Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Maska Chaaka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Daniel Bergmann
Daniel Bergmann

Nauczyciel
Wiek : 43
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : animag (kruk), magia bezróżdżkowa
Galeony : 2330
  Liczba postów : 2139
https://www.czarodzieje.org/t15073-daniel-alexander-bergmann
https://www.czarodzieje.org/t15099-krebs
https://www.czarodzieje.org/t15076-daniel-bergmann
Maska Chaaka QzgSDG8




Gracz




Maska Chaaka Empty


PisanieMaska Chaaka Empty Maska Chaaka  Maska Chaaka EmptyCzw Lip 05 2018, 23:40;


Maska Chaaka

Wyrzeźbiona w kamieniu podobizna boga jest łatwo zauważalna w wielu fragmentach ruin - ukazując istotność jego udziału w kulturze cywilizacji Majów. Bóg deszczu, Chaak, swoje pierwszeństwo wśród boskich istot uzyskał nie bez przyczyny - niektóre części półwyspu Jukatan były (oraz są) szczególnie nękane przez suszę.
Jeśli wierzyć opowieściom miejscowych - rzeczywiście, ze szczególnego miejsca przedstawiającego Chaaka, można uzyskać specjalne błogosławieństwo. Magiczni historycy utrzymują jednakże inną wyjaśniającą teorię - zdaniem ich, w gruncie rzeczy, zamiast działania boga - owe miejsce nasączone jest starożytną magią, niekiedy ujawniającą obecność.

Rzuć kostką. UWAGA - możesz wykonać maksymalnie jeden rzut w przeciągu tygodnia!

1,6 - niestety, nic się nie dzieje... Nie czujesz żadnej wyraźnej zmiany.

2,3,4 - odczuwasz przepływ magicznej aury. Otrzymujesz +5 punktów w następnym wątku do Zaklęć i OPCM.

5 - niezwykle silna, nieokreślona energia - zstępuje na twoje ciało, czyni cię znacznie silniejszym oraz zostaje na dłużej. Otrzymujesz +1 punkt do dowolnej umiejętności.

Powrót do góry Go down


Ruth Wittenberg
Ruth Wittenberg

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 1431
  Liczba postów : 966
https://www.czarodzieje.org/t13356-ruth-wittenberg
https://www.czarodzieje.org/t13357-soho
https://www.czarodzieje.org/t13358-ruth-wittenberg
Maska Chaaka QzgSDG8




Gracz




Maska Chaaka Empty


PisanieMaska Chaaka Empty Re: Maska Chaaka  Maska Chaaka EmptyCzw Lip 12 2018, 18:10;

Prawie nie spała, spędzając każdą wolną chwilę na oswajanie, czy też precyzyjniej rzecz ujmując, uczenie się na pamięć terenu, żeby mieć absolutną pewność, że nie przeoczyła nawet jednego jego centymetra. Ruth pracowała jako asystentka profesor Bennett kilka dni a czuła, jakby spędziła na tym stanowisku przynajmniej kilka lat, po dwanaście godzin dziennie, codziennie. Słyszała, że sympatyczna dyrektorka jest osobą wysoce energiczną i trudno za nią nadążyć, ale Szwedka za nic w świecie nie wpadłaby na to, że będzie musiała chwilę po przylocie do Meksyku oglądać każdą jaskinię w obrębie ruin majańskiego miasta. Robiło się już późno, kiedy młoda Wittenberg dotarła pod tajemniczą maskę, która zdaniem niektórych otaczała przybyszy silną magiczną aurą, a mugole wierzyli, że wizerunek podejrzanego bożka uchroni ich przed kolejną suszą. Szwedka należała do strony skrajnych realistów, przy całej swojej magicznej naturze, z różdżką w ręku i do niedawna globem zaginionych na szyi, więc w pierwszej chwili nawet nie zauważyła, że znalazła się w otoczeniu maski - nic bowiem magicznego się nie wydarzyło, żadnych ciarek na plecach, żadnego boskiego błogosławieństwa. Najbardziej pasjonującą rzeczą pośród dłużącego się popołudnia w poszukiwaniu dobrych miejsc na kryjówki czarnych monet była chyba mrówka, która bezczelnie weszła kobiecie za nogawkę dotkliwie gryząc ją w kostkę. Ruth zajęta rozcieraniem rany, jakby to miało cokolwiek pomóc, zupełnie straciła na chwilę kontakt z otoczeniem, więc gdy podniosła głowę i zobaczyła siedzące nieopodal zwierzę omal nie krzyknęła ze strachu.
Co tam, na wszystkich magów świata, robił niedźwiedź?!
Momentalnie podniosła różdżkę przed siebie, celując w olbrzymie zwierzę, ale nie wystosowała żadnego zaklęcia. Nie mogła przecież ot tak się go pozbyć, ale nie mogła go też zostawić w spokoju, w końcu miała w planach wysłanie tu większej ilości osób za klika dni, co by potem powiedziała Bennett, gdyby któregoś z uczniów rozszarpał niedźwiedź? Co by powiedziała Bennett rodzicom tego nieszczęśnika, bo w historię o NIEDŹWIEDZIU pośrodku majańskich ruin trudno było uwierzyć nawet Ruth, która przecież stała tu teraz sam na sam z niespodziewanym gościem.
Myśl, że spotkała tu tak niecodzienne zwierze podsunęła jej jedną myśl i - bardzo w swoim stylu - bez jakichś wyjątkowo szczegółowych analiz od razu przystąpiła do działania.
-Lividus Fera - rzuciła w stronę zwierzęcia, ale mimo szczerych chęci i umiejętności było to tak trudne zaklęcie, że nic się nie wydarzyło, może prócz tego, że Szwedka definitywnie zwróciła na siebie uwagę niedźwiedzia. Oczywiście nie spodziewała się, że zaklęcie zwyczajnie nie zadziała, bo nie potrafi go jeszcze poprawnie rzucić i na tę chwilę wydało jej się, że ma przed sobą prawdziwego leśnego zabójcę, który w dodatku patrzył teraz w jej kierunku. Brawo Wittenberg, teraz to masz czas na myślenie - całe pół minuty.

