Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Salon

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Maili Lanceley
Maili Lanceley

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 201
  Liczba postów : 236
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15401-maili-o-l-lanceley
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15407-listy-do-m
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15402-maili-o-l-lanceley
Salon - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Salon - Page 2 Empty


PisanieSalon - Page 2 Empty Salon  Salon - Page 2 EmptyNie 3 Gru - 21:54;

First topic message reminder :




Salon tak jak praktycznie cała reszta domu jest jasny i elegancki. Jego centrum stanowią kanapy ozdobione puchatymi poduszkami, które zachęcają, by się o nie oprzeć. Jednak nie kanapy sprawiają, że to miejsce jest szczególnie magiczne. Znajdziesz w nim fortepian, samogrające skrzypce i  wiele innych magicznych instrumentów, które są zawsze gotowe do użycia i zaczarowania słuchaczy swoim pięknym dźwiękiem. Przede wszystkim stąd płynie melodia, którą słychać jeszcze zanim wejdzie się do domu.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Salon - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Salon - Page 2 Empty


PisanieSalon - Page 2 Empty Re: Salon  Salon - Page 2 EmptySro 26 Sty - 13:33;

Poczucie bezpieczeństwa jakie dawał mu Meksyk zaczęło zanikać. Odizolowanie się od społeczeństwa, koczowniczy tryb życia i stronienie od ludzi nawet i jemu zaczęło przeszkadzać. Przesiąknięty energią do szpiku kości, od której tak bardzo pragnął się odsunąć wzywała na każdym kroku. Z jego różdżką od dłuższego czasu było coś nie tak. Ilość czarnomagicznych zaklęć którą nią rzucił sprawiło, że i rdzeń magicznego drzewa się spaczyła. Odmawiała rzucania zwyczajnych zaklęć i nie był w stanie jej przezwyciężyć do poprawnego działania. Przestał być jej panem, a zaczął być niewolnikiem. A przez długi czas jaki spędził bez używania magii sprawił, że większość czynności zaczął wykonywać w mugolski sposób. Rodzina zaczęła mu to dość mocno wytykać, polecając podróż w poszukiwaniu nowych umiejętności, zdobycia wewnętrznej siły i przezwyciężania wypaczonego drzewa. A jeśli nie będzie tego potrafił zrobić niech sobie kupi nową różdżkę. Lecz każdy z Cortezów wiedział, że tak nigdy się nie stanie. Wszakże nie tak zostawali wychowywani i szkoleni, aby się poddać w tak śmiesznym starciu.
Wrócił więc do swojego domu gdzie stawiał pierwsze kroczki. Do źródła swojej mocy, by tam na nowo opanować to co stracił. Siedział zamknięty w bibliotece kilka dni, lecz czas tam spędzony niczym konkretnym nie zaowocował. Nie wiedział od czego miałby zacząć. I zaczęło to do niego docierać, że sam nic nie osiągnie by zacząć stawiać kroki w dobrym kierunku, a nie dalej błądzić.
Spakował więc walizkę, a dokładniej to zamknął ją jedynie, bo nie zdążył się nawet wypakować. Po czym opuścił swój dom kierując się w konkretną stronę. Był to dom jedynej mu znanej dobrej duszy, chyba dalej przyjaciółki, choć ich relacje były tak bardzo skomplikowane, że nie dało się jednoznacznie tego nazwać. Jednak był pewny, że tylko Ona będzie w stanie mu teraz pomóc.
Zapukał w drzwi przebierając z nogi na nogę.
Ubrany w szary, ciepły płaszcz, sięgający aż do ziemi. Wydawał się być stary, cały zakurzony, materiał powycierany u dołu. Znacznie bardziej wiekowy aniżeli był faktycznie. Pod nim kryły się wcale nie lepsze ubrania. Prosta lniana koszula z długimi rękawami i czarne wycieruchy, które widać było, że równie sporo przeszły. Jedynie buty były w dobrym stanie, czarna skóra jeszcze lśniła, co mogło świadczyć o tym, że są nowe, albo przynajmniej zadbane i dobrze zakonserwowane. Włosy rozpuszczone, opadające w każdym kierunku, łagodnie falujące zakryły całą jego twarz kiedy to spojrzał się na klamkę drzwi. Która w końcu pod naporem kogoś z środka domostwa sprawiła, że drzwi ustąpiły. Podniósł wzrok wyżej, chociaż ze względu na różnicę w wzroście nie podniósł głowy wysoko. Jednak kosmyki i tak ukazały wystarczająco jego twarz. Zmieszanie wymalowało się na jego twarzy, stał tak trochę nie wiedząc co powiedzieć, ani co powinien zrobić.
- Martwić się o mnie? Przecież ja zawsze wracam cały - odpowiedział i nawet na momencik na jego ustał pojawił się grymas który miał chyba imitować uśmiech. Widocznie brak kontaktu z innymi ludźmi sprawił, że zapomniał jak wykonywało się pewne wyuczone prace mięśni twarzy.
Przekroczył próg domu i zatrzymał się na korytarzu. Oglądając pomieszczenia spojrzał ponownie na Nessę uznając, że wypadałoby powiedzieć o celu tej wizyty.
- Jednak straciłem panowanie nad swoim życiem, wydaje się, że nie jestem w stanie rzucać już zaklęć innych niż te... Raniące innych. Różdżka odmawia mi posłuszeństwa przy próbie ich czarowania. Nigdy chyba nie czułem się tak słaby jak teraz jestem. - Wytłumaczył nagle nie wiedząc za bardzo jak miałby poprosić ją o pomoc. Nigdy przecież nie był w tym dobry. W wyciąganiu do innej osoby ręki o pomoc. I to wydawało się nie zmienić, dalej był uparty jak osioł.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Salon - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Salon - Page 2 Empty


