Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Cukiernia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 25 z 25 Previous  1 ... 14 ... 23, 24, 25
AutorWiadomość


Ryan Tlover
avatar

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Galeony : 33
  Liczba postów : 19
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptyPią 22 Paź - 18:47;

First topic message reminder :


Cukiernia

Znajdująca się w Hogsmeade cukiernia przyciąga już z daleka osoby, które pragną spróbować różnych słodkości, siadając przy tym w ciepłym miejscu. Można tu skosztować przeróżnych lodów, ciastek, czy napić się pysznej gorącej czekolady. Do tego wnętrze utrzymane jest w bardzo cukierkowych barwach, co sprawia, że po przekroczeniu progu owego budynku, można się poczuć jak z zupełnie innej krainie. Do tego wszystkiego roznoszący się w powietrzu zapach wanilii i cynamonu... Każdy kto raz tu wejdzie, miewa problemy z szybkim opuszczeniem tego przytulnego miejsca.

Dostępny asortyment:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Peter Stryder
Peter Stryder

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : wrzeszczący kalendarz to jego najlepszy przyjaciel / na lewym nadgarstku tatuaż lisiej łapy i napis po walijsku
Dodatkowo : Animag (lis)
Galeony : 110
  Liczba postów : 85
https://www.czarodzieje.org/t21385-peter-stryder#692453
https://www.czarodzieje.org/t21386-niecierpliwa-poczta-petera#692530
https://www.czarodzieje.org/t21383-peter-stryder#692451
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptyWto 21 Cze - 18:26;

To była ich pierwsza normalna rozmowa. Nie pamiętał czy kiedykolwiek zamienili ze sobą więcej niż parę słów i to przy okazji wspólnych zajęć na studiach. Wysilił pamięć aby wydobyć z tej otchłani kilka urywków, w których widział twarz Victorii i co wówczas myślał. Nie było to proste ale wyłonił z odmętów jedynie spostrzeżenie, że jest zbyt opanowana jak na ich wiek. Może gdyby rozmawiali ze sobą częściej i mieli spędzać więcej czasu w swoim towarzystwie to ten zbyt wyraźny spokój zacząłby mu przeszkadzać. Trudno stwierdzić. Teraz zarażał się jej opanowaniem i dzięki temu szybciej wracał do równowagi po spotkaniu z dementorem. Lekko zmrużył oczy kiedy wyczuł w jej słowach zawziętość. Coś się za tym kryło - jakaś historia, doświadczenie, które ją ukształtowało. Czuł to w powietrzu, a gdyby był teraz lisem to wiedział, że końcówki wąsów drgałyby od dodatkowych wibracji sugerujących zmianę w tonie głosu. Popatrzył nieco dłużej na jej piegowatą twarz i przy okazji odkrył, że w tym świetle jej oczy zdają się być soczystym odcieniem szarości.
- Tak, masz wiele wspólnego z sokołem. - powiedział to do siebie lub do niej lecz nie oczekiwał ani komentarza ani kontynuacji tematu. Ot, stwierdził to, co podpowiadała mu intuicja choć wciąż uczył się na niej polegać. Upił kolejny łyk czekolady odnajdując w tym większą ulgę. Dementor zdawał się być teraz zimnym i wczorajszym wspomnieniem.
- Słodkość jest uwłaczającą cechą dla lisów. - odparł a w jego oczach pojawił się cień urazy, jakby wziął jej słowa osobiście.
- Pomimo tego przyznaję, że to dosyć pospolite zwierzę choć ma kilka ciekawych zalet. - spostrzegł, że nie miał już tak lodowatych rąk dzięki nagrzewaniu się gorącą szklanką.
- Wzbudza zachwyt futrem, to fakt. - to ostatnie zdanie dodał już z lekkim westchnieniem. W przeciwieństwie do Victorii nie zdawał sobie sprawy, że zostali sami w cukierni. Dopiero dźwięk dobiegający z kieszeni jego kurtki przywrócił go do rzeczywistości: "Za chwilę zaczynasz trening! Pospiesz się, jak zaczniesz teraz to objawy miną do kolacji!!", na co aż podskoczył.
- Przepraszam. To tylko kalendarz. - wyciągnął zwinięty wrzeszczący kalendarz, zamykając palcami jego wyczarowaną na środku jadaczkę, z zewnątrz wygrzebał ołówek i bardzo szybko wykreślił z rubryki dzisiejszego dnia pozycję "kolacja", co kalendarz skwitował mlaskaniem.
- Będziesz chciała powoli wracać już do domu? Do szkoły? - zerknął na nią znad zwijanego właśnie kalendarza.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Moderator




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptyWto 21 Cze - 19:24;

Zapewne mieli ze sobą wcześniej styczność, ale Victoria również miała problem z tym, żeby sobie to jakoś lepiej przypomnieć. Należała do tych osób, które na zajęciach koncentrowały się głównie na tym, co miały zrobić, a jeśli miałaby być szczera, to większość przyjaźni, jakie zawarła, ograniczały się do osób z Ravenclaw. Nic zatem dziwnego, że nie miała do tej pory świadomości, kim właściwie jest Peter, jaki jest i co sobie w życiu zaplanował. Los jednak, jak widać, postanowił chociaż na chwilę złączyć ich drogi, co wcale nie było aż tak dziwne, ostatecznie bowiem często zdarzały się podobne rzeczy. Za krótko się jednak znali, żeby faktycznie móc sobie wyrobić o sobie wzajemnie jakieś zdanie, na coś podobnego w większości potrzeba było czasu, a zdawanie się na pierwsze wrażenie nie zawsze było mimo wszystko najlepsze i Victoria miała tego pełną świadomość.
Uniosła lekko brew na jego ciche stwierdzenie, ale mimo wszystko nie prosiła go o to, żeby jakoś to doprecyzował, uznając, że mogą pozostać w takim prostym niedopowiedzeniu, że mogą pozostać w tym zawieszeniu, które jej tak naprawdę w niczym nie przeszkadzało. Musiała jednak przyznać, że zaczęła się poważnie zastanawiać nad tym, w jakich kwestiach przypominała rzeczonego sokoła. Było to jednak niewątpliwie coś, nad czym musiała zastanowić się nieco głębiej, toteż nie było to coś na tę chwilę.
- Nie powiedziałabym, że jest w tym coś uwłaczającego. Powiedziałabym, że daje to możliwości, o których sokół może zapomnieć. Wszyscy podziwiają jego majestat, ale jednocześnie od razu wiedzą, że jest drapieżnikiem, który zaatakuje i nic tego nie zmieni. A lis? Wydaje się uroczy, delikatny, niegroźny i to właśnie jest jego główną bronią - stwierdziła, nim nieoczekiwanie odezwał się jego kalendarz, na co drgnęła lekko, a palce, w których trzymała do tej pory kartę, zacisnęły się mocniej, zupełnie, jakby chciała zacisnąć je na różdżce.
- Tak, to najwyższa pora, żebym wracała do Norfolk. Ty wracasz do szkoły? - zapytała jeszcze, odstawiając pustą już szklankę i spoglądając na niego uważniej, chcąc się upewnić, czy ten ma się naprawdę dobrze i czy może go już samego gdzieś puścić, jednocześnie zbierając się do wyjścia. Nie chciała go mimo wszystko deprymować, ani pokazywać, że się o niego nadmiernie martwi, bo jego obecny stan wskazywał na to, że wszystko z nim w porządku. Ponieważ zaś naprawdę była kiepska w zgadywaniu uczuć innych, nie była w stanie stwierdzić, co kryje się pod tą powłoką, czy też maską, jaką nosił, czy była to prawda, czy nie. Dlatego też dość spokojnie, opuściła cukiernię, by jeszcze na chwilę przystanąć przy drzwiach i tam się z nim ostatecznie pożegnać.

