Kto nie lubił zimowych szaleństw i wyścigów saneczkarskich? Teraz macie niepowtarzalną okazję, żeby spróbować swoich sił w wyścigach psich zaprzęgów!
Ścigać można się maksymalnie w cztery osoby, a najpierw każda z nich rzuca kośćmi, by określić kolejność w grze. Następnie każdy z graczy rzuca kośćmi, po czym pisze posta w fabule opisującego jego działania. Po kolejnych rzutach dodajemy liczbę wyrzuconych oczek, by sprawdzić na jakim polu jesteśmy i jaka przygoda nas czeka na wylosowanym miejscu. Osoba, która pierwsza dotrze do piętnastego pola - wygrywa.
1. Falstart! Musisz cofnąć się na start i próbować dogonić resztę! (Tracisz kolejkę i wracasz na start.)
2. To się nazywa dobry start! Wybrałeś idealną trasę, bo bez żadnych przeszkód wysuwasz się z miejsca na prowadzenie, a twoje psy rwą do przodu jak szalone! (Przechodzisz na pole 7.)
3. Nagle do głowy przychodzi ci szatański pomysł! Zabierasz jedną dłonią całą garść śniegu i ciskasz w głowę jednego ze swoich rywali! Ha, tego się na pewno nie spodziewał! (Możesz wybrać przeciwnika, któremu spłatałeś takiego psikusa.)
4. Ogromne bryła lodu zagrodziła ci drogę! Merlinie, zanim udało ci się ją ominąć, twoi przeciwnicy już dawno cię minęli, grając ci na nosie! (Tracisz następna kolejkę.)
5. To było bardzo nieprzyjemne zagranie. Twój przeciwnik właśnie cię kopnął w nogę, a tobie ledwo udało się utrzymać na sankach. No pięknie! Teraz jest ci znacznie trudniej kierować sankami, ale jeszcze się odegrasz! (Osoba która to zrobiła to ten kto rzucał kostka przed tobą, jeśli rzucałeś pierwszy, to osoba rzucająca po tobie.)
6. Słodki Merlinie, ależ zasuwasz! Niestety, zmarznięty lód pryska spod płóz twoich sanek i wpada ci do oka. Co prawda jakoś się trzymasz, ale tracisz humor i z całych sił próbujesz wyminąć kolejne przeszkody, co wcale nie jest łatwe przy ograniczonej widoczności.
7. W twoje psy wstąpiły nowe siły, chyba samiec alfa jakoś je zmotywował, bo wyrwały do przodu! Udaje ci się trochę wyprzedzić resztę! Tylko uważaj, żeby sanki się nie przewróciły! (Przenosisz się trzy pola do przodu.)
8. Już doganiałeś osobę przed tobą, kiedy niespodziewanie twoje psy wpadły na lód i kompletnie straciłeś panowanie nad sytuacją. Wywinąłeś kozła, spadając z sanek i chyba tracąc przedniego zęba! Co prawda teraz czujesz krew w ustach i jesteś trochę przerażony utratą zęba, ale to nic, wskakuj na sanki i nie trać nadziei na wygraną, wszystko jeszcze może się zdarzyć!
9. Widzisz tę osobę obok ciebie? Chyba nie zasłużyła na uczestnictwo w tych zawodach? Póki jesteś w dobrym miejscu, wyjmuj różdżkę i pozbądź się jej! (Rzuć kostką wybierającą zaklęcie, którym trafisz w dowolnego przeciwnika! Wybrana przez ciebie osoba, może się jednak obronić, rzucając kostką, parzysta – udało jej się uniknąć, nieparzysta – dostaje zaklęciem.)
10. Pędząc na załamanie karku, twoje psy wpadają w jakąś rozpadlinę w lodzie! Nie jest na tyle szeroka, by stało im się coś poważnego, ale musisz uwolnić ich zaklinowane łapy! (Rzucasz kostką: parzysta – jakoś udało ci się wyciągnąć psy i dogonić resztę; nieparzysta – ratowanie psów zajęło ci tyle czasu, że tracisz następną kolejkę)
11. Ktoś próbuje wyeliminować cię z zawodów, wjeżdżając w twoje sanki! Co to za maniery! Chyba nie pozwolisz się tak traktować? Zaczynacie się przepychać, nie zwracając uwagi na zawrotność prędkość, z jaką jedziecie! (Osoba która to zrobiła to ten kto rzucał kostka przed tobą. Rzucasz kością, parzysta - udaje ci się zwalić ją z sanek i uratować siebie, nieparzysta - niestety wywracasz się razem z sankami i odpadasz z gry.)
