Jedna z najpopularniejszych kawiarenek, znajdująca się w samym centrum miasta. Jest bardzo domowa, kameralna i otoczona kwiatami donicowymi. Lokal jest niewielki, utrzymany w odcieniach żółci i pomarańczu. Wewnątrz znajdują się tylko dwa stoliki, jednak bez obaw — na zewnątrz znajdziesz ich znacznie więcej! Ciężkie, okrągłe stoliki wraz ze zdobionymi krzesłami wykonane są z mosiądzu, natomiast na ich blaty narzucone są kolorowe ceraty. Oby chronić ludzi przed słońcem, każde miejsce ma swoją pasiastą parasolkę.
Słodkości: • Churros z czekoladą - smażone na głębokim oleju, przypominające pączki przekąski. Mają formę długiego prętu, a po przekrojeniu kształt gwiazdy. Najlepiej smakują posypane cukrem pudrem i maczane w gorącym sosie czekoladowym. • Ciasto czekoladowe z likierem Kahlua w syropie kawowo — cynamonowym - obłędne, wilgotne ciasto o intensywnym zapachu kawy i czekoladowym, podkręconym smaku. Oblane polewą z gorzkiej czekolady. • Flan pomarańczowo - waniliowy - przypominający tartę, najpopularniejszy meksykański deser, o delikatnej i kremowej konsystencji. Oblany płynnym karmelem, podany na zimno. • Natilla de nuez — cynamon, wanilia i orzechy - przypominający pudding deser, podawany w wielkim kielichu od wina. Ma konsystencję kremu. • Pastel de Tres Leches - biszkopt nasączony miksem dwóch mlek i śmietanki kremówki, otoczony skorupą z migdałów oraz orzechów. • Empanady z czekoladą - zapieczone w cieście fio banany z czekoladą, podawane na ciepło, obsypane wiórkami czekoladowymi. • Tortille z Jabłkiem i Mango - meksykańska wersja szarlotki, podawana na ciepło i obsypana czekoladą, smakuje naprawdę obłędnie! • Pucharek lodowy z owcami - idealne na lato, kremowe i pyszne lody domowej roboty, sprzedawane przez lokal w wielu smakach. Podane w pucharku z waflem oraz z owocami i bitą śmietaną.
Napoje: • Agua fresca mango/arbuz/truskawka/ogórek - powstaje ze zblendowanego owocu, wody i soku z limonki • Atole klasyczne/truskawkowe/waniliowe/czekoladowe - gorący napój, przyrządzony z ugotowanej z mlekiem, wodą i cukrem piloncillo masy kukurydzianej. • Tascalate - napój orzeźwiający z lekką pianką, podawany z lodem. Robi się go z kukurydzy, kakao, przyrumienionych tortilli, cynamonu i achiote, które się mieli aż do uzyskania proszku i dodaje się do wody. • Czekolada - podana na ciepło z bitą śmietaną. Gęsta i pyszna, z prawdziwego kakao. Dla urozmaicenia smaku można wybrać wariację z wanilią lub cynamonem. • Margarita bezalkoholowa • Mohito bezalkoholowe • Lemoniada z granatu/cytrynowa • Woda z miętą i limonką • Woda, soki i kawa mrożona, ciepła.
Daisy Bennett
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Tatuaż na żebrach w kształcie różdżki z trzema gwiazdkami; czarodziejski tatuaż z ruszającą się palmą na nadgarstku.
