panującego mroku nocy, dostrzegła, że był on... jakiś inny. Tak, z całą pewnością dalej był to Noah, ale wyglądał zupełnie inaczej, niż wtedy, kiedy Odey straciła go z oczu pośród kłębów ciemnego dymu. Znaleźli się pośrodku iluzji, która najwidoczniej pozwalała im na dość swobodne kreowanie także i własnego stroju, może nawet wyglądu... Spojrzał na nią i uśmiechnął się. W tym momencie zupełnie jakby nie był sobą. Grał. I świetnie się przy tym bawił, chciał wciągnąć swoją dziewczynę do tej zabawy, więc udawał, że wszystko to nie jest tylko wyjątkowo silną iluzją, lecz prawdą. Nie patrzył na nią, bo nie chciał, żeby jego oczy go zdradziły. Przymknął je więc, uspokajając swoje emocje na tyle, żeby w końcu móc na nią spojrzeć najbardziej tajemniczym wzrokiem, na jaki było go stać.
- Właśnie miałem się ciebie spytać o to samo, Odey... - odpowiedział jej z lekkim uśmiechem, który ze wszystkich sił starał się ułożyć tak, aby na jego twarzy wymalował się wyraz zarówno zaciekawienia, jak i lekkiego przerażenia, choć, oczywiście, wiedział, że nic nie może mu się stać. - Co to takiego jest... Lepiej miej różdżkę w pogotowiu! - dodał, po czym wyciągnął swoją i zacmokał cicho, dając swojego koniowi sygnał, że mogą ruszać.
- Lumos Sphaera! - powiedział, unosząc swoją różdżkę w górę i wyczarowując kulę białego światła, która podążała za nimi, rozświetlając mrok panującej nocy, choć niewiele mogła poradzić na tę złowrogą, zimną mgłę. - Wygląda na to, że tu utknęliśmy... - wyrzucił z siebie szeptem z nutką strachu do Odey. - Musimy znaleźć wyjście z tego świata! I chyba... chyba nie ma innej drogi, niż przed siebie! Trzymaj się blisko mnie, kochanie, razem sobie poradzimy! - dodał z ciepłym uśmiechem, po czym złapał ją wolną ręką za dłoń, po czym ruszył w kierunku niewielkiej iskierki świecącej przed nimi.
Okazała się ona o wiele bardziej odległa od nich, niż zdradzieckie ukształtowanie powierzchni by na to wskazywało. Ale kiedy w końcu udało im się dostrzec źródło tego tajemniczego światła, Noah nagle się zatrzymał.
- Spójrz... - powiedział do Odey, wskazując różdżką w tamtym kierunku. - Widzisz? Tam, na wzgórzu! Stoi tam jakiś kamienny krąg... - szybko zwrócił ku niej głowę z wytrzeszczonymi oczami. Udało mu się wejść w swoją rolę na tyle dobrze, że zdołał już niemal całkowicie oszukać swój mózg co do tego, w jakiej sytuacji w rzeczywistości się znajduje. - Widziałem już takie wcześniej. Te obiekty - mówił szeptem, jakby bał się kogoś lub coś obudzić, ruszając swojego konia powoli do przodu - to bardzo potężne źródła magii. Kiedyś, w zamierzchłych czasach, czarodzieje przeprowadzali w takich miejscach różne rytuały, chcąc uzyskać różne efekty. Byli o wiele potężniejsi od nas, ale ich moc pozostaje dla nas tajemnicą, bo pozostawili po sobie bardzo niewiele śladów. Większość z nich pochodzi z czasów, kiedy ludzie nie posługiwali się jeszcze pismem, a nawet jeśli się posługiwali, na ogół nie jesteśmy w stanie go odczytać, bo nie znamy ich języka...
Źródło światła znajdowało się pośrodku okręgu, na niewielkim, kamiennym stole. W rzeczywistości było niewiele większe, niż to widziane z oddali, przypominało widoczną z ziemi gwiazdę.
- Jak myślisz, powinniśmy zbadać to miejsce, czy uciekać stąd?
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyPią 21 Sie - 10:03;

