Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Historia Wiatru i Tajemnicy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Tavia A. Moreira
Tavia A. Moreira

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 127
  Liczba postów : 144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10879-octavia-alfa-moreira#297774
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10887-fitz#297919
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10888-octavia-alfa-moreira#297920
Historia Wiatru i Tajemnicy QzgSDG8




Gracz




Historia Wiatru i Tajemnicy Empty


PisanieHistoria Wiatru i Tajemnicy Empty Historia Wiatru i Tajemnicy  Historia Wiatru i Tajemnicy EmptyCzw Lip 09 2015, 12:28;


Retrospekcje

Osoby: Ceres O'Shea; Tavia Moreira
Miejsce rozgrywki: Zachodni brzeg jeziora na hogwarckich błoniach
Rok rozgrywki: 2015, niedługo po przyjeździe szkrabów z Salem
Okoliczności: kontynuacja tego wątku!
Powrót do góry Go down


Tavia A. Moreira
Tavia A. Moreira

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 127
  Liczba postów : 144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10879-octavia-alfa-moreira#297774
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10887-fitz#297919
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10888-octavia-alfa-moreira#297920
Historia Wiatru i Tajemnicy QzgSDG8




Gracz




Historia Wiatru i Tajemnicy Empty


PisanieHistoria Wiatru i Tajemnicy Empty Re: Historia Wiatru i Tajemnicy  Historia Wiatru i Tajemnicy EmptyCzw Lip 09 2015, 12:28;

Ależ tak, kierując się tym powszechnie przyjętym rozumieniem samodoskonalenia prędko dotrze się do opartych na antypodach wniosków, a jednak gdyby spojrzeć z punktu widzenia ewolucji - ba, nawet początków świata w kulturze antycznych Greków, wszak, według tychże, świat powstał z Chaosu - od razu dostrzeże się prawidłowość w postaci nieporządku świata pchającego ewolucję naprzód. To z kolei gadka chorobliwie mugolska, więc nikogo nie zdziwi gdy stwierdzę, że Octavia nie spoglądała na całą sprawę w ten sposób, acz nadal wypuszczała swój własny umysłowy bałagan na zewnątrz, żeby nie dopuścić do autodestrukcji. Porównując jednak obie podziwiające w danej chwili jezioro dziewczęta, bez problemu dałoby się starszą z nich uznać za bardziej "uporządkowaną". Może i była do swojej obecnej towarzyszki w pewnym stopniu podobna, ale z całą pewnością nie traciła skupienia wokół jednej rzeczy w tak zawrotnym tempie, przy czym dzikości i szaleństwa też próżno byłoby u niej szukać, a przynajmniej w takiej samej dawce. Wszak do chodzenia dzień w dzień z wyraziście pomalowanymi włosami nie da się przekonać bez odrobiny wariactwa w krwi, choć większej niż ta, którą ludzie dostają na początek.
Moreira zaśmiała się głośno na niebywale trafne spostrzeżenie o topieniu rywali z Salem, choć tak na dobrą sprawę wcale nie powinna, bo była to sprawa o wiele poważniejsza niż w tym momencie obie pokazywały. Świat toczyło wiele okrutnych chorób, z nadmierną, nieuzasadnioną nienawiścią na czele. Widać to było po części w wydzieleniu przyjezdnym specjalnego dormitorium, co zresztą przejawiało wychodzącą poza granice przyzwoitości chęć do uczynienia im życia łatwiejszym po stracie wielu przyjaciół w pożarze. Cel niby szczytny, a jednak wykonanie go wybitnie przegięte, jeśli wierzyć plotkom głoszącym rzeczy podobne do "te ich łóżka są tak wielkie, że dziesięciu