Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dzielna pacjentka!

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Dzielna pacjentka! QzgSDG8




Gracz




Dzielna pacjentka! Empty


PisanieDzielna pacjentka! Empty Dzielna pacjentka!  Dzielna pacjentka! EmptySro Lip 18 2018, 21:34;


Retrospekcje

Osoby: Cassandra Hawkins & Matthew Alexander
Miejsce rozgrywki: Oddział pediatryczny
Rok rozgrywki: 5 lipca 2018 rok
Okoliczności: Młoda istotka po wypadku trafia na oddział pediatryczny, gdzie zostaje przekazana pod skrzydła Matthew'owi. Czy znajdą wspólny język? Zobaczymy!

Spoglądając za szyby znajdujące się w Świętym Mungu, nieraz marzeniami i myślami uciekał do miejsca, gdzie mógłby pobyć całkowicie sam. Możliwe, że praca w tak stresującym miejscu odbiła się na jego zdrowiu psychicznym, niektórzy, nawet po paru latach roboty, nadal uznawali go za chodzące dziwadło, a jednak nadal nie zwracał na to żadnej, szczególnej uwagi. Kompletnie ignorował ten fakt, a być może nie zdawał sobie sprawy z tego, że udzielający się, melancholiczny nieraz nastrój, chociaż połączony z empatycznością wobec wszelkiego rodzaju pacjentów placówki, może negatywnie wpłynąć na jego całokształt. Czarodziej jednak, wbrew różnym zasadom, a przede wszystkim wbrew temu, że w tego typu zawodach każdy potrzebuje wsparcia ze strony kogokolwiek, zostawał na noc, by móc dokończyć to, co rozpoczął. Nie było tutaj ani czasu na przytulenie kogokolwiek, ani czasu na zadbanie o samego siebie. Nie znajdowało się nawet miejsce na trwałą miłość, proste, aczkolwiek budujące na duchu słowa oraz wsparcie, które ofiarował każdemu na tyle, ile mógł. Jednak nie narzekał.
Zamglone spojrzenie zwróciło uwagę na fakt, iż tuż przed nim wylądowała odpowiednia karta z imieniem pacjenta oraz jego nazwisko od jednej z recepcjonistek, która najwidoczniej nie była zadowolona faktem, iż pracownik szpitala myśli o niebieskich migdałach - i słusznie. Ociężałe cielsko, chociaż na pewno nie w jakikolwiek sposób przedstawione w negatywnym świetle, uniosło się z fotela, które znajdowało się nieopodal okna. Złapał zatem niezbyt przychylne spojrzenie pracowniczki, otwierając dokumentację wkraczającej powoli w okres dojrzewania dziewczynki. Alexander rzucił pytającymi oczami niczym psiak, nie wydobywając z siebie żadnego słowa, zanim jednak pozwolił, by narząd mowy cokolwiek wydobył, od razu otrzymał odpowiedź.
- Za dużo myślisz, za dużo pracujesz. Nie tylko ja sądzę, że mała duszyczka będzie pewnego rodzaju nowym doświadczeniem. - odpowiedziawszy na pytania zawarte w myślach mężczyzny, jak gdyby kobieta mogła rzeczywiście przejrzeć najgłębsze zakamarki jego umysłu, odwróciła się na pięcie, ukrywając pewnego rodzaju współczującą minę, prawdopodobnie wynikającą z tego, jak praca wpłynęła ostatnio na Matthewa i, ruszywszy w stronę drzwi, ostrożnie je zamknęła. Wypadek, podczas którego ojciec młodej dziewczynki, Cassandry Hawkings, zginął, ona zaś cudem wylądowała na drzewie, nie mając zapewne pojęcia o tym, iż objawił się jej fakt, że należy do świata magicznego. Sam stracił matkę w wieku ośmiu lat, ledwo co zdołał to przeboleć, podróżował następnie z ojcem, a teraz w ogóle nie utrzymuje z nim kontaktu. Może nie należy przesadzać z tym, że jego rodzicielka odeszła w nieznane, po prostu zaginęła, niemożliwa do odnalezienia, aczkolwiek ojciec był jedną z tych nielicznych kotwic, które trzymały go przy dobrej myśli. A teraz? W ogóle nie miał z nim do czynienia. Westchnął głębiej, zastanawiając się nad tym, jak będzie wyglądała rozmowa z istotką, która ma ciut większą świadomość niż on 28 lat temu. Prawie trzydzieści. Matthew nawet nie zdołał odnaleźć się w czasie i ledwo co postawił parę kroków, a już sięgał czterdziestki - bez żony oraz bez dzieci.
Wyruszył, ubrany w te swoje charakterystyczne ciuchy, przechodząc do odpowiedniego oddziału, gdzie leżała pacjentka pod jego opieką, by następnie rozejrzeć się dookoła. W ciągu tych prawie dziewięciu lat tylko kilka razy odwiedził miejsce, gdzie trafiały najmłodsze istotki po urazach. Spojrzenie ciepłych oczu, co prawda trochę zagubione, skupiło się na malowidłach widniejących na ścianie, które miały pokrzepiać wszystkich nieszczęśliwców. Rozumiał, dlaczego tak, a nie inaczej wyglądała ta część szpitala, być może czując się trochę bardziej spokojny niż zazwyczaj. Długo jednak błogiego spokoju zaznać nie było mu dane, kiedy to wszedł do jednej z sal oraz zauważył pacjentkę, na którą spojrzał trochę zagubionymi, niepewnymi oczami. Czyżby to była ona? Opis się zgadza. Uśmiechnął się ciepło w jej stronę, chcąc w jakikolwiek sposób wzbudzić zaufanie wśród młodej istotki, nie mając zamiaru jej w jakikolwiek sposób przestraszyć.
- Cassandra Hawkins? - zapytał się, podchodząc ostrożnie do miejsca, w którym to została na chwilę obecną przydzielona. Starał się zrobić jak najlepsze wrażenie, jednak nie wiedział, jak ta może zareagować na jego widok. Wierzył jednak, że jego, miejmy nadzieję, złote serce w jakiś sposób wpłynie pozytywnie podczas tej rozmowy. - Nazywam się Matthew Alexander i będę twoim uzdrowicielem. Sprawdzę, czy wszystko jest w porządku.- przedstawiwszy się kulturalnie, podniósł delikatnie kąciki ust do góry, zaś trochę nerwowo ścisnął palcami kartę pacjentki, którą to spotkało nieszczęście. A może nie będzie tak źle? Zawsze jest to jakaś odmiana od widocznej krwi, idiotyzmu niektórych czarodziei oraz przede wszystkim stresu wynikającego z presji czasu. - Pamiętasz, jak tutaj trafiłaś? - rzucił pytaniem, nie mając zamiaru mówić wprost o wypadku. Też nie wiedział, czy w jakiś sposób nie doszło do chwilowego zaniku pamięci u dziewczynki pod wpływem napięcia.


