Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Poziom -4 | Labirynt #1

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108836
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty


PisaniePoziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty Poziom -4 | Labirynt #1  Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 EmptyPią Lut 15 2019, 17:41;

First topic message reminder :




Event w Labiryncie

Freyia, bogini miłości, jaka opanowuje ciało i umysł. Pani pożądania, oddania, uniesienia i bliskości. Piękna, płodności… Śmierci i wojny.
To jej poświęcono największy diament, jaki kiedykolwiek zrodziła krasnoludzka kopalnia - oprawione w białe złoto Serce Freyi. Bez skaz, bez pęknięć, bez przebarwień. Skarb, który co roku jednoczył krasnoludy w dniu jej święta, kiedy kobiety wznosiły modły o liczne potomstwo, a mężczyźni o piękną śmierć.
Dziesięć lat mija już, od kiedy odbyło się ostatnie święto ku czci Freyi.
Wszystko stało się w dniu wielkiej wojny, jaka opanowała krasnoludzki klan. Khoungreac rozpoczął krwawe powstanie, niszcząc spore połacie kopalni i zakopując swych pobratymców żywcem. Komora Freyi zapadła się razem z poniższymi tunelami; twarde głazy rozbiły diament. Kiedy stłumiono bunt, próbowano odzyskać fragmenty kamienia, niestety na próżno. Nie tylko skala zniszczeń była zbyt wielka. Także woda z podziemnych rzek czy działalność bestii skutecznie rozniosły elementy tej niezwykłej układanki po nieużywanych już szybach, czyniąc próby odzyskania serca bezsensownymi w oczach krasnoludów.
Podobno śmiałkowie, którzy nie boją się zaryzykować, zostaną sowicie wynagrodzeni… Jeśli tylko zdołają odnaleźć choć mały kawałek diamentu. A Wy się przecież nie boicie kilku ciemnych tuneli, prawda?


Konstrukcja labiryntu

• Labirynt ma rozciągłość od A1 do W21 (21x21, bez polskich znaków, bez Q)
• Litery idą z góry do dołu, liczby z lewej do prawej.
• Zaczynanie w punkcie K11 (środek labiryntu).
• Kierunki określamy z użyciem róży wiatrów. NIE prawo, lewo etc. TYLKO północ, południe, wschód, zachód. One nigdy się nie zmieniają, więc nie będzie możliwości się pomylić.
• Polecam rozrysowywać sobie labirynt, jako że będę Wam podawać konkretne kratki, po których się poruszacie. Tu macie podgląd.
• Na teren labiryntu nie nakładają się efekty z poszczególnych tuneli (takie jak agresja czy halucynacje), jedynie zakłócenia magiczne.
• Możecie zabrać do 3 przedmiotów magicznych lub eliksirów, chyba, że postać posiada Kufer. Wówczas może zabrać ich 5. W tę pulę nie wchodzą przedmioty zwykłe/niemagiczne czy ubranie.


Poruszanie się

• Po wybraniu przez Was kierunku, opiszę każdą przebytą kratkę do pierwszego napotkanego rozdroża bądź natrafienia na kratkę specjalną (wszelkie zagadki, znalezione rzeczy, etc.)
• Jeden post, jeden ruch. Nie wymagam od Was długich postów, kiedy akurat w korytarzu nie będzie się działo nic ciekawego.
• Możecie poruszać się do tyłu i po odkrytych już kratkach.
• Kiedy nie będą Was ograniczać wydarzenia i wypadki, możecie wskazać kratkę na którą chcecie się cofnąć, jeżeli już wcześniej na niej byliście. Na przykład: wrócić się do punktu K11 (punkt startowy) w jednym poście, nie musicie od nowa przechodzić całej trasy.
• Korytarze są nieużywane - nie ma tam światła. Jesteście w stanie oświetlić tylko tę kratkę, na której stoicie, zatem postać nie widzi nieodkrytych kratek. Nawet jeżeli stoi na rozdrożu, nie jest w stanie zobaczyć, co kryje którykolwiek z korytarzy. Tak samo nie widzi, czy coś nie pojawiło się kratkę za nią.
• Nie można latać, nie działa żadna forma komunikacji na odległość, głos nie roznosi się po korytarzach echem.
• By wydostać się z labiryntu, wystarczy, że jedna osoba znajdzie wyjście. Nie musicie jednak z niego korzystać. Jeśli zechcecie się wrócić i zbadać nieodkryte jeszcze korytarze - proszę bardzo. Im więcej odkryjecie, tym więcej zdobędziecie.


Dodatkowe

• Termin: 3 dni od postu MG. Osoby nieaktywne (2 opuszczone kolejki) będą uznawane za nieprzytomne i wynoszone przez niezadowolonych z ich braku wytrzymałości NPC.
• W wyniku leżenia na zimnych kamieniach, osoby nieaktywne łapią chorobę (losowana rzutem kostką), którą w przeciągu 2 tygodni należy wyleczyć. Jeśli nie zostanie wyleczona, gracz będzie ukarany odebraniem połowy galeonów.
• Pod każdym postem proszę pisać skrót (1-2 zdania) najważniejszych akcji postaci (np. "otwiera skrzynię" czy "rzuca zaklęcie i odskakuje za ścianę").
• Może zdarzyć się, iż zagadka będzie obejmować wiedzę usera, ale nie postaci (w rodzaju wiedzy szkolnej czy popularnej). W tym wypadku proszę przymknąć oko na fakt, iż czystokrwista postać nie ma tej wiedzy i odpowiedzieć. Będę starał się unikać podobnych sytuacji, niemniej ostrzegam.