uczniów by się zmieściło" i tak dalej. Oprócz tego wzajemne spojrzenia, zupełnie różne od tego, którym Tavia wymieniła się z Ceres, o wiele bardziej wrogie. Nikogo nie powinno zdziwić, gdyby jakiś Hogwartczyk wdałby się w zawzięty pojedynek z jakimś Salemczykiem, lub też odwrotnie. Tak to już jednak z ludźmi zwykle było, że potrafili się szczerze nienawidzić z zupełnie błahych powodów. Całe szczęście że pomiędzy tęczowogłową a prawie-białowłosą pojawiło się coś zupełnie innego, choć ciężko byłoby nazwać to miłością, nieważne jak bardzo jedna z nich mogłaby tego chcieć. Lepszym określeniem zdaje się "wzajemna fascynacja", której niebywale jasny ogień zapłonął w oczach Kabowerdenki, kiedy sama została Ogniem nazwana. Gdy padło słowo "Wiatr", dwa ogniki zatańczyły wesoło, choć ani jednego z tych manewrów Ceres najpewniej nie dostrzegła. Chyba że potrafiła patrzeć naprawdę.
- Chciałabym - odparła, rozważając moment nad oznaczającym "urodzoną jako ósma z kolei" Octavią i chcąc w stosowny sposób dorównać dziewczynie w nazwaniu jej jakimś pięknym słowem, które z wielkim oporem przychodziło jej do głowy - W takim razie ty najpewniej masz na imię Tajemnica - stwierdziła wreszcie, uśmiechając się do siebie z dumą i rzucając okiem na blondynkę - Pasowałoby ci. Albo Luna. Wiesz, przez włosy - wyjaśniła jeszcze, dotykając przelotnie swojego kucyka, instynktownie wspomagając wyjaśnienia gestykulacją. Zupełnie nieświadoma szalenie nieprawdopodobnego trafienia, skupiła się na dywagacjach w kwestii samobójców i pokręciła nieco głową, połowicznie rozbawiona, a połowicznie załamana, że na taki właśnie temat musi rozmawiać z kimś, kto jednym niezbyt nawet specjalnym spojrzeniem zupełnie zawrócił jej w głowie. Spojrzała więc na Ceres raz jeszcze, chwilę po tym jak odwróciła głowę w stronę wody, aby to jej poświęcić trochę uwagi. Odepchnęła się następnie od ziemi, zmieniając nieco pozycję i zezwalając ramionom na wymarzony przez nie odpoczynek - wszak nie można wiecznie podpierać niemal całego ciała bez jakiegokolwiek zmęczenia. Ucieszyła ją informacja o zamiłowaniu do siedzenia, jakie jej towarzyszka rzekomo wykazywała.
- Różni ludzie, różne opinie. Ustalmy może tyle, że... śmierć jest po prostu smutna - zakomenderowała wreszcie, po o wiele zbyt długiej, zupełnie zbędnej przerwie - Czyli jesteś... surferką, tak? Hm, pamiętam, że latem wybrzeże Prai było pełne takich jak ty. Zawsze zazdrościłam im tego, że umieli się utrzymać w równowadze, więc pewnie tobie też zaraz zacznę zazdrościć. I nie - nie chcę, żebyś mnie nauczyła. Przynajmniej na razie. Najpierw powinnam się nauczyć pływać. To jaką inną ciekawostkę na swój temat możesz mi wyjawić, droga Tajemnico, żebyś nie przestała jeszcze być wystarczająco tajemnicza, ale żebym ja mogła się z zadowoleniem uśmiechnąć? - zapytała na koniec, wbijając w towarzyszkę wzrok. Dopiero teraz, kiedy Ceres wystarczająco się zbliżyła, Tavia mogła doświadczyć bijącego od niej, przyjemnie odurzającego zapachu. I choć użyto tu słowa "bijącego", to woń była zaskakująco delikatna. Bezsprzecznie osiągała ten legendarny balans, o którym zawsze się mówi w kwestii perfum. Moreira eksperymentowała z nim na co dzień, ale dziś coś podpowiedziało jej, że lepiej się powstrzymać. Kto wie, może zapach cytrynowego szamponu ciągle trzymał się na kolorowych włosach i był zupełnie wystarczający?
Powrót do góry Go down