Ostatnio zmieniony przez Matthew Alexander dnia Czw Lip 19 2018, 18:43, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Cassandra Hawkins
Cassandra Hawkins

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 17
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : promienieje radością i pozytywną energią
Galeony : 128
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t16395-cassandra-hawkins
https://www.czarodzieje.org/t16404-poczta-cassie
https://www.czarodzieje.org/t16394-cassandra-hawkins#449569
Dzielna pacjentka! QzgSDG8




Gracz




Dzielna pacjentka! Empty


PisanieDzielna pacjentka! Empty Re: Dzielna pacjentka!  Dzielna pacjentka! EmptySro Lip 18 2018, 23:48;

Pamięć Cassie o wydarzeniach z ostatniego dnia była dość wybiórcza. Część nieistotnych szczegółów zapadła jej głęboko w pamięć, zaś niektórych ważnych rzeczy nie kojarzyła w ogóle. Wiedziała co zaszło. Wiedziała, że już jest na świecie sama, bez taty, ale jednocześnie otworzyły się przed nią podwoje świata magicznego. Wielka strata i wielkie szczęście, oba jednego dnia. Można się zagubić we własnych uczuciach. Ale mimo tego dziewczynka była spokojna. Może to zasługa eliksirów? A może po prostu była taka?
Kiedy Matthew wszedł do pomieszczenia Cassie początkowo go nie zauważyła. Siedziała na łóżku, a jej szeroko otwarte oczy śledziły ruchome malowidła, obecnie skupiając się na czarodzieju na miotle, który śmigał za złotą kuleczką akurat obok niej. Dziewczynka była wpatrzona w tę scenę zupełnie oczarowana i dopiero kiedy usłyszała swoje nazwisko odwróciła się w stronę mężczyzny. Sprawiała wrażenie wyrwanej z głębokiego snu, ale pogodnej.
- To ja! – odpowiedziała ochoczo. – Czy uzdrowiciel to jest lekarz? Jest pan doktorem? Ale takim magicznym, z różdżką?
Cassie była żywo zainteresowana całą jego osobą i nie można było oprzeć się wrażeniu, że dzielnie starała się powstrzymać strumień pytań cisnący się na usta. A miała ich wprost tysiące! Tysiące tysięcy!
- Chce pan świecić mi latarką do oczu? Kiedyś przewróciłam się na rowerze i uderzyłam się w głowę, tak mocno. I pan doktor świecił mi latarką do oczu właśnie. Bo też sprawdzał, czy wszystko w porządku. Czy w oczach naprawdę widać czy wszystko jest w porządku?
Na pytanie nieco się zamyśliła.
- Pamiętam, że dużo spałam. Ale to było już tutaj. Ale nie pamiętam jak to się stało, że jestem tutaj. To było takie trzaśnięcie i nieprzyjemne uczucie, najpierw byłam tam a potem byłam tutaj. Razem z czarodziejami. Oni mieli różdżki. Widziałam jak podnosili samochód i… - tu głos się jej lekko załamał, bo widok potrąconego przez samochód ojca był dla niej zbyt ciężkim przeżyciem, by tak po prostu o nim mówić. - … i potem ściągnęli mnie z drzewa. I już wiem, że to była magia i że ja też będę umieć czarować jak się nauczę. Pan umie czarować, prawda?
Powrót do góry Go down


