Wysokie, zdobne drzwi tkwią w ścianie na samym środku długiego, szerokiego korytarza trzeciego piętra. Pokój jest rotacyjny i nie należy do żadnego wydziału. Kluczami do niego zarządza ministerialny portier i chętnie udostępni pomieszczenie każdemu pracownikowi, który odpowiednio uzasadni potrzebę skorzystania z trzystajedynki. W środku, poza biurkiem i wygodnymi fotelami, znajduje się niewielka biblioteczka i szafka na akta.
______________________
Boris Zagumov
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Była godzina dwie po południu, w piątek, Boris zadowolony częściowym sukcesem, to jest już samym przyjęciem na rozmowę związaną z możliwym awansem w strukturze Partii, po przybyciu do Ministerstwa i dotarciu na swoje piętro, ruszył przed siebie, lecz nie doszedł do drzwi swojego biura, tylko skręcił wcześniej w lewo, by przejść przez drzwi prowadzące do pokoju trzysta jeden, gdzie oczekiwał na niego pełniący obowiązki przewodniczącego Porozumienia. -Dzień dobry Panie Rosier- przywitał się z mężczyzną siedzącą w fotelu za biurkiem, które podobne było do tego, które posiadał w starym biuru, z którego jego była szefowa wymontowała drzwi. Postanowił stanąć za oparciem fotelu stojącego bardziej na prawo, w oczekiwaniu na zgodę od osoby siedzącej przed nim na zajęcie miejsca i rozpoczęcia rozmowy.
Rosier był dzisiaj w celującym humorze. Wstał wcześniej, niż zazwyczaj, odbył swoją zwyczajową gimnastykę, zjadł lekkie śniadanie, ucałował żonę w czoło i z pomocą sieci Fiuu dostał się do Ministerstwa. Kiedy wszedł do biura, znalazł na blacie zaledwie kilka szpargałów wymagających jego uwagi. Na wszystkich postawił zamaszystą parafę, przekazał je stażyście do sprawdzenia, a następnie ruszył w odwiedziny do kolegów spędzających piątek w innych departamentach. Rozmówił się z tymi, którzy sympatyzowali z Porozumieniem, a koleżanki i kolegów z SLM i skrajnego skrzydła KC pozdrawiał nieco mniej entuzjastycznie. Na Merlina, pamiętał, jak jeszcze nieco ponad rok temu wszyscy śmiali się i dogadywali doskonale, a teraz? Teraz polityczna wojna rozerwała więzy przyjaźni, starsze, niż obie walczące o władzę partie. Porozumienie było teraz wyjątkowo potrzebne.
Nie do końca rozumiał, czego też oczekiwał od partii Zagumov. Z jednej strony pełnił wysokie stanowisko w samym Ministerstwie, z drugiej jednak strony nie udzielał się dotychczas w partii ponadprzeciętnie. Ot, Rosier podejrzewał nawet, że zapisał się do niej, bo była partią rządzącą. Było takich wielu. Wiedział o tym, bo tracili członków z dnia na dzień. Dlatego też zdecydował się na rozmowę. Jeżeli Rosjanin, zamiast ewakuować się, oferował swoje zaangażowanie, to dlaczego by nie dać mu szansy? Zwłaszcza, że można przy tym ugrać coś dla siebie samego.
Otrzymał klucze do trzystajedynki i pojawił się w pokoju na dwadzieścia minut przed czasem. Rozsiadł się wygodnie przy biurku i rozłożył na nim wszystkie niezbędne mu dokumenty. Były tam więc statut partii, najnowsze informacje dotyczące śledztwa w sprawie zabójstwa Ministra, kilka teczek traktujących o działalności samego Zagumova - część opatrzona etykietą POUFNE - oraz aktualna lista członków Porozumienia, opiewająca na nieco ponad tysiąc nazwisk. Niedużo, ale też niemało. Dobry kapitał.