Ceres O'Shea
Ceres O'Shea

Nauczyciel
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja
Galeony : 426
  Liczba postów : 446
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11002-ceres-o-shea
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11011-nie-mam-sowy#299428
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11010-ceres-o-shea#299427
Historia Wiatru i Tajemnicy QzgSDG8




Gracz




Historia Wiatru i Tajemnicy Empty


PisanieHistoria Wiatru i Tajemnicy Empty Re: Historia Wiatru i Tajemnicy  Historia Wiatru i Tajemnicy EmptySro Lip 22 2015, 16:39;

Chaos jest początkiem i końcem. Wzniósł Greków na wyżyny Olimpu, po czym zrzucił ich w otchłanie Hadesu. Chętnie zrobiłby to samo z tobą. Z niecierpliwością czekasz na ten dzień. Skrycie wierzysz, że mu się nie poddasz, że nie ma siły, która mogłaby cię powstrzymać. Kto mógłby się nie oprzeć twojej słodkiej buzi? Czasem lubisz myśleć, że w życiu wszystko udaje ci się wyłącznie dzięki sprytowi, ale nie oszukuj się, bo dobrze wiesz, że ludzie ulegaja twojemu urokowi. Nie walczysz z tym. To nie był przypadek, że nadano ci imię bogini. Mogłabyś przecież w każdej chwili potrząsnąć światem, jeśli tylko miałabyś taki kaprys. Ale rola pragmatycznego obserwatora bardziej ci odpowiada, uśmiechasz się niewinnie zza kulis, albo przemykasz gdzieś w ostatnim rzędzie. I tak pozostaniesz zauważona, cień jest twoim sprzymierzeńcem, ale nigdy nie pozwala ci pozostać w swoim ukryciu na dłużej.
Było ci bardzo wszystko jedno, jakie wygody czekały w twoim dormitorium. Dorastałas pośród srebrnych łyżeczek i porcelany przekazywanej z pokolenia na pokolenie, sypiałaś w atłasach i byłaś ubierana w jedwabie, ale tak naprawdę nigdy tego nie potrzebowałaś. Zew natury ciągnął cię do wdrapywania się na korony drzew i tańczenia w strugach deszczu. Wolałaś zasypiać na plaży pod gołym niebem, by budził cię szum oceanu. Wielu chciało być na twoim miejscu, a ty byłaś gotowa oddać wszystkie domowe skarby w zamian za odrobinę szaleństwa. Nigdy nie pojmowałaś umysłem zazdrości, choć fascynowała cię jako proces chemiczny. Może dlatego odstawałaś od tego konfliktu na froncie Hogwart-Salem.
Uśmiechasz się słodko, kiedy zupełnie niezamierzenie obie zaczynacie pogoń za białym królikiem, twoją ulubioną grę, w którą mogłabyś bawić się bez końca. Lubisz wiedzieć wszystko, ale to tajemnice przykuwają twoją uwagę, zatrzymują cię na dłużej w jednym miejscu, podczas gdy zwykle jesteś ulotna jak mgiełka. Patrzysz na swoją towarzyszkę. Ona już cała drży od środka, chociaż musnęłas ją jedynie słowem. Ty również drżysz, kiedy pada twoje imię. Czy to w istocie jedynie przypadek, czy może już działanie jakiejś większej siły, o której jeszcze nie wiedziałaś?
Choć niewiadomo jak mocno byś chciała, od tego momentu nie mogłyście być już sobie obojętne.
- W tym wymiarze, dla tej chwili, takie imię przyjmuję – zgadzasz się, sprytnie pozostając w sferze niedopowiedzeń, choć tętno już dawno rozpędziło się do niebezpiecznej szybkości, od której można było dostać lekkiego zawrotu głowy.
A ty chciałabyś znacznie więcej. Mogłabyś chociażby i głowę stracić, trwać w bezdechu, zawisnąć na krawędzi. Umrzeć – by trwać dalej.
- Wielu Salemczyków straciło przyjaciół i bliskich. Nie zauważyłam, by ktoś był smutny z tego powodu – wzruszasz ramionami, rzucając tę luźną dygresję. Nigdy nie potrafiłaś płakać za drugim człowiekiem. Może dlatego, że nie potrafiłaś się przywiązać do nikogo – poza Julesem. Nawet nie masz odwagi, by wyobrażać sobie jego utratę. Była jeszcze Tilda. Z nią tez ciężko było ci się rozstać, pamiętasz jeszcze? Przez kolejne trzy dni nie chciałaś nic jeść. Może dlatego, że była jedyną osobą, która wzbudziła w tobie jakiekolwiek poczucie jedności?
Kiedy pada hasło surfing ty nie tylko się uśmiechasz, wszystkie twoje nitki synaptyczne zaczynają emanować energią, bo przez twoje ciało przepływa fala endorfin. Jesteś pasjonatką i nawet nigdy nie próbowałaś tego ukryć.
- Nie sądziłam, że poznam tu kogoś, kto będzie w ogóle wiedział, czym jest surfing. Ale Praia nic mi nie mówi, gdzie to jest? Zwiedziłam pół świata, ale wiesz, nadal jestem tylko Amerykanką – śmiejesz się z własnych stereotypów. – Wnioskuję, że gdzieś nad oceanem. Jakim cudem nie potrafisz pływać? – to dopiero tajemnica to rozgryzienia. Dla ciebie to niedorzeczne, ty nieomal dorastałaś w wodzie, aż dziwne, że nie wykształciły ci się skrzela.
Patrzysz na Wiatr, zdumiona, że w końcu postanowił wyjawić ci się we własnej postaci. To musiał być on, bo tylko on niósł ze sobą tyle kolorów, smaków i zapachów jednocześnie, więc śmiałaś się do niego, chłonąc całą energię. Czy jesteś pewna, że twoje zmysły jeszcze nie oszalały?
- Lubię, kiedy wiatr się bawi moimi włosami. Ale pamiętaj, że to sekret. – odpowiadasz po chwili ciszy, zupełnie zamierzenie operując dwuznacznością.
Powrót do góry Go down


Tavia A. Moreira
Tavia A. Moreira

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 127
  Liczba postów : 144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10879-octavia-alfa-moreira#297774
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10887-fitz#297919
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10888-octavia-alfa-moreira#297920
Historia Wiatru i Tajemnicy QzgSDG8




Gracz




Historia Wiatru i Tajemnicy Empty


PisanieHistoria Wiatru i Tajemnicy Empty Re: Historia Wiatru i Tajemnicy  Historia Wiatru i Tajemnicy EmptySro Lip 22 2015, 20:56;