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Dzielna pacjentka! QzgSDG8




Gracz




Dzielna pacjentka! Empty


PisanieDzielna pacjentka! Empty Re: Dzielna pacjentka!  Dzielna pacjentka! EmptyCzw Lip 19 2018, 01:02;

Matthew dałby naprawdę sporo, by móc zapomnieć o niektórych rzeczach z przeszłości, które, jak na złość, wyznaczały cienką, charakterystyczną ścieżkę wpływająca na jego charakter. Wiele razy, kiedy był jeszcze młodszym dzieciakiem, zdawał się rozmyślać nad sensem tego, co się przytrafiło jego rodzinie i jak wyglądałoby życie, gdyby jednak rodzicielka nie przepadła jak kamień w wodę. Miłość jednak nie wybrała w jego przypadku, a jako że są to emocje budowane przez całe życie, wyrwane wręcz z jego serca powodowały, że codziennie krwawił - głos się nieraz załamywał, wkurzało światło, które raz się paliło, a raz nie, różdżka nie miała ochoty słuchać jego rozkazów. Wszystko to okazywało, jak naprawdę stał się słaby. I chociaż w swoim fachu był dobry, to rany na sercu nadal pozostały, i choć się do nic nie przyznawał, to istniały. Niemożliwe do spojrzenia przez zwykłe światło, jak i te czarodziejskie.
Lecz to właśnie one ukształciły jego cechy oraz przyszłość - być może to one zadecydowały, że wybrał ten zawód - jedyny i niepowtarzalny w swym rodzaju. Nie każdy chce być przecież uzdrowicielem, nie każdy przecież ufa uzdrowicielom. Jedyne, co mógł robić, kierując łeb na sufit, kiedy to nie miał nic do roboty i otrzymał chwilę dla siebie, to cieszyć się z tego, że ma dach nad głową, coś, co naprawdę kocha robić oraz naprawdę fantastyczne szczęście, że się wcześniej nie poddał, a czasy młodzieńcze skutecznie zadziałały na jego upartość. Dzisiaj pewnie nie dałby rady brnąć naprzód, potrzebując chyba ze sobą jakiejś laski, oczywiście tej drewnianej, by przypodobać się do mugoli. A Ci, oczywiście, nie mieli jakiejkolwiek wiedzy o tym, że w centrum handlowym został osadzony szpital, do którego przyjęto kilkunastoletnią dziewczynkę.
Rzuciwszy spojrzeniem jasnych oczu na ruszające się obrazy na ścianie, Matt podniósł w niewielkim rozbawieniu kąciki ust do góry. Wbrew pozorom, a przede wszystkim wbrew temu, co można sądzić o dorosłych, sam fakt, że kogoś latający czarodziej na miotle, który bierze udział w meczu Quidditcha, może w pewnym stopniu zaintrygować oraz rozbawić, działało tak samo na doktorka. Kiedy się tylko dało, przyjmował tę pozytywną energię i starał się nią nacieszyć tak długo, jak było to w rzeczywistości możliwe.
Trochę się dziwił, kiedy młoda duszyczka wydawała się być wyrwana jak z głębokiego snu, aczkolwiek był w stanie ją zrozumieć. Nie bez powodu ktoś śmiga na miotle za złotą kuleczką, a im mniej dzieciak ma do czynienia ze zdarzeniem poprzednim, tym lepiej. Nie uważał tego za metodę wyciągania informacji, a bardziej sądził, że ktoś po wypadku, gdzie sam widok może być szokujący i powodować, że kolejne wdechy są niezwykle ciężkie, powinien odpocząć. Rzucił niepewnym, zagubionym na początku spojrzeniem, które unikało tego należącego do Cassie za wszelką cenę, wszak nie lubił tego robić, by następnie znaleźć odpowiedni punkt zaczepienia. Nim jednak zdołał to zrobić, otrzymał masę pytań, na które musiał odpowiedzieć - i znowu dziecięca kreatywność połączona z ciekawością go zaintrygowała, a tym samym zaskoczyła - oczywiście w pozytywnym znaczeniu.
- E-Em... Można tak powiedzieć... - odpowiedziawszy częściowo na jej pierwsze pytania, wziął jedno z krzeseł znajdujące się obok łóżka szpitalnego, ustawił je w dogodnej dla siebie odległości od dziewczynki oraz usiadł. Nie to, żeby go nogi bolały, a bardziej chodziło o sam fakt, że zapowiada się dość długa, intrygująca rozmowa. - Teoretycznie można mówić, że jestem takim magicznym lekarzem bądź doktorem, ale tego zazwyczaj rzadko się używa. - przyznał, spoglądając raz jeszcze na młodziutką istotę, która nie wyglądała na zbyt zszokowaną zaistniałą wcześniej sytuacją. Trochę zaczęło go to zastanawiać, czy przypadkiem nie wystąpiły jakieś skutki uboczne, nim jednak zdołał spojrzeć, zrozumiał, że musiano jej podać eliksiry, które w jakimś stopniu odpowiadały za jej stan