Osoby: Azalia Aristow, Vittoria Brockway Miejsce rozgrywki: Polly's bar Rok rozgrywki: 2016 Okoliczności: Pierwsze, jakże udane spotkanie uczennicy oraz studenki. Przestroga by nie uśmiechać się sztucznie do każdej napotkanej osoby.
Jeszcze tydzień do wyjazdu na ferie zimowe. Tak bardzo nie mogła się doczekać tego dnia, ale teraz zdecydowanie coś innego zajmuje jej głowę, a raczej ktoś. Nieznajomy. Jak ktoś kogo się nie zna może tak zaprzątać czyjąś głowę. Ten problem pojawił się nie tak dawno, wraz z pierwszym listem. Żartowniś czy ktoś na serio? Nie miałam pojęcia co o tym myśleć, zwłaszcza, że listów przybywało. Nie mogła się z tego cieszyć, a jedynie podejrzewać. Do tego dzisiejszy poranek zacząć od wstania lewą nogą. Widać to było na odległość, że Azalią coś jest nie tak. Zazwyczaj pogodna, rozsiewająca energię. Dzisiaj? Kto ją znał mógł sobie zdawać sprawę, że coś jest zdecydowanie nie tak. Jej zachowanie nie jest tak bardzo charakterystyczne i nie łatwo się zorientować czy ma dobry czy ten gorszy dzień. Dlatego w oczach większości wydawało się wszystko normalne, bez zarzutów. Jak zawsze pełne skupienie na zajęciach, aktywności, pomoc i tak dalej. Po zdjęciu szat, założyła na siebie coś wygodniejszego. Do tego czarna, krótka szata z dwoma rzędami guzików i bez zastanowienia wybrała się do Hogsmeade, bo nie mogła patrzeć na rzecze uśmiechających się twarzy. Nie dzisiaj. Chciała uniknąć rozmowy z kimkolwiek kto by mógł przypadkiem zadać jej to pytanie. Wszystko w porządku? Coś się stało? Nie chciała tego. Nie było późno, ale widok za oknami sugerował coś innego. Zima rządziła się swoimi prawami i już dawno zrobiło się ciemno, ale to żadna przeszkoda do wyjścia. Losowo wybrała Polly's bar, w którym była wcale nie tak dawno. Wtedy miała powody do uśmiechu, bo spotkanie w jakim uczestniczyła zaskoczyło nie tylko ją. Szczęście, uśmiechy, alkohol, zazdrość. Tak krótko można to opisać. Zaraz po wejściu do lokalu nie szukała stolika, nie planowała żadnego towarzystwa to nie będzie zajmować miejsca. Usiadła przy barze, rozpięła szatę i odgarnęła białe włosy które na tle ciemnych ubrań odznaczały się wyjątkowo, do tego samo pomieszczenie nie grzeszyło światłem. -Jedno grzane wino, z pomarańczą - złożyła zamówienie barmance. Teraz chwilę odczekać, wypić i udać się w kolejne miejsce. Mogła wziąć książkę, trudno się mówi.