+

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Peter Stryder
Peter Stryder

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : wrzeszczący kalendarz to jego najlepszy przyjaciel / na lewym nadgarstku tatuaż lisiej łapy i napis po walijsku
Dodatkowo : Animag (lis)
Galeony : 110
  Liczba postów : 85
https://www.czarodzieje.org/t21385-peter-stryder#692453
https://www.czarodzieje.org/t21386-niecierpliwa-poczta-petera#692530
https://www.czarodzieje.org/t21383-peter-stryder#692451
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptyWto 21 Cze - 19:43;

Nie potrafił zgodzić się z jej opinią. Lisy nie było delikatne i niegroźne. Nie wzbudzały może zbyt wielkiego respektu ale bądź co bądź zaliczały się do grona drapieżników. Otwierał usta, aby coś jeszcze na ten temat wspomnieć jednak dotarło do niego, że próbuje wyciągnąć z tej rozmowy jakąś pozytywną cechę dla gatunków lisa. Niechcący chciał dowartościować swoją animagiczną postać, która była sama w sobie już czymś rzadkim. Zamilkł jednak i ułożył usta w bardziej wiarygodny uśmiech. Dostarczona dawka czekolady zdecydowanie postawiła go na nogi choć dopiero noc pokaże czy koszmary nie zechcą zmącić spokojnego snu, którego tak potrzebował.
- Sokół jest niezależny. Nawet jeśli go do siebie przyzwyczaisz to zawsze będzie dziki. Niestety, ale z lisami zdarzają się przypadki udomowienia i traktowania jak psa. To dwóch drapieżników o skrajnej przepaści między sobą. - choć chciał uzyskać jakąś pozytywną opinię na temat tego zwierzęcia to ze sposobu swojego dialogu odczuwał, że sam umniejszał wartości czterołapnego stworzenia. To wszystko przez dementora. Rozmasował brwi i środek swojego czoła jakby próbując odegnać tę posępność wkradającą się między słowa.
- Zgodzę się, że potrafi za to zaskoczyć. To pewna przewaga, racja. - zreflektował się, aby nie wyjść na pochmurnego starca. Wyciągnął z portfela zaokrągloną należność i ułożył ją na stoliku, między ich szklankami. Powoli zbierali się do wyjścia choć nie był pewien czy jest gotów na wieczorny mróz.
- Tak, ja wracam do Hogwartu. Profilaktycznie wybiorę bezpieczniejszą formę powrotu, nie chcę nadziać się na kolejnego dementora. A i zapowiada się na burzę. - zerknął na czarne niebo.
- Odprowadzić cię kawałek? - zapytał nie tyle z uprzejmości ale i z wpojonej przez ojca zasady oferowania płci pięknej towarzystwa zwłaszcza w takich warunkach i o tej godzinie. Teoretycznie to on był tutaj osłabiony lecz męska duma nie pozwalała się teraz ugiąć w dotkliwej słabości. Kiedy, ku jego uldze, zgodziła się to mogli wyjść na mroźne powietrze. Trzeba przyznać, że dalszą część drogi niewiele już rozmawiali. Chyba oboje zachowywali czujność, tak czy siak tkwili w swoich myślach. Dopiero kiedy znaleźli się na rozwidleniu otrząsnął się i uśmiechnął do niej w ciemności.
- Spokojnego wieczoru, Vic. Do zobaczenia w lepszych okolicznościach. - wyciągnął rękę aby uścisnąć jej dłoń. Po krótkim pożegnaniu cofnął się parę kroków i zrobił to, czego pragnął od jakiejś godziny - transmutował się w tego lisa, o którym rozmawiali. Zajęło mu to zdecydowanie dłuższą chwilę ale ten ból przemiany był wart przetrwania bo kiedy stanął na czterech czarnych łapach to poczuł ulgę. Ciepło, lekkość i długa droga do pokonania. Zmiótł ogonem piach z chodnika i nie oglądając się za siebie pomknął w ciemności z powrotem na główną ścieżkę. Spieszył się na tyle na ile pozwalały mu na to jego łapy.

| zt x2|
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptySro 21 Wrz - 1:31;

Nasilony nałóg - merlinowe strzały: 12

Jeżeli miałby opisać Maximiliana jednym zdaniem, powiedziałby że nigdy nie wiadomo czego się po nim spodziewać. Przed momentem niczym w transie ciskał w niego potężnymi zaklęciami, włącznie z tym jednym, którego użycia zakazywało brytyjskie prawo, a teraz patrzył na niego tymi swoimi szczenięcymi, lśniącymi ślepiami, zanim całkowicie bezbronny zatopił się w jego ramionach. Paco westchnął w duchu, wszak i dotarło do niego, że wbrew stanowczym zapewnieniom chłopak nie radził sobie wcale najlepiej. Zastanawiał się również jak najsubtelniej zaoferować mu swoją pomoc, żeby nie nadszarpnąć jednocześnie jego zaufania. Na razie zrobił to co konieczne i to co podpowiadało serce, czyli przytulił młodszego partnera mocniej do własnej klatki piersiowej, delikatnie głaszcząc dłonią jego plecy.
- No już, już jest dobrze. – Szepnął mu cicho na ucho, przekonując że nie ma się czego bać, a i błyskawicznie zareagował na jego prośbę wymownym skinieniem głowy. – Wezmę tylko twoją różdżkę. - Spostrzegł, że Solberg wyrzucił ją wcześniej na ziemię, toteż schylił się, skrywając zgubę za paskiem spodni i dopiero po tym ponownie chwycił jego ramię, teleportując ich do centrum wioski. Wolał nie ryzykować dalszą, ściskającą za żołądek podróżą, mając na uwadze chorobę lokomocyjną Felixa i to, że już dwukrotnie padł ofiarą mdłości na cmentarzu. – Chodź, napijesz się gorącej czekolady albo herbaty. – Złapał go za rękę, prowadząc do pobliskiego, różowego budynku, nie przejmując się zbytnio tym, że obydwaj pasują tutaj jak kurwie majtki. Po prostu usadził bladego młodzieńca przy jednym ze stolików, samemu podchodząc do lady, żeby złożyć zamówienie i sypnąć dorabiającej sobie studentce galeonami. Stwierdził, że ciepły napój i odrobina cukru dobrze chłopakowi zrobi, dlatego poza malinową herbatą i gorącą czekoladą, kupił jeszcze dwa pączki, pierwszego z nadzieniem orzechowym, drugiego zaś z marmoladą.
- Dobrze się czujesz? – Zagadnął, siadając wreszcie naprzeciw ukochanego, przypadkiem trącając przy tym stopą jego nogę. – Co… – Przygryzł nerwowo wargę, zaraz wydobywając z siebie również ciężkie, bezsilne westchnięcie. – Co jest z tobą? – W końcu odważył się jednak zapytać, nie owijając niepotrzebnie w bawełnę. Przecież obaj doskonale wiedzieli co takiego wydarzyło się podczas treningu, a nawet gdyby któryś z nich zapomniał, o niepokojących wydarzeniach przypominała rana zdobiąca zgłębienie na skórze, tuż pod szyją Moralesa.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptySro 21 Wrz - 11:16;