1

@Leonardo O. Vin-Eurico
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Maska Chaaka QzgSDG8




Gracz




Maska Chaaka Empty


PisanieMaska Chaaka Empty Re: Maska Chaaka  Maska Chaaka EmptyNie Lip 15 2018, 20:47;

Wyjazd szkolny do Meksyku - to dalej nieźle Leonardo bawiło. Kompletnie nie spodziewał się, że Hogwart wpadnie na pomysł zabrania go do ojczyzny; no i po co się tak żegnał z rodzinką? Może nie miał do Puebli jakoś szalenie blisko, ale nawet świstokliki wewnątrzkrajowe nie kosztowały fortuny, a i z teleportacją można było ryzykować. Ogólnie, wylądował w miejscu, które doskonale znał. Półmagiczne, półmugolskie miasteczko było świetnym miejscem do wypoczynku, a przy tym oferowało niesamowite wybrzeże dla tych, którzy lubili sporty wodne. Vin-Eurico niejednokrotnie przejeżdżał przez okolicę, zatrzymując się kilka dni i łapiąc co lepsze fale.
Czuł się dobrze, w końcu. Nie obchodziło go z kim był w pokoju, kogo mijał na korytarzu w pensjonacie i czy jego różdżka wybrzydzała, czy nagle normalnie działała. Liczyło się jedynie to, że był w Meksyku, a to z miejsca sprawiało, że musiało być fenomenalnie. Pasowało mu wszystko, a dodatkowo wystarczyło wyściubić nos poza cztery ściany, by usłyszeć ojczysty język. Nic dziwnego, że Leo szybko postanowił wyruszyć na zwiedzanie okolicy, tu kogoś zagadując, tam po prostu podziwiając widoczki. I nie byłby sobą, gdyby nie spróbował trochę zmienić własnej perspektywy...
...dlatego zmienił się w niedźwiedzia. Nie ryzykował w miasteczku - aż tak źle z nim jeszcze nie było. Zaczekał, aż dotarł do tych bardziej oddalonych miejsc pokrytych ruinami. Tam mógł spacerować do woli, ciężkimi łapami miękko przesuwając po kamiennych płytach. Było gorąco, ale jakimś cudem futro aż tak go nie denerwowało; misiek skakał sobie radośnie, zadowolony z tego drobnego osamotnienia. Kochał ludzi, oczywiście, ale kiedy był niedźwiedziem, to zupełnie niczym nie musiał się przejmować i cholera, to było cudowne.
Potem zaś wpadł na Ruth Wittenberg. Pociągnął nosem, odwracając głowę w stronę znajomej dziewczyny, której nie spodziewał się tutaj równie mocno, co ona jego - zwłaszcza w tej puchatej formie. Drgnął niespokojnie na widok różdżki i cofnął się o pół kroku, jednak w tej samej chwili usłyszał inkantację nieszkodliwego zaklęcia; odetchnął z ulgą, że nie zostanie spętany, zamknięty w klatce czy jakoś tajemniczo unicestwiony. Lividus fera jednak nie zadziałało, a Leonardo parsknął cicho z zaskoczeniem. Powinien się odmienić - odmień się - ale oczywiście, jak na złość, zupełnie nie mógł. Skoczył za jakąś porozwalaną ścianę ruin, chowając się przed ewentualnymi kolejnymi zaklęciami, a następnie wbił pazury mocniej w ziemię i zacisnął szczęki. Musiał się tylko skoncentrować...
- Ruth, nie zabijaj - wyrzucił z siebie głośno, jeszcze zanim w pełni wychylił się z powrotem w stronę jej pola widzenia. Uniósł ręce w obronnym geście, wychodząc zza ściany i przylepiając do twarzy wesoły uśmiech. Ciężko stwierdzić, czy powinien się tak cieszyć na widok przyjaciółki swojego byłego. - Co ty tu robisz? I skąd wiedziałaś? - Ezra powiedział jej, że na widok niedźwiedzia powinna najpierw sprawdzać, czy to animag?