Szczerze mówiąc, to ją akurat ferie nie za bardzo ruszały. Zaledwie trzy tygodnie temu się tu przeniosła i już miała po raz kolejny wyjeżdżać? Przecież nawet nie zdążyła jeszcze dobrze poznać szkoły. Tak naprawdę poza swoim piętrem to odwiedziła zaledwie kilka miejsc. Zależało jej żeby poznać zamek trochę lepiej i już musiała się z niego wynosić. Kogo ja oszukuję. Nie łaziła po zamku mimo że miała wiele okazji. Tak naprawdę ciągle łaziła po jakiś barach. Odkąd zrobił się z niej niemały buntownik zaczęła trochę przesadzać z alkoholem. Nie mam tu na myśli tego, że ciągle łaziła pijana (choć nie powiem, to też się zdarzało może z raz w tygodniu). Po prostu była stałym gościem w Pubach w Hogsmeade. I tak oto znała lapiej Trzy Miotły niż swój własny pokój. Tym razem jednak nie zamierzała się tam wybrać. Stanęło na miejsce, w którym o dziwo jeszcze nie była, a tylko słyszała. Polly's bar. Nazwę widniejącą na szyldzie przeczytała tylko w myślach. Przekrzywiła lekko głowę i wyjęła ręce z kieszeni dżinsów. Zazwyczaj preferowała sukienki, ale dzisiaj było po prostu za zimno. Poza tym potargała ulubione rajstopy, więc musiało pozostać na szarych spodniach oraz czarnym sweterki przedłużanym z tyłu. Do baru weszła tak, jak robiła to zawsze. Z lekkim uśmiechem, który za sobą nie skrywał kompletnie nic. Był wymuszony, ale udało jej się wyćwiczyć to już do tego stopnia, że potrafiła tak chodzić cały dzień. Szczerość na jej twarzy to coś, co rzadko się pojawiała. Ale przecież wszyscy ludzie tak robią, nie było w tym nic nadzwyczajnego. Ludzie z natury to kłamcy. A najwięcej kłamstwa w jej uśmiechu było wtedy, kiedy rozmawiała z idiotą. Była wtedy bardzo miła, a najczęściej w jej myślach widniało jedynie „Boże, co za tuman...”. Było już coraz ciemniej to też nie zamierzała stać jak idiotka na mrozie i po prostu weszła do baru. Rozejrzała się za wolnym stolikiem i dostrzegła kilka w rogu. Wcześniej natomiast usiadła przy barze obok jakiejś jasnej dziewczyny. Zabawnie to musiało wyglądać. Titi – bardzo jasna karnacja i czarne włosy. A ta obok? Włosy prawie białe i chyba odrobinę ciemniejsza karnacja. Nic więc dziwnego, że barmanka która właśnie podawała zamówienie ów jasnej panience zwróciła na to uwagę i powiedziała: „Ale śmiesznie razem wyglądacie!”. Na te słowa Titi uniosła lekko brew i dokładniej przyjrzała się dziewczynie. Nie było trudno ją skonkretyzować. Lalka, która myśli że jest bóg wie kim. Pewnie ma stado 'przyjaciół', którzy kłaniają się i całują ją po stopach. Do tego zapewne zmienia zdanie co trzy minuty i myśli, że wszystko jej się należy. Szybka ocena, jak zwykle. I zaraz po tej szybkiej ocenia Titi zaśmiała się cichutko pod nosem w sposób bardzo serdeczny. - Tak, masz rację – Odezwała się do barmanki – Trochę jak bliźniaczki po dwóch stronach lustra. Była chyba jakaś książka albo mugolski film o tym.
Nie zwracała większej uwagi na otoczenie. Gdy kierowała się do baru patrzyła przed siebie ignorujac osoby jakie mijała, nawet jesli mogła to być znajoma twarz, olała to. Jej oczy skierowane cały czas przed siebie nie widziały nic poza białą drogą, budynkami i oddalonymi sylwetkami czarodziejów kręcących się po Hogsmeade. Tak samo zresztą było jak weszła do środka, interesowało ją wolne miejsce przy barze. Nie patrzyła jacy ludzie tu są, młodzi czy starzy, ktoś jej znany bądź nie. Nie miała nastroju, nie chciała się z nikim komunikować. Tym wyjątkowym minimum było szybkie złożenie zamówienia bez zaglądania do karty lub pytania o coś jeszcze. Bywała tu, to już w miarę