Niewielka chatka z pojedynczymi łożkami urządzona jest bardzo przytulnie. W oczy rzucają się ciepłe kolory, niewielkie okna i mnóstwo najprzeróżniejszych bibelotów. Chociaż domki są dość ciasne, to przynajmniej nie można narzekać na temperaturę - dzięki magii, w środku zawsze jest przyjemnie ciepło!
Nazwa domku pochodzi od sporego chryzoprazu, przytwierdzonego do drzwi.
Lokatorzy:
1. Lucia S. Ritcher 2. Emily Rowle 3. Marjorie Howard 4. Madeleine Ford
Ostatnio zmieniony przez Mefistofeles E. A. Nox dnia Czw 21 Lut - 14:25, w całości zmieniany 1 raz
Marjorie przyjrzała się domkowi i choć z zewnątrz wydawał się mały, wewnątrz był potulny, sprawiał wrażenie ciepłego kąta dla turystów i w zupełności przypadł do gustu dziewczyny. Rozłożyła swój szafirowy koc przywieziony z domu na łóżko i związała włosy w kucyk, wcześniej czarując szczotkę do włosów. Nad łóżkiem była mała półka, na której wyłożyła wszystkie swoje książki i dzienniczek. Z jakiejś dziwnej przyczyny lubiła mieć wszystko poukładane, nie wiadomo czy to podchodzi pod pedantyzm. I nie tylko chodziło o ład wokół niej, ale również o jej życie. Jakkolwiek kochała beztroski tryb życia, tak nie mogła pozbyć się faktu, że woli kontrolować swoje życie pod każdym względem. Tak też zaciekawiona czekała, aż pozna swoje współlokatorki, mając nadzieję, że okażą się otwarte na wszelkie tematy. Układała w głowie zdania i tematy, o których mogła z nimi rozmawiać. Była pewna, że są dużo młodsze od niej i liczyła, że trafią jej się Krukonki. Zagryzła wargę, wzięła głęboki oddech i odprężyła się na łóżku. Schowała zmarznięte stopy pod koc i zaczęła czytać książkę o historii magii.
Torba była za mała jak na standardy Islandii, bo właśnie tam udali się na tegoroczne ferie. Nie powie, że to nieciekawy wybór... Było tyle miejsc do zobaczenia, tyle do odkrycia. Nie mogła się doczekać aż wyjdzie z domku i rozpocznie swoje poszukiwania, może jeszcze zabierze kogoś ze sobą? W końcu samotne spędzanie ferii nie leżało w jej interesie, ani stylu. Drżała lekko, gdyż jej kurtka była zdecydowanie za letnia na taką porę. Wysunęła różdżkę i szybko się ogrzała, wiedząc, że zaraz i tak znajdzie się w przytulnym domku. Przyjęła z uśmiechem klucz od niewielkiego człowieczka, oglądając się jeszcze za nim, aż nie zniknie z jej pola widzenia. Drzwi były otwarte, a to znaczyło, że ktoś już był w środku. Otworzyła drzwi na oścież i uśmiechnęła się szeroko, zakładając ręce na biodrach. Torba widziała ciężko na jednym ramieniu. Wsunęła się do środka, a kiedy jej wzrok spoczął na innej Krukonce, dobry humor jej nie opuścił.-Rie!-Zawołała, zrzuciwszy pakunek na ziemię i lądując przy nogach koleżanki. Zamierzała ją stąd wyciągnąć, bo jej spojrzenie spoczęło na książce. Przechwyciła ją szybko i zamknęła, patrząc karcąco na dziewczynę.-Żartujesz sobie, że będziesz się uczyć...-Mruknęła, mlaskając ustami. -Mamy ferie, jesteśmy w obcym miejscu... Chyba nie będziesz tutaj siedzieć.-Powiedziała, opierając podbródek na jej kolanach. Bezpośredniość była jej znakiem rozpoznawczym, dlatego druga Krukonka nie powinna być zdziwiona, szczególnie, że już jakiś czas się znały. Zeszła z łóżka i zdjęła kurtkę, bo cały czas w niej siedziała. W domku było gorąco, dlatego zdjęła również szary sweter, zostając w samej koszulce na ramiączkach. O wiele lepiej. Można było zobaczyć ulgę na piegowatej twarzy, w końcu im mniej tym lepiej dla Lu.
