Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Lodowa jaskinia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyNie 10 Lut - 23:56;


Lodowa jaskinia


Do lodowej jaskini nie jest ciężko się dostać. Przez spore wejście wpada mnóstwo światła - to zaś tańczy po ścianach krętych tuneli. W środku łatwo się zgubić, zwłaszcza jeśli całą uwagę poświęci się na podziwianie niezwykłych formacji. W lodzie można oglądać swoje odbicie, to jednak z każdą chwilą zaczyna się robić coraz bardziej zniekształcone. Robi miny, myli kierunki, płata figle i deformuje ciało, napawając każdego przybysza strachem. Jeśli zostaniesz w jaskini zbyt długo, zobaczysz (i wszyscy twoi towarzysze też) na jej ścianach swoje największe lęki.
Powrót do góry Go down


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyCzw 14 Lut - 0:13;

Trzeci dzień.
Jak zwykle, coroczne ferie zimowe są niespodzianką dla tych, co zamierzają spędzić je nie z rodziną jak rozsądny i normalny człowiek, a wśród (nie)przyjaciół - tym razem padło na zimną Islandię, która kojarzyła mu się z ostatnimi feriami, na które się zgłosił. Wtedy to była Grenlandia. Mężczyzna powoli wychodził z założenia, że dyrekcja Hogwartu ma szczególne upodobanie do miejsc, w których uczeń może się odmrozić na śmierć.
Shawn nie narzekał również na swoich współlokatorów – mógłby nawet o nich zapomnieć, że istnieją. Siedzą cicho, nie odzywają się zbytnio do niego, podsumowując – dla Reeda bardzo przyjemny układ. Trzeciego dnia nic się nie zmieniło, obudziwszy się, nikt go nie witał, nie zaczynał rozmowy. Shawn w skrócie olał ich i przygotował najpotrzebniejsze mu dziś rzeczy.
Ten dzień był bowiem tym szczególnym, gdyż Shawn miał okazję poznać nowych ludzi. Co prawda znajomych Blaithin, czyli prawdopodobnie równie nieprawdopodobnych i niestabilnych psychicznie jak ona, a jednak Shawnowi to pasowało. Tym bardziej się cieszył, wyciągając z kufra planszę do Therii, którą „pożyczył” z własnego sklepu. Wkrótce ruszył w umówione miejsce, zaciekawiony różnymi scenariuszami przyszłej rozgrywki. Dziwnym trafem widział niektóre osoby martwe. Nigdy nie udowodniony, aby miał dar jasnowidzenia, jednak każdemu człowiekowi zdarzy się czasem coś wywróżyć – czy będzie tak i tego dnia?
Po niezliczonych minutach przemierzania istnie pięknego krajobrazu pełnego śniegu i w sumie to śniegu, znalazł dość obszerny i łatwo widoczny otwór do jaskini, w której mieli się spotkać. Reed zapewne będzie pierwszym, który się pojawi – był lekko przed czasem. Odpalił papierosa już w jaskini, nucąc w myślach słowa piosenki.
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyCzw 14 Lut - 0:39;

Zapierające dech w piersiach widoki jakimi Islandia raczyła go na każdym kroku wynagaradzały mu każdą niedogodność jakiej do tej pory doświadczył. Właściwie po wybuchu, na jaki pozwolił sobie pierwszego dnia, było już tylko lepiej. Współdzielenie domku z kuzynem go denerwowało? W porządku, to dodawało mu tylko energii potrzebnej do długich, często samotnych spacerów. Mugolski aparat na mrozie rozładowywał się szybciej niż w normalnych warunkach? Nie ma problemu, zabrał ze sobą kilka zapasowych baterii, polaroid no i ten magiczny, do ruchomych zdjęć.
Nie potrafił określić czy to Islandia, czy wydarzenia pierwszego dnia pomogły mu w pełni zapanować nad wzbierającą w nim złością, lecz dopóki to działało – był zadowolony.
Na dzisiejszy dzień nie miał przygotowanych właściwie żadnych konkretnych planów, nie oznaczało to jednak, że zostanie w domku; właściwie wyszedł z niego właśnie, gotów obrać losową drogę, którą ruszy na kolejną ze swoich długich, pieszych wędrówek. Szybko okazało się, że nie będzie wcale taka lodowa, że tym razem – po raz pierwszy odkąd tu przyjechał – obierze sobie konkretny cel. Napotkana przed domkiem Fire powiedziała mu o rozgrywce, która miała odbyć się w Lodowej jaskini, tam więc skierował swoje kroki, po drodze podziwiając widoki.
Kiedy dotarł na miejsce, zdjął ciepłą czapką i poprawił białe jak śnieg kosmyki włosów. Rozejrzał się, namierzył wzrokiem mężczyznę, podszedł i wyciągnął rękę na przywitanie.
Osobliwe miejsce na grę. – uniósł kącik ust, rozglądając się po ścianach jaskini. W lodzie widział swoje odbicie – rumiane od marszu i całkiem zadowolone z życia.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyCzw 14 Lut - 1:40;

Gra w Therię była czymś na co Dear prawie zawsze chętnie się pisała.
Nie znosiła jej, gdy przegrywała, ale satysfakcja z wygranej wszystko przewyższała. Szybko zgodziła się na pomoc w zorganizowaniu partyjki ze swoimi znajomymi. Skoro Shawn akurat był w posiadaniu planszy to wszystko można było bezproblemowo załatwić. Puściła dyskretnie wieści wśród konkretnych ludzi. Nie wątpiła, że rozniosą się trochę dalej, ale liczyła na to, że nie przyjdzie nikt kogo wyjątkowo nie znosi. Na przykład taka Heaven. Rzuciła na siebie kilka zaklęć rozgrzewających i chroniących przed śniegiem, zabrała płaszcz i szalik Gryffindoru, a przy tym plecak z butelką wody, harmonijką Hypnosa i paczką czekoladek. Dotarła do jaskini bardzo szybko.
- Kurwa, dupę sobie odmrożę na tej pieprzonej Islandii. - wymamrotała. Na co dzień pomimo ogólnego buntowniczego zachowania nie była wulgarna. Właściwie to rzadko używała bardzo dosadnych słów, woląc zastąpić je tylko lżejszymi, ale wywołując i tak odpowiednie reakcje. W pewnym sensie teraz miała dobry humor. i tym razem nie zwracała uwagi na swój język. Poświęciła ją przyjrzeniu się zebranym osobom. Nie było ich dużo, bo na razie jedynie Reed, oczywiście najważniejsza osoba wieczoru (bez niego przecież nie mieliby tej cudnej okazji, by grać!) oraz Elijah. Do tego drugiego podeszła znacznie bardziej sympatycznie. Mianowicie uniosła rękę na powitanie Krukona, który swoją drogą miał niesamowite włosy. Zabawa kolorami na głowie zawsze interesowała Fire i sama eksperymentowała już z wieloma. Aktualnie też miała je pofarbowane na jasny blond. Po części zazdrościła metamorfomagom, oni w końcu mogli wszystko zmieniać, pstrykając palcem!
- To wszystko runie nam na głowy, jak Merlina kocham. - skomentowała cierpko, chodząc po jaskini i oglądając jej spore wnętrze. Ściany pokryte lodem pięknie odbijały światło. Zdawało się, że wszystko migocze i lśni jakąś nieziemską magią. Gdyby była sama chętnie dokładniej by to wszystko zbadała i sprawdziła, czy rzeczywiście to miejsce posiada jakieś właściwości. Kiedy zbliżyła się i dotknęła gołą dłonią niemal boleśnie zimnego lodu dostrzegła swoje własne odbicie. Wąskie usta, surowe spojrzenie oczu i odrobinę zaczerwienione policzki.
Przez chwilę mogła przysiąc, że ta druga Fire się uśmiechnęła, burząc swoją aparycję groźnej Gryfonki.
- Przypomnijcie mi, żebym wsadziła twarz Thatchera w śnieg, jak następnym razem zechce wybierać miejscówkę. - odezwała się do chłopaków. W gruncie rzeczy to nawet uważała, że jest tu przyjemnie. Trochę niebezpiecznie, więc w sam raz do Therii. W końcu i tak zamierzali bawić się nielegalnie, więc lepiej było nie robić tego na widoku. W razie czego trudno byłoby tylko stąd uciec, ale... od czego była teleportacja. Blaithin zawsze mogła coś wymyślić.
Wycofała się znów do wejścia do jaskini, żeby móc wypatrzyć nadchodzące osoby. Przykucnęła przy ziemi i zaczęła formować ze śniegu nieokreślone figury, żeby zabić czas.
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyCzw 14 Lut - 2:02;

Śnieg utrudnia dostanie się gdziekolwiek, a zwłaszcza do tej jaskini, więc dlatego – co dla niektórych może być niezrozumiałe – wybieram to miejsce. Nauczyciele raczej nie będą się spodziewać, że grupka uczniów będzie grała w Therię na jakimś zadupiu w dziurze z lodu, co nie? Domki sprawdzaliby co chwila, zwłaszcza gdyby poczuli, że dzieje się coś dziwnego, a w ten sposób mamy dosyć sporą przewagę.
Wślizguję się do środka w momencie, gdy słyszę swoje nazwisko, oczywiście wypowiedziane ze złością przez Blaithin Dear, bo jakżeby inaczej. Razem z nią stoi Swansea i… nasz stary nauczyciel. To widok tego ostatniego trochę mnie dziwi, ale z każdą chwilą, gdy przypominam sobie wygląd zajęć, coraz mniej.
- Następnym razem wybiorę jakąś brudną piwnicę, to może zaczniesz mi w końcu odpisywać na listy – mówię, nawiązując oczywiście do małych kotków, o których w nim wspomniałem. Tofu spędza sobie bezpiecznie ferie u wujka w Londynie, więc przynajmniej tym nie muszę się martwić.
Osób, które zaprosiłem do gry, jeszcze nie ma, ale i tak zebrała się już całkiem spora ekipa i serio jestem wdzięczny Fire, że postanowiła mnie jednak poinformować o posiadaniu planszy Therii, bo przynajmniej znajdzie się choć trochę rozrywki na tym zadupiu. Ile można zwiedzać plaże? A do kopalni wolę nie wchodzić, bo jeszcze oberwę od krasnoludów kilofem.
Kręcę się wokół, przyglądając lodowym ścianom, w których widzę swoje odbicie. Uśmiecham się sam do siebie, a widmowa wersja mnie wystawia mi język. Oho, chyba szykuje się dobra zabawa w robienie min.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyCzw 14 Lut - 8:18;

Od pamiętnego spotkania przy wraku statku minęły już trzy dni, a Gabrielle z wielu powodów nie potrafiła zrezygnować z towarzystwa Holdena w kolejnych dniach. Były one dla blondynki zawsze niespodzianką - nieprzewidywalną, budzącą zaskoczenie, niosły ze sobą nieoczekiwane wydarzenia, przepełnione były dziwnymi rozmowami, ale za to bardzo ciekawymi. Wszystko to pozwalało na oderwanie się od rzeczywistości, którego tak bardzo potrzebowała. Nawet przez minutę nie żałowała swojej decyzji o przyjeździe tutaj. Jedynym co sprawiało jej przykrość był fakt, że miała niewiele czasu dla Viniego i Finna, widziała ich tylko przelotnie podczas wspólnych posiłków lub gdy po raz kolejny gdzieś się wybierała.
Miejsce, w którym czas miał się zatrzymać, pozwolić na kontemplację oraz chwilę samotności dla niej było pełne nowych doświadczeń i ciągłego biegu. Tego dnia nie było inaczej, ledwo skończyła jeść śniadanie, kiedy pojawił się przy niej Holden oznajmiając, że ma na dziś przygotowane coś niezwykłego. Na dźwięk tych słów na ustach Puchonki pojawił się wielki uśmiech, zaś błysk w okach chłopaka tylko podsycał jej ekscytację, którą wzbudziły tajemnicze i zdawkowe słowa.
Czas i miejsce się zgadzały. Lodowa jaskinia widoczna była z daleka, ciężko było ją przeoczyć chociaż droga wcale do prostych nie należała. Mroźne powietrze, jak zwykle dawało się bardzo we znaki. Policzki i nos blondynki były wręcz purpurowe, wyraźnie odznaczając się na tle blond włosów oraz jasnej cery. Już przy wejściu ujrzała postać, którą znała jedynie z widzenia. Śliczna blondynka należąca do Gryfonów kucała, jakby w oczekiwaniu na przybyłych. Gab powitała ją delikatnym uśmiechem mijając chwilę później by dostać się w głąb pięknego, ale zimnego tworu natury.
Zaskoczenie. Było to idealne słowo opisujące reakcje szesnastolatki na widok byłego nauczyciela oraz Elijaha, o ile ten pierwszy budził w niej przyjazne uczucia o tyle na widok Krukona mimowolnie spięła się.
Tylko “flaminga” obdarzyła uśmiechem stając bliżej niego.
- Cześć - przywitała się, jak wymagała tego kultura. Miała wrażenie, że tylko ona właściwie nie ma do końca pojęcia z jakiego powodu zebrali się tu wszyscy.


Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyCzw 14 Lut - 12:30;

Golden nie umiał utrzymywać języka za zębami, przynajmniej nie kiedy w grę wchodzą detektywistyczne zdolności Zakrzewskiego, który zdecydowanie nie zamierzał zostać w tyle. Czyżby nie mieli troszkę odwalić w te ferie? Gryfon podzielił się z nimi informacją dotyczącą miejsca oraz tego, co dokładnie będzie tam robione. Chyba nie trzeba mówić, że zgodził się od razu, a raczej zakomunikował, że również się tam wybierze.
Kiedy dostrzegł znajomą czuprynę kumpla, ruszył za nią bo zwyczajnie nie wiedział dokąd miałby się niby udać. Jeszcze nie zagłębił wszystkich zakamarków i jak się okazuje, jaskiń, tego miejsca. Śnieg to raczej nie jego klimaty Francuza, a odmrożenie kończyn to również nie marzenie Zakrzewskiego.
Odbicia jego twarzy w lodzie robiły coś, czego on sam zapewne nigdy by nie zrobił. Wolał nie skupiać na nich dłużej swojej uwagi. Mina jakby ktoś nasrał ci pod nosem jest tą, bardziej go charakteryzowała. Po chwili powiódł wzrokiem po zebranych i uniósł nieznacznie brwi... -Nikt nie chciałby z Tobą tam wchodzić.-Powiedział i posłał współlokatorowi szeroki uśmiech, który w niczym nie przypominał miłego gestu na miarę kilkuletniej znajomości.
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : -86
  Liczba postów : 1318
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyCzw 14 Lut - 13:32;

Kiedy porównywałam swój pokój na wakacjach, a ten na feriach, to faktycznie, Islandia wygrywała. Trudno było to jednak nazwać idealnym zakwaterowaniem, szczególnie, kiedy pierwsze co zobaczyłam przekraczając próg domku to była irytująca twarz Thatchera. Chociaż wolałam ten widok sto razy bardziej niż te długie, rude kłaki, to i tak skrzywiłam się na samą myśl o takim współlokatorze. Nie było jednak wyjścia i trzeba było ze sobą jakoś wytrzymać, na szczęście ten wyjazd nie był aż tak długi.
Podobała mi się ta pogoda. W sumie nawet się tego po sobie nie spodziewałam, zawsze jęczałam najgłośniej, kiedy w Anglii padał deszcz, a wiatr złośliwie wpychał mi w oczy moje własne włosy. Podejrzewałam się o bycie fanką gorących klimatów, co już Meksyk zweryfikował. Jak były upały, też narzekałam. Co ciekawe, tutaj w przeszywającym mrozie, który wykorzystywał każdy niezasłonięty fragment skóry na wychłodzenie, czułam się naprawdę dobrze. Nawet jeżeli czasami trzeba było ubrać jakieś trzy swetry, kurtkę i zawinąć się szalikiem tak, żeby nie było widać twarzy.
W tych okolicznościach czapka była naprawdę wskazana. Nie wiedzieć czemu wzięłam tylko jedną z pełnym przekonaniem, że to wystarczy. Co złego może się stać? A no może, możesz trafić w pokoju na idiotę, który uzna za zabawne zabieranie ci rzeczy. Kiedy się zorientowałam, że część mojej garderoby zniknęła, nie zastanawiałam się nawet na tym, kto mógł ją zabrać. Od razu poszłam za gryfonem. Okazało się, że całkiem duży kawałek drogi. Kiedy w końcu się zatrzymał, byliśmy już w jakiejś jaskini i to nie sami. Pierwsza rzuciła mi się w oczy oczywiście Fire. No tak, swój do swego.
- Thatcher, oddawaj moją czapkę, masz pięć lat? - spojrzałam na niego i przy okazji rozejrzałam się po jaskini. - Chwila, gracie w Therię? - spojrzała zainteresowana na planszę i oparła się o skałę jaskini. - Skoro już musiałam przywlec się tak daleko, to też chce grać - stwierdziłam, rozglądając się po ludziach i rozpoznając powoli wszystkie twarze.
Powrót do góry Go down


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyCzw 14 Lut - 21:38;

Nie czekał długo na pierwszych gości. Nie zdążył dopalić nawet pierwszego papierosa, kiedy na horyzoncie pojawił się białowłosy mężczyzna, którego nie kojarzył. Może się kiedyś przewinął wśród hord uczniów na jego lekcjach, nie zrobił jednak niczego szczególnego, co mogłoby zwrócić uwagę Reeda. Nie to co Ruth, którą wspominał z wewnętrznym skrzywieniem.
Były asystent zignorował słowa chłopaka, udając, że ich nie słyszał. Nie czuł się zobowiązany nawiązywać tu żadnych znajomości, zresztą już od samego początku ta rozmowa by im nie wychodziła. Na jego szczęście, w otworze jaskini pojawiła się kolejna sylwetka, tym razem osoby, którą znał aż za dobrze. Blaithin Dear, druga najważniejsza osoba wieczoru (bez niej nie miałby kto grać). Mężczyzna najprawdopodobniej nie będzie znał nikogo prócz blondwłosej, co zmusi go do integracji z jej znajomymi. Po części był ciekaw, czy faktycznie są tak samo nieroztropni co Fire. Najpewniej tak.
- To w sumie możemy się czuć bezpieczni, bowiem ty nikogo nie kochasz, moja droga. – Odchrząknął, wyjmując z torby kolejnego papierosa. Wyciągnął paczkę ku Blaithin, chcąc ją poczęstować, potem skierował się w stronę białowłosego chłopaka. Sam odpalił i rozejrzał się wokół, skupiając się na ścianach, które mogłyby służyć za magiczne obrazy. Shawn widział w odbiciu samego siebie, lecz tak zniekształconego, że mógł to być ktoś zupełnie inny. Obraz też nie był statyczny – co chwila się zmieniał, nadając sobie coraz to bardziej niepokojące kształty. Reed zdecydował się odwrócić wzrok, nie do końca wiedząc co się właściwie stało. A na pewno nie chciał tego pokazywać.
Kolejną odzywkę Blaithin Shawn zignorował, tak jak wcześniej chłopaka, gdyż nie wiedział o kim mowa. Nie kojarzył Thatchera, choć Reed mógł go osobiście pochwalić za dobór miejsca. Było na ogół niedostępne. Jedyne co mogło ich zdradzić to zbyt duża grupa udająca się w tym samym kierunku oraz ślady stóp na śniegu. Wszystko zależało, czy na zewnątrz będzie padać na tyle intensywny śnieg, że odciski będą szybko znikały pod białym puchem.
Nie minęła chwila, a zjawiła się chyba omawiana osoba – wspomniany pan Thatcher. Shawn przyglądnął mu się i nie zauważył niczego charakterystycznego dla Fire – gburowatości i wiecznego grymasu na twarzy. Brunet wydawał się nawet sympatyczny na pierwszy rzut oka.
Gdy zaś inni zaczęli rozmawiać o rzeczach, o których nie miał pojęcia, zagłębił się w własnych myślach, co jakiś czas patrząc w stronę wejścia, oczekując kolejnych przybyłych. Ci oczywiście się pojawiali, lecz tak jak przewidywał, nie kojarzył nikogo. Dopiero na końcu poznał Heaven, kolejną dziewczynę z Dearów, którą znał. Może niezbyt dobrze, lecz jednak. Powoli zbierała się już mała grupką, a Shawn nie wiedział też czy jeszcze na kogoś oczekujemy. Zwrócił się w stronę Hatchera, który, jak się Reedowi wydawało, bardziej ogarnia od Blaithin te sprawy i zapytał:
- Czekamy jeszcze na kogoś?
Dowiedziawszy się, że są już wszyscy, Shawn rozciągnął się i wyciągnął przed wszystkich planszę do Therii. Wreszcie mogli zacząć, a on jako organizator planszy miał (nie)przyjemność rozpoczęcia rozgrywki.
Wyrzucił czwórkę. Przed oczami pojawił mu się cytat, który nie mówił mu za wiele. Szczerze powiedziawszy to nigdy nie grał w tę grę. Miał ją tylko na stanie i słyszał o różnych historiach z nią związanych.
Lecz tego się nie spodziewał.
Nagle podłoga zaczęła się trząść. Wydawałoby się, że sufit faktycznie zaraz na nich runie, tak jak przewidywała Blaithin i wszyscy skończyliby jako niewyjaśniona zagadka zaginionych uczniów. Nagle, Reed zauważył w wylocie jaskini jakieś nagłe poruszenie. Przymrużył oczy, by się zorientować co się dzieje… i zobaczył jakieś zmutowane jednorożce, które widział kiedyś w zoo, jak jeszcze był mały i nie znał do końca świata magii. Te tutaj jednak były zdecydowanie za bardzo przypadkowane i ich rogi wydawały jakby miały zaraz wybuchnąć magmą. Co najgorsze, biegły w ich stronę. Reed nie do końca miał pojęcie co zrobić. A raczej czuł doskonale, że nie jest w stanie zrobić niczego. Nie był dostatecznie silny, aby powstrzymać rozszalałe stado magicznych jednorożców. Mogli się jedynie modlić, że owe stworzenia nagle się zatrzymają i zawrócą.
Okazało się, że stało się jeszcze inaczej, czego Shawn zdecydowanie się nie spodziewał. Tłum miał już ich stratować, kiedy nagle zmienił kierunek w prawo i przebiegły zaraz obok, tak jakby Blaichin, Thathcer i reszta nie istniała. Chwile zaraz po jednorożcach pozostały tylko tumany kurzu. Przyszła kolej na kolejną osobę.