dobrze mogła poznać serwowane napoje, alkohole i dania. Do tego barmanka nie musiała się spodziewać czegoś niesamowitego jak gorące danie, jakby tak się rozejrzeć czy ktokolwiek z gości coś jadł? Wszędzie kufle oraz kieliszka, ah ta różnorodność. Stała się jedną z wielu. Nawet nie wyrażała żadnej emocji za pomocą prostej mimiki twarzy. Ciężko stwierdzić czy była zadowolona, przygnębiona, ze złamanym sercem czy miała ciężki dzień i pragnie odpoczynku w samotności przy ulubionym winie z cynamonem. Czy nie wiadomo co jeszcze może człowieka spotkać w zwykły dzień. Po prostu była, to wszystko. Gdybytak schowała swoje włosy pod czapką lub zmieniła ich kolor na ciemniejszy za pomocą zaklęcia, zapewne nikt by nie zwrócił na nią uwagi. Przywykła już do tego, że nie częstym widokiem w okolicach są takie włosy. Taka uroda zagraniczna, z ręką na sercu może przyznać, że czasem korzysta z tego faktu. Nie chętnie, ale warto wybić się z tłumu i czemu nie czerpać z tego satysfakcji? W końcu jakos trzeba sobie radzić i tak też robiła w Norwegii, chociaż tam takich jak ona było wiele. To też do innych metod należało się skierować. Jak wyszło nie mogła liczyć na cichą obsługę. Spojrzała na barmankę zastanawiając się o czym ona właściwie mówi? Śmiesznie, że co? Była tak oddalona myślami, że nie zwróciła uwagi na dosiadającą się obok dziewczynę. Spojrzała na nią i podniosła brwi ze zdziwienia. Tak bardzo śmiesznie, zaprawdę. Reakcja bez uśmiechu raczej wszystko mówiła na ten temat. Ciemne włosy, jasna karnacja. Fakt, niemałe przeciwieństwa się spotkały i wyraźnie kontrastowały siedząc przy barze. Azalia zakosztowała wina podczas gdy dziewczyna szybko zareagowała na komentarz barmanki. -To wiadomo, która z nas byłaby po tej stronie mugolskiej. Niestety nie znam się na mugolskich... tworach? Nawet nie wiem jak to nazwać - nie wiedziała czemu tak skonstruowała tą wypowiedź. Biorąc pod uwagę, że wstała lewą nogą to jeszcze dziwne porównania do mugolskich dzieł czy czegoś tam. Dlatego to zdanie brzmiało wyraźnie oschle i może z malutkim sarkazmem.
O przepraszam bardzo, więc bycie po tej mugolskiej stronie było jakąkolwiek obelgą? Akurat Titi w żaden sposób nie czuła się źle z tym, że znała filmy, książki, elektronikę mugoli. Raczej czuła się z tego powodu lepsza od wielu czystokrwistych czarodziei. W końcu jak by sobie taka jasna laleczka poradziła bez magii w wielkim świecie? Zginęłaby i tyle. A Vittoria wiedziała wiele o wielu rzeczach i odnalazłaby się w każdej sytuacji – szczególnie, że jest samoukiem i nie ma rzeczy, której by nie potrafiła zrobić jeśli bardzo by jej zależało. - No cóż, trzeba mieć więcej ciekawości żeby się interesować takimi rzeczami – Amerykanka wcale nie zamierzała pokazać tego, co naprawdę myśli. Dlatego też jej głos nie zmienił barwy. Nadal był sympatyczny, przyjazny. Uśmiech nie zszedł z jej twarzy. Tylko w oczach gdzieś głęboko pojawiły się jakieś niezidentyfikowane ogniki, które nie pasowały do tego całego obrazu. Może powinna się przesiąść, żeby nie skończyło się to jakąś aferą? Nie. Zresztą jaka afera? Titi raczej nie jest osobą, którą cokolwiek aż tak rusza. Poza tym nie będzie się zniżać do poziomu tej laluni, która myśli, że jest lepsza od wszystkich. Co za ludzie. Czy w tej Anglii nie ma nikogo normalnego? Za jakie grzechy ojczym ją tu przeniósł. Mogła dokończyć naukę w domu, albo w jakiejś mniej prestiżowej szkole, ale nie. Ten sobie musiał wymyślić jakiś Hogwart. I już na samym początku trafiła na Lilith, a teraz na kolejną pożal się boże osobę.