Iluzja i fikcja literacka, choć pochodziły z jednej rodziny, nie były do siebie, aż tak bardzo podobne jak się wydawało. W książkach i opowiadaniach, owszem, można było kontrolować akcję, postaci i wszystko co z nimi związane, jednak nie miało to udziału magii. Wystarczyła głowa pełna pomysłów, troche wolnego czasu i notes z ołówkiem. Za to przy tworzeniu złudzenia jakim była choćby i w tej chwili opowieść "pisana" przez Noah, trzeba było posłużyć się swoją czarodziejską mocą, która - trzeba było zaznaczać - nie zawsze chciała współpracować z dziewczyną. Co prawda iluzji jeszcze nigdy nie próbowała, ale jeśli chodziło o przeróżne zaklęcia, w których nie miała większej wprawy, czasami kończyło się to porazka i rozczarowaniem. Na szczęście pisanie swoich własnych historii na stronicach pergaminu wychodziło jej znacznie lepiej i nie wymagało od niej tyle wysiłku.
Kiedy znalazła się na polanie, przez którą przechodziła ścieżka, która ją tam zaprowadziła, rzeczywiście spostrzegła inny wygląd chłopaka. Czyli iluzja mogła tez oddziaływać nie tylko na ich otoczenie, ale tez na nich samych. Automatycznie, przeniosła wzrok na swoje ubranie, ale po niebieskiej, kwiecistej sukience nie było już ani śladu. Za to, miała na sobie ciemną, długą  sukienię, z prześwitującymi elementami, która może zbytnio nie wpasowywała się w klimat baśniowy, którym była obsypywana za sprawą Williamsa w tej chwili, jednak miała swój urok.
-  Wydaje mi się... wygląda to jak Szkocja. - mruknęła, jakby sama do siebie, rozglądając się po żółtawych polach i nierównych pagórkach. Kiedy usłyszała słowa Noaha sięgnęła posłusznie po swój magiczny patyk i obserwowała poczynania Gryfona. Utknęli... Czy można było utknąć w złudzeniu? Pewnie była jakaś droga powrotna, ale znając chłopaka, nie będzie to takie łatwe. Ruszyli więc przed siebie, dziewczyna dając się pokierować, zgodnie z jego życzeniem, trzymała się blisko. Strach wyczuwalny w jego głosie, nie wywołał w niej negatywnych emocji. Bo nigdy tak naprawdę nie pozwalała, aby nią zawładnęły. Starała się zawsze myśleć pozytywnie i przekładać to także na atmosferę swojego towarzysza.
Nagle przed nimi na wzgórzu pojawił się tajemniczy obiekt, w których chłopak niemal od razu rozpoznał magiczny krąg. Co tam, rozpoznał! Przecież on sam go tam umiejscowił. Usłyszawszy jego pytanie, uśmiechnęła się łobuzersko, stwierdzając:
- Zobaczmy jak wielką ma to moc. W końcu chcemy się stad wydostać, prawda?
I bez ostrzeżenia puściła rękę Noah i puściła się galopem na swoim Kamyku, w kierunku kręgu.
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyPią 21 Sie - 17:19;

Ucieszony tym, że Odey postanowiła rzucić się wraz z nim w wir przygody, uśmiechnął się do niej. Pozwolił jej się zaskoczyć, kiedy ta puściła jego rękę i popędziła w kierunku kamiennego kręgu, ale to tylko dodało mu ikry. Szarpnął lejce, a jego rumak pognał w ślad za nią. Dogonił ją bez problemu.
- Szybka jesteś! - zawołał do swojej dziewczyny, teraz zrównując się z nią. - Ale Wicher jest jeszcze szybszy! Naprzód! - i na ostatniej prostej wyprzedził Kamyka i jego dżokejkę. Jego rumak pędził tak szybko, że zanim z niego zsiadł, musieli zrobić jeszcze dodatkowe okrążenie dookoła kręgu, dopiero potem Noah go opuścił. Śmiejąc się, podszedł do Odey, której pomógł zsiąść z konia.
- Wiesz... - zaczął, schylając się i łapiąc za swoje kolana. - Ja tam mógłbym tu zostać. Przynajmniej na trochę. Mam tu gorącą noc, gwieździste niebo i najpiękniejszą dziewczynę na świecie... - podszedł do niej i złapał ją za obie dłonie, którymi zaczął delikatnie potrząsać w obie strony, aż w końcu przyciągnął Gryfonkę do siebie. - I, przede wszystkim, nikt mi w niczym nie przeszkadza... - dodał, po czym pocałował jej usta, kładąc jej dłonie na swoich ramionach. Poczuł się jeszcze lepiej, niż ostatnio, może dlatego, że tym razem to on zainicjował ten pocałunek, może dlatego, że byli w iluzji, albo też dlatego, że docierało powoli do niego, że to już się stało, że to jego dziewczyna, że już niczym nie musi się denerwować... Gdyby miał dzisiaj przy sobie swój onyks, ten zapewne połyskiwałby najradośniejszym kolorem, jaki tylko miałby w zapasie.
Całując ją, gładził jej prześwitujące przez czarną suknię ramiona oraz lśniące włosy, które były najprzyjemniejszą w dotyku rzeczą, jaką kiedykolwiek spotkała jego ręka. Kiedy w końcu się do niej odkleił, położył jej swoją rękę na zalanym szkarłatnym rumieńcem policzku i powiedział, patrząc na nią ze czcią:
- W tej sukni wyglądasz jak bogini... - i dodał: - Marzyłaś kiedyś o tym, że będziesz się całować przy kamiennym kręgu będącym potężnym źródłem magii?

Kiedy już uznali, że wystarczająco się już popieścili jak na jeden raz, Noah zaproponował, aby zbadali ten wyjątkowo niecodzienny obiekt.
- Przyjrzyj się tym menhirom, ja obadam ołtarz - powiedział i ruszył w kierunku kamiennego postumentu pośrodku kręgu.