PisanieSalon - Page 2 Empty Re: Salon  Salon - Page 2 EmptySro 26 Sty - 21:51;

Nigdy nie wnikała w to, co Aleksander robił podczas swoich podróży. Nie szukała, nie dopytywała, nie wchodziła butami w jego przestrzeń osobistą, bo wiedziała doskonale, jak uparty potrafił być były Ślizgon, zwłaszcza gdy ktoś mógł chcieć wpłynąć na jego decyzję lub coś na nim wymusić. Już od dawien dawna wiedziała, że jedyne co mogła zrobić, to go wspierać w decyzjach, które podejmował i liczyć na jego odpowiedzialność oraz samo zachowawczość, świadomość konsekwencji z podjętych działań. Nie mogła wiedzieć o problemach, które sprawiał mu spaczony transmutator, chcąc narzucić własny sposób działań. Było to zdarzenie na tyle niecodzienne, że niewiele ksiąg mogło o tym wspominać (chyba tylko te dla twórców różdżek ze zdolnościami przynajmniej zaawansowanymi).
Znów wpakował się w kłopoty?
Nie trudno było zgadnąć, że mogła to być jedna z pierwszych myśli w głowie na temat wysokiego czarodzieja o ciemnych włosach, który stanął jej w drzwiach z niezapowiedzianą wizytą tego wieczoru. I właściwie postąpił słusznie, bo w jakiekolwiek bagno by się nie wplątał, Lanceley by mu pomogła. Zawsze był tu mile widziany, nie tylko przez wzgląd na przeszłość, plany ich rodziców czy ich własne, skomplikowane decyzje. Nie wyglądał jednak tak, jak go zapamiętała podczas ostatniego spotkania. Emanował powagą, jakimś zmartwieniem, którego ruda nazwać nie umiała przez swoje wypaczone pojęcia oraz wybrakowaną paletę emocjonalną. Nie był sobą. A gdy Cortez przypominał zaginione we mgle dziecko, to niepokoiło ją jeszcze bardziej. Zmarszczyła więc brwi zaraz po ich uniesieniu w pierwszej reakcji, chociaż w pewien sposób poczuła ulgę. Zacisnęła usta, wydając z siebie niemalże bezgłośne mruknięcie, sunąc spojrzeniem po otoczonej włosami, wciąż opalonej buzi Aleksa.

- To prawda. - skłamałaby, gdyby powiedziała cokolwiek innego. Taki już mieli zwyczaj, że któreś z nich prędzej czy później pokazywało się drugiemu, wracało. Zawsze. Nie znaczyło to jednak, że podczas jego nieobecności o nim nie myślała, nie martwiła się — przeciwnie. Bo doskonale wiedziała, że cokolwiek by się nie wydarzyło i w którąkolwiek stronę zaprowadziłyby ich ścieżki losu, tak zawsze mieli swoje plecy. Zawsze by jej pomógł, gdyby tego potrzebowała.
Zamknęła za nim drzwi, słuchając, przesuwając zasuwkę. Palce mocniej zacisnęły się na trzymanym naczyniu z każdym słowem, które wypowiadał. Niepokojącym. Jednocześnie doskonale rozumiała, jak przerażające umiały być momenty pozbawione kontroli dla kogoś, kto tak ją cenił, czując pieczenie w kilku miejscach pod materiałem sukienki, gdzie kryły się zamaskowane prostym zaklęciem blizny, których nie zdążyła jeszcze się pozbyć.