Kostki: 4
Efekt: parzysta
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyCzw 14 Lut - 22:23;

Skąd kojarzył tego gościa? Przez moment wpatrywał się w niego, przy okazji próbując wywnioskować czy doczeka się jakiejś odpowiedzi, kiedy zaś został ewidentnie zignorowany, wzruszył tylko ramionami. Nie miał ochoty podjąć rozmowy, to przecież nie będzie go do tego zmuszał; zamiast tego uśmiechnął się, słysząc przekleństwa Fire i odpowiedział na gest. Rzeczywiście, Karaiby to to nie były, chociaż jemu ten wybór pasował. Lubił zimno, zimę i sypiący z nieba śnieg, a dyskomfort odczuł jedynie pierwszego dnia, kiedy to odbył przymusową kąpiel przy wodospadzie.
Nie kracz, bo rzeczywiście runie. – mruknął i przyjrzał się swojemu odbiciu, które w przeciwieństwie do niego uśmiechało się coraz bardziej i bardziej – aż do stopnia, który nigdy chyba nie widniał na jego twarzy. Potem wykrzywiło się paskudnie i wystawiło język. Potrząsnął głową i zerknął w stronę przybyłych, wyraźnie krzywiąc się, gdy do ich grona dołączyła francuska blondyneczka.
No-no, Gabriel, Ty tutaj? – celowo zaakcentował użycie męskiej wersji jej imienia i był zupełnie pewien, że nie ujdzie to jej uwadze. Uniósł przy tym nieco brew, zastanawiając się czy aby na pewno powinna z nimi grać. Czy ona była w ogóle pełnoletnia? Gdyby tak coś jej się stało, mogliby napytać sobie biedy...
Mimo to, wszyscy usiedli przy planszy. Wziął głęboki wdech; Elaine pewnie byłaby wściekła, gdyby dowiedziała się, że grał bez niej, ale nie potrafił odmówić sobie tej przyjemności, "małego" zastrzyku adrenaliny, od którego zaczął się chyba uzależniać. Zawsze chciał zagrać w Therię, ale wcześniej nie miał ku temu sposobności.
Reed rzucił kośćmi (nawiasem mówiąc, w tym dokładnie momencie przypomniał sobie skąd go kojarzy) i odczytał zagadkowo brzmiące hasło. Elijah spojrzał po twarzach obecnych, by upewnić się, że nie jest jedynym, który nie rozumie tego w pełni, ale nie musiał długo czekać na efekt – jaskinia zaczęła drżeć, zupełnie tak jakby miała się zawalić.
No i wykrakałaś. – odruchowo odnalazł w kieszeni różdżkę, ale nie była ona potrzebna; albo inaczej – i tak na nic by mu się nie zdała. Stado buchorożców pojawiło się znikąd i ruszyło na nich wściekle i nim pojął, że jakimś cudem ich ominęło, zdążył pożegnać się z tym światem co najmniej kilka razy. W duchu odetchnął z ulgą i sięgnął po kości, decydując, że chce wykonać chociaż jeden ruch nim coś sprawi, że odpadnie z gry. Kości potoczyły się i ostatecznie zatrzymały, wskazując pole numer pięć.  
Nadzieja złudna, bo jednym da skrzydła, drugich omota w swe sidła; Żądz lotnych wzbudzi w nich ognie, aż życie pióra te pognie. – przeczytał na głos i zerknął na sufit, spodziewając się, że może stamtąd spadną na nich jakieś sidła. Atak nadszedł jednak nie z góry, a z dołu i chwalmy wszyscy Merlina, że od momentu pojawienia się buchorożców trzymał różdżkę w pogotowiu, bo nagle okazała się niezwykle potrzebna. Diabelskie sidła, które nagle się tu pojawiły zaczęły ich wszystkich oplatać w nieprzyjemnym, silnym uścisku. Przytomnie rzucił niewerbalne Incendio, paląc pnącza i wyswabadzając ich z uwięzi.

Kostki: 5, parzysta
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyCzw 14 Lut - 23:38;

Poczęstowała się wyciągniętym w jej stronę papierosem. Ciekawiło ją, czy Shawn którąkolwiek osobę z grających będzie znać. Co prawda, mogli oni kojarzyć czarnowłosego jako asystenta w Hogwarcie, ale jednocześnie wątpiła, żeby z kimś się mocniej zżył. Był dorosły, prawda? Nie musiała go nikomu przedstawiać ani pilnować, żeby nie czuł się w żaden sposób odrzucony. Kompletnie nie jej problem.
- Znasz mnie, Reed. - mrugnęła do mężczyzny, odrobinę tylko zrażona tym pieszczotliwym określeniem. Fire nawet schlebiało to, że uważał ją za osobę niezdolną do kochania, jeśli to nie był jedynie sarkazm ze strony Shawna.
Ludzie zbierali się szybko, a Blaithin wywróciła lekko oczami, słysząc Holdena. Wzięła uformowaną w kulkę garść śniegu i rzuciła w chłopaka od niechcenia. Przez to nie trafiła dokładnie tak, jakby chciała, ale z pewnością część śnieżki rozbiła się o szyję Gryfona.
- Nie narzekaj. Zawsze mogłam odesłać wyjca, który wytłumaczyłby ci, dlaczego nie jestem osoba dobrą do opieki nad zwierzętami. Wystarczy mi, że przez rok byłam odpowiedzialna za was. - miała na myśli oczywiście wychowanków Domu Lwa. Robota prefekta nigdy nie była łatwa, a co dopiero robota prefekta Gryffindoru. Teraz nawet nie wiedziała kto nowy nim został - pewien jakiś małoznaczący uczeń-duch. - Uważaj, podąża za tobą troll górski.
Dopowiedziała ciszej, podbródkiem wskazując na idącą za nim Heaven. Mówiła coś o jakiejś czapce, ale Fire wiedziała swoje. Jak zwykle przyszła popsuć zabawę. Nie marnowała czasu na kłótnie, bo jej wzrok przyciągnęła dziewczyna z Hufflepuffu, jak przypuszczała.
- Nie przedstawisz mnie koleżance? - zagaiła białowłosego. Ze względu na to, że odnosili się do siebie jak znajomi za takich ich uznała. Posłała oceniające spojrzenie szczupłej dziewczynie, która wcześniej się do niej uśmiechnęła. Była jedyną osobą, której nie znała.
Zaczęli grać, gdy wszyscy już się zebrali. Theria nie patyczkowała się z graczami. Już od samego początku wystawiono ich na jedno z najbardziej niebezpiecznych pól. Fire chwyciła za różdżkę, gdy wszystko zaczęło drgać, jak w czasie trzęsienia ziemi.
- Zamknijcie się. - mruknęła do Shawna i Elijaha. Przecież nie chciała, żeby naprawdę to wszystko runęło im na głowy. Okazało się, że wstrząsy wywołuje wielkie stado... pędzących na nich przerośniętych bawołów. Albo czegoś tam. Grunt, że przez moment zapomniała, że przecież nie stratują ich wszystkich, co najwyżej Reeda. Nic się jednak nie stało, tylko napędzili sobie stracha. Później po planszy poruszał się pionek Swansea. On także został zaatakowany, tyle że przez diabelskie pnącza. Najwidoczniej uważał na zielarstwie na tyle, żeby znać odpowiednie czary.
Dobrze sobie poradził, a przynajmniej lepiej niż Reed, który stał po prostu jak kołek i tylko się gapił. Oczekiwał, że ktoś go wyręczy? Aż pożałowała, że któraś z tych wielkich bestii nie zdzieliła go kopytem w łeb przy wymijaniu. Wzięła kostki i rzuciła nimi od razu.
Czas rozpaczy jest czasem bez jutra. Czas melancholii jest czasem degradującego się jutra.
W pokrętny sposób rozumiała te słowa. Fire nieobecne były oba te uczucia, zresztą nie wiedziała czy istnieje taka negatywna emocja, której by nie poczuła w ciągu swojego życia. Zagrożenie nadeszło zbyt szybko, żeby zdążyła się w odpowiedniej chwili obronić. Z wejścia do jaskini nadleciała chmara szarych robaków. Niskie oceny z ONMSu potwierdziły brak wiedzy Blaithin, która nie miała pojęcia co ją atakuje. Rzuciła jakieś zaklęcie trochę na oślep, bo już zaczęły żądlić, ale niewiele pomogło. Kolejne bolesne ukłucia. Potrafiła domyślić się, jak będzie wyglądać, gdy już te paskudztwa sobie odlecą. W końcu odpuściły, a Blaithin zorientowała się, że leży na zimnym lodzie. Podniosła się, sycząc przez piekące, drobne ranki. Zrobiło jej się nagle bardzo przykro. Pierwsza poniosła taką klęskę i czuła się upokorzona, miała ochotę po prostu wziąć swoje rzeczy i wyjść... Z trudem wróciła na swoje miejsce obok Shawna i Elijaha w całkowitym milczeniu i ze spuszczoną głową.
Teoretycznie to właśnie uwielbiała w Therii - przed każdym graczem, bez żadnych wyjątków ani złagodzeń, stawiała równie wymagające wyzwania. Musieli szybko myśleć i działać z refleksem, bez wahania. A przy tym zagrożenie pokonywali sami... No prawie sami. Bo kiedy rzucający zaraz po niej Holden wpadł w tarapaty, rąbnęła dobierającego się do niego inferiusa płomieniem jak biczem. Cóż, to chyba było trochę oszukiwanie, ale czy Blaithin Dear kiedykolwiek grzeszyła uczciwością? Rzuciła jeszcze chłopakowi spojrzenie pytające "Żyjesz?", ale pomimo tego, że ewidentnie żył i tak znów posmutniała i westchnęła jedynie cicho.

Pole: 6
Efekt: nieparzysty
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyPią 15 Lut - 1:07;

Naciągam na uszy trochę przymałą, czarną czapkę z pomponem, która należy do Heaven Dear, ale oczywiście nikt poza mną o tym nie wie. Pożyczyłem ją sobie, kiedy dziewczyna nie patrzyła, stwierdzając, że – jak na bogaczkę przystało – pewnie ma ich całą torbę. Ja z kolei nie mam żadnej dzięki mojemu stoczeniu się niemalże do rynsztoka i wylądowanie na Nokturnie w celu poszukiwania przygód. Fajnie tak ocknąć się ledwo żywym i nie mieć na sobie ciepłego odzienia. Dobrze, że tylko tyle, co nie?
Śmieję się z Fire, a ta w odpowiedzi rzuca we mnie kulką śniegową, która chybia moją głowę, ale uderza tak, że zimny puch wpada mi za kołnierz. Drżę z zimna i mam ochotę jej oddać pięknym za nadobne, gdy pojawia się niedawno poznana przeze mnie Gabrielle. Dopiero teraz, gdy stoję z tym całym towarzystwem w jaskini i wiem, kogo jeszcze się spodziewamy, zaczynam się zastanawiać, czy zaproszenie kogoś tak delikatnego było dobrym pomysłem. Z drugiej strony dziewczyna zdążyła mi już pokazać, że potrafi sobie poradzić w trudnej sytuacji, więc nie powinienem w nią wątpić. W przeciwieństwie do kolegi z Ravenclawu, który chyba zna ją jednak lepiej niż ja. Uśmiecham się do niej radośnie, a potem skupiam na swoim odbiciu, które wykrzywia się i stroi do mnie miny, co trochę mnie fascynuje. Z obserwacji wyrywa mnie znowu pojawienie się Lennoxa.
- Jeszcze byś się zdziwił – odpowiadam mu, uśmiechając się do niego w podobny sposób, przez co zapewne wyglądam dość komicznie, wręcz groteskowo – trochę jak te widma na otaczających nas ścianach. Już mam mówić, że zjawili się wszyscy, gdy Fire uprzedza mnie o obecności kogoś dodatkowego, a gdy się odwracam, zauważam właścicielkę czapki, którą mam na głowie.
- Nie, bo sześć i już jej raczej nie odzyskasz – wołam do niej i wystawiam jej język, tak jak chwilę temu zrobiło to moje odbicie. Uderzam przy okazji palcami w pompon nakrycia głowy, żeby jeszcze bardziej ją wkurzyć. A gdy ta stwierdza, że zostanie z nami, kręcę z politowaniem głową. Aż w końcu przechodzimy do gry, kiedy Reed dowiaduje się, że mamy komplet (nawet z nadwyżką).
Stado buchorożców przywraca wspomnienia o pustyni, których chyba nigdy się nie pozbędę, skoro siedzą we mnie od ponad roku i dręczą mnie koszmarami niemal każdego dnia. Gorszy był chyba tylko dzień, kiedy Blaithin Dear zobaczyła mojego bogina. Chociaż nie, ziszczenie się go może wygrywać w tej kategorii. Jeśli patronusa wywoływałyby najgorsze wspomnienia, mój byłby zapewne dementorem wielkim jak cały Hogwart.
Diabelskie sidła duszą nas, ale Swansea szybko sobie z nimi radzi. Wszechobecny płomień, który niszczy korzenie, znów nawiązuje do tego przeklętego Egiptu, a mi coraz mniej podoba się ta gra, ale z drugiej strony jestem ciekawy kolejnych efektów. Chociaż wiem, że nie będą najcudowniejsze, adrenalina sprawia, że nie mogę przestać. Może okaże się, że to o wiele lepsze od Euforii?
Potem przychodzi kolej Fire, którą atakują jakieś małe robale. Znam się na zwierzętach, ale takiej chmary nie widziałem jeszcze nigdy. Próbuję je jakoś odpędzić różdżką, żeby nie zeżarły Gryfonki, ale oczywiście zupełnie nic się nie dzieje, choć lepsze to, niż jakiś odwrotny efekt. Nie potrzebuję zakłóceń, żeby nie radzić sobie z magią, więc mogę być na przegranej pozycji. Mimo wszystko chcę jakoś pomóc Dear, tyle że robale nie reagują, aż same nie zdecydują, że pora się zbierać. Blaithin wygląda naprawdę niemrawo, ale chyba będzie żyła.
Następuje moja kolej, a ja już z lekką obawą po tym, co się do tej pory wydarzyło, rzucam kośćmi. Napis, który pojawia się na planszy, z jednej strony mnie śmieszy, ale z drugiej… chyba wiem, co może zwiastować i bardzo mi się to nie podoba. Nawet nie wiem skąd i kiedy pojawia się przede mną Inferius i choć próbuję go kopnąć, bo różdżka wylatuje mi z ręki przez zaskoczenie, on sobie nic z tego nie robi i zaciska ręce na mojej szyi. Czuję okropny ból i nie mogę oddychać, tlen nie chce dotrzeć do moich płuc, a przed oczami migoczą mi czarne plamy, aż w końcu czuję okropne ciepło, a dłonie zwalniają ucisk. Opadam na ziemię i rozmasowuję sobie obolałą szyję. Nie mogę jednak wydobyć z siebie żadnego słowa, więc tylko kiwam głową w odpowiedzi Fire, która – sądząc po różdżce w ręku – pozbyła się tych upiorów. Jestem jej wdzięczny za pomoc i może w końcu jej to powiem, jak tylko przestanę odczuwać skutki podduszania.