Rzuć kością:
Spoiler:
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyWto 25 Sie - 12:19;

Kostka: 6 Nieparzysta

Kiedy zsiadła z konia, z pomocą Noah, rozejrzała się wokoło z uśmiechem, jednak za chwilę już znajdowała się w ramionach Gryfona.
- W końcu to iluzja, musi być dokładnie po Twojej myśli - mruknęła wesoło, kiedy chwycił ja za ręce, które wylądowały za chwilę na jego szyi, a dziewczyna znowu poczuła jego ciepłe wargi na swoich ustach. Gdyby ktoś powiedział jej kilka tygodni wcześniej o tym, że będzie bawić się na magicznej karuzeli, całując się z Williamsem, zapewne nie dałaby na to wiary. Chłopak od zawsze wydawał jej się świetnym kompanem, a teraz nie dość, że jej towarzyszył to jeszcze przyjemnie umilał czas czułościami.
Zaśmiała się cicho, usłyszawszy jego słowa, po tym jak się od niej odsunął.
- Nie, za to marzyłam, żeby spędzić świetne wakacje w Luizjanie i to się spełniło. - oznajmiła, rozpromieniona, spoglądając mu w oczy z jawnym entuzjazmem.

Oddaliła się kilka kroków, aby skierować się ku ogromnym skałom, po tym jak chłopak oznajmił, że idzie oglądnąć ołtarz. Przyglądnięcie się menhirom nie było takie proste, kiedy jedynym źródłem światła, pośród mroku była świecąca kula, którą wyczarował Noah. Na kamieniach, mogła jedynie dostrzec wżłobione kształty, w których po chwili rozpoznała ślady dłoni. Nie zastanawiając się zbyt wiele, uniosła swoją rękę, aby spróbować dopasować któryś z konturów do swojej dłoni. Po kilku minutach, udało się i znalazła odpowiedni ślad, który pasował, po czym położyła na nim dłoń. Nie spodziewała się zupełnie tego co chwilę później się stało. Znikąd pojawiły się pnącza diabelskich sideł, które uwięziły jej rękę, na co zareagowała gwałtownym odgłosem. Nim się obejrzała, obok niej znalazł się chłopak, który próbując jej pomóc, owszem, uwolnił jej rękę za pomocą magii, jednak za chwilę magiczna roślina owinęła się wokół jego szyi, co wywołało w oczach Odey przerażenie.
- Noah! - zwróciła się do niego, przestraszona, zupełnie nie wiedząc co robić. Spanikowana, chwyciła wreszcie za różdżkę, na której zacisnęła mocno palce, choć miała pustkę w głowie w tej chwili. - Lumos! - rzuciła wreszcie, po kilku sekundach zawahania, podczas których pnącza widocznie zaciskały się na karku Williamsa.
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyWto 25 Sie - 19:01;

kostka: 5 :( Ale pozwoliłem sobie już to nieco skrócić.

- I lepiej o tym nie zapominaj, kochanie... - rzucił jej zadziornym tonem, kiedy trzymał ją już w swoich ramionach. Kiedy zaś ich wargi znów zastygły w pocałunku, do Gryfona coraz bardziej docierał fakt, że Odey jest już jego dziewczyną. Cały czas nie mógł w to uwierzyć, nie wierzył w to, jak niesamowitym szczęściarzem był, mogąc teraz całować swoją boginię piękna. Czuł się cudownie, mogąc smakować jej ust, nie chciał tego przerywać, tracił nad sobą kontrolę... W końcu jego ręce wylądowały na jej pośladkach, ale wtedy zdał sobie sprawę, że może już trochę za bardzo się zapomniał i pozwolił Odey wyzwolić się ze swoich objęć. Na twarzy był jednak czerwony jak burak, a malowała się na niej wielka euforia.
- Tak, moje... moje też są świetne - odparł szczerze. - Jak mogłyby być inne, skoro jestem tutaj z tobą, kochanie...