1
Powrót do góry Go down


Ruth Wittenberg
Ruth Wittenberg

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 1431
  Liczba postów : 966
https://www.czarodzieje.org/t13356-ruth-wittenberg
https://www.czarodzieje.org/t13357-soho
https://www.czarodzieje.org/t13358-ruth-wittenberg
Maska Chaaka QzgSDG8




Gracz




Maska Chaaka Empty


PisanieMaska Chaaka Empty Re: Maska Chaaka  Maska Chaaka EmptyPon Lip 16 2018, 19:49;

Bardzo nie chciała uchodzić za zabójcę meksykańskich niedźwiedzi po tym popołudniu, ale w tamtym momencie była tak pewna zwierzęcej natury istoty przytłaczającej ją swoją posturą, że jeszcze sekunda, a poleciałoby jakieś zaklęcie. Nie chciała od razu zasypywać misia zimną ziemią, ale unieszkodliwienie go i zebranie dowodów było dla niej podwójnie dobrym rozwiązaniem, bo nie dość, że uszłaby z tej sytuacji bez wyrzutów sumienia to jeszcze może udałoby jej się przekonać Bennett, że ruiny są po prostu średnio bezpiecznym miejscem.
I wtedy ów miś nazwał ją po imieniu.
-Leonardo? – podniosła głos, nie zważając w tej chwili na fakt, że ostatnio zbyt często mówiła głośniej, niżby sobie tego życzyła. Nie da się być opanowaną Wittenberg, kiedy zza kamiennej ściany, za którą przed chwilą schował się niedźwiedź, wyskakuje pierwszy księżycowo-łzowy wojownik, pogromca akromantul Vin-Eurico.
Ruth nie potrafiła zracjonalizować sobie sytuacji, w której oboje się teraz znaleźli praktycznie w ogóle, odrzucając błędnie założenie, że zaklęcie mogło jej zwyczajnie nie wyjść i była święcie przekonana, że niedźwiedź i Leonardo to zupełnie dwa oddzielne istnienia, więc... Gdzie było zwierzę?
-Tam był... – wskazała wciąż uniesioną różdżką skałę, zza której przed chwilą wyskoczył Gryfon i ściągnęła brwi, bezwiednie przegryzając wargę z wyrazem twarzy, jakby w tym momencie coś zupełnie jej nie grało w tej nielogicznej sprawie. Odpowiedział, jakby celowała do niego, ba, rozłożył ręce, jakby się poddawał i w końcu spytał, skąd wiedziała... No właśnie? Co właściwie miała wiedzieć?
Nie spodziewała się niedźwiedzia pośród majańskich ruin tak samo, jak nie spodziewałaby się tam trytona, ale jakby głębiej się nad tym zastanowić, to zadziałała wyjątkowo impulsywnie, bo przecież wcale nie było to tak marne prawdopodobieństwo, jak z początku przypuściła.
-Błędne założenia prowadzą do błędnych wniosków – machnęła ręką w odpowiedzi, dając w ten sposób znać koledze, że nie ma co roztrząsać tematu jej przypadkowego użycia akurat tego zaklęcia, bo mają teraz poważniejszą sprawę do omówienia.
-Jesteś animagiem – stwierdziła, choć stwierdzenie było tu chyba jeszcze mniej zasadne niż pytanie, bo nie wnosiło nic, co Ruth mogłaby uznać za jakiś nurt rozmowy, który jednocześnie nie marnowałby im obojgu powietrza.
-Pozwolę sobie zadać to pytanie jako pierwsza – co tu robisz? – zapytała, opuszczając różdżkę i taksując go tym samym neutralnym spojrzeniem, którym raczyła go podczas początkowych chwil ich pierwszej wspólnej podróży. Rozemocjonowanie nie wchodziło w grę zważywszy na jej przewidywalne opanowanie, ale Leo przecież mógł wiedzieć, że po wszystkim, co razem przeszli Ruth naprawdę ucieszyła się, że akurat na niego tutaj wpadła. Zaglądanie razem śmierci w oczy zbliża, zdecydowanie.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Maska Chaaka QzgSDG8