emocjonalny. A może się mylił? Wziął głębszy wdech i pozwolił, by powietrze o dość charakterystycznym zapachu rozszerzyło jego klatkę piersiową. - Przy leczeniu zawsze korzystamy z czarów, jeżeli to oczywiście możliwe. A do tego są potrzebne różdżki. - Matt zaakceptował to, co powiedziała dziewczynka o różdżkach - bo one po prostu były potrzebne, no ba, nawet wyjął i pokazał tę swoją tak, by pokazać dowód na to, że używają tutaj różnych zaklęć. Nie tylko do leczenia, ale mimo wszystko bez nich dość trudno jest się odnaleźć w przepełnionym magią świecie. A sam fakt, że może wreszcie przeprowadzić normalny wywiad, gdzie nikt nie wrzeszczy, jest mało krwi, a człowiek nie musi wsłuchiwać się w nachalne uwagi ze strony pacjenta, działał pozytywnie na rozszarpane już od dawna nerwy uzdrowiciela. Grunt, że za niedługo skorzysta z uroków wakacji - chociaż tyle dla samego siebie może zrobić.
Oczy są odpowiedzią na wiele pytań, przechowują najgłębsze tajemnice oraz doskonale wyznaczają nastrój. Gdyby była to rozmowa psychologiczna, wtrąciłby swoje dwa gorsze do dyskusji, podając stosowne do tego argumenty. Doskonale wiedział, że patrzałki mogą naprawdę wskazywać nie tylko humor danej osoby, ale także różne choroby, zatem nie mógł zaprzeczyć słowom należącym do Cassie. Mówiąc wprost - są odzwierciedleniem duszy, a gdyby spojrzeć w te należące do doktorka, na pewno znalazłoby się wiele dziwnych, neutralnych bądź negatywnych określeń. Jednak bez problemu można byłoby po nich stwierdzić, a raczej po nieraz bezradnie wędrujących od punktu A do punktu B, że dusza mężczyzny jest zagubiona - od całkiem dawna.
- Nie ma takiej potrzeby. Oczy wyznaczają wiele, nie tylko stan zdrowia, ale nie pozwalają jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie. - dodał, zastanawiając się nad tym, jak wyglądało życie młodej sprzed wypadku, jednak zbyt długo jego myśli nie wędrowały, by znaleźć odpowiedź. Rodzina, w której albo ktoś z dalekiego kuzynowstwa był czarodziejem, albo ojciec ukrył fakt, że sam należy do świata, gdzie technologia mugolska praktycznie nie istnieje. - Światło w takiej latarce nie oślepia - ma na celu sprawdzić źrenice. Jeżeli doszło do urazu, będą one nierówne bądź źle zareagują. - oznjamiwszy, przyznał w myślach sam przed sobą, że nie posiada aż tak dużej wiedzy na temat leczenia sposobami osób nienależących do czarodziei, ale coś kojarzył z tego tematu. - Powinnaś uważać, tym bardziej, że głowa jest taką trochę najwrażliwszą częścią całego ciała. Naprawdę można zrobić sobie krzywdę. - dodał pod koniec, wszak szkoda by było, gdyby ta jeszcze raz odwiedziła pediatrię, tylko tym razem po nieprzyjemnym upadku z roweru. Kiedyś jeździł, jednak teraz... No cóż, w ogóle nie miał na to czasu - a raczej oszukiwał rzeczywistość i oddawał się czynnościom roboczym. Wsłuchał się w historię młodej istotki, wyczuwając fakt, że nie jest to zbyt przyjemna dla niej czynność, no ba, bez problemu zauważył pauzę między podniesieniem samochodu a dalszą akcją. Matthew cieszył się jedynie w duchu, że dziewczynka wyglądała na stabilną psychicznie, chociaż i tak raczej będzie musiała być potem pod nadzorem - gdyż nie każdy człowiek jest w stanie przeżyć coś takiego normalnie, bez blizny na sercu, krwawiącej i pozostawiającej czerwone smugi na podłodze. - Jeżeli chcesz jeszcze odpocząć, zawsze możesz to zrobić, jeżeli nie zregenerowałaś sił. - mruknął pod nosem, przeglądając jeszcze raz kartotekę - a jedno wiedział - że nie obejdzie się to bez rozgłosu, tym bardziej, iż mugole musieli w jakiś sposób widzieć czarodziei używających różdżki do podniesienia pojazdu. - To już zależy od tego, z jakich czarów mam korzystać, gdyż w świecie magii jest dość sporo dziedzin, z których można się wykazać. Normalne zaklęcia nie najlepiej mi idą, jednak to już kwestia tego, co Ci się bardziej spodoba. - przyznał się zatem do tego, że OCPM nie najlepiej mu idzie, a zamiast tego wciągnął się delikatnie w rozmowę z nastolatką. - Pojedziesz raczej do Hogwartu, by uczyć się używać zaklęć - przytaknął, zaciekawiony, czy coś młoda wie o tych wszystkich szkołach.
Powrót do góry Go down