Kiedy przystąpili do badania kręgu, Noah zajął się ołtarzem. Pozwolił dziewczynie zająć się menhirami, a on obszedł wielki kamień dookoła, szukając na nim jakichś śladów. Już miał wołać Odey krzycząc, że znalazł coś interesującego, ale to ona go uprzedziła. Kiedy zobaczył, że atakują ją diabelskie sidła, z walącym sercem ruszył jej na ratunek.
- Lumos Solar! - krzyknął, chcąc je obezwładnić, ale to dało tylko połowiczny efekt - zielonkawe macki puściły dziewczynę, ale owinęły się wokół jego karku. Noah zrobił się zielony na twarzy, poczuł, że zaczyna brakować mu powietrza. Wypuścił różdżkę z rąk i padł na kolana, próbując się wyplątać. Na szczęście, Odey również szybko zareagowała - oszołomiła pęta zaklęciem światła, ale te, choć uwolniły Noah'ego, znów rzuciły się na nią. Gryfon, już oswobodzony, złapał zbawczy oddech życia, uchwycił z powrotem swoją różdżkę, wycelował je w pnącza i krzyknął:
- Incendio! - krwiożercza roślina zajęła się ogniem. Odey wyplątała się z jej uścisków, a Noah złapał ją szybko za rękę i pociągnął w swoją stronę, chowając ją za plecami. Rzucił jeszcze kilka razy zaklęciem rozpalającym ogień, po czym diabelskie sidła zniknęły.
- W porządku? - zapytał, z ciężkim oddechem klękając koło dziewczyny i czule masując jej rękę w tym miejscu, w którym diabelskie sidła ją oplotły. - Zaraz będzie po wszystkim, nie bój się, kochanie, jesteś tu ze mną... - dodał i wycałował jej rozmasowaną wcześniej rękę.
- Może ja się przyjrzę tym menhirom, co? - zaproponował. - Spójrz - znalazłem coś! Tu jest coś zapisane runami - i wskazał na napis na ołtarzu. - To... to chyba jakaś wskazówka, trzeba tu wypowiedzieć jakieś hasło, tyle udało mi się ustalić... - powiedział i ruszył w kierunku menhirów, dając Gryfonce jeszcze jednego buziaka w policzek. Ona zaś pochyliła się nad zapisanym runami napisem, który głosił:

Ten, kto mnie tworzy, nie potrzebuje mnie, kiedy to robi.
Ten, który mnie kupuje nie potrzebuje mnie dla siebie.
Ten, kto mnie użyje, nie będzie o tym wiedział.
Czym jestem?

- Odey! - zawołał za moment Noah. - Patrz, coś znalazłem! Tu są jakieś runy, ale nie na wszystkich menhirach. Z tego, co je rozumiem. Oznaczają cyfry: jeden, dwa, trzy. Jak myślisz, co należałoby z tym zrobić? - mówił, chodząc dość szybko dookoła kamieni i przyglądając się im uważniej.
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyCzw 27 Sie - 21:32;

Pocałunek Naoha był bardzo przyjemny, a przyciągnięta do niego Gryfonka, nawet nie zauważyła, kiedy dłonie chłopaka z jej pleców zsunęły się na jej tyłek. Zmarszczyła lekko brwi, odsuwając się odrobinę od niego, zastanawiając się co tak naprawdę mogła znaczyć taka jej reakcja. Czy nie powinna czuć ekscytacji owym gestem? Nie powinna odczuć przyjemnego dreszczyku, przebiegającego wzdłuż jej kręgosłupa? Chyba powinna, jednak jedyne co przyszło jej do głowy to to, że dotknął ją Noah. Ten Noah, który od kilku miesięcy był jej najlepszym przyjacielem, ten któremu zwierzała się z każdej sprzeczki z nauczycielem, każdego problemu z siostrą czy szukała pocieszenia po przegranym meczu Gryfonów. Zawsze znalazł dobre słowo, umiał doradzić, potrafił niejednokrotnie ją uspokoić i złagodzić ogień, który w sobie ukrywała, by tylko nie wywołać "pożaru" podczas którejś z lekcji. Był dla niej... jak brat. Jak rodzina. Dlatego jak mogła w tej chwili patrzeć na niego jak na chłopaka? Potrzebowała czasu. Zdecydowanie.
Uśmiechnęła się tylko na jego słowa, wiedząc, że te wakacje zapamięta na długo. Tyle się zdarzyło wciągu tych dwóch miesięcy, że ciężko byłoby zapomnieć.

Złowieszcze pędy magicznej rośliny, które oplotły jej rękę, aż do ramienia na szczęście szybko się wycofały, pod wpływem zaklęcia chłopaka, jednak on sam w następnej chwili padł ich ofiarą. Pomimo spanikowania w pierwszej chwili, potrafiła odnaleźć w sobie wystarczającą ilość opanowania, aby użyć odpowiedniego czaru i uwolnić szyję Gryfona z uścisku diabelskich sideł, które ponownie rzuciły się na nią. Ostatecznie odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła jak za sprawą kolejnego zaklęcia bruneta roślina zajmuje się ogniem.
- Dziękuje, Noah - rzuciła, widząc jak chłopak z troską opiekuje się jej obolałą w tej chwili ręką. Następnie podeszli do ołtarza, gdzie brunet wcześniej odnalazł wskazówkę.
- Kurcze, nic mi to nie mówi... A Ty masz jakiś pomysł? - odparła, słysząc o jakichś runach, które były wyryte na leżącym tam kamieniu. Nigdy nie była dobra z historii magii, a tym bardziej nie potrafiła czytać run, dlatego chłopak był teraz z tym sam. A nie mogła przecież rozwiązać zagadki, jeśli nie znała znacznej jej części...
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyPią 28 Sie - 19:17;