Uśmiechnął się szeroko, kiedy drzwi otworzyły się i do środka wmaszerował oczekiwany interesant. Te mocne rysy i sztywny sposób poruszania się zawsze wzbudzały w nim pewną niechęć, a może to była po prostu niepewność? Teraz jednak łączył ich wspólny cel, postanowił więc odsunąć od siebie uprzedzenia, także te wynikające z raniącego jego antypodzkie uszy akcentu szefa BB. - Panie Zagumov! Proszę spocząć. - Żartobliwym gestem wskazał na fotel, chociaż sam nie podniósł się z miejsca i wyciągnął się tylko przez biurko, podając Borisowi dłoń. Mocny, silny uścisk. Ciekawe, czy tak samo zgniata własną różdżkę. - Bardzo się cieszę, że mnie pan odnalazł. Niewiele osób zna ten pokój, a jest on, jak pan widzi, w niczym niegorszy od naszych cieplutkich gabinetów. Coś do picia? - Machnął różdżką na tacę z pustą, opalizującą butelką, która wylądowała na stoliku obok krzesła, na którym usiadł Borys. Sam Rosier podniósł się zza biurka, chwycił papiery w dłoń i obszedł blat dookoła, tylko po to, by spocząć na krześle naprzeciwko Zagumova. Poprawił poły marynarki i nalał sobie odrobinę białego wina, które pojawiło się w butelce w momencie, w którym chwycił ją w dłoń i zniknęło z niej tuż po nalaniu, kiedy szkło spoczęło na stole.
Był znany z gawędziarstwa i talentu do small-talku, ale musiał się sam przed sobą przyznać, że jest nieco zbyt podekscytowany sytuacją i nie potrafił tak po prostu zapytać o pogodę. Zamiast tego, postanowił sprawdzić stan własnej wiedzy. - Jak postępy w śledztwie wokół morderstwa biednego Kennetha? Czy komisja przepytała już Pana dokładnie? BB w ogóle robi coś w tym kierunku, czy Selma nie pozwala się wam do niczego zbliżyć? - Uśmiech zszedł już z jego twarzy i teraz widać było, że zaczyna się właściwa część rozmowy. Nie przyjemna. Nie żartobliwa. Ważna. Istotna. Taka, jakie stary Aldous lubił prowadzić najbardziej.
______________________
Boris Zagumov
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Gdy mężczyzna wskazał mu ręką, że może zająć miejsce, Boris bez wahania usiadł w wygodnym fotelu, ściskając przy tym solidnie wyciągniętą przez starszego rozmówcę dłoń, pokrytą niewielkimi, lecz licznymi zmarszczkami, coś co i jego miało niedługo spotkać. Uwagę o gabinecie mimowolnie przepuścił pomiędzy uszami, chociaż musiał przyznać, że to co było bez zarzutu obecnie na tym piętrze, to nie była praca jego biura, czy Biura Aurorów, a właśnie wystrój pokojów, w których rezydowały najważniejsze osoby w tym budynku. Odpowiednie otoczenie sprawiało, że obca osoba wchodząca do takiego pomieszczenia lepiej odbierała kobietę, czy też mężczyznę siedzącą po drugiej stronie bogato i elegancko ozdobionego biurka, na którym zawsze leżały jakieś ważne papiery. -Osoby zajmujące się wystrojem wnętrz w Ministerstwie znają się na rzeczy.- może podczas zbliżającego się remontu londyńskiej rezydencji przydałoby się zatrudnić kogoś, kto też ma pojęcie o tym, na czym polega jego praca.- Tak, poproszę.- uznał, że niekulturalnie byłoby odmówić osobie gospodarza przyjęcia od niego napitku. Jedna szklanka jeszcze nikomu nie zaszkodziła, zwłaszcza że, jak miał okazję się za chwilę przekonać, do degustacji dostał białe wino. Oczywiście nie umknął mu fakt, że Rosier zmienił pozycje, a jego zbliżenie się sprawiło, że poczuł się odrobinę niekomfortowo, w końcu wolał prowadzić oficjalną rozmowę z komfortową osłoną pod postacią solidnego, drewnianego biurka. -Niestety, ale tak jak w innych przypadkach, nikt nic nie widział. Jedyne co wiadomo, że to ci "aktywiści" Sojuszu Lewicy Promugolskiej, żadnych konkretów. Przepytywano mnie, bo nikt nie jest zadowolony z tego, że śledztwa utykają w martwych punktach, a ja mam związane ręce. Pani Grant nie pozwala nam jedynie zajmować się sprawą tragicznie zmarłego Floyda, nie wspomnę nawet, że nie jestem informowany o postępach związanych z tym śledztwem.- wszyscy byli obecnie na kogoś "wkurwieni" nieelegancko mówiąc, ponieważ waga spraw i oczekiwania wobec nich były bardzo wysokie, a efektów z pracy organów ścigania nie było widać nawet na horyzoncie, bo łapanie płotek, które zajmują się podpaleniami, czy dewastacją mienia publicznego nie przybliżało ich do niczego. To byli fanatyczni idioci, którzy nie mieli żadnych przydatnych informacji.