Cassandra Hawkins
Cassandra Hawkins

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 17
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : promienieje radością i pozytywną energią
Galeony : 128
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t16395-cassandra-hawkins
https://www.czarodzieje.org/t16404-poczta-cassie
https://www.czarodzieje.org/t16394-cassandra-hawkins#449569
Dzielna pacjentka! QzgSDG8




Gracz




Dzielna pacjentka! Empty


PisanieDzielna pacjentka! Empty Re: Dzielna pacjentka!  Dzielna pacjentka! EmptyPią Lip 20 2018, 19:23;

Cassie słuchała uważnie odpowiedzi, chłonąc wszelkie informacje. Tyle nowości w tym świecie! Skinęła ze zrozumieniem głową na wyjaśnienia dotyczące terminologii, jednak przy temacie różdżek nie potrafiła milczeć.
- I rzuci pan teraz jakieś zaklęcia? – spytała od razu żywo. – Umie pan wyczarować smoka? Smoki istnieją, prawda? Oh… normalne zaklęcia? A jakie to są normalne zaklęcia? Umie pan jakieś zaklęcia specjalne? Czym one się różnią od normalnych? Dla mnie wszystkie zaklęcia są niesamowite! Jakie są dziedziny magii? Czy dzielą się na żywioły?
Pytaniom nie było końca, a dziewczynka przerwała dopiero kiedy musiała zaczerpnąć oddech. Dopiero wtedy też przyjrzała się uważniej uzdrowicielowi, jego ubraniom i akcesoriom i coś jej się zupełnie nie zgadzało.
- A gdzie ma pan słuchawki? Te do słuchania serca. Na to jest zaklęcie?
Kwestia nauki zafascynowała ją wyjątkowo. Nie miała okazji porozmawiać zbyt wiele o świecie magii, większość czasu przespała a potem dowiedziała się od pielęgniarki najbardziej podstawowych rzeczy, bo kobieta musiała później iść. A teraz przyszedł Matthew i był na tyle nierozsądny, by wykazać chęć rozmowy z małą ciekawską gadułą. Dziewczynka była zachwycona!
- A co to jest Hogwart?
Powrót do góry Go down


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Dzielna pacjentka! QzgSDG8




Gracz




Dzielna pacjentka! Empty


PisanieDzielna pacjentka! Empty Re: Dzielna pacjentka!  Dzielna pacjentka! EmptyPią Lip 20 2018, 21:51;