Prawdą było, że obydwoje byli lekko nieprzewidywalni, ale tak, to Max wiódł prym w braku stabilności i to nie tylko tej emocjonalnej. Sam nie bez powodu czasem obawiał się własnych reakcji i chociaż wiele razy bawił się z prawem w berka, tak jeśli chodziło o zakazane przez Ministerstwo zaklęcia, wcale nie był tak skory do jego użycia. Przynajmniej przez większość czasu, bo jak widać po dzisiejszym treningu, bywały i od tej reguły wyjątki. Nastolatek faktycznie nie radził sobie najlepiej, choć tym razem wcale nie była to wina zażywanych substancji, a przynajmniej nie w całości. Sam był przerażony tym, co miało miejsce i nie bez powodu szukał schronienia w ramionach Salazara, który bez zawahania przygarnął go do siebie.
W dupie miał tę różdżkę i całą resztę tak naprawdę. Chciał po prostu opuścić to miejsce i znaleźć spokój. Miał dość wspomnień i bólu, które wywoływały, a przede wszystkim gonitwy za mocnymi fizycznymi wrażeniami, które by go od tego odciągnęły. Czekał jednak posłusznie aż Paco zgarnie jesionowy kijek z ziemi, po czym wspierając się na nim, opuścili cmentarz przy pomocy teleportacji łącznej.
Nie miał pojęcia, gdzie Morales go zabiera, ale po chwili rozpoznał znajome uliczki Hogsmeade i po części odetchnął z ulgą. Nie potrafił powiedzieć, czy woli siedzieć z nim w jakiejś cukierni, czy mimo wszystko wolałby teraz zostać odstawiony do domu i samemu spróbować dojść do siebie, ale nie wypowiadał tych myśli na głos, poniekąd zgadzając się więc na wybrany przez partnera scenariusz. No bo przecież co innego miał do stracenia.
Klapnął na wskazanym mu krześle i odprowadził Salazara wzrokiem do lady, po czym wyjął z kieszeni piersiówkę i wyrąbał to, co jeszcze w niej było. Nie zostało wiele, ale już sam smak alkoholu poprawił nieco chłopakowi humor, chociaż niestety narobił też mu apetytu na więcej. Nie chciał jednak robić konkurencji cukierni i wsypywać na stół swojej wersji cukru pudru, więc zebrał całą swoją silną wolę i powstrzymał się przed dojebaniem do pieca jeszcze bardziej.
-Dzięki. - Mruknął, gdy Paco podał mu ciepły napój. Max od razu objął kubek dłońmi, jakby już samo ciepło płynnej czekolady miało zdziałać cuda, ale nie uniósł naczynia do ust, zamiast tego tępo wpatrując się w gęstą powierzchnię płynu. Musieli wyglądać teraz z boku jak dzieciak, który coś zjebał i wiedział, że zaraz dostanie opierdol od siedzącego naprzeciw ojca.
-Nie mam pojęcia. - Odpowiedział szczerze, nie patrząc jednak na Moralesa. Ciężko było mu zebrać myśli, a co dopiero ubrać je w słowa. -Mówiłem Ci już dawno, że mam pewien problem. Nigdy... Dawno nie było tak źle. - Przyznał, po części nie chcąc znów zbywać partnera, pi części szukając pomocy, a po części licząc, że rozmowa pomoże mu coś więcej zrozumieć. Nie miał siły obecnie walczyć i przepychać się ani z Moralesem, ani z samym sobą.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptySro 21 Wrz - 20:28;

Drzemało w nich nie tylko zwierzę, ale i niezaleczone rany z przeszłości, które przypominały o sobie w najmniej oczekiwanych momentach, takich jak chociażby dzisiejszy, towarzyski sparing na obrzeżach cmentarza. Paco starał się zrozumieć przyczyny nagłego wybuchu nastolatka, ale nie zamierzał nawet podejmować próby samodzielnej ich oceny przed szczerą i poważną rozmową z młodszym partnerem, której tym razem nie sposób było w jego mniemaniu uniknąć. Przez całą podróż po uliczkach Hogsmeade zastanawiał się zresztą jak subtelnie zainicjować temat, żeby przypadkiem nie spłoszyć negatywnie nastawionego do niby mądrych porad i moralizatorskich tekstów Felixa. Nie chciał wcale wciskać mu gotowych rozwiązań – prawdopodobnie sam ich nie znał - jednak uważał, że wypadało zasygnalizować problem i wspólnie poszukać nieco bardziej skutecznych metod walki z demonami, które najwyraźniej nie planowały dać chłopakowi spokoju.
Nie to, żeby taki scenariusz wydarzeń najbardziej mu odpowiadał. Nawet myślał o tym, by od razu odstawić kochanka do domu, ale przemilczenie tego, co miało miejsce w okolicy kamiennych nagrobków, również nie wydawało mu się słuszne. Postanowił więc przekroczyć próg pierwszej lepszej otwartej cukierni, uzupełnić niedobory słodyczy i zamienić z Maximilianem choćby kilka zdań. Nie wiedział, że wystarczy krótka chwila nieuwagi, by jego ukochany sięgnął po piersiówkę, poszukując ukojenia w alkoholu. Zajęty pogawędką z blondwłosą kelnerką nie zauważył zresztą niepokojącego, potajemnego gestu Solberga. Zasiadł więc naprzeciw niego, jakby nigdy nic, przesuwając w jego kierunku kubek z gorącą czekoladą, a sam zadowolił się parującym jeszcze, malinowym chruśniakiem. Wpierw jednak uniósł lekko rękę, pokazując swemu kompanowi, że nie musi za nic dziękować. – Orzech czy marmolada? – Zapytał, omiatając wymownym spojrzeniem leżące przed nimi pączki. Nie miał pojęcia co Felix lubi, toteż dał mu jako pierwszemu prawo wyboru, delikatnie gładząc opuszkami palców grzbiet jego dłoni. Prawdopodobnie złamał tym samym rysujący się w oczach postronnych obserwatorów obraz psotnego dzieciaka i karcącego go za złe uczynki ojczulka. Ba, wiedziałby że go złamał, gdyby tylko spostrzegł surowy wzrok jednej ze starszych pań, popijających smocze espresso.
- Heej, cariño…wiesz, że nie musisz się wstydzić. – Mruknął do niego łagodnie, widząc że szmaragdowe ślepia uciekają gorączkowo w bok, byleby tylko nie spotkać się z jego czekoladowymi tęczówkami. – Mówisz o tych atakach paniki? – Sięgnął pamięcią bardzo daleko, jeszcze do ich przypadkowej schadzki na Malediwach, podczas której Maximilianowi przydarzyło się coś podobnego. – Chodzisz nadal na terapię? – Musiał poznać więcej szczegółów, żeby jakkolwiek zrozumieć nawiedzające chłopaka dolegliwości, dopiero po tym udzielając mu wsparcia, którego pewnie potrzebował, nawet jeżeli nadal nie poprosił o nie wprost.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptySro 21 Wrz - 20:51;

Szczerze nie zazdrościł Paco rozmowy ze sobą. Wiedział, jak łatwo przy pomocy jednego nieuważnego słowa, wyprowadzić go z równowagi, czy co gorsza spłoszyć do tego stopnia, że zamykał się w sobie nie dając już rozmówcy szansy na jakikolwiek postęp konwersacji. Co gorsza, od jakiegoś miesiąca był niezwykle drażliwy, co pokazał chociażby podczas warsztatów w Ministerstwie Magii. To, co wydarzyło się na cmentarzu brało się jednak z zupełnie innego miejsca i nastolatek obecnie pluł sobie w brodę, że wiedząc, jak reaguje na podobne otoczenie, nie potrafił wybrać innego miejsca na sparing świadom tego, że niewiele innych lokacji oferuje rzeźby, na których mógł swobodnie rzucać Piertotum.
Cóż, nie był idealny, a dość srogo wyrzygał wszystko, co miało pomóc mu się jakoś trzymać, więc chcąc nie chcąc, musiał uzupełnić procenty we krwi. Domyślał się, że czeka ich rozmowa na ten temat. Nie pierwsza zresztą i nie ostatnia.
-Orzech. - Powiedział odruchowo, choć obecnie wcale nie był specjalnie głodny, co stanowiło dość spory kontrast do wspomnienia ich ostatniej poważniejszej rozmowy w podobnym przybytku, kiedy to naprawdę łakomie wpierdalał cieknącą tłuszczem, wątpliwą pizzę. Wtedy też Paco postanowił poruszyć temat, który nie był dla nastolatka prosty i poniekąd wynikał z tego samego problemu. Wyglądało na to, że powoli tworzyli swoistą tradycję z ciężkich dyskusji w publicznych miejscach, pełnych jedzenia. Pytaniem pozostawało tylko to, czy obecna konwersacja zakończy się podobnie, czy jednak uda im się postąpić jakikolwiek, choćby najmniejszy krok do przodu.
Przymknął oczy i pokręcił głową, gdy dłoń Paco wylądowała na jego własnej. Cokolwiek miało to znaczyć, widać było, że Max nie czuje się ani dobrze, ani komfortowo, ale póki co, udawało mu się zachować spokój, a to zdecydowanie dawało tej sytuacji szansę. W końcu ponownie otworzył powieki i pokiwał głową potwierdzając, że owszem, mówi o tych atakach, które Morales miał nieprzyjemność oglądać nie pierwszy już raz.
-Potrafią przyjść znikąd, chociaż dzisiaj byłem świadomy, że mogą się pojawić. Nie sądziłem tylko, że aż tak. - Przyznał, wciąż nie patrząc na mężczyznę, ale oderwał gładzoną przez niego dłoń od kubka z ciepłym napojem i splótł swoje palce z tymi, należącymi do Paco, szukając w tym geście pocieszenia i bezpieczeństwa. Szczególnie, że odpowiedź na następne pytanie wcale nie była ani łatwa do przełknięcia, ani przyjemna dla żadnego z nich. -Nie. Przestałem w zeszłym miesiącu kiedy.... - Nie dokończył zdając sobie sprawę z tego, że było to debilne i w dodatku przeczyło wszelkim zapewnieniom, jak to niby sobie radził sam.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptySro 21 Wrz - 21:21;