Noah przyglądał się jeszcze przez chwilę menhirom oraz znakom runicznym, które na nich znalazł. Co mogły znaczyć te wszystkie cyfry... Z tych rozmyślań (przynajmniej udawanych...) wyrwała go Ode. Prawdę mówiąc, Gryfon nie miał bladego pojęcia o tym, że jego dziewczyna nie potrafi czytać run. On te najprostsze odczytywał nawet bez pomocy sylabariusza, którego uproszczoną wersję znał niemalże na pamięć. Podszedł do niej i usiadł na ziemi, tuż obok Gryfonki. Opisywał każdą runę najbardziej szczegółowo, jak tylko potrafił - musiał się wykazać! Chwycił z ziemi jakiś mały kamyk, którym zaczął pisać po glebie - wypisywał znaczenia poszczególnych symboli, układając je w słowa. Kiedy już skończył, przeczytał całą zagadkę na głos.
- Masz jakiś pomysł? - spytał, patrząc na Odey z zaciekawieniem. Uśmiechnął się do niej, trudno powiedzieć, czy zachęcająco. Po prostu Gryfonka od samego niemal początku wzbudzała w nim taką radość, że nie umiał nie uśmiechać się na jej widok. Przynajmniej w takich sytuacjach, jak ta... Czuł się nieco dziwnie, wprowadzając ją do stworzonej przez siebie iluzji zaraz po tym, kiedy zostali parą, a przynajmniej do iluzji, która nie była zbyt romantyczna... Opuścił wzrok, uświadamiając sobie, że może trochę przesadził, jak na pierwszy raz. Może powinien wymyślić coś innego? Wydawało mu się jednak, że Odey jako pisarka o rozwiniętej wyobraźni bardziej doceni coś nieco bardziej oryginalnego. Czy to było na pewno to, czego oczekiwała? Trzeba będzie coś zmienić...
- Odey, ja... - zaczął, ale już sam pogubił się w swoich myślach i planach. Otrząsnął się i kontynuował pewnym siebie tonem - Stań przy tym menhirze oznaczonym jedynką. Widziałem tam taką wajchę, chyba... chyba trzeba za nią pociągnąć - polecił, a kiedy dziewczyna zrobiła to, co powiedział, sam pociągnął za spust przy menhirze oznaczonym numerem dwa. Z każdym uruchomieniem mechanizmu iskierka światła na kamieniu w środku kręgu stawała się coraz bledsza.
- Dobrze, teraz ostatni... Ty pociągnij, a ja rozwiążę zagadkę - owszem, nie tak to miało wyglądać. W tym momencie w głowie Noah'ego miotała się zbieranina myśli. Próbował ułożyć je w jedną całość, przekształcić tę iluzję w coś, co zwali jego dziewczynę z nóg i rzuci na kolana. W tym momencie to chyba nie działało... A trzeba było się śpieszyć. Odey pociągnęła już za wajchę, on zaś wypowiedział słowo będące rozwiązaniem zagadki - trumna. W tym momencie światło całkowicie zgasło. Znaleźli się w nienaturalnych wręcz ciemnościach, w których nie widzieli nic, ale to absolutnie nic - zupełnie jakby oślepli.
- Odey... - wyszeptał Noah, a jego głos doszedł do uszu dziewczyny z całkowitej ciemności, potwierdzając jednocześnie, że nadal żyją, są cali, istnieją...
- Daj mi rękę - nie było takie proste odnaleźć się w tej pustce. Oboje czuli się dość nieswojo, poruszając się jakby... w przestrzeni kosmicznej. Zupełnie tak, jakby unosili się w powietrzu, bo otaczająca ich ciemność była tak gęsta, że mogła podtrzymywać ich nad ziemią, która zdawała się wręcz nie istnieć. W końcu jednak wpadli na siebie. Dosłownie - gdyby zderzyli się ze sobą w normalnej sytuacji, skończyłoby się to zapewne bolesnym upadkiem. Ale nie, Noah tylko ją wyczuł i przytulił. Teraz, kiedy znajdowali się już tak blisko siebie, mogli zobaczyć się nawzajem spośród tej ciemności.
- Odey, spokojnie, tu nie ma się czego bać... - powiedział, gładząc delikatnie jej lśniące, pachnące włosy, drugą ręką zaś łapiąc jej dłoń. - To... to iluzja, która po prostu... po prostu prysła. Możemy stąd wyjść, jeśli chcesz, ale... wiesz, teraz możemy zbudować tu coś od nowa. Wystarczy, że sobie coś wyobrazisz, a to się pojawi! Chociaż... - przerwał, patrząc na nią tak, jak na wielkie dzieło sztuki w galerii Swansea'ów - ...mi tam się podoba taki stan rzeczy, w jakim się teraz znaleźliśmy. Jesteśmy tu tylko ty i ja, nikogo i niczego więcej, nic nas nie rozprasza... - mówił coraz ciszej i ciszej, aż w końcu ją pocałował. Po raz trzeci. Faktycznie, teraz nie było dookoła nich absolutnie niczego, jedynie czarna pustka, nicość, istnieli tylko oni... Noah skupił się całkowicie na tej dziewczynie, która w tej chwili spoczywała w jego ramionach i którą całował. Miała tak słodkie i wilgotne usta, które mógłby muskać i przygryzać swoimi wargami przez całą wieczność, wiedząc, że nie ma na tym świecie większej słodyczy, nie ma niczego, co byłoby w stanie wyzwolić w nim więcej radości. Dotykał jej twarz i szyję swoim najdelikatniejszym dotykiem, jaki tylko posiadał, bo i Odey była teraz delikatna jak jedwab, jak nadmorski wietrzyk tak dobrze mu znany z rodzinnego domu, jak motyl lekko opadający na skórę i muskający ją swoimi skrzydłami... Jej skóra była gorąca, jego - całkiem chłodna, czuł więc to uderzające ciepło niczym zamrożony stek rzucony na gorącą patelnię, kiedy ich nosy raz za razem łagodnie ocierały się o siebie. W końcu jednak musieli się od siebie odsunąć, co Noah w pierwszej chwili odczuł jako odcięcie od zbawczego tlenu, od źródła życia... To jednak znów dla niego wybiło, kiedy zobaczył iskrzące się dla niego jak jego osobiste słońce i księżyc oczy Odey.
- Jeśli bardzo chcesz już wrócić, to po prostu wezwijmy konie, a one zawiozą nas z powrotem na karuzelę - powiedział znów bardzo cicho, pozwalając łzy, której udało się wypchnąć z niewielkiej szpary koło jego oka, popłynąć po jego policzku. - Ale jeśli chcesz tu zostać, to twórz! Twórz swój idealny świat! Przecież potrafisz to robić... Zastanów się o czym marzysz, gdzie byś chciała się teraz znaleźć, a wszystko się spełni... Wybór należy do ciebie.
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyNie 30 Sie - 22:55;

