Ostatnie dni co prawda nie należały do najlepszych w życiu Charliego - szlaban, nieudana lekcja, podczas której powtarzał zaklęcie parę razy i został dźgnięty przez wojownika w rękę (a myślał, że dostanie +10 do ataku...) pod rząd. Co prawda w działalności artystycznej nadal przodował - rysował charakterystycznie, pozwalał na to, by elementy, które zdołał narysować, ruszały się w specyficzny sposób, zataczając różne dla swojego własnego przeznaczenia okręgi. W tym właśnie był najlepszy, jeżeli oczywiście chodzi o jego całokształt - bo może i nie przodował w zaklęciach, aczkolwiek mógł właśnie pochwalić się dorobkiem typowo malarskim, jak również stylistycznym. Jako że go zawód fryzjera zaczął interesować bardziej, a nie ma na kim trenować, wykonuje różne farbowania jak i fryzury po prostu za darmo, delikatnie kształcąc się w tym zakresie. Może kwalifikacji nie ma, co nie zmienia faktu, iż efekty są w niektórych przypadkach niezwykle ciekawe!
Wyruszył na spacer w bardziej znajome okolice, szczególnie unikając uliczek, które w jego mniemaniu mogą stanowić pewnego rodzaju zagrożenie. Pogoda nadal nie była zbyt zadowalająca - nieraz deszcz atakował znienacka, a ciemne niebo przeszywały pioruny; nie zamierzał siedzieć na jednym miejscu, choć niektórzy tak robili. Ciągłe rysowanie może nie odbijało się na nim jakoś szczególnie źle, co nie zmienia faktu, iż brak ruchu zaczął mu powoli doskwierać - i może nie należał do kategorii sportowców, co po prostu nogi nie potrafiły usiedzieć w jednym miejscu. Ubrany tym razem w luźniejsze rzeczy - krótkie, dżinsowe spodnie powyżej kolan oraz patynową koszulę z ciemną, grafitową bluzę, dotarł do nieznanego wówczas obiektu - kolorowej fontanny, która zyskała jego uznanie. Zdawała się być wyjątkowa, otoczona niezwykłą magią, a przede wszystkim - spełniająca życzenia.
Jakie on mógł mieć życzenie? Na pewno chciałby, by rodzice przestali traktować go tak, jak go rzeczywiście traktują, zyskując w ich oczach szacunek. Na pewno chciałby nie mieć problemów z rzucaniem czarów, albowiem z tego właśnie słynie, ku własnemu niezadowoleniu. Na pewno nie chciałby tak ciągle zapominać, być może zmieniając ciąg następnych zdarzeń. Na pewno jego największym marzeniem byłoby, żeby nie musiał wykonywać szlabany, zadania domowe, a przy okazji dostawać słowne ostrzeżenia od nauczycieli, ostatecznie jakimś cudem turlając się do następnej klasy niepostrzeżenie.
Niestety, wrzuciwszy pieniążek, zauważył, że tym samym z pluskiem wysunęło mu się aż 20 galeonów, na które wytrzeszczył oczy w charakterystycznej ku temu minie - był zszokowany. Przecież... przecież tyle pieniędzy piechotą nie chodzi! Może fontanna była zła za wyobrażanie sobie mentora od transmutacji w postaci Stalina? Cholera, on musi je odzyskać! Niemniej, widział już przed sobą niezbyt zadowolone twarze przechodniów, bo przecież nie powinno się tam grzebać! Przysiadł obok z charakterystyczną podkówką, uświadomiony, że jeżeli będzie tak gubił ciężko zarobione galeony, to się nie wyżywi do końca, skoro ma zamiar odciąć się od rodziców. -
Kur... czaczek! - mruknął niezadowolony, patrząc na przechodniów zza specyficznych okularów.
@Beckett Fox