Możemy to uzupełniać dla porządku? Wiem, że to nieoficjalna rozgrywka, ale przynajmniej dokładnie ogarniemy, kto wygrywa. I dałam to w spoiler, bo dużo miejsca zajmuje (Gab, jak piszesz wszystko z telefonu to się nie babraj z tym kodem, bo dużo kopiowania).

kostki: 7
efekt: nieparzysta

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptySob 16 Lut - 20:30;

Błądziła spojrzeniem po zebranych w jaskini osobach, by ostatecznie skupić je na swoim odbiciu w lodowej skale, początkowo spokojna twarz z każdą mijającą sekundą zdawała się przybierać bardziej karykaturalny obraz. Wydłuża się, oczy stały się większe, zaś nos prawie zniknął. Potrząsnęła głową, przymykając na chwilę powieki, kiedy ponownie spojrzała na lustrzaną postać wszystko wróciło do normy. Było to dziwne. Zmrużyła oczy chcąc przyjrzeć się skale, jednak nie było w niej nic niezwykłego, dotknęła jej dłonią – zimna, niczym lód. Wzruszyła ramionami, oderwana nieco od rzeczywistości nie wsłuchała się w rozmowę prowadzoną przez całą resztę.
Dopiero znajomy głos wyrwał się zmuszając by skupiła się na osobie blondwłosego Krukona. Zielone tęczówki panienki Levasseur ciskały gromy w jego stronę, a on jakby z wyzwaniem wpatrywał się w nią, ciekawy reakcji.  Nigdy nie wiedzieli, kiedy dane przyjdzie im się spotkać, ale nawet podczas tych nielicznych będąc skazanymi na siebie, podczas ogólnej konwersacji starali się ignorować siebie nawzajem, w ostateczności to zazwyczaj i tak nieoczekiwanie przeradzało się w kłótnię. Nie potrafili inaczej. Ani jedno, ani drugie nie pamiętało ani nawet nie wiedziało o co chodzi. Motyw nie był ważny, zresztą nigdy nie był. Nigdy w przeciągu tych lat wzajemnej nienawiści nie potrzebowali konkretnych powodów by się pokłócić. Czara goryczy przelała się dokładnie rok temu, kiedy zauroczona Swansea’nem posłała mu walentynkowy list, który pozostał bez odzewu.
-Nazywam się Gabrielle, Swansea, tylko czy to ty Elaine czy może już Elijah? – odgryzła się, jej głos nabrał nieprzyjemnego wydźwięku. –Tak ciężko was odróżnić – dodała posyłając w jego stronę złośliwy uśmieszek. Rzadko kiedy zachowywała się w podobny sposób, właściwie to nigdy. Tylko Krukon potrafił swoim zachowaniem, a czasem nawet tym, że zabiera głos – nawet podczas lekcji, obudzić w niej tak wiele negatywnych emocji. Musiała dać im wtedy upust, zaś wyładowanie się na osobie Elijaha było najmniej krzywdzące dla wszystkich.
Gabrielle zwracała na siebie uwagę nie tylko blondyna, ale również dziewczyny, którą minęła przy wejściu. Była równie piękna, jak brunetka, która pojawiła się niedługo po Puchonce. Poza powierzchnymi ocenami osób powoli zapełniających przestrzeń jaskini nie była w stanie powiedzieć nic więcej, zwyczajnie ich nie znała. Przez niewiedzę, której była bardziej niż świadoma i temu dziwnemu uczuciu towarzyszącym Francuzce w trakcie drogi, odczuwała swego rodzaju strach przed tym, co może się tu wydarzyć.
-Nie jestem jego koleżanką – odpowiedziała zanim Elio zabrał głos. –Nazywam się Gabrielle i jestem tu z powodu Holdena –spojrzała na chłopaka, szukając u niego jakiegokolwiek wsparcia.
Gra się rozpoczęła, choć tak naprawdę Gabrielle zupełnie nie znała jej zasad. Wyglądała podobnie do mugolskich planszówek, w które od czasu do czasu grywała z dzidzią Gaspardem, jednakże czuła jakby biła od niej złowroga aura. Zimny dreszcz, którego nie wywołało zimno panujące w jaskini przeszył ciało dziewczyny. Niemniej jednak nie mogła teraz się wycofać, nie była tchórzem, ucieczki – w tym wypadku – zupełnie nie brała pod uwagę.
Kości uderzyły o drewnianą plansze wyrzucając pierwsze liczby. Zamrugała kilka razy, gdy słowa ułożyły się w niezrozumiały właściwie dla nikogo cytat. Kiedy odczytała ostatni wyraz poczuła, jak ziemia zaczyna się trząś, czyżby za chwile mieli zginąć? Nagle znikąd pojawiło się ogromne stado buchorożców, niejednokrotnie miała okazję czytać o tych istotach czy też widzieć je na obrazkach, lecz nigdy ich nie spotkała. Czego nie żałowała. Rozpędzone stworzenia biegły wprost na nich, wściekłe, rozjuszone, zupełnie jakby pragnęły ich krwi. Cichy krzyk samoistnie opuścił jej usta, nie potrafiła zapanować nad strachem, teraz on władał jej ciałem. Serce biło w oszalałbym tempie, żyła na skroni pulsowała, zacisnęła dłonie w pięści jakby to miało pomóc. Zamknęła oczy czekając na rychłą śmierć, która nie nastąpiła. Uchyliła delikatnie powiekę, w ostatniej chwili zwierzęta wyminęły ich.
-Co to miało być?! – zapytała patrząc po twarzach wszystkich zgromadzonych. Lubiła zastrzyk adrenaliny, często sama doprowadzała do sytuacji, które balansowały na granicy szaleństwa. Nic nie mogło równać się z tym, co działo się teraz. Nim ktokolwiek był w stanie udzielić odpowiedzi na nurtujące ją pytanie, ziemia ponownie zadrżała. To był ten sam schemat: rzut kośćmi, cytat, efekt. Rozgryzła to! Właśnie zamierzała oznajmić to reszcie, kiedy poczuła, że na jej nodze coś lub ktoś zaciska swoje kleszcze. Mimowolnie spojrzała w dół, widząc jak grube, ziemne oraz miękkie macki zaciskają się powoli na jej ciele. Na szczęście nie trwało to długo.
Kolejny rzut, kolejne stworzenie. Magiczne. Trzminoreki. Szare, włochate, latające owady, których brzęczenie odbijało się echem od lodowych ścian. Gabrielle mając tak rozległą wiedzę na temat magicznych stworzeń doskonale wiedziała czym są i jakie mają właściwości. Ich obecność w Islandii wcale jej nie dziwiła, w przeciwieństwie do blondynki, która zdawała się nie mieć pojęcia co właśnie ją zaatakowało. Starała się z tym walczyć, jednak jakakolwiek próba przeciwstawienia się im wywoływała jeszcze większą agresję stworzeń, gryzły i kąsały.
-To były trzminoreki, teraz przez jakiś czas będziesz odczuwała coś na kształt melancholii, ale przejdzie- zwróciła się do dziewczyny, mając nadzieję, że słowa przyniosą jej trochę ulgi. Kolejny rzucał Holden, wywołując z odmętów świata Inferiusa. „Osobę” pozbawioną wolnej woli, która zaatakowała go bez żadnego ostrzeżenia, na szczęście blondynka ruszyła mu z pomocą. Puchonka odetchnęła z wyraźną ulgą, jednocześnie czując jak gula w gardle powiększa się.  Teraz przyszła kolej na nią. Przez dłuższą chwilę trzyma w dłoni kości bijąc się z myślami, by ostatecznie rzucić nimi o drewnianą planszę.
-Dziewięć – na tablicy od razu pojawił się cytat – „Przede wszystkim nie miałeś pożywienia, a byłeś za słaby, żeby udać się na polowanie, chyba że w charakterze ofiary.” – jej głos drżał, jednak starała się nad tym zapanować -Ofiarą? – zapytała marszcząc nos, kiedy nagle usłyszała świt tuż obok lewego ucha. Spojrzała w dal, z lodowej ściany wystawała strzała. Reakcja dziewczyny była niezwykle szybka, odwróciła wzrok patrząc w dal, gdzie dostrzegła centaura. Otworzyła usta, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk, zamknęła je kiedy kolejna strzała minęła tuż nad jej głową. Podniosła się chcąc znaleźć gdzieś schronienie, okazało się to niestety złym posunięciem. Grot przebił skórę jej łydki wbijając się w nią. Jęknęła z bólu. Szybki ruchem chwyciła różdżkę rzucając zaklęciem. Udało się! Stanęła na prawą nogę, której nogawka była już cała we krwi, po raz kolejny skamlając z bólu, który promieniował z tego miejsca na całe ciało.
- Bon sang! Pour un méchant elfe de maison ! (tł. Kurczę! Na wrednego skrzata domowego! ) – warknęła pod nosem.