Od kiedy pamiętał, zawsze starał się zrozumieć dzieciaki - ich natłok słów napływający do głowy za pomocą uszu, które nieraz musiały istnieć i przyjmować to, co nieustanne gadanie małych istot potrafiły powiedzieć. Dla niego rozmowa z kimś innym, niż ciągle narzekającym na metody lecznicze dorosłym było naprawdę miłą odskocznią, nawet jeżeli za plecami dziewczynki znajdowała się prawda, która, niczym cień, może zacząć prześladować ją i sprawiać przykrości w najmniej odpowiednich momentach, staczając na samo dno. Lekarz mimo wszystko starał się o tym nie myśleć, a nawet jeśli to towarzystwo duszyczki tak młodej i tak radosnej po tragedii, jaką ją spotkała wcześniej, podnosiło go na duchu. Zawsze mógł trafić gorzej - czy to na pacjentów uważających, że wszystko wiedzą najlepiej, czy równie młodą osóbkę z pogorszonym stanem psychicznym. W pierwszym przypadku musiał dowieść swojej racji, ewentualnie przyjąć wypis na żądanie, w drugim zaś odczuwałby jeszcze większe współczucie, niż w chwili obecnej nasiąkniętym jest jego stale, bijące w tym samym rytmie i tempie, serce.
- Owszem. - odpowiedział prosto, zauważając jej żywy entuzjazm, całkowite przeciwieństwo działania Uzdrowiciela. Ten zdawał się być trochę otępiały, trochę spowolniony, jakby czas rzeczywiście zatrzymał się w miejscu, spoglądając na rozwój akcji, chociaż oczy ewidentnie unikały kontaktu wzrokowego z nastoletnią dziewczynką. Nie lubił, gdy ktoś odczytywał jego obecny nastrój, a przede wszystkim nie lubił robić tego samego bez konkretnego nań powodu - jakby czując, że wchodzi o krok głębiej do rzeki, którą, jak sam uważa, nieraz za bardzo przekracza i zanurza się w niej do kolan. A już same kostki, które muskała zimna, wywołująca dreszcze woda, zdawały się być wystarczającym argumentem do zaprzestania brnięcia dalej w coś, co może mieć negatywne skutki. - Chciałbym - i tak, istnieją, ale ich hodowla jest zakazana. - przytaknął, podnosząc w mimowolnym uśmiechu kąciki ust do góry. Pytanie, choć niewinne, wydawało się być dla niego w swoim mniemaniu urocze. Gdyby mógł, to już dawno by to zrobił, jednak wiedział, że wiąże się z tym ogromna odpowiedzialność - nie bez powodu są one klasyfikowane jako XXXXX, czyli znany zabójca czarodziejów. Bardzo rzadko kiedy udaje się je oswoić, hodowla wymaga sporo czasu, chęci, pieniędzy, a przede wszystkim umiejętności. Do tego jest on wykorzystywany do warzenia eliksirów, tworzenia różdżek o rdzeniu z włókna smoka oraz odpornych na żrące substancje rękawic. - W szkole dzielą się one według tego, co mogą dokonać. Istnieją zwykłe, czyli ogólne, do różnorakich zastosowań, ofensywne - do atakowania, defensywne - do obrony, transmutacyjne - do zmiany kształtu obiektu oraz lecznicze, jak sama nazwa mówi, do leczenia. - powiedział szczerze, jak tylko potrafił, jednak starał się nie zrzucać na jej biedny umysł zbyt wielu informacji dotyczących ciekawostek i podstaw świata magicznego. Nie chciał, by przypadkiem szare komórki zionęły, z uszu zaczęła wydobywać się para świadcząca o działaniu mózgu na wysokich obrotach, a pacjentce nagle podskoczył cukier i ciśnienie. Uśmiechnąwszy się słabo, nie wiedział nawet, czy potrafi jakieś specjalne zaklęcia. O ile nie ma specjalnych, są za to te zakazane, za które grozi więzienie w Azkabanie. - Takie bardziej ogólne, które pozwalają, na przykład, powodować, że możesz otworzyć dowolne zamki, sprawić, iż przedmiot zacznie lewitować, wymusić u kolegi napad śmiechu lub całkowicie go uciszyć. - oznajmił zadowolony z tego, że coś z tej szkoły wyniósł, czując przy tym, że czeka go długi potok słów z ust pacjentki - i tak uważał to za o niebo lepsze od wiedzących każdą drobnostkę poszkodowanych na oddziale.
- Niestety, na razie nie istnieje. - mruknąwszy szczerze, zauważył, iż nie wziął ze sobą stetoskopu, prawdopodobnie zostawiwszy go gdzieś we własnym gabinecie. - Pozwolisz, że zniknę dosłownie na 5 sekund? - zapytał się, a gdy otrzymał odpowiedź od młodej, wyczuwając u siebie nutkę braku profesjonaliznu, miał ochotę po części zapaść się pod ziemię, aczkolwiek nie mógł. Zamiast tego wyjął różdżkę, przypomniał sobie o zasadzie ce-wu-en, którą to spartaczył za pierwszym podejściem na kursie, wziął głębszy wdech oraz pomyślał o gabinecie. Dziewczynka mogła tylko usłyszeć delikatny świst w powietrzu, a następnie zauważyć, że rzeczywiście po paru sekundach przed jej obliczem pojawił się Uzdrowiciel, z wymaganym sprzętem do diagnozy wstępnej. - Przepraszam, kompletnie o nim zapomniałem. - przyznał że skruchą w głosie, kierując spojrzenie bitego przez właściciela psiaka w stronę młodej duszyczki. Sam nie wiedział, jak do tego doprowadził, lecz mimo wszystko wziął się w garść poprzez głębszy wdech, rozwierając klatkę piersiową oraz uspokajając własny umysł. Brak snu źle na niego wpływał. - Teraz sprawdzę, czy z twoim sercem jest wszystko w porządku. Mogłabyś delikatnie podnieść koszulkę i oddychać głęboko? - zapytał się, a gdy młoda, dzielna i rozgadana do granic pacjentka to zrobiła, wsłuchał się w dźwięk bicia jej pompy krwi wpierw na klatce piersiowej, a potem na plecach. Standardowe badanie, które wykonywał niezmiernie rzadko, wszak rzadko kiedy był do niego zmuszany, lecząc bardziej obrażenia wynikłe z bezpośredniego kontaktu z magicznymi stworzeniami. Matthew, gdy skończył osłuchiwać dziewczynkę, wyprostował się ze zgiętej postawy w stylu banana oraz spojrzał, prawdopodobnie wpadając w jej sidła ciągłej rozmowy. - Dziękuję, wszystko jest w porządku. - oznajmiwszy, pozwolił jej na opuszczenie górnej części ubioru.
Przydałoby się teraz wyprowadzić zaklęcie do wymazu krwi i jej zbadania, lecz pytanie zadane przez młodą duszyczkę na tyle odciągnęło go od zadań, że rozmowa z nią zaintrygowała Uzdrowiciela. - To jest szkoła dla czarodziei i czarownic, jedna z najsłynniejszych, gdzie nauczysz się rzucać zaklęcia oraz zdobędziesz wiedzę z magicznego świata. Po wakacjach prawdopodobnie pójdziesz na pierwszy rok, a Tiara Przydziału uzna, który z czterech domów będzie do Ciebie pasował. Masz jeszcze dużo czasu.