@Ezra T. Clarke @Blaithin ''Fire'' A. Dear @Shawn E. Reed @Diana Hazel

______________________

Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty


PisaniePoziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty Re: Poziom -4 | Labirynt #1  Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 EmptyNie Mar 24 2019, 18:23;

Shawn miał szczęście, że nie miał boskich mocy i nie mógł czytać w myślach Diany, bo gdyby tak było, najprawdopodobniej by opuścił ten świat ze słowami „niee, kurwa, ja stąd spierdalam, tu sami debile”. Pertraktowanie Ezry było ich jedyną szansą na przeżycie, bo nikt z nich chyba nie wątpił, że byli na tej przegranej pozycji. Może i Loki nie grał uczciwie, ale co mogli zdziałać? Nagle się zbuntować i rzucać w ducha kamykami? Jeśli o to chodziło, to Reed jedynie pogratulowałby inteligencji.
Tak jak u wielu ludzi, o dziwo, u Blaithin też dało się zauważyć cechy ludzkie, które przydzielały ją do tego gatunku homo sapiens. Dość szczególna ciekawostka, nie każdy o niej wie, ale faktycznie jest człowiekiem i jak każdemu człowiekowi da się jej wydłubać oko, bądź też ją zabić. Zapewne gdyby wszystko potoczyło się tak, jak by to Diana wymyśliła, czyli bez pertraktacji, to Dearowa nie straciłaby oka, a najpewniej życie. Ona i reszta grupy. Dlatego czy mogliśmy narzekać? Nie. Czy mogliśmy lamentować i płakać nad losem? Pewnie tak, ale jaki byłby tego cel? Wciąż byli w jebanym labiryncie, do którego weszli z jakimś celem. I skoro sama Blaithin zdecydowała się na dalszą drogę, tak też Reed nie będzie jej zatrzymywać i mówić „nie, ty nie możesz, musimy wrócić”. Nawet gdyby sama uznała, że nie jest na siłach i chce wracać to Shawn by ją jedynie pożegnał i poszedł w dalszą drogę samotnie.
Ogólnie zachowywał się zimno i nie ujawniał żadnych swoich emocji, które sam w sobie blokował. Nie miał teraz na to czasu, przeszkodziłoby mu to teraz. Z tego stanu wyrwała go Diana, która nagle zaczęła coś się drzeć. Spojrzał na nią beznamiętnie i uniósł jedynie brew, pokazując poniekąd swoją wyższość nad dziewczyną.
- Dzienki za spostszesenie, sam bym nie sauwazył. – Niemiłosiernie go wkurwiało to, że nie mógł normalnie mówić, jednak domyślał się, że dziewczyna go zrozumiała. No kurwa, każdy to zauważył i nie mieli co z tym zrobić. Gdyby tak bardzo ją to ruszyło, to by zaczęła ją kurwa leczyć, a nie obrażać się niczym dziesięciolatka i uciekała od problemu. Może i nie było między nimi zgody, jednak z tego co mógł się domyślić Shawn, Diana zajmowała się leczeniem, tak więc chyba robiła to zawodowo i jakąś tam moralność i powołanie się miało.
- Jebać jom. – Syknął pod nosem, po czym spojrzał na Blaithin. Mógłby już teraz się tym zająć, czyli wypaleniem oka, lecz widział, że ona sama nie podchodzi do tego zbyt entuzjastycznie. Tak więc nie zamierzał nalegać, jak będzie czuła, że jednak lepiej to opatrzyć to się zgłosi. Poszli północnym korytarzem, licząc, że tam nie spotkają niematerialnych chujów.
Nagle, każdy z nich usłyszał trzask. Był to płyta przyciskowa na podłodze, na którą stanął Ezra. Shawn mógł się jedynie domyślać jakie niespodzianki następnie ich trafią, miał jednak nadzieje, że nie będzie to wielki topór, który pojawi się z cienia i odetnie im głowy. Chciałby chociaż dojść do ostatniego korytarza w labiryncie, tam gdzie jest kamień czy czego oni tam już szukali.
Nagle wszystko się zaczęło.
Poczuł na całym ciele nagłe wbicia igieł, które z pewnością były nasączone jakąś trucizną, zawsze są. Reed nie miał żadnej odtrutki, można by powiedzieć, że przygotowany jest niekompetentnie i dość słabo.
Nagle cisza.
Mieli jeszcze kilka sekund, żeby się domyślać co się zaraz wydarzy. Shawn zlustrował twarze obojga pozostałych towarzyszy, po których nie widział jeszcze efektu.
Reed nagle poczuł wielką ochotę zdjęcia reszty ubrań – było mu po prostu za gorąco. Będąc już w stanie, w którym to nie on podejmował decyzje, a impuls, ściągnął szybko górną warstwę ubrań, pozostając bez koszulki. Wyjął przy okazji wszystkie igły, które wbiły się w jego ciało, jedną chowając do kieszeni. Nawet w takiej chwili ciekawiło go, co to był za składnik i trucizna.
Chwila minęła i zaobserwował, że jego zmysły się polepszyły. Shawn poczuł swąd każdego z nich, a najatrakcyjniejszym zapachem okazała się metaliczna krew z pozostałości po oku rudowłosej. Reed nie był już za bardzo sobą – swymi myślami bardziej przypominał już zwierzę niż człowieka, i to takie, które uwielbia zadawać cierpienie.
Przed oczami Shawna pojawił się obraz jego własnego Eldorado – widział ten korytarz, w którym obecnie się znajdowali z jedną szczególną zmianą – ściany pokryte są szkarłatną posoką, wszędzie widać krew, zaś na ziemi leżą dwa ciała, łudząco podobne do Ezry i Blaithin, z taką tyle różnicą, że byli cali pocięci, cali w krwi, bez duszy. Shawn oblizał usta w rozkoszy, którą dała mu ta wizja. W jednej chwili wyciągnął nóż o długim i szerokim ostrzu i powoli zbliżał się do dziewczyny. Od niej chciał zacząć, wiedział, że będzie to bardziej… rozrywkowe, a także sam fakt, że jest już ranna, sprawił, że to ona była jego pierwszą ofiarą. Odszedł tu od zasady, że najpierw wybiera się najsłabsze ogniwo, gdyż to Ezre traktował za tego słabszego.
Nagle, ruszył szybszym krokiem z zamiarem cięcia Fire po szyi.