- No i takie podejście mi się podoba! – Daisy uśmiechnęła się do @Mia Salvatore, obserwując jak dziewczyna dzielnie wstaje z chodnika. Daisy może się wydawało, że nie potrafi pocieszać ani mobilizować innych do działania, ale na Mię chyba to działało! I bardzo dobrze, bo miała już wielka ochotę iść z tego żaru lejącego się z nieba, a na ulicy nie było nawet kawałka cienia, w którym mogły się skryć. - Ja też – powiedziała, odetchnąwszy z ulgą, bo Mia chyba czytała jej w myślach. Może ten upał też pomógł dziewczynie pozbierać się szybciej z rozpaczy po ukradzionych pieniądzach. W każdym razie stwierdziły, że na razie puszczają w niepamięć tę sytuację i pospiesznie ruszyły w stronę kawiarni. - Spokojnie, trochę ze sobą wzięłam, bo nie wiedziałam jakie pamiątki przyjdzie nam kupować, a nie orientuję się za bardzo w meksykańskich cenach – powiedziała do koleżanki, zerkając na swoją torbę. – Możesz wziąć sorbet – dodała jeszcze. – A ja, szczerze mówiąc, nie wiem jeszcze co bym zjadła, może znajdziemy tam jakieś ciekawe menu i spróbuję czegoś nowego? – myślała głośno, bo lubiła próbować nowych smaków, szczególnie kiedy była za granicą, w państwie z inna kulturą, również kulinarną. W końcu dotarły do urokliwej kawiarenki i Daisy zdjęła kapelusz i okulary. Wzburzyła ręką włosy, które od upały były nieco wilgotne. Dziewczyna zanurzyła dłoń w torbie, usilnie czegoś szukając. W końcu wyjęła swój syreni grzebień, swoją drogą nie wiedziała, że to aż tak przydatny przedmiot. Przeczesała kilka razy włosy, które po sekundzie były zupełnie suche i nabrały pięknego blasku. Daisy zanurzyła palce we włosach i uśmiechnęła się z zadowoleniem. - Kocham go! – powiedziała i zwróciła się do przyjaciółki: – Chcesz? Gdyby Daisy była mniej zmęczona na pewno zwróciłaby uwagę na klimatyczność i ciekawy wygląd kawiarenki, ale na razie marzyła o tym, aby usiąść w chłodzie i zjeść lub wypić coś orzeźwiającego. W związku z tym, mimo zachęcających stolików na zewnątrz, wybrały jednak ten w środku. Znajdowały się tu tylko dwa stoliki, ale na szczęście oba były wolne, więc mogły wybrać, przy którym wolą usiąść. Daisy z ulgą klapnęła na krzesełku. Porwała menu do ręki i przez chwilę studiowała. Mia zamówiła od razu, kiedy pojawiła się kelnerka, ale Daisy miała zamiar wziąć coś ciekawego. I najpierw coś do picia, potem postawi na deser. Kiedy odłożyła menu na stolik zjawiła się kelnerka. - Poproszę tascalate – zamówiła i odchyliła się z zadowoleniem na krzesełku. W środku panował przyjemny chłód, który po tej pełnej emocji podróży był im zdecydowanie potrzebny. - Nie znam tego napoju – zwróciła się do Mii, mówiąc o tym, co zamówiła – ale brzmi dość ciekawie. I przedstawiają go jako napój orzeźwiający, więc mam nadzieję, że rzeczywiście tak będzie – powiedziała, podsuwając dziewczynie menu, aby sama przeczytała składniki.
- Hmm, ja też, ale mam nadzieję, że na wszystko nam starczy – zaśmiała się, ponieważ obie dobrze wiedziały, że z kupowaniem pamiątek miała problem – za dużo rzeczy jej się podobało. – Dobry pomysł, najwyżej spróbuję trochę od Ciebie, bo mam straszną ochotę na ten sorbet i na pewno go nie odpuszczę – śmiała się dalej. - Jasne, że chcę, ten grzebień to cudo! – powiedziała z zachwytem i wzięła przedmiot od przyjaciółki. Uczyła się w Hogwarcie już tyle lat, a tak wiele rzeczy nadal ją zadziwiało. Grzebień oczywiście nie był dla niej czymś nowym, pożyczała go od przyjaciółki od dawna, ale wciąż zastanawiało ją, jak ci czarodzieje to wszystko wymyślają i co zrobiliby mugole, gdyby coś takiego wpadło im w ręce. Na pewno nie mogliby w to uwierzyć! Pomyślała i zachichotała. Widząc pytające spojrzenie Daisy, powiedziała – Wyobraziłam sobie miny moich mugolskich koleżanek na widok tego efektu – śmiała się – zabiłyby za to! Podczas gdy towarzyszka próbowała wybrać z menu coś interesującego, postanowiła rozejrzeć się po wnętrzu i wyjrzeć przez okno na miasteczko. Lubiła taki klimat, oj tak! Czuła się tam świetnie, a do tego ta klimatyzacja – nie zamierzała szybko opuścić tego małego raju. Z zamyślenia wyrwała ją przyjaciółka. - Hej, to brzmi naprawdę dobrze – zwróciła się do niej po zerknięciu w kartę – też to zamówię, ale najpierw lody. Za długo już na nie czekałam. Miała zamiar cieszyć się chwilą, dlatego ciągle się śmiała i chichotała. Wrócił jej poranny humor i zdecydowanie jej to odpowiadało. Wiedziała, że trochę tu zabawią – nie będzie musiała przekonywać Daisy do pozostania w chłodnej kawiarence – dlatego rozsiadła się wygodnie. Chwilę później kelnerka przyniosła ich zamówienia i dziewczyny zamilkły na chwilę, rozkoszując się lodami i napojem. - Potrzebowałyśmy tego. Chłodno, miło i przyjemnie, a do tego lody, idealnie… - westchnęła, a potem dodała – szybko stąd nie wyjdziemy – puściła oko do koleżanki. - Kawałek dalej zauważyłam całkiem obiecujący sklepik z pamiątkami, może tam zajrzymy? – przerwała na chwilę jedzenie. Deser przyjemnie rozpływał się na podniebieniu, potęgując uczucie rozluźnienia i Mia myślała już tylko o tym, jakie prezenty z wakacji przywiezie rodzicom i bratu.
