Eiv nie była zła o listy od Floriana. Zazwyczaj wykorzystywała jego osobę, jako argument w kłótni z Noelem, ale przecież… Nigdy nie było prawdy w tym, co mówiła. Świetnie wiedziała, że Grey działa na Payne’a, jak płachta na byka, ale to akurat było dobre. Może aż dobre? Nie chciała dopuszczać się takich nędznych sztuczek, toteż bez zawahania zdecydowała się na weryfikację listów z rzeczywistością. Ile jej zatem zajęło dotarcie do gabinetu rzeczonego Floriana? Kilkanaście minut, bo musiała zerwać się przed historią magii. Poinformowała nauczyciela jedynie o tym, że musi pilnie wrócić do Londynu, bo coś jej wypadło po drodze, a to, że pewnie nie wyjdzie o własnych siłach od Florka? Takie życie, moi drodzy państwo. Bez zawahania zbiegła po schodach, a następnie skierowała się do podziemi. Zdążyła zrobić rozeznanie, że mają tutaj gabinety wszyscy, z którymi kiedykolwiek miała przyjemność, bądź i nieprzyjemność się spotkać. Liczyła jedynie, że szanowny kolega z dawnych lat nie okażę się zbolałym bucem, który myśli jedynie o tym, czy uda mu się przerżnąć Henley. Lubiła przecież tego gościa, a kolejny psor do kolekcji w gronie pedagogicznym mógł jej całkiem sporo ułatwić. Punkty dodatkowe, chociażby… Nacisnęła na klamkę, a gdy tylko przekroczyła próg małego pokoiku i dostrzegła Greya, zdębiała. -Ja pierdolę, serio? – Jęknęła, jakby z niezadowoleniem, a zaraz potem podeszła do mężczyzny, by stanąć przed nim i z pretensją w oczach dodać jeszcze półszeptem. -Uwzięliście się na mnie w tym roku, c’nie? Zajebioza! – Zdawała się być zirytowana i zła, ale co się dziwić? W jednej chwili nauczycielami staje się jej kumpel z przeszłości i ojciec dziecka. Układ idealny. -Masz tu jakiś alkohol?
Tego dnia Florian był zapracowany jak nigdy. Żartowałam. Tak naprawdę to cały dzień siedział opierdalając się w gabinecie, a w międzyczasie ustalał plan zajęć dla wszystkich roczników. Nie zajęło mu to długo. Nie był wcale dobry w tym co robi. Był zajebisty. I to dlatego pisał do Eiv? Od czasu ukończenia studiów, nie widywał się prawie z nikim, dlatego kiedy tylko objął posadę nauczyciela pierwsze co zrobił, napisał do starych przyjaciół. Nie jest więc dziwnym, że na liście znalazła się Eiv. Zwłaszcza, że zawsze miał słabość do kobiet. Najchętniej miałby je wszystkie. Nigdy nie potrafił się zdecydować na tą jedną, a zdrady wcale nie traktował jako takowej. Naprawdę nie chciał żadnej zranić, ale po prostu zawsze jakoś tak wychodziło. Henley nie była tylko jego przyjaciółką. W sumie to sam nie do końca był pewien definicji przyjaźni, ale była piękna, a w dodatku bystra i dosłowna w tym co mówiła. Rzadko dane mu było spotkać kobiety z charakterem takim, że czasem zastanawiał się czy nie jest z kolei bardziej pojebana od niego. - Cześć skarbie - uśmiechnął się złośliwie, kiedy dziewczyna przestąpiła próg jego gabinetu. - Zdziwiona? Na pewno. Zwłaszcza, że pewnie właśnie ziściły się Twoje najgorętsze fantazje. Albo ziszczą zaraz. To zależy od Ciebie - dodał, powoli przeciągając głoski. Zmarszczył brwi kiedy tak na nią patrzył. Kiedy się ostatnio widzieli? Ze sto lat temu. Lubił ją denerwować, naprawdę.