Tawkę z kolei mocno ciekawiło, co też dyrektor Hampson naprawdę wcisnął do tego specjalnie wydzielonego dormitorium. Plotki plotkami, ale zawsze warto sprawdzić ich autentyczność na własnej skórze. Kto wie, może Ceres kiedyś da się namówić na przemycenie tęczowogłowej do swoistego sanktuarium Salemczyków? Dwudziestolatka pewnie byłaby zdolna nawet przywrócić włosy do naturalnego koloru, żeby nikt się zbyt prędko nie zorientował, że w całej amerykańskiej szkole nie było ani jednej osoby z tak barwną czupryną. W zamian Octavia zabrałaby dziewiętnastolatkę do odkrytego stosunkowo niedawno Pokoju Życzeń, którego nadzwyczajną idealność na pierwszą stricte planowaną randkę przeoczyła, pisząc kilkanaście godzin po zapoznaniu ze srebrnowłosą list do swojej dobrej przyjaciółki. Wśród tajemnic żywa Tajemnica powinna odnaleźć się wręcz doskonale, ale na ten wspaniały pomysł będzie trzeba wpaść później. Na chwilę obecną cały świat tracił jakiekolwiek znaczenie na rzecz wyłapanego przez Moreirę uśmiechu, jaki po rozpoczęciu zgadywanki zawędrował na buźkę jej towarzyszki. O ile dotychczas była nią tylko zaciekawiona, zafascynowana, o tyle teraz została doszczętnie złapana w sidła jej uroku osobistego. Choć temu kolorowemu chudzielcowi od zawsze przyświecała zasada zakochiwania się w kilka sekund, co zresztą w tym przypadku - jak już udało się nieraz zauważyć - zamknęło się w rekordowych trzech, to w całym procesie było coś wyjątkowego. Coś, czego Alfa za żadne skarby nie mogła zidentyfikować, a już zwłaszcza wtedy, gdy z osłupiałym zachwytem wymalowanym starannie na twarzy wpatrywała się w charakterystycznie uniesione ku górze kąciki amerykańskich ust. Sama też uniosła swoje, acz nie mogła ich tak trzymać zbyt długo przez wspomnienie katastrofy w Salem. Przybijające stwierdzenie wymknęło się z niepozornych ust w niespodziewanym momencie, atakując Tavię z zaskoczenia. Chciała coś powiedzieć, ale tylko zwiesiła na parę chwil głowę, smutno wpatrując się we własne kolana, ostatecznie dając wydarzeniom płynąć ich własnym torem. Nie powinna się zamartwiać straconymi w pożarze życiami, skoro to jedno, którego właścicielka siedziała właśnie obok niej, zostało zachowane. Jak gdyby przeznaczenie za wszelką cenę chciało złączyć ich losy w jeden i poprowadzić je tak przez sobie tylko znany czas. Może miały się zobaczyć tylko ten jeden, jedyny raz?
- Jak typowo! - podłapała radośnie motyw stereotypów, robiąc żartobliwie naburmuszoną minę w stronę Luny - Nie umiem, bo... oj no. A Praia to stolica Republiki Zielonego Przylądka. Na zachód od Dakaru. A jeśli nawet Dakaru nie kojarzysz, to leży w Afryce. W tym wysuniętym na zachód rejonie Afryki - dodała jeszcze na koniec, mimiką twarzy wyraźnie pokazując, że jednak wierzy w geograficzną wiedzę dziewczyny, ale chciała się z niej trochę ponabijać. Tawka nie byłaby Tawką, gdyby nie skorzystała z podobnej okazji, toteż czerpała pełnymi garściami z tego, co ta miała jej do zaoferowania. Nie spodziewała się jednak, że dostanie aż tak wiele. Nie przewidywała nadejścia pięknego, perlistego śmiechu, a już na pewno nie przewidywała nadejścia poprzedzonej przerwą aluzji, zawoalowanej z mistrzowską precyzją, nawet jeśli poczynioną zupełnie przez przypadek. Uśmiechnęła się mimowolnie, czując, jak policzki ulegają dziwnie przyjemnemu pieczeniu, z pewnością delikatnie się przy tym rumieniąc, co tak na dobrą sprawę było jedyną właściwą koleją rzeczy.
- Oczywiście. Sekret Wiatru i Tajemnicy - mruknęła błogo, dosyć cicho, ale słyszalnie, kierowana wydanym przez jakiś niecodzienny instynkt impulsem, który zdawał się w niej obudzić dopiero po zobaczeniu Ceres po raz pierwszy. Usuwał jakiekolwiek onieśmielenie i działał sam z siebie, produkując zachowania bardzo dla Octavii imponujące, kiedy z perspektywy czasu spoglądała wstecz na niektóre z nich. Teraz doszła do wniosku, że nie może liczyć cały czas na pomoc swojego alter ego, przez co im prędzej weźmie sprawy we własne ręce, tym lepiej. Przysunęła się więc nieco do Amerykanki, po chwili strzepując z dłoni irytujące drobinki piasku, aby zaraz nachylić się, delikatnie oprzeć o dziewczynę i wedle zaproszenia-niekoniecznie-będącego-zaproszeniem, uchwycić kilka kosmyków w swoje delikatne palce, aby zacząć się nimi na wszelkie sposoby bawić. Jeśli Luna postanowiłaby nawet kątem oka obserwować buźkę dręczącej jej fryzurę Tawki, to z pewnością zauważyłaby na niej niepodważalny, dziecięcy zachwyt. Choć sama praktycznie codziennie czarowała własną czuprynę, doskonale znając możliwości tego jednego, konkretnego zaklęcia, to tu naiwnie ufała, że srebrzyste pasma miały taką barwę od samych narodzin ich właścicielki. Może rzeczywiście była potomkinią wili, acz przejęła jej zdolności tylko w minimalnym stopniu, na Moreirę oddziałując i tak niemal wzorowo? Tyle pytań, na które tęczowogłowa nawet nie chciała znać odpowiedzi!
- Są cudowne - wyraziła wreszcie swój zachwyt na głos, splatając fragment lśniących loków w miniaturowy warkocz, którego nie miała jednak czym utrwalić, więc delikatnie posmutniała. Cwaniacki uśmiech zastąpił smutek stosunkowo prędko, równocześnie z wyskoczeniem w myślach Kabowerdenki ambitnego pomysłu, mającego sprawdzić, jak daleko w ich małej grze sugestiami Ceres byłaby zdolna zabrnąć. Puściła więc dotychczas trzymany warkoczyk, któremu potem pomogła wrócić do normalnego stanu.
- To chyba czas na mnie, co? - spytała, zdejmując z towarzyszki swój ciężar, ale nadal siedząc bardzo blisko niej - Lubię, kiedy tajemnica daje mi posmakować swoich pozornie nieosiągalnych ust, w taki sposób, że całymi tygodniami chodzę myśląc tylko o niej - rzuciła w eter, dzielnie trzymając ów charakterystyczny dla siebie, cwaniacki uśmiech. Najśmieszniejsze było to, iż nie zdziwiłaby się ani wtedy, gdyby uzyskała w odpowiedzi tylko i wyłącznie "Nice try", ani wtedy, gdyby rzeczywiście została pocałowana. Już jedynie w rękach samej Tajemnicy pozostawało odkrycie jednej z miliona kart, które obie z Wiatrem trzymały gotowe na dalszy rozwój wydarzeń.
Powrót do góry Go down


