Zdawał sobie sprawę z tego, że wyjazd na Saharę stawia przed nim nowe możliwości, jeśli chodzi o działalność w przemytniczym półświatku. Zwykle w swojej pracy podróżował po świecie, ale nie oszukujmy się, że afrykański kontynent odwiedzał niezwykle rzadko, a przecież można tam było zdobyć wyjątkowe towary, często warte w Londynie o wiele więcej galeonów. Nieprzyjazny klimat, nieznana fauna i flora i nieprzewidywalne warunki atmosferyczne, a także i daleka odległość sprawiały, że mało który Brytyjczyk chciał się wybrać w pustynną podróż na własną rękę. Klienci woleli zapłacić więcej, byleby dostać upragnioną przesyłkę na czas i nie ryzykować swym zdrowiem. Młody Fleming również był świadom niebezpieczeństwa, ale jednocześnie nie mógłby zrezygnować z takiej okazji. Skoro i tak spędzał swój urlop na Saharze, zdecydował się te dwa tygodnie przekuć w dodatkowy zarobek. Miał świadomość tego, że sporo ryzykuje, ale jak to mówią: bez ryzyka nie ma zabawy? Poza tym nie ukrywał, że z uwagi na zamiar otwarcia po powrocie własnego pubu przydałby mu się taki nagły zastrzyk gotówki. Można więc rzec, że wielorakie motywy doprowadziły go do tak niebezpiecznej, afrykańskiej przygody. Mężczyzna przemierzał właśnie piaszczystą pustynię, udając się na cmentarzysko. Nieciekawe miejsce, ale facet, który miał mu przekazać nasiona shidy przez wzgląd na swą szemraną przeszłość nie miał dostępu do pobliskiej wioski. Leonelowi to nie przeszkadzało, nie obawiał się żadnych duchów przodków plemiennych ani innych stworów, które mogłyby zamieszkiwać to miejsce. Chciał po prostu dobić interesu, dlatego nie powinno dziwić to, że mocno się wkurwił, kiedy na miejscu nie zastał nikogo. W normalnych okolicznościach prawdopodobnie poczekałby chwilę na swojego pośrednika, ale… to nie były normalne okoliczności. Rozejrzał się dookoła i zrozumiał, że pozostanie w tym miejscu równać się będzie spotkaniu z burzą piaskową, a chociaż znał zaklęcia, które mogły w pewnym stopniu zapobiec jej skutkom, miał również świadomość tego, że nawet najsilniejszy czar nie zawsze będzie w stanie przeciwstawić się skutkom groźnego żywiołu. Czy Aexteroriem tym razem zdałoby egzamin? Miał niewiele czasu do namysłu, a pamiętał jak podczas ostatniego spotkania z Heaven jego bariera została przełamana przez wyjątkowo silny nacisk pustynnego pyłu. W końcu odwrócił się na pięcie, ustępując burzy drogi, ale nie oznaczało to wcale, że zamierza powrócić do Londynu z pustymi rękoma. Umówił się ze swoim klientem, a nie chciał, by niedoszła do skutku transakcja nadszarpnęła jego reputację. Dokonał więc własnych badań na temat afrykańskiej rośliny, dowiadując się, że shida ożywia się w otoczeniu wilgoci i chwyta swą ofiarę, wysysając z niej płyny ustrojowe. Podobno nie tykały wyłącznie dumbaderów, których krew była dla nich trująca. Początkowo pomyślał nawet o tym, że wybierze się do siedliska tych roślin na magicznym wielbłądzie, ale ostatecznie stwierdził, że niewiele by mu to pomogło. Pędy Shida i tak mogłyby chwycić jego, dumbadera pozostawiając w spokoju. Opracował jednak inny plan. Udał się w miejsce, w którym można było odnaleźć potrzebną mu roślinę i stanął w bezpiecznej odległości, by pędy nie mogły go dosięgnąć. Zaraz po tym machnął różdżką, niewerbalnie tworząc hologram wilka, któremu polecił wbiec w sam środek chaszczy i wykopać kilka nasion. Stwierdził, że będzie to najrozsądniejszy plan. Wilczy hologram nie był bowiem żywym organizmem, więc nie stwarzał dla rośliny Shida odpowiedniej pożywki. Żadnej krwi, żadnych płynów ustrojowych. Liczył na to, że jego pupil wykona zlecone mu zadanie, a tym samym oszczędzi mu problemów z niezadowolonym kontrahentem.
|