Twarz ściągnął mu grymas zatroskania i uprzejmego zdziwienia. Spodziewał się obstrukcji ze strony SLM, było to wszak oczywistą oczywistością, że należy się jej spodziewać. Nie podejrzewał jednak, że aż tak usilnie będą starali się odsunąć Szefa BBiD-u od śledztwa, które w normalnych warunkach podlegałoby przecież właśnie jemu. Zacmokał niezadowolony i odchylił się wygodniej w fotelu, składając trzymane przez siebie wcześniej papiery na własnych kolanach.
- To niedobrze. - Pokręcił teatralnie głową, jak gdyby chcąc nadać dodatkowej mocy swoim słowom. - To bardzo niedobrze. Widzi pan, ja wcale bym nie zakładał, że my się czegokolwiek dowiemy po tym śledztwie. Bo tak między nami. - Nachylił się lekko do przodu i postanowił, że zjedna sobie rozmówcę odrobiną prostolinijnej szczerości. - Nie mamy przecież pojęcia, kto to. Jestem skłonny uwierzyć w teorię z zamachowcem promugolaków, ale na Merlina, przecież to równie dobrze mógł być ktoś od Whitelighta, ot, żeby wywołać chaos i zaostrzyć dyskurs. - Oparł się na nowo w fotelu i utkwił spojrzenie w papierach. Zagumov był typowym człowiekiem z BB. Trochę niepokojącym, niewzbudzającym zaufania, niewątpliwie parającym się czarną magią. A jednak, może to takich osób było mu teraz trzeba? Zdecydowanych? Silnych? Niebojących się wyzwań?
Położył na stoliku statut Porozumienia, spisany zdobnym, drobnym pismem, mieszczący się na przydługiej roli pergaminu. Sto osiemdziesiąt cztery artykuły porządkowały sposób funkcjonowania partii, łącznie z określeniem jej organów statutowych, wyborów wewnętrznych i tym podobnych. Aldous stuknął różdżką w punkt dwudziesty siódmy i przeczytał go na głos. - Zastępców przewodniczącego w liczbie dwóch wybiera się na okres lat trzech, na konwencji partyjnej, w głosowaniu odrębnym, zwykłą większością głosów. - Westchnął głęboko i uniósł spojrzenie na Borisa. - Jak więc pan widzi, w tej chwili wakatów brak. Jestem ja, jest pani O'Conelly, która jako tako utrzymuje jeszcze nasze zadowalające kontakty z Irlandczykami, którzy coraz bardziej lgną do Selmy i to tyle. A jednak. W najbliższym czasie powinniśmy zwołać konwencję, żeby wybrać przewodniczącego. Wówczas miejsce na jednego zastępcę by się zwolniło i podejrzewam, że nowy przewodniczący miałby coś do powiedzenia w kwestii poparcia, czy też zasugerowania gronu partyjnemu kolejnego zastępcy. Rozumie pan, o czym mówię, prawda? - Uśmiechnął się półgębkiem i chwycił w dłoń szklankę, którą pewnym ruchem przysunął sobie do ust. Uniósł lekko brwi, czekając na odpowiedź.