Po tym jak Noah wytłumaczył jej co jest napisane na ołtarzu, trochę rozjaśniło jej to sprawę, jednak dalej nie do końca wiedziała do czego może ich to zaprowadzić. Niby wiedziała, że to tylko iluzja, jednak ciągle miała z tyłu głowy przeczucie, że to jest niebezpieczne i że może się to źle dla nich skończyć. I rzeczywiście, kiedy chłopak kazał jej stanąć przy jednej z menhir miała wrażenie, że te pociągania za wajchy nie wróżą niczego dobrego. Kolejna dźwignia, kolejny odgłos i dziwny mechanizm, który uwolnił się, wraz z wypowiedzeniem przez Gryfona słowa klucza. I stało się. Nagle zapadły mrok, a Ode zamarła, cała w strachu. Nie bała się samej ciemności, ale kiedy ona zapadała przywoływała w jej głowie koszmary, które ją niejednokrotnie dręczyły, dlatego była przerażona. Kiedy usłyszała głos Noah, chciała podążyć za nim, jednak nie była w stanie. Mrok był zbyt gęsty, zbyt intensywny i paraliżował ją. Dopiero kiedy chłopak nakazał jej wyciągnąć rękę, wykonała jego polecenie i poczuła jego dotyk, uspokoiła się.
- Przepraszam, ja... trochę mnie to przerosło - szepnęła po chwili, zanim ją pocałował. Wiedziała dobrze, że to wszystko działo się tylko w ich wyobraźni, że nic tak naprawdę by im się nie stało, więc dlaczego w tej chwili dopiero potrafiła odetchnąć? Kiedy znajdowała się w jego ramionach, czuła ciepło jego ust i to poczucie bezpieczeństwa, które było tak dla niej ważne.
- Wracajmy, chyba za dużo atrakcji jak na jeden dzień - odezwała się wreszcie, kiedy się od niego odsunęła. Miała na myśli oczywiście ich trudną rozmowę, w połączeniu z iluzją, która była chyba zbyt realistyczna. Ale to znaczyło tylko jedno, że Noah bardzo dobrze się na niej znał.
Przywołali konie i już po kilku minutach, znaleźli się ponownie na podeście jednej z atrakcji wesołego miasteczka, gdzie cały teren w tej chwili tętnił życiem i masą ludzi. Zsiadła z konia, posyłając brunetowi przepraszające spojrzenie.
- Wybacz, że nie potrafiłam docenić Twojej iluzji, następnym razem na pewno stworze coś niesamowitego, jak Ty dzisiaj. Tylko ja teraz... jestem trochę zmęczona. Chyba za dużo wrażeń. - powiedziała cicho, chwytając go za dłoń, po czym uśmiechnęła się delikatnie. - Noah? A zaśpiewasz jeszcze coś dla mnie? Tak dobrze Ci ostatnio szło przy ognisku... - poprosiła go, stając przed nim i wpatrując się w niego z nadzieją. Naprawdę świetnie mu szło biesiadowanie przy płomieniach i chciała znów usłyszeć jak śpiewa. To ją uspokajało, a jednocześnie przywodziło na myśl tamte beztroskie chwile, sprzed kilku dni.
Powrót do góry Go down