- Rozumiem. - odpowiedziała ciszej, posyłając mu jeszcze krótkie spojrzenie, zanim minęła go, kierując się w stronę salonu, pozornie spokojna, chociaż pogrążona we własnych myślach. Na ciszę za plecami odwróciła głowę przez ramię. - Zostaw walizkę, Migotka ją weźmie do Twojego pokoju. Jesteś głodny? Chcesz się napić?
Zapytała, jeszcze zanim odwróciła się i zniknęła w salonie, sugerując tym samym, aby i on poszedł jej śladem. Stała przy srebrnej tacy, nalewając do szklanek bursztynowego napoju, bezgłośnie wsypując lód. Kompletnie ignorowała otaczający ich bałagan, uznając, że na sofie było dość miejsca, aby wygodnie i swobodnie usiadł. Zerknęła w stronę paleniska, czy aby na pewno ogień miał dość drewna do strawienia, zanim podeszła do niego, wręczając mu szklankę i siadając obok, przywarła plecami do podłokietnika, palcami prostując materiał stroju, który pogniótł się od dość nagłego, aczkolwiek płynnego ruchu. - Co zamierzasz z tym zrobić?
Przysunęła kryształ do ust, zawieszając nim spojrzenie. Co ona powinna z tym zrobić? Wszystkie trybiki w jej głowie pracowały, szukając najlepszego rozwiązania dla Corteza, chociaż jej twarz wcale na to nie wskazywała. Znał ją jednak zbyt dobrze, aby o tym nie wiedzieć.
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Salon - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Salon - Page 2 Empty


PisanieSalon - Page 2 Empty Re: Salon  Salon - Page 2 EmptyCzw 27 Sty - 13:52;

Dlatego była mu tak bardzo bliska. Jaka jedyna potrafiła chyba zrozumieć to jego dziwactwo, ciągłe znikanie i zapadanie się pod ziemię. A on uwielbiał do niej wracać, spędzić choćby godzinę w jej towarzystwie. Spojrzeć w oczy, usłyszeć głos, skraść choć jeden uśmiech. Już chyba od dawna potrafił nazwać to uczucie, ale bał się brnąć w to dalej. Nie chciał niczego zniszczyć, więc pozwalał aby każdy dalej grał swoją rolę. Kolejny raz, opanowaną do perfekcji już sztukę. Kurtyna w górę!
Mimowolnie jego wzrok powędrował ku schodom na wyższe piętro, tam gdzie zawsze przygotowywany był jego pokój. Pozwolił więc Migotce odebrać swój bagaż i nawet na moment się do niej uśmiechnął. Dawno już chyba porzucił konserwatywny typ życia i poglądów. Więc skrzaty uważał bardziej jak za służbę, niż niewolników dla czarodziei. A więc jakiś szacunek im również okazywał. Sam w końcu miał swojego skrzata, któremu zwrócił wolność, a ten i tak przy nim pozostał.
Zdjął płaszcz i odwiesił go na wieszaku, po czym powędrował za nią tak jak tego chciała oglądając stertę dokumentów, papirusów, porozrzucanych ksiąg. No tak, pani profesor... - Przemknęło mu przez myśl podchodząc do jednej z prac domowych i pobieżnie ją czytając. Odłożył z namaszczeniem tak jak leżała wcześniej. Znając Nessę ten bałagan miał jakiś swój schemat, dla niej były poukładane, więc skoro tam leżało to najwidoczniej tam jest jego miejsce.
- Chętnie, przecież ja to zawsze jestem głodny - Odpowiedział uśmiechając się już szeroko. Choć było to raczej tylko czysto grzecznościowe. Migotka pewnie już była w kuchni i coś szykowała na ząb. Ona już też wiedziała co nieco o młodym Cortezie.
Usiadł w wskazanym, wolnym miejscu opierając się plecami o miękki materiał, siadając wygodnie. Wędrując wzrokiem nieustannie za jej ruchami pełnymi gracji spod lekko zmrużonych oczu. Poczuł się tutaj jakoś tak błogo, było to jego miejsce, kryjówka przed całym światem, gdzie mógł odpocząć i się zregenerować.
Odebrał szkło z bursztynowym płynem nie zdejmując z niej spojrzenia i aż wewnątrz siebie cicho westchnął rozpaczając, że poprawiła ten cholerny materiał. Przeciągle wędrując od niego znów aż do jej oczu.
- Dziękuję, za wszystko. - powiedział to tak nagle, tak poważnie, szczerze, z smutkiem, z radością i tysiącami różnych innych emocji zwalczającymi się lub potęgującymi konkretny stan.
Zamieszał delikatnie szklanką aby wprowadzić kostki lodu w ruch i połączyć je z trunkiem. Upił łyczek przymykając oczy zastanawiając się na poważnie nad zadanym pytaniem.
- To co zawsze robiłem do tej pory. Będę walczył, choć wiem, że bez różdżki to będzie strasznie trudna walka. A jednak to w tym domu przebudziłem swoją moc. I skoro jako dzieci to potrafiliśmy to chyba jesteśmy w stanie nad tym zapanować? - odpowiedział nawiązując do wywróconej w dzieciństwie fontannie z pomarańczowym sokiem.
Odwrócił się nieco w jej stronę kładąc rękę na oparciu w drugiej trzymając szklankę. Mając nadzieję, że pozwoli mu zostać na dłużej, a może i sama wie jak może ułatwić mu pracę nad tym... Problemem.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Salon - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Salon - Page 2 Empty


PisanieSalon - Page 2 Empty Re: Salon  Salon - Page 2 EmptyCzw 27 Sty - 23:33;