Rozumiesz?:
No to Borisku, rzuć kosteczką na swoją polityczną intuicję i zarys treści twojego posta:
1 - Stary drań chce przewodniczącego dla siebie! To przecież zupełnie zrozumiałe. Uważasz, że świetnie się nada, wszak był bliskim przyjacielem samego Floyda. Wyraź zrozumienie dla jego sugestii i zapewnij go, o poparciu dla dotychczasowej linii partii.
2 - To oczywiste, że Rosier chce tę robotę, ale czy oby na pewno ci się to podoba! Wszak O'Conelly może nie być zadowolona z takiego obrotu spraw, a poparcie Irlandczyków, choćby częściowe, może okazać się kluczowe w wyborach. Wyraź swoją ostrożną wątpliwość i zapytaj, co na to druga wiceprzewodnicząca.
3 - Czy oby na pewno dobrze usłyszałeś? Ten stary, biurkowy dziadek chce przejąć kontrolę nad partią w momencie, w którym ta potrzebuje zdecydowanego, silnego lidera? Wino dodaje ci odwagi. Spróbuj grzecznie zapytać mężczyznę, jakie są obecne nastroje w partii i czy oby na pewno nie obawia się młodego, rewolucyjnego skrzydła dążącego do reform.
4 - Bzyczek wleciał ci do ucha, a może to wysokie ciśnienie i słabsza niż zwykle poranna kawa? Nie jesteś pewny, o czym ten facet w ogóle gada. Postaraj się ukryć jakoś swoje niezrozumienie, lub delikatnie zmień temat.
5 - Na Merlina, co było w tym winie? Czujesz przemożną potrzebę mówienia prawdy, samej prawdy i tylko prawdy! Powiedz Rosierowi to, co ci w duszy gra, przedstaw dokładne plany i zamysł Borisa oraz jego intencje.
6 - Opuszcza cię standardowa ostrożność i postanawiasz postawić wszystko a jedną kartę. Otwarcie zapytaj czarodzieja, czy żąda twojego poparcia w wyborach na przewodniczącego w zamian za gwarancję pozycji wice. Może go zrazisz, a może kupisz swoją bezgraniczną bezpośredniością?
______________________
Boris Zagumov
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
To, że obecna sytuacja związana z postępem w śledztwach, jak i ogólna atmosfera, która otaczała całe ich miejsce pracy. Nieustanna rywalizacja dwóch biur odpowiedzialnych za bezpieczeństwo zwykłych czarodziejów nie tylko utrudniała progres w rozwiązywaniu spraw, ale też sprawiała, że osoby, którzy mają zapewniać spokojne życie, tracą zaufanie w oczach ludzi, których mają chronić. -Równie dobrze Floyda mógł zabić ktoś z zewnątrz, a osoby wywołujące chaos nie są powiązane ani z Koalicją, ani z Sojuszem-każdy scenariusz wydawał się prawdopodobny w momencie, w którym brakowało poważniejszych poszlak, a dostęp do informacji był zastrzeżony. Irytował go też fakt, że Selma Grant nie obdarowała go do tej pory zaufaniem i nie przekazano mu dowodzenia w prowadzeniu śledztwa byłego Ministra Magii. -Oczywiście, rozumiem. Może Pan na moje pełne poparcie w kwestii wyborów, w końcu ma Pan większe doświadczenie i był bliżej polityków, którzy prowadzili podobną politykę do naszej.- liczył, że oficjalne poparcie kandydatury Rosiera na stanowiska przewodniczącego Porozumienia, w przypadku jego wygranej zapewni mu jego dawne stanowisko. Wątpił, żeby osoba, która ma zbyt wiele wspólnych cel z przybudówką Sojuszu uzyska większą ilość głosów od osoby, z którą właśnie prowadził rozmowę.