Pole: 9
Efekt: nieparzysta



Spoiler:
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptySob 16 Lut - 20:51;

Spoiler:

nieparzysta

Usiadł przy planszy, obok Holden'a i jakieś innej dziewczyny. Sceptycznie przyglądał się planszy oraz pionkom. Słyszał o tej grze, jednak nigdy jeszcze w nią nie grał. Cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz, a nie należał do osób, które nie próbują. Był szczerze ciekawy co się wydarzy... A jakieś dziwne przeczucie mówiło mu, że źle na tym skończy. Prosi tylko o wyjście z jaskini ze wszystkimi kończynami.
-Widziałeś się ostatnio w lustrze?-Rozejrzał się po odbiciach w lodzie, swoich i Gryfona, które idealnie oddawały karykaturę kumpla. To co inne Lennoxy pokazywały, nie powinien raczej nikt oglądać. Niemal ciarki go przeszły na widok tego, co jeszcze wyprawiały. Kiedy pierwsza osoba wyrzuciła kości. Przez moment nic się nie działo, jednak kiedy podłoga, sufit oraz ściany zaczęły się trząść, odwrócił się w kierunku z którego dobiegał hałas. To, co zobaczył dosłownie wbiło go w ziemię... Nie często widzi się te stworzenia, w sumie gdyby nie jakaś wycieczka i obrazki zapewne nigdy nie wiedziałby co to takiego. I pędziło na nich. Pomacał się po spodniach w poszukiwaniu różdżki, jednak one nagle obrały inny kierunek i ich wyminęły.
Spojrzał na resztę, która również nie miała zbyt ciekawych min. Niemal klasnął w dłonie jak dziecko, szykując się na kolejną osobę. Serce biło mu szybciej i chyba właśnie o to chodziło... Kiedy pnącza pojawiły się w następnej kolejce, Krukon szybko zareagował i szybko się ich pozbył. Niemal był mu wdzięczny, bo szczerze nienawidził tego cholerstwa. Odrzucił jedno na bok w momencie, w którym chłopak sobie z nimi poradził, jakby dla manifestu swojej odrazy.
Kiedy na Holden'a rzucił się Inferius, jedynie Fire zareagowała dosyć szybko aby się go pozbyć. Cholera. To chyba był pierwszy raz kiedy widział go na oczy, nie uważał zbytnio na lekcjach. Może nawet go na nich nie było... Jednak wiedział jak one wyglądają i jak niebezpieczne mogą być.
Fire nie miała lekko, a dziewczyna obok niego oberwała od centaura strzałą. Niemal drżącą ręką wyrzucił swoje kości, chociaż było w tym dużo podekscytowania i zniecierpliwienia.
Kiedy przyszła jego kolej, a kości wyrzuciły ten sam numer co u pierwszego uczestnika, spojrzał na swoich towarzyszy w porozumiewawczy sposób. Wstał i rozejrzał się, przygotowując różdżkę. Co na nic się zdało, bo kiedy ruszył w kierunku, który miał odgonić stado od grających, jeden z buchorożców odbiegł od stada i ruszył na niego. Wszystko działo się tak szybko. Nie do końca pamięta moment samego uderzenia, bo w jednym momencie stał i widział biegnące na niego cielsko, w drugiej leżał na ziemi, mrugając i próbując pozbyć się mroczków sprzed oczu. Wszystko go bolało, ledwo podniósł się na łokciu i uniósł kciuk do góry.-Ze mną ok.-Powiedział, chociaż wcale tak nie było. Każda część jego ciała krzyczała i ledwo opadł na swoje poprzednie miejsce, wykrzywiając twarz i ciężko wzdychając. Będą siniaki... I choć mógł złagodzić ból, jakoś nie pałał chęcią użycia czarów.
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : -86
  Liczba postów : 1318
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyPon 18 Lut - 0:51;

Nigdy wcześniej nie grałam w Therie, ale zawsze chciałam spróbować, szkoda było zmarnować taką okazję. Szczególnie, że zdobycie planszy nie było takie proste, a im jak widać się udało. Podeszłam do tego całkowicie swobodnie, chociaż słyszałam, że gra potrafi dać w kość. Doszłam do wniosku, że ostatecznie będę się martwić na bieżąco i żałować, że wepchnęłam się w rozgrywkę tego dziwnego towarzystwa. Równie dobrze mogłam mieć też szczęście i wyjść bez większego szwanku. Swoją czapkę na razie zostawiłam w spokoju, dochodząc do wniosku, że odbiorę ją sobie w pokoju. Trochę marzłam, ale obserwując przebieg gry przestałam o tym myśleć. Jedni mieli mniej, drudzy bardziej dotkliwe efekty. Fire miała odczuwać smutek do końca gry i w zasadzie nie wiedziałam, czy w jej przypadku to w ogóle coś zmienia. Zawsze chodziła jakaś taka markotna, nie powinno jej to za bardzo ruszać.
- Wielka mi odmiana - odchrząknęłam tylko, wyrażając swoje myśli na głos i skupiłam się na dalszym przebiegu gry. Trochę stresowałam się przed swoją kolejką, ale w końcu tak jak wszyscy rzuciłam kostką. Wynik nie był najlepszy, zarówno pod względem efektu, jak i numeru pola, który w niewielkim stopniu zbliżał mnie do mety. Mój efekt odbił się częściowo na wszystkich, kiedy diabelskie sidła zaczęły oplatać zarówno mnie jak i resztę graczy. Na szczęście w porę udało mi się unieść ręce, żeby nie stać się całkowicie bezbronną wobec tego nieciekawego zjawiska. Szybko rzuciłam zaklęcie, wypalając pnącza i umożliwiając wydostanie się wszystkim z pułapki. Jak na pierwszy rzut sporo było tych emocji, ale przynajmniej nie zrobiłam sobie żadnej poważnej krzywdy.

Kostka: 5
Efekt: parzysta

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyPon 18 Lut - 22:39;

Shawn był świadkiem wielu naprawdę dziwnych, jak i ekscytujących wydarzeń, które zaserwowała im ta gra. Nawet nie wiedział, że trzymał w swoim sklepie coś tak przyjemnego. Oczywiście Reed nie był aż tak bierny i bezinteresowny, żeby mieć na wyjebce każdego, a w szczególności Fire. Gdy zauważył małe robale wokół niej, nie zbliżył się. Nie poruszył nawet. Jedynie poczuł jak jego dłonie nagle zaczynają parować. Skupił się na zaklęciu i starał się używać każdego zaklęcia, byle tylko owe insekty sobie odleciały. Nie wiedział czym są, jednak nie spodziewał się, żeby w żądłach miały Felix Felicis. Gdy atak ustąpił, spojrzał na Blaithin badawczo. Gdy doszedł do wniosku, że nic szczególnego się jej nie stało, odwrócił szybko wzrok i zajął się czymś innym.
Następny był Thatcher, którego kostka szczególnie zainteresowała Shawna. Pojawił się inferius i Shawn zareagował instynktownie, choć w ostatniej chwili się zawahał. Nie wiedział co mogłoby się stać, gdyby to on unicestwił zagrożenie, a nie osoba, którą ową kostkę wylosowała. Opanował się i dał Holdenowi zająć się swoim tematem. Nie chciał skończyć jako jeden z inferiusów za złamanie potencjalnych zasad gry.
Następne osoby już go nie interesowały go aż tak, jak to co wylosował Gryfon. Reed był onieśmielony, że ta gra potrafiła tak nagiąć... wszystko. Wszystko i nic jednocześnie, bo skąd tu inferius? Shawn nie mógł się doczekać swojej tury.
W międzyczasie jeden chłopak wylosował tą samą kostkę co Reed i czarnowłosy mógł podziwiać znów atak jednorożców, z taką tylko różnicą, że chłopak nie miał takiego szczęścia co Shawn. Ale przeżył, co było najważniejsze.
Przyszła w końcu jego kolej i tym razem wylosował pechową trzynastkę. Nie wiedział czego się spodziewać, choć nie sądził, żeby nagle pojawił się znikąd Czarny Pan, który by ich wszystkich pozabijał. Zamiast tego, wokół Shawna pojawiły się grzybki, a dokładniej horklumpy, które nagle wypuściły zabójczą truciznę. Nie zdążył wstrzymać powietrza. Poczuł w przełyku gryzące go opary, czuł się jakby miał zaraz spłonąć od środka. Padł przed siebie, krztusząc się nieustannie, a że siedział obok Fire, tak też upadając na posadzkę, jego ręka natrafiła na nogę Fire i oparł się o nią. W dupie miał czy naruszał jej przestrzeń osobistą, miał teraz większe problemy. Ostatkiem sił wycelował dłonią w grzyby i jednym zaklęciem zmiażdżył je i nie zostało po nich nic. Krztusił się jeszcze przez chwilę, aż w końcu mógł odetchnąć zwykłym powietrzem. Pomógł też sobie jakimkolwiek zaklęciem, nie wiedział jednak czy zadziało. Dalej czuł się chujowo. Spojrzał przekrwionymi oczami na Blaithin i uśmiechnął się szyderczo.
- Obyś miała gorzej. - Drobna przyczepka była naprawdę niczym, w porównaniu do ich poprzednich rozmów i sytuacji, do których wspólnie doprowadzali.

Spoiler:

parzysta
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyPon 18 Lut - 23:22;

Innym razem. Nic nie tracisz. – odpowiedział, zwracając się do Fire, a kąciki jego ust drgnęły zdradziecko – nie wiadomo czy ze względu na swoje własne słowa, czy może reakcję małej Francuzki na jego zaczepkę. Była zabawna kiedy się złościła, sposób w jaki marszczyła wtedy nos miał w sobie coś na kształt uroku – choć tego nigdy w życiu nie przyznałby na głos. Nie można było odmówić jej urody, ale zdążył przekonać się na własnej skórze, że jej wnętrze nie odbiega w niczym od innych ślicznych dziewcząt z wysokim mniemaniem w temacie własnej wartości. Nie odpowiedział jej nic, właściwie nie dał po sobie poznać, że w ogóle ją dosłyszał; uznał, że zignorowanie jej zirytuje Puchonkę znacznie bardziej niż jakakolwiek odpowiedź, która mogłaby przyjść mu do głowy. Poza tym nie miał ochoty odstawiać scenek na oczach poszerzającego się grona znajomych-i-mniej-znajomych twarzy. Nie przewidział, że może się ich zebrać aż tak wiele, lecz bynajmniej mu to nie przeszkadzało – ot, satysfakcja z ewentualnej wygranej będzie jeszcze większa. Wynik kości nie zbliżał go jednak do mety w takim stopniu, jak by sobie tego życzył.
Z jednej strony można było to nazwać pechem, z drugiej zaś – miał poniekąd szczęście. No bo czymże są diabelskie sidła, z którymi poradził sobie z zaskakująco szybki sposób wobec pojawiających się znienacka inferiusów? Żądlących owadów i centaurów, które celnie trafiają w zgrabną, dziewczęcą łydkę? Zrobiło mu się żal obu dziewcząt, ale tak czy inaczej nie potrafił udzielić pomocy żadnej z nich: jego wiedza z dziedziny magii leczniczej plasowała się na żałosnym poziomie (nie ma się co oszukiwać, może i nie przepadał za Gabrielle, ale nie na tyle, by życzyć jej takiego bólu), natomiast Gryfonka... cóż, wyglądała po prostu na przygnębioną. I użądloną, rzecz jasna.
Słodka Roweno, skąd w tej jaskini tyle pieprzonych buchorożców? – mruknął z niezadowoleniem, kiedy wściekłe zwierze tegoż gatunku po raz kolejny przebiegło obok nich, tym razem nie omijając Ślizgona, który rzucił kością. Uderzenie i upadek wyglądały naprawdę boleśnie, dlatego zdziwił się, kiedy ten zareagował tak jakby właśnie nic się nie stało.
Gdy pojawiły się grzybki, zachował na tyle rozumu aby naprędce wstrzymać powietrze, które starczyło, aby kolejny problem minął, zniknął, odszedł w zapomnienie. I tak oto przyszła jego kolej, a on sięgnął po kostki wcale nie mniej pewnie niż za pierwszym razem. Był przepełniony złudną i zgubą pewnością, że skoro sidła nie sprawiły mu problemu, nie ma się wcale czego obawiać; że po prostu inni z jakiegoś powodu radzą sobie gorzej. Tak łatwo było zapomnieć, że nie jest się niezniszczalnym.
Kiedy wyrzucił to samo co Gabrielle i dotarło do niego co zaraz się wydarzy, poderwał się na równe nogi, próbując znaleźć drogą ucieczki, która nie będzie jednoznaczna z opuszczeniem jaskini i kapitulacją. Schował się za jednym ze sporych stalagmitów, szykując się do zaatakowania, okazało się jednak, że obrane przez niego schronienie nie było tak skuteczne, jak myślał. Centaur wypatrzył go i wypuścił celną strzałę, przed którą nie zdążył się uchylić; wbiła się w jego udo, zmuszając go do zaciśnięcia zębów, a na krótką chwilę najsilniejszego bólu również i powiek. Syknął, starając się brać przykład ze Ślizgona i zanadto nie okazywać własnej słabości. Utykając, ostrożnie powrócił na swoje miejsce, a kiedy usiadł, chwycił za wystającą z nogi strzałę i pociągnął, wyszarpując ją z własnego ciała. Czuł zalewającą jego udo, gorącą krew.
Czy któreś z Was jest w stanie to naprawić? – Powiódł wzrokiem po towarzyszach niedoli, zdejmując z szyi szalik, który następnie mocno zawiązał na ranie, by choć odrobinę zatamować krwawienie.