/Przepraszam, jeżeli odbiega od rzeczywistości, ale nie wiem, z którego stetoskopu korzystać ;-;
Powrót do góry Go down


Cassandra Hawkins
Cassandra Hawkins

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 17
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : promienieje radością i pozytywną energią
Galeony : 128
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t16395-cassandra-hawkins
https://www.czarodzieje.org/t16404-poczta-cassie
https://www.czarodzieje.org/t16394-cassandra-hawkins#449569
Dzielna pacjentka! QzgSDG8




Gracz




Dzielna pacjentka! Empty


PisanieDzielna pacjentka! Empty Re: Dzielna pacjentka!  Dzielna pacjentka! EmptySob Lip 21 2018, 17:50;

Ta krótka odpowiedź wystarczyła, by oczy Cassie rozbłysły. Będą się działy czary! Ale na razie pojawiły się informacje. Dziewczynka słuchała uważnie, choć niektóre słowa momentalnie ulatywały z jej pamięci, takie jak „defensywne”, jednak przekaz ogólny zapamiętywała bardzo dobrze. Miała też pytania, oczywiście.
- A te zwykłe można użyć do wszystkiego innego? Skoro to są różne zastosowania, to chyba da się nimi coś zmienić albo wyleczyć, prawda? A czy można zmienić kształt człowieka? I co to znaczy lewitować?
Na stwierdzenie o zniknięciu na pięć sekund kiwnęła głową, święcie przekonana, że to takie uogólnienie i że mężczyzny nie będzie ładnych kilka minut, a tymczasem pyk i zniknął, pyk i się pojawił!
- ŁAŁ! Ja też się tego nauczę?! W szkole? Mogę się przenieść razem z panem?
Cassie współpracowała przy badaniu, robiąc wszystko co kazał jej Matthew, na chwilę milknąc na rzecz głębokich wdechów. Milczenie przedłużyła nawet o cierpliwe wysłuchanie odpowiedzi!
- Szkoła magii…! – wyszeptała z nabożną czcią, wlepiając wieeelkie oczęta w uzdrowiciela. – Czy rok szkolny zaczyna się pierwszego września? I czy lata się do szkoły na miotle? Czarodzieje latają na miotle? Bo w książkach czarownice latają! A ja jestem czarownicą czy czarodziejką? To jest różnica? I jakie są domy w Hogwarcie? Uczniowie mieszkają w czterech różnych miejscach?
Powrót do góry Go down


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Dzielna pacjentka! QzgSDG8




Gracz




Dzielna pacjentka! Empty


PisanieDzielna pacjentka! Empty Re: Dzielna pacjentka!  Dzielna pacjentka! EmptySob Lip 21 2018, 21:01;