12. Twoje psy najwyraźniej zwęszyły jakieś zwierzę, bo gwałtownie przyspieszyły, szczekając i dając z siebie wszystko! Trudno nad nimi zapanować, ale dajesz radę i nadrabiasz stracony czas! (Ruszasz się jedno pole do przodu.)
13. Och nie, zostałeś trafiony zaklęciem! Chyba byłeś zbyt agresywny w tym wyścigu, że tak ci się dostało! (Osoba, która to zrobiła, to ta rzucająca po tobie. Wybiera ona zaklęcie w swoim poście.)
14. Jesteś już tak blisko, ale nagle zza wzgórza wyłazi ogromny piżmowół! Jesteś przerażony, wiesz, jakie to potężne i niebezpieczne zwierzęta! Na szczęście udaje ci się go wyminąć, ale niestety zboczyłeś z trasy i straciłeś prędkość, podczas gdy twoi przeciwnicy śmigają do mety aż furczy! (Cofasz się o cztery pola.)
15. Gratulacje zwycięzco! Z większa lub mniejsza ilością zębów dotarłeś na start i zostajesz mistrzem psich zaprzęgów!
O tak! Psy! O bogowie, jakże on tęsknił do swoich psów na farmie.. Z wręcz dziecięcą radością i ciekawością podbiegł do eskimosów odpowiedzialnych za te bestie zaprzęgowe, zadając masę pytań. Jaką mają dietę? Przeciętny wiek rozpłodowy? A umierają? Okresy linienia? A jakie są najczęstsze choroby? A uszczerbki związane z pracą? Tresura, jaka przydatność? A który zmysł najważniejszy? Pochodzenie czysto-wilcze, czy wygląd to mutacja, a są bardziej dogowate? Miał ich więcej, niż dużo. A musiał się prezentować przedziwnie, bowiem ubrany w tradycyjny szkocki strój, wliczając w to tartan będący parometrowym, wełnianym kocem. No, prawie w tradycyjny, bowiem zmienił go nieco w igloo na wersję zimową, dodając puchaty kołnierz i puch do końca wysokich skarpet. Stał tak, wypytując, aż usłyszał, że w sumie to oni organizują wyścigi dla uczniów tutaj.. Zafascynowany taką okazją, zaraz odbiegł kawałek od eskimosów i zaczął zaczepiać losowych ludzi, aby razem z nim spróbowali.
Kostka na kolejność: 3 Jak napisze cała drużyna, to pierwsza osoba daje post w którym zaczynamy wyścig. Uznajmy, że czym wyższy numer, tym pierwsiejsza kolejność :P
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget przechadzała się po okolicy i próbowała znaleźć sobie jakieś zajęcie. Usłyszała od kogoś, że można się ścigać w psich zaprzęgach i od razu pognała w odpowiednim kierunku. Na miejscu zaczepił ją młodszy chłopak, którego kojarzyła z pokoju wspólnego i który wydał jej się bardzo ekscentryczny. Pytał, czy chciałaby się ścigać i Bridget powiedziała, że bardzo chętnie, bo w sumie po to tu przyszła! Eanruig zobowiązał się do znalezienia jeszcze jednej osoby, żeby było ciekawiej, a Bridget poszła głaskać pieski. Może te ferie jednak nie były takie złe? Mając dookoła tyle psów nawet nie zwracała uwagi na to, że rączki jej zgrabiały i na czubku nosa rósł już mały sopelek. Nie mogła się doczekać wyścigów!