Akcja: Skomentował co tam uważa o Dianie i jej ucieczce, po strzałkach poczuł wielki gorąc i ściągnął koszulkę i został nagi od pasa w górę. Także miał wielką ochotę pozabijania ich wszystkich, dlatego wyciągnął nóż i ruszył do ataku na Blaith, z zamiarem cięcia po szyi rudzielca.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty


PisaniePoziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty Re: Poziom -4 | Labirynt #1  Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 EmptyNie Mar 24 2019, 18:44;

Był na nich wszystkich wściekły.
Na Shawna, że bagatelizował uraz dziewczyny. Że zachowywał się w taki sposób, jakby przynajmniej raz w tygodniu był świadkiem pozbawiania kogoś jakiegoś narządu. Że proponował tak głupie rozwiązanie, które dodatkowo mogło zrobić krzywdę Fire, kiedy w kilka chwil mogli znaleźć się na powierzchni i oddać ją w dobre ręce. Nie mieli narzędzi. Nie mieli magii. Być może nie mieli nawet odpowiednio wykwalifikowanego medyka - czy ktoś z nich wiedział, jaką specjalizację w ogóle kończyła Diana? Czy poza kilka podstawowymi umiejętnościami, które posiadał każdy uzdrowiciel, była godna ich zaufania?
- Do cholery, nie - zaprotestował więc niemal równocześnie, gdy Shawn skończył mówić. Nie zamierzał na to przyzwalać, a już na pewno nie zamierzał tego oglądać. W napięciu spojrzał na Fire, zaciskając zęby i wierząc w choć odrobinę rozsądku.
Miał ochotę ich tu zostawić. Co nie zmieniało faktu, że nie był w stanie zaakceptować decyzji Diany. Choć początkowo ulżyło mu, że chociaż Hazel reagowała naturalnie, jej kolejne decyzje obróciły to w nicość. Który uzdrowiciel zostawiał kogoś w potrzebie ze względu na swoje cholerne ego, jeśli miał środki do jakiejkolwiek pomocy? Powinni postępować w tak samolubny sposób? Pozwolić komuś cierpieć i odwrócić się plecami, uznając to wyłącznie za cudzy problem?
Być może to Ezra był zbyt wrażliwy, zbyt miękki, ale choć czasem wypowiadał najgorsze słowa, dotkliwie nimi raniąc psychikę drugiej osoby, nigdy nie zostawiłby nikogo na pastwę losu. Zeszli tu razem i dla Ezry oczywistym było, że powinni dołożyć wszelkich starań, aby wyjść również jako cztery jak najmniej naruszone kawałki grupy. Bezsilnie zacisnął ręce w pięści. Tak właśnie można było polegać na tych ludziach.
Najbardziej z nich wszystkich był jednak wściekły na samą Fire. Nie reagowała naturalnie, nie pozwalała sobie czuć; tam gdzie powinny być emocje lub choćby przejęcie sytuacją zgodne z prawami logiki, była jakby zimna ściana odseparowująca Gryfonkę od niej samej. Być może dlatego potrafiła patrzeć w tak bezrefleksyjny sposób. I dlatego dalej nie była w stanie przełknąć dumy i poprosić o bandaż, którego tak potrzebowała. To nie miało nic wspólnego z mądrością; gdyby Clarke miał czas zastanowić się nad swoimi odczuciami, zrozumiałby, że jego pogarda dla takiego postępowania była większa od obrzydzenia, które czuł na początku. Ezra potrzebował czasu, potrzebował się z tym oswoić, nie znaczyło to absolutnie, że zmieniało się jego postrzeganie Dearówny. I denerwowało go, że nie rozumiała, że nie litował się nad nią, nie uważał jej za słabą - ba, uznawał ją za jedną z najodważniejszych osób, jakie znał - a po prostu się martwił. Nie chciał, by cierpiała. Nie chciał, by w ranę wdało się zakażenie. Nie chciał, żeby krew, która wkrótce miała zacząć się sączyć, zwabiła jakieś stworzenie, mogące kryć się w ciemności.
Pokręcił głową, zawiedziony postawą swoich współtowarzyszy. Co by jednak nie sądził, nie zamierzał ich zostawić. Jeśli mógł coś zrobić, to chociaż mieć na oku Gryfonkę i zadbać o jej bezpieczeństwo na tyle, na ile potrafił.  Nie zostali pogrążeni w całkowitym mroku, Ezra w końcu mógł oświetlać im drogę świetlikiem. Sięgnął po porzucone przez dziewczynę szczebelki, przyjmując na siebie ten ciężar.  Ruszył jako pierwszy i to on uruchomił stary mechanizm. Nim zdążył ostrzec Fire i Shawna, było już za późno; strzałki wbiły się w ciała.
Żar ogarnął jego ciało, wypalając jednocześnie wszystkie myśli, refleksje i emocjach. Wystarczyło kilka sekund, aby zapomniał o wszystkich uczuciach, które żywił wobec towarzyszy. Wszystkich poza jednym. Złość, która dotąd trawiła go od środka, znalazła drogę ujścia w narkotyku. Nigdy wcześniej nie był tak czuły na zapachy, na wrażenia, na dźwięki - coraz bardziej otumanionym pierwotnymi żądzami spojrzeniem powiódł do Fire i Shawna.
Zniknęła gdzieś odraza, zniknęło obrzydzenie krwią. Było mu gorąco i duszno, czuł się... spragniony. Z jakiegoś nieracjonalnego powodu obwiniał o to tę dwójkę. Ich zapachy. Sól. Posoka. Pot. Ziemia. Nie mógł tego wytrzymać. A jednocześnie było mu mało.
Upuścił jeden ze szczebelków, kopiąc go gdzieś za siebie, żeby nie wpadł w ręce pozostałej dwójki. Na ziemi wylądował również świetlik, dając jeszcze słabsze światło. Błyskawicznie zmniejszył odległość pomiędzy nimi, wplątując się w wir wydarzeń. Ostrze noża błysnęło w półmroku - to Shawna w pierwszej kolejności uznał za wroga, to on był pierwszy na jego drodze. Kopnięciem wycelował w tył kolana, tak jak niegdyś w instynktownej obronie przeciwko Leonardo, starając się wybrać miejsca najbardziej skłonne do kontuzji. Liczył, że noga ulegnie, pozbawiając chłopaka równowagi, a on sam następnie będzie mógł zamachnąć się belką i wycelować w dłoń Shawna; wytrącić ostrze, sprawić ból, zranić, wybić palce? To na początek.

