jako że przypada mi pierwszeństwo, pragnę powiadomić Cię, że na zbliżające się dni wypada zaopatrzyć się w worek ciastek dla sowy i dużą dozę cierpliwości do mojej skromnej osoby. Prosty ze mnie człowiek, dlatego najprawdopodobniej do końca nie dowiem się, z kim mam przyjemność, lecz nie poddawaj się. Nadzieja matką głupich, ale która matka nie kocha swojego dziecka? Pierwsza wskazówka jest mile widziana. Ewentualnie możesz porzucić woalkę tajemniczości, przedstawić mi się i zgodzić na propozycję wyskoczenia gdzieś na weekend. Ja stawiam.
Ciastka się przydadzą, co więcej, nie tylko dla sowy. Osobiście preferuję czekoladowe, natomiast ostatnio upodobałem sobie także takie z żurawiną, która notabene doskonale wpływa na układ moczowy, a przy obecnej pogodzie nietrudno o zapalenie pęcherza. Noś szalik! Królika nie goni się po to, by go złapać. Pościg sprawia najwięcej przyjemności. Co do tej matki i nadziei – ja słyszałem, że ponoć każdą matkę trzeba szanować. Ale ja się z tym nie zgadzam. Jeśli to psychol maltretujący swoje dzieci, to niby z jakiej racji ma zasługiwać na czyjkolwiek szacunek? A w pasy bezpieczeństwa można zapiąć delikwenta jedynie na maksymalnie cztery godziny. A co do tej ostatniej wzmianki, to właściwie czemu nie, ale dopiero po zakończeniu zabawy.
dbasz o mnie już na wstępie, co jest całkiem słodkie. Osobiście nie lubię żurawiny, toteż dbałość o układ moczowy pozostawiam higienie osobistej i ciepłym ubraniom. Nie będę się z Tobą kłócić o jej zbawienny wpływ ponieważ we wszystkim jest jakaś mądrość. Jest to jedna z nielicznych informacji, jaką udało mi się wynieść z lekcji. Całkiem pouczająca. Bezowocny pościg, jakkolwiek przyjemny, na końcu okazuje się stratą czasu. Kiedy gonię zdobycz, mam nadzieję pochwycić ją w rączki i nie puścić. To jak z polowaniem na smoka. Ile radości daje Ci opowiadanie „ganiałem za smokiem”, a ile „złapałem go”? Matkę ma się tylko jedną, jeżeli uderzamy w tematy biologiczne. Brak instynktu macierzyńskiego to już zupełnie odrębna sprawa. Tylko z poszanowaniem dla mojej sakiewki, rozumiemy się?
To ja zjem te z żurawiną, nie ma problemu. Musisz mi tylko powiedzieć o swoich ciastkowych preferencjach. Jeśli też lubisz czekoladowe, to się z tobą podzielę, niech stracę! A co zrobisz z już złapanym smokiem? Wypuścisz na wolność, czy zamkniesz w klatce i poszukasz innej ofiary? Szkoda smoczków, ładne takie przecież. I ogniem zieją czasem. Po dżentelmeńsku wezmę rachunek na siebie.
ciastka nie są dla mnie. Jeśli jesteś takim łasuchem na słodkie to proszę, wszystkie niech będą dla Ciebie. Martwi mnie jednak ta biedna sowa, której nic nie skapnie z naszej kwitnącej znajomości. Mamusia mnie zdążyła nauczyć, że z potrzebującymi należy się dzielić. Mon Dieu, nie ma opcji! Ja rozumiem, że ładnie jest zachować się jak kawaler orderu Merlina i świecić przykładem, jednak skoro ja zapraszam, to ja stawiam. Nie uznaję kłótni w tej sprawie dlatego odpuść, James. Cierpienia młodego krukona to lektura, która już dawno powinna wyjść z kanonu szkolnych, czyż nie? Uderzam bezpośrednio, aczkolwiek muszę wyciągnąć z Ciebie pewne informacje, dlatego powiedz mi proszę - jak tam Twoje przeżycia w dziedzinie romansowania?