kostka na kolejność: 2
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
Wszystkie jej zwierzątka zostały w domu. Właściwie to i tak 99% zostawało w domu, kiedy ona wyjeżdżała do Hogwartu, ale to i tak bolała za każdym razem. Poza tym brakowało jej Chomika. Dlatego poszła poszukać jakiegoś zwierzyńca. Gdzieś tu ponoć mieli psy. I to wcale nie było tak, że ona po prostu bała się przebywać w swoim igloo... Nie zdążyła jeszcze znaleźć żadnych psów, kiedy zobaczyła biegnącego w jej stronę, odpicowanego jak na Świętego Andrzeja, Eanruiga. Nawet już jej to nie dziwiło. Ba! Na szkolnych korytarzach zdarzało jej się grozić ludziom, którzy się z niego z tego powodu wyśmiewali. Nic mu o tym nie mówiła, bo nie chciała, żeby wpakował się w kłopoty, sam próbując dojść sprawiedliwości. Nie zdążyła nawet przywitać się z młodym Szkotem, bo ten już ciągnął ja za ramię na jakiś wyścig. Po drodze coś tam jej tłumaczył, ale tak naprawdę zrozumiała dopiero, kiedy znaleźli się przy psich zaprzęgach. - Aaaaa... No pewnie, że chcę! - o to jej chodziło. Były zwierzątka, było coś co odciągnie na chwilę jej uwagę od Yngve... żyć nie umierać - Cześć - przywitała Bridget, którą trochę kojarzyła. Były przecież na jednym roku. Dopytała się Eskimosów o jakąś technikę jazdy i już stali przy swoich zaprzęgach. - Heniu, nie pędź za bardzo, bo za dużo zobaczymy - rzuciła jeszcze zaczepnie. Tego, że ten mały wariat biega bez gaci niestety była świadoma.
Kostka: 4
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
- Hej, Gemma! - Bridget przywitała się z dziewczyną i uśmiechnęła się szeroko. Były razem na roku, ale pech chciał, że jakoś nigdy nie zawarły ze sobą bliższej relacji. Puchonka jednak darzyła sympatią tę rudą dziewczynę, sprawiała wrażenie bardzo pozytywnej osoby, co Bridget ceniła. Natomiast w kwestii Eanruiga jeszcze nie wiedziała, co ma myśleć. Zawsze wydawał się być bardzo ekscentryczny i wcale nie potrzebował tradycyjnego szkockiego ubrania, by za takiego uchodzić. Z nim również nie miała zbyt dużo do czynienia, ale nigdy, przenigdy nie zdarzało jej się z niego wyśmiewać - chyba że sam się z siebie śmiał. Robił dużo dziwnych rzeczy i Bridget do tej pory nie wiedziała, co też siedzi w jego głowie, że podszeptuje mu wszystkie te pomysły. Może jakaś pozytywna odmiana nargli? Kiedy stwierdzili, że nie będą zaczepiać nikogo innego, udali się do Eskimosów obsługujących tor wyścigowy i wysłuchali wszystkiego, co mieli im do powiedzenia. Każde z nich dostało własny zaprzęg i Bridget wprost nie mogła wyjść z zachwytu, kiedy mogła wreszcie pogłaskać wszystkie pieski. Ustawili się na starcie i kiedy wszystko było już gotowe, ruszyli! Bridget szło całkiem nieźle, ale tylko do czasu. Niewiele udało jej się przejechać, gdy na jej drodze pojawiła się ogromna bryła lodu. Ledwo przed nią wyhamowała, serce prawie jej stanęło ze strachu. No i pojawiły się kolejne problemy - jak się cofa zaprzęgiem? Tego nikt jej nigdy nie uczył. Zaklęła w myślach, później na głos i z żalem popatrzyła na kolegów, którzy byli już daleko, daleko przed nią. - Jak zwykle - wymamrotała i męczyła się dalej, by ominąć bryłę lodu. Zajęło jej to naprawdę dużo czasu.
kostka: 4 - stoję kolejkę, więc piszcie i uciekajcie mi :( pozycja: 4
Ostatnio zmieniony przez Bridget Hudson dnia Sob Lut 18 2017, 22:59, w całości zmieniany 1 raz
-Ha, ha, ha, Gemma.. Żeby Ci coś nie wyskoczyło. Mruknął, znacząco patrząc na jej piersi. Oj, w sumie to by chciał, żeby wyskoczyły.. Był młody i jurny! A do tego bardzo chętny, bo w tym wieku mało dziewuszek było chętnych na zgłębienie tajników jego magicznej różdżki. Ruszył zaprzęgiem i z dumą, wyprostowany, obserwował przeciwniczki. Lecz nie na tyle uważnie, by zauważyć co robiła ta podła Bridget! Kopnęła go! Balansował jak oszalały na sankach, trzymając obolałą nogę w powietrzu. -O ya cuuunntt! Wrzasnął, jak na szkockiego dżentelmena przystało. Diabelne nasienie jeszcze mu zapłaci za to.. Hah! Prawie rozbiła się o lodową bryłę. Dobrze jej tak, za to, że go spowolniła tym nieuczciwym zagraniem. Ona jest, do cholery, Puchnką czy Ślizgonką?