Akcja:
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty


PisaniePoziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty Re: Poziom -4 | Labirynt #1  Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 EmptyNie Mar 24 2019, 21:25;

Milczała, nie wiedząc co właściwie powiedzieć. Nie miała na tyle siły, żeby wyrazić tak silny sprzeciw jak Ezra (gdyby wszyscy byli za na pewno nakłoniliby także Dear), ale zerknęła w stronę Krukona z odrobiną wdzięczności. Ciężko było oczekiwać od Fire, że entuzjastycznie podejdzie do propozycji Shawna. W gruncie rzeczy choćby nie wiem jak twardą miała psychikę, dalej pozostawała po prostu... dziewiętnastoletnią, drobną dziewczyną, która została właśnie poważnie ranna. Okaleczona. Wzdrygnęła się na myśl, że do jej oczodołu Reed miałby przykładać ogień. To musiało boleć jak cholera, poza faktem, że było drastyczne, bardzo prawdopodobne, że by po prostu zemdlała. Albo coś poszłoby nie tak i mężczyzna spowodowałaby jeszcze większy problem. W pokrętny sposób ufała Shawnowi, że rzeczywiście chciał wyłącznie pomóc, dlatego nadal mocno się wahała. Było mnóstwo "ale", chociaż alternatywa krwawienia jak wodospad też przedstawiała się tragicznie.
Ogólnie cała sytuacja była tragiczna, a Blaithin z trudem próbowała się w niej odnaleźć. Zwłaszcza, gdy zostali pozbawieni leków i bandaży. W gruncie rzeczy nie wiedziała czemu Hazel wybuchła aż tak mocno. Jako uzdrowiciel raczej miała do czynienia z takimi ranami, więc skąd taki szok? U Ezry rozumiała gwałtowną reakcją, tak samo spokój i pozorna obojętność Shawna również nie dziwiły Blaithin. Obracał się w przestępczym, czarnomagicznym półświatku podobnie jak ona. Może nie widywali ludzi pozbawianych części ciała co tydzień, ale zaryzykowałaby stwierdzenie, że to nie było im tak obce. Sami umieli robić równie potworne rzeczy. Zresztą, jak miała reagować? Zacząć szlochać i wpaść w panikę? Czy to by usatysfakcjonowało kogokolwiek? Fire też denerwowało to, że czegokolwiek by nie zrobiła nie będzie to dobrą decyzją. Potrzebowała kontroli nad sytuacją jak tlenu, więc tym bardziej teraz odgradzała się od skrajnych uczuć.
- Ech, dobra, wypierdalaj. - westchnęła w końcu, kompletnie tracąc siły na wkurzanie się na ich wybuchową ex towarzyszkę. Krzyżyk na drogę, niech sczeźnie w tym labiryncie zjedzona przez mrówki czy inne paskudztwa. Fire cieszyła się, że nie poprosiła o bandaże ani nie ganiała za rzuconą jak dla psa tabletką. W tym momencie w Szkotce obudziła się ta głupia gryfońska duma, która nakazywała jej zaciskać zęby. Poczuła drobne krople spływające z oczodołu. To przypomniało Blaithin, że musi się opanować i zachować rozsądek, póki jeszcze była w stanie.
Szła dalej, może trochę na uboczu, bo nie chciała, żeby widzieli, jak pogarsza się jej stan. Cóż, Fire nie miała przyjemności oglądać Indiany Jonesa, więc chwilę jej zajęło zorientowanie się, co się właściwie dzieje. Myślała, że zostali przez kogoś zaatakowani, ale jednak ich przeciwnikiem szybko stali się... oni sami. Trafiona strzałkami natychmiast zaczęła myśleć o tym, jak ratować sytuację, ale wszystko zdawało się teraz nieprzydatne. Każdy kolejny pomysł rozmywał się w jasnowłosej głowie, tracił całe swoje znaczenie, zdawał się niepotrzebny.
Gorąco. Niemalże tak silne jak klątwy, która sprawiała, że krew wrze w żyłach. Fire traciła nad sobą panowanie, a czysty gniew rósł coraz bardziej. Na Lokiego za to, co jej zrobił. Na Ezrę za brak zrozumienia, na Shawna za chłód. O dziwo, nie odczuwała przy tym złości na samą siebie, co jej praktycznie zawsze doskwierało. Teraz uwolniła się od tych odczuć, zastępując je czystą chęcią skrzywdzenia chłopaków.
Blaithin przypominała żądną krwi furię i bynajmniej nie należało jej teraz lekceważyć ze względu na gabaryty. Miała paznokcie, miała zęby i broń. Mimo wszystko nie radziła sobie dobrze ze starciami typowo mugolskimi. Pojedynkować umiała się perfekcyjnie, ale rzadko kiedy odkładała różdżkę, żeby używać dłoni. Nożem zdaje się nigdy jeszcze nie walczyła. W dzieciństwie spędzonym z innymi czystokrwistymi dzieciakami też nie praktykowała bijatyk. Ale przydawał się w tej chwili fakt, że Leo uczył ją MMA. Bardzo się przydawał w pewnej chwili. Zapomniała o jakichkolwiek sympatiach. Oddała się w pełni tej cudnej, zwierzęcej dzikości. Krew skapująca z oczodołu tylko podburzała dziewczynę, a jej zapach wydawał się podniecający.
Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie, ale Fire doskonale się w nich odnajdywała. Zobaczyła nadciągającego z ostrzem Shawna i, Merlinie, wprost skoczyła mu na spotkanie. Miała gdzieś to czy ona zostanie zraniona czy udaje jej się zranić chłopaka. Ważne, że była KREW i był ból, który napędzał ją niesamowicie. W głowie jej huczało i dudniło. Zanim zdążyła jednak rzucić się na Reeda jak wściekły pies, pojawił się też Ezra. Wiele razy chciała zadać Krukonowi cierpienie, ale teraz najmocniej. Szarpnęła niewyciągnięte jeszcze z jego ciała strzałki i wbiła je mocniej Clarke'owi, chcąc żeby jeszcze więcej czerwonej posoki zaczęło płynąć z ran, swoim ciężarem próbując go jednocześnie przewrócić. Drapała też paznokciami trochę na ślepo, rezygnując z logicznego myślenia. Ona sama też krwawiła mocno, ale nie oślepiało jej to, w końcu i tak nie było po prawej stronie twarzy Gryfonki czego oślepiać. W półmroku błyszczały noże, ale Fire nie sięgała po swój. Zamiast tego spróbowała złapać lewą rękę Reeda, tak jak niegdyś złapała rękę Leo. Wykręcenie jej nie było trudne, ale Blaithin doskonale wiedziała, jak zrobić to tak, żeby równie łatwo połamać kości. I właśnie to, z pełną premedytacją i szalonym uśmiechem na ustach spróbowała teraz zrobić. Tak jak uczył ją Vin-Eurico. Cały ten szał sprawiał, że nagle odzyskała siły na walkę.
Gdzieś w tym wszystkim nie zwracała uwagi na to, że właściwie mogła mieć za chwilę poderżnięte gardło.