W pewnej chwili do pokoju przyszła Lucia, którą od paru lat darzyła pozytywnymi uczuciami. Nie nazwałaby jej przyjaciółką, ale bardzo ją lubiła. Lucia cieszyła się z wyjazdu na Islandię, jednak miała tendencje do marznięcia. I to nie pierwszy raz zresztą. Pamiętała, że lubiła siedzieć pod kocem przy kominku w pokoju wspólnym, w Hogwarcie. Na przezwisko Rie od razu oderwała wzrok od książki. Tylko Lucia tak na nią wołała. Nie przeszkadzało jej to. ─ Ledwo się rozpakowałam. Chciałam odpocząć chwilę nim się zbierzemy do kupy i zaczniemy zwiedzać ─ odpowiedziała. ─ Poza tym czytam to, bo jest to dość ciekawe. Historia znaczy się. Zabrała nogi i skrzyżowała je. Odłożyła książkę na półkę nad łóżkiem, po czym spojrzała na Lucię, która czekała, aż Marjorie ruszy swój tyłek, by pójść z nią gdziekolwiek, byleby nie siedzieć na czterech literach w małym domku. Lucia wyglądała na tak podekscytowaną wyjazdem i możliwością odetchnięcia od codziennych miejsc, że nie mogła sobie odmówić różnorodnych przechadzek. Marjorie jak najbardziej taka postawa pasowała. Uśmiechnęła się do niej. ─ Daj mi chwilę, przebiorę się w coś cieplejszego i możemy iść ─ cmoknęła ją w policzek. Zaczęła wyjmować grube swetry i skarpetki po kolana. Rzuciła w Lucię czapką w kolorowe paski i milutkim w dotyku pomponem.
Madeleine Ford
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : brunetka,migdałowo-orzechowe oczy,piegi które dodają uroku,specyficzny prawostronny uśmiech,mały niebieski kolczyk w wardze po lewej stronie.
Mad odrazu odziała się swoją kurtką i zaczęła iść w stronę tych domków.Rozglądała się po drodze, tutaj ta zima była na prawdę cudowna. Wszystko pięknie wyglądało i aż chciało się żyć. Cieszyła się, z wyjadu na ferie.Gdy tylko zauważyła domki, kolejno je odliczyła, ażeby nie zasiedlić się w domu całkiem kogoś innego. Domek w którym ona ma zamieszkać, był z zewnątrz ładny, skromny i widać, że bez żadnych luksusów. -Cześć jestem Madeleine- Gdy tylko do niego weszła rozejrzała się. Po kolej sprawdziła łazienkę, sypialnię.Kuchnia była, ale co one mogą sobie przyrządzać, skoro pyszne jedzenie jest na stołówce. Położyła swoją torebe i plecak na środkowym łóżku. Wybrała pierwsze lepsze i zaczęła sie rozpakowywać. -To co idziemy gdzieś w miasto razem?- zapytała i się lekko uśmichnęła do krukonów.
Nie da się nie lubić kogoś, kto ciągle się uśmiecha i rozprzestrzenia swoją pozytywną energię, prawda? Rie nie zrobiła jeszcze niczego, czym mogłaby się naradzić młodszej Krukonce... Nie było więc powodu aby zachowywać się z rezerwą wobec tej znajomości. Zmarszczyła delikatnie brwi.-Czytanie książek, to według Ciebie odpoczynek?-Pokręciła delikatnie głową.-Znaczy, Historia Magii to raczej nic rozluźniającego.-Zaśmiała się, bawiąc się frędzlami od swojego swetra. Kto nie byłby podekscytowany w takim miejscu? Zima owszem nie była jej porą roku, szczególnie, że była zwolenniczką jak najmniejszej ilości ubrań... Jednak to jej nie powstrzyma przed zagłębieniem tajników Islandii. Uśmiechnęła się delikatnie i przyjęła czapkę, którą jej rzuciła.-To dla mnie?-Uniosła delikatnie brwi i wsunęła nakrycie na głowę. -Zastanawiam się, gdzie mogłybyśmy pójść...-Wydęła lekko wargi i wtedy do pokoju weszła jeszcze jedna osoba. Nie rozpoznała jej, przynajmniej w tym pierwszym momencie.-Lucia i Marjorie.-Wskazała na siebie i koleżankę z domu. W sumie to ona sama nie zwróciła uwagi na to, co znajdowało się w tym domku... Nawet nie chciała spędzać tutaj większości tego wyjazdu. Dziwne, że energia ją rozpierała, w końcu jeszcze sekundy przed wyjazdem chciała się wycofać. Z wiadomych dla Luci powodów. Jednego konkretnego, bardzo przystojnego. I za którym się zwyczajnie stęskniła. Głupiutka Krukonka. -Pomysł gdzie?-Uniosła lekko brwi do góry.