Elena - kelnerka, która przyniosła dziewczynom ich zamówione przez nie pozycje, nie była tą samą, która zbierała od nich zamówienia. Kiedy zobaczyła, kto siedzi przy stoliku, który obsługiwała jej koleżanka, niemal błagała ją, żeby go jej odstąpiła. Mia bowiem z profilu wyglądała zupełnie jak Alba Mimbre - la mujerzuela, z którą przespał się jej narzeczony tydzień przed ślubem. Nie traciła czasu na dochodzenie czy to na pewno ona. Przygotowując dla nich tacę, oblizała słomkę, którą wrzuciła do napoju domniemanej Alby i już miała iść do stolika, kiedy uświadomiła sobie jak jest żałosna. Ślina w drinku była zdecydowanie za łagodną karą. Wiedziała, że jej kolega z pracy Juan - zbierający aktualnie zamówienie - lubił się dobrze zabawić po pracy i praktycznie zawsze miał jakieś ciekawe... dodatki kulinarne w plecaku. Pobiegła na zaplecze i upewniając się, że nikt nie patrzy wyjęła z plecak Juana schowany w ukrytej kieszeni (o której wiedziała tylko dlatego, że często chodzili razem na imprezy) woreczek z kokainą. Wzięła sobie tyle, żeby nie było widać, że jej ubyło, po czym wróciła do realizacji zamówienia wstrętnej las hija de puta i jej towarzyszki, dosypując kokainę do lodów "Alby".
Zadowolona z siebie życzyła dziewczynom smacznego, stawiając przed nimi zamówienie. Dopiero gdy odchodziła usłyszała, że rozmawiały po angielsku. Z zaskakująco brytyjskim jak na meksykańską ździrę akcentem. Było już jednak za późno, żeby zabrać dziewczynie lody. Mogła tylko modlić się do Madre de la Iglesia, żeby kokaina Juana była jakimś tanim syfem rozrobionym z wapniem lub żeby dawka, którą dosypała dziewczynie była zbyt niska.
Mia rzucasz kostką na to jak mocno Cię kopnie:
1 - nic się nie dzieje, trochę Ci tylko weselej 2 - czujesz rozpierającą Cię euforię 3 - 1 + masz ochotę dzielić się radością ze światem; chcesz śpiewać, śmiać się, tańczyć i krzyczeć 4 - 2+3+ masz wrażenie, że mogłabyś zrobić wszystko od podwójnego salta z okna po rewolucję w Korei Północnej i nic nie mogłoby Cię zatrzymać 5 - 2+3+4+ tracisz wszelkie hamulce; chcesz działać, działać, działać i w nosie masz kto na Ciebie patrzy 6 - 2+3+4+5+ jesteś okrutnie napalona
//efekt może narasta stopniowo w kolejnych postach - tu ci zostawiam dowolność. Jeżeli wylosowałaś 5 lub 6 w kolejnym wątku masz dołek kokainowy. Jeżeli 3 lub 4 rzucasz dodatkową kostką (parzysta = dołek; nieparzysta = nic Ci nie jest).
