DATA URODZENIA 25.06.2000r. CZYSTOŚĆ KRWI 100% MIEJSCE URODZENIA Wyspa Skye, Szkocja MIEJSCE ZAMIESZKANIA Wyspa Skye, Szkocja W HOGWARCIE JEST OD KLASY I OBECNIE JEST NA ROKU 7 WYMARZONY DOM Najchętniej dołączę do ślizgonów, może być też inny, byle nie Hufflepuff, siostra i tak już mnie nienawidzi WYBRANY WIZERUNEK Pheobe Tonkin
Wyglad
WZROST 170cm BUDOWA CIAŁA Szczupła, wysportowana KOLOR OCZU ZIelone KOLOR WŁOSÓW Brązowe ZNAKI SZCZEGÓLNE Mocny makijaż PREFEROWANE UBRANIA Raczej wygodny, ale nie boi się obcisłych sukienek i butów na obcasie. Stonowane kolory, elegancka biżuteria, na co dzień jeansy i koszulki, ewentualnie z twistem w postaci skórzanego elementu.
Charakter
Zawsze miała dwie osobowości - wzorowa córka, dobra partia, trzymająca się odpowiedniego towarzystwa i nie dająca się ponieść emocjom, z dobrą miną do złej gry. Potulna z językiem pogryzionym niemal do krwi, bladymi od ścisku ustami, z całkiem przyzwoitymi umiejętnościami aktorskimi. Swoją drogą, przez własną rolę życia nie potrafiła nigdy docenić tych, którzy nazywają to zawodem. Przychodziło jej to tak łatwo, wystarczyło jedno pstryknięcie i była zupełnie kimś innym. Przynajmniej dopóki miała coś do stracenia. A prawdziwa Heaven? Stanowiła kompletne przeciwieństwo tej posłusznej i ułożonej. I jeśli myślałeś, że ta pierwsza osobowość jest trochę odrzucająca, obrzydliwa w swoim konformizmie, zbyt sztuczna, czy nietolerancyjna, pewnie zdziwisz się, ale to nic przy tym, jaka jest naprawdę. Może i pozbyta uprzedzeń, może mniej sztywną, bardziej rozrywkowa i zabawna, ale też bezwzględna, okrutna, niedbała, zapatrzona w siebie i stawiająca swoje potrzeby na pierwszym miejscu. Może myślisz, że to tylko otoczka i Heaven ma grono, które może liczyć na jej niesamowitą lojalność, ale… nie do końca. Owszem, zdarzają się wyjątki od tej reguły, ale generalnie, Heaven, nawet jeśli kogoś bardzo lubi, w kryzysie wybierze siebie, niemal ponad każdego. Nie wskoczy za tobą w ogień, ale też niczego takiego nie obiecuje, raczej nie zwodzi, przynajmniej nie w przyjaźni. W relacjach romantycznych różnie bywa, lubi się bawić, lubi drażnić, lubi czuć, że ma przewagę. Uwielbia przelotne znajomości, ale wchodzi też w związki, po prostu z rezerwą, raczej nie daje stu procent i nie wierzy w wielką miłość. Za to kocha zemstę. Czasem wymierza ją w przypływie złości i prawdziwego żalu, a czasami tylko dla zabawy. Lubi hazard i dobrą rywalizację, nie ważne czy na boisku, czy w życiu. Może nie kocha na całego, ale potrafi nienawidzić z prawdziwą pasją. Jest świetnym kompanem imprezowym. Uwielbia tańczyć, śpiewać, pić. To jej ulubiony sposób spędzania wolnego czasu, imprezy i sport. Wszystko co pozwala jej się pozbyć nadmiaru energii. Kocha dotyk i bliskość, raczej nie tę emocjonalną, ale fizyczną owszem. Jest świadoma swojej urody, niczego się nie wstydzi i naprawdę trudno ją obrazić, musiałbyś wiedzieć o niej coś bardzo osobistego, żeby udało ci się trafić w odpowiedni punkt. Nie błyszczy w szkole, większość energii poświęca na eliksiry. Potrafi zaszyć się w lochach na godziny, tylko po to, żeby popracować nad idealną miksturą. Zaklęcia bywają przydatne, ale jeśli chodzi o pojedynki, preferuje mugolskie sposoby rozwiązywania konfliktów. Przynajmniej jeśli chodzi o bezpośredni atak. Nie brakuje jej siły, z łatwością mógłbyś jej nie docenić, biorąc pod uwagę jej szczupłą sylwetkę. To nie znaczy, że odmówi czarodziejskiego pojedynku, wręcz przeciwnie, chętnie podejmie każde wyzwanie. Natomiast nigdy nie bawi się w czarną magię. Brzydzi ją, budzi zbyt wiele negatywnych skojarzeń i chociaż jest potężną bronią,jest też jedyną, która nie stanowi dla Heaven najmniejszej pokusy.