Gracz




Maska Chaaka Empty


PisanieMaska Chaaka Empty Re: Maska Chaaka  Maska Chaaka EmptyNie Lip 29 2018, 23:32;

Leonardo - bo, oczywiście, nawet teraz nie mogła dostosować się do jego preferencji. Pomyślałby kto, że każdy powinien mieć niezły wpływ na swoje własne imię... a jednak Gryfon był idealnym przykładem na to, że wszystko wychodziło zupełnie inaczej. Uparcie przedstawiał się Leo, a jednak wystarczyło kilku osobom przekazać informację odnośnie pełnej wersji imienia, aby poszła w świat. W końcu samo "Leo" nie mówiło tak wiele. Mógł być Leonardo, Leocadio, Leon, Leonidas... Darował sobie poprawianie byłej Krukonki tylko dlatego, że znajdowali się w dość specyficznej sytuacji. Nie, żeby podejrzewał ją o rzucanie zaklęć jeszcze teraz, gdy już wiedziała z kim ma styczność. Po prostu nie widział sensu w czepianiu się o słówka.
Zmarszczył lekko brwi, kiedy dziewczyna urwała swoją wypowiedź. Tam był - niedźwiedź? To chyba już ustalili... Zresztą, czemu się dziwiła, skoro próbowała użyć Lividus fera? W końcu tylko skinął głową, przytakując i rozjaśniając sprawę; był animagiem, rzeczywiście.
- To dość świeża sprawa - przyznał, pocierając lekko kark i podchodząc bliżej. Różdżkę dalej trzymała w gotowości, ale wcale go to nie peszyło. Uśmiech Leonardo był cieplejszy chyba nawet od słońca, tak intensywnie prażącego z nieba. - Znaczy, w sumie to już z pół roku, ale no... Przyznam się bez bicia, dalej miewam z tym problemy... - Animagia była trudna, a Vin-Eurico wcale nie ukrywał, że niejednokrotnie borykał się z niedogodnościami wynikającymi nie tylko z zakłóceń magicznych, ale i własnego braku koncentracji czy nadmiaru nieuwagi.
Nie zrażało go również beznamiętne spojrzenie - od niego biło tyle pozytywnej energii, że nadrabiał za powściągliwą Szwedkę.
- Spaceruję. Myślałem, że nie będzie tu za dużo ludzi, więc pochodzę sobie w spokoju w futrze - wyjaśnił krótko i zgodnie z prawdą, wsuwając dłonie w kieszenie spodni. Sporo słyszał o Chaaku i chciał chyba też trochę sprawdzić, czy jego wizyta nie zaowocuje czymś ciekawym... ale nic się nie wydarzyło, zatem mógł ten drobiazg pominąć. - A ty? Zwiedzasz? Nie wiedziałem, że wybierasz się na ten wyjazd... Nie wiedziałem, że w ogóle wróciłaś.
Powrót do góry Go down


Ruth Wittenberg
Ruth Wittenberg

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 1431
  Liczba postów : 966
https://www.czarodzieje.org/t13356-ruth-wittenberg
https://www.czarodzieje.org/t13357-soho
https://www.czarodzieje.org/t13358-ruth-wittenberg
Maska Chaaka QzgSDG8




Gracz




Maska Chaaka Empty


PisanieMaska Chaaka Empty Re: Maska Chaaka  Maska Chaaka EmptyPią Sie 03 2018, 21:28;