Ceres O'Shea
Ceres O'Shea

Nauczyciel
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja
Galeony : 426
  Liczba postów : 446
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11002-ceres-o-shea
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11011-nie-mam-sowy#299428
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11010-ceres-o-shea#299427
Historia Wiatru i Tajemnicy QzgSDG8




Gracz




Historia Wiatru i Tajemnicy Empty


PisanieHistoria Wiatru i Tajemnicy Empty Re: Historia Wiatru i Tajemnicy  Historia Wiatru i Tajemnicy EmptySob Lip 25 2015, 18:11;

Czy powinnaś być smutna?
Nie potrafiłaś.
Nie lubiłaś trzymać się blisko negatywnych emocji, najłatwiej przychodziła ci ucieczka od problemów, a ludzi przepełnionych pesymizmem omijałaś szerokim łukiem, jakby w obawie, że ta zaraza mogłaby dopaść i ciebie. Wolałaś płakać ze śmiechu i beztrosko narażać własne życie, egzystując obok tej szarej rzeczywistości, którą zajadali się ludzie. Interesowały cię kolory, może dlatego postanowiłaś poświęcić im więcej uwagi?
- Oj, no…? – spojrzałaś na Tavię (choć wtedy jeszcze ów imię było ci obce) pytająco, wyczekując odpowiedzi. – Ah, to te wyspy, już wiem. Nigdy tam nie byłam, zawsze bardziej interesowały mnie Kanary, są tam idealne warunki do surfingu. Tym bardziej nie rozumiem, jak mogłaś nie nauczyć się pływać – kręcisz głową z rozbawieniem zmieszanym ze zdziwieniem. – Jaka jest Praia? Opowiedz mi o niej, bo nie wiem niczego, poza przybliżonym pojęciem o jej położeniu. Kocham zwiedzać najróżniejsze zakątki świata, choć zdecydowanie bardziej służą mi klimaty nie wybiegające za daleko ponad zwrotniki geograficzne. Zima nigdy nie była moim sprzymierzeńcem.
Twoim sprzymierzeńcem był za to Wiatr, którego przyjemny oddech mogłaś teraz poczuć na swoim karku. Zamilkłaś na dłuższą chwilę, bo nie potrzebowałaś już słów, jedynie dotyk miękkich dłoni, które przypadkiem musnęły twoje ciało. Nieważne, jak bardzo spierałabyś się z własną naturą, poczułaś, jak przez twoje plecy przebiegł dziwnie przyjemny dreszcz. Przymknęłaś oczy, wysunęłaś stopy przed siebie, delikatnie zanurzając je w jeziorze, pozwalając Wiatrowi bawić się twoimi włosami. Nie wiesz, ile czasu siedziałyście tak w milczeniu, ale chciałaś zapamiętać te słodkie zapachy cytrusów i dżemy, i wszystkie inne zapachy, kolory, dźwięki i smaki, które wówczas działy się wokół ciebie.
Dopiero pytanie Tavii wyrwało cię z tego letargu, jednocześnie skłaniając do szybkiej gimnastyki umysłu. Kąciki twoich warg mimowolnie powędrowały ku górze, po czym wykręciłaś śmiesznie głowę, by móc złowić jej spojrzenie.
- Nie uważasz, że Tajemnica jest tym słodsza, im dłużej dojrzewa? – pytasz, mimowolnie przygryzając dolną wargę.
Zawsze wolałaś moment pogoni za białym królikiem od odkrycia sekretu króliczej nory.
Powrót do góry Go down