Opis dołka:
Euforyczne działanie substancji utrzymuje się przez około 20-30 minut, po czym następuje tzw. zjazd zwany również dołkiem kokainowym. Spowodowany jest on nagłym spadkiem stężenia dopaminy i serotoniny w mózgu i może trwać nawet kilka dni. W tym czasie gwałtownie obniża się nastrój, mogą pojawiać się myśli samobójcze, niepokój, lęk, kołatanie serca.
//Pytania, prośby, zażalenia kierować do Gemmy[/i][/i]
______________________
Daisy Bennett
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Tatuaż na żebrach w kształcie różdżki z trzema gwiazdkami; czarodziejski tatuaż z ruszającą się palmą na nadgarstku.
Wiedziała, że Mii spodoba się grzebień, dla dziewczyny to w pewnych sytuacjach wybawienie! Taka prosta rzecz, a jaka przydatna! Gdy tylko pokazała swoje znalezisko przyjaciółce Mia była po prostu zachwycona. Ona, w przeciwieństwie do Daisy, dowiedziała się o magii dopiero w dniu jedenastych urodzin, jej rodzice są mugolami, wiec mimo siedmiu lat w szkole dziewczyna nadal była pod wrażeniem wielu magicznych rzeczy. Dla czystokrwistych rodzin magia była na porządku dziennym, dziwiły ich mugolskie wynalazki i Daisy zawsze uważała, że jest w najlepszej sytuacji, jeśli chodzi o rozumienie świata. Oboje jej rodzice są czarodziejami, choć mama jest mugolakiem. Jak Mia. W związku z tym od dziecka otaczał ją świat zarówno magiczny, jak i mugolski i korzystała z wynalazków obu światów. To znacznie ułatwiało przebywanie gdziekolwiek, bo nic nie mogło jej zaskoczyć, ze wszystkiego umiała korzystać. To naprawdę bardzo wygodne rozwiązanie. Spojrzała pytająco na Mię, kiedy dziewczyna zachichotała pod nosem. Gdy Daisy dowiedziała się o co chodzi zawtórowała jej śmiechem. - Zapewne. Dlatego, mimo sympatii do mugoli, bo są mi podobnie bliscy jak czarodzieje, to jednak uważam, że lepiej, ze nie wszyscy o nas wiedzą. Myślę, że twoje „zabiłyby za to” w niektórych przypadkach mogłoby stać się prawdą – powiedziała poważniejąc. Nie chciała sobie wyobrażać co mogłoby się dziać, gdyby osoby niemagiczne dowiedziały się o magii. Nastałby chaos, bo na pewno część osób żądałaby pomocy magią w jakichś sytuacjach. Nie, lepiej, żeby zostało tak jak jest. Daisy też na razie nie zamierzała opuszczać kawiarni. Jeszcze niedostatecznie odpoczęła, a przeczuwała, że jak wypije i zje coś dobrego to uczucie błogości na długo uziemi ją na tym krześle. - Ja najpierw napój, potem coś słodkiego. Będzie rozpusta! – zaśmiała się demonicznie. Właściwie to rozpusta w jedzeniu trwała cały wyjazd, ale to, że była w ciągłym ruchu rewanżowało jej ewentualne przybranie na wadze. Postanowiła jednak po powrocie trochę zacisnąć pasa, bo na dłużej nie może sobie pozwolić na takie folgowanie. Widziała, że Mia też rozsiadła się na krześle, więc miały przed sobą całkiem miłe, i – co najważniejsze – przyjemnie chłodne popołudnie! Wisienka na torcie – coby pozostać w słodkim klimacie – było ich zamówienie, przyniesione po kilku minutach przez kelnerkę. - Na pewno nie! – przytaknęła jej, biorąc do ręki szklankę z nieznanym napojem. Pewnie chwyciła ustami słomkę i wzięła pierwszy łyk napoju. Uniosła brwi, bo smak był naprawdę świetny. Składniki, owszem, brzmiały ciekawie, ale nie była pewna czy będą do siebie pasować. Okazało się jednak, że rzeczywiście tworzą smaczną całość i zdecydowanie było orzeźwiające, idealne na taki dzień jak ten. Uśmiechnęła się błogo. - Świetne! Musisz tego spróbować! – powiedziała w kierunku Mii. – A co do sklepiku to pewnie, tylko nie wiem czy będzie jeszcze otwarty, kiedy w końcu uda nam się podnieść cztery litery z tego miejsca – zaśmiała się. – Ciekawe jak długo będziesz wybierać te pamiątki, tak swoją drogą. Zawsze jest tak, że ja zdążę się obkupić, a ty ciągle stoisz przy półce, bo wszystko byś kupiła – pokręciła głową ze śmiechem, przypominając sobie kilka takich sytuacji.
