Właśnie w tym miejscu odbywać się będzie wyścig szóstej grupy, w której skład wchodzą:
Lope Mondragón
Arielle C. Tender
Ezra T. Clarke
Vivien O. I. Dear
ZASADY WYŚCIGU:
O rezultacie w grze decydują rzuty kośćmi, które wyznaczają kolejne pola, na których znajduje się gracz. Pola planszy opisane są w spoilerze niżej.
Niektóre pola opisują efekty zaklęć, które się rzuca lub którymi zostało się ugodzonym - w przypadku natrafienia na pole z opisanym losowym zaklęciem, należy ponownie rzucić kostką, a następnie sprawdzić jej definicję z spoilerze losowe zaklęcia.
Podczas wyścigu nie obowiązują kostki dotyczące zakłóceń magii - wszystkie zaklęcia należy uznać za udane, chyba, że opis pola mówi inaczej.
Kolejność pisania postów jest dowolna w pierwszej rundzie, jednak przez wszystkie następne musicie się jej trzymać - tj. osoba, która napisała jako pierwsza w pierwszej rundzie, będzie pierwsza w pozostałych rundach, druga jako druga itd.
Osoba, która jako pierwsza dotrze na pole z numerem 15, zostaje zwycięzcą wyścigu. Drugie miejsce zajmuje osoba najbliższa pola 15 itd.
Zwycięzca wyścigu przechodzi do następnego etapu, pozostałe osoby odpadają z gry.
Po zakończeniu wyścigów efekty wszystkich zaklęć znikają, a utracone zęby i inne części ciała wracają na swoje miejsce.
Kośćmi należy rzucać w odpowiednim temacie.
Każdy post należy zakończyć kodem, który znajduje się na końcu opisu wyścigu.
OPIS PLANSZY:
Spoiler:
1. Falstart! Musisz cofnąć się na start i próbować dogonić resztę! (Tracisz kolejkę i wracasz na start.) 2. To się nazywa dobry start! Twoje konie mkną jak wicher, wymijają wszystkich rywali i wysuwasz się na prowadzenie! (Przechodzisz na pole 7, jednak jego opis cię nie dotyczy.) 3. Jesteś tak skupiony na powożeniu, że nie zauważasz rydwanu obok! Koła waszych powozów ocierają się o siebie, a konie szczerzą zęby, jakby miały się zaraz pogryźć - przez chwilę jest niebezpiecznie, ale ostatecznie wychodzicie z tej przygody bez szwanku. (Możesz wybrać przeciwnika, z którym się zderzyłeś.) 4. Nie wyrobiłeś się na zakręcie i uderzyłeś bokiem rydwanu o balustradę. Na szczęście nic poważnego ci się nie stało, ale musiałeś poświęcić chwilę na uspokojenie koni. (Cofasz się na pole 2, jednak jego opis cię nie dotyczy.) 5. Twój przeciwnik specjalnie doprowadził do zderzenia waszych rydwanów. Nieczyste zagranie, ale oprócz ciebie nikt go nie zauważył. Na szczęście nic poważnego się nie stało, tyle tylko że uderzyłeś się boleśnie w biodro i jeśli go nie uleczysz zaklęciem, przez najbliższy tydzień będziesz miał paskudnego siniaka. (Osoba, która to zrobiła to ta, która rzucała kostka przed tobą; jeśli rzucałeś pierwszy, to osoba rzucająca po tobie.) 6. Nie wiadomo skąd spada na ciebie grad złotych strzał, a ty nie masz najmniejszych szans, by się obronić. Na szczęście w zetknięciu ze skórą zmieniają się w wodę, a ty do końca dnia chodzisz roześmiany i zadowolony – nawet jeśli przegrasz te zawody! 7. Trudno powiedzieć, co się stało – najprawdopodobniej coś ucięło twoje konie w zad, sprawiając, że wyrwały do przodu. Prawie wypadłeś z rydwanu, ale wyprzedziłeś kilku przeciwników! (Przenosisz się na pole 10, jednak jego opis cię nie dotyczy.) 8. Już doganiałeś osobę przed tobą, kiedy niespodziewanie spod kół jej rydwanu wyprysnął duży kamień i najwyraźniej wybił ci jeden z przednich zębów! Teraz czujesz krew w ustach i brakujący przedni ząb zdecydowanie ci doskwiera, ale to nic, gnaj po wygraną! (Osoba, która to zrobiła to ta, która rzucała kostka przed tobą; jeśli rzucałeś pierwszy, to osoba rzucająca po tobie.) 9. Nagle doznajesz zaćmienia umysłu i za sprawą jakichś czarów ogarnia cię pragnienie wygranej za wszelką cenę. Widzisz tę osobę obok ciebie? Chyba nie zasłużyła na uczestnictwo w tych zawodach? Póki jesteś w dobrym miejscu, wyjmuj różdżkę i pozbądź się jej! (W odpowiednim temacie rzuć kostką wybierającą zaklęcie, którym trafiasz w dowolnego przeciwnika! Wybrana przez ciebie osoba może się jednak obronić, rzucając kostką: parzysta – udało jej się uniknąć, nieparzysta – dostaje zaklęciem.) 10. Nagle na twojej drodze pojawia się... minotaur! Jest za późno, żeby wyhamować, a wiesz, że to śmiertelnie niebezpieczne stworzenie. Na szczęście w momencie, kiedy twoje konie niemal na niego wpadają, okazuje się, że to tylko iluzja! (Rzucasz kostką: parzysta – w twojej sakiewce magicznym sposobem pojawia się 20 galeonów; nieparzysta – na głowie wyrastają ci bycze rogi, które znikną dopiero po zakończeniu wyścigu.) 11. Jeden z twoich przeciwników chce wetknąć kij między szprychy kół twojego rydwanu, narażając cię na ogromne niebezpieczeństwo! Musisz spróbować się obronić! (Jest to hipotetyczna postać, nie konkretny gracz. Rzucasz kością: parzysta - udaje ci się uratować, wytrącając kij z ręki rywala; nieparzysta – niestety, nie udaje ci się – twój rydwan się przewraca, a ty odpadasz z gry, w dodatku mocno poturbowany.) 12. Nagle pojawiła się nad tobą mała deszczowa chmurka – krople schłodziły ciebie i twoje konie i, co dziwne, nagle przybyło wam siły, bo wyrwaliście do przodu z nową energią. (Ruszasz się jedno pole do przodu, jednak jego opis cię nie dotyczy.) 13. Och nie, zostałeś trafiony zaklęciem! Chyba byłeś zbyt agresywny w tej grze, że tak ci się dostało! (Osoba która to zrobiła to ta, która będzie rzucała po tobie. W odpowiednim temacie losujesz zaklęcie, którym dostajesz.) 14. Jesteś już tak blisko! Niestety, twoje konie zostały zaatakowane przez chmarę gzów, które kąsają je bez litości, sprawiając, że nie możesz zapanować nad biednymi zwierzętami – zbaczasz z trasy i zwalniasz na dobre kilka chwil! (Cofasz się na pole 10, jednak jego opis cię nie dotyczy.) 15. Gratulacje, zwycięzco! Z większą lub mniejszą ilością zębów dotarłeś na start i zostajesz mistrzem tych wyścigów rydwanów.
LOSOWE ZAKLĘCIA:
Spoiler:
Acusdolor - zaklęcie żądlące - trafia w wybraną kończynę.
Expulso - zaklęcie odpychające - rydwan zjeżdża na bok trasy.
Lapido Pluvia - unosi sporą ilość drobnych kamieni i ciska nimi z dużą prędkością w rydwan.
Densaugeo - wydłuża przednie zęby.
Stone spica - sprawia, że z ziemi wysuwa się kilka kolców naprzeciwko rydwanu przeciwnika.
Tarantallegra - zaklęcie zmuszające przeciwnika do niekontrolowanych pląsów nóg.
KOD dodawany na koniec każdego posta:
Kod:
<zg>Kostka:</zg> [url=LINK DO LOSOWANIA]numer[/url] <zg>Pole:</zg> numer <zg>Efekt:</zg> obrażenia/bonusy/inne <zg>Zaklęcie:</zg> wypełnić, jeśli dotyczy pola: [url=LINK DO LOSOWANIA]kostka[/url] - zaklęcie - wybrany przeciwnik
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Ezra sam nie wiedział, dlaczego zapisał się na wyścigi rydwanów. Stało się to raczej za sprawą impulsu, zanim Krukon zorientował się, że zabawa, w której można stracić zęba, godność i dobrą fryzurę (albo wszystko jednocześnie) nie wpasowuje się idealnie w jego gusta. No ale było po ptakach i trzeba było się stawić na starcie. W brzuchu czuł pewne napięcie, nie było ono jednak (jeszcze) spowodowane szczególnymi nerwami, a po prostu oczekiwaniem. Przywitał się wesoło ze swoimi rywalami (szczególnie z ulubioną Ślizgonką) i zanim wsiadł do rydwanu, pogładził po chrapach konie, mówiąc do każdego kilka słów, jakby łudził się, że zbuduje to między nimi jakąś więź, że będzie im się lepiej ścigać... No i po prostu chciał je pogłaskać, bo były naprawdę piękne. Kiedy sędzia dał znak, uderzył lejcami, a konie ruszyły do przodu, nabierając prędkości i zapowiadając naprawdę dobry początek. Zawalił jednak (jak się można było spodziewać) Ezra, który nie czuł się jeszcze zbyt pewnie i dlatego nie wyrobił się na zakręcie i jego rydwan uderzył mocno w balustradę. Zacisnął zęby, w pierwszej kolejności uspokajając konie. Stracił na tym kilka sekund i pewnie wylądował na ostatnim miejscu. Na szczęście rydwan był w jednym kawałku. Ściągnął lejce, ignorując lekki ból w ramieniu, który przy tym poczuł. W sumie to mimo słabego początku, zaczynało mu się podobać.
Gdyby państwo Tender dowiedzieli się o zapisie Arielle na wyścigi rydwanów, najprawdopodobniej zeszliby na zawał (może warto ich poinformować?). Gdyby menadżer dowiedział się o zapisie Arielle na wyścigi rydwanów, mało dyskretnie rzuciłby tę robotę i znalazł modelkę, która nie zaprzepaści jego kariery w tak idiotyczny sposób. Gdyby rodzeństwo dowiedziało się o zapisie Arielle na wyścigi rydwanów, zapewne uznaliby ją za bohaterkę i niezwykle odważną, odpowiedzialną kobietę, która sama podejmuje decyzje. Francuzka zapisała się na wyścigi rydwanów nie po to, aby kogoś zabić, przerazić, czy aby się pochwalić. Dostrzegła w tym szansę na zrobienie czegoś ciekawego, na ryzykowne ale jakże intrygujące spędzenie czasu. Nigdy nie prowadziła rydwanu i nawet z końmi nie miała za bardzo kontaktu - w Beauxbatons zdarzyło jej się wskoczyć na pegaza, rodzice gdy była mała również zabierali na przejażdżki. Arielle nie spodziewała się, że pójdzie jej jakoś wyśmienicie - jednocześnie szalona ambicja pchała ją do przodu. Zawsze lubiła rywalizację i teraz zamierzała dać z siebie wszystko. Wiedziała, że Calum również jest chętny i szczerze liczyła, aby tym razem nikt zębów nie stracił. Tak czy inaczej, zjawiła się na odpowiednim miejscu i dopiero wtedy poczuła napad niepewności. Ukryła to pod uroczym uśmiechem, witając się ze współzawodnikami. @Vivien O. I. Dear uściskała, @Ezra T. Clarke również, z kolei @Lope Mondragón nie znała i skończyło się na dość sympatycznym skinieniu głową. Tender wskoczyła na rydwan i wzięła głęboki wdech, sięgając po lejce. Nagle zaczęła panikować, czy jest dobrze ubrana (było wygodnie i nie wyglądała jak ziemniak, także...). Szorty i wzorzysta koszulka na ramiączka były prostą opcją. W chwili, w której padł sygnał do startu, dziewczynę opuściły wszelkie wątpliwości. Zgodnie z jej poleceniem konie ruszyły do przodu i Ari poczuła mocny powiew wiatru. Miała wrażenie, że wszystko wychodzi jej dość naturalnie - szybko wysunęła się na prowadzenie. Zerknęła jedynie przez ramię, gdy Ezra zahaczył o balustradę... i odwróciła się znowu do przodu, aby nie dostrzegł przypadkiem jej poszerzającego się uśmiechu. To się nazywa ładny start!
Kostka: 2 Pole: 7 Efekt: Brak, skoczyłam na to pole i tyle Zaklęcie: -
Gdyby Dorien wiedział co ja robiłam z moim życiem pewnie by się załamał - zamierzałam ścigać się z rydwanami z chmarą ludzi różnego pokroju. Do mojego grania w Quidditcha dość szybko go przekonałam, dzięki moim wręcz niesamowitym wynikom, tutaj jednak lepiej byłoby gdyby informacja o wyścigu do niego nie dotarła. Przywitałam się czule z przyszłą szwagierką (@Arielle C. Tender), przybiłam piątkę z @"Lope Modragón" i niemal zupełnie zignorowałam obecność @Ezra T. Clarke, z którym miałam bardzo złe wspomnienia, więc uznałam niewdawanie się z nim w rozmowę za najlepsze wyjście. Ruszyliśmy, ale nie szło mi tak dobrze jak chciałam. Arielka dość szybko wyminęła wszystkich, a ja zahaczyłam o wóz tego kretyna Ezry i tak jak on wylądowałam w barierce. Westchnęłam - szybko uspokoiłam konie i ruszyłam dalej. Nie mogłam pozwolić Krukonowi mnie pobić.
To raczej nie była najmądrzejsza z decyzji, jakie Lope ostatnio podejmował, ale zdecydowanie nie zaliczała się do tych najgorszych. Hiszpan lubił wszelkie wyzwania, nie lubił natomiast przegrywać. Wielkiego doświadczenia z końmi nie miał, o starożytnych rydwanach nie wspominając, bo tylko czytał kiedyś o tych "zabawach" organizowanych w antyku. Często kończyły się kontuzjami albo śmiercią, więc tym bardziej dziwne, że w ogóle pozwolono na organizację tego, ba, na udział uczniów. Lope nie obawiał się, że coś mu się stanie - w końcu od czegoś była magia i uzdrowiciele? Stawił się w hipodromie, od razu dostrzegając jego przeciwników. Przybił piąteczkę Vivien, uśmiechnął się też lekko do ślicznej Francuzki, którą dobrze kojarzył z różnych gazet, natomiast Clarke'a powitał skinieniem głowy. Z tego, co zdążył zauważyć, Vivien nie była z nim w najlepszych relacjach. Rzadko widział, żeby traktowała kogoś z chłodem, bo raczej była pogodną osóbką, co stanowiło niezłą odmianę, jeśli chodzi o Slytherin. Hiszpan wyruszył, skupiając swoje myśli na tym, żeby jakoś tym sterować... Niby Lope wiedział, co robić, ale to w żadnym stopniu nie przypominało niczego, czego doświadczył. Mimo to, podobało mu się. Wystartowali i panna Tender od razu wysforowała się na prowadzenie. Ślizgon nie miał za bardzo okazji, żeby popatrzeć jak idzie innym, ale chyba Ezra i Vivien też mieli jakieś kłopoty. Nim Lope się zorientował, zahaczył o rydwan obok. Koła starły się ze sobą na tyle mocno, że poleciały iskry i mężczyzną zatrzęsło. Okazało się, że zderzył się z Krukonem, którego wcześniej Viv traktowała jak powietrze. No cóż, jak już iść na całość to na całość. Starał się skierować konie lejcami tak, żeby wypchnąć Clarke'a albo przynajmniej mocno go poturbować, ale ostatecznie musiał wyrównać na zakręcie i odpuścić, bo sam by się rozbił. Coraz bardziej mu się te rozgrywki podobały.
Kostka: 3 Pole: 3 Efekt: zderzam się z innym rydwanem - wybieram @Ezra T. Clarke Zaklęcie: -
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Wiadomo, że każdy miał nadzieję ujrzeć się na pierwszym miejscu i Ezra nie wątpił, że niektórzy zawodnicy mogli posunąć się nawet trochę za daleko, by dopiąć swego. Że zrobią to już na początku? Tego nie podejrzewał. Spojrzał spode łba na Vivien, która prawie w niego wjechała, (gdyby to nie był wyścig, byłby niemal pewien, że zrobiła to celowo) nie było jednak czasu na wymienianie złośliwości. Priorytetem było dogonienie Arielle, która wystrzeliła jak z katapulty. Ezra pogonił swoje konie... Ale wtedy Lope, z którym jego stosunki były raczej neutralne (jak sądził) zahaczył o niego kołem, aż poszły iskry. Ezra chciał się odsunąć, ale Ślizgon (i jak tu lubić te zielone żmije?) naparł na niego jeszcze mocniej, próbując go wypchnąć. Aż takie parcie na wygraną miał? Bo Ezra rozumiał chęć rywalizacji, ale to zagranie było po prostu nieczyste i tego już nie akceptował. Jego konie zaczęły trochę wariować, agresywnie wyrywając się do zwierząt Lope, aż w końcu chłopak musiał odpuścić, nie chcąc sam się rozbić. Oczy kibiców i sędziów zapewne skierowane były na Arielkę, więc ten incydent uszedł Ślizgonowi na sucho. Pewnie też dlatego, że nic poważniejszego się nie stało, pozostał tylko pulsujący ból w biodrze. (Dzięki ziom) Ezra wyszarpnął różdżkę, będąc pomiędzy tym, czy lepiej strzelić czymś w Lope w rewanżu, czy jednak się uzdrowić. W przeciwieństwie do Ślizgona on miał trochę honoru i w plecy nie chciał go atakować, a na zaklęcia uzdrawiające nie było co tracić czasu - Ezra ich po prostu nie znał. Wsunął zatem różdżkę w kieszeń i ze zdwojoną złością pospieszył konie, licząc, że na Lope odbije się jego chora rywalizacja.
Kostka: 3 Pole: 5 Efekt: bolące biodro i siniaczek na przyszłość Zaklęcie: -
Nie sądziła, że pójdzie jej aż tak dobrze - Ari mogła śmiało przyznać, że to był początek stanowczo ponad jej nieistniejące możliwości. Błyskawicznie pokochała uczucie wiatru smagającego ją po twarzy i nie przeszkadzało jej, że spięte w kucyka włosy wydostały się na wolność. Skupiona była tylko i wyłącznie na drodze przed sobą, którą obserwowała niczym jastrząb wpatrzony w ofiarę. Miała szanse na zwycięstwo, choć wcześniej mocno w to wątpiła. Ładny start dodał jej otuchy i wiedziała, że nie może sobie teraz pozwolić na chwile relaksu. Nie oglądała się już, choć słyszała dziwne odgłosy i była pewna, że jej przeciwnicy mają jakieś kłopoty. Prowadziła swój rydwan pewnie, zdecydowanie i dość ostro. Pędziła po zwycięstwo. Słodka wiktoria była jednak jeszcze daleko i Arielle przekonała się o tym, gdy nagle poczuła, jak trafia w nią wiązka mocy. Nie miała pojęcia co to za zaklęcie, nie słyszała inkantacji - kątem oka zarejestrowała Vivien z różdżką, potem straciła głowę z powodu efektu, który ją dopadł. Puściła lejce jedną ręką i przyłożyła ją do ust, wydając z siebie zduszony pisk zaskoczenia. Siostra jej narzeczonego chciała pobawić się w dentystę i wydłużyła jej przednie zęby! Francuzka poczuła się jak jakaś dzika wiewiórka i nie była w stanie odsunąć dłoni od twarzy, jakby zakrycie efektu miało cokolwiek dać. Ciężko było prowadzić rydwan jedną ręką i ostatecznie musiała o walorach wizualnych zapomnieć. Zamierzała wygrać, a Viv jedynie dodała jej motywacji. Może wyglądać jak bóbr, ale płakać nie będzie!
Kostka: 6 Pole: 13 Efekt: dostaję zaklęciem i mam dluższe przednie ząbki Zaklęcie: 4 - od @Vivien O. I. Dear
Chciałam trafić Densaugeo w Ezrę, lecz nieznacznie wysmyknęła mi się różdżka i jakiś cudem wycelowałam w moją przyszłą szwagierkę. Westchnęłam cicho i krzyknęłam: - Przepraszam Ari! Ale najprawdopodobniej w tym całym rozgardiaszu dziewczyna niczego nie słyszała i była na mnie wściekła. Jasne, piękna modelka z zębami jak łopaty to było coś zabawnego, ale przecież uwielbiałam Arielle i nie chciałam jej zrobić takiego przykrego numeru. Mimo wielkiej sympatii do Lope cieszyłam się, że zderzył się z Ezrą - przynajmniej go trochę zahamował. Wiedziałam, że nie mam raczej szans na wygraną, więc popędziłam na tyle szybko by zdobyć przynajmniej drugie miejsce. Niespodziewanie mój rydwan przyśpieszył, tak jakby konie dostały biczem po tyłku. Zbliżyłam się do drugiej ślizgonki zostawiając obu chłopaków zupełnie w tyle.
Kostka: 5 Pole: 10 Efekt: Moje konie przyśpieszyły i z pola 7 poleciałam na 10 Zaklęcie: -
Nie planował wcale tego "ataku", ale skoro już znaleźli się w takiej sytuacji, jak każdy szanujący się Ślizgon, chciał to wykorzystać. (Nie ma za co ziom) Być albo nie być, Clarke! To, że go nie znał i najwyżej słyszał tylko jakieś tam plotki, nie zmieniało faktu, że wraz z wejściem do rydwanu stał się rywalem Mondragóna. A z rywalami postępował w wyraźnie określony sposób. Poza tym, gdyby tylko grzecznie sobie jechali obok siebie nie byłoby żadnej zabawy! Lope chciał poczuć odrobinę adrenaliny, a niezbyt go obchodziło to, że mogło się to odbyć kosztem innych osób. Bywa. Ślizgon pozostawał czujny, bo nie wiedział czy rozwścieczył Krukona do tego stopnia, że będzie chciał się mścić. Różdżkę trzymał w pogotowiu, ale też myślał już, jak bardziej namieszać w tym wyścigu. Nie zdążył nic zrobić, bo nagle w jego stronę pomknęły złote strzały. Był już pewien, że zostanie podziurawiony i tak to się skończy, ale okazało się, że został tylko przemoczony. Nagła radość rozjaśniła twarz Ślizgona i schował pospiesznie różdżkę. Krzyknął radośnie, niesamowicie szczęśliwy, że może jechać na tym rydwanie i czuć wiatr we włosach. Pomknął dalej, popędzając konie. Arielle wydawała się być naprawdę daleko, ale optymistycznie pomyślał, że jeszcze uda się ją dogonić, a jak nie to trudno.
Kostka: 3
Pole: 6 Efekt: świetny humor do końca dnia :3 Zaklęcie: -
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Wszystko zależało od charakteru i jeśli Lope chciał grać w ten sposób to jego sprawa. Tym lepiej smakowała przegrana takiej osoby. (I to wcale nie chodziło o to, że Ezra był tak krystaliczny. Gdyby miał okazję na jakiś lekki sabotaż, to by to zrobił. Chodziło tylko o to, że nie walił w nikogo na chama. Subtelność i dobry smak, moi drodzy) Wygrana Arielle zdawała się być kwestią w tym momencie oczywistą. Dziewczyna była na tyle daleko, że Ezra stracił już nadzieję i nawet nie próbował jej gonić. Być może chodziło o to, że Arielkę lubił i gdyby miałby z ich czwórki wybierać kogoś poza sobą, kibicowałby właśnie jej. W sumie kibicowałby każdemu poza Vivien... Nie znosił tej dziewczyny, serio. Ezra wiedział, że jest osobą, o której raczej nie zmienia się zdania, bo jemu samemu średnio na tym zależało i wcale się nie starał, a skoro zrobił złe wrażenie na Dearównie, tak już miało najwyraźniej pozostać. Ale kurde, dziewczyno, nie rzucaj ludziom zaklęć w plecy i to jeszcze jeśli masz cela, który praktycznie nie istnieje. W pewnym momencie konie Ezry dostały jakiegoś zastrzyku energii i wyrwały ostro do przodu, doganiając rydwan Vivien. Przez ten jeden moment szli łeb w łeb, wiedział jednak, że takiej prędkości nie da się utrzymać przez cały czas. Pozostawało mieć nadzieję, że jednak Arielle utrzyma swoją pozycję. Szczerze? Ezra był gotowy zajechać drugiej Ślizgonce drogę i samemu pozbawić się szansy nawet na drugie miejsce, byle tylko Vivien nie mogła tryumfować.
Kostka: 2 Pole: 10 Efekt: przenosi mnie pole z 7 na 10 Zaklęcie: -
Ari nie spodziewała się, że ta gra stanie się tak emocjonalna. Myślała, że jakoś to wszystko przejdzie o tyle - a teraz niesamowicie się wczuła i w gruncie rzeczy, wygrana stała się dla niej cholernie ważna. Notorycznie poganiała konie, które słuchały jej jak jeszcze nikt. Czuła z nimi niesamowitą więź i wiedziała, że to może zapewnić jej pierwsze miejsce. Niestety, wszystko potoczyło się odwrotnie. Tender dostrzegła dziwny ruch jednego rumaka, który zaraz został powtórzony i... zanim się zorientowała o co chodzi, zwierzęta rżąc ze zdenerwowaniem zaczęły zwalniać. Arielle dostrzegła owady kąsające biedne konie i skrzywiła się mocno, domyślając, że to gzy. Jakim cudem miejsce wyścigów nie zostało odpowiednio zabezpieczone? Jeśli to miała być jakaś przeszkoda dla zawodników, to Ari nie rozumiała robienia atrakcji z okrucieństwa nad jakimikolwiek stworzeniami - a warto dodać, że jej zwykle zwierzaki nie lubiły. Nagły napad empatii był zaskakujący dla niej samej. Tak czy inaczej, niewiele mogła zrobić w kwestii owadów i pozostało jej jedynie sfrustrowane sapnięcie, gdy dostrzegła, jak znacząco zwolniła. Jechała teraz łeb w łeb z Ezrą i Vivien (której dalej nie wybaczyła za to zaklęcie w plecy, a przeprosin przecież nie słyszała). Dodatkowo zmiana prędkości szarpnęła jej rydwanem tak, że niechcący rozcięła sobie potwornie długimi zębami dolną wargę. Ze złością zerknęła na swoich rywali, którzy teraz mieli ogromną szansę, aby ją wyprzedzić - a była już tak blisko! W tej chwili zapomniała o jakichkolwiek przyjaźniach (Viv chyba też. Zdaniem Ari) i po prostu chciała wygrać. Powinna wygrać!
Gdy zobaczyłam, że Arielle zwalnia, a Clarke mnie dogania wpadłam w panikę - było mi obojętne kto wygra, byle to nie był on. Przez moment jechaliśmy łeb w łeb w trójkę, ale nie zamierzałam na to pozwolić, więc ponownie przyśpieszyłam wychodząc na prowadzenie. Wtem atak nadszedł ze strony, której zupełnie się nie spodziewałam. Nie zdziwiło by mnie, gdyby Ari rzuciła na mnie zaklęcie w ramach zemsty, a Clarke w ramach bycia gnojkiem. Ale Lope? Serio? Nie mogłam uwierzyć, że mój quidditchowy guru i w gruncie rzeczy bliski kolega zrobił mi coś takiego. Łudziłam się, że trafił mnie przypadkiem, tak jak ja Arielle, w końcu rydwany były bardzo dynamiczne. Ręka, w którą ugodziło zaklęcie nagle dramatycznie spuchła niemal podwajając swoją grubość. Szlag by to trafił! Palce również znacznie spuchły, więc byłam zmuszona zacząć powozić jedną ręką, co szło mi średnio - moje szanse znacznie spadły.
Walka stała się naprawdę zacięta, a pozostający trochę na tyłach Lope mógł dokładnie zaobserwować starcie pozostałej trójki, pędzącej niemalże łeb w łeb. Mógł pozwolić im się wzajemnie eliminować, ale wątpił, że będą aż tak żądni zwycięstwa. Po deszczu strzał, który sprawił, że humor Ślizgona był wyśmienity, nie za bardzo przejmowała go myśl, że wygraną mogła zgarnąć nieznajoma modelka, Vivien albo Krukon, z którym zadarł. Smagnął rumaki lejcami i pognał naprzód. Lope dostrzegł idealną okazję do użycia różdżki i nim w ogóle pomyślał, rzeczywiście to zrobił. Zaklęcie żądlące pomknęło w stronę ścigającej Slytherinu. Niby o to chodziło, nie? Utrudniać sobie grę i... inne takie. Lope nie miał kiepskiego cela, bo lata gry w Quidditcha wiele mu dały, więc mógł tylko dostrzec, że ręka panny Dear puchnie. Nie był wyjątkowo z tego zadowolony, mógł użyć czegoś lżejszego. - Wybacz! - rzucił, przejeżdżając niedaleko i starając się utrzymać równowagę w rozpędzonym rydwanie. Wszyscy byli już bardzo blisko mety, więc emocje tylko wzrastały. Ostatecznie to był ostatni moment, żeby wyrwać się na prowadzenie. Hiszpan rzeczywiście tego chciał - satysfakcja z wygranej zawsze podbudowywała jego ego i po prostu to lubił. Dzięki magicznym strzałom wiedział jednak, że nie będzie wcale zły, jeśli dojedzie do mety ostatni. I tak świetnie się bawił, ale uważał, żeby przypadkiem nikt nie próbował także jego trzasnąć zaklęciem. Nawet fakt, że znowu nad głową Ślizgona pojawiła się jakaś chmurka przyjął z radością. Deszczyk był bardzo orzeźwiający i Lope poczuł, że konie wręcz rwą się naprzód.
Kostka: 6 Pole: 13 Efekt: deszczyk sprawia, że ruszam się jedno pole dalej Zaklęcie: -
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Nigdy nie można tracić wiary, bo nie wiadomo, kiedy zza chmur wyjdzie słoneczko. Możliwa wygrana Vivien wisiała nad nim niczym burza z gradem i piorunami. To po prostu nie mogło się stać. Nie mogło. Nie miał pojęcia, dlaczego chłopak zdecydował się strzelić zaklęciem akurat w swoją koleżankę z drużyny. Może uważał ją za największe zagrożenie? W każdym razie, należały mu się podziękowania. Ezra nie mógł powstrzymać mściwego śmiechu, (prosto w jej twarz) kiedy wymijał Ślizgonkę, która zmuszona była do zwolnienia. Nie obchodziło go nawet czym została trafiona - zasłużyła sobie. Konie najwyraźniej wyczuły nagły entuzjazm i energię, który wstąpiły w Ezrę i mimo niemałego zmęczenia, gnały w przyspieszeniu. Clarke widział jak skraca dystans do mety o kolejne metry, a jego oddech niekontrolowanie drży z emocji. - No dalej, dalej, damy radę - wyszeptał, mówiąc bardziej do siebie, bo przecież konie nie mogły tego usłyszeć. Najwyraźniej jednak to samo pobrzmiewało w ich końskich duszach. Kiedy ich kopyta przekroczyły linię mety, Ezra potrzebował jeszcze kilku sekund, żeby to do niego dotarło. Najwyraźniej nie liczy się to, jak się zaczyna, ale jak się kończy. Kończy jako zwycięzca. Ezra wyskoczył z rydwanu, podchodząc do koni, żeby porządnie je wygłaskać (jeden z nich tracił Ezrę łbem, jakby chciał zapytać "jesteś z nas dumny?", tym samym prawie go przewracając) jednocześnie jednak obserwował nerwowo dalsze losy jego współzawodników. Trzymał mocno kciuki za Arielle, która w sumie najbardziej zasługiwała na to zwycięstwo.
Kostka: 6 Pole: 15 a nawet 16! Efekt: wygrywam huehue Zaklęcie: -
Jakim cudem na początku szło jej tak wspaniale? Szczęście dość okrutnie opuściło Arielle, a jego miejsce zajęła brutalna i ponura rzeczywistość, w której wszystko szło odwrotnie. Konie Francuzki były chyba zmęczone - a może po tych gzach straciły siły? Tak czy inaczej, rydwan modelki wlókł się niemiłosiernie, a przynajmniej tak jej się wydawało. Ze złością zorientowała się, że Ezra wszystkich wyprzedza i... i Merlinie, czy on wygrał? Arielle pogoniła konie, pędząc po drugie, jakże zaszczytne miejsce. Jak się okazało, nie było to takie proste, bo @Vivien O. I. Dear postanowiła się na nią uwziąć. Francuzce wyrwał się kolejny zaskoczony okrzyk, gdy znowu oberwała zaklęciem i, cholera, tym samym. - Kurwa, Vivien! - Wrzasnęła wściekle, ale było to tak niewyraźne, że brzmiało jak dziwny bełkot. Przednie zęby Ari wysunęły jej się poza brodę i szczerze, dziewczyna czuła się okropnie. Złość nią targała i Tender wiedziała, że jak wyścig się skończy, to z Ślizgonką będzie musiała sobie porozmawiać. O ile, oczywiście, ktoś jej najpierw naprawi uzębienie. Kwestia zwycięstwa legła w gruzach i Ari nawet się tym nie martwiła - przynajmniej wygrał Ezra, a dodatkowo uczciwie. Ona chciała już tylko dotrzeć na metę i powiedzieć Vivien, co myśli o jej zaklęciach. Ogarnął ją dziwny spokój i wiedziała, że to zimna furia, w pełni skierowana na Dearównę. Clarke'a to chyba będzie po dłoniach całować za to, że nie dał Viv szansę na zwycięstwo. Ari chyba z kolei czekała smutna przegrana...
Kurwa, znowu to zrobiłam. Kolejne zaklęcie przeznaczone dla Ezry poleciało w stronę Arielle. - Przepraszam, nie chciałam - wrzasnęłam tym razem na tyle głośno, żeby Ari słyszała myśląc już o tym, że gdy tylko zejdziemy z rydwanów to pomogę jej się odczarować. Nie miałam czasu na zbędne dywagacje - jeśli chciałam odebrać Ezrze wyłączność na smak zwycięstwa. Oderwałam mój rydwan od Arielki w myślach obiecując sobie, że ją przeproszę jak tylko skończymy walkę. Czując, że tracę czucie w spuchniętej ręce przyśpieszyłam wykonując niebezpieczny manewr za pomocą jednej ręki. Dogoniłam Clarke w ostatniej chwili, tak że mnie nie widział i gdy już cieszył się z samodzielnego zwycięstwa śmignęłam obok mnie uświadamiając mu, że zremisowaliśmy. Co. Za. Peszek. Wyskoczyłam z rydwanu cudem łapiąc oddech i pośpiesznie zaczęłam rozglądać się za jakimś magomedykiem.
Kostka: 6 Pole: 15 (a nawet 19) Efekt: też wygrywam! Zaklęcie: -
No to się chyba nieco przeliczył... Hiszpan zobaczył, że w sumie mieli już zwycięzcę, bo Clarke nie wiadomo jakim cudem, wypruł naprzód i Lope mógł tylko podziwiać jego plecy. Tymczasem Vivien ponownie uderzyła w Arielle zaklęciem, ale Mondragón mógł zauważyć, że raczej nie robiła tego, żeby specjalnie dowalić przeciwniczce (czego z kolei nie dostrzegała panna Tender). Tyle się działo, że nie mógł do końca skupić się na własnej jeździe, ale dostrzegł jeszcze, że Dearówna przejeżdża metę chyba na równi z Ezrą... Ręce już go bolały od trzymania lejc, a nogi od stania na trzęsącym się rydwanie, więc z ulgą zauważał, że jest blisko, ale wtedy konie kompletnie oszalały. Okazało się, że jakieś paskudne gzy zaczęły je drażnić, przez co Lope właściwie zupełnie stracił kontrolę. Próbował uspokoić zwierzęta, ale rumaki znacznie zwolniły. Hiszpan musiał zjechać na bok, bo nie chciał przecież, żeby stała im się jakaś poważna krzywda. Stracił przez to dużo czasu i resztkę szans na jakieś godne dotarcie na koniec wyścigu. Westchnął tylko i machnął ręką, podrywając znów rydwan do spokojniejszej jazdy. Raz mu się nie udało to uda się następnym, prawda? Nigdy nie myślał w ten sposób, ale wiedział, że wywoływała to ta dziwna magia. Nawet nieco cieszył się, że Vivien odebrała pełnię zwycięstwa reszcie. Nie miał natomiast sił, by próbować przezwyciężyć tę błogość... a może nie chciał. W każdym razie mógłby nawet zacząć klaskać zwycięzcom.
Kostka: 1 Pole: 10 Efekt: cofam się [*] Zaklęcie: -
1 miejsce - @Ezra T. Clarke i @Vivien O. I. Dear - nagroda: 50 galeonów i 2pkt kuferkowe do dowolnej statystyki! 2 miejsce - @Arielle C. Tender - nagroda: 40 galeonów i 1pkt kuferkowy do dowolnej statystyki 3 miejsce - @Lope Mondragón - nagroda: 30 galeonów i 1pkt kuferkowy do dowolnej statystyki