Historia
Droga rodzinko. * Zawsze lubiłam spełniać wasze oczekiwania. Bądź dobra, lepsza, idealna. Jeszcze jeden krok. A potem kolejny i tak bez końca. Chciałam zasłużyć na waszą miłość. Teraz już wiem, że była ona nic nie warta. Wydawało mi się, że jeżeli kolejny dzień ani nie pisnę, nie wychylę się, nie zrobię niewłaściwego kroku, to zostanę doceniona. Pragnęłam waszej akceptacji. To obrzydliwe jak bardzo chciałam być poklepana po głowie, niczym grzeczny piesek. Przytakiwanie i wykonywanie poleceń wydawało się takie proste i przyjemne. Intuicyjne. Robiłam to, dostosowywałam się. Moja kochana siostrzyczko, zawsze myślałaś, że to droga na skróty. Uważałaś mnie za słabą, zmanipulowaną, głupią. Gardziłaś tym. Wydawało ci się, że jesteś taka odważna, taka stanowcza, taka buntownicza. Miałaś w sobie ten ogień, którego nic nie potrafiło ugasić. Były momenty, kiedy ci zazdrościłam. Były takie, kiedy współczułam. Jednak przez cały czas cię za to nienawidziłam. Zdobywałaś się na coś, na co nie miałam odwagi. A może nawet nie chciałam jej mieć? Dobrze było słuchać przychylnych słów rodziców, pochwał za zachowanie. Kąt z tyłu pokoju był bezpiecznym i ciepłym miejscem, z daleka od naszego żałosnego ojca. Udawanie przychodziło mi z łatwością. Wciąż nie mogę uwierzyć, że ludzie nazywają aktorstwo zawodem. To bułka z masłem. Udawanie damy, bycie zawsze grzeczną i pokorną, przytakiwanie najgłupszym i przyprawiającym o mdłości poglądom były dla mnie niczym chleb powszedni. Ojciec przelewał swoje chore ambicję na każdego z nas po kolei, chociaż sam był zerem. Mógł być zdolny, lubiany, charyzmatyczny i niesłychanie ujmujący. Jednak był przy tym nikim. Kruchy i słaby. Alkohol zrobił z nim co chciał, sponiewierał nim i zrobił z niego człowieka, którym pogardzało każde z nas. Mamo, słyszałam, jak na ciebie krzyczał. Jak cię wyzywał i znęcał się nad tobą. Nigdy nie reagowałam. Leżałam w łóżku i nawet nie drgnęłam. Strach? Obojętność? Nie wiem. Może to i to. Czasami kiedy mam do siebie o to żal, przypominam sobie, że to ty byłaś naszą matką. Ty powinnaś się nami opiekować i obronić nas przed nim. Pozwalałaś na to. Byłaś słaba, dokładnie tak jak ja. Tylko ja byłam wtedy dzieckiem. Pamiętam Fire, jak leżałaś w szpitalu. Płakałam wtedy w poduszkę, ale kiedy przychodziłam, nie odzywałam się nawet słowem. Wlepiałam w ciebie spojrzenie i nie odpowiadałam nawet na pytania. Nigdy nie mogłam cię zrozumieć, złapać tej nici porozumienia. Wolałam cię ignorować i udawać, że nie istniejesz. Scorp, jako jedyny zawsze mnie rozumiałeś. Chociaż bliżej ci było do postawy Fire, niż mojej, to wiem, że nie gardziłeś mną. Jakimś cudem wiedziałeś co się dzieje w mojej głowie. Nigdy nie lubiłam się zwierzać i przy tobie też rzadko opowiadałam o emocjach, a jednak zawsze czułam, że wiesz co się dzieje. Nie zasługiwałeś na taki dom. Wiem, że czułeś się za nas odpowiedzialny. Może nawet winny. Nie powinieneś. To nie była twoja rola. Ojcze, zawsze traktowałeś mnie jako tę słabszą i naiwną. W Fire widziałeś siłę i potencjał, wiem to. Nawet jeżeli to ja byłam tym posłusznym dzieckiem, starającym się otrzymać chociaż trochę twojej uwagi. To ja nawet nie pisnęłam, kiedy przekraczałeś kolejne granice. Łudziłam się, że moja postawa jest coś warta, ale ty uważałeś ją po prostu za