To było całkiem oczywiste, że Ruth nawet pomimo dobrego obrazu dotyczącego ich ostatniej wyprawy w pamięci, uparcie będzie usiłowała zwracać się do Leo jego pełnym imieniem. Powód był aż boleśnie prozaiczny – uciekanie przed byciem zjedzonym żywcem przez gigantyczne pająki, żeby zdobyć parę kropli czegoś, co w gruncie rzeczy mogło nawet nie działać magicznie sprawiło, że Wittenberg jakoś umknął z głowy fakt, że nie powinna zwracać się do Gryfona jego pełnym imieniem. Cóż, na razie musiało więc pozostać Leonardo.
I rzeczywiście użyła zaklęcia w dość bezmyślny sposób – bardzo pochopnie wyciągnęła wniosek, że przy takich warunkach jest zupełnie niemożliwe, aby w okolicy pojawił się niedźwiedź, co było oczywiście taką samą bzdurą, jak i samo Lividus Fera w jej wykonaniu, ale do tego przecież nie mogła się przyznać, jako pierwsza wojująca księżniczka różdżki, o z pojęciem o transmutacji tak szerokim, że jej wiedza nie sięgała nawet tego, kto obecnie uczy jej w Hogwarcie. W końcu też opuściła różdżkę.
-Jak wiele się zmieniło, od kiedy wyjechałam? – zapytała z przerażeniem, kiedy dotarło do niej, że sympatyczny gryfon potrafi zamienić się w NIEDŹWIEDZIA. Przeczesała włosy palcami, czując zbierające się kropelki potu na czole, ale sama nie potrafiła stwierdzić, czy były związane z gorącem, czy niemożnością przyswojenia sytuacji – Codziennie słyszę o porażających wręcz zmianach – przyznała szczerze, przypominając sobie w duchu, jak to jej najdroższy Dorien będzie zaraz bawił dziecko jakiejś Austriaczki, o ile plotki z pracy były prawdziwe... Odniosła wrażenie, że wpatrywała się w Leo zdecydowanie za długo, aż w pewnym momencie zrobiła minę, jakby sobie o czymś przypominała i nieco wystraszonym spojrzeniem otaksowała mężczyznę.
-Ale wciąż jesteście z Ezrą, tak? – wypuściła gwałtownie powietrze, łudząc się że choć w tym aspekcie znajdzie stabilny grunt pod nogami. Ezra bowiem bardzo wydoroślał, ba, mało nie zginął kiedy ona radośnie odcinała się od świata. Relacja z Leonardo, choć początkowo burzliwa i pełna wątpliwości, była dla Ruth całkiem pewnym lądem i nie sądziła, żeby w tej materii miało się cokolwiek zmienić.
-W futrze – powtórzyła po nim, jakby powiedział coś zupełnie nie od parady. Dla niej wciąż jego animagia była nowością i chwilę zajęło, nim przywykła do tej informacji – Bardzo ci gratuluję, to trudna umiejętność – kiwnęła mu, chwaląc jego zdolności magiczne, które pozwoliły na opanowanie tak trudnej sztuki. Po tym, jak poznała się na gryfonie musiała stwierdzić, że w największej mierze zasługiwał na posiadanie tak szczególnej genetyki. I, dodatkowo, miała świadomość sądząc po swoich zmaganiach z bezróżdżkowością, jak musiało mu być trudno na początku.
-Ja też do ostatniej chwili nie wiedziałam, czy wrócę. Nałożyło mi się jednak kilka spraw, które muszę rozwiązać na Wyspach i dostałam zielone światło ze swojej, już poprzedniej, pracy – opowiedziała krótko, nie wymieniając z imienia departamentu, w którym pracowała – Jak ci się podoba pomysł na te wakacje? - zapytała ogólnikowo, bo właściwie to nie do końca pamiętała, czy Leo jest z Meksyku. Ona zapewne ucieszyła by się, gdyby mogła spędzić w Szwecji kolejne kilka miesięcy, bo tam się wychowała i darzyła ten kraj rodzinny szczególną miłością, stąd też była ciekawa, jak do takich niespodzianek odnosi się sam Vin-Eurico.

Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Maska Chaaka QzgSDG8




Gracz




Maska Chaaka Empty


PisanieMaska Chaaka Empty Re: Maska Chaaka  Maska Chaaka EmptyCzw Sie 30 2018, 16:03;