Rozdrażnienie utrudniało życie nie tylko Maximilianowi, acz Paco zdążył się już domyślić, że przyczyny puszczających nerwów należałoby się doszukiwać niekoniecznie w ponurej wrześniowej aurze, ale skutkach ubocznych arturiańskich rytuałów, które nadal wywierały na intensywny wpływ na uczestników. Teraz jednak Meksykanin bardziej niż sprowokowania Felixa obawiał się tego, że spłoszy go jednym ostrzejszym słowem albo zbyt stanowczym gestem. Niby przyzwyczaił się już do kruchego, zranionego serduszka nastolatka, ale nienawidził kiedy ten zamykał się w swej żółwiej skorupie, nie dopuszczając do siebie nawet najbliższych mu osób. Nic więc dziwnego, że starał się mówić do niego ściszonym, łagodnym głosem i patrzeć ciepłym, broń boże nieoceniającym spojrzeniem czekoladowych tęczówek. Ba, wręcz ważył wypowiadane zdania, byleby nie szarpnąć nieodpowiedniej struny.
Przesunął talerz z orzechowym, posypanym czekoladowym nadzieniem pączkiem w kierunku partnera, a sam wgryzł się w drugi kawałek smażonego na głębokim tłuszczu ciasta, o mało co nie brudząc koszuli wypływającą marmoladą. Przetarł usta chusteczką, popijając zapychającą słodycz łykiem herbaty, a potem odłożył jedzenie na bok, skupiając się wyłącznie na młodszym chłopaku i delikatnym dotyku dłoni, które z czasem Felix splótł ze sobą, najwyraźniej próbując odnaleźć odrobinę wytchnienia w darowanej mu bliskości. – Byłeś świadomy…? – Salazar mruknął instynktownie, nieco zdezorientowany, jednak zaraz zaczął łączyć w milczeniu przynajmniej te znajome mu wątki, żeby nie zmuszać nastolatka do mówienia, zamiast tego samodzielnie odnajdując przyczynę jego napadu agresji. Westchnął jednocześnie cicho, gdy dotarło do niego, że ciężar kolejnej niełatwej rozmowy tak naprawdę spada na nich dopiero teraz. – Cmentarz czy używki? – Wtrącił stanowczo, ale zwięźle, ani przez chwilę nie podnosząc głosu; i tak obydwaj doskonale wiedzieli do czego się odnosił. – Wiem kiedy. – Dokończył za niego wyraźnie przygnębiony i dręczony wyrzutami sumieniami. Nie pozwolił jednak, by poczucie winy wzięło nad nim górę. Nie teraz. – Myślałeś o powrocie? – Rozmyślnie skonstruował pytanie w taki sposób, by nie narzucać mu własnej woli, ale prawda była taka, że cholernie się martwił, a tego nie mógł ta łatwo przed nim ukryć. Pewnie dlatego przestał się aż tak pilnować, uzmysławiając sobie, że niektóre słowa i tak paść muszą. – Wiesz, Felix, że nie mam ci niczego za złe, ale… to nie musiałem być ja… mógł to być ktoś zupełnie inny. – Zamierzał powiedzieć więcej, a jednak przerwał, wpierw przypatrując się twarzy chłopaka, żeby mieć pewność że i on jest gotowy stawić czoła problemom. Ścisnął również nieco mocniej jego dłoń, jakby tym ruchem chciał potwierdzić, że nigdzie nie odchodzi i że cały czas trwa przy nim.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptySro 21 Wrz - 21:45;

Choć dokonał wyboru, nie obdarzył słodyczy należytą uwagą. Żołądek nastolatka dość mocno dopominał się o jakąkolwiek zawartość, które miała inną postać niż procentowy trunek, ale chłopak jak zwykle w chwilach stresu, czy gorszego samopoczucia, po prostu nie był w stanie niczego przełknąć. Grzał więc chwilowo dłonie o kubek z gorącą czekoladą, próbując zakotwiczyć się w tej cukierni na tyle, by móc zagwarantować samemu sobie, że nie ucieknie od czekającej go rozmowy. I wcale nie miał tu na myśli tylko tej dosłownej ucieczki.
Domyślał się, że to wyznanie nie zadowoli Salazara, ale musiał być z nim szczery. Zresztą mimo, że wiedział, jak działa na niego podobne otoczenie, wkurwiało go to i nie chciał całe życie unikać miejsc spoczynku tylko dlatego, że raz spotkało go na jednym coś mało przyjemnego. Tak, nadal nieco umniejszał temu wydarzeniu, bo łatwiej było mu to wszystko w ten sposób znieść, a jednocześnie przez to, nie pozwalał ranom przeszłości do końca się zabliźnić. -Cmentarz. - Przyznał wprost, nawet nie próbując negować jakiegokolwiek udziału używek bo choć nie mógł powiedzieć, że dzisiejszy atak nie był nasilony przez narkotyki i alkohol, tak dobrze wiedział, że gdy jeszcze był trzeźwy, podobne sytuacje i tak miały miejsce, czego przykładem było zresztą ich spotkanie w domku na Malediwach.
Posłał Paco przepraszające spojrzenie, bo wcale nie chciał ani trochę go za tę sytuację obwiniać, bez względu na to, jak to wszystko wyglądało. Prawda była taka, że przestał chodzić na spotkania, bo po prostu nie był w stanie na nie dotrzeć o własnych siłach, gdy po raz kolejny wpadł w ciąg, a później poniekąd się poddał. -Chcę wrócić. - Powiedział zdecydowanie i mocno, na dłużej zatrzymując wzrok na czekoladowych tęczówkach, by zaraz potem ponownie uciec nim w stronę słodkiego napoju. -Ale obecnie mija się to z celem. Od początku była to poniekąd ściema i chyba nie ma sensu wracać, jeśli wiem, że nie będę całkowicie szczery. - Po raz pierwszy wyznał na głos, że może i faktycznie uczęszczał na terapię, ale nie przykładał się do niej tak, jak powinien. Prawda, rozmawiał o kilku niewygodnych rzeczach, ale też zgrabnie omijał tematy, które były dla niego najbardziej bolesne, przez co wciąż nie pozbył się najważniejszych czynników, pchających go raz za razem w ramiona niebezpiecznych używek i autodestrukcji. -Nie byłem świadom...Myślałem, że... - Nie był w stanie dokończyć. Odruchowo ścisnął mocniej dłoń Paco, próbując wbić paznokcie we wnętrze własnej kończyny, co było w takim układzie niemożliwe. -Spanikowałem i musiałem się bronić. - Dokończył, nie mając pojęcia, czy Morales cokolwiek z tego chaosu będzie w stanie zrozumieć, czy tylko jeszcze bardziej to wszystko pokomplikował.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptySro 21 Wrz - 22:13;