Na widok młodszych dziewczyn w domku odetchnęła z ulgą, że nie musiała dnia spędzić przy książce, tylko porozmawiać z kimś o czymś, poznać kogoś nowego albo zagospodarować czas poza domkiem. W końcu nie przyjechała tu się uczyć. Poniekąd. ─ Madeleine... bardzo ładne imię ─ zwróciła uwagę blondynka. Marjorie popatrzyła na Lucię chwilę potem jak ubrała jej swoją czapkę. Marjorie lubiła ją, ale dała jej, bo drugą bawełnianą miała jeszcze w plecaku. Lucia wyglądała uroczo w tej kolorowej czapce z pomponem, w dodatku jej piegowata twarz dodawała uroku. Ubrała na siebie beżowy kożuch z baranim futrem, biały sweter z golfem i wysokie buty zimowe. Dziewczyny czekały na nią lekko zniecierpliwione, ale w końcu były gotowe do wyjścia. Marjorie chwilę zastanowiła się gdzie mogłyby pójść, aby się nie nudzić. Wolałaby w sumie pójść nad wulkaniczny basen, ale niespecjalnie miała ochotę wydawać pieniądze, a nuż widelec zdarzy się tak, że pójdą w nieco bardziej ciekawsze miejsce, aniżeli będą się dusić nad basenem. Im dłużej myślała, przypomniała jej się ulotka, którą czytała przed przyjazdem tutaj. ─ Może pójdziemy nad Zaczarowany Wodospad? Ponoć jest bardzo piękny ─ zasugerowała. Najpierw zerknęła na Lucię, potem na Madeleine. W jej oczach raczej dostrzec można niepewność, bo to było jej zdanie. Tutaj było ciepło, potulnie i dziewczyny mogły porozmawiać, ale po co? Nad wodospadem było ślisko, mokro i zimno. Wzruszyła ramionami i wypuściła ciężko powietrze z ust. ─ Możemy też napić się w barze. To chyba bardziej przemawiało do dziewczyn.
Madeleine Ford
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : brunetka,migdałowo-orzechowe oczy,piegi które dodają uroku,specyficzny prawostronny uśmiech,mały niebieski kolczyk w wardze po lewej stronie.
Zimno, zimno zima zima , I jeszcze raz zimno, zimno lubiła zimę wydawała sie magiczą porą roku,ale tylko wtedy kiedy Mad biegała. Uwielbiała ten kontrast między jej rozgrzanym ciałem, a mroźnym powietrzem. Ale jak na razie nie miała okazji pobiegać. - Ja nie mam nic przeciwko?możemy pojść i nad wodospad i basen a na sam koniec na polanę zieloną. - zaproponowała,unosząc lekko brwi,Uśmiechnęła się półgębkiem.W końcu najważniejsze było to, że na reszcie były FERIE.- To od czego zaczynamy?
Patrząc na twarze obu dziewcząt, podjęła decyzję. Raczej sądziła, że najlepszym wyjściem na dzień dzisiejszy będzie wypad na małe piwo simisona, które chętnie by wyżłopała. Założyła ręce na piersi. Nim przyjechała tutaj ─ na Islandię ─ zdążyła się zapoznać z miejscami wartymi odwiedzenia, gdzie czarodzieje najchętniej spędzali czas. Babski wieczór brzmiał dość dobrze w jej głowie, a jeszcze lepiej jak go sobie zobrazowała. Ostatnie wieczory w barze jakie dobrze zachowały jej się we wspomnieniach, były te we Francji u boku dalekich kuzynów, z którymi na dzień dzisiejszy nie miała kontaktu. ─ Co powiecie na bar? Zjemy coś, napijemy się ─ przegryzła wargę. ─ Serio, mam niebywałą ochotę napić się piwa. Marjorie zaśmiała się głośno. Duszą towarzystwa nie była, ale czego będzie sobie odmawiać! Jest studentką na litość boską i to w dodatku ostatniego roku! Trzeba z tego skorzystać! ─ Lodowy Troll, tak się zwie ─ dopowiedziała. Bez najmniejszych wątpliwości postanowiła udać się tam i napić się piwa.
/zt
Madeleine Ford
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : brunetka,migdałowo-orzechowe oczy,piegi które dodają uroku,specyficzny prawostronny uśmiech,mały niebieski kolczyk w wardze po lewej stronie.
Uśmeichnęła się na słowa kolezanki o wyjściu - Ja tak jakoś lubie zimę. Nawet lubię jak jest mi zimno. Po prostu ta pora roku ma coś w sobie... Wszędzie jest biało i przede wszystkim śnieg kojarzy mi sie ze świętami. - westchnęła w rozmarzeniu. Przeglądała chwilę, zawartość torby,wyciagając w końcu z niej buty, które nosiła w zimę w Hogwarcie. Zapewne nie najlepiej przystosowane do panujących tu warunków, ale na pewno sprawdzą się bardziej niż cholerne trampki, które miała wcześniej. Przebrała się,zakładając bluze i zimową kurtkę trapery. - W takim razie zwiedźmy okolicę, a sówkę wyślę jak wrócimy Z doświadczenia wiem, że chętniej o zmroku wtedy latają.- odpowiedziała szybko i wyszła z koleznką. z/t