Na twarzy starego Rosiera zawitał wyćwiczony, polityczny uśmiech, który doskonale prezentował się na łamach Proroka Codziennego, za to na żywo mógł sprawiać wrażenie wymuszonego. Był to jednak mimowolny odruch, którego nie potrafił się pozbyć. Zawsze uśmiechał się tak, kiedy osiągał polityczny sukces. Czuł, że doskonale się z Zagumovem zrozumieli. - Oczywiście, jeżeli zdecyduję się kandydować. - Uniósł przed siebie dłonie, jakby chciał się obronić przed tak pochlebiającą mu propozycją, ale zaraz opuścił je znowu na dokumenty trzymane na kolanach. - Ale nie ukrywam, że myślę o tym. Poczciwy Kenneth nigdy mnie nie naznaczył, wszak nie miał zamiaru rezygnować. Ale wierzę, że rozumiem sposób, w jaki chciał nami wszystkimi zarządzać. Był doskonałym Ministrem, Ministrem stabilnych, dostatnich czasów, zupełnie innych niż te, które otaczają nas dzisiaj. - Zamyślił się na chwilę, zerkając to na pergaminy, to na Borisa.
Pociągnął jeszcze niewielki łyczek ze szklanki i odstawił ją na stolik. Przekartkował niewielki poszyt i odnalazł interesujący go fragment. - Z tego, co mi wiadomo, zajmował się pan jakiś czas temu jakąś... Aktywizacją, czy to dobre słowo? Aktywizacją młodzieży, czy tak? - Uniósł pytająco spojrzenie, nie pozwolił jednak Borisowi odpowiedzieć, a zadowolił się kiwnięciem głowy. - Ale nie, nie interesuje mnie to, jak panu poszło. To znaczy, proszę mnie nie zrozumieć źle, trzymam za pana kciuki. Młodzież, no cóż, myśli na swój sposób i wierzę, że nie sprzyja ani Selmie, ani Whitelightowi i tak czy siak może w jakimś stopniu sprzyjać naszej sprawie. Ale pozwoliłem sobie na dygresję. Dlaczego o to pytam, widzi pan, przydałaby mi się aktywizacja pewnych kluczowych członków Porozumienia, którzy ostatnimi czasy rozleźli się po Ministerstwie jak Akromantule po przyhogwarckim lesie. - Przewrócił oczami i położył przed Borisem niewielki zwitek pergaminu z pięcioma nazwiskami. - To są wszystko nasi członkowie, każdy z nich ma za sobą mniejszą czy większą grupkę, łącznie jest to znaczna siła. - Postukał w nazwiska różdżką, a obok nich pojawiły się liczby. - Jak pan widzi, żeby zapewnić sobie wybór, a w efekcie, żeby zapewnić panu pozycję zastępcy, musielibyśmy zdobyć co najmniej dwieście, może trzysta osób, ponad absolutnie pewną i wierną setkę, którą, że się tak wyrażę, operuję teraz. - Przesunął pergamin jeszcze bliżej Zagumova i spojrzał na niego czujnie. - Jak pan myśli, byłby pan w stanie zaktywizować niektóre z tych osób? Ma pan może jakieś pomysły? Jakąś dodatkową wiedzę, która uprościłaby panu zadanie?
Co ty na to, Zagumov?:
Przed tobą leży lista. Przyglądasz się jej uważnie. Czarodziej 1 (59 l.) - Dep. Tajemnic. Kierownik wydziału. 75 osób. Czarodziej 2 (36 l.) - Dep. Magicznych Wypadków i Katastrof. Księgowy. 54 osoby. Czarodziej 3 (25 l.) - Dep. Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów. Asystent. 108 osób. Czarownica 1 (77 l.) - Dep. Magicznych Gier i Sportów. Kierowniczka wydziału. 185 osób. Czarownica 2 (23 l.) - Dep. Kontroli Nad Magicznym Stworzeniami. Stażystka. 36 osób.