Słowa przyjaciółki ją zabolały, bo niestety mogły odzwierciedlać rzeczywistość. Niektórzy po prostu nigdy nie będą w stanie zrozumieć pewnych rzeczy, jak np. magia i to, że nie każdy może ją poznać i jej używać. Ludzie potrafią zabić za jakąś pierdołę, więc czy można założyć, że nikomu nie przyszłoby do głowy zabić, bo ktoś może używać magii, a sprawca nie? Nie! Zrobiło jej się przykro i było jej wstyd za „swoich” (nadal czuła się bardziej związana z mugolami, bo przecież cała jej rodzina do nich należy), dlatego posmutniała i westchnęła ciężko. - Nawet mi o tym nie mów, bo nie chcę sobie wyobrażać, co mogłoby się stać – powiedziała i pokręciła głową, próbując odpędzić od siebie te myśli. Po co zastanawiać się nad czymś, co pewnie nigdy się nie zdarzy, a tylko wprawi ją w kiepski nastrój? Jest na wakacjach, ma odpoczywać i dobrze się bawić! Od razu zauważyła reakcję przyjaciółki po spróbowaniu napoju. Po jej spojrzeniu i widocznym rozluźnieniu (jakby nie były już wystarczające rozluźnione – uśmiechnęła się do siebie) poznała, że czegoś tak dobrego jeszcze nie próbowały i naprawdę musi go sobie zamówić. Nie przepuści takiej okazji – jeśli ten dzień może być lepszy niż w tej chwili, to ona się na to pisze! - Wiem, widzę po Tobie, że jest przepyszny. Nie będziesz się nim relaksować sama! – śmiała się i żartobliwie pogroziła przyjaciółce palcem. Ale spokojnie, jeszcze przyjdzie na to czas, na razie ma swoje ukochane lody, na które czekała odkąd zaplanowały to wyjście. Deser również był niesamowity, dlatego postanowiła rozkoszować się tą chwilą i nie spieszyć się z jedzeniem. Oczywiście na tyle, aby lody się nie rozpuściły, ale o to nie musiała się martwić. Nie umiała jeść smacznych rzeczy zbyt wolno – za bardzo jej smakowały, żeby zwlekać. - Oj zdążymy, zdążymy, już nie rób z nas AŻ TAKICH leniuchów – parsknęła śmiechem, podkreślając, że przecież są leniwe tylko troszkę. No może trochę więcej niż troszkę. Ale czy to ważne? Przecież na wakacjach mamy prawo do nieco większego lenistwa niż na co dzień – chichotała w myślach. - Ekhm, no, wiesz… - przewróciła oczami z udawanym zakłopotaniem – na pewno chwilę mi to zajmie – ponownie parsknęła śmiechem. Daisy znała ją doskonale i na pewno wiedziała, że znów będzie przebierać nogami i ją poganiać, ale cóż.. taki był urok Mii. Przynajmniej tak sobie wmawiała. – No a co ja poradzę, że wszystko jest takie piękne i wręcz krzyczy „kup mnie!”? – powiedziała, robiąc tak zwaną minę smutnego psiaka, co rozbawiało wiele osób. Tak, zdecydowanie była w tym dobra i miała tego pełną świadomość. Po zjedzeniu swojego deseru chciała zamówić ten cudowny napój, ale najpierw musiała opanować atak śmiechu, który ją po nim dopadł. Zrobiło jej się jeszcze weselej i uznała, że to przypływ endorfin. Gestem przywołała kelnerkę i złożyła zamówienie. - Ciekawe, jakie znajdziemy tu pamiątki - rzuciła między łykami Tascalate, które rzeczywiście smakowało świetnie i pozwoliło jej zrelaksować się jeszcze mocniej. - Jeszcze nie wiem, co tam jest, a już nie mogę się zdecydować, co kupić - chichotała. Kiedy skończyły i odpoczęły, z lekkim ociąganiem (bo na zewnątrz jest tak gorąco!) wstały od stolika, wyszły z kawiarni i skierowały się do sklepiku. Shopping time! - cieszyła się w duchu i aż podskakiwała z radości.