Przeceniał ją, wyolbrzymiał — zresztą, wiele osób tak idealizowało jej obraz. Nie była to kwestia zrozumienia, a akceptacji. Był, jaki był i jeśli ich relacja była tak bliska, musiała, chciała właściwie całość przyjąć. Udawanie, brak szczerości, kolorowanie, ekspozycja zalet w celu pozbycia się wad w oczach rozmówcy; wszystko to nie było dla niej. Gardziła tym. On ją znosił, ona znosiła jego. Polegali na sobie. Była to równowarta wymiana, świadoma. Na zawsze. I chyba mogła swobodnie nazwać ich nitkę jedną ze swoich fundamentalnych, najważniejszych.
Nie czuła potrzeby wypowiadania żadnych słów czy zaproszeń. Wystarczył widok walizki, aby pokój został odświeżony, bo przecież zawsze mógł tu wrócić, zawsze było dla niego miejsce. Spędzał tyle czasu w tym domu od dzieciaka, że ze swobodą mógł lawirować między pokojami, korzystać ze wszystkich udogodnień, poniekąd atrakcji. Nie musiała tego mówić. Migotka darzyła go sympatią, odpowiadając na widok uśmiech-swoim, nieco krzywym i uwieńczonym ukłonem, a także cichym "Paniczu", bo była do tego przyzwyczajona, ku niezadowoleniu Nessy, bo tego typu wielkie tytuły nie były dla niej komfortowe.
Miał rację, jej chaos i rozgardiasz były uporządkowane, ułożone we właściwej kolejności i dzięki temu była w stanie znaleźć absolutnie każdy kawałek pergaminu lub rozdział książki, o którym pomyślała, niezależnie od pory dnia, nocy. Odetchnęła, czując ciepło kominka, którego płomienie rozświetlały mocniej pogrążony w półmroku pokój, bo poza nim na ścianie tliły się tylko dwa kandelabry. Okno tkwiło rozsunięte, ale na zewnątrz było już ciemno, a resztki śniegu nie odbijały zbyt wiele światła. Cienie rzucane na rude włosy sprawiały, że dostawały miedzianych refleksów.

- Migotka przygotuje posiłek, musisz być zmęczony po podróży. - odpowiedziała na jego słowa, zajęta szklankami i rozlewaniem whisky na tyle mocno, że tym razem nie obdarzyła Alka spojrzeniem. Właściwie to nie zastanawiała się nad tym, co go tu sprowadzało. Mówił z uśmiechem, który nie pasował do tego, co reprezentował obecnie swoją aparycją oraz aurą, jednak nie zamierzała być wścibska. Gdy jej potrzebował, mówił o tym. Nie potrzeba tu było dramaturgii, histerii i oblężniczego wywiadu, spowiedzi.
Zajęła miejsce obok tak, aby móc na niego patrzeć, bo nie wyobrażała sobie konwersacji w żaden inny sposób niż przysłowiowe "oko w oko". Pokręciła głową, aby nie gadał głupot. Nie miał za co jej dziękować. Jej palce obróciły w dłoni szklankę po zrobieniu łyku, zwilżyła też usta ,pozbywając się z nich resztek goryczki. Coś było nie tak w nim. Z nim. Usilnie próbowała go nie analizować, chociaż nawyki pozostawały w niej niezwykle silne, jej nieznośna potrzeba kontroli i wiedzy była zaskakująco potężna w stosunku do jej gabarytów.

- Nie jesteś. - odpowiedziała krótko i pewnie po wysłuchaniu jego słów. Dużo czasu poświęciła analizie podstaw magii w ciele, jej źródeł, zmian, manipulacji. Widząc jego spojrzenie, westchnęła, robiąc kolejnego — znacznie większego łyka, który natychmiastowo wywołał na jej skórze dreszcz oraz falę gorąco. Odstawiła kryształ na stolik, palcami sięgając po różdżkę, która leżała gdzieś pomiędzy pergaminami. Prostym ruchem magicznego patyka, przywołała jedną z ksiąg znajdujących się w innym pomieszczeniu, łapiąc ją w dłoń i kładąc na kolanach. Niemalże z pamięci wybrała odpowiednią stronę. - Wiesz, czym właściwie jest magia, Alek? Jaka jest... Jej istota?
Zapytała, podnosząc na niego spojrzenie. Błyszczące, karmelowe tęczówki niemal natychmiast odnalazły spojrzenie byłego Ślizgona, być może szukając odpowiedzi, być może dodatkowych informacji.
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Salon - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Salon - Page 2 Empty


PisanieSalon - Page 2 Empty Re: Salon  Salon - Page 2 EmptyPią 28 Sty - 13:21;