Obelgą? Skądże, to wszystko zależało od tak jak ktoś na to spojrzy. Są tacy czarodzieje co darzą mugoli sympatią oraz tacy co trzymają ich na dystans lub wręcz szykanują i nie chcą mieć z nimi nic wspólnego. Za to podejście tej drugiej strony? No cóż, jak słyszy obrazę raczej nie jest niczym niezwykłym, że można się poczuć dotkniętym nawet w najmniejszym stopniu. Azalia wolała trzymać ten dystans, nie interesowała się rzeczywistością mugolską i cokolwiek z nimi związane było. Niestety czasem potrafiła pozwolić sobie na więcej niż zwykle i zwyczajnie przesadzić, chociaż niekoniecznie ja to akurat potrafiło poruszyć. Magia była i jest i będzie, jeśli coś miałoby się z nią wydarzyć dostosowałaby się. Wiedziała czym jest przystosowanie, nie ważne jest środowisko, a to by nie dać za wygraną. -Nie ciekawości a raczej priorytetów. Niestety to akurat nie jest moim to wszystko i nikomu tego nie bronię, trzeba mieć swoje zainteresowania czyż nie? - miała inne cele, nie czuła wewnętrznej potrzeby by wiedzieć więcej niż potrzebuje o istotach niemagicznych. Do tej pory dowiedziała się wszystkiego, a raczej rzeczy podstawowych i to uważa za wystarczające do jej życia. Jej wyraz twarzy wciąż był niezmieniony, chociaż bardziej zwróciła się ku brunetce. Tak z zainteresowania, może skończy się to szybko nawet i na tej wypowiedzi. Coś jednak kazało jej kontynuować i nie mogła tak nie zostawić czegoś po sobie - Azalia - przedstawiła się krótko po czym ponownie wypiła trochę wina, które tak przyjemnie ogrzewało ją od środka. Działało to lepiej niżeli miałaby sztucznie wywoływać w sobie jakieś emocje dla "podgrzania". Wolała być prawdziwa w porównaniu do dziewczyny, która koniecznie musiała wydać się przebieglejsza w oczach innych ludzi. Chyba, że to jedynie takie wrażenie, nie chciała oceniać od razu.
Tak czy siak Titi została tylko bardziej utwierdzona w swojej ocenie. Bardzo szybko udało jej się umieścić Azalie w odpowiedniej szufladce. A wyjście z takiego czegoś było praktycznie niemożliwe. A to oznacza, że co by dziewczyna nie powiedziała, to i tak już zawsze będzie nadętą laleczką o jasnych włosach. I tyle. Zdaniem Vittori – nic ciekawego. Takich ludzi jest na pęczki, więc gdyby potrzebowała ich w swoim otoczeniu, to wystarczyłoby zawołać na pierwszej lepszej ulicy Londynu. - Tak – I to było jedyne, co wyszło z ust Amerykanki. Co się miała jakoś szczególnie nad tym rozwodzić? Nie będzie strzępić języka czy się jakoś szczególnie wysilać. Jeszcze nie wiadomo co przyniesie wieczór, to nie ma sensu już się męczyć. - Titi – Rzadko przedstawiała się pełnym imieniem. Po ksywce człowieka nie poznasz, a dziewczyna nie lubiła być poznawana. Najbardziej nie znosiła, gdy ktoś wpieprzał jej się z butami w życie. Taką osobę to by najchętniej udusiła na miejscu. A jeśli się jeszcze przyczepiła jak rzep, to cóż. Gdyby była lepsza w zaklęciach, to na pewno by ich nie szczędziła.
Lokowanie ludzi w ustalonych przez siebie szufladek nie jest zawsze dobrym pomysłem i rozsądnym. Należy chyba zdawać sobie sprawę z tego jacy ludzie mogą być, nie zawsze pierwsze dobre lub złe wrażenie jest prawdziwe, a udawane. Byleby wypaść właśnie przed kimś dobrze, ewentualnie gorszy dzień? Przekreślić kogoś od tak. Bardzo miło, czasem tak wiele można stracić. Azalia tak nie postępuje. Gdy, jak siebie przedstawiła, Titi ucichła studentka jednak pomyślała, że jest jakaś szansa. Co prawda nie zastanawiała się na co. Chyba, niekoniecznie i jednocześnie warto brać pod uwagę różne scenariusze tego spotkania. Co prawda takie kręcące się pod jej blond włosami dotyczyły całkiem innej tematyki. Pewnie sama nie miała ochoty ciągnąć tego tematu dalej, to niech tak będzie. Wypadałoby sięgnąć po coś milszego? Sama w chwilowym milczeniu popijała ciepłe wino, tak szybko znikało, było dobre jak zawsze. -Na którym jesteś roku? Nie kojarzę Twojej twarzy - rzuciła luźnym pytaniem. Nie oczekiwała odpowiedzi bo właśnie nastała ta niezręczna cisza i bardziej prawdopodobne, że szybciej dopije wino po czym opuści lokal. Nie znała, nie kojarzyła, a też na kogoś kto ukończyłby Hogwart również nie wyglądała.
Rozsądek również nie zawsze jest dobrym pomysłem. Dla Titi ważniejsze od niego było to, co podpowiada jej instynkt. Owszem, ten również bardzo często się mylił, ale mimo to dziewczyna na nim polegała. I to poniekąd z tego powodu zachowywanie się w sposób udawany było dla niej tak normalne. Może Vittoria się nigdy do tego nie przyzna, ale jest to reakcja obronna na zło całego świata. Przede wszystkim na fałsz innych ludzi. Analizowanie scenariuszy spotkania akurat po głowie Amerykanki nie chodziło. Nie zależało jej w sumie na tym żeby ta znajomość się w jakikolwiek sposób rozwinęła. Chodziło tylko o to, by nie robić sobie wrogów. I tam miała już na głowie dwie irytujące osoby. - Dopiero niedawno się przeniosłam... - Zaczęła, ale w tym momencie podszedł do nich jakiś mężczyzna. Nie wyglądał na ucznia. Wręcz przeciwnie. Miał jakieś 30 lat. Zagadnął zdecydowanie zbyt wesoło jak na gust dziewczyny. Cóż, kolejna podchmielona osoba jak większość w barze. Ale niestety kojarzył Titi z innego miejsca. - Ooo siema mała! A gdzie masz tego słodziaka, który ostatnio tak za tobą łaził i próbował Cię wyciągnąć. Jak mu tam było... Lilith. Tym razem nie przeszkadza? - Zaraz po ty, oparł się o ramię jasnowłosej dziewczyny jakby kompletnie jej nie zauważając. Vittoria westchnęła. To zdecydowanie nie jest w żaden sposób godne podziwu, że zna się takich typów. Miała ochotę zapaść się pod ziemię. Szczególnie, że ten facet widział jaka dziewczyna jest śmiała po alkoholu i jak to wygląda naprawdę z jej strony. - Lili to najbardziej denerwujące coś jakie poznałam, więc bardzo dobrze, że jej tu nie ma. Mogłeś ją ostatnio zmacać, zgwałcić czy coś, może by się w końcu raz na zawsze odczepiła – Mruknęła pod nosem mając nadzieję, że dziewczyna siedząca obok nie zwróci na to większej uwagi. W końcu okryła odrobinę maskę. Zresztą, Hogwart jest wielki, więc dlaczego miałaby skojarzyć o czym w ogóle rozmawiała z tym typem. Właściwie, to może stary pijak był dobrym pretekstem żeby się stąd usunąć.
Ile ludzi na świecie tyle samo możliwości podchodzenia do tej rzeczywistości. Poglądy można mieć zbliżone, podobne, ale zawsze znajdzie się jakiś szczegół jaki natychmiast poróżni. Podążanie za rozsądkiem, instynktem i nie wiadomo czym jeszcze. Po drodze jeszcze wiele innych reguł, zasad jakimi kierują się ludzie. Bardziej można się w tym pogubić niż magicznym labiryncie, w którym czyha wiele zasadzek. Jak o nich mowa to warto wspomnieć, że bez nich życie się nie obejdzie, byłoby zbyt łatwo i trzeba temu podołać. Za to sposobów jest wiele. -Ah, rozumiem - mruknęła jednocześnie przytakując. Kręciła szklane naczynie w dłoniach, już puste, ale z tego zasiedzenia, braku tematów i chęci do czegokolwiek chciała chociaż zająć czymś ręce. Nie na długo co prawda, bo nic tu po niej przecież. Jak widać Titi miała towarzystwo, bardzo...sympatyczne. Chciała wyciągnąć już galeony z kieszeni i zapłacić, ale usłyszała imię doskonale jej znane. Do tego ten facet najzwyczajniej w świecie skorzystał z ramienia Azali jako podpórki. O nie, co to to nie zwłaszcza, że rozmowa się ciągnęła dalej, a raczej gadanie Titi. Okazało się bardzo intrygujące. Lilith, tak. Gwałtownie wstała odpychając faceta ręką na bok -Przepraszam bardzo. Chyba kultury by się przydało i coś na wytrzeźwienie. - syknęła do faceta i spojrzeniem jasno dała do zrozumienia by się oddalił -Czy mowa może o Lilith Nox? - spytała dziewczynę patrząc na dziewczynę z uśmiechem, koleżanka raczej mogła stwierdzić, że jest zainteresowana, niżeli zirytowana. Równie dobrze, mogło chodzić i kogoś innego nie chciała od razu wyskakiwać z bluzgami lub gorzej. Oczywiście zachowanie gościa mogła dodatkowo potraktować jako przykrywkę tego zachowania, akurat ona nie pozwala sobie na takie czyny wobec niej.
Zasadzki. Tak, Vittoria coś o tym wie. Czasem ma wrażenie, że los co dzień na nią czyha z nowym pomysłem na zniszczenie humoru i uprzykrzenie jej życia. Jednak nie ma co się za bardzo załamywać – wiele osób tak ma i radzą sobie z takimi zaskoczeniami. Brunetka nie była wyjątkiem. Dzień mijał za dniem, a ona po prostu próbowała to jakoś przetrwać izolując się od świata. Dzisiaj nie bardzo jej to jednak wychodziło co widać po zaistniałej sytuacji. Nieprzyjemna rozmowa z pijanym 'koleżką' trwała jeszcze chwilę. Coś tam sobie smędził pod nosem na temat zmarnowanej okazji i w ogóle. Jednak nie dane mu było się jakoś szczególniej rozgadać na ten temat, bo nagle jasnowłosa zareagowała bardzo hm... Gwałtownie jak na osobę wydającą się dość spokojną. Titi zamrugała z zaskoczenia przyglądając się jej z ciekawości. A tą co ugryzło? W każdym razie nie za bardzo udało jej się odpędzić natarczywego faceta. Odsunął się tylko na dwa kroki w tył i przyglądał sytuacji. - Nie wiem jak ma na nazwisko. Mało mnie to interesuje – Nim się Amerykanka spostrzegła jej maska opadła już całkowicie. Przestała się uśmiechać, a po chwili również patrzeć na dopytującą się pannę. A tą co tak nagle wzięło na wielkie zainteresowanie? Może Lila również za nią łazi? - A co? Też się próbujesz kurdupla pozbyć? - Zaryzykowała pytanie.
Postanowiła ignorować faceta, który chyba jednak zainteresował się tą sytuacją. Gapić się może, ale lepiej żeby się nie wtrącał dla jego własnego dobra. Nie wyglądał na nie wiadomo kogo to tym bardziej musiała się obawiać odpyskowania lub gorzej. Kilka słów, a jak łatwo potrafią zadziałać na zachowanie Azalii. Taka już była, wystarczył zły dzień, odpowiedni zapalnik i wszystko się zaczyna. Gorzej za to z powrotem do jej normalnego stanu kiedy jej uśmiech jest szczery, teraz role jej i Titi się odwróciły bo to na jej twarzy namalował się jeden z takich. Do tego ten minimalny błysk w oku, jak dziecko co otrzymało całą tabliczkę czekolady z truskawkowym nadzieniem jedynie dla siebie bez konieczności dzielenia się z kimkolwiek. Taka przyjemność, jak się z niej nie cieszyć. Takie wrażenie sprawia zachowanie Azalii jak staje się...właśnie taka. -Lilith Nox, Gryfonka, 16 lat? - tak rzuciła szybkimi faktami by zarysować osobę młodszej koleżanki, a raczej przyjaciółki. Widocznie dziewczyna miała gorsze skojarzenia z Lil, nie łatwo było wywnioskować. Zmacać, zgwłacić, cokolwiek, kurdupel, pozbyć się? Tak, bardzo chętnie, ale tego co jest właśnie przed nią. Chociaż na oko mogła stwierdzić, że jednak Azalia jest niewiele niższa. -Tak się składa, że Lilith jest moją przyjaciółką i miło było słyszeć jak ktoś chciałby ją rzucić w ramiona takiego... kogoś - odpowiedziała jej tonem o dziwo neutralnym, nawet się uśmiechnęła! Jedynie przejechała oczyma na faceta z góry na dół ze współczuciem, ale teraz Titi ją bardziej interesowała - No to od czego zaczniemy? - postanowiła podejść do tego od innej strony by nie rzucać nieprzyzwoitymi tekstami, bo do kłopotów niewiele brakowało.
Odwrócenie ról zdecydowanie z żaden sposób nie odpowiadało Amerykance. Wolała chować się za swoją kurtyną i nie pozwalać jej nikomu odsłaniać. Tutaj się to jednak stało i to mimowolnie. Tak po prostu wyzbyła się wszelkiej potrzeby udawania. Może to i dobrze? Co właściwie ta laleczka miałaby jej zrobić? W oczach Titi była nikim. - Ta, gryfonka. Nie pytałam ile ma lat – Pomogła jej skonkretyzować, chociaż tak właściwie, to w jakim celu? Jakoś coraz bardziej niepokoiło ją to, że ta dziwna panna tak się mocno dopytuje. Przecież to nie jej interes, to czego ona kurcze chce. Chyba czas się powoli zbierać do domu. Nic tu po niej. - Przyjaciółka? Gratuluję umiejętności wytrzymywania z kimś takim – Powiedziała od razu podłapując zimny i neutralny ton. Jednocześnie zeszła ze swojego stołka i otrzepała tyłek tak, jakby siedziała na czymś brudnym. Takie miejsca to jednak siedlisko bakterii, chociaż raczej ten szybki ruch w żaden sposób nie pomógł w tej sprawie. - Zaczniemy? - To ją zdziwiło już kompletnie. Zgubiła wątek nie mając pojęcia co właściwie jasnowłosa ma na myśli. Co chciała zacząć? O co jej chodziło? Titi zamrugała zdziwiona przekrzywiając twarz w bok. Co się kurka dzieje? Uh. Nienawidziła tracić kontroli...
Takie momenty zdemaskowania kogoś są takie cudowne, ma się tą satysfakcje, że bez żadnego wysiłku możliwym stało się kogoś przejrzeć na wylot. Nic tylko czuć dumę z tego faktu. Tylko po co to wszystko? Skoro taka sztuczność zalatuje na kilometr i tak nie wielkie są szanse by ktoś na tyle sprytny się nie zorientował, że ma do czynienia z czystym fałszem. Być może wystarczy trochę doświadczenia i obserwacji ludzi, to naprawdę wiele daje łatwiej kogoś rozszyfrować jak daje się szansę na zapoznanie z konkretną osobą. Jak widać Titi nie wiele wiedziała na ten temat, skoro tak zaczęła świecić oczami. Niestety nie warto od razu kogoś skreślać, kto powiedział, że jedną rzecz należy trzymać cały czas w jednej szufladzie, porządki często się robi. -W porównaniu do co niektórych osób daję ludziom szansę i wiem o nich ciut więcej, a nie wierzyć w jakieś stereotypy i pierwsze wrażenie. Lilith nie jest taką złą osobą, wystarczy wiedzieć jakie mieć podejście - wyjaśniła szybko swoje spojrzenie, a raczej stosunek do tego. Czasem wystarczy wiedzieć jak postępować by nie oszaleć przy drugiej osobie. -A o czym sama mówiłaś? Pozbycia się, ale wolałabym zabawę i do tego mam nowy cel - nie, nie wymyśliła niczego nowego i odkrywczego. Szła za tropem jaki sama jej dała młodsza dziewczyna. Czyż nie zrobiło się ciekawiej? Sądząc po reakcji Titi, zdecydowanie.