Tavia A. Moreira
Tavia A. Moreira

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 127
  Liczba postów : 144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10879-octavia-alfa-moreira#297774
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10887-fitz#297919
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10888-octavia-alfa-moreira#297920
Historia Wiatru i Tajemnicy QzgSDG8




Gracz




Historia Wiatru i Tajemnicy Empty


PisanieHistoria Wiatru i Tajemnicy Empty Re: Historia Wiatru i Tajemnicy  Historia Wiatru i Tajemnicy EmptySob Lip 25 2015, 21:06;

Tak więc miały ze sobą coś wspólnego. Żeby doprowadzić Octavię do stanu prawdziwego smutku, nieudawanego i niezakłóconego, należało podjąć naprawdę duże starania. Tak duże, że najczęściej rozciągające się na kilka dobrych lat, tak jak to było w przypadku Palmiry, której praktycznie od zawsze należało na złamaniu pasierbicy, a tym samym objęciu całkowitej kontroli w domu. Ostatecznie wszystkie jej próby dały efekt zgoła odwrotny, bowiem po tym, jak trafiła pod opiekę psychiatryczną, Tavia zaczęła nabierać coraz to lepszego humoru, którego nie można się już było pozbyć, na pewno nie metodami konwencjonalnymi - wszechświat niestety wcale nie musiał się do takich uciekać. Ową radość, jeszcze sprzed kompletnego zbzikowania macochy, również wyrażało zainteresowanie kolorami, choć w wyraźnie innym sensie niż u Ceres. A jednak nadal dawało to powody do myślenia, że może zupełnym przypadkiem, to dłuższe spojrzenie sobie nawzajem w oczy przy okazji swoistego spotkania w Wielkiej Sali wcale nie było działaniem tych dziewczyn, a raczej bratnich dusz, które spośród setek, jeśli nie tysięcy, zupełnie obcych postaci były w stanie wyłapać tą jedną, znajomą od zawsze i zarazem poznaną dopiero niedawno? Moreira uwielbiała podobne historyjki przepełnione romantycznymi motywami, nic więc dziwnego, że bardzo chciała wierzyć akurat w tę dotyczącą jej samej. Zresztą, wszyscy marzą o prawdziwej miłości, nieważne jak dobrze się z tym kryją i nieważne jak doskonale okłamują w tej kwestii samych siebie, tak więc ta tęczowogłowa panna wcale nie była w tym sensie wyjątkowa.
Nie odpowiedziała niczym na powtórzenie jej słabego wytłumaczenia dla braku umiejętności pływania, brnąc dzielnie w opisywanie położenia Prai na mapie świata. Nie miała zamiaru wyjaśniać podobnej anomalii, zwłaszcza że sama nie do końca rozumiała jej genezę, a przecież ciężko znaleźć cokolwiek gorszego od człowieka tłumaczącego drugiemu coś, o czym nie ma pojęcia. Może dlatego większość mugolskich szkół nie przekazuje swoim adeptom właściwie jakiejkolwiek prawdziwej wiedzy? Cóż, Alfa nie miała prawa przesądzać czegokolwiek w tej kwestii. Zamiast tego, podłapawszy z łatwością nowy temat, polegający na opisywaniu samej stolicy Republiki, mogła się bez wyrzutów sumienia oddać wspominaniu. Westchnęła więc błogo, przymykając na moment oczy.
- Praia jest... spektakularna. Słoneczna. Piękna. Rozległa. Ma praktycznie nieskończone wybrzeże, więc nigdy nie trafisz na większy tłum na plaży. Ludzie nie potrafią chodzić smutni, otoczeni czymś tak wspaniałym. Ale nie będziesz w stanie sobie tego wyobrazić, dopóki osobiście nie przespacerujesz się tymi ulicami, dopóki nie zanurzysz się w tej lazurowej wodzie, dopóki nie zachłyśniesz się tym czystym powietrzem. Chętnie cię z tym wszystkim kiedyś zapoznam - powiedziała, gdzieś pomiędzy kolejnymi zdaniami na powrót ukazując światu swoje niebieskie tęczówki, które zresztą przeniosła znowu na swoją towarzyszkę pod tymczasową nazwą Tajemnicy. A wtem zapanowała cisza.