Kostki: 1
Daisy Bennett
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Tatuaż na żebrach w kształcie różdżki z trzema gwiazdkami; czarodziejski tatuaż z ruszającą się palmą na nadgarstku.
- Ja też nie. Dlatego masz rację, nie ma co o tym rozmawiać, bo tylko popsujemy sobie humory, a przecież nie o to nam chodziło! – powiedziała stanowczo, bo widziała, że Mia naprawdę się zasmuciła. Zwłaszcza, że, mimo umiejętności magicznych, była bardzo mocno związana z mugolskim światem. Dlatego musiały zakończyć ten temat i nie rozwijać go bez sensu. Przysunęła do siebie bliżej szklankę z napojem. - Nie ma sprawy, możesz się nim relaksować razem ze mną, ale zamów sobie swój, bo tego nie oddam! – roześmiała się i ponownie upiła łyk napoju. Nawet zaczęła się zastanawiać czy sama nie powinna zamówić drugiego, ale stwierdziła, że jeśli miałaby zamówić jakiś napój to spróbowałaby czegoś nowego. Czegoś, co poszerzy jej horyzonty, jeśli chodzi o meksykańską kulturę. Chciałaby wrócić do domu i mieć świadomość, że spróbowała wszystkiego, co mogła. Jeszcze nie skończywszy napoju przysunęła do siebie kartę i przeglądała menu, aby już wybrać coś na później. - W sumie lody to też dobra opcja, ale chyba potem skuszę się na to ciasto czekoladowe – powiedziała, wskazując odpowiednią pozycję w karcie. Po kolejnych słowach Mii spojrzała na dziewczynę z powątpiewaniem. - Wiesz, moja energia dzisiaj była już na wyczerpaniu, więc jak najbardziej czuję się już największym leniem świata. Wyjdę stąd jak naładuje baterie albo będą zamykać kawiarnię – powiedziała pewnie, chwytając słomkę od napoju w usta. Już niewiele jej zostało, a miała wrażenie, że dostała go dopiero dziesięć sekund temu. Daisy również przewróciła oczami. - Chwilę? – zapytała retorycznie, wbijając w przyjaciółkę powątpiewające spojrzenie. – Chwilę to bym jeszcze zniosła – stwierdziła, już czując zmęczenie na myśl o zakupach pamiątek z Mią. Ile razy już niemal kładła się na podłodze z nudów, a Gryfona nadal była rozdarta pomiędzy egzotycznym wachlarzem a zakładką do książki z motywem plaży. - To następnym razem weź tyle pieniędzy, żeby kupić wszystko, co do ciebie krzyczy i zrobimy zakupy błyskawiczni – roześmiała się. – No, zwłaszcza, że teraz na studiach możemy złapać jakąś dorywczą fuchę. Masz już pomysł? – zapytała z ciekawością, bo ona sama jeszcze nie szukała pracy, a i nie wiedziała, gdzie może się zaczepić. Daisy spojrzała dziwnym wzrokiem na Mię. Uniosła brew i wpatrywała się w nią, nie wiedząc co myśleć o nagłym ataku smiechu Gryfonki. Daisy wskazała na pucharek po lodach. - Czegoś tam dosypałaś i się nie podzieliłaś? – zapytała niepewnie, bo ten atak śmiechu typowo normalny nie był. Ale dobrze, że Mii poprawił się humor. Chyba aż za bardzo, ale to lepiej niż miałaby się smucić czy przejmować skradzionymi pieniędzmi. Kiedy pierwszy szok jej przeszedł Daisy zawtórowała przyjaciółce w śmiechu, który był mocno zaraźliwy. Jeszcze śmiejąc się krótko zamówiła ciasto, które wcześniej wybrała sobie w karcie. - Nie wiem, akurat w tym sklepiku nie byłam – powiedziała, wbijając widelczyk w ciasto. Nie wiedziała jakich kucharzy tu mają, ale zdecydowanie znali się na swoim fachu. Ciasto było obłędne. – Ale nie martw się, na pewno znajdziesz coś, co ci się spodoba – powiedziała z kwaśną miną. W końcu udało im się zregenerować na tyle, aby podnieść się z krzeseł i wyjść z przyjemnie chłodnej kawiarni na żar meksykańskiego słońca. Skierowały się w kierunku sklepu z pamiątkami, który zachęcał do zakupów różnobarwnymi duperelami przedmiotami.