Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Panel sterowania

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
Panel sterowania QzgSDG8




Gracz




Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Panel sterowania  Panel sterowania EmptyWto 11 Sie 2015 - 20:06;


Panel sterowania

To tutaj steruje się statkiem, dlatego do tego pomieszczenia wstęp mają wyłącznie kapitan statku, uprzywilejowani załoganci i nauczyciele Hogwartu. Znajduje się tu drugie koło sterowe na statku. Jako jedyne faktycznie działa. Większość czasu statek jest jednak sterowany automatycznie, zaawansowaną maszynerią wyznaczająca odpowiedni kurs, bądź w przypadku rejsu zorganizowanego dla Hogwartu: magią. W przebieg kursu załoga statku interweniuje tylko w szczególnych zdarzeniach losowych. Podczas sztormów czy innych utrudnień wymagających sterowania ręcznego.

Brak wstępu dla uczniów!


Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Panel sterowania QzgSDG8




Gracz




Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Re: Panel sterowania  Panel sterowania EmptyWto 18 Sie 2015 - 23:20;

Weszła do pomieszczenia pierwsza, z ciekawością przejeżdżając dłonią po starym panelu sterowania. Mimo zamontowanej tu maszynerii, siedziska i całe pomieszczenie zachowywały charakter typowej, wiekowej kabiny kontrolnej. Jej uwagę skupiały przedmioty o największej wartości historycznej, więc zamiast zachwycać się przyrządami elektrycznymi, skupiła się na urządzeniach nawigacyjnych przy mapie, ulokowanej na jednej ścianie pomieszczenia. Przejechała opuszkami palców po jej chropowatej strukturze, utkwiwszy tęczówki na jednym punkcie na mapie świata. Uśmiechnęła się do siebie, przypominając sobie pewną historię morskiego szabrownika. Czując za sobą obecność Archibalda, objęła się jego rękoma, opierając się o jego plecy swobodnie. Milczała. Nie była to jednak jedna z tych krępujących chwil ciszy, które ostatnio coraz częściej między nimi się rodziły. Tym razem z pasją wpatrywała się w tary papier przed sobą, bezwiednie gładząc knykcie męża na dłoniach ulokowanych na jej brzuchu.
Ale to jest podróbka — powiedziała w końcu, nagle czymś tchnięta, a kiedy się obróciła, aż rozniosła wokół siebie woń swoich perfum, mimo, że zaledwie wykręciła szyję w jego kierunku, żeby podzielić się z nim stwierdzeniem.
Widzisz? — złapała jego dłoń, przesuwając ją po mapie, jakby samo zwrócenie na to uwagi miało wszystko wyjaśnić. Dla niej wydawało się to tak oczywiste, ze nie wymagało tłumaczenia. Ułożyła dłoń na jego ręce, przesuwając ją milimetr po milimetrze w górę, na wpół wplatając palce od góry pomiędzy jego, kiedy sterowała trasą opuszków jego palców, przesuwających się po tylko  pozornie kruszącym się pod dotykiem papierze. Dlatego straciła nim zainteresowanie. Odwróciła się przodem do męża, wyjątkowo nie zarzucając rąk od razu na jego kark. Puściła je wolno wzdłuż ciała, sięgając po swoją różdżkę w kieszeni  spodni, znając życie, nie własnych, a Archibalda. Niezmiennie jej ją konfiskował.
Chcę z Tobą stoczyć pojedynek, Archibaldzie — zdradziła mu swój plan, cofając się już kilka kroków z różdżką — O Twoje serce. Jeśli wygram… zdradzisz mi co kryje, choćbyś miał przeczesać myśli, aż do starych dziejów Persji, o której Ci opowiadałam, a co pewnie zagnieździło się w wiedzy bezużytecznej w twoim pięknym umyśle. Jeśli przegram, odstąpię ci dumnego miana bycia jedynym tytułowanym profesorem Blythe.
Uśmiechała się, ale nic w jej słowach nie wskazywało na żart.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Panel sterowania QzgSDG8




Gracz




Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Re: Panel sterowania  Panel sterowania EmptySro 19 Sie 2015 - 11:23;