Oczywistym jest to, że cały czas uważał ją za tę samą osobę co wcześniej. Niestety nie miał pojęcia jakie to przeciwności losu dziewczynę ostatnio spotkały i jak bardzo wpłynęło to na rudowłosą. W jego przypadku czasami lepiej było, że nie wiedział o przykrościach jakie dziewczynę spotykały. Bowiem z swoim problemem i porywczością mogło łatwo dojść do jakiegoś nieszczęścia. Opiekowali się sobą od zawsze i tak miało już pozostać. Nessa wiecznie wyciągała go z tarapatów, ale za nią mógł oddać wszystko by później bez wahania i żalu stanąć naprzeciwko dementora i ucałować go w usta. Nie ważne czy musiałby jedynie połamać komuś kończyny, czy uśmiercić kilka osób. Jeśli uważałby, że to konieczne, by już nikt nie pomyślał o tym by ponownie wyciągnąć przeciwko niej swoją różdżkę. Bo może stoi po jej stronie jeszcze jeden taki świr, który gotów jest spalić oprawcę, jego towarzyszów, gotów spopielić wszystko z czym miał jakąś styczność. I chyba to wielka duma Slytherina wiedziała, przeczuwała, że tak by się mogło stać. Dlatego wolała wiecznie zachować to tylko dla siebie. Nie to, że miał jej za złe, że nie mówiła mu wszystkiego. Bo też sam nie był święty, ale tych kwestii nie ukrywał przed dziewczyną.
- Głodny to może i jestem, zmęczony niekoniecznie. Zatrzymałem się u siebie na kilka dni, może spałem głównie mając książki za poduszkę. Ale nie narzekam na brak energii. - Odpowiedział uśmiechając się na moment, po czym rozglądając się pomieszczeniu olśniło go.
- No chyba, że jesteś zmęczona po pracy, sprawdzaniu wypocin uczniów i chcesz się położyć to mów śmiało. A nie mnie wyganiasz do pokoju. Będę umiał się sobą zająć, a i drogę od kuchni do pokoju znam. - Wyszczerzył ząbki, że tak łatwo się go dzisiaj nie pozbędzie. A jeśli już chce się położyć niech się nim nie zasłania. Wszakże w momencie jak to skrzat zabrał jego walizkę przestał być uważany jako gość, i mógł uważać się za mieszkającego tutaj. Nic tylko przywdziać wygodne papcie i miękki szlafrok. Do tego kryształ z trunkiem, który obrócił ponownie w ręce i znów upił część. Nie zerował tak jak rozmówczyni, chciał coś wynieść z tej rozmowy, dowiedzieć się czegoś więcej na temat swojego stanu.
A brutalna, szczera i krótka odpowiedź na jego monolog tylko go utwierdziła w przekonaniu, że doskonale trafił. Milczał więc, a z ust zniknął uśmiech. Słuchał uważnie, bo po tak stanowczej odpowiedzi musiał usłyszeć coś więcej. Nie spodziewał się jednak pytania. Poczuł się trochę jak uczeń na lekcji przez co zebrała się w nim przeogromna chęć aby ciężko westchnąć. I początkowo nawet wykonywał teatralną sztukę, ale zawahał się. Porzucił ten zamiar, bo w głowie już szukał odpowiedzi. I wręcz przeciwnie nie zamierzał rzucić byle jakiejś regułki z szkolnych podręczników. Faktycznie widać było, że przeszukuje nie tylko ksiąg, ale i własnych odczuć, bądź co bądź lata doświadczenia jako czarodziej. Przez co nastąpiła nieco przeciągająca się cisza. Po jego minie widać było, że nie jest to spowodowane brakiem odpowiedzi, a mieszaniną odczuć jakie to słowa najlepiej dobrać.
- Sama magia jako magia? Ucieleśnieniem naszych pragnień, nagięciem... Kształtowaniem rzeczywistości w celu osiągnięcia jakiegoś efektu który wymagamy. Choćby jak właśnie przed chwilą, książka dostała niewidzialnych nóżek i przymaszerowała do Ciebie, bo Ci się nie chciało wstawać. - odpowiedział spoglądając na końcu na książkę która spoczęła na kolanach wykładowczyni.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Salon - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Salon - Page 2 Empty


PisanieSalon - Page 2 Empty Re: Salon  Salon - Page 2 EmptySro 2 Lut - 20:54;