Ależ oczywiście, że nakarmię tę biedną sówkę! Co jak co, ale o zwierzątka dbam bardzo mocno. Kiedyś chciałem prowadzić przytułek dla czworonogów, wiesz, psów, kotów, testrali, inferiusów… Nie przemyślałem tylko, jak wiele to będzie mnie kosztować. Dziecięce marzenia. Jeśli tak bardzo ci zależy, to w porządku. O ile obiecasz, że będę mógł ci się zrewanżować, nawet jeśli wyjdzie na jaw, że jestem brzydki jak noc. Totalnie nie rozumiem tego powiedzenia, przecież noce bywają piękne. Może dlatego nie mam za bardzo doświadczenia w randkowaniu, a może po prostu jestem za młody. Jeszcze wiele przede mną (taką mam nadzieję).
wydaje mi się, że Twoje marzenia to nie moja bajka niestety. Z ludźmi dogaduję się o wiele lepiej niż z czworo, czy ośmionogami. Zazwyczaj jest odwrotnie, nie? Heh, widać jestem ewenementem na skale światową, a to trzeba doceniać. "Brzydki jak noc" to niepoprawne sformułowanie. Po kilku latach spędzonych w mugolskiej przestrzeni mogę śmiało stwierdzić, że nieobce mi są pewne ich utarte sformułowania (niektóre są naprawdę zabawne!). Poprawnie byłoby, gdybyś stwierdził, że jesteś brzydki jak noc listopadowa. U mugoli jesienne noce kojarzą się zazwyczaj z błotem, pluchą, deszczem i burzami. Nie widzą piękna w siłach natury, bo i nie potrafią ich okiełznać kiedy trzeba. Wyzywają się słowem, chociaż nie mają mocy sprawczej. Czasem mi ich żal. Powinni stworzyć jakieś rezerwaty o ustabilizowanych warunkach atmosferycznych, w których Ci biedni niemagiczni mogliby wreszcie poczuć się spokojni. Czy to już rasizm?
Och, Mugole? To dopiero fascynujące. Ale ich chyba nie można zamykać w klatkach, prawda? Nie, żebym chciał zamykać w klatkach inne zwierzęta, nie nie. Ciekawe, posłuchałbym więcej o tych interesujących stworzeniach.
zależy od tego, które prawa i nakazy uznajesz. Osobiście nie mam nic przeciwko ani jednym, ani drugim, chociaż nie jest mi śpieszno do tańca na pierwszym froncie. Te zabawy w wojny magiczne są totalnie nie na czasie. Nie jesteśmy znowu na szczycie łańcucha pokarmowego by żreć się z niewyewoluowanymi pobratymcami. Po co kopać leżącego? Moja myśl społeczna na dziś - kociołek lepiej grzeje się bez dookolnej zawieruchy.
Jeśli chcą, to niech sobie egzystują. Nie podoba mi się tylko to, że ubłoconymi buciorami wchodzą tutaj do nas. My się do nich nie pchamy. Zachowajmy równowagę. Nakarmiłem sowę. Może dlatego tak wolno jej szło.
można powiedzieć, że ją zaciążyłeś, hehe. przeciążyłeś. Jest takie fajne mugolskie powiedzenie: mały pies dużo szczeka. Działa to na zasadzie "atak jest najlepszą obroną". Takie małe, niemagiczne istotki instynktownie wyczuwają naszą wyższość, dlatego chcą nas przestraszyć robiąc coś, co Ty nazywasz "wchodzeniem z buciorami". Nie usprawiedliwiam ich oczywiście. Po prostu budzi się we mnie teoretyk i filozof. Widać kto nie spał na mugoloznawstwie. Porzućmy jednak nudne tematy społeczne. Powiedz mi coś o sobie.
Pewnie z niecierpliwością czekałeś, bądź czekałaś na ten list, podobnie i ja nie mogłam doczekać się rozpoczęcia naszej wymiany listów! Bardzo, to znaczy, niezmiernie cieszę się z faktu, że to właśnie Ty jesteś osobą, z którą mam przyjemność pisać. Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu moje listowne towarzystwo. Póki co nie mam do Ciebie pytań, wpierw muszę je porządnie przemyśleć, ale życzę Ci udanego dnia!
Tak, tak, szalenie się cieszę. No i dziękuje - dzień był całkiem udany, więc się udało. Żadnych pytań? No dobra, to przesłuchanie zaczniemy później. Dziwnie mi z tym, że piszę do kogoś całkowicie obcego. Albo co gorsza, do znajomego, nie wiedząc, że to on. Później musimy koniecznie zrobić sobie jakąś zgadywankę. Zdradzisz coś o sobie? Jak dzień, wakacje, życie?
moje życie mija całkiem przyjemnie, szczególnie teraz, w czasie wakacji. Spędzanie ich w takim kraju jak Meksyk jest cudowne, najbardziej zrelaksowana czuję się na plaży, gdzie poza grzaniem się w słońcu i pływaniem, mogę także poszukać muszelek czy bursztynów. O ile tych pierwszych jest mnóstwo, to bursztynów nie ma praktycznie nigdzie. A Ty? Jak spędzasz wakacje?