Kostka: 5 Pozycja: 5
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
- Ja nie latam ze sprzętem na wierzchu - zauważyła całkiem poważnie. Ciekawe co też mu chodziło po głowie, że uznał, że cycki zasłonięte dwoma swetrami i kurtką nagle sobie wyskoczą. Jeżu, jakie to małe było zboczone ostatnimi czasy... W napięciu oczekiwali na start, a Gemma nigdy nie była dobra w wytrzymywaniu napięcia. Tym razem również. Wystartowała za wcześnie. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, przynajmniej wiedziała już jak zatrzymać czworonogi. Wróciła na start śmiejąc się sama z siebie. - Ważne jak się kończy, nie Heniek? - dlaczego ona go sama prowokowała...
Chciałby odkrzyknąć Gemmie coś zbereźnego, bo podobał mu się taki dziwny flirt i było to dla niego coś całkiem nowego.. Chyba już mu przeszło gniewanie się na nią. Ale musiał teraz skupić się na swoich psach! Oho! Jak się ruszyły, jak zaczęły pędzić.. Adrenalina wypełniała mu żyły, a oczy wyrażały przerażenie. Cholera, gdyby te psy nie były tak wyszkolone, to kompletnie nie potrafiłby ich opanować. Ale robił dobrą minę do złej gry, żeby się popisać przed dziewczynami. Jakby nie było, wygrywał! Ah, wiedział, że psy wyczują to, że brata się z ich gatunkiem od dziecka..
Kostka: 3 Pozycja startowa: 4 4+3=7 Pozycja: 7 + bonus z pozycji Pozycja kończąca: 10 :D
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
To nie było tak, że Bridget celowo kopnęła Henia! Ona po prostu była zdenerwowana i sama próbowała wyratować się z opresji, gdy straciła równowagę przy trudnych manewrach. Słowa chłopaka wprawiły ją w ogromny szok. Że on się do niej tak zwracał?! Co sobie wyobrażał w ogóle? Ale nie miała siły się z nim wykłócać teraz, miała większe problemy na głowie. Bryła lodowa zabrała jej tak dużo czasu, że kompletnie straciła nadzieję na dotarcie do mety, co dopiero na wygraną w wyścigu. W końcu udało jej się ruszyć do przodu i przez moment nawet wyrównała z Eanruigiem, który, chyba w odwecie, zaserwował jej kopniaka w nogę. Krzyknęła, bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Kopnięcie było na tyle mocne, że straciła równowagę i prawie wyleciała ze swojego zaprzęgu w zaspę. Jakimś cudem udało jej się jednak zachować równowagę. W międzyczasie zobaczyła, że Gemma musiała cofnąć się na start i zacząć jeszcze raz. Chociaż trochę ją to pocieszyło, może jednak nie będzie ostatnia!
W sumie, to nie wiedział co go podkusiło do tak chamskiego zachowania jak kopnięcie Bridget. Przeprosi ją za to, że to był odruch jakiś czy cokolwiek. Normalnie dałby jej kwiatka, ale weź tu znajdź kwiatek na Grenlandii.. Ironiczna nazwa, Greenland.. Tak czy siak, nasz młody imć Chattan odzyskawczy równowagę, opanowanie i kontrolę nad zaprzęgiem, ze spokojem gnał przed siebie, by na finiszu unieść zwycięsko ręce i wykonać salwę wiwatu. Tak, był uradowany i dumny z siebie. Zatrzymał powoli zaprzęgł, po czym zeskoczył z niego i gratulując wszystkim psom i dając im nagrody, obserwował zmagania dwóch Puchonek. To było ciekawe! Trzeba przyznać.