Dobrze kojarzysz wszystkie nazwiska i jesteś prawie pewny, że na każdego znajdą się jakieś haki. Rzuć 5x k6, żeby ocenić, z kim ci się uda. Każda kolejna k6 oznacza kolejną osobę z listy. Wyniki 2-5 oznaczają, że zdołasz coś znaleźć (coś ci się przypomina, coś przychodzi ci na myśl). Wyniki 1 i 6 oznaczają, że osoba jest czysta i niczego na nią nie masz.
Uwzględnij wynik rzuconych kostek w swoim poście, np. powiedz Rosierowi: na tego coś będę miał, o tej coś słyszałem itd. itp. Nie podawaj konkretów - tych dowiesz się podczas dedykowanych zadań.
______________________
Boris Zagumov
Wiek : 42
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : Blizny po gniciu na szyi, klatce piersiowej i górze brzucha, rytualny krwawy znak na małym palcu prawej ręki, naszyjnik Ariadne zawsze zawieszony na piersi oraz mocno zmęczona twarz z widocznie podkrążonymi oczyma, które wydają się zapadać w sobie
Od samego początku nie wątpił w to, że będzie on niego oczekiwane oficjalne poparcie i czynna pomoc w wygraniu wyborów, ale nie dziwiło go też to, jaki powściągliwy i skromny był Rosier, zwłaszcza, że Zagumov wcale się z nim nie znał, nie mówiąc już o kolegowaniu się w szeregach partii, czy w samej pracy. -Obecnie potrzebujemy stabilizacji bardziej niż czegokolwiek innego- gdyby sytuacja w świecie czarodziejskim na wyspach się uspokoiła, jego praca byłaby znacznie łatwiejsza, dzięki czemu miałby o wiele więcej czasu na swoje sprawy, czy chociażby na poświęcenie znacznej dawki uwagi swojej młodocianej córce. -A tak tak...-przyznał się do działalności, która była trochę bardziej samowolna, niż odgórnie nałożona przez Whitelighta, po czym zaczął wsłuchiwać się w słowa mężczyzny, które tylko potwierdziły jego przypuszczenia o zobligowaniu go do włożenia swojego wkładu w cudze zwycięstwo, które oczywiście było mu na rękę. Gdy przedstawiono mu listę, zaczął przyglądać się nazwiskom, które nie były mu obce nie tylko ze słyszenia, ale także z raportów jego podwładnych, które mówiły o rozmaitych wyczynach większości z tych osób, nie musiał oczywiście dodawać, że duża część tych rzeczy z nimi powiązana nie miała nic wspólnego z czymś co można by podczepić pod moralne występki. Rosjanin nie różnił się od nich niczym, tak samo jak i zapewne wszyscy na wyższym stanowisku w Ministerstwie, ale miał to szczęście, że to właśnie jemu prezentowana była podobna teczka. -Jestem w stanie ich przekonać do odpowiedniego głosowania. Wystarczy użyć... odpowiedniej dźwigni- szukał przez chwilę słowa w głowie, które jak najlepiej i zarazem subtelnie przekazały Rosierowi to co krążyło zapewne im obojgu po głowach. Szantaż był najprostszą drogą w tym przypadku do osiągnięcia celu.