/Odkurzam wątek i przepraszam @Ruth Wittenberg za to tragiczne opóźnienie/

W gruncie rzeczy, trochę Ruth współczuł... coś tak czuł, że sporo mogło się pod jej nieobecność pozmieniać, a ona zupełnie nagle zostawała zarzucana coraz to nowszymi i bardziej szokującymi informacjami. Leo z lekkim uśmiechem jej się przyglądał, odrobinę chyba wspominając. Ruth zawsze była w jego oczach kimś i pomimo wszelkich problemów związanych z jej przyjacielem... cóż, Leo po prostu cieszył się, że ją widzi. Mało kto budził w nim taki respekt, mało kto wydawał się aż tak niesamowicie fascynującą osobistością.
- Oj, pewnie sporo - przyznał, bo ich tok myślowy pobiegł podobnie. Chętnie by jej jakoś pomógł nadrobić zaległości, ale był święcie przekonany, że co ważniejsze to już do niej trafiło. W końcu miała zawsze Ezrę, nie? To też on był chyba pierwszą sprawą, którą się musiała zająć; z tego, co Vin-Eurico wiedział, to pojawiła się w szpitalu po wypadku Krukona. Nie miał pojęcia, czy to było powodem jej powrotu, czy zwyczajnie zbiegiem okoliczności... Nie wnikał. Niezbyt miał prawo, skoro z Wittenberg nie był zbyt blisko, a od Clarke'a jedynie się oddalał.
A potem zadała pytanie, którego zupełnie się nie spodziewał. Uciekł wzrokiem gdzieś w bok, nie tyle speszony, co raczej zasmucony. Nie mógł uwierzyć, że Ezra nie przekazał takiej informacji... i wszystko spadło na Leo, który nawet niezbyt wiedział jak sprawę wyjaśniać. Dla niego sprawa nie była oczywista, bo mimo wszystko to nie on wyszedł z inicjatywą odnośnie zakończenia związku. Na ustach chłopaka pojawił się zakłopotany uśmiech, gdy powrócił spojrzeniem czekoladowych tęczówek na Szwedkę.
- Nie, zerwał ze mną, znaczy... nie jesteśmy razem - wzruszył łagodnie ramionami. Miał tylko nadzieję, że Ruth nie uzna zaraz, że Gryfon zrobił coś głupiego; z pewnością nie był chodzącym ideałem, ale jego przeszłość niezbyt dobrze świadczyła. Wydawało mu się, że wszyscy już zauważyli, że jakiekolwiek zdrady pozostawił daleko za sobą, a sprawa z Ezrą była znacznie bardziej skomplikowana. Modlił się w duchu, by Ruth nie dociekała, by porozmawiała o tym z przyjacielem... By nie przypominała mu, jak bardzo dziwne było to durne rozstanie.
- Dziękuję! - Miło było czuć się docenionym, a z ust Ruth to już w ogóle pochwała brzmiała bardzo przyjemnie. Leo musiał przyznać, że było to spore wyzwanie, na które porwał się już dawno i które pielęgnował w większości samotnie, a to... no, to nie było proste, nie dla niego.
- To czym się teraz będziesz zajmować? - Zagadnął, a potem zaśmiał się na jej pytanie odnośnie doboru miejsca wakacyjnego wyjazdu. - Bardzo! Żartujesz? Meksyk, moja ojczyzna... Ja się czuję jak w domu, chociaż do Puebli jest stąd kawałek. Wyobraź sobie moje zdziwienie, jak pożegnałem się z rodzicami i pojechałem do Wielkiej Brytanii, żeby zaraz tu wrócić... Niesamowity zbieg okoliczności. No i... fajne zakończenie. - Nie zdradzał zbyt wiele, ale to chyba każdemu chodziło po głowie; nie było wiadomo, że Leonardo Vin-Eurico po ukończeniu Hogwartu w ogóle się na Wielką Brytanię obejrzy. Jego główna kotwica tak trochę jakby... zatonęła? I chociaż pomysłów miał wiele, to teraz jeszcze nie potrafił jawnie określić co zrobi dalej.
Powrót do góry Go down


Matthew Alexander
Matthew Alexander

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 43
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizny na nadgarstkach, pogodne spojrzenie, towarzystwo Euthymiusa oraz zapach wody kolońskiej.
Galeony : 688
  Liczba postów : 1311
https://www.czarodzieje.org/t16392-matthew-alexander#449540
https://www.czarodzieje.org/t16400-matthew-alexander#449655
https://www.czarodzieje.org/t16387-matthew-alexander
Maska Chaaka QzgSDG8




Gracz




Maska Chaaka Empty


PisanieMaska Chaaka Empty Re: Maska Chaaka  Maska Chaaka EmptySob Wrz 01 2018, 00:46;