Kostka: 9, nieparzysta

wyniki:
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyPon 18 Lut - 23:43;

Działo się właściwie bardzo dużo. Grali w sporej grupie i każdego po kolei spotykało jakieś nieszczęście. Jedni radzili sobie lepiej, inni gorzej.
- Fire. Baw się dobrze, Śnieżko. - powiedziała jedynie sarkastycznie do Gabrielle, nadając jej takie przezwisko dość bezwiednie. Może to przez jasne włosy dziewczyny, a może przez jej urodę, którą mogła porównać do urody księżniczki z mugolskiej bajki? Teraz lepiej widziała drobne gesty i mimikę u niej i Elijaha, przez którą mogła wywnioskować, że mogą być zarówno przyjaciółmi, jak i wrogami. Fire niezbyt umiała odróżniać jedno od drugiego.
Za bardzo była zaaferowana efektem swojego pierwszego ruchu, żeby zauważyć, że ktoś próbował jakoś zniwelować owady. Zazwyczaj nosiła twardą, obojętną maskę, więc tak oczywisty smutek i żal był dla niej bardzo nienaturalny. Nie pamiętała kiedy ostatni raz pozwoliła sobie okazywać przygnębienie i to jeszcze przy tylu osobach naraz. A już na melancholię, o której wspomniała Gabrielle (i co wydawało się bardzo logicznym tłumaczeniem), nie pozwalała sobie praktycznie wcale. Każdy kto ją znał musiał czuć się dziwnie z tym, jak przybita była dziewczyna. Nawet nie chciało jej się wysilać na złośliwości, gdy usłyszała słowa Heaven, które chyba miały być jakimś przytykiem. Dobrze, że przynajmniej Clarke tego nie widział. Miała wrażenie, że czuje się gorzej od zbitego psa i zaczynało ją to też poważnie drażnić. Weźże się w garść, Dear! To tylko i wyłącznie efekt magii. Obserwowała zmagania innych w milczeniu. Nie zareagowała nawet na zranioną Puchonkę ani poturbowanego Zakrzewskiego. Heaven niestety z łatwością uniknęła zagrożenia.
Jasnowłosa ocknęła się nieco bardziej z tej apatii, gdy Shawn rzucał kostkami. Jako że siedziała blisko mężczyzny to i ona odczuła nieprzyjemne drapanie w gardle i oczach. Grzyby rozpoznała z łatwością - nieraz uczyła się o nich na zielarstwie. Wiedziała, że Reed powinien jak najszybciej je unieszkodliwić zanim trujące opary wywołają prawdziwe szkody. Instynktownie chciała uciec, gdy tylko podparł się o nią, ale to wyglądałoby co najmniej dziwacznie. Złapała więc niezgrabnie czarnowłosego pod ramię, ignorując to, że sama miała ochotę odsunąć się jak najdalej od horklumpów i pieczenia. Fire nie była przyzwyczajona do robienia za podporę, ale Shawn działał szybko i zdecydowanie. Nawet pomimo chwilowej słabości zdołał rzucić zaklęcie. Blaithin zakaszlała i machnęła wolną ręką, żeby rozrzedzić nieco zarodniki rozsiane w powietrzu. Powietrze jednak błyskawicznie oczyszczało się z trucizny i mogła oddychać swobodniej.
- Wyglądasz jakbyś właśnie spalił gruby towar, Reed. Daruj sobie. - odparła i może nawet uśmiechnęłaby się do niego drwiąco na tę zaczepkę, gdyby nie fakt, że dalej miała tę przeklętą depresję przez trzminorki. Zatem westchnęła jedynie, kładąc dłoń na policzku Shawna i odpychając go od siebie niedelikatnie, wraz ze zdjęciem ręki mężczyzny z jej nogi. Niech się gnojek cieszy dopóki dopisuje mu takie szczęście. Fire wystarczyło niesienia tej pomocy i spoufalania się z bądź co bądź przeciwnikami, teraz postanowiła zadbać sama o siebie. Żeby w końcu do jasnej cholery nie przegrać. Patrzyła na zmagania Elijaha i wzięła od chłopaka kostki, kiedy już sytuacja się unormowała. Nie odpowiedziała Krukonowi, bo nie wiedziała, czy umiałaby mu pomóc z taką raną.
Odbicie Fire w lustrze wykrzywiało swoją twarz i kończyny w niepokojący sposób, parodiując dziewczynę. Zachowywało się z minuty na minutę coraz gorzej. Ale było jedynie głupim odbiciem. Mimo to starała się nie patrzeć na ściany jaskini.
Objęła się ramionami i rzuciła kostkami, które potoczyły się po ziemi powoli. Wybitnie niski wynik. Nadal nie tak niski jak samopoczucie Fire, ale jednak! Co tym razem miało ją dopaść? Okazało się, że ponownie robaki, ale tym razem inne paskudztwa. Te umiała rozpoznać jako stworzenia żywiące się drewnem. To nie uspokoiło Blaithin - tu nigdzie nie było drewna, chyba że w ich różdżkach. Rzuciła w chmarę korniczaków zaklęciem, ale stworzenia wytrwale pruły naprzód. Nie rozglądała się nawet, czy ktokolwiek zamierza pomóc przy tym ataku; zamknęła oczy. Pierwsze ukąszenia bolały podwójnie, bo owady gryzły skórę, która już wcześniej pokryła się bąblami i zaczerwieniami. Szkotka zakryła się ramionami i nogami, niemal zwijając w kulkę, ale nie pisnęła nawet, zaciskając zęby. Liczyła na to, że po prostu to wszystko zaraz minie. Czuła nieustannie, jak ją zżerają. Serce zaczęło Fire bić szybko i gdy zrozumiała, że owady się cofają przed jej kolejnym rzuconym dość niedokładnie zaklęciem, ona sama także odsunęła się co najmniej dwa metry od Reeda i Swansea, szorując po ziemi w jaskini. Otrzepywała gwałtownie swoje ubrania, włosy i zdeptała kilka sztuk robaków butami. Trzęsła się, hamując ręce przed rozdrapywaniem setek drobnych ran. Jakby wpadła w drobną panikę, ale przypomniała sobie, że nie jest tu sama i nie powinna tak reagować.
Teraz to zazdrościła, że nie dostała po prostu strzały w kolano. Opanowała się i przeczesała palcami włosy. Zebrała się już w sobie po kilku głębszych wdechach i zajęła znów swoje miejsce, krzywiąc się nieco z bólu przy siadaniu.
- Zadowolony? - zapytała Shawna, mierząc go przenikliwym wzrokiem. - Następnej chmary już nie przeżyję. Nie mam nawet żadnego miejsca na kolejne użądlenia. - rozejrzała się po własnych rękach i wytrząsnęła ze wstrętem parę zgniecionych robaków z rękawa. Cóż, widać było, że nie kłamie. Czy mogło być gorzej? Bez wątpienia. Theria lubiła się bawić swoimi uczestnikami. Zarówno ich uczuciami, jak i ciałami. Najważniejsze to nie dawać się i nie zachowywać jak mała dziewczynka. W razie czego miała nadal eliksir leczniczy, który na wszelki wypadek przysunęła blisko siebie.  

Kostki: 4
Efekt: nieparzysty

wyniki:
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyWto 19 Lut - 19:38;