Dla niektórych ten uśmiech mógł wydawać się niepokojących, ale Rosier po prostu tak wyglądał. W głębi duszy odczuwał jakby dziecięcą radość, podniecenie i emocje, o których myślał, że już nigdy ich nie poczuje - polityczny dreszczyk. Zagumov spadł mu z nieba i chociaż Aldous obawiał się jego metod, to doskonale wiedział, że w razie czego może się w każdej chwili wyprzeć jakiegokolwiek zaangażowania w sprawę. Nie sądził jednak, żeby było to konieczne. - Proszę oczywiście zachować daleko idącą ostrożność. W tych ścianach czają się oczy i uszy! - Poczuł się w obowiązku zaznaczyć rzecz oczywistą, dając do zrozumienia, że preferuje podejście ostrożne. - Wiem, że są osoby, które na samą wieść o tym, że angażuje się pan w życie naszej partii, gotowe są spalić swoje archiwa i uciec do Kanady. Nie wiem, Merlin mi świadkiem, co takiego nabroili, ale lepiej ich nie prowokować. - Poklepał leżące na kolanach teczki otwartą dłonią i odłożył pozostałe papiery na biurko. Odchylił się w fotelu, westchnął głęboko i złączył czubki palców, oparłszy nadgarstki na udach. - Nie będę już pana zatrzymywał. Czas to pieniądz, jak mawiają, a czasu ostatnio ciągle nam brakuje, nieprawdaż? Proszę informować mnie listownie o postępach pertraktacji. A tymczasem, w razie potrzeby będę panu służył pomocą. - Wstał i wyciągnął do Borisa dłoń, dając do zrozumienia, że spotkanie dobiegło końca. - Konwencję zwołamy najwcześniej w lutym, dlatego ma pan mnóstwo czasu na swoje działania. Miło było poznać. - Skłonił się o centymetr, po czym chwycił leżące na biurku papiery i ruszył w stronę drzwi.
Questy dla Boriska:
Od tego momentu, do końca stycznia, masz czas na wykonanie czterech questów w postaci jednopostówek na min. 3 tysiące znaków każda. Oczywiście nie musisz robić wszystkich, mało tego, nie wszystkie muszą ci się udać, ale im lepiej i im więcej ich zrobisz, tym lepiej Rosierowi i tobie pójdzie w lutym.
Każdy quest ma 2 sposoby realizacji do wyboru: ciche i sprytne (CiS) oraz bezpośrednie i odważne (BiO). W zależności od tego, jakie wybierasz, działa inna mechanika i modyfikatory. Musisz też odpowiednio zachowywać się i opisywać działania Borisa, zgodne z przymiotnikami opisującymi sposoby realizacji. Questy dzielą się na etapy i za każdy etap możesz otrzymać, lub nie otrzymać, punkty sukcesu. Otrzymanie mniej niż połowy możliwych punktów sukcesu może się wiązać ze zmniejszeniem wpływu politycznego sprawdzanego czarodzieja, bo popierający go członkowie Porozumienia mogą usłyszeć o twoich działaniach, zwątpić i odsunąć się od swojego protektora.
QUEST 1 - Czarodziej 1 (59 l.) - Dep. Tajemnic. Kierownik wydziału. 75 osób. Wydaje ci się, że słyszałeś coś o fałszowanych wynikach egzaminów na niewerbalnych. Decydujesz się na wizytę w Departamencie Tajemnic, do którego przecież nie jest tak łatwo się dostać.
CiS: 1. Zjedź do Dep. Tajemnic obładowany papierami i teczkami. Strażnik na wejściu rozpozna cię od razu, ale doskonale wie, że akurat do tego departamentu nie masz wstępu. Przekonaj go, że przynosisz dokumenty dotyczące śledztw z którymi Biuro Bezpieczeństwa i Dezinformacji sobie nie radzi i przekazujesz je do dyspozycji DT. Rzuć kością k6. 1 to niepowodzenie, 2-6 to sukces. Jeżeli wypadnie ci 1, możesz spróbować zmienić decyzję strażnika jakimś subtelnym zaklęciem. Rzuć kością k6. Parzysta to niepowodzenie, nieparzysta to sukces. Jeżeli na tym etapie odniesiesz podwójną porażkę, to quest kończy się niepowodzeniem. 2. Jeżeli wszedłeś do DT, rozejrzyj się po licznych pokojach. Masz na to niewiele czasu, zanim ktoś nie zacznie czegoś podejrzewać, dlatego rzuć kością k100. Wynik w zakresie 1-50 oznacza, że szybko znalazłeś drzwi do gabinetu podejrzanego czarodzieja. Wynik w zakresie 51-100 oznacza, że trochę się tam pałętałeś i strażnik na zewnątrz zdążył się zaniepokoić, nawet, jeśli wcześniej rzuciłeś na niego zaklęcie. 3. Przeszukaj szybko gabinet i biurko czarodzieja. Szukaj odręcznych notatek, a może wyników najnowszych egzaminów na niewymownych? Nie masz czasu na dokładną lekturę, dlatego bierz w ręce to, co wydaje się pasować i wracaj do siebie, starając się nie wyglądać na podejrzanego. Na ile ci się to uda? Rzuć kością k6. Parzysta to piękne i gładkie wyjście po angielsku, nieparzysta to niezręczne zachowanie lub widoczna strużka potu, która zwróciła na siebie uwagę mijających cię w drzwiach pracowników departamentu. Wymyśl coś ciekawego.