Wędrowałem bezustannie, bez konkretnego celu.
Zanurzony w myślach, nawet nie zdołałem dostrzec miejsca, do którego doprowadziły mnie własne nogi. Nie to zdawało się mieć w chwili obecnej największą wartość, gdy zdania uderzały do mojej głowy i rozpływały się po całym ciele, niesione przez żyły. Ból głowy ciosał je jeszcze bardziej niż kiedykolwiek - ramię zaś zdawało się powoli odnawiać posłuszeństwa. Czyżbym się przeliczył z własnymi umiejętnościami? Nie umierałem, byłem w mniejszym porządku, co nie zmienia faktu, iż rana ewidentnie wymagała poważniejszej interwencji niż tylko jej zasklepienie - czyżby przyszło mi właśnie płacić za własną głupotę przy opiekowaniu się psem, którego teraz miałem po swojej stronie, zdołałem się nim zaopiekować? Spojrzałem zielonymi tęczówkami w jego stronę - specjalnie wybrałem odludnione miejsce na schadzkę po Meksyku, byleby go nie narazić na stres. Beżowa sierść odzyskiwała powoli dawny blask, czworonóg zaczynał powoli powstawać na łapy, jednak nie wiedziałem, ile to dokładnie potrwa. Chciałem mu pomóc, jednak nie mogłem się narzucać - warunek konieczny; pomoc, wsparcie i liczenie na to, że słowa "Czas leczy rany" odniosą pozytywny skutek. Nadal w głowie miałem poprzednią sytuację, która zaowocowała ostatecznie zatopionym w skórze nożem; trudno było mi wyzbyć się myśli, co nie zmienia faktu, iż narzędzie zbrodni nadal trzymałem przy sobie, pobrudzone krwią oraz wymagające odpowiedniej konserwacji. Westchnąłem cicho, czując delikatne szarpnięcie, kiedy to trzymałem Lucky'ego na smyczy. Na razie nie wiedziałem, czego mam się po nim konkretnie spodziewać, dlatego wolałem nie ryzykować w kwestii bezpieczeństwa potencjalnych mieszkańców - by zamiast tego trzymać go na uwięzi, na szczęście niezbyt krótkiej. Dawałem mu swobodę w poznawaniu tej lepszej strony świata, lepszej strony medalu.
Dlaczego tylko ja
nie mogłem go dostrzec?
Rzuciłem spokojnie wzrokiem w stronę tajemniczej ściany, która zrobiła te tereny. Biorąc głębszy wdech, zdołałem zauważyć, że to miejsce nie jest do końca zwyczajne, jakby przepływała w nim pewnego rodzaju magia. A może intuicja mnie tym razem zwodziła? Niemniej, nie mogłem jakoś cofnąć się na poprzednie miejsce, trzymając w dłoni smycz, na której znajdował się mieszaniec szukający atencji. Kładę ostrożnie dłoń na jego głowie, zaznajamiam się z manufakturą niedawno wyczyszczonej i umytej z brudu sierści. Szkoda tylko, że psy były w stanie zauważyć u mnie tę przyjaźniejszą stronę - a może tylko im pozwalałem odchylić rąbka własnej księgi? Z łatwością mogłem odczytać emocje, bez trudu kierowałem spojrzenie, a w przypadku gatunku ludzkiego sytuacja miała się znacznie gorzej. Ludzie są po prostu nieprzewidywalni. Nie wszyscy, niemniej jednak wzbudzają pewnego rodzaju niepokój. Chciałbym, oj, chciałbym móc wtopić się w społeczeństwo, wyjść z własnej klatki, niemniej jednak - nie potrafiłem. Nie potrafiłem się w żaden sposób otworzyć. Westchnąłem ciężko, mając nadzieję, że to mi pomoże, gdy poczułem nagły, nieznany przypływ energii. Zdziwiło mnie to mocno, albowiem nie byłem w stanie przewidzieć momentu, kiedy to jakaś magia została we mnie pchnięta. Stanąłem delikatnie zszokowany, spoglądając na marmurową ścianę, która została wybudowana przez starożytną cywilizację - czyżby to ona była przyczyną tego zjawiska? Nie wiedziałem, nie byłem w stanie jednoznacznie stwierdzić, jednak postanowiłem nie pozostać dłużny - skinąłem głową w podziękowaniu, by następnie ruszyć dalej.

Z.t

Kostka: 5
Powrót do góry Go down


Carson Gilliams
Carson Gilliams

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 166,5cm
Galeony : 140
  Liczba postów : 348
https://www.czarodzieje.org/t16163-carson-o-gilliams
https://www.czarodzieje.org/t16171-poczta-pantoflowa-carson#442692
https://www.czarodzieje.org/t16162-carson-o-gilliams
Maska Chaaka QzgSDG8




Gracz




Maska Chaaka Empty


PisanieMaska Chaaka Empty Re: Maska Chaaka  Maska Chaaka EmptySob Wrz 01 2018, 02:58;

Maska Chaaka była miejscem, do którego przychodziło wielu znajomych Carson, tłumacząc jej jego fenomen tym, że zawsze czuli się potem jak bogowie magii! Jakby przybywało im siły i mocy magicznej, a każde z ich zaklęć było silniejsze niż dotychczas. Czy im wierzyła? Średnio. Czy chciała sprawdzić sama? Oczywiście, że tak! Bóg deszczu nie wyglądał zbyt pięknie, lecz mimo to dziewczyna podeszła bliżej jego kamiennej podobizny, by przyjrzeć się zagłębieniom w skale i przeróżnym pęknięciom. Zastanawiała się, czy musi dla niego odtańczyć taniec deszczu, by otrzymać owo specjalnie błogosławieństwo, czy może powinna złożyć mu pokłon, a może dotknąć? Ta ostatnia opcja wydawała jej się najbardziej prawdopodobna, wobec czego przejechała po skale opuszkami palców... I nie poczuła zupełnie nic.
Null. Zero. Zero absolutne!
Prychnęła pod nosem - no tak, myśleli, że uda im się ją wrobić, czyż nie? Ona od dawna przecież podejrzewała ich o kłamstwa i bajkopisarstwo, teraz miała na to doskonały dowód - własne doświadczenie! Pokręciła głową z niedowierzaniem, że właśnie zmarnowała parędziesiąt minut swojego życia na coś tak beznadziejnego, po czym odwróciła się na pięcie i poszła dalej zwiedzać ruiny miasta Majów.
/zt

kostka: 1
Powrót do góry Go down


Ruth Wittenberg
Ruth Wittenberg

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 1431
  Liczba postów : 966
https://www.czarodzieje.org/t13356-ruth-wittenberg
https://www.czarodzieje.org/t13357-soho
https://www.czarodzieje.org/t13358-ruth-wittenberg
Maska Chaaka QzgSDG8