Cichy dźwięk zamykanych drzwi przebił się przed odgłos jego kroków, kiedy podążał za Irą powoli, rozglądając się po pomieszczeniu. Mijał je tylko, nie zaglądając do środka, jak zdecydowana większość nauczycieli. Z hogwartczykami sprawa miała się nieco inaczej, wynoszeni na skraj ciekawości próbowali różnych sposobów, aby znaleźć się przy panelu sterowania, ale na szczęście jeszcze im się to nie udało. Chociaż właściwie obecność pani Blythe w tym miejscu mogła mieć bardziej nieprzewidziane skutki, a niespodziewane zatrzęsienie statku nie zdziwiłoby chyba nikogo, a już zwłaszcza Archibalda. Uśmiechnął się nieznacznie na myśl niezliczonych scenariuszy miniaturowych katastrof, które mogliby (mogłaby? Mogliby razem, skoro bez problemu pozwoliłby Irinie przejąć stery) zesłać na podróżników.
Delikatny ruch dłoni, nie wydający żadnego dźwięku, przyciągnął jego uwagę. Węgierka zachowywała się jakby badała starożytny artefakt, a zawsze w takich momentach miał ochotę zwyczajnie ją obserwować, pochłoniętą bieżącym zadaniem i przeszłością. Pozwolił jej chwycić swoje ręce i przysunął się nieznacznie, aby mogła się oprzeć, łapiąc się na tym, że chłonie nie tylko jej zapach, ale i fascynację mapą, a mimo tego myślami odpłynął w trochę innym kierunku.
- Dawno nie byliśmy w żadnych ruinach - stwierdził dokładnie w tym samym momencie, kiedy wygłosiła teorię podróbki. Uśmiechnął się na niespodziewany brak synchronizacji i znieruchomiał na moment przed delikatnym zbliżeniem ust, kiedy schylił się do jej warg, nie stykając ich ze sobą. Dopiero wtedy go olśniło. Amortencja.
Zaśmiał się prawie niesłyszalnie, przytomniejąc z jej dotykiem i pytaniem. Posłusznie powiódł palcami po mapie, przez natłok innych bodźców zupełnie nie skupiając się na jej fakturze. Krótkie "mhm", niedopasowane do niczego i  równocześnie ze wszystkim związane, było jego odpowiedzią. Posłał jej pytające spojrzenie, zatrzymując dłonie na jej biodrach, kiedy obracała się, serwując mu kolejną porcję mieszanki siebie i amortencji. Przez to wszystko zupełnie zapomniało mu się, że miał trzymać dystans. Nie miał na to ochoty i to właśnie ta natrętna myśl znów zaczynała dominować. Bliżej, Blythe. Zdążył jeszcze spojrzeć na nią w ten znajomy sposób, niemalże proponując kolejną grę, choć w ostatnią nie potrafił grać. Nie zareagował na różdżkę w jej dłoni, uśmiechając się tylko przekornie. Uniósł lekko brwi i ściągnął usta, nie pozwalając kącikom warg opaść, przy okazji podnosząc nieco głowę.
- Jeśli wygram, tracę żonę? Kto cię uczył negocjować, Blythe? - zapytał, opierając się luźno o stolik za sobą. - Skoro chcesz walczyć, proszę - uznał bezproblemowo, przechylając lekko głowę w stronę prawego ramienia i przyglądając się jej dalej w ten sam sposób. - Tylko zmieniamy warunki. Jeśli wygram, sam wybiorę nagrodę. Wolę walczyć w pościeli, ale jak sobie życzysz, najdroższa - powiedział, posyłając jej kolejny uśmiech, wyciągając różdżkę, zdejmując kapelusz i kłaniając się zgrabnie, aby za moment stanąć w zjawiskowo profesjonalnej pozycji do pojedynku. Zgubił uśmiech, pokazując jej w ten sposób, że również traktuje to poważnie, choć decyzja zapadła i wynik był przesądzony z góry.
- Zaczynasz.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Panel sterowania QzgSDG8




Gracz




Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Re: Panel sterowania  Panel sterowania EmptySro 19 Sie 2015 - 21:43;