Kostka: 6 10+6= JESTEM ZWYCIĘZCĄ! :*
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
Za drugim razem wolała wystartować za późno niż za wcześnie. Raz można się pośmiać, dwa to już wstyd. Kiedy dostali sygnał do startu Bridget i Heniek pognali przodem, a Gemma ruszyła bez pośpiechu. Na tym spokój się skończył, bo kiedy tylko psy się rozpędziły, nie było szans ich zwolnić. Taka prędkość byłaby całkiem przyjemna, gdyby lód i śnieg wystrzeliwujący spod sań prosto w jej twarz. W pewnym momencie jeden z lodowych odłamków trafił ją w oko. Bolało cholernie, ale psy i tak nie chciały się zatrzymać. Jedyne co mogła zrobić to złapać się mocniej. Kiedy w końcu udało jej się otworzyć trafione oko i upewnić, że nie straciła wzroku, okazało się, że zgubiła soczewkę. Lewą. Czyli tą z zezowatego oka. - Noż kurwa mać, ja pierdolę! - zaklęła wściekła. Nie miała zapasowych. A mogła, kurza dupa, założyć okulary. Teraz nie miała wyboru - będzie musiała je nosić.
Kostka: 6 Pozycja: 6
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget usłyszała przeraźliwy krzyk Gemmy i przez moment chciała zwolnić, żeby zobaczyć, czy nic się nie stało, ale psy nagle wrzuciły jakiś wyższy bieg i wyrwały się gwałtownie do przodu, dając jej dużą przewagę nad koleżanką. Zerknęła szybko przez ramię i to ją zgubiło - psy pognały prosto w rozpadlinę. Hudson też krzyknęła ze strachu, że coś stało się psom lub że jej coś się stanie, sama już nie wiedziała. Pewne było to, że utknęła i musi coś na to poradzić. Zaczęła uwalnia psy z rozpadliny, dokładnie patrząc na ich łapy, czy aby na pewno wszystko było w porządku i przez ten czas Gemma prawdopodobnie zdążyła ją wyprzedzić. Zorientowała się, że teraz ścigają się tylko one dwie, Heniek od dawna stał na mecie i przyglądał się ich zmaganiom. Szlag by to!
kostka: 2 pozycja: 5+2 -> 7, ale 7 przenosi do 10 kostka nieparzysta, tracę kolejkę
Gemma, rzucasz 2 razy :D
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
Jechała dalej, średnio patrząc co robi. Nie chciała oberwać w drugie oko, chowała się więc za ręką. Nie wiedziała nawet gdzie już jest Heniek, ani czy wyprzedziła już Bridget.Pozostawało jej mieć nadzieję, że psy wiedzą co robią i nie spróbują jej zabić. Te jednak zamiast ulitować się nad swoją, ślepą towarzyszką, wyrwały do przodu jeszcze bardziej. Merlinie! Czy one zwęszyły jakiegoś królika czy coś? Straciwszy zaufanie do zwierząt postanowiła jednak otworzyć oczy. Chyba, wolała tego nie robić... Psy gnały jak opętane. Nagle zza zaspy wyszedł potężny piżmowół. To jego musiały zwęszyć psy. Pytanie: czy one były pojebane?! Na to bydlę się chciały rzucić?! Gemma wychyliła się z całej siły w bok, wymijając futrzastą przeszkodę. Jakimś cudem jej się udało. Z tym, że teraz zupełnie nie wiedziała gdzie jest w stosunku to toru. Puściła psy, z nadzieją, że same znajdą drogę. Nie zahaczając po drodze o żadne bawoły.
Kostka I: 6 ->pozycja 12 + 1 do przodu, czyli 13 Kostka II: 1 ->pozycja 14 i w tył, czyli 10
Znowu źle spojrzałam, jednak nie wypadasz z sanek xD
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget z przerażeniem obserwowała to co działo się przed nią na torze. Gemma chyba zupełnie straciła panowanie nad swoim zaprzęgiem i jej psy gnały dziko przed siebie, prawie zbaczając z wyznaczonej ścieżki. A zaraz potem w oddali jej oczom ukazał się piżmowół i nie mogła się powstrzymać przed krzyknięciem: - Gemma, uważaj! Naprawdę zaczynało robić się niebezpiecznie, ale na szczęście dziewczynie udało się opanować sytuację, jako tako. Zrównały się ze sobą i przez moment gnały łeb w łeb, aż nagle... No normalnie Gemma ją pchnęła! Bridget była zaskoczona i ledwo utrzymała się na torze. Czemu Puchonka nagle ją tak atakowała? A ona starała się jej pomóc! Krzyczała do niej! O nie, nie pozostanie jej dłużna. Ona również przepchnęła Gemmę do drugiej krawędzi i starała się przyspieszyć, ale dziewczyna znów uderzyła w jej zaprzęg. Przepychały się tak przez chwilę, aż w końcu Bridget udało się znaleźć na odpowiedniej pozycji i jej następne natarcie skończyło się tym, że Gemma wyleciała z zaprzęgu. Natychmiast ogarnęły ją wyrzuty sumienia, ale psy biegły dalej i już nic nie dało się zrobić...