Noah P. Williams
Noah P. Williams

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : gęste, rozczochrane włosy; prawa ręka pokryta bliznami
Galeony : 69
  Liczba postów : 263
https://www.czarodzieje.org/t19311-noah-peter-williams
https://www.czarodzieje.org/t19317-odyseusz#570587
https://www.czarodzieje.org/t19312-noah-p-williams
https://www.czarodzieje.org/t19320-noah-p-williams-dziennik#5705
Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8




Gracz




Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment EmptyPon 31 Sie - 14:12;

Noah ledwo pozwolił Odey dokończyć, zanim zatopił swoje usta w jej słodkich, gorących wargach. To nie tak, że nie dotarło do niego to, co Gryfonka powiedziała. W ten sposób Noah pokazał jej, że nie ma za co go przepraszać. Owszem, to miało przebiegać inaczej, ale miało to dla niego drugorzędne znaczenie. Najważniejsze było to, że była teraz z nim Odey. Trudno było to wytłumaczyć, ale taka bezbronna, może wręcz lekko przerażona, szukająca w nim swojego oparcia i bezpieczeństwa, podobała mu się najbardziej. Taką mógł przytulać do swojej piersi - delikatnie, ale jednocześnie mocno, pokazując w ten sposób jak bardzo chce o nią dbać. Takie coś łechtało jego męskie ego, poczuł się silny i ważny dla niej, jakby to od niego w tej chwili zależało jej bezpieczeństwo. Musiała to odczuć, kiedy nakręcony w taki sposób okazywał jej swoją czułość w nieco bardziej zdecydowany sposób, niż wcześniej, kiedy jego ręce oplatały ją niczym macki ośmiornicy, która właśnie upolowała jakąś wielką i wyjątkowo smakowitą ofiarę.
W tym momencie, nie tylko zresztą metaforycznie, dookoła nich nie było niczego, tylko oni we dwoje, a Odey była dla niego całym światem. Światem, którego chciał bronić, którym chciał się opiekować, który chciał mieć dla siebie i móc wybudować w nim swoją wielką fortecę na małej wysepce pośród niespokojnego morza, której nawet największa i najbardziej waleczna armia świata nie była w stanie zdobyć, do której nie byłaby w stanie się choćby zbliżyć, bo tych, których nie pochłonęłoby morze, posłałyby do wody pociski jego ustawionych na murach strzelców jeszcze zanim znaleźliby się w odległości stu jardów od bram... A Odey mogłaby się bezpiecznie schronić w tej twierdzy, tam nikt by jej nie dopadł, choćby i kontrolował smoka, który próbowałby ją spopielić - on by na to nie pozwolił, chroniąc ją własną piersią, której i smoczy ogień nie mógł w stanie podpalić - tak bardzo płonęłaby miłością do tej dziewczyny, że ten atak tylko by ją wzmocnił. A ona o tym wiedziała. Wiedziała, więc z sercem drżącym równie mocno jak jej ręce, pragnęła teraz jego bliskości - wyczuł to, kiedy złapał jej dłoń, wyczuł to uderzenie spokoju, które przez nią przeszło. Musiała uważać go za kogoś, kto jest w stanie sprawić, że poczuje się bezpiecznie, i miała rację. Chciał jej to dać. Chciał jej dać wszystko, co by ją tylko uszczęśliwiło, co by sprawiło, że na tej ślicznej twarzy zagościłby śnieżnobiały uśmiech. Byli tu teraz we dwoje, a on poczuł się tak pewny siebie, jak jeszcze nigdy wcześniej. Gładził ją ręką po plecach, wplątywał się w jej włosy, przysuwał ją bardzo blisko, tak blisko, że ich ciała zetknęły się ze sobą na niemal całej ich przedniej powierzchni. Drapał ją lekko po plecach, przechodząc w dół, przez biodro do uda, a stamtąd do jej pośladków. Ale wtedy, znowu - tak, jak za ostatnim razem, opamiętał się. Oderwanie od jej ust odczuł, jak kubeł lodowatej wody wylanej mu na twarz. Teraz i jego serce zaczęło walić jak oszalałe - czy aby nie przesadził? Czy za moment nie dostanie od niej z liścia w twarz?
Ale chyba nie to było powodem reakcji jego serca, a w każdym razie nie tylko to. Choć w tym momencie otaczało ich tylko to, co miał w głowie, a może właśnie dlatego, głos, który przemówił, a który tak dobrze już znał, tym razem wybrzmiał bardzo wyraźnie. Do tego, co przeraziło go jeszcze bardziej, wydobywał się już nie z jego głowy, ale jakby z tej ogarniającej ich ze wszystkich stron pustki. Nie był tego pewny, nie mógł być pewny, ale miał takie obawy, że oznacza to, że Odey teraz również ten głos słyszy...: Noah, mój drogi! Jeszcze się nie nauczyłeś? Przecież jesteś już tak blisko... Spójrz, jest poddana całkowicie twojej kontroli, jesteście tu razem - w twoim własnym świecie, w którym wszystko działa na twoich zasadach... Wystarczy jedna twoja myśl, tylko jedna, która wyjdzie z twojej głowy jako decyzja, a ona będzie twoja! Spójrz tylko, jaka jest niewinna i bezbronna, gotowa na to, by się przyjąć... Wiesz, co robić, Noah! Znasz zasady i prawa tej magii! Wszystko jest w twoich rękach...
Noah odsunął się lekko, oglądając się z przerażeniem najpierw na wszystkie strony, potem zaś patrząc na Odey. Jeśli ona faktycznie to usłyszała, gotowa jest pomyśleć sobie, że był to faktycznie wytwór jego wyobraźni. Miał ochotę wrzasnąć zamknij się! na całe gardło, ale z drugiej strony, jeśli Gryfonka jednak tego nie słyszała, mogłaby pomyśleć, że zwraca się w ten sposób do niej... A najgorsze było w tym wszystkim to, że jeśli poprzednie ataki odparł perfekcyjnie, tak teraz pewna podświadoma część jego mózgu podpowiadała mu, żeby tym razem uległ... Bo przecież sam tego chciał, prawda? Nawet on nie mógł temu zaprzeczyć...