Choć uważał, że Maximilian powinien wrzucić cokolwiek na ząb, a już zwłaszcza że nie zaszkodzi mu słodka, tłustawa bułka złożona w zdecydowanej mierze z cukru z dodatkową domieszką cukru, tak nie dziwił się nastolatkowi, że nie obdarzył pączka należnym zainteresowaniem, skoro nawet jemu kawałek ciasta z marmoladą nieprzyjemnie ugrzązł w gardle już na samą myśl o czekającej ich rozmowie. Nie od dziś przecież wiadomo, że na zajęciach z komunikacji w Hogwarcie, gdyby tylko takowe były prowadzone, obaj otrzymaliby co najwyżej nędzny, i to prawdopodobnie za ładny uśmiech i puszczone do nauczyciela oczko. Ciałem operowali zdecydowanie zręczniej i swobodniej niż słowem, ale niestety problemy nie znikały magicznie w objęciu ciepłych, silnych ramion, a lśniące źrenice, chociażby przepełnione miłością i troską, nie mogły zaleczyć tkwiących w sercu zadr i ran. Czasem potrzeba było szczerych rozmów i wspólnego wypracowania pewnych rozwiązań albo dostatecznych kompromisów.
Pokiwał młodszemu kochankowi głową, unosząc ze zrezygnowaniem brwi, jakby to właśnie tej odpowiedzi się spodziewał i tej odpowiedzi się obawiał. Po części zresztą tak było. Nie mógł znieść towarzyszących Maximilianowi używek, ale jakkolwiek by to nie wybrzmiało, kłopoty z narkotykami traktował przynajmniej jako coś znajomego, za to w przedmiocie stresu pourazowego i ataków paniki jego wiedzę należało ocenić raczej jako znikomą. Pragnął Felixowi pomóc, ale po tym wyznaniu milczał przez dłuższą chwilę, prawdopodobnie samemu próbując ją przetrawić. Nie zamykał się jednak na młodszego partnera, wręcz przeciwnie, uśmiechnął się nawet do niego lekko kącikiem ust w odpowiedzi na przepraszające, szczenięce spojrzenie. Doceniał również stanowczą, zdecydowaną obietnicę… chociaż nie spodziewał się zdania, które padnie tuż po jej złożeniu. – Felix… – Westchnął boleśnie, czując że nie pierwszy raz przerabiają te same błędy. – …musisz się przed kimś otworzyć i porozmawiać uczciwie o wszystkim, co cię gryzie. Nie mówię, że teraz, ale wiesz, że inaczej nigdy nie uporasz się z demonami z przeszłości, które przecież i tak wracają.. nie mam racji? – Poniósł głowę, wpatrując się wprost w szmaragdowe ślepia, które przypominały obecnie te należące do spłoszonej łani. Na szczęście jednak Solberg siedział tyłkiem na krześle, co najwyżej uciekając wzrokiem do wypełnionego gorącą czekoladą kubka.
Poczuł mocniejszy uścisk na swojej dłoni, dlatego poczekał cierpliwie, pozwalając nastolatkowi dokończyć ewidentnie natarczywą myśl. – Co się stało, cariño? Dlaczego cmentarz? – Nie zdołał powstrzymać pytań, które same cisnęły mu się na usta, jednak tym razem to on pogłaskał kciukiem chłopięcą skórę. – Nie musisz odpowiadać, jeśli nie chcesz, ale pamiętaj, że zawsze cię wysłucham. – Obiecał mu, drugą ręką delikatnie chwytając jego podbródek, żeby spojrzeć mu prosto w oczy. Prędko odsunął ją jednak, ponownie otulając nią filiżankę herbaty. – Same nie odejdą. – Mruknął niechętnie, ni to do siebie, ni to do Felixa, mając oczywiście na myśli wspomniane wcześniej demony, których Maximilian przygarnął chyba całe stado, co gorsza karmiąc je konsekwentnie własnych strachem, hektolitrami alkoholu i kilogramami środków odurzających.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptySro 21 Wrz - 22:43;

Gdyby podobne lekcje były w Hogwarcie organizowane, Max w życiu nie dostawałby stypendium o takim stopniu, na jakie udało mu się zapracować. z drugiej jednak strony, może jednak by się czegoś nauczyli, zamiast błądzić jak ślepcy we mgle. Chyba nie było dobrej odpowiedzi i po prostu musieli mierzyć się z tym, co los im zgotował mimo, że było to tak kurewsko popierdolone.
Sam też chyba preferował temat używek, bo jakkolwiek chujowe by to nie było, przynajmniej wiedział z czym ma do czynienia i jakie ruchy wykonać. W kwestii własnej psychiki wszystko było zbyt popierdolone, by potrafił jakkolwiek sobie to poukładać, nie mówiąc już o wymyśleniu remedium na to, co dręczyło jego nastoletnią duszę. Spodziewał się mniej więcej tego, co może usłyszeć i nie bez powodu nie patrzył w czekoladowe tęczówki. Wiedział, że po raz kolejny zagonił sam siebie w znajomy róg i zawiódł nie tylko Moralesa, ale i innych ludzi, którzy się o niego troszczyli i wielokrotnie pomagali podnieść się chłopakowi z samego dna. -Masz. - Przyznał bez ogródek, bo nie było sensu kłamać w tak oczywistej sprawie, gdy obydwoje widzieli, jak pewne schematy regularnie się powtarzały. -Byłem pewien, że jak tylko przestanę brać, reszta sama jakoś się poukłada. Że z resztą już sobie jakoś poradzę. - Po raz pierwszy nowe wyznanie opuściło jego usta, ale Max zdawał się coraz bardziej kurczyć w oczach, a jego głos był coraz bliższy naprawdę cichego szeptu, niż normalnego tonu.
Zacisnął powieki i przygryzł mocno dolną wargę, gdy padło pytanie leżące tak naprawdę u podstaw tego wszystkiego. Solberg z jednej strony chciał się tym podzielić z kimkolwiek, z drugiej nie był pewien czy ma tyle sił, no i jak zawsze nie chciał nikogo wplątywać we własne problemy, choć tak naprawdę ten akurat nie miał jak wpłynąć na Salazara poza tym, że pomógłby mężczyźnie nieco lepiej go zrozumieć. Solberg odruchowo pokręcił głową czując metaliczny posmak w ustach. -Estaba en un lugar muy equivocado. Una vez más, casi pierdo a Felek. No pude hacer frente. Todavía perdimos el último partido. Aparentemente nada importante, pero superó la balanza. - Zaczął jak zawsze od dupy strony, ale to była najmniejsza progresja chronologiczna, jaką mógł zastosować, by jakkolwiek nakreślić kontekst tamtej sytuacji. Pozwolił sobie otworzyć powieki, lecz spojrzenie szmaragdowych tęczówek jak zahipnotyzowane, wbite było w taflę bardziej już ciepłej niż gorącej, czekolady. -Me excedí con algo más que alcohol y drogas. Hice mi mezcla, efectiva e igual de peligrosa. Estuve tomando toda la noche. Finalmente, por alguna razón enfermiza, decidí que iría a visitarla. - Podkreślił ostatnie słowo dość znacząco mając nadzieję, że Paco zrozumie kim była owa "ona", o której zawsze wypowiadał się z palącą wręcz pogardą i nienawiścią. -Empecé a hablar con ella hasta que resultó que no estaba solo allí. Quería volver al bar pero eran más rápidos que yo y... - Urwał, bo doszedł do tej części, o której nie potrafił mówić. A już na pewno nie ze spokojem i bez konsekwencji, które już teraz zaczynały być widocznie chociażby w postaci ogromnego drżenia mięśni, które opanowało nastoletnie ciało.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptySro 21 Wrz - 23:20;