Za etap pierwszy możesz uzyskać 0, 1 lub 3 punkty (porażka, zaklęcie, pełen sukces). Za etap drugi możesz uzyskać 1 lub 3 punkty (długie szukanie, krótkie szukanie). Za etap trzeci możesz uzyskać 0 lub 3 punkty (podejrzane wyjście, gładkie wyjście). W sumie możesz uzyskać maksymalnie 9 punktów. Wynik poniżej 5 punktów oznacza, że wpływ czarodzieja zmniejszy się do 50 osób.
BiO: 1. Załóż swój najlepszy garnitur i ogol się dokładnie, bo dzisiaj będziesz zgrywał ważniaka. Udaj się do Dep. Tajemnic we wczesnych godzinach porannych, wylegitymuj strażnika i nakaż mu natychmiastowe udostępnienie ci wszystkich pomieszczeń administracyjnych. Swoje żądanie uzasadnij jakimś śledztwem, które obecnie prowadzi BBiD. Rzuć kością k6. Wynik 1 oznacza porażkę, wyniki 2-5 sukces. W przypadku porażki, quest kończy się niepowodzeniem. 2. Wejdź do departamentu i nakaż strażnikowi wskazanie ci dobrych drzwi. Kiedy będziesz w środku, spakuj do aktówki wszystkie papiery, jakie wydadzą ci się podejrzane. Nie zapomnij o odplombowaniu szafek i sejfu z danymi wszystkich niewymownych. Rzuć kością k100. Wynik 1-33 oznacza, że znalazłeś tylko kilka interesujących cię kartek. Wynik 34-66 oznacza, że poza nimi wpadło ci też w oko kilka teczek. Wynik powyżej 67-100 oznacza, że zabrałeś ze sobą kilka segregatorów i całą torbę podejrzanych papierów. 3. Opuszczając DT, nakaż strażnikowi całkowite milczenie pod groźbą usunięcia go z pracy. Rzuć kością k6. Parzysta oznacza, że strażnik cię posłucha i nikomu nie powie o twojej kontroli. Nieparzysta oznacza, że strażnik wygada się swojemu koledze, który poinformuje podejrzanego czarodzieja o twoich działaniach.
Za etap pierwszy możesz uzyskać 0 lub 3 punkty (porażka, sukces). Za etap drugi możesz uzyskać 1, 2 lub 3 punkty (mała, średnia, duża liczba dokumentów). Za etap trzeci możesz uzyskać 0 lub 3 punkty (wygada, nie wygada). W sumie możesz uzyskać maksymalnie 9 punktów. Wynik poniżej 5 punktów oznacza, że wpływ czarodzieja zmniejszy się do 50 osób.
Swój post musisz napisać tutaj. Na początku wstaw następujący kod:
Oznacz Arleigh w poście. Kiedy skończysz, pod nim znajdą się informacje dotyczące tego, co znalazłeś w papierach oraz instrukcje dotyczące kolejnego questa. Powodzenia!