Właśnie kiedy zauważył ten charakterystyczny, spowity ciekawością błysk w oczach dziewczynki, zrozumiał, że wszedł dosłownie w żywą pułapkę i zostanie pożarty co najmniej żywcem możliwością konwersacji. Nie mógł jednak narzekać, wszak to wszystko wydawało się o wiele lepsze od jego codziennej rutyny połączonej niewidzialną nicią z jego niewielkim, aczkolwiek zauważalnym pracoholizmem. Niestety, jak to bywa w tej i innych pracach, bez pomocy drugiego lekarza się nie obędzie. Grunt, że nie musi martwić się o statystki największych psychopatów w zawodzie Uzdrowiciela, chociaż chirurdzy ze świata mugolskiego wymieniani są na piątym miejscu. Gdzieś się tego naczytał, Matthew? Coś ostatnio za dużo czasu spędził przy przyswajaniu nowych informacji ze świata mniej magicznego oraz bardziej "realnego", jakkolwiek by to nie brzmiało.
- To już zależy. - przyznał z mniemanym zamieszaniem w głosie, zastanawiając się, dlaczego zachował się jak głodna ryba i przyjął przynętę do rozmowy z małą pacjentką bez większego wahania. Alexander nie mógł jednak narzekać, no ba, zawsze jest to milsza odmiana! Ciepłe, niebieskie pod wpływem oświetlenia oczy zatrzymały się delikatnie na suficie, jakby właśnie tam szukał odpowiedzi na nurtujące jego zmęczony umysł pytania. Jak na złość, nie otrzymał niczego, co mogłoby go nakierować na właściwy trop. - Zmienić kształt człowieka można poprzez zaklęcia transmutacyjne. Niestety, nie specjalizuję się w tej dziedzinie. - zamiast modlić się do betonowej ściany o odpowiedź, sam ją udzielił osóbce, która obecnie zajmowała szpitalne łóżko, miękkie oraz wygodne. Ściany zaś zdobiły właśnie sceny z Quidditcha, bardzo znanego i popularnego sportu, w którym nigdy nie wziął udziału, chyba że ktoś ma na myśli naukę latania na miotle - jako tako umiał. - "Lewitować" oznacza unoszenie się czegoś za pomocą własnej woli. - odpowiedziawszy, miejmy nadzieję, jak najmniej skomplikowanie, ucieszył się na duchu, że otrzymał twierdzącą odpowiedź od dziewczynki, i jak na jej złość, wszak dorośli zawsze okłamywali, pojawił się w dość szybkim tempie na swoim poprzednim miejscu - odpowiednio się teleportując. Na szczęście odległość była na tyle krótka, iż nie musiał się martwić o potencjalne rozszczepienie podczas używania tej dość niebezpiecznej umiejętności.
- Tak, ale na to trzeba wziąć odpowiednie kursy. Niestety, teleportacja z innymi osobami niezbyt mi wychodzi. - bo, jak na złość postaci, użyszkodniczka nie zrobiła jeszcze odpowiedniej lekcji w retrospekcji. Kiedyś będzie trzeba!  No cóż, na razie i tak nie mógł przenosić się z innymi, a nawet gdyby chciał, nie ryzykowałby zranienia młodej pacjentki przez własną głupotę. - Pierwszego września, o godzinie jedenastej, ale nie lata się do szkoły na miotle. - lico mężczyzny przeszył uśmiech na tyle urokliwy, że wręcz trudno było uwierzyć, że ma się do czynienia właśnie z Mattem. Najwidoczniej pytania doprowadziły go do tego stopnia, iż nie mógł powstrzymać się przed mimowolnym podniesieniem kącików ust do góry. - Ale... w szkole można latać na miotle. - przyznawszy, naprawdę zastanowił się nad pytaniem, które zadała Cassandra, a dotyczyło ono nazewnictwa płci pięknej. Gdyby mógł, zasięgnąłby do książek w celu znalezienia odpowiedzi na zdanie zakończone pytajnikiem, jednak w chwili obecnej nie miał takiej możliwości. - Czarownicą, ale w tym pozytywnym znaczeniu. Sam chciałbym wiedzieć, czy jest jakaś różnica między "czarownicą" a "czarodziejką". - mruknął, by następnie chwycić powoli za różdżkę, którą miał w jednej z wolnych kieszeni, jednak znowu fala pytań zadziałała tak, że jego tama została po prostu zepsuta. - Gryffindor, Ravenclaw, Slytherin oraz Hufflepuff. Każdy z nich docenia inne wartości i, tak, uczniowie mieszkają w czterech różnych miejscach, aczkolwiek dziewczynki i chłopcy osobno, co daje razem osiem. - powiedziawszy, wziął głębszy wdech, czując, jakby ta rozmowa była ciut większym wysiłkiem fizycznym dla jego płuc - rzadko kiedy się tak rozgadywał, a wszystko kleiło. I chociaż wynikało to z jego charakteru, osobowością ukrytą oraz schowaną za ciężkim murem, byleby nikt jej nie dotykał i nie wyśmiewał aż nadto, to nie czuł się z tym źle - wręcz przeciwnie. Wreszcie ktoś nie osądza go po pozorach ekscentryka.
- Jeżeli pozwolisz, to użyję teraz zaklęć, które sprawdzą, czy wszystko jest w należytym porządku. Mogłabyś się położyć w linii prostej? - oznajmił i zapytał, by następnie wziąć głębszy wdech i modlić się za to, by wszystko poszło w należytym porządku. Nie chciałby przecież, żeby dziwne zakłócenia magii wpłynęły na jego pracę negatywnie, tudzież Matthew skupił się oraz zwyczajnie użył odpowiedniego ruchu różdżki w celu użycia jednego z nich. - Surexposition. - wypowiedziawszy, światło iskrowe wydobyło się z różdżki, dosłownie prześwietlając kości należące do Cassie. Całe szczęście, nic nie wskazywało na to, żeby któraś z nich była uszkodzona, tyle dobrego! - To zaklęcie służy do prześwietlania kości, niczym rentgen w szpitalach. Na szczęście nic złego się nie stało, wszystko jest w porządku.
Kostka: 4
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dzielna pacjentka! QzgSDG8








Dzielna pacjentka! Empty


PisanieDzielna pacjentka! Empty Re: Dzielna pacjentka!  Dzielna pacjentka! Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dzielna pacjentka!

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dzielna pacjentka! QCuY7ok :: 
retrospekcje
-