Gdyby podobne lekcje były w Hogwarcie organizowane, Maximilianowi i Salazarowi przydałyby się jeszcze dodatkowe korepetycje z prowadzącym je nauczycielem. Niestety grono pedagogiczne skoncentrowane na drzemiącej w czarodziejach magii nie pomyślało, że niektórym poza umiejętnością wymachiwania drewnianym patykiem, przydałoby się również kilka wykładów na temat komunikacji międzyludzkiej i zrozumienia emocji drugiego człowieka. Błądzili więc na oślep, ostatnimi czasy naprowadzeni może jedynie na właściwy trop przez zdecydowanie bardziej uczynne i empatyczne małżeństwo Walshów. Przynajmniej Paco odnosił wrażenie, że po rozmowach z Joshuą i Christopherem nieco lepiej radzi sobie z uzewnętrznianiem pozytywnych uczuć i niezbędnej w kontaktach z Felixem wrażliwości.
Nie dało się jednak ukryć, że okoliczności im nie sprzyjały, a życie wiecznie rzucało kłody pod nogi, nie pozwalając chociażby na krótką chwilę wytchnienia. Nie zawsze podejmowali słuszne decyzje, jasne, ale los jakby kurewsko się na nich uparł, wystawiając cierpliwość i wytrzymałość organizmu na niezwykle wymagające próby. Zwłaszcza na siedzącego przed nim nastolatka, który przecież nie zasłużył sobie wcale na tak wiele przykrości. Niewykluczone, że to właśnie przez wzgląd na trudne dzieciństwo i inne przykre doświadczenia rozmawiało się z nim często jak ze zdecydowanie dojrzalszą osobą; jednocześnie jednak chłopak skrywał w sobie tyle strachu, bólu i nienawiści, że mógłby obdzielić nimi co najmniej kilkoro swoich rówieśników. Morales nie uważał jednak, by młodszy partner jakkolwiek go zawiódł. Rozumiał, że potrzebuje czasu, że musi kilka razy potknąć się na obranej ścieżce, poznając wagę konsekwencji. Po prostu nie chciał dalej patrzeć jak cierpi i uderza głową w mur, przez który najwyraźniej sam nie jest w stanie się przebić.
Nie odpowiedział na pierwsze słowo, jakie uwolniło się z chłopięcych ust. Uwielbiał mieć rację, ale akurat tym razem nie zależało mu na potwierdzeniu własnej nieomylności ani łechtaniu ego. Prawdę powiedziawszy, wolałby się mylić, ale przecież nie pierwszy raz patrzył w szmaragdowe ślepia, a z czasem zdołał się wyczulić nawet na najdrobniejsze zmiany w zachowaniu swego kochanka. – Może po prostu pomyliłeś kolejność, próbując najpierw leczyć objawy, zamiast zacząć od rodzących ich przyczyn? – Zasugerował ściszonym głosem, wolną ręką sięgając po filiżankę malinowej herbaty, żeby zwilżyć gardło, jednocześnie pozwalając sobie ocieplić nieco dość chłodną i smutną atmosferę roztaczającą się wokół zajmowanego przez nich stolika. Nie był to łatwy temat, o czym świadczyć mogły zaciśnięte powieki Felixa i przygryziona nerwowo warga, a także obronne potrząśnięcie głową. Tak, Paco przykuwał wagę do każdego gestu, nie spodziewając się jednak tego, że jego partner odważy się wydusić z siebie bolesną historię… a przynajmniej jej część.
Wsłuchał się w opowieść nastolatka, cały czas trzymając jego dłoń dla dodania otuchy. Nie pośpieszał go, nie wtrącał się i nie zadawał pytań, domyślając się również po pogardliwym tembrze głosu któż taki został bohaterem, a raczej bohaterką drugiego planu wydarzeń, do których Solberg nie chciał wracać. Znał talenty Maximiliana, dlatego tajemnicza, autorska mieszanka brzmiała wyjątkowo niepokojąco, ale dopiero po ostatnich słowach zaskoczony uniósł wyżej brwi. Chciałem wrócić do baru, ale byli ode mnie szybsi…Mierda. – Ni to warknął, ni syknął ze złości pod nosem, ledwie powstrzymując się przed uderzeniem pięścią w stół. Nie miał pojęcia o kim dokładnie mówi Felix, ale wiedział że znalazłby tych skurwysynów i posłał prosto do piachu. Nietrudno przecież było wyciągnąć z kontekstu, że go skrzywdzili. – ¿Qué te hici…...eron ellos? Nie dokończył pytania, spostrzegając jak ciało nastolatka niebezpiecznie drży. Zamiast tego przesunął się z krzesła na stojącą pod ścianą kanapę, przyciągając na nią również Maximiliana, którego otulił swoim ramieniem. – Está bien. Terminarás la historia cuando estés listo. – Przekonywał go, że nie musi się nikt ani nic ich nie goni i że poczeka, niezależnie od tego czy miałoby być to pięć minut, parę dni czy kilka kolejnych miesięcy. – ¿Te gustaría dormir en mi casa esta noche? No solo tienes un atrapasueños, también me tienes a mí. – Zaproponował za to, szepcząc mu ciepło na ucho. Skoro i tak mieli się jutro spotkać w El Paraiso, dlaczego mieliby tej wizyty nie przyśpieszyć.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptyCzw 22 Wrz - 0:17;

Walshowie zdecydowanie mieli wpływ na ich obu i należało obsypać ich złotem i różami za to, że uświadomili tym ślepym osłom niektóre sprawy. Może wprowadzenie tych zmian nie było łatwe, ale przynajmniej mogli zwrócić uwagę na niektóre błędy i próbować jakoś im przeciwdziałać. Może i Max nie zgadzał się z każdym słowem usłyszanym z ust Josha, czy Christophera, ale zdecydowanie był im wdzięczny za te emocjonalne pogawędki, jakie mógł z nimi sobie uciąć, a które wcale nie były proste i to chyba dla żadnej ze stron.
Faktycznie Solberg był nadzwyczaj dojrzały na swój wiek. A przynajmniej potrafił być, gdy porzucał tę postawę, z jakiej w dużej mierze znano go w murach Hogwartu i która wielokrotnie przyniosła mu więcej kłopotów niż pożytku. Był niebywale doświadczony przez życie, a więc potrzebował też swojego rodzaju ucieczki i mechanizmu obronnego, a ryzykowne i często szczeniackie zachowania, były dla niego właśnie taką potrzebną odskocznią. Poza tym, może i potrafił wiele tematów dźwignąć jak ktoś starszy od siebie i poradzić sobie w życiu, czegokolwiek to nie oznaczało, ale tak naprawdę często wychodził z niego brak poprawnego dzieciństwa, który świadomie lub nie, starał się sobie jakoś rekompensować.
Wzruszył ramionami, bo sam nie wiedział, co tak naprawdę było tu dobrym rozwiązaniem. Cokolwiek nie było powodem, terapia działała przez dość długi czas, choć może to wcale nie była zasługa wizyt w gabinecie a tego, że w tym czasie Max po prostu nie czuł aż takiej potrzeby znieczulania się przed krzywdzącym go światem? Istniała wielka szansa, że te dwie rzeczy po prostu zbiegły się w czasie i nastolatek po prostu przypisał je do leczniczego wpływu terapii mimo, że doskonale wiedział jak do niej podchodzi. -Do tego musiałem wytrzeźwieć. Martwy już nic bym nie wyleczył. - Przyznał przytomnie, wplątując w to wszystko nieco czarnego humoru, choć Becia mu świadkiem, że nie było mu teraz szczególnie do śmiechu.
Nie było mu łatwo rozpocząć tę historię, ale fakt, że Paco mu nie przerywał wiele pomagał. Nie byłby chyba w stanie kontynuować, gdyby padło choć jedno pytanie ze strony mężczyzny, który odezwał się dopiero, gdy Max urwał zdanie w połowie. Solberg nie dziwił się złości Paco na to, co usłyszał. Wręcz spodziewał się podobnej reakcji, co poniekąd było jednym z powodów, dla których nigdy nie słyszał pełnej wersji tej historii. Młody eliksirowar nie potrafił podobnie zareagować, bo całą winą za tamto zajście obarczał siebie mimo, że wciąż czuł żal do policji, że nie byli w stanie mimo wszystko złapać tamtej dwójki. Praktycznie bezwiednie dał się pociągnąć na kanapę, wtulając się w ramię Paco, co dość sprawnie pomogło mu kontynuować historię. Max wiedział bowiem, że prawdopodobnie jest to jedyna okazja, by wywalić z siebie to wszystko. Drugi raz może nie mieć tyle siły.
-Eran solo muggles. Pero eran dos, y yo apenas podía mantenerme de pie. De alguna manera me las arreglé para anotar algunos golpes, pero finalmente uno de ellos vino por detrás y me golpeó en la cabeza. Creo que estaba un bate de béisbol. Me cortaron la electricidad. No sé cuánto tiempo estuve inconsciente. - Widać było, że coraz ciężej mu się mówiło. Charakterystyczny, nawiedzający go zapach, ponownie zagościł w nozdrzach chłopaka, który ledwo powstrzymał kolejną falę wymiotów, trzęsąc się jeszcze bardziej. Doszedł do tej części historii, którą znała tylko Beatrice, a która tak naprawdę była tutaj kluczowa. -Me desperté en una furgoneta. No sabía quién era, cómo llegué allí o adónde iba. Yo estaba esposado. Los escuché hablar de... - Znów przerwał, bo głos mu się zbyt mocno załamał. Wolna dłoń automatycznie sięgnęła szyi, ściskając w dłoni szmaragdową fiolkę tak, jak niegdyś sięgała po otrzymany o Beatrice wisiorek, by dodać nastolatkowi otuchy i odwagi. -Sobre deshacerse de mí. - Dokończył, ledwo słyszalnym szeptem, robiąc przerwę na kilka głębszych oddechów. Serce waliło mu niemiłosiernie, a wszystkie zmysły nastolatka od nowa przeżywały tamten koszmarny czas. -Incluso entonces, tenía amnesia total. Todo lo que sabía era que podía usar magia, y aunque había roto la estatua del secreto, logré escapar. Desafortunadamente, en el camino, sufrí más lesiones, y si no hubiera sido por un último destello y convoqué al Autobús Noctámbulo, ya me habría estado pudriendo en esa zanja.
Pasé tres días en un hospital muggle, interrogado por nuestros sirvientes y sus sirvientes, antes de que Beatrice y el resto me encontraran.
- Zakończył pamiętając ten najbardziej samotny czas w jego życiu, gdy nawet najlepszy przyjaciel, który pierwszy przekroczył próg jego sali szpitalnej, był dla niego obcym człowiekiem i Max nie miał pojęcia, że w tamtym momencie przyszedł ratunek i przede wszystkim wsparcie.
Nastolatek skulił się jeszcze bardziej na kanapie czując, jak jego serce atakuje kolejna fala bólu, a cała czaszka pulsuje, jakby ponownie oberwał ciężkim kijem w potylicę. Nie wiedział kiedy łzy zaczęły plamić jego policzki, ale nie miało to znaczenia, gdy skupiał się, by ponownie nie stracić kontaktu z rzeczywistością i nie zarzygać pięknej kanapy w lokalnej cukierni.
-Sí. Me encantaría. - Przyznał w końcu, bo choć u Brooks czuł się bezpiecznie, tak zdawał sobie sprawę z tego, że w tej chwili będzie potrzebował czegoś więcej niż towarzystwo zadziornej przyjaciółki.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 3186
  Liczba postów : 2025
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptyCzw 22 Wrz - 21:29;

