Osoby: Rasheed & @Julia Heikkonen Miejsce rozgrywki: Różdżki Fairwynów Rok rozgrywki: przełom 2017 i 2018 roku Okoliczności: Odkrywszy, że w sklepie Fairwynów można zakupić wyjątkowe różdżki, Julia i Rasheed zadecydowali, iż czas najwyższy wymienić stare przyjaciółki na nowy, lepszy model.
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Kiedy jest najlepszy czas na sprawienie sobie idealnego prezentu? Jeżeli nie są to urodziny, to z pewnością święta. Rasheed był człowiekiem o wielkim sercu i aby Julia nie chodziła potem smutna i zła, że tylko on szpanuje sobie nowiuteńkim patyczkiem, tym razem postawił na drugą z możliwych okazji. Teraz oboje mogli, bez wyrzutów sumienia, rzucić pełnymi sakiewkami o ladę sklepu. Nie, żeby kiedykolwiek musieli liczyć się z pieniędzmi, ale taka rozrzutność nie byłaby mile widziana w niektórych godnych pożałowaniabiednych kręgach. Jak to się stało, że zdecydowali się na wymianę tak ważnej części czarodziejskiego ekwipunku? Cóż, jego była już nieco wyeksploatowana. Kupił tę różdżkę jeszcze przed wyjazdem do Hogwartu, a używał aż do teraz, czyli prawie przez jedenaście lat. Powycierała się, zaczęły wyłazić z niej pióra. Mógłby oddać ją do renowacji, ale tak właściwie to po co? Może to faktycznie czas na zmiany. Doszły go słuchy, że Fairwynowie oferują w swoim sklepie wyjątkowe różdżki o silnych rdzeniach, a kto, jeżeli nie on, mający na podorędziu więcej pieniędzy, niż kiedykolwiek będzie mu potrzeba, miałby to sprawdzić? Przywiązał się do niej na tyle, aby zostawić ją w posiadłości na pamiątkę, ale nie na tyle, aby wahać się nad wymianą. Wraz z przyjaciółką przekroczył próg rodzinnego sklepu w Dolinie Godryka, rozglądając się z zaciekawieniem. Wysokie regały wręcz uginały się od podłużnych pakunków. Ten widok przywoływał zaskakująco miłe wspomnienia. - Pamiętam swój pierwszy zakup tak, jakby to było wczoraj. Prawie wysadziłem wszystkie szyby u Ollivandera, gdy zaproponował mi włókno ze smoczego serca. Machnąłem różdżką, ale zdążył złapać mnie za nadgarstek, więc tylko zatrząsały się ramy. - Wspomniał, czując jak dopada go nieczęsty, nostalgiczny nastrój, ale nie było mu dane więcej powspominać, gdyż spod ziemi wyrósł przed nimi podstarzały sprzedawca. Zapewne Fairwyn, ale nie wiadomo czy nie zatrudniano tu także kogoś innego. W końcu, czy tak liczna rodzina, przede wszystkim, twórców różdżek miała czas na zwykłą sprzedaż? - Dzień dobry - powiedział, przypomniawszy sobie o dobrych manierach. Rozpiął trzy guziki czarnego płaszcza, gdyż w środku było okrutnie gorąco, w porównaniu z chłodem, jaki szczypał policzki tuż przed wejściem. - Szukamy dla siebie czegoś odpowiedniego. Moja poprzednia różdżka posługiwała się piórem żmijoptaka. Słyszałem, że Fairwynowie oferują jego język. Czy to prawda? - Cóż, naturalnym chyba było, że skoro coś już raz się sprawdziło, to sądził, iż drugi raz także będzie udany? Zerknął na Julkę, jakby ciekaw czy i ona wysunie jakieś konkretne żądania.