Ruiny… nie pamiętała faktycznie kiedy ostatni raz się w jakiś znajdowała. Ostatnio działo się dość dużo rzeczy innej wagi. Ostatnio w ogóle, nie licząc jednej podróży szkolnej, dawno nie opuszczała Londynu. Większość czasu spędzała z Archibaldem, dziwnie, czerpiąc z jego obecności tyle samo przyjemności co z wypraw krajoznawczych. Teraz wpatrywała się w jego zachodzące z jakiegoś powodu czernią oczy i przyłożyła dłoń do jego policzka, przejeżdżając opuszkami po znajomym wykrzywieniu ust w tym charakterytycznym uśmiechu. Zaraz potem się cofnęła. To musiało skończyć się tutaj, dzisiaj. Inaczej nie byłaby w stanie sama ze sobą sobie poradzić. Irina była najbardziej szczerą, prostolinijną osobą. Oszukiwanie siebie i jego nie przychodziło jej bez konsekwencji. Czuła jak powoli wypełnia ją frustracja. U niej przejawiała się w dziwnym otępieniu, które tłumiło nawet jej płomień, jaki się w niej zwykle palił na myśl o każdych podróżach.
Co będziesz chciał, panie Blythe — mruknęła uśmiechając się kącikiem, w jakiś sposób potrafiąc wpleść odrobinę zadziorności w ostatnie dwa słowa. To mogły być ostatnie chwile, w których mogła tak solicie zaznaczać, że znajdowało się w tym pomieszczeniu dwóch Blythe. Z tego samego powodu, chłonęła dźwięk jego tonu, kiedy tak ładnie, miękko wymawiał swoje-jej, nazwisko. Nie wiedział, ze robił to w inny sposób niż kiedy sam się przedstawiał?
Nie lubię negocjacji. Wolę kompromisy — przyznała prosto, patrząc w rozbawieniu jak przygotowywał się do tego pojedynku. Sama pozwoliła sobie na to samo. Było w tym coś z niewinnej złośliwości, kiedy podwinęła rękawy koszuli i odpięła kilka jej guzików przy dekolcie. Włosy związałaby przy użyciu różdżki jako element ozdobny fryzury, gdyby nie fakt, ze (wyjątkowo) dzisiaj ta różdżka była jej potrzebna. Dlatego zostawiła je rozpuszczone. Brakowało jej tylko kowbojskiego kapelusza i wyglądałaby jak prawdziwa odkrywaczka przygód z filmów przygodowych. Tym bardziej, ze pozwoliła sobie sięgnąć do kieszonki koszuli, gdzie schowała okulary. Blythe rzadko kiedy ją w nich widział, ale to była wyjątkowa sytuacja. Założyła je na nos. Grube oprawki dodawały jej uroku i nikt nie spodziewałby się, ze ta niegroźnie wyglądająca osóbka zaraz wznieci języki ognia trawiące wszystko co drewniane w tym pomieszczeniu. Wystarczyło tylko niewinne zaklecie:
Incendio — co w jej wykonaniu wyglądało raczej jak Szatańska Pożoga. Niepecjalnie. Próbowała tylko podpalić niewinnie rękawy męża, a zamiast tego wywołała piekło pod jego nogami. Aż poruszyła się kilka kroków w jego kierunku, ale zatrzymała, przypominając sobie, że są w trakcie pojedynku. Grzecznie czekała aż mąż się obroni.
W pościeli taki ogień mógłby być nawet wskazany, gdyby nie traktować go tak… dosłownie.

Pojedynek (I)
Zaklecie: Incendio
Atak: 6, 3
Koncentracja: ---
Czy odnosi skutek?: TAK
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Panel sterowania QzgSDG8




Gracz




Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Re: Panel sterowania  Panel sterowania EmptyCzw 20 Sie 2015 - 1:18;

Nie wiedział. Fakt, że nie pałał do siebie pożądaniem, a do niej owszem, był tak wielką oczywistością, że nie zwracał na to uwagi. Manipulował swoim nazwiskiem tak sprawnie głównie przez wzgląd na to, że było właśnie jej. Ale nic nie było bez znaczenia, bo gdyby przyjrzeć i przysłuchać się dokładniej, znając trochę i Irinę, i Archibalda, można było wyciągnąć z tego jeszcze inne wnioski. Dorabiał jej tym trochę siebie nie tylko w formalności, ale i w uczuciach. Pożądliwe Blythe w połączeniu z uśmiