Najczęstsze miejsce spotkań głownie studentów. W owym pomieszczeniu można znaleźć wygodne fotele nieopodal kominków, z których młodzi uwielbiają korzystać zimą. Znajduje się tu również sporych rozmiarów pianino. Wnętrze utrzymane jest w różnych barwach, od granatu, poprzez kremowy i kilka innych barw. Można tu zarówno prowadzić intymne rozmowy, jak i wpaść na wielką imprezę dla poprawy humoru, czy też jeszcze innego w zasadzie najmniej ważnego powodu. W zwykłych dniach, zwykle to właśnie tutaj studenci uczą się informacji z wykładów.
Uwaga! Możesz rzucić kostką wyłącznie jeden raz! W każdym następnym wątku, który tu rozpoczniesz, kości oraz płynące z nich straty/korzyści już Ci nie przysługują!
Spoiler:
1 - Zatapiasz się w wygodnym materiale, z którego wykonane są fotele. W pewnym momencie poczułeś nieznane uszczypnięcie w pośladek - zszokowany, kiedy to sprawdzasz, co Cię tak przestraszyło, dostrzegasz wówczas zabawkę. Jest to Kwintoped! I ten ewidentnie się do Ciebie przywiązał. Czy tego chcesz, czy też i nie, stałeś się jego nowym właścicielem. Zgłoś się po przedmiot w odpowiednim temacie.
2 - Na stoliku leżał złożony na pół kawałek papieru, który wyglądał jak gotowy do wysłania list - postanowiłeś zatem sprawdzić, co było w nim napisane lub kto miał być jego adresatem. W chwili rozłożenia pergaminu, w nozdrza uderzył Cię bardzo przyjemny, intensywny zapach. Okazało się, że był to list miłosny, a papier nasączono Amortencją - Ty natomiast stałeś się jej ofiarą, w wyniku czego pierwsza osoba, którą dostrzeżesz, będzie darzona przez Ciebie widocznym, aczkolwiek nienachalnym zauroczeniem. Efekt ten będzie się utrzymywał przez Twoje dwa następne posty.
3 - W takim miejscu może znaleźć się każdy. Dosłownie każdy - nawet przyczajony za rogiem żartowniś! Najwyraźniej wyróżniałeś się z tłumu, bowiem to Ciebie upatrzył sobie jako ofiarę. Wyciągnął różdżkę i rzucił w Ciebie zaklęcie Balvoes, przez co w środku rozmowy zaczynasz... Beczeć jak owca! Efekt ten trwa wyłącznie przez jeden post.
4 - Nie tylko studenci szukali w komnacie wspólnej odpoczynku. Nim się spostrzegłeś, na twoich kolanach znalazł się cudzy kot. Rzuć kostką: parzysta - próba dotknięcia lub pogłaskania kota skończyła się tym, że zdobywasz nowego przyjaciela! Do końca wątku zwierzę spoczywa na twoich nogach i mruczy kojąco, dzięki czemu pozbywasz się wszelkich nerwów i do końca dnia czujesz się zrelaksowany; nieparzysta - kot wyjątkowo intensywnie gubił sierść i nawet jeśli nie jesteś alergikiem, nie możesz powstrzymać kichnięcia. W efekcie futrzak zrywa się wystraszony, zostawiając na twoich udach długie zadrapania.
5 - Jeden z uczniów wyjątkowo niezdarnie zbierał rzeczy i ewakuował się ze stolika obok, przez co zawartość jego kubka wylądowała na twoim ubraniu! Na szczęście napój nie był już aż tak ciepły, co nie zmienia faktu, że zdecydowanie pozostawił na Twoim ubraniu nieprzyjemną, ciemnobrązową plamę. Nieznana osoba, cała zaczerwieniona, zdołała się wymsknąć z pomieszczenia z cichym "przepraszam", w wyniku czego musisz sam uporać się z problemem. Aby pozbyć się szpecącego wyglądu, rzuć Chłoszczyść!
6 - Grupka dziewczyn siedzących w rogu prowadziła bardzo głośną dyskusję, która dla twoich uszu była bardzo nachalna i przeszkadzała Ci w skupieniu się nad rzeczami, którymi chciałeś się zająć w komnacie. Mimo że nie chcesz słuchać ich gadania, coraz to nowe zdania docierają do Ciebie i okazuje się, że studentki pasjonowały się... Eliksirami? Udało Ci się zasłyszeć kilka bardzo ciekawych informacji i dzięki temu zdobywasz jeden punkt kuferkowy z eliksirów - zgłoś się po niego w odpowiednim temacie.
Spojrzał na Jasona z spokojnym wyrazem twarzy, oj znam ja takich pięknisiów w Durmstrang, będzie miał ze mną trudny orzech do zgryzienia jak spróbuje zrobić coś Julii, ale póki co chłód i opanowanie: Nie będę cie zatrzymywał wszak miło zawsze jest poznać nowych współtowarzyszy- uśmiechnął się i spojrzał, wymownie, - ale nie będę Cię zatrzymywał wszak jest tyle rzeczy do zobaczenia
-Ależ oczywiście, że nie przeszkadzasz, Pokój Wspólny jest dla wszystkich- spojrzała srogim wzrokiem na Aleksandra, jakby chciała mu powiedzieć, żeby nie osądzał ludzi, skoro ich dobrze nie zna. Ale przecież nie mogła się na niego gniewać. To prawda, że przypadkowe wejście Jasona zmieniło atmosferę, ale przecież nie jest ona jednorazowa i można ją stworzyć tyle razy ile się jej pragnie. Komplementy Jasona były naprawdę miłe. Jak powszechnie wiadomo komplementami można najszybciej zdobyć uznanie i nawet uczucie dziewczyny. -,,Ten uśmiech... co on może oznaczać?"- pomyślała. Zaintrygował ją... -Więc skoro chodziłeś do Slytherinu, to pewnie znasz cały zamek... Dlaczego postanowiłeś wybrać się na studia?
Julia wzięła go pod swą protekcje, na razie jest bezpieczny, a ja nie chce zrażać do siebie Juli, maska uprzejmego gospodarza, na twarz, poznaj go, ale nie pokaż po sobie niechęci, wychowanie. Uśmiechnął się całym ciałem poza oczami, dalej można wyczuć z nich lód. Myślał jak wyjść z tego z twarzą,- może usiądziemy nie stójmy wszak tyle wygodnych mebli wokół- odezwał się
- Dlaczego poszedłem na studia? Musiał się chwilkę zastanowić. - Dla mnie studia są doskonałą okazją do nabycia dodatkowej, dotąd nieznanej mi wiedzy. Raz jeszcze spojrzał na swoich rozmówców. Aleksander pod maską uprzejmości doskonale ukrywał wojowniczy temperament. Uśmiechnął się powoli. - Może byśmy usiedli. Z doświadczenia wiem, że rozmawia się wtedy łatwiej a i dama w naszym towarzystwie się odpręży. Mówiąc to ,cały czas obserwował dziewczynę. tylko kontem oka rejestrował ruchy Aleksandra. W tym mężczyźnie było coś intrygującego i zapewne niebezpiecznego. Postanowił jednak o tym w tej chwili nie rozmyślać. Z Kurtuazją ofiarował Juli swoje ramię. -Pozwolisz, że odprowadzę cię na wygodniejsze miejsce. Naprawdę bym wolał usiąść gdzieś przy kominku.
Trochę zmieszana zaistniałą sytuacją w końcu założyła swoją rękę na ramię chłopaka i dała się poprowadzić wprost do kanapy stojącej tuż przy kominku. Usiadła na niej i poczuła, że ma sucho w ustach. Najlepiej napiłaby się czegoś, ale pod ręką nie miała nic, a swojego skrzata nie chciała znów wołać, bo zbliżała się jednak pora kolacji i na pewno nie będzie miał czasu. -Jak widzisz, Pokój Wspólny jakoś zawsze jest pusty, nawet nie wiem dlaczego... Gdy tu przyjechałam miałam szczęście natknąć się na Aleksandra, z którym miło spędzam czas. Nie wiesz przypadkiem, kiedy będzie jakaś większa impreza w tym zamku?-spytała ze śmiechem Jasona. Tak, jedynie czego teraz potrzebowała to zabawa- zbyt długo wałęsała się samotnie po tych korytarzach Hogwartu. Miała ochotę zaszaleć...
Usiadł zadowolony z takiego obrotu sprawy, wpierw jednak z zachowaniem wszystkich zasad podprowadził do fotela dziewczynę. Z ciekawością obserwował Aleksandra by po chwili odpowiedzieć na zadane pytanie. - Szczerze powiedziawszy pojęcia nie mam kiedy będzie tutaj kolejna większa impreza. Po tym co stało się na balu walentynkowym może być trudno coś zorganizować. Nie miał zamiaru wgłębiać się w tak drażliwy temat jakim był ten nieszczęsny bal zakochanych. Zresztą skoro go tam nie było, cóż może powiedzieć? - Oczywiście mam nadzieję, że przynajmniej studenci zorganizują coś ciekawego. Mówiąc to z jego ust nie znikał tajemniczy uśmiech. Nieraz planował będąc jeszcze w Slytherinie zorganizować zimowe przyjęcie w lodowej komnacie. Niestety jego aktywa do czasu ukończenia szkoły pozostawały zamrożone w banku, jednak po ukończeniu Hogwartu. Co niby stało na przeszkodzie?
Aleksander spokojnie z fotela obserwował, i słuchał rozmowy. Co do bali jako takie nigdy go nie bawiły. Doskonale pamiętał bal inaugurantów, to była mordęga, jeszcze te całą hipokryzja i patetyzm, ale oczywiście noblesse noblige. Musiał się na nich pokazywać, a teraz planują następny, eh nie zasypują gruszek w popiele. Zwrócił się do Jasona: - Niewątpienie chodzi Ci po głowie jakiś pomysł
- Nawet kilka. Na jego twarzy pojawił się przebiegły uśmiech. - Proszę wyobraźcie sobie taką dajmy na to studencką imprezę w lochach, albo jeszcze lepiej w jakimś specyficznym miejscu i możliwości jakie to ze sobą niesie. Mówiąc to myślał, o odpowiednim procencie ze sprzedawanych trunków, serwowanych potraw i oczywiście zawieraniu nowych znajomości. - Jeśliby to dobrze zorganizować, pojawią się odpowiednie zyski. Będzie to ze sobą niosło dobrą zabawę i koneksje na przyszłość.
Spojrzał ostrzegawczo na Jasona: - Rozumiem rozumiem, niewątpliwie jest to ciekawe spojrzenie na tą tematykę, ale w najbliższym czasie wątpię by byli na bal jacyś chętni, po ostatnim zamieszaniu. Spojrzał w palenisko zatapiając się w rozmyślaniach, podpierając swoją dłonią głowę.
Wpatrywał się w Aleksandra z zaciekawieniem. - Masz rację, ale dobre planowanie to połowa sukcesu. Zresztą zwykła rozmowa nie zaszkodzi. Nikt też nie powiedział, że plan w życie wcielić trzeba. Z nieodgadniętym wyrazem oczu spojrzał w palenisko. Zawsze potrafił zorganizować przyjęcie w taki sposób, że ludzie zapominali o problemach dnia codziennego, ale faktycznie ostatnie zajścia mogły nieco namieszać. Westchnął, z paroma sprawami mogą być zdecydowane problemy.
Patrząc w ogień, i poddając się jego magi Aleksander, zaczął zastanawiać się nad swoimi czynami, czuł coś do Juli, i zastanawiał się cóż to jest, z jednej strony działała na niego pobudzająco, z drugiej strony, rozluźniająco, eh myśleć trzeba. Po głowie chodziły mu różne pomysły, lecz w tym momencie, nie miał nic ochoty. Jedyne Co chciał teraz zrobić to rozmyślać, ale nie chciał zaniedbać Juli.
Przysłuchiwała się rozmowie z niemałym zaciekawieniem. - Macie rację, ostatnia impreza raczej nie należała do udanych, ale nie sądzę, by ta atmosfera długo się utrzymywała. Z tego co słyszałam, była to wina jakiegoś czarnoksiężnika... Nie wiedziała co dokładnie się tam stało. Oczywiście, przejmowała się tymi uprowadzonymi osobami, jednak nic nie mogła dla nich zrobić. -No dobrze panowie, dość tych smutków i melancholii. Może napijecie się Piwa Kremowego? Myślę, że na dole, w kuchni powinni mieć jakiś zapas. A więc? Piwo Kremowe miało to do siebie, że nie tylko rozgrzewało ciało po zimnym spacerze, ale i powodowało lepszy humor pijących je.
_ Ależ oczywiście moja droga, kufelka nigdy nie odmówię, choć piwo kremowe, tak to dobry pomysł.. Uśmiechnął się promiennie do Juli, -jeśli masz na to ochotę kim bym był gdybym odmówił.
- Piwo kremowe, z największą przyjemnością Mademoiselle. Powiedział to z uśmiechem na twarzy. Zwykle ten przyjemnie rozgrzewający napój serwowano w wiosce , w jednym z pubów. Ale skrzaty pewnie w kuchni mają spory zapas dla spragnionych adeptów sztuki magicznej.
Uśmiechnęła się do chłopaków. Dobrze, że się zgodzili, bo inaczej i tak by sama wypiła, no może nie przy nich, ale zrobiłaby to. -Arianie!- powiedziała cicho ale władczo. Wyrobił jej się ten nawyk w domu, w którym na każdym kroku miała służbę od wszystkiego. No tak, nawyki wyniesione z domu nie zanikają tak szybko. Już po chwili usłyszeli odgłos teleportacji i przed nimi pojawił się mały, ale bardzo schludnie ubrany skrzat. -Panienka wołała? -Tak, czy macie w kuchni piwo kremowe? Bardzo chętnie napilibyśmy się- po skinęła na niego palcem i podszedł bliżej. Nachyliła się ku niemu, tak że jej długie loki z barków spłynęły na piersi i cichutko powiedziała:- Tylko przynieś jak najwięcej możesz, dobrze? Skrzat uśmiechnął się leciutko i już go nie było. Julia wyprostowała się na kanapie i uśmiechnęła się do dwóch studentów. -Może to nie będzie duża impreza, ale dość kameralna. Ważne, że coś się będzie działo. Już po chwili znów zobaczyli dwójkę skrzatów, który wprost uginali się pod ciężarem ciastek i butelek piwa kremowego.
Julia jak zawsze, obrotna już zorganizowała wszystkie napoje, o przekąski, choć jak patrząc na ich dobór zastanawiałem się nad nawykami żywieniowymi Juli, Piwo kremowe jest słodkie, a do tego ta góra ciastek, nie żebym miał coś przeciwko, myślał, ale za dużo cukru i pa wieczorny spoczynku, eh. Wstał, wziął jedno piwo , a resztę, przelewitował Vingardium Leviosa na stół, który stał nieopodal, zwracając się do skrzatów, z prośbą o jakieś słone przekąski, i parę pasztecików, bo wyjątkowo nie lubił za dużej ilości słodkości, i szeptem, poprosił o poinformowanie studentów o zabawie, po czym odwrócił się i w oczekiwaniu na spełnieni prośby zasiadł przy pianinie, zaczynając grać spokojną melodię pasującą do atmosfery, spokojnego spotkania w spokojnym gronie.
Ostatnio zmieniony przez Aleksander Brendan dnia Nie 27 Lut 2011 - 14:47, w całości zmieniany 1 raz
Oczywiście, Cassandra kompletnie nie wiedziała o jakiejkolwiek imprezie, może dlatego że nieco odcięła się od prawdziwego życia studentki? Gdzież ona miała się cieszyć, jak jej sytuacja wcale nie była do śmiechu? Tyle się wydarzyło, aby powstał w głowie Elizabeth mętlik, niesamowity bałagan, którego nie dawało rady posprzątać. Jednak, tym może później. Imprezę rzecz jasna można było usłyszeć, lecz to nie obchodziło kompletnie Cassie. Wręcz gardziła fortepianem, wszak musiała ślęczeć nad nim całe dzieciństwo! Ileż można było patrzeć na klawisze z kości słoniowej, mozolnie w nie uderzając? Poczuła zapach ciastek. Okropny smród, który natychmiast musiała policzyć, napatrzeć się, a potem zniwelować. Jakże tyle kalorii mogło się znajdować w jej pobliżu?! Prawie wbiegła do Wspólnej Komnaty Studentów, zatrzymując się gwałtownie. Cóż, nie było widać jeszcze zaokrąglenia brzuszka i Cass bardzo się z tego cieszyła, wszak... Utnijmy ten temat. Przygryzła lekko wargę, uśmiechając się do zebranych. - Co świętujemy? - spytała, podchodząc do tacy z ciasteczkami. Wzięła jedno, czując jak owe masło w nich zawarte zostaje na jej smukłych dłoniach. Spuściła głowę, przyglądając się wyrobowi. Słyszała okropny głos w głowie, drwiący z niej.
Impreza nie była oficjalna, a Hanna dowiedziała się o niej kilka minut po jej rozpoczęciu toteż gdy zabawa już trwała ona dopiero wzięła szybki prysznic. Kolorową sukienkę i cienki sweterek narzuciła na siebie w pośpiechu, wskoczyć zdążyła jeszcze w balerinki o jasnym kolorze. Włosy związała w kok, nie miała czasu by ułożyć je inaczej. Nie zapomniała też o Kefiru. Biedak aż zapiszczał gdy nagle delikatnie podniosła go do góry i ułożyła w okolicach swojego łokcia budząc go tym samym ze snu. Nigdy nie była typem osoby która łaknie imprez, lecz dość już miała siedzeniem w pokoju, a na wypad do miasteczka się nie zdecydowała choćby przez wzgląd na fakt, że ów miszcz, który porwał ją Ver i Namidę prawdopodobnie szukałby ich po spektakularnej ucieczce, tym bardziej, że przyjaciółka dość boleśnie ugodziła go swoim obuwiem. Z dotarciem do wspólnej komnaty nie miała większych problemów, bywała tu czasami, a samo pomieszczenie idealnie zastępowało jej pokój wspólny ślizgonów w którym uwielbiała przebywać. W środku nie było wiele osób, ale akurat to nie przeszkadzało pannie Glau, która o wiele bardziej zadowoliła się taką atmosferą niżeli dzikimi tłumami skaczącymi w rytm muzyki. Nie znała prawie nikogo, oprócz Cassie, która stała przy tacy z ciastkami i ściskała jedno w dłoni. Aż sama zdziwiła się czując nieprzyjemny ścisk w okolicy pępka. Widok dziewczyny był bolesny sam w sobie i choć już dawno pogodziła się z tym, że nie są razem sentyment do ich byłej relacji nadal w niej pozostał. - Poznałaś mojego królika ? - Zapytała podchodząc do niej i podnosząc Kefira w górę. Starała się zabrzmieć naturalnie, choć początkowo głos jej drżał.
Zauważył, obie młode i uroczę Panie, obrócił się i podszedł, do nich kłaniająć się nisko, Miło mi Panie poznać oraz tego jakże uroczego królika.- Zwrócił sie do nich.- A jeśli chodzi o świętowanie to by zapomnieć o troskach i smutnych chwilach, witam i zapraszam wskazał wygodne fotele. Ah ale za mnie gapa, Uśmiechnął się rozbrajająco. -Pozwolą Panie że przedstawię Julia Goldfire - wskazał na siedzącą przy kominku, koleżankę, i siędzącego opodal Jasona- Oraz Jason McMilan. Tutaj skłonił się uprzejmie: - A także Aleksander Brendan w mojej osobie. przyjrzał im się z uśmiechem. -Pozwolą Panie że zaproponuję Panią coś do picia coż życzą sobie tak piękne i urocze Panie. Mówił cały czas uprzejmym i kulturalnym tonem gospodarza. Wyglądają na zmęczone i w złym nastroju, przyjrzał się Cass oho wygląda że dużo ostatnio przeszła, mimo że się maskuję, ta z królikiem, wygląda całkiem jakby ostatnio siedziała głównie w komnacie, odezwało się dobre serce jeśli trzeba pomogę, choćby teraz niech zapomną o troskach. Cały czas się uśmiechał
Oj, tak, dużo przeszła. Prędko podniosła ciasteczko z podłogi i odłożyła je na bok. Jak dobrze, kalorie nie zostaną wchłonięte! Czyli praca - głodówka nie poszła na marne. Wciąż słyszała drwiący głos w głowie, mówiący o słabej woli. Wszak wzięła to ciasteczko. O nie, musi coś z tym zrobić. Umyć dłonie. Kalorie wnikną przez skórę. Tak, tylko jak ona wyrwie się teraz do łazienki skoro jest na imprezie? Nagle z krainy myśli wyrwał ją dobrze jej znany głos. O cholera. W co ona się wkopała. Nie dość, że ma "tonę tłuszczu" na palcach, to jeszcze musiała spotkać... Rudowłosą piękność zaliczaną do "eks" tudzież jak kto woli "minionych miłostek". Spojrzała na nią wystraszona. Cholera! To nie tak miało być. Spotkanie po latach miało się odbyć, gdy będzie piękna, idealnie chuda, a przede wszystkim nie w ciąży. Oczywiście nikt oprócz Cass nie zauważał jej wychudzenia, uśmiechnęła się lekko, aczkolwiek wciąż radośnie oraz ciepło. - Ann! - skłoniła się do poziomu króliczka i pogłaskała go. O tak, jakże kochała zwierzęta. - Miło mi Pana poznać - odpowiedziała z taką samą energią. Wszak trzeba było uważać, że wszystko jest dobrze. Dlatego też... postanowiła nieco dłużej pogłaskać owego królika, aby to na nim osiadł się "tłuszcz" ze środka ciasteczek. Słysząc głos zza sobą, poderwała się, a następnie szybko poprawiła kolorową spódnicę. Wesoły brzdęk bransoletek rozniósł się po pomieszczeniu. - Och, Maestro. - rzekła nader uroczyście, próbując dostosować ton do jego. Owe spotkanie zaczynało jej się kojarzyć z arystokratycznymi schadzkami. Oj, niedobrze. Podała mu dłoń z wdziękiem, tak jak uczyła ją matka. - Cassandra Lanca - urwała, śmiejąc się cicho - Phersu - prędko się poprawiła. Ach, ileż to? Czwarty miesiąc po ślubie, a ona wciąż się myli! Zerknęła na zebranych, doprawdy zgrana, dość cicha ekipa. Gdyby tylko miała więcej siły... albo gdyby tu był Will! Oj, rozkręciliby tę imprezę. Lecz Cassandra nie miała zamiaru zajmować kanapy, wszak wypadałoby ruszyć do tańca i spalić nieco kalorii. - Miło mi poznać - dodała zarazem, kiedy skończył przedstawiać całą ekipę. Uniosła lekko dłoń do piersi, sygnalizując, że dziękuje za picie. Wszak niestety nie mogła pić alkoholu.
-Cała przyjemność po mojej stronie, skłonił się uprzejmie, - i dziękuje za Maestro z ust tak pięknej Damy, czyni tą pochwałę podwójną, lecz jeśli zechcesz napić się jakiejś herbaty lub naparu daj MI znać,- puścił do niej oko- i proszę się nie przejmować kaloriami, czas to przecież karnawału- uśmiechnął się szczerze, - W razie czego proponuje eliksir przepisu mojej świętej Pamięci Matki, przyśpieszający przemianę materii, z tego co wiem żadna z Uczennic Durmstrangu, nań się nie skarżyła, szepnął jej to spokojnie w ucho.- Uśmiechnął się i skłonił odwrócił się do Adaptera włączył muzykę . Spojrzał na Cass -Życzysz sobie zatańczyć, podając jej dłoń roztaczając wokół siebie Aurę spokoju i ukojenia.
Hanna rzeczywiście ostatnio rzadko kiedy wychodziła poza okręg swojej sypialni, ale znalazła sobie inne, równie ciekawe zajęcia jak choćby pisanie listów. Co prawda napisała tylko jeden do Irka i jeszcze nie doczekała się odpowiedzi, ale samo oczekiwanie na nią można nazwać interesującym. Dodatkowo zajmowała się dopieszczaniem Kefira, czesała jego sierść kilka razy dziennie, głaskała, karmiła, a gdy niecierpliwie ruszał uszami otwierała mu okno coby zaczerpnął odrobiny świeżego powietrza. Podejrzewała, że niesamowicie musiał tęsknić za ciepłym powietrzem i świeżej trawie po której mógłby kicać i choć bardzo by chciała, na pogodę wpływu nie miała. Mogła jedynie obiecywać, że zima kiedyś odejdzie bądź zabrać go do pokoju życzeń. Obserwowała poczynania Cassnadry z ciastkiem nie do końca rozumiejąc o co właściwie jej chodziło. Trzymała słodycz bez zamiaru zjedzenia go, a następnie odłożyła na bok. Wzruszyła jednak delikatnie ramionami, nie powinna się w to zagłębiać, a patrząc na jej wychudzoną sylwetkę na myśl nasuwał się tylko jeden wniosek jakoby ów istotka była na diecie, choć cały czas walczyła z pokusami zjedzenia czegokolwiek. Nie była to jednak sprawa rudej i sprytnie wmówić sobie mogła, że nie powinno ją to obchodzić, a przejawy strachu o zdrowie Cass uznane zostać by mogły za wścibstwo. - Nazwałam go Kefir. - Wyjaśniła uśmiechając się kącikowi i obserwując jak tarmosi sierść rozkosznego króliczka. Starała się przybrać jak najwygodniejszą pozycję toteż co jakiś czas ciężar zrzucała na inną nogę bądź też opierała się dłonią o stół. Czuła się nieswojo i doskonale zdawała sobie sprawę, że tak działa na nią towarzystwo Cassandry, a mimo wszystko postanowiła pozostać obok niej. Nie miała ochoty okazywać nikomu, a już na pewno nie byłej dziewczynie, że tchórzy i po prostu odchodzi by zaszyć się na jednej z kanap z półmiskiem ciastek. Zresztą takie odchodzenie pod byle pretekstem wydawało się niegrzeczne. - Cześć. - Oznajmiła wszystkim przywołując na twarz szeroki uśmiech i zamachała dłonią w powietrzu dwa razy. Postanowiła przerwać ów poważny ton którym się posługiwali. Byli przecież na imprezie i co jak co, ale zabawa kojarzyła się rudej z luzem. - Phersu ? - Zmarszczyła nosek słysząc jak Cass pospiesznie poprawia swoje nazwisko i obracając głowę ku dziewczynie zmrużyła zabawnie powieki. Czyżby ominęło ją kilka faktów ? Owszem, może ona i Cassandra przestały być sobie bliskie, ale mimo wszystko Hanna wolałaby wiedzieć o tym, że dziewczyna zmieniła swój stan cywilny.
No w końcu do tego smutnego i pustego pokoju zaczęło napływać życie. Jak dobrze, że pomyślała o piwie kremowym i ciastkach- miały one chyba dar przyciągania innych studentów. Uśmiechnęła się do pozostałych dziewczyn. Haha- a Aleksander i Jason mówili, że teraz nie da rady zrobić imprezy, a tu? Proszę! Może dość kameralna, ale jak się dowie o tym więcej ludzi będą musieli zaopatrzyć się w kolejne przekąski. Spojrzała na chłopaków wzrokiem mówiącym ,,a nie mówiłam" i się zaśmiała. Znalazła jeszcze swojego skrzata gdzieś pomiędzy jakąś półką i kanapą i powiedziała mu, żeby w kuchni postarali się zrobić jakieś małe przekąski i przynieśli więcej piwa. Już po 10 minutach 3 skrzaty niosły tacki z jakimiś pięknie udekorowanymi przystawkami, butelkami soków i oczywiście piwami. Podziękowała im cicho i zniknęły, jak dobre duszki- niezauważone. Podkręciła głośniej muzykę i powiedziała: -Jak macie jakieś swoje ulubione kawałki, to mówcie. Może uda się tu coś znaleźć.
Zaskoczyło go z jaką łatwością po paru minutach od pojawienia się piwa kremowego na stole w komnacie zjawiły się nowe osoby. Mało tego, były to kobiety... Z czarującym uśmiechem na ustach wstał i lekko się skłonił. - Drogie panie miło mi jest poznać. Do tej poru rzadko rozmawiał z innymi studentami, jego rodzinne interesy zaprzątały mu sporą część czasu, a i w szkole bywał rzadko. -Nazywam się Jason McMilan i naprawdę jest zaszczytem poznanie tak uroczych,młodych dam. Wypowiadając te słowa jego wyraz twarzy wyrażał szczere zainteresowanie i zdumienie. Natykając się na korytarzach Zamku na młode osóbki był nieświadomy tego, że studentki mogą być aż tak sympatyczne i bynajmniej już nie dziecinne.
Mężczyzna był nader kulturalny oraz uprzejmy. Oczywiście, mógł się upierać, że to w roli gospodarza jest zachowywać się w taki sposób, jednakże Cassandra wyczuwała tu drugie dno. Czyżby Maestro posiadał dwie twarze? Mogło to nieco zaniepokoić dwie dziewoszki, dlatego Phersu spojrzała przelotnie na Ann oraz ponownie potargała jej królika. Mimo wszystko jakoś chciała się trzymać blisko niej. Jednakże nie pomyślałaby, że Glau będzie żywiła ciągle doń żal, wszak to przeszłość, czyż nie? Zamknięty rozdział starej księgi, chociaż nadal czuł do owej panienki niesamowity sentyment. - Och, nie przesadzaj, Brendan – zwróciła się do niego bezpośrednio, wciąż walcząc o przerwanie arystokratycznego tonu godnego przyjęć jej matki. - Maestro to na pewno pochwała, wszak grasz niesamowicie na pianinie. I naprawdę dziękuję za picie, jednak Ann może Ty się skusisz? Widzę, że na stole znajduje się Twoje ulubione piwo. Ach i tu jest pies pogrzebany. Sentyment wychodzi na wierzch, a brudy prywatne mają stać się publicznymi? Och, nie można na to pozwolić, albo i można. Kto tam go wie. Cała pobladła, gdy usłyszała o kaloriach. Psia krew, czy on czytał w myślach? Przecież nikt nie miał o tym wiedzieć! Znów byłyby najlepszymi przyjaciółkami, tylko że jedna wyniszczała drugą. Ach, anoreksjo, moja miłości. Spojrzała na niego przerażona, a potem na Ann. Czy ona się domyśli? Nie! Jakże by mu teraz urwała głowę! Z wrażenia aż przez przypadek jej włosy stały się koloru mahoniowego. - Nie jestem głodna – rzekła przez zaciśnięte zęby. Jeśli jeszcze raz ktoś powie o jedzeniu i zmuszaniu jej do niego, to na pewno impreza przerodzi się w apokalipsę, a pani prefekt za szybko straci swoją odznakę. Cała się zaczerwieniła, gdy usłyszała o eliksirze, który krótko mówiąc miał przepłukać cały organizm. A co z witaminami, które na pewno są w jednym plastrze jabłka?! Kpiny! Prychnęła pod nosem, odsuwając się od niego co najmniej na krok. Zdecydowanie owe szeptanie było nie na miejscu. Znajdował się zbyt blisko i poznał jej sekret. Pieruński szlachcic! - Jestem wręcz pewna, że Hanna dotrzyma Ci towarzystwa, chętnie zajmę się Kefirkiem, chodź do mnie uszatku – wyciągnęła po niego smukłe paluszki, zatapiając je w puchatym futerku. Oczywiście zwierzę najpierw protestowało, jednak Cassie ukoiła go głosem i lekkim kołysaniem się w takt muzyki. Posłała Ann spojrzenie z cyklu „opowiem Ci później”, nie chciała wyciągać swojej historii z mężem na pierwszej lepszej imprezie, zwłaszcza, że była nieco ekstrawagancka.
- Przeszkadzam, jeśli uraziłem,- zwrócił się do Cass, wykonując ukłon. Uśmiechnął się zawadiacko, przeciągnął. - Niech diabli porwą ten protokół, czasem zapominam że to są studia a nie jakiś bankiet- zaśmiał się, głęboko, schylając się- ale na serio droga Damo pozwól sobie chociaż zaproponować sok dyniowy, lub herbatkę,- spojrzał na nią- Hanno a ty co sobie życzysz do picia, bierz czego dusza zapragnie. A teraz jeśli Panie wybaczą. skinął głową i skierował się w kierunku, Juli przy adapterze, zostawiając, obie Panie same ze sobą. - Julia moja droga pozwól że porwę Cię w tan, włącz tylko coś przy czym można tańczyć- zwrócił się do Juli.