Akcja:
Powrót do góry Go down


Diana Hazel
Diana Hazel

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 950
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t15635-diana-charlotta-hazel?nid=1#421247
https://www.czarodzieje.org/t15643-diana-hazel
https://www.czarodzieje.org/t15636-diana-charlotta-hazel
Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty


PisaniePoziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty Re: Poziom -4 | Labirynt #1  Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 EmptyPon Mar 25 2019, 10:12;

Szybko uznała, że pozostawienie tamtego trojga samym sobie było dobrym pomysłem. Dopingowana przez wciąż obecną w jej głowie Ivę, wciąż utwierdzała się w przekonaniu, że nie mogła zrobić nic lepszego. Że podjęła najlepszą z możliwych decyzji. Oni byli skazani na zagładę (o zgrozo, nawet nie wiedziała, jak dokładnie opisywała w myślach ich kolejne przygody!), ona miała szansę wydostać się z tego piekła i wrócić na powierzchnię, być może w dobrym stanie. Pewne było jedno: przez Ivę sądziła, że ciągnęli ją na dno. Od samego początku mieli kompletnie w dupie. Nie liczyli się z jej zdaniem, uważali wyłącznie za prywatnego medyka, który nie miał nic do powiedzenia, miał tylko pracować, byle spełniać ich zachcianki. A przynajmniej to wszystko zasugerowała jej siostra, nim jeszcze odłączyła się od swoich towarzyszy. Czy kiedykolwiek wyszła źle na tym, że nie słuchała siostry? Cóż, to rozważanie na zupełnie inny dzień przy kompletnie innej ilości alkoholu, którego teraz w ogóle nie miała we krwi.
Dalej było... zaskakująco spokojnie w porównaniu do tego, co spotkało ich teraz. Szła ciemnym korytarzem, rozświetlanym przez jej lampę. Mijała drewniane wsporniki, które były jej jedynym wyznacznikiem mówiącym o tym, jak daleko zabrnęła w swojej samotnej wędrówce. Do momentu, aż usłyszała głos. I nie, to nie była Iva. To byłoby zbyt proste. Rozejrzała się dookoła, rejestrując, kto zaczął ją wkurwiać. Wrócił Loki, jednak jakoś dziwnie spokojniejszy, mniej chętny do harców, niż wcześniej. Płynął sobie swobodnie niemal przy samym sklepieniu, kompletnie nie zainteresowany dziewczyną i jej podróżą. Nie patrzyła na niego. O ile jej w niczym nie przeszkadzał, był kompletnie nie groźny. Patrzyła pod swoje stopy, aby czasem nie wdepnąć w jakąś zapadnię, czy dziurę. I wtedy to zobaczyła. Coś małego, błyszczącego leżało na posadzce, przykryte kurzem i piachem. Nie zwykła, aby od razu sięgać po przedmioty nieznanego pochodzenia, dlatego najpierw delikatnie dotknęła tego butem, odkopując lekko z kurzu. Dopiero potem postanowiła pochylić się nad tym, by dokładniej zobaczyć z czym miała do czynienia, jednak wciąż nie sięgała po to ręką. Rozglądała się, aby upewnić, co robi Loki i czy jego zainteresowanie również zostało wzbudzone przez ten przedmiot. Teraz mogła już rozpoznać kształty tego czegoś.