Gracz




Maska Chaaka Empty


PisanieMaska Chaaka Empty Re: Maska Chaaka  Maska Chaaka EmptySob Wrz 08 2018, 22:30;

Wciąż widziała przed oczami ten koszmar, kiedy życie rzucało ją w sam środek pomieszczenia z wieloma drzwiami, wszystkimi zamkniętymi na klucz. Nie miała dokąd się ruszyć, a jedynym sensownym krokiem był powrót do przeszłości, która przecież nie istniała, co brutalnie przypominał jej los raz za razem, a teraz miał przypomnieć jeszcze boleśniej, gdy Leo poinformował ją o rozstaniu z Ezrą. Byli dla WIttenberg czymś w rodzaju stabilnego gruntu, który wciąż utrzymywał ją w pionie, mimo że wokół wszystko wirowało niczym kalejdoskop. Cóż, trudno było wyobrazić sobie, jak głęboko w przepaść spadła, kiedy usłyszała, że wszystko przelało jej się przez palce przez ten rok tak szybko, że została sama, w ciemnym rogu, bez informacji, bez pamięci, bez bezpieczeństwa. Wszystko przepłynęło, nie zabierając Ruth ze sobą.
-Co - wyrwało jej się w pierwszym momencie, bo fizycznie wręcz poczuła ból tego policzka, który zadał jej właśnie Ezra, nie informując wcześniej o rozstaniu z Ezrą - Nie wiedziałam - przyznała szczerze, ucinając temat. Spodziewała się, że ciągnięcie go dalej jest wysoce nieroztropnym zagraniem, poza tym mogło być całkiem niekomfortowe dla samego gryfona, który też zapewne sądził, że to Clarke jej wszystko wyjaśni, Oczywiście, że wyjaśni - Wittenberg nie miała w zwyczaju zostawiać tego typu spraw samym sobie, a w szczególności nie lubiła, kiedy najdroższy przyjaciel zatajał przed nią tak istotne fakty.
-Podjęłam asystenturę w Hogwarcie, tymczasowo - ponownie rzuciła lakonicznie, co stawało się ostatnio (jeśli nie przez poprzednie lata) jej nieznośnym nawykiem. Genewa wciąż była owiewana tajemnicą nawet dla samej Wittenberg, choć jej powrót w szkolne mury wydawał się być stokroć bardziej tajemniczy, niż dziwnego typu praca w Szwajcarii.
Pokiwała głową ze zrozumieniem na jego wylew radości dotyczący powrotu do Meksyku. Sama, choć miała do wyboru cały świat, wszystkie wakacje spędzała w Szwecji, przez prawie trzy lata wracając tam z Mikkelem, który przecież jako rodowity Szwed również powinien mieć ojczyzny na pęczki. Mimo to wracali najchętniej w te same miejsca, bo tam czuli się bezpieczni i szczęśliwi, jak nigdzie indziej na całym globie.
-Jestem w stanie to zrozumieć - uśmiechnęła się do kolegi trochę z rozczuleniem przywodząc sobie na myśl swoją radość w razie, gdyby dyrekcja Hogwartu postanowiła spędzić kolejne wakacje w Skandynawii.
-A jeśli chodzi o plany to o to samo mogłabym zapytać ciebie. Jak rozumiem, jesteś tu jako opiekun - pociągnęła wątek, bo w istocie była całkiem ciekawa, co skłoniło Leo do takiego poważnego kroku, jakim było podjęcie pracy jako opiekun wycieczki. Oczywiście miała go za odpowiedzialną i rzetelną osobę, popis kreatywności i troski dał przecież podczas ich wspólnej wyprawy i Ruth trudno było wskazać lepszego człowieka na takie stanowisko, jednak wciąż interesowało ją, czy stały za tym jakieś inne pobudki.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Maska Chaaka QzgSDG8








Maska Chaaka Empty


PisanieMaska Chaaka Empty Re: Maska Chaaka  Maska Chaaka Empty;

Powrót do góry Go down
 

Maska Chaaka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Maska Chaaka JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Meksyk
 :: 
Miasto Majow
-