Im mniej wiedział, tym było lepiej. Zdawała sobie sprawę, że ze wszystkich ludzi dookoła, on by tego nie zostawił w spokoju i wplątał się w kłopoty, które potem przeszłyby na nią. Nie mogli sobie na to pozwolić zarówno przez wzgląd na przeszłość, jak i przyszłość. Jeszcze za czasów szkolnego mundurka, ktoś jej powiedział raz "Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz" i ciągle Nessę zaskakiwało, jak wiele prawdy kryło się w tych prostych słowach. Oj tak, Cortez i Dear byli osobami, którym pomogłaby ukryć zwłoki i wiedziała, że działa to w dwie strony. Jej osobami. Takimi, których obdarzała zaufaniem niezachwianym, niewymagającym słów czy tłumaczeń w przypadku sytuacji, gdzie czegoś by od niej potrzebowali. Tu po prostu była, cała reszta świata razem z jego prawami i mieszkańcami nie miała absolutnie żadnego znaczenia. Westchnęła bezgłośnie, zaciskając usta i raz jeszcze lustrując jego twarz wzrokiem, przybrała nieco łagodniejszego wyrazu twarzy.
- Czyli nie próżnowałeś. Mówiłeś matce o Twojej.. Sytuacji? - zapytała bez cienia skrępowania, nawiązując do jednej z nauczycielek w kadrze, która podobnie jak syn, ceniła sobie podróże oraz zawiłości magiczne. Upiła kolejnego łyka ze szklanki, cały czas zastanawiając się nad jego przypadłością. Trudno byłoby jej szczerze uznać je za coś złego, bo świadczyły przecież o zmianie i rozwoju. Tylko co, jeśli Cortezowie uznawali inne cechy za wartości, a on się wykruszał? Jako dziedzic, ulubieniec. Pokręciła głową na jego pytanie, wprawiając luźny, rudy kosmyk w ruch. - Nie, za wcześnie na mnie. Najlepiej myśli mi się nocą. Nie wątpię, że byś sobie poradził, ale niestety lub też stety, będziesz musiał mnie jeszcze trochę znosić. Dawno nie wracałeś.
Wzruszyła delikatnie ramionami, używając słów na tyle okrężnie, aby ich przesłanie nie było aż tak oczywiste, mimo wszystko odwzajemniając delikatnie jego szczery, pełen uśmiech. Meksyk dobrze mu zrobił, ta droga w poszukiwaniu samego siebie, bo tak zwykła nazywać ją w swojej głowie.
Nigdy nie czarowała monologami. Gdy uczeń robił coś źle, mówiła mu o tym wprost. Nie było powodu, aby z Aleksandrem postępowała inaczej. Zawsze cenił szczerość. Jej myśli próbowały odszukać w zakamarkach treści z książek, które w ostatnich miesiącach przerobiła, zagłębiając się w pochodzenie oraz źródła magiczne. Nawet nie zwróciła uwagi, że mógł się poczuć w ten sposób, mając chyba nawyk zawodowy. Nie był głupi, spodziewała się słów sensownych, jedynie odbiegających od kwintesencji tego, co go interesowało. Palce przesunęły się po stronie przywołanej księgi.

- Poniekąd masz rację. Niemniej jednak magia jest w dużej mierze Tobą, odbiciem tego, co masz w sercu. W niektórych księgach mówili, że ucieleśnieniem duszy czarodzieja. I wbrew temu, jak głupio to brzmi, ma dużo sensu. Bo ewoluuje razem z Tobą — zarówno jej moc, jak i predyspozycje. - odpowiedziała po chwili namysłu nad jego słowami, podnosząc na niego spojrzenie. Był to temat filozoficzny w większym stopniu niż naukowy, bo niewiele osób miało cierpliwość i chęci do studiowana istoty magii oraz powodu, dla którego objawiała się tylko w niektórych ludziach. Tego, dlaczego niektóre rody od stuleci rodziły się z tą umiejętnością, a dla innych pozostawała jedynie fikcją z książek. - Odpowiada Twoim potrzebom, jeśli są zgodne z tym, w co wierzysz i co masz w sercu. W związku z tym różdżka, które dorastała z Tobą w fascynacji czarną magią, której rdzeń Cię wybrał ze względu na predyspozycje i chęci, aby ów talent do zakazanych dziedzin rozwijać, będzie Cię zmuszać do dalszego pójścia w tym kierunku lub manifestować swoje niezadowolenie nieposłuszeństwem. Bo do Ciebie nie pasuje. Nie stanowi przewodnika między energią a Tobą.
Zakończyła, podsuwając mu książkę o wyżej wspomnianym fragmencie na kolana, a sama zgarnęła łaskoczące szyję pasmo za ucho, dopijając do końca alkoholu. W tej samej chwili pojawiła się Migotka z posiłkiem.
Powrót do góry Go down


Aleksander Cortez
Aleksander Cortez

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Galeony : 148
  Liczba postów : 901
https://www.czarodzieje.org/t13688-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t13741-cortez-aleksander-korespondencja
https://www.czarodzieje.org/t13704-aleksander-cortez
https://www.czarodzieje.org/t18718-aleksander-cortez-dziennik#53
Salon - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Salon - Page 2 Empty


PisanieSalon - Page 2 Empty Re: Salon  Salon - Page 2 EmptyPią 4 Lut - 23:49;

Całe szczęście, że nie kroczył przed siebie nie zważając na to ile trupów będzie musiał położyć. Byle do celu. Wtedy mogłoby Nessie zabraknąć szaf i miejsca w ogródku, aby poukrywać dowody zbrodni. Zrobił w życiu kilka głupstw, ale nigdy nie zależało mu na stosach kości którymi mógłby wybrukować sobie drogę prowadzącą do posiadłości Cortezów. Nie był chyba jednak tak zepsuty jakim to go widziano, za jakiego w pewien sposób sam chciał uchodzić w oczach innych. Przynajmniej do czasu aż nie trafiał przed jej oblicze, wtedy łagodniał. Wychodziła z niego ta bestia, pozostawała daleko ukryta poza widokiem oczu Nessy. I to nawet nie chodziło o to, że takowego udawał przy niej. Taki się stawał, była mu przystanią gdzie mógł odpocząć po najgorszych sztormach.
- Nie pokazałbym się jej na oczy w obecnym stanie w jakim jestem. Zresztą znasz ją też. Pewnie uznałaby, że to oznaka iż wszystko jest w porządku - odpowiedział spoglądając na swój niechlujny wygląd. Usłyszałby pewnie masę różnych wykładów na temat jak to powinien się reprezentować. Na temat jak to powinien używać tylko i wyłącznie czarnej magii. Tutaj ich rodzina z pewnością była wyjątkowa pod tym względem. Tak bardzo odmienna od wszystkich mu znanych od wszelakich norm społecznych, które to poznał w swoim życiu.
Oparł głowę na ręce którą trzymał na oparciu kanapy i uśmiechnął się kącikami ust podnosząc je delikatnie.
- Oczywiście, że stety... Nawet jakbyś mi tutaj narzekała, że jesteś tak cholernie śpiąca to zaniósłbym cię do pokoju i walnął się obok i dalej ględził, aż nie uśniesz. - Roześmiał się i wystawił koniuszek języka, by tylko podkreślić jak wielce był to złośliwy i złowieszczy plan w swych czynach i niecnych postępkach.
- Na całe szczęście jednak wygląda na to, że nigdzie się nie wybieramy i na spokojnie, jak za dawnych czasów będzie można się nawalić. I tym razem nie musimy się chować przed kadrą profesorów. - Dodał wyprostowując się, uderzając otwartymi rękoma w swoje uda, jakby chciał je rozgrzać i zmusić do wysiłku. Podniósł się i ruszył do barku przy którym to nie tak dawno stała rudowłosa. Pochwycił za karafkę i wracając wyzerował swoją szklankę. Bo jakoś pozostawał w tyle z piciem za dziewczyną.
- Zresztą nie wiem kto tutaj będzie musiał kogo znosić. Bowiem chcę wrócić do Anglii na nieco dłużej. Chyba znudziły mi się już samotne wędrówki w pogoni za zwiększaniem swojej mocy. - Powiedział siadając w swoim poprzednim miejscu, tym razem nieco bliżej. Nie mając pojęcia, że za to ona miała chęć na takowe zdobywanie umiejętności. Ot ironia losu.
Wysłuchał bardzo uważnie jej słów. I o dziwo bardzo miał chęć na taki rodzaj nauki. Nie tylko i wyłącznie regułka, wyczarowanie zaklęcia i dziękuję. Zaliczone. To jemu nie było teraz potrzebne, zdecydowanie musiał się zagłębić w temat. W ową filozofię, nie czyste regułki i odpowiednie machanie różdżką. Bo doskonale zdawał sobie sprawę, że to nie w tym tkwił jego problem. A właśnie w blokadzie która tkwiła znacznie głębiej w nim.
- Rozumiem więc skąd nastawienie na tylko i wyłącznie na zaklęcia z czarnej magii. Więc to oznacza, że jeśli wypaczyło mnie to aż tak. To poprzez pracę nad sobą i nad białą magią będę w stanie przywrócić poprzedni stan? - zapytał się przyjmując czysto umowne nazewnictwo wszelkich innych zaklęć których to nie mógł rzucać tą różdżką.
Szybko otrzymał jednak odpowiedź. I to formę która jasno pokazywała w jak beznadziejnej jest sytuacji.
- Więc pozostaje mi jedynie dalsze rzucanie tych zaklęć? Oraz kupno różdżki, która gdzieś tam wypatrzy we mnie iskierkę nadziei do tego by stosować inny rodzaj magii aniżeli tylko czarny? A może jest jakiś sposób aby wyrobić w sobie taką niezłomność w charakterze, aby to różdżka nie była w stanie zamanifestować swojej woli rzucającemu czar? - Zapytał ponownie, mając wciąż nadzieję na to, że jest jeszcze jakiś inny wybór aniżeli udanie się na zakupy po różdżkę.
Dokonał wymiany, trunek za książkę. Lecz tę położył jedynie sobie na nogach. Przeczytać ją zdąży w każdej innej chwili. Teraz wolał o tym posłuchać, poznać przemyślenia innego czytelnika, jego wnioski i nabytą wiedzę.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Salon - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Salon - Page 2 Empty


PisanieSalon - Page 2 Empty Re: Salon  Salon - Page 2 EmptyWto 22 Lut - 4:17;

@Aleksander Cortez

Trupami nie musiałby się przejmować, szafą Nessy też nie, bo przecież po to istniała też transmutacja. Dowodów można było szybko i permanentnie się pozbyć, jeśli miało się pojęcie, jak tego dokonać. Ulgą jednak była dla niej myśl, że rodzina nie robiła z niego potwora, którego zrobić próbowała i żadnych zwłok nie było — przynajmniej tych, o których wiedziała. On przecież w gruncie rzeczy wcale nie był złym człowiekiem, niezależnie od rodzaju magii, którym się posługiwał. Podobne wnioski dotyczyły Shawna.
- Potrafi być.. Zaślepiona wymaganiami. Słyszałam, że wraca do zamku. - stwierdziła z drobnym westchnięciem na myśl o swojej teściowej, która przecież umiała dać mu ostro popalić. Zawsze był jej ulubieńcem, wymagała od niego najwięcej, a jednocześnie Lanceley nie była pewna, czy były to te właściwe wymagania. Nie umiała go zaakceptować takim, jakim był. Jedynie takim, jakiego chciała stworzyć. Przez chwilę wewnątrz byłej Ślizgonki pojawiło się to nieprzyjemne uczucie, świadomość, że znała takie wyniszczające rzeczy z autopsji. Kiedyś sama przecież całkiem żyła pod dyktando. I wcale na dobre jej to nie wyszło.
Na jego słowa westchnęła nieco łagodniej, przesuwając na twarz czarodzieja spojrzenie karmelowych tęczówek, posyłając mu jedynie niedowierzający odrobinę, ale również szczery uśmiech.

- Nie mogę się aż tak upić, mam jutro korepetycje i muszę zajrzeć do sklepu ojca, ale nie krępuj się, może mały reset w akompaniamencie kaca dobrze Ci zrobi. - wzruszyła ramionami, dochodząc do wniosku, że jej wielokrotnie doprowadzenie się na alkoholowy kraniec przyzwoitości pomógł. W pewien sposób otwierał nowe perspektywy, nieco inne spojrzenie. Nie była tylko pewna, czy odpowiadał za to ból głowy, czy może wyrzuty sumienia z powodu marnowania przedpołudnia w ten sposób. Od czasów spotkań z Reedem, piła znacznie mniej, chociaż głowę wciąż miała mocną. Obserwowała go, swobodnie siadając wygodniej na kanapie, pozwalając sobie na oparcie karku o miękką poduchę kanapy. - Zostań u mnie. Ile chcesz i czuj się jak u siebie. Skąd ta nagła chęć powrotu i zastania w jednym miejscu?
Wzięła szklankę, skupiając myśli na jego problemie, jego objawach, prawdziwym powodzie jego wizyty. Gdy ktoś bliski ją o coś pytał, liczył na udzielenie pomocy — zwykle wszystko inne w jej głowie odpływało na bok, chowając się do wielu z przysłowiowych puszek w jej umyśle. Problemy z transmutatorem nigdy nie wróżyły niczego dobrego dla samej magii praktycznej, chociaż dla Corteza, wydawały się jej jasnym światłem w ciemności. Dla niej samej — znów jakąś ulgą, podobną do tej związanej z brakiem zwłok.
- Nie jestem pewna, czy różdżka, którą przyzwyczaiłeś do zaklęć czarnomagicznych i mająca rdzeń skonstruowany do zwiększania ich mocy, zaakceptuje Twoją zmianę i chęć rzucania czarów z dziedzin białych. Aczkolwiek nie rezygnowałabym ze sprawdzenia Twojego pomysłu, chociaż nie nastawiałabym się też na sukces. - odpowiedziała po chwili namysłu, kołysząc szklanym naczyniem jeszcze przez ułamek sekundy, zanim zwilżyła usta i pociągnęła chłodny, przyjemnie drażniący napój. Tak dla smaku, odrobiny relaksu.
- Nie ma sytuacji bez wyjścia. Kupno nowej byłoby najszybszą i najłatwiejszą z dróg, manifestacja i narzucenie woli na transmutator też jest rozwiązaniem, ale nie nie jestem pewna, czy nawet jeśli ją okiełznasz, to czy zaklęcia rzucone z przesiąkniętego ciemną magią rdzenia będą w ogóle hmm.. Na tyle mocne, aby były użytecznymi. Nie trzeba wypatrywać iskry nadziei. Skoro zachowuje się w ten sposób, to po prostu zmieniłeś się Aleks. Twoje serce się zmieniło. I na pewno któryś patyk byłby tym perfekcyjnym do tego, czym, kim właściwie, jesteś teraz.
Podała mu książkę, zabierając jego szklankę. Odstawiła obydwie na stół, przeczesując palcami rude pasmo, które uciekło z niezgrabnego koka. Schowała je za ucho, zaciskając usta w zastanowieniu. - Nie jestem twórcą różdżek, ale mogę spróbować coś zrobić. Mój zakres wiedzy z transmutacji powinien być adekwatny do początku. Pokaż mi ją.
Wyciągnęła dłoń w jego stronę, podnosząc na niego spojrzenie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Salon - Page 2 QzgSDG8








Salon - Page 2 Empty


PisanieSalon - Page 2 Empty Re: Salon  Salon - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Salon

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Salon - Page 2 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Domy i mieszkania
 :: 
Dom Lanceleyow
-