Ta właśnie długa cisza, przerywana tylko sporadycznie przez zachwycone westchnięcia i jedno wyraźne przyznanie się do tegoż zachwytu, była im obu na rękę. Tajemnica mogła pozostawać tajemniczą, delektując się zapachami, delikatnym, jak gdyby wstydliwym powiewem wiatru oraz mistrzowską wręcz precyzją i wyczuciem w zabawie włosami, jaką prezentował skupiony na niej inny Wiatr. Ów Wiatr z kolei miał możliwość czerpania całymi garściami z chwili, nawet bardziej niż dotychczas. To, że blondynka dała się dotknąć, było jak wyróżnienie. Ogromne wyróżnienie za zdobycie się na odwagę, za umiejętne podjęcie gry, za nieprzewidywalne owej gry prowadzenie. Nie mogła dostać lepszej nagrody - poza tą, której jej połowicznie odmówiono, choć nie wprost i nie na pewno. Instynkt działał jednak wzorowo. Momentalnie wykopał z umysłu chęć do odwrotu, powiązanego z pozbawionym sprzeciwu zaakceptowaniem sugerowanej decyzji. Potem wyraźnie zaznaczył w myślach przygryzienie wargi, kategoryzując je jako wyraźną zachętę do działania. Oczywiście, subiektywny duszek podciągający wszystko pod nawyki Moreiry - czyli w tym przypadku przygryzanie wargi przy kimś, kto się jej podobał - mógł się mylić, ale kto by tam o to dbał?
- Jest, to prawda. Ale kto powiedział, że jej dojrzewanie miałoby się w takim momencie zatrzymać? - usłyszała siebie samą, na co delikatnie się zdziwiła, ale siłą rzeczy nic nie pokazała. Przesunęła się trochę, żeby Amerykanka nie musiała wykręcać z całych sił karku tylko po to, żeby rzucić okiem na Kabowerdenkę - Poza tym, doskonale wiesz, że Wiatru nie da się okiełznać. Taka jest tajemnica jego czaru - zupełnie niezamierzona gra słów - Zawróci ci w głowie wedle własnego kaprysu. Rozwieje ci włosy, zaspokajając własne zachcianki. I troskliwie cię pocałuje, jeśli tylko uzna to za stosowne - nietrudno więc zgadnąć, że właśnie w tej chwili zostało to uznane za stosowne. Octavia nachyliła się nieco, wbrew wszystkim dotychczasowym zahamowaniom, aby następnie ująć niemal porcelanową twarz w dłonie. Para ust złączyła się niedługo potem z inicjatywy tęczowogłowej, która niedługo potem znowu zamknęła oczy, aby móc bez przeszkód delektować się następującą chwilą, mimo że nie do końca samodzielnie powołała ją do istnienia.
Sen mieszał się z jawą, jawa ze snem.
Tego samego dnia którego się poznały, zdążyły się już pocałować. W innych okolicznościach z pewnością nie brzmiałoby to dobrze, a jednak tutaj panowała wyjątkowość, zawarta w imionach, słowach, gestach, ogólnie rzecz ujmując - zawarta we wszystkim. Octavia nie potrafiła określić uczucia, które rozlało się po całym jej ciele i trzęsło czymkolwiek, co znalazło po drodze. Całowała Tajemnicę najlepiej jak potrafiła, niczego nie wymuszając, ani też nie oczekując niczego więcej, niż już dostała. Zrobiła krok o kilometry dłuższy, niż planowała przychodząc nad jezioro. Czy spotkała się z subtelnym odrzuceniem, czy z zupełną obojętnością, czy mimowolną wzajemnością, była z siebie zadowolona. Gdyby tylko wiedziała, że za jakieś czterdzieści minut zacznie wariować i nie będzie się mogła powstrzymać od napisania do Sereny w wielkim zachwycie nad Ceres, pewnie roześmiałaby się na miejscu.
Powrót do góry Go down


Ceres O'Shea
Ceres O'Shea

Nauczyciel
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja
Galeony : 426
  Liczba postów : 446
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11002-ceres-o-shea
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11011-nie-mam-sowy#299428
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11010-ceres-o-shea#299427
Historia Wiatru i Tajemnicy QzgSDG8




Gracz




Historia Wiatru i Tajemnicy Empty


PisanieHistoria Wiatru i Tajemnicy Empty Re: Historia Wiatru i Tajemnicy  Historia Wiatru i Tajemnicy EmptyNie Lip 26 2015, 23:48;