Nigdy nie pomyślałby, że rozmowy z Joshuą czy jeszcze bardziej ckliwym i empatycznym – a przynajmniej tak mu się wydawało – Christopherem okażą się tak owocnym doświadczeniem. Nie tak dawno temu wyśmiewał przecież uroczą obrączkę z muszelek dostrzeżoną na palcu szkolnego druha. Różnił się znacząco charakterem od szczęśliwie zakochanych małżonków, przyświecały mu również zupełnie inne plany i marzenia, a jednak Walshowie rzeczywiście otworzyli mu oczy na pewne sprawy, wtykając również do łba niby coś tak oczywistego, a jednocześnie całkiem odległego w jego dotychczasowej relacji z Maximilianem. Przede wszystkim to dzięki nim odważył się wyznać chłopakowi swoje uczucia i nauczył się jak wtłoczyć do bezpiecznej przystani w postaci własnych ramion również odrobinę ciepła i wrażliwości, których wcześniej niewątpliwie mu brakowało. Przestał także uciekać przed ciężarem zobowiązań, zamiast tego otwierając się przed nastolatkiem i omawiając wszelkie konflikty czy problemy na bieżąco z kimś, kogo zaczął nazywać nie tylko skarbem, ale i życiowym partnerem.
- No dobra. Najpierw wątroba, potem głowa… eh, czeka cię długa droga do trzeźwości i czystości, cariño. – Mruknął w odpowiedzi żartobliwym tonem, chociaż za subtelnym uśmiechem skrywała się wyraźna nuta goryczy. Próbował odsunąć ja na bok, a przynajmniej w miarę skutecznie maskować. Pragnął bowiem uchronić Felixa przed wszelkimi niebezpieczeństwami tego świata, ale nie mógł za każdym razem mu o nich przypominać, dokładając jedynie tym samym ciężaru do i tak zmęczonych już, wychudzonych ramion. Podobnie zachował się, kiedy jego ukochany zdecydował się zmierzyć z bólem i podzielić się z nim historią, która nadal wywierała ogromne piętno na jego psychice. Nie wtrącał się. Nie przerywał. Nie zadawał pytań. Po prostu zamienił się w słuch, pokazując że jest tuż obok, gotów otoczyć go wsparciem i opieką. Dopiero wieść o oprawcach Solberga ściągnęła jego rysy twarzy w niepohamowanej złości, a Moralesowi potrzeba było kilku głębszych oddechów, by opanować rodzącą się w sercu chęć mordu, podsycaną jeszcze odbijającym się echem po czaszce szeptem Carman. Na szczęście bliskość chłopaka działała kojąco również na niego, a kiedy tylko przytulił Maximiliana do siebie, zdawało się że stłumił ciążące na nim przekleństwo w zarodku.
Nadal niełatwo było mu jednak słuchać łamiącego się głosu, a za każdym razem, gdy tylko poczuł że nad ciałem Felixa przejmują kontrolę silniejsze wstrząsy i dreszcze, przygarniał jego rozdygotane ciało mocniej do siebie, głaszcząc opuszkami palców chłopięce plecy wzdłuż kręgosłupa. Kątem oka dostrzegł także jak skulony w kłębek nastolatek sięga zawieszonej na szyi fiolki, jakby jej obecność dodawała mu odwagi i spokoju ducha. – Podía encontrarlos ... y matarlos. – Syknął wkurwiony, niemalże przeżywając wraz ze swoim partnerem dramatyczne wspomnienie. Nie potrafił przejść obok tego wszystkiego obojętnie. Krew w żyłach zawrzała, a Paco potrzebował znaleźć ujście dla wylewającej się z niego wściekłości. Nie śmiał jednak wypytywać o wygląd czy cechy szczególnie jegomościów, których zdecydowanie posłałby do piachu, przedtem doprowadzając ich do takiego stanu, żeby sami zaczęli błagać o śmierć.
Nie teraz. Na razie musiał odłożyć wendettę w czasie, skupiając się w szczególności na wtulonej w jego klatkę piersiową ofierze. – Por eso te dolió tanto mi amnesia... y por eso odias los hospitales... – Westchnął cicho, nie tylko składając przeszłe doświadczenia lubego w jedną spójną całość, ale również uzmysławiając sobie ich wpływ na obecną sytuację Maximiliana, którego bez znajomości właściwego kontekstu można by uznać za przerażonego, wygłodzonego kociaka. – Lo siento si hice algo para recordarte al respecto. No sabía por lo que habías pasado… – Szepnął mu na ucho, odsuwając go lekko od siebie, żeby otrzeć kciukiem spływające po jego policzkach łzy. – …pero es por eso que quería enseñarte cómo protegerte. Sabes que al estar conmigo...…estás en constante peligro. Nie dokończył, nie chcąc dorzucać węgla do rozpalonego pieca. Rozmowa kosztowała ich zbyt wiele sił i nerwów, dlatego tymczasowo postanowił młodszemu kochankowi odpuścić, racząc go nie morałami, nie dobrymi radami, a delikatnym, czułym pocałunkiem, przy okazji którego niestety wyczuł gorzkawy smak alkoholu na chłopięcych wargach. Darował sobie jednak komentarz, skinieniem głowy wskazując nastolatkowi na kubek z gorącą czekoladą. – Dopijmy, zabiorę nas stąd. Pączki weźmiemy na wynos. – Zarządził, jeszcze raz przytulając Felixa nim powrócił na swoje krzesło, by dokończyć malinową herbatę. – Ale nie położymy się dopóki nie zjesz chociaż jednego. – Dodał stanowczym tonem, chociaż czekoladowe tęczówki nadal patrzyły w szmaragdowe ślepia, jak gdyby uśmiechały się do nich łagodnie. – Musisz coś jeść, cariño. Naprawdę licho wyglądasz. -  Wolałby obdarować go komplementem, ale musiał się jakoś usprawiedliwić, żeby Solberg nie potraktował jego słów jako kolejną, nic nieznaczącą upierdliwość.