żałosną. Przekonałam się o tym pewnej nocy, kiedy postawiłeś mnie na przeciwko niej. To ze mnie zrobiłeś ofiarę. Wtedy zrozumiałam, że byłam w tej rodzinie małpką. Tresowana, nagradzana, ale nigdy nie potraktowaną poważnie. Fire, nigdy nie zapomnę nocy, kiedy stałam przed tobą a ty mierzyłaś we mnie różdżką. Słyszałam, czego oczekuje od ciebie nasz ojciec. Bałam się. Ba, byłam przerażona, ale wiedziałam, że tego nie zrobisz. Znałam cię. Nie potrafiłaś ulegać. Widziałam twoje spojrzenie. Nie byłaś do tego zdolna i naraziłaś się tym ojcu. Mimo to, właśnie od tego momentu naprawdę cię znienawidziłam. Ta sytuacja uświadomiła mi moje położenie, a ty byłaś po przeciwnej stronie różdżki. Nigdy nie wyprę tego z pamięci. W szkole stałam się zupełnie kimś innym. Już od pierwszego dnia wiedziałam, że nie pozwolę sobie na bycie znowu słabą i cichą. Nikomu nie ulegałam. Nie nabierałam się. Nie pozwalałam sobie na byciem naiwną, łatwowierną. Żadne z was by mnie pewnie nie poznało. Stałam się kolejnym Dearem, sięgającym po to, na co ma ochotę, nie patrząc na konsekwencję. Nikt z was tego nie widział, dopóki nie wysłali tu ciebie, Fire. Przestałam cię unikać, tak jak udawało mi się to robić w domu. Zaczęłam robić wszystko, żeby uczynić twoje życie piekłem. Nienawiść między nami się podsyciła, a ja tutaj nigdy nie odpuszczałam. Nie próbowałam ratować ojca, bo nie chciałam ratunku dla tej rodziny. Ona nie powinna istnieć. Zawsze będę w tym gronie słaba i nic nie warta. Będę popychadłem, uległą córeczką, którą wszyscy mają gdzieś. Na szczęście doszłam do momentu, kiedy mi też jest już wszystko jedno. Nie chce was znać. Nie chce was widzieć. Nie chce być częścią tej rodziny. Wasza, HOOD *Nie wysłane nigdy
Rodzina
★ Blaithin Astrid Dear - znienawidzona, starsza siostra. Nigdy nie było i nigdy nie będzie między nami dobrze. Uprzykrzamy sobie życie na każdym kroku. Szukamy okazji, żeby sobie dokopać. Tyle żalu, niewypowiedzianych oskarżeń, oraz tych wyplutych w momencie największej złości słów. To wszystko zbudowało między nami mur, którego żadna z nas nie chce zburzyć. Nie myl tego z siostrzanymi przekomarzankami. To znacznie więcej, niż ci się wydaje. ★ Julius Arhur Dear - ojciec, pijak i sadysta. Przelewał na nas swoje chore ambicję, traktuje mnie jak zero i na nikim mu nie zależy. Dosięgnął dna. Nigdy mu nic z tego nie powiem. ★ Thalia Dear - matka, słaba tak jak ja. Nigdy nie potrafiła postawić się naszemu ojcu, zawsze robił z nią co chciał. Cieszy się, kiedy bezrefleksyjnie wykonuje jej polecenia. ★ Scorpius Alex Dear -starszy brat, jedyny normalny w tej rodzinie. Silny i stanowczy, ale pełen zrozumienia.
Ciekawostki
★ Jedzenie traktuje jako konieczność, niż przyjemność. Nie jest smakoszką. ★ Ma uczulenie na dynie, najmniejsza ilość kończy się wizytą w Mungu. ★ Codziennie ćwiczy, zdecydowanie jej ulubiona forma to taniec, albo mugolskie sztuki walki. ★ Nie obchodzi jej twój status krwii. Jeśli kiedykolwiek dała ci odczuć inaczej, prawdopodobnie ktoś patrzył jej na ręcę. ★ Ma całkiem niezły głos i lubi śpiewać, jej ulubiony zespół to The Veels.
Witamy Cię na Czarodziejach! Twoja karta zostaje zaakceptowana, dostajesz więc uprawnienia do gry. Poniżej znajdziesz przydatne w dalszych krokach na forum linki, z którymi warto abyś się zapoznał!