W twoim dotychczasowym życiu byłaś zdolna pokochać jedynie adrenalinę oraz własnego brata. Uczucie zwane miłością między dwojgiem ludzi było ci obce z jakiegoś powodu, choć przecież nigdy nie byłaś sama, bo w swoich ramionach trzymało cię wielu, nazywając całym światem, nazywając powietrzem, obiecując odległe galaktyki i nieskończoność.
Jakoś nigdy nie przeszło ci przez gardło wypowiedzenie podobnych słów. Ale potrafiłaś być urocza, to nawet nie było robienie dobrej miny do złej gry – ty naprawdę lubiłaś oddawać się tym wszystkim ludziom, wyciągając z nich to, co było dla ciebie najcenniejsze i odchodząc w niebyt w najmniej oczekiwanej chwili. Przecież lubiłaś wschody słońca, lubiłaś, jak z tej tworzącej się chemii można było robić karmel, lubiłaś spać w łóżku, które nie było puste. Pomimo tego… nadal nie rozumiałaś. Jakby ktoś cię zaraził permanentną znieczulicą. A może po prostu bałaś się przywiązać do drugiego człowieka?
Nigdy się nad tym nie zastanawiałas. To się po prostu działo, a kiedy poszczególne elementy ulegały awarii, naprawiałaś je swoim sposobem.
Słuchając słów Wiatru próbowałaś wyobrazić sobie Praię, która mimowolnie zaczęła ci jawić się migocząca w tysiącach barw, zupełnie beztroska i ciepła, i wiedziałaś już, jaki będzie następny kawałek nieznanego lądu, na jakim postawisz stopę. Nie wyraziłaś jednak aprobaty na propozycję Octavii, urywając ten wątek w połowie i pozostawiając go na pastwę przypadku. Nie lubiłaś składać orzeczeń – tym już blisko było do zobowiązań, a ciebie przecież nic nie mogło ograniczać.
Często traciłaś kontrolę, lubiąc patrzeć na to, jak rzeczy po prostu dzieją się. Nie chciałaś przecież zmieniać biegu historii, a przeciez mogłabyś, bo przewidzenie następnego ruchu Tavii nie stanowiło dla ciebie większego wyzwania. Czasami jednak nie chcesz wiedzieć nic, choć wiedza jest twoją największą siłą. Igranie z żywiołami zawsze cię fascynowało, lubiłaś stawać w płomieniach czy ujarzmiać morskie fale, a teraz po prostu nie mogłaś pozwolić, by Wiatr przemknął ci się przez palce, nie pozostawiając po sobie znaczącego śladu.
Nie mogłaś wiedzieć, ile tajemnic zdoła ci wydrzeć – już nie wiatr, a raczej huragan, nie miałaś ku temu już wątpliwości. Przyznaj, że niewiedza też cię czasem fascynuje, bez niej nie wytwarza się adrenalina, która nieustannie była towarem deficytowym. Nie udawaj, że nie poczułas niczego. Że żołądek nie wykręcił ci się na drugą stronę w chwili, gdy miękkie dłonie Tavii spoczęły na twoich policzkach. Że kiedy wasze spojrzenia nakładały się na siebie stopami byłaś jeszcze na ziemii. Że kiedy powietrze zaczęło przelewać się z ust do ust twoje tętno nie przyspieszyło.
Nie wiesz nawet, na jak długo uległaś siłom natury – czy były to ułamki sekund, czy może czas upływał w minutach? Nie chciałaś go liczyć, choć byłaś rozdarta między rozkoszą a strachem i niechęcią. Nie dlatego, że usta, które wdarły się w twoją przestrzeń nie były ci miłe. Mimo wszystko jednak, to nadal była twoja przestrzeń. Własna. Nienaruszona. To było takie trudne, nie móc opowiedzieć się po żadnej ze stron, bo każdej pożądałaś równie mocno, co chciałaś jej uniknąć.
A może po prostu bałaś się, że już więcej nie uda ci się stworzyć tak magicznej chwili?
Odsunęłaś się od dziewczyny, nie gwałtownie, powoli, jakby zupełnie naturalnie, niemalże bezgłośnie wypowiadając wpsost do jej ucha słowa w języku łacińskim, których sensu mogła wcale nie zrozumieć:
- Omne ignotum pro magnifico.
Spojrzałaś na nią pustymi oczami, z których nie dało się wyczytać żadnych emocji, mimowolnie budując wokół swoich myśli barierę i przenosząc się do swojej lodowej świątyni, w której byłaś absolutnie bezpieczna. Mimo tego uśmiech nadal błąkał się gdzieś po twojej twarzy, nawet wtedy, kiedy oddalałaś się od niej bez słowa, zostawiając samą na brzegu jeziora, zapewne siejąc w kolorowej głowie chaos większy, niż którakolwiek z was mogłaby się tego spodziewać.
Twoje myśli nie były w tej chwili wcale łatwiejsze do ujarzmienia.


zt x2?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Historia Wiatru i Tajemnicy QzgSDG8








Historia Wiatru i Tajemnicy Empty


PisanieHistoria Wiatru i Tajemnicy Empty Re: Historia Wiatru i Tajemnicy  Historia Wiatru i Tajemnicy Empty;

Powrót do góry Go down
 

Historia Wiatru i Tajemnicy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Historia Wiatru i Tajemnicy QCuY7ok :: 
retrospekcje
-