- Tak, chodźmy już... - powiedział, gwizdając i przywołując w ten sposób konie, które zabrały ich przez mgłę z powrotem do wesołego miasteczka. Natychmiast wróciły ich normalne stroje, a śladów po ataku diabelskich sideł nie zobaczyłoby się nawet pod mikroskopem. Noah zsiadł z grzbietu swojego czarnego rumaka, nie wiedząc, co ma o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony, rozpierało go szczęście wywoływane faktem, że Odey już jest jego dziewczyną i nie musi się już przejmować tym wszystkim, co dręczyło go przez ostatnie miesiące. Ale z drugiej jednak czuł, że teraz może wpaść w jeszcze większe nerwy, próbując ją przy sobie zatrzymać. To dalej była długa i trudna droga...
- No nie wiem, nie wiem... - zaczął, przeciągającym sylaby tonem. - Musisz mi to jakoś wynagrodzić, żebym ci wybaczył! Wisisz mi jakąś kolację, czy coś... Tutaj... albo w Hogsmeade! - dodał pośpiesznie, wiedząc, że w trakcie wakacji i tak jedli w pensjonatowej stołówce tak obficie, że czasem trzeba było się zmuszać, żeby spróbować lokalnej kuchni (albo po prostu olać któryś z posiłków, ale szkoda było, bo te były niezwykle smaczne, często lepsze, niż w nowoorelańskich restauracjach...). W pierwszy weekend września wypadają Merlinady, ale Noah obiecał już Niko, że wybiorą się wtedy razem do wioski. Miał nadzieję, że Odey nie będzie z tego powodu zbyt niezadowolona, w końcu... sama chyba większość czasu spędzała z Olivią. Trzeba było więc szukać czegoś innego.
Kiedy zamykał za nimi bramę wesołego miasteczka, usłyszał prośbę Gryfonki o kolejną piosenkę.
- Och, ale ja nie znam ich aż tak dużo... Orla jest od tego, nie ja! - próbował się wymówić, ale widząc jej słodkie, maślane oczka, uśmiechnął się tylko pod nosem i uległ. Nie był w stanie oprzeć się jej urokowi. Nawet nie chciał, prawdę mówiąc, spodziewając się, że czeka go potem jakaś nagroda... Chwycił więc jej wyciągniętą dłoń, potem drugą i zaczął nimi kołysać, patrząc jej w oczy. Zaśpiewał pierwszą piosenkę, jaka mu przyszła do głowy. Trudno było powiedzieć, czy to tylko Odey wyzwalała w nim chęć do śpiewania, czy faktycznie coś musiał mieć w genach, skoro miał taką muzykalną siostrę. Będzie musiał spytać się mamy, czy przypadkiem nie miała jakiegoś ukrytego romansu z muzykiem, kiedy ojciec wypływał w morze... A może i Orli by się spodobało i mógłby wystąpić z Darłoryjami? Roześmiał się w duszy na samą tę myśl. Lubił ją i przychodził na ich występy (w końcu była jego siostrą, no nie?), ale on sam jako szkolna gwiazda muzyki... Jeszcze tylko tego brakowało...

So if you really love me
Come on and let it show


Kiedy wyśpiewał te ostatnie wersy, puściły mu już wszelkie hamulce. Roześmiał się na głos tak, że brzuch prawie mu pękł. Nie przestawał trzymać Odey za ręce, ale jednocześnie kulił się ze śmiechu, co poskutkowało tym, że oboje padli na trawę leżąc w dość dziwnej pozycji.
- Wybacz... - wydyszał, kiedy już w końcu przestał się śmiać i próbował się wyplątać. - Po prostu... wyobraziłem sobie siebie na scenie razem z zespołem mojej siostry...

/zt x2, koniec retrospekcji
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QzgSDG8








Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty


PisanieDo not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty Re: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment  Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment Empty;

Powrót do góry Go down
 

Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Do not dwell in the past, do not dream of the future, concentrate the mind on the present moment QCuY7ok :: 
retrospekcje
-