Parskam śmiechem, gdy Gabrielle odzywa się do Krukona. Nie spodziewałem się, że potrafi być na tyle bezczelna, by zgasić chłopaka. Blondynka potrafi jednak zaskakiwać, chociaż zdążyłem się o tym przekonać na wraku statku, kiedy przypadkiem wkręciliśmy się w dziwną przygodę z poszukiwaniem skarbów. Na szczęście w tej jaskini nie ma żadnej padliny… Jeszcze.
- Przecież by jej nie zapraszał, skoro się nie lubią – zauważam, chociaż patrząc na skutki uboczne Therii, to chyba powinno się wyciągać na nią swoich wrogów. Większość ludzi tutaj przyciągnąłem – chcąc, czy nie chcąc – ja. I o ile nie pomyślałem o skutkach niebezpiecznych dla Gabrielle, tak ani trochę nie przeszkadza mi, że Heaven Dear oberwie po dupie, ani Lennox, chociaż on sam się na to zwykle pali.
Siadamy przy planszy, a ja wpatruję się w nią, zastanawiając, co tym razem się stanie i jak szybko zginę, patrząc na moje ostatnie szczęście. Mugolskie gry planszowe nie są ani trochę tak ciekawe, zwłaszcza że ewentualne efekty są wyłącznie umowne i tworzone w wyobraźni graczy. O wiele fajniej się bawi, kiedy naprawdę widzi się te wszystkie bestie czy rośliny, nawet jeśli grozi to śmiercią. U nas nawet szachy są brutalne, więc czy kogokolwiek zdziwi, że drewniana plansza z kostkami potrafi uszkodzić człowieka?
- Co? – pytam wyrwany z zamyślenia, ale słowa Lennoxa w końcu do mnie docierają, więc mimowolnie wpatruję się w samego siebie w odbiciu lodowej ściany, stwierdzając, że wyglądam dość niemrawo. Raczej jak trup z zamazującą się twarzą i wytrzeszczem jak po porażeniu prądem. Przecieram oczy dłońmi, by upewnić się, że widok nie jest efektem jakiegoś zamroczenia, ale moje oblicze w końcu znika, tak jakby wyparowało, więc wracam z powrotem do planszy.
Nie wiem, ile czasu tu siedzimy do momentu, kiedy atakują mnie inferiusy, ale potem wszystko jakby zwolniło, a ja – ocalony już przez Fire – oddycham ciężko, rozmasowując sobie obolałą szyję. Nienawidzę trupów, niezależnie od tego, czy leżą sobie gdzieś nieruchome, czy nagle wraca do nich życie. Nie i już.
Po mnie przychodzi kolej na Gabrielle, która zostaje zaatakowana przez strzały, obrywając jedną z nich w nogę. Zaczyna mówić coś po francusku, a z tonu jej głosu mogę stwierdzić, że to przekleństwa. Rozglądam się po zebranych, sprawdzając, czy ktoś lepszy z magii może jednak rzuci się na pomoc, ale wszyscy zajmują się swoimi obrażeniami i traumami.
- Czekaj, daj to – mówię, przysuwając się do Francuzki i wyciągam różdżkę, kierując nią w ranę. Nie jestem uzdrowicielem, więc tego nie wyleczę, ale przynajmniej mogę zatamować krwotok. – Vulnerra Ferre – wypowiadam zaklęcie, a z mojej różdżki wydostaje się długi zwój bandaża, który opatruje nogę dziewczyny. Zaczynam cieszyć się w duchu, że jednak skupiłem się na uzdrawianiu po eskapadzie na pustynię, bo to naprawdę przydatna dziedzina magii.
Sekundę później znów pojawia się stado buchorożców, a ja muszę przyznać blondynowi rację, że jest ich tu od cholery dużo. Lennox obrywa rogiem od jednego z nich, obijając się przy tym niemiłosiernie, ale widać, że go to chyba cieszy. Mnie nie bawiło, kiedy jeden z nich ścigał mnie i Caluma prawie rok temu.
A za chwilę znów pojawiają się diabelskie sidła, z którymi Dear radzi sobie całkiem nieźle, by po ich zniknięciu zaatakowały horklumby. Te pola zaczynają być naprawdę nudne, zważywszy na to, że Elijah obrywa w ten sam sposób, co chwilę wcześniej Gabrielle (karma, ziom), a Fire po raz kolejny atakują robale.
- Masz eliksir wiggenowy – zauważam, wołając do Krukona, gdy dochodzę całkiem do siebie po ataku z duszeniem w tle. Jego rana jest bardziej rozbabrana niż ta Puchonki, więc nie wiem, czy dałbym radę mu ją opatrzyć. A zresztą może nie mam nawet na to ochoty, zważywszy na to, jaki jest wredny dla mojej nowej koleżanki? Chociaż taką Heaven może i bym opatrzył, skoro to siostra Blaithin.
Trochę się obawiam, a trochę ekscytuję moim kolejnym rzutem, mimo że znów czuję się dziwnie zamroczony tym wszystkim, a półmrok panujący w jaskini tylko to potęguje. Rzucam więc kostkami, które dają dość niewielki wynik, wyprowadzając mnie na pole jedenaste, a wokół nas pojawiają się doniczki. Na początku je ignoruję, aż w końcu z jednej z nich słyszę cichy płacz jakby dziecka. Powinienem się domyślić, o co chodzi, ale jakaś dziwna siła i zmęczenie tym dźwiękiem ciągną mnie do jego źródła. Myślę sobie, że jak to wywalę z jaskini, w końcu nastanie spokój, zważywszy na to, że zaczyna boleć mnie głowa. W całym moim idiotyzmie nie ogarniam jednak, że powinienem złapać za doniczkę, zamiast za liście, bo przypadkowo wyrywam roślinę, której wrzask roznosi się po całej jaskini, a ja instynktownie upuszczam mandragorę, by zatkać sobie uszy. Dociera jednak do mnie, że póki ona się drze, nic się nie zmieni, więc ostatecznie łapię ją i wciskam głęboko do donicy, zasypując ziemią, aż się smarkacz udusi, a potem wracam na swoje miejsce. Coś mi jednak nie gra. Nie słyszę swoich kroków, ani głosów oburzenia na gryfońską bezmyślność. Rozglądam się, stwierdzając, że może po prostu się do mnie nie odzywają, ale nic nie ma, nawet szumu.
Szturcham Lennoxa w ramię, mówiąc mu, żeby coś do mnie powiedział, ale mój głos też wydaje się nie istnieć, mimo że czuję, jak go używam. Nie wiem na ile głośno, ale powtarzam swoje słowa, jednak nadal pozostaje mi zupełna cisza.
Próbuję odetkać sobie prawe ucho palcem – bezskutecznie. Widać mandragora ogłuszyła mnie na dobre, ale sobie zasłużyłem, moja wina. Siedzę więc, obserwując wszystkich, bo tylko tyle mi pozostało, ale zaraz moją uwagę przykuwa ściana naprzeciwko. Widzę w niej swoje odbicie, złośliwe, wykrzywione i coraz mniej przypominające mnie. Osnuwa je mgła, która staje się coraz gęstsza, aż w końcu nie ma już mnie tylko smugi czarnego dymu, które kiedy się rozwiewają, ukazują postać w czarnym kapturze. Wyciąga w moją stronę obślizgłą, szarawą dłoń, próbując wzlecieć w moją stronę z zawrotną szybkością, ale coś ją blokuje. Ze wszystkiego, co możliwe, akurat teraz musiało pojawić się to. A ja, spanikowany już swoją utratą słuchu, która zwiększa w tym momencie ryzyko wypadku podczas tej gry, zamykam oczy i odsuwam się do tyłu, uderzając w coś plecami. Syczę z bólu, orientując się, że to wystający kamień. Zachowuję się jak upośledzony idiota, ale kiedy spoglądam przerażony na ścianę, znów widzę na niej tylko swoje oblicze – wystraszone i zdezorientowane. Jebana gra. Aż odechciewa mi się w nią grać, ale po rozpoczęciu jej, nie mogę już przerwać.

kostki: 1 i 3
pole: 11
efekt: nieparzysta
+ opatruję rany Gabrielle, bo mam wystarczająco punktów z uzdro i jestem dobrym człowiekiem.
WAŻNE: tracę słuch, więc nic do mnie nie musicie już gadać


Spoiler:
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptySro 20 Lut - 20:34;

Ilekroć kostki uderzały o drewnianą plansze Gabrielle z wyraźnym przejęciem wpatrywała się w słowa, które pojawiały się sekundę po tym, jak gracz uświadomił sobie, ile oczek wyrzucił. Każda „przepowiednia” budziła w niej jednocześnie strach i podekscytowanie, ta dziwna mieszanka uczuć zdawała się towarzyszyć wszystkim tu zebranym, a może to tylko mylne wyobrażenie Levasseur?
Uszczerbek na zdrowiu jakiego doznała, może i do najgorszych nie należał, jednak ból nim wywołany opóźniał racjonalne myślenie. Czuła jak cała krew odpływa jej z twarzy – zrobiła się bledsza niż zazwyczaj – ustach miała spierzchnięte, a w buzi pustynie. Sam widok krwi nie był dla niej czymś nowym, jej widok towarzyszył dziewczynie całe życie, żałowała tylko, że bardziej nie przyglądała się temu co robi jej rodzicielka. Nie interesowała jej ta wiedza, a teraz okazała się być wręcz zbawienną. Skierowała spojrzenie na swoją łydkę, z której nadal wystawał promień strzały. Zacisnęła zęby, co przyniosło jedynie złudne ukojenie.
Podniosła wzrok skupiając go na lodowej ścianie, jej odbicie ponownie zaczęło wyglądać nienaturalnie, stroiło dziwne miny, jednak blondynka tłumaczyła sobie to omamami, które zapewne wywołał odpływ krwi, która sukcesywnie wsiąkała w nogawkę jej spodni. Podkuliła kolana, opierając o nie brodę.
Kolejna tura rozgrywki rozpoczęła się. Kostki ponownie uderzały o plansze dając różne efekty, zabójcze grzyby – których trucizny uniknęła powtarzając gest Elijaha, chwilę później wyrzucił on ilość oczek, których efektem było ponownie pojawienie się centaurów. Serce podeszło jej do gardła, zaś ciałem wstrząsnęły delikatne spazmy. I jego kara nie ominęła, z jednej strony fakt ten zadowalał Gabrielle, jednakże z drugiej było jej szkoda chłopaka, tym bardziej że oberwał w udo. Skrzywiła się na ten widok, chłopak sam opatrzył swoją rankę, kiedy ona nadal siedziała z wbitą strzałą. Bała się, że gdy zdecyduję się ją wyjąć krew zacznie wręcz tryskać z rany. Kolejna chmara robali wypełniła przestrzeń jaskini, nieznośnie brzęcząc nad ich głowami. Ofiarą ich ataku nie był kto inny, jak śliczna blondynka nadająca jej przydomek Śnieżka. Dziewczyna miała naprawdę pecha do latających stworzeń, które upodobały sobie ją aż za bardzo.
Im bliżej Gabrielle była swojego rzuty, tym większy stres odczuwała. Serce mocno łomotało w jej piesi, zupełnie jakby miało z niej zaraz wyskoczyć i już nie wrócić. Krew buzowała w żyłach – mogła przysiąc, że słyszy jak płynie. Zacisnęła pięści, jeszcze tylko Holden i ona. Oczy Francuzki skupiły się na towarzyszu, niepewność oraz lekka nuta strachu przed tym, co może się tu jeszcze wydarzyć skutecznie wyparła wesołe iskierki mieszkające tam na co dzień.
To właśnie on przyszedł jej z pomocą, przysunął się wykonał kilka wprawnych ruchów, wypowiedział odpowiednie zaklęcie; strzała zniknęła odrzucona gdzieś na bok, wpatrywała się w niego, gdy obwiązywał ranę bandażem. Poczuła ulgę, uśmiechnęła się do niego delikatnie.
-Dziękuje – powiedziała, mimowolnie pochylając się ku niemu, by złożyć na jego policzku buziaka. Nie wiedziała, czy to właśnie ten nieprzewidywalny gest czy coś innego wpłynęło tak bardzo na chłopaka, że ten jakby zapomniał, jak wygląda i czym jest mandragora. Nim Gab zdążyła zareagować, sięgnął on po jedną z nich. Przeraźliwy krzyk wypełnił pomieszczenie, nawet mając zatkane uszy mogła wyobrazić sobie siłę jego rażenia.
-Holden, wszystko dobrze? – zapytała oszołomionego chłopaka, jednak on nie reagował. Dopiero po chwili dotarł do nich powód jego zachowania, stracił słuch.
Nabrała powietrza w płuca powietrza trzymając w drżącej dłoni kości. Zamknęła oczy wykonując swój rzut. Piętnaście pomyślała, w spokoju czekając co się wydarzy.  Słowa były na tyle niejasne, że gdy nagle znikąd pojawiły się szczuroszczety blondynka pisnęła zaskoczona.
-Wy przeklęte istoty, będziecie się teraz mścić?! – warknęła w ich stronę, sięgając po różdżkę. Podniosła się, nieudolnie poskakując na jednej nodze, by uniknąć ataku. –Spadać! – warknęła w stronę zwierząt jednak one nie odpuszczały, nim znalazła schronienie przed ich zębami – te poraniły jej kostki do krwi, na szczęście w końcu zniknęły. Rany nie były głębokie, choć wywoływały dyskomfort oraz okropny ból. Dziewczyna sięgnęła do kieszeni kurtki, w której miała eliksir uzdrawiający, opuszkami palców pogładziła szklaną buteleczkę, by ostatecznie wydać z siebie ciche westchnięcie i zacisnąć mocniej pięści.
-Kto następny? – zapytała.



Spoiler:
Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyCzw 21 Lut - 18:02;

Ledwo usiadł na czterech literach, runda rozpoczęła się ponownie. Ciekawe co teraz przyjdzie im znieść? Wątpił, aby jego kości wytrzymały kolejne zderzenie z tym wielkim stworzeniem. Prawdopodobnie będzie czuł swoje cztery liter przez dobry miesiąc. Tak długo znikają siniaki i utrata dumy(tak myślał).
Gra nie oszczędzała żadnego z nich, co było poniekąd pocieszające... W końcu wszyscy zapragnęli odrobiny dreszczyku i go dostali. Był bardzo ciekawy, kiedy gra nabierze takiego tempa, że nie będą wiedzieli, co mają ze sobą zrobić i jak dokładnie się nazywają. Ile było przypadków załamań nerwowych po uczestniczeniu w tej grze? Oj, braciszek nie byłby zadowolony, że ponownie się w coś wpakował. Innego kalibru niż zazwyczaj... Jednak chyba bardziej niebezpiecznego.
I choć Zakrzewski nie miał w zwyczaju się bać, ta gra chyba samym wyglądem go odstraszała. Była niepokojąca... Wywoływała w nim dawno skrywane uczuci i miał cichą nadzieję, że udało mu się ponownie wrzucić w czeluści własnego umysłu.
Kiedy przyszła jego kolej, podniósł rękę do góry jak uczniak, który szykuje się na niezłe kazanie od profesora, za feralne wykonanie zadania.-Ja.-Odpowiedział dziewczynie, którą najwidoczniej jego kumpel dobrze znał. Chwycił swoje kostki i rzucił bez większego entuzjazmu... Kostki wylosowały siódemkę i znalazł się na polu, na którym jeszcze niedawno temu znalazł się Holden. Zmarszczył lekko brwi, słysząc dziwne zawodzenie. Rozejrzał się w poszukiwaniu źródła tego dźwięki, a kiedy się odwrócił, jego oczom ukazały się podejrzanie wyglądające doniczki. Powinien się nauczyć, prawda? Nie wyciąga się niczego, czego pochodzenia się nie zna... Szczególnie roślinek w dziwnych doniczkach. Jednak coś kazało mu, chwycił zieleninę i wyciągnąć. Do jego uszu doszedł przeraźliwy wrzask. Mandragora. Cholera. Wsadził ją w to samo miejsce, z którego ją wyciągnął i wycelował różdżką w ten koszmar. -Silencio.-Mruknął i jej wrzask ucichł. Chociaż jedno mu wyszło...
Powrócił do grupy i skrzywił się, jakby wciąż prześladował go ten wysoki, przeraźliwy dźwięk, jaki wydawała Mandragora. Otarł czoło, a choć znajdowali się w jaskini, było mu niemiłosiernie gorąco.

Spoiler:

7, nieparzysta
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : -86
  Liczba postów : 1318
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptySob 23 Lut - 1:23;

Obserwując te wszystkie efekty, dotarło do mnie, że w pierwszej rundzie miałam naprawdę wyjątkowe szczęście. Niestety znałam też siebie już ładnych parę lat i wiedziałam, że los nigdy nie sprzyjał mi za długo. Czasami dawał nadzieje, że sprawy pójdą po mojej myśli, ale bardzo szybko sprowadzał na ziemię i uświadamiał, że mogę nacieszyć się tym tylko przez chwilę. Byłam niemal pewna, że tak będzie i tym razem. Kolejny rzut kostką był tego dowodem, chociaż nie tak bolesnym, jakby mógł. Dalej wiedziałam, że mogło być gorzej i prawdopodobnie będzie, jednak przestało być już tak ciekawie.
Dosłownie powtórzyła się sytuacja Holdena. Stanęłam na tym samym polu. Nie, żeby między nami pojawiła się specjalna konkurencja - oboje byliśmy raczej w tyle, w stosunku do Gabrielle, czy Shawna, ale obojgu nam przyszło mierzyć się z mandragorą. Co ciekawe, znowu oboje jak ostatni kretyni postanowiliśmy wyciągnąć ją z ziemi bez większego przygotowania na konsekwencje. W sumie Holden przynajmniej nie wiedział czego się spodziewać, a ja na jego błędach niewiele się nauczyłam. Dopiero po dłuższej walce przerwałam ten przeraźliwy krzyk, niestety w moim przypadku też było już za późno. Nie byłam w stanie nic usłyszeć nawet po dłuższej chwili, więc chyba można było śmiało przypuszczać, że ogłuchłam. Cóż, w tym towarzystwie i tak nie miałam zbyt wielu partnerów do dyskusji. Mała strata, krótki żal. Jeżeli reszta rund będzie miała konsekwencje podobnego rzędu, to może faktycznie nie będzie najgorzej.

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyNie 3 Mar - 0:03;

Zostawszy odrzucony przez Blaithin, Shawn usiadł obok niej i zaśmiał się drwiąco.
- Niemniej, nie zmienia to faktu, że to ja jestem piękniejszy w tym związku, panno Dear. – Ciągle czuł kłucie w gardle, wiedział jednak, że grzyby zniknęły i nie powinny się już zmaterializować. Nie tak działała Theria. Miał jedynie nadzieje, że nikt inny nie trafi na to same pole. Gdyby zaczął wdychać kolejne opary, z pewnością padłby nieprzytomny. Jego płuca, zniszczone nieustannym paleniem papierosów, nie są przystosowane do wdychania trucizny.
Reed oddał kostki białowłosemu chłopakowi i przypatrywał się kolejnym działaniom. Centaur go zaskoczył. Ponownie złapał się na tym, że chciał zneutralizować zagrożenie zamiast oddać tę przyjemność temu, kto rzucał kostkami. Nie do końca wiedział co by się wtedy stało, choć mógłby założyć się o własną rękę, że nic dobrego.
W międzyczasie, zobaczył własne odbicie w lodzie. Nie było one przyjemne i było one bardziej wyraźne niż poprzednio. Na pewno widział siebie i resztę – problem w tym, że wszyscy byli skąpieni w czerwieni, nad nim zaś ktoś stał. Ktoś o srebrzystym blasku. Lecz to było wszystko co potrafił wyczytać, jednak całe to miejsce zdało swój egzamin – wzbudziło w nim namiastkę strachu i niepewności. Oczywiście Shawn nie wiedział o prawdziwej funkcji odbić w lodzie.
Odwrócił wzrok na Fire i jej poczynienia z kostką. Był ciekawy czy tym razem znów coś będzie chciało zjeść ją żywcem.
Na nieszczęście tak właśnie się stało. Ogólnie z jego perspektywy ciężko mu było pomóc – tych robaków było mnóstwo, a Reed nie chciał też trafić i ją. Dlatego też musiał zgniatać je zaklęciami bardzo dokładnie, co przekładało się na wiele marnowanego czasu. Nigdy wcześniej nie widział Blaith w tak ciężkim stanie psychicznym, gdyż zwykle nie zaczęłaby się tarzać po ziemi. Znał ją dobrze i wiedział, że będzie się teraz czuła poniżona, gdyż pokazała reszcie pewną słabość. A ona tego nienawidziła, przynajmniej z jego perspektywy.
Szczerze jej współczuł, aczkolwiek nie był skłonny tego okazać. Nie potrafił, ani też nie czuł wielkiej ochoty tego robić.
- Czy zadowolony? Może trochę. – Wzruszył ramionami. Ocenił jej obrażenia, po czym wyłączył się na chwile, przyglądając się obrazom w lodzie. Do chwili aż znów nadeszła jego kolej.
Co tym razem?
Rzucił kostką i jego pionek ruszył na pole numer 18. Po chwili pojawiło się niezrozumiałe zdania, zwiastujące przyszłą porażkę. Spojrzał na Fire i zanim wszystko się zaczęło, zdążył jeszcze powiedzieć:
- Będzie bolało. – W tej samej chwili Shawn poczuł najpierw mrowienie na całych nogach, a później cholerny ból spowodowany bąblami na całych nogach. Zaklęcia bezróżdżkowe były naprawdę przydatne. Nie musiał tracić cennej sekundy na wyciągnięcie kawałka drewna, a mógł już wtedy zainterweniować i użyć wymaganego zaklęcia.
Tak też zrobił i ból może nie minął, ale zmalał. Spojrzał znów lekko zdegustowany na Dearową i dopowiedział:
- No dobra, nie było tak źle, może nawet trochę przyjemnie. – Podciągnął spodnie i pokazał pozostałości po bąblach, gdyż wcześniej nie były one widoczne dla nikogo. W porównaniu do reszty wydarzeń, te wydawało się… przyjemne? Brak w nim było spektakularności i pewnej wyjątkowości. Oddał kostki Elijah.

Spoiler:
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Lodowa jaskinia QzgSDG8




Gracz




Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia EmptyNie 3 Mar - 17:42;

Przyglądał się jak chłopak opatruje nogę Gabrielle i mimo całej niechęci do dziewczyny, przyznał w duchu, że postąpił właściwie. Może i byli rywalami w walce o zwycięstwo, ale nie oznaczało to, że muszą brnąć do niego po trupach. Puchonka była delikatna i nieco młodsza od reszty grona, pomoc z obandażowaniem nogi była rozsądnym posunięciem. Skinął nieznacznie głową kiedy ten sam chłopak przypomniał mu o eliksirze; prawdę mówiąc, zapomniał o tym, że go posiada. Poprawił splot szalika owiniętego wokół uda, upewnił się, że krew nie sączy się zbyt obficie i po prostu spróbował nie zwracać uwagi na ból. Tak długo, jak nie będzie musiał się podnosić, nie powinno być z tym większego problemu – a skoro tak, nie był to jeszcze odpowiedni moment na zażycie eliksiru wiggenowego.
Niebieskie tęczówki zwróciły się ku Fire, którą ponownie oblazło jakieś robactwo. Nie powiedział nic, ale bacznie ją obserwował na wypadek gdyby potrzebna była jej pomoc. Gryfonka była twarda, ale po pierwszym roju owadów znacznie posmutniała i zaczynało go to niepokoić.
Gra robiła się coraz bardziej niebezpieczna, chociaż w pewnym momencie kilkoro graczy stanęło na tym samym polu, zmagając się z tym samym efektem gry, który różnił się jedynie sposobem w jaki sobie z nim radzili – lub też jego skutecznością. Ta była różna. Cholerne mandragory pojawiły się jakby znikąd i chyba właśnie fakt, że nikt się ich tutaj nie spodziewał, spowodował, że tak lekkomyślnie wyciągali je z ziemi. Elijah zacisnął dłonie na uszach w ostatniej chwili i dziękował Merlinowi, że zdołał w porę zareagować. Czy ogłuchnięcie pod wpływem ich krzyków było przejściowe lub chociaż uleczalne? Nie miał bladego pojęcia i z całą pewnością nie chciał przekonywać się o tym na własnej skórze.
Obserwował Reeda, nie bardzo rozumiejąc jakie są skutki jego ruchu, ale zaraz dostał w swoje ręce kostki, wykonał więc swój rzut. Rzygasz łzami prosto z serca... Krukon zmarszczył brwi, próbując coś z tego zrozumieć i przez moment wystraszył się, że może grozi mu coś poważnego – zawał, albo inne cholerstwo gotowe zaatakować jego serce. Treść zagadki dotarła do niego już po chwili... dotarła bardzo jasno i wyraźnie. Mdłości jakie poczuł nie mogły równać się z żadnym kacem czy zatruciem jakiego doświadczył w swoim życiu. Poczuł się paskudnie i z całą pewnością zbladł jak ściana.
Chyba będę... – nie dokończył. Zdołał się tylko obrócić się tak, by zwymiotować poza utworzonym przez nich kręgiem, ale zawartość jego żołądka tak czy siak udekorowała lodową jaskinię. Jęknął pod wpływem gwałtownych, bolesnych wręcz torsji. Na Merlina, co za paskudztwo. I w dodatku wcale nie poczuł się lepiej, wręcz przeciwnie – coś w jego żołądku przewracało się dziko i nie miał żadnej pewności, że nie zwymiotuje znowu. Sięgnął po różdżkę i niewerbalnym chłoszczyść usunął ślady śniadania. Otarł wargi wierzchem dłoni i odwrócił się z powrotem ku towarzyszom. Gra trwała dalej i bez względu na beznadziejne samopoczucie będzie w niej uczestniczył.
Starał się nie rozglądać po ścianach jaskini, na których ich odbicia wyczyniały coraz to dziwniejsze, bardziej niepokojące rzeczy. Czy mignął mu tam kruk? Skulił się nieco i wbił wzrok w planszę.

Wyniki:
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Lodowa jaskinia QzgSDG8








Lodowa jaskinia Empty


PisanieLodowa jaskinia Empty Re: Lodowa jaskinia  Lodowa jaskinia Empty;

Powrót do góry Go down
 

Lodowa jaskinia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Lodowa jaskinia JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
islandia
-