+
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5413
  Liczba postów : 13188
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptyCzw 22 Wrz - 22:40;

-Szczególnie, że raz już by mi wysiadła na amen. - Skomentował, bo taka była prawda i niestety miało to wiele wspólnego z historią, jaką zaraz miał z siebie z bólem wyrzucić.
Wyznanie to nie było łatwe dla żadnego z nich, ale przyszedł czas, by w końcu to z siebie wyrzucić i zapobiec kolejnym niedopowiedzeniom. Paco miał w końcu kiedyś rację mówiąc, że nie ma ja wiedzieć pewnych rzeczy, skoro Max mu o niczym nie mówi, a skoro już chłopak zaczął tę historię, chciał mieć ją z głowy, by nie musieć do tego wracać. Całe szczęście Morales postanowił zamknąć chłopaka w swoich ramionach, co nieco dodało mu odwagi i bezpieczeństwa, łagodząc efekty nachodzących na jego umysł wspomnień. Będąc tak blisko Paco, Max starał się skupić na jego zapachu, by oddalić od siebie duszący odór, którego tak bardzo nienawidził, a który zazwyczaj pierwszy go nawiedzał, gdy zbliżały się ataki. Widać ta bliskość podziałała, bo Max był w stanie dokończyć swoją historię, choć wyczuwał również te zmiany, które zachodziły w Paco nawet, jeśli nie widział jego twarzy.
-Sabes que no cambiará nada. No vas a deshacer lo que pasó, o cambiar la forma en que me afectó. Serías como ellos. - Odpowiedział zaskakująco logicznie, choć szczerze nigdy nie szukał zemsty na tamtych mężczyznach. Owszem, był zły na policję, która sprawę olała po całości, choć przemęczyli go na szpitalnym łóżku bez litości, ale tak naprawdę czuł, że zasługiwał sobie na to, co go spotkało. W dodatku z czasem naprawdę zapomniał jak Ci mężczyźni wyglądali. Pamiętał tylko ich głosy i ten cholerny zapach, którego nie mógł się pozbyć z pamięci.
-En gran parte. Aunque realmente dolía lo que eras entonces. - Przyznał szczerze, wykorzystując okazję, by wyrzucić z siebie tę prawdę. Teraz, gdy język mu się rozwiązał, było mu nieco łatwiej, ale jednocześnie czuł, że przytłacza go już zmęczenie tą historią i nie ma sił opowiadać o tym, co przeżył wtedy w Mungu i jak tak naprawdę został po raz kolejny bez odpowiedniej opieki w momencie, gdy najbardziej tego potrzebował. Nie mówił oczywiście o przyjaciołach, którzy wspierali go jak mogli, ale o tych, którzy byli w stanie faktycznie polepszyć jego stan i sprawić, że poczułby, że ta walka była warta zadanych obrażeń, zamiast zastanawiać się, czy nie powinien zostać w tamtej furgonetce i pozwolić, by to wszystko w końcu się zakończyło. -No es tu culpa, Paco. - Zapewnił go przez ściśnięte gardło. Nie mógł mieć do niego pretensji o coś, czemu sam był winien i dobrze o tym wiedział, choć przelewanie złości na kogokolwiek innego było o wiele łatwiejsze i zdecydowanie szybciej dawało ulgę. Szkoda tylko, że jedynie chwilową. -...Estoy a salvo. - Dokończył za niego, choć doskonale wiedział, że Morales miał na myśli coś zupełnie innego. Tak samo jednak był pewien tego, że mężczyzna nie pozwoli go skrzywdzić. Nie, jeśli może cokolwiek na to poradzić. -No puedo rendirme, Paco. Aunque a veces me gustaría mucho. - Dodał, z jednej strony pokazując, że bez względu na okoliczności będzie zawsze walczył, a z drugiej odsłaniając to zdecydowanie mniej przyjemne oblicze swojej psychiki, które wcale nie było dla niego łatwe do przetrawienia, a tym bardziej do zrozumienia.
Potrzebował chwili, nim był w stanie oddalić się od bezpiecznej ostoi, jaką był uścisk Moralesowych ramion. Skinął jednak posłusznie głową, nawilżając spierzchnięte wargi słodyczą zimnej już czekolady. Wiedział, że Paco mógł wyczuć whisky na jego wargach. Sam wciąż czuł jej gorzki smak, co tylko powodowało, że pragnął więcej, ale był mu wdzięczny za to, że potrafił na chwilę odłożyć to na bok. -Wiem. - Powiedział  tak samo w kwestii pączków, jak i swojego chujowego wyglądu. Nie chciał się o to sprzeczać i choć ani trochę nie miał ochoty na jedzenie, obiecał sobie, że zje ten kuszący wypiek, bo choć często wkurwiał się, gdy pchano w niego jedzenie, tak doskonale wiedział, że jest to po prostu wyraz troski.


//zt x2
+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8




Gracz




cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 EmptySro 8 Mar - 16:01;

Remy niezwykle cieszyła się na spotkanie z przyjacielem, cóż jej się było dziwić, nie widziała samozwańczego słońca ponad dwa tygodnie! W dodatku znowu ze sobą rozmawiali i byli w swoim „rozmawiającym i kochającym” okresie. Już nie mogła się doczekać, żeby z nim usiąść i porozmawiać, wymienić się doświadczeniami i trochę się pozaczepiać.
Szła dziarskim krokiem ulicami Hogsmeade ze swoją sportową torbą przerzuconą przez ramię. Cały trening myślała o tym spotkaniu, co nie omieszkał wytknąć jej trener. „Niby skaczesz z głową chmurach, a jednak tyłkiem przy ziemi” krzyczał to jak i wiele innych wartych zapamiętania, złośliwych tekstów. Nie miała jednak czasu się tym przejmować, kiedy cała śmiała się na zobaczenie się z @Orpheus N. Valden .
Na miejsce spotkania wybrali jedną z najlepszych cukierni. Już będąc dwie przecznice od niej dziewczyna czuła cudowny, słodki smak wypieków i różanego nadzienia. Aż jej się cieplej zrobiło w środku na ten cudowny aromat. Przed oczami już widziała cudne ciasta i przepięknie podaną gorącą czekoladę.
W dodatku jej przyjaciel wszystko stawiał! Więc może i by wzięła gorącą czekoladę z podwójną porcją pianek? Wszystko było do przemyślenia.
Gdy weszła do tak znajomego środka, a lekki dzwoneczek zabrzmiał nad jej głową, ciepło i maślane zapachy omiotły całe jej ciało. Czym prędzej zdjęła kurtkę i czapkę, zostając w koszuli, sweterku i spódnicy w typowym dla siebie timeless, ale niebabcinym stylu. Do tej pory ciasny warkocz zdążył się już trochę poluzować pod czapką i od szybkiego marszu, jeszcze wyraźniej pokazując jej białe włosy. Cóż, cudowny efekt lodowych wesz. Może i szamanka Smoczych Ludzi pomogła jej pozbyć się ich od razu, niestety nic nie mogło pomóc na ich zmianę koloru. Po prostu musiało przejść po około miesiącu.
Przywitała się z cudowną właścicielką tej cukierni i zwróciła do środka, ciesząc się już samym wystrojem.
A gdy jej wzrok padł na przyjacielu, cała stała się promiennym uśmiechem.
- Orfi! – wręcz pisnęła, czym prędzej biegnąć się do niego przytulić, jeżeli oczywiście by jej na to pozwolił. – Słońce ty moje, tak się stęskniłam!
Powrót do góry Go down


Sponsored content

cukiernia - Cukiernia  - Page 25 QzgSDG8








cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty


Pisaniecukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty Re: Cukiernia   cukiernia - Cukiernia  - Page 25 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Cukiernia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 25 z 25Strona 25 z 25 Previous  1 ... 14 ... 23, 24, 25

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: cukiernia - Cukiernia  - Page 25 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
-