W dupie już miała te psy, niech sobie lecą jak im się podoba. No i wleciały - prosto w sanie Bridget. Zanim zdążyła przeprosić czy coś, dziewczyna pchnęła i ją. W sumie... zaprzęgi były chyba sportem kontaktowym jak wrotkarskie derby. Nie? A wyglądały jakby były... W każdym razie Gemma dołączyła do przepychanki i nie wyszła na tym najlepiej. W pewnym momencie Bri pchnęła ją tak mocno, że ruda wyleciała z sań. W ostatniej chwili chwyciła się brzegu sanek. Przeklęte psy nawet nie zwolniły. Jechała za nimi na brzuchu, łapiąc w usta coraz więcej śniegu. W końcu stwierdziła, że chędoży wyścigi i puściła się sań. Nie zatrzymała się jednak. Wręcz przeciwnie. Musieli jechać z górki, bo zaczęła się staczać podążając śladem psów. Nabrała takiej prędkości, że nie była w stanie się zatrzymać. Dodatkowo zaczął się do niej przylepiać śnieg toczyła się lekko jak kulka. Kiedy w końcu wyhamowała, podniosła oczy i zobaczyła śmiejącego się z niej @Eanruig Chattan. Kawałek dalej tuż obok sań Szkota zatrzymały się jej psy. - Bez jaj, dotoczyłam się na metę? - wypluła razem z toną śniegu, którego pełno miała w buzi - Nie szczerz zębów, tylko pomóż wstać - poprosiła Henryka. Otrzepywała się właśnie ze śniegu - sama ("Heniek, trzymaj łapy przy sobie, poradzę sobie") - kiedy dojechała do nich Bridget. Na pierwszy rzut oka cała i zdrowa. - Ja pierdolę, myślałam, że zginę - wyszczerzyła zęby do współzawodników - Trzeba to kiedyś powtórzyć, nie?
Kostka: 6 Pozycja: 16
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Gdyby Bridget wiedziała, że Gemma straciła lewą soczewkę i była na wpół oślepiona, prawdopodobnie nigdy nie doszłoby do przepychanki, ale pech chciał, że włączył jej się tryb rywalizacji i stało się coś, co nie powinno się zdarzyć. Bridget strąciła Gemmę z jej sań i sama pognała do przodu, nie oglądając się za siebie. Poczuła przypływ pewności siebie, jeszcze miała szansę na drugie miejsce. Przygryzła wargę w skupieniu, starając się jak najlepiej zapanować nad psami. Coś sprawiło, że spojrzała w bok. Jakiś gulgoczący dźwięk. Odwróciła głowę i omal ponownie nie straciła panowania nad saniami, tym razem ze śmiechu. Widząc uczepioną sań Gemmę, która z otwartymi ustami ryła w śniegu, zachowując się przy tym niczym spychacz czy inna mugolska maszyna budowlana, nie mogła powstrzymać się od tak głośnego chichotu, że nawet psy poczuły się lekko spłoszone wysokimi dźwiękami (prawdopodobnie przeszła na długość fal słyszalną tylko przez psy, kto wie co też ciekawego im powiedziała). Zwijając się na saniach nawet nie przeszkadzało jej, że ewidentnie przegrywała cały wyścig. Gemma teraz toczyła się z górki, zbierając wokół siebie coraz to grubszą warstwę śniegu. Pod koniec wyglądała już jak bałwan z prawdziwego zdarzenia. Bridget dojechała na samym końcu i szybko porzuciła sanie. Słaniając się ze śmiechu podeszła do Gemmy, by pomóc jej uwolnić się z jej nowego, bałwaniego wdzianka. - Na gacie Merlina, Gemma, przepraszam za to wszystko - powiedziała między salwami śmiechu. Była już poważnie czerwona na twarzy, pewnie niedługo zacznie płakać.
Stał oniemiały, oglądając rywalizację kobiet. Kto powiedział, że są płcią słabszą i mniej agresywną? Przecież to były wariatki! Rozbawiony, oczekiwał ich przyjazdu, aż do mety doturlała się Gemma. W sumie, to był zadowolony, że to jego przybrana siostra wygrała. Gdy ta zechciała, by jej pomógł, nieco się zirytowała nagłym odepchnięciem pomocy. Cholerne babska, nigdy nie wiedzą, co chcą. Ale zirytowanie przesłaniało zaskoczenie, że Gemma jest tak wulgarna. Jakoś kojarzył ją bardziej jako łagodną.. Tak czy siak, mimochodem zaczął otrzepywać Gemmę, z uśmiechem witając Bridget. -No, możeśmy troszkę przesadzili z rywalizacją, ale.. Było super. Zaśmiał się, choć samemu miał o wiele krótszą jazdę, niż dziewczęta. Nie spodziewał się po sobie takich zdolności, chociaż to pewnie zasługa tego, że z psami od urodzenia przebywał. Tak wnioskował. -To dziewczyny.. Chcecie coś jeszcze robić? Gemma chyba chce odpocząć, to może wybierzemy się do labiryntu, Panno..? Tak właściwie, to się sobie nie przedstawili. Miał nadzieję, że nie chowa urazy za jego jakże szkocką reakcję na kopnięcie, a potem jeszcze odwzajemnienie go.
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
Dobra, dobra... już ona wiedziała co mu po tym nastoletnim czerepie chodziło. Podnieść ją mógł, ale okazji do macania mu dawać nie zamierzała. Śmiech Bridget był bardzo zaraźliwy i po chwili Gemm tez zwijała się ze śmiechu. - Daj spokój, nie przepraszaj. Było super. Następnym razem jedźmy bez sań - polecam. Mogła sobie tylko wyobrażać jak śmiesznie musiały wyglądać jej ostatnie metry wyścigu z jej perspektywy. Nawet jej tego zazdrościła. - Świetny pomysł - przyklasnęła Eanruigowi, po czym znowu parsknęła śmiechem, kiedy okazało się, że nawet się sobie z Bridget nie przedstawili. Fajna forma zapoznania - morderczy wyścig zaprzęgów. - To wiecie co? Wy się poznajcie, a ja skoczę do igloo po okulary. Zgubiłam oko... soczewkę znaczy... - o nie, igloo. Znowu Yngve... Może się z nim minie. Kurczę, to by było chyba jeszcze gorsze... Ciekawe co teraz robił... Ale, ale! Przez cały wyścig nawet przez chwilę o nim nie pomyślała! Jak dobrze, że było tu tyle atrakcji - Dobra, to spotkamy się przy labiryncie - rzuciła jeszcze na odchodne i pobiegła do igloo.
//zt
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Jakimś cudem udało im się wyratować Gemmę z wielkiej kuli śniegu. Bridget wciąż się śmiała i już teraz pielęgnowała w myślach obraz, który przed chwilą miała przed oczami - Puchonka powoli zmieniająca się w bałwana. Jeśli cokolwiek przykrego wydarzy się Bridget w ciągu tych ferii, będzie mogła sobie przypomnieć ten moment. - Nie wiem, czy chcę następnego razu. Jeszcze chwila i zabiłabym wszystkie psy na lodowej bryle albo w rozpadlinie... Zresztą nie mam szczęścia do wyścigów - powiedziała, wcale nie mając żalu o to, że wylądowała na ostatnim miejscu. - Pewnie, ja jestem już gotowa na wszystko! - odparła na pytanie chłopaka. I nastała niezręczna sytuacja, bo okazało się, że tak naprawdę nigdy się sobie nie przedstawili. - Bridget Hudson - dodała, podając mu rękę. Już zdążyła zapomnieć, że się pokopali w wyścigu. No i prawdopodobnie poznała też jego imię, którego nie potrafiła wymówić, więc zostali przy Henryku. Gemma pobiegła do namiotu po okulary, a Bridget z Heniem udali się w stronę labiryntu.