Akcja:
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108836
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty


PisaniePoziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty Re: Poziom -4 | Labirynt #1  Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 EmptySob Mar 30 2019, 15:15;

Ezra, Fire, Shawn
E9, D9

Narkotyk pobudzał do czegoś, czego nigdy by się nie zrobiło. Albo przeciwnie, uwalniał, pozwalał przełamać się i spełnić najbardziej mroczne zachcianki? Nie było czasu się zastanawiać. Była tylko żądza i pragnienie krwi!

Fire odwróciła się, wyciągając strzałki i wbijając je w ciało Ezry. Niefortunnie padło na szyję. Głęboko, mocno dociskała je do skóry napierajac swoim niewielkim ciężarem na chłopaka. Był większy. Masywniejszy. Ale też dostał ostrego napadu kaszlu. Kropelki śliny zmieszanej z krwią padły na Twoją twarz, kiedy przeważyłaś chłopaka. I to był błąd - upadliście oboje. Czułaś od jakiegoś czasu jak szczebelek, którym Ezra zamierzał zaatakował Shawna, naciska na Twoje podbrzusze. Nie przejęłaś się nim wówczas, tym mocniej nie mogłaś zareagować, nie zrobić nic, kiedy upadliście. Nabiłaś się na ostry koniec drewna, ból złagodzony przez furię i adrenalinę nie zatrzymał Cię ani na chwilę. Drapałaś, rzucając się. I czułaś pod palcami, że drapiesz coś. Nie zarejestrowałaś nawet, że zdzierasz paznokciami skórę z ciała Ezry. Ledwie też dotarło do Ciebie, że Shawn upadł na Twoje nogi, uniemożliwiając Ci podniesienie się. Tylko wilgoć krwi przedzierała przez furię. I pragnęłaś jej więcej nawet jeśli to Twoja własna.

Ezra poczuł, jak ostre, metalowe igły zagłębiają się w tchawicy, wywołując odruch kaszlu. Opuścił przy tym gardę i nie był w stanie zaatakować Reeda. Nie tak, jak zamierzał bowiem chociaż strzelił go w kolano, noża z ręki już nie zdołał mu wytrącić. Kaszel i kamienie pod stopami sprawiły, że stracił równowagę, upadając pod ciężarem dziewczyny. Szczebelek przejechał po jego ręce, zapierając się o kość miednicy i raniąc niezbyt głęboko. Ale nie to teraz miało najwięce znaczenie. Czułeś, jak palce dziewczyny przejeżdżają Ci po twarzy, paznokcie orzą skórę, zdzierając ją do krwi. Policzki, czoło, nos. Jeśli pozwolisz, aby dłużej to trwało, z pewnością wydrapie Ci oczy.

Shawn chociaż chciał, nie zdołał poderżnąć Fire gardła. Noga ugięła się pod nim, zanim zdążył zaatakować. Co prawda Ezra nie dał rady wytrącić mu z ręki noża, a Fire wykręcić ręki, ale upadł. Nie bez powodu pokolenia rodziców ostrzegają dzieci, aby nie biegały z nożami. Reed w najgorszy możliwy sposób mógł przekonać się czemu - przy upadku na nogi Fire ręka zgięła mu się w łokciu, a nóż rozciął bark.

Diana
I7, I6, I5, J5, J4, K4, L4, L5, K5, K6, J6, J7 K7, L7, L6, M6, M7
Rozdroże: południe lub wschód

Loki istotnie nie zwracał uwagi na Dianę. Mogła spokojnie skupić się na sprawdzaniu, czy przedmiot skryty w ziemi nie jest częścią pułapki. Odgrzebanie go butem sprawiło, że podniósł się i przeturlał pod podeszwą. Był to spory kawałek kamienia, przezroczystego diamentu. Zapewne jeden z odłamków, których krasnoludy poszukiwały. Ale poza tym, całkowicie bezpieczny. Mogłaś go spokojnie podnieść i schować do kieszonki, a potem ruszyć w dalszą drogę. Loki unosił się wciąż nad Tobą, śpiewając teraz na inną melodię.
- Jestem duchem próbującym was wszystkich ocalić od złudzeń wpojonych Wam przez społeczeństwo!
Zakręcił się w powietrzu, robiąc beczkę.
- Grawitacja to kłamstwo, tak samo i niebo. Uwierzcie wszechwidzącemu, wszechwiedzącemu oku!
Zaśmiał się, robiąc z palca wskazującego i kciuka kółko, przez które spojrzał. Dopiero wówczas skupił się na tym, gdzie Diana zaszła. A było to rozdroże. Odjął od twarzy dłoń i przestał nucić, mówiąc już normalnie.
- No, no… Obie drogi przed Tobą nieciekawe, wiesz? Na każdej napotkasz zagrożenie. Ale te kilka ran będzie tego warte. Dalej czekają nagrody. A teraz, jeśli pozwolisz… Twoi przyjaciele właśnie dają niezły pokaz, nie chcę go stracić. Mam nadzieję, że nie poczujesz się beze mnie samotna~ Dołączę, jak nadarzy się okazja!
I zniknął po tym. W korytarzu zapadła nienaturalna cisza.

Stan zdrowia:
Fire: Niegroźne zaczerwienienia opuszek palców wskazującego i kciuka prawej dłoni. Wyrwane prawe oko, krwawi. Szał. Szczebelek wbity w podbrzusze, przebijający macicę.
Ezra: Rana szarpana w prawym półdupku; szyta. Podbite lewe oko. Znamię w kształcie kruka na łopatce. Szał. Liczne, płytkie, ale szerokie zadrapania na twarzy. Zadrapania i drzazgi wbite w prawą dłoń. Szarpana rana na kości miednicy po prawej stronie, widoczna naga kość. Dwie strzałki wbite w tchawicę nieuszkodzone struny głosowe.
Diana: Zdrowa. Znamię w kształcie dzika na karku.
Shawn: Odgryziony koniec języka, szyty. Ukruszone górne i dolne siekacze oraz oba kły po prawej stronie. Kilka siniaków od upadku. Znamię w kształcie lisa nad kością ogonową. Szał. Rana cięta (10 cm długości, 2 głębokości) na prawym barku.

Ekwipunek:
Fire: 3m liny jutowej, 1/3 eliksiru leczącego rany, harmonijka Hypnosa, bezoar; lusterko, czapka, bułka, nóż motylkowy, mała butelka wody, paczka suszonej wołowiny, zapałki, kilka galeonów; dwie gumki do włosów, dwa szczebelki drabiny. Własne oko.
Ezra: Łańcuch Scamandera, świetlik, różdżka, scyzoryk, butelka wody, kilka galeonów, zapalniczka, paczka Merlinowych Strzał, dwie karty: tarotowa cesarzowa i 4 karo. Oko Fire. Jeden szczebelek drabiny.
Diana: Różdżka od Fairwynów, lampa olejna, smocza zapalniczka, papierosy malboro, woda, prowiant suchy, 3 bandaże (1.5m, 1.5m, 1.4m), nici i igły (393 szwów), 8 tabletek przeciwbólowych, 90 ml spirytusu salicylowego, 3 opaski uciskowe. Fragment diamentu.
Shawn: zapalniczka na benzynę, nóż (15 cm), kompas. Śpiwór, kurtka puchowa, ostrzałka. Strzałka z pułapki.

Dodatkowe:
- Warunki: 25 stopni, gorąco.
- Kolejność dowolna.

______________________

Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty


PisaniePoziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty Re: Poziom -4 | Labirynt #1  Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 EmptySro Kwi 03 2019, 23:41;

bardzo gore i na dole będzie po prostu opis[/spoiler:

Akcja: Pozachwycał się nad krwią i tym wszystkim, nie zważając na ranę ruszył z nożem na Fire, uważając, żeby znowu się nie nabić, lecz przez obrażenia, upadł i wypuścił nóż, który leżał teraz obok dziewczyny. Podniósł się jeszcze, ale ponownie spadł na ziemie, tym razem z wyciągniętą ręką ku Fire, która leżała trochę bezwładnie zaraz obok niej, a kilka centymetrów dalej owy nóż, który Blaithin mogła w każdej chwili podnieść.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty


PisaniePoziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty Re: Poziom -4 | Labirynt #1  Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 EmptySro Kwi 03 2019, 23:59;

Przede wszystkim wszędzie była krew.
Nie była nigdy jakąś fanką ani jej metalicznego posmaku ani ciężkiego, intensywnego zapachu. Aż tak chorych skrzywień u Fire próżno było się doszukiwać. Podchodziła do tego obojętnie, bo też nigdy nie czuła mocnego wstrętu. Ran widziała wiele, czy to u innych osób czy też u samej siebie. Ale teraz wszystko uległo zmianie. Gorąca ciecz spływała z pustego oczodołu, a Blaithin pragnęła jeszcze więcej. Ciągle wszystkiego było dziewczynie mało. Potrzebowała bólu, krzyków, śmierci i zamierzała to sobie jak najszybciej zapewnić.
Ezrę zraniła dotkliwie i gdyby nie była zaślepiona na pewno pożałowałaby drapania twarzy Krukona. Ale nim nie przejmowała się długo. Nawet najsłabsze zalążki empatii całkowicie u Fire zanikły, przeżarte szałem i kompletnym szaleństwem. Nie dało się tego nazwać inaczej niż makabrą. Gryźli się jak dzikie psy, zupełnie bez kontroli, bez przemyślenia... Blaithin nigdy nie byłaby do tego zdolna, gdyby nie efekt narkotyku w strzałkach. Gdzieś tam przebijała się myśl, że coś uwiera ją w podbrzusze i mocno kłuje skórę, ale czy to miało jakieś znaczenie? Równie dobrze można jej było zrobić dużo gorszą krzywdę i nawet nie zwróciłaby większej uwagi. Ważne, że nadal lała się krew. Odnosiła wrażenie, że bez niej natychmiast by umarła.
Zwróciła uwagę na Shawna, który przygniótł swoim ciężarem jej nogi. Syknęła wściekle, w pierwszym odruchu chcąc wyciągnąć własny nóż, ale wtedy zobaczyła, że ten Reeda jest dużo większy. O wiele bardziej odpowiedni do cięcia. Złapała za rękojeść, zacisnęła palce aż zbielały jej knykcie i odepchnęła tylko ramieniem Ezrę, który mógł jej tylko zawadzać w odpowiednim ciosie. Uderzyła nogą w jego paskudną ranę, a potem złapała za wyciągniętą jak na talerzu rękę. I wbiła nóż przy ramieniu celując w staw, naciskając najmocniej jak mogła i z czystą przyjemnością przebijając skórę i mięśnie. Nie przestawała na tym, tnąc coraz silniej, coraz bardziej szarpiąc rękojeścią.

Akcja:
Powrót do góry Go down


Diana Hazel
Diana Hazel

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 950
  Liczba postów : 322
https://www.czarodzieje.org/t15635-diana-charlotta-hazel?nid=1#421247
https://www.czarodzieje.org/t15643-diana-hazel
https://www.czarodzieje.org/t15636-diana-charlotta-hazel
Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty


PisaniePoziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty Re: Poziom -4 | Labirynt #1  Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 EmptyPią Kwi 05 2019, 13:39;

Przedmiot okazał się być kawałkiem jakiegoś magicznego kamienia. Kiedy Diana to odkryła, sięgnęła po niego i zaczęła dokładnie oglądać w świetle swojej lampy. Uśmiechnęła się delikatnie, bo to pierwszy, jakikolwiek sukces, który osiągnęła w tym labiryncie. Dotychczas wszystko jej szło jak krew z nosa. Nagle okazało się, że faktycznie praca w pojedynkę szła jej o wiele lepiej, niż z resztą swojej "brygady".
Dosyć pobieżnie słuchała Lokiego, kiedy pieprzył głupoty od rzeczy, jednak gdy jego on się zmienił i zaczął mówić bardziej składnie, od razu skupiła się na jego słowach. Do tej pory nie zrobił jej nic złego, choć miał ku temu naprawdę dużo okazji. Dlaczego teraz miałby kłamać?
-Leć na spektakl, mam nadzieję, do zobaczenia ponownie- odpowiedziała jeszcze tylko, zanim ten kompletnie zniknął. Teraz pozostawało ważne pytanie. Który korytarz wybrać? Coś jej podpowiadało, że lepszą opcją będzie pójście na południe, dlatego też właśnie tam skierowała swoje kroki. Szła spokojnie i pewnie, czujnie rozglądając się w każdą stronę i dokładnie oświetlając lampą swoją drogę. Nie chciała się nadziać na coś, co mogłoby ją porządnie uszkodzić. No ale cóż, nic na to nie mogła poradzić, że w ogóle nie miała pewności, co dalej ją spotka.

Wybieram południe
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty


PisaniePoziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty Re: Poziom -4 | Labirynt #1  Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 EmptyPią Kwi 05 2019, 21:05;

Nie żałował. Upadku Shawna i jego nabicia się na własną broń. Nie żałował strzałek wbijających się w miękką skórę na szyi; ból istniał w sposób niemal iluzjonistyczny. Jego własny, a jednocześnie obcy. Kaszel targnął jego gardłem a zapach krwi sączącej się z coraz to nowszych ran uderzał mu do głowy; nie słyszał już śmiechu Shawna, nie czuł czasu i przestrzeni, nie czuł już zupełnie nic. Nawet gdy uderzył o ziemię, przeciążony przez Fire, gdy jego głowa niebezpiecznie zderzyła się z twardą ziemią. Plamki tańczyły przed jego oczami chaotycznie i obłąkańczo. Szczebelek wysunął mu się z ręki, robiąc to, czego sam nie potrafił dokonać. Nieważne było, że sam został zraniony - to krwią Fire miał spłynąć drewniana belka. Chciał ją wbić mocniej, ale musiał się bronić; starał się zasłonić twarz, odtrącić ręce zakończone ostrymi paznokciami orzącymi jego skórę, gryzł, jeśli palce zbliżyły się do jego ust. Nie miał wielkiego pola do manewru. Nie miał jak się cofnąć, więc jedną ręką odganiając się od Fire, drugą spróbował wymierzyć cios. Zwinął dłoń w pięść, zbierając tyle siły, ile pozwalała mu ta pozycja i wymierzając uderzenie w twarz dziewczyny.
Pomogło mu na pewno rozproszenie się dziewczyny Reedem. Ezra tracił powoli siły i wolę walki, a gęsty zapach krwi, który tak go chwilę wcześniej podburzał, teraz coraz cięższą kurtyną opadał na jego umysł. Niewyobrażalny gorąc w tunelu stawał się nie do wytrzymania; krew i pot mieszały się ze sobą w kwaśnym zapachu, po raz kolejny tego dnia wzbudzający w chłopaku mdłości. Mimo że leżał, kręciło mu się w głowie, jakby uderzenie potylicą o ziemię wreszcie dawało o sobie znać. Wszystko go bolało, oddech był ciężki i głośny, a usta i broda splamione własną krwią. Błędnym wzrokiem obserwował precyzyjne cięcia Fire -  był wobec nich obojętny, zbyt otępiały, by go to przejęło.
W następnej chwili pod jego powiekami była już tylko ciemność.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108836
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty


PisaniePoziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty Re: Poziom -4 | Labirynt #1  Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 EmptyPon Lip 15 2019, 15:24;

O tej wyprawie z pewnością nie da rady zapomnieć... Jakimś cudem wydostaliście się na zewnątrz, powróciliście do świata żywych. Ktoś musiał wam pomóc, bo doskonale pamiętacie utratę przytomności, która zakończyła trwający w labiryncie koszmar. Wzbogaceni o rany, traumatyczne przeżycia, ale również czarodziejskie fanty - pewnie nawet nie wiecie, jak dokładnie weszliście w ich posiadanie! Może drobiazg zaplątał wam się pod nogami, może jakaś siła wyższa zmaterializowała go w waszych pakunkach?
Ważne, że to wszystko już za wami. Krasnoludy dostały nauczkę, aby nie wpuszczać obcych do kopalni.

Każdy, kto chce otrzymać dodatkową nagrodę, musi rzucić kostką:
1 - pochłaniacz magii
2 - wachlarz sakura
3 - złote łapki
4 - miedziany pas
5 - kościane kamienie runiczne Frigg
6 - amulet Myrtle Snow

Punkty za uczestnictwo zostały przyznane, zaś po fanty należy upomnieć się w odpowiednim temacie, linkując rzut kością.

Dziękujemy za grę i przepraszamy za opóźnienia.

______________________

Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 QzgSDG8








Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty


PisaniePoziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty Re: Poziom -4 | Labirynt #1  Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Poziom -4 | Labirynt #1

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Poziom -4 | Labirynt #1 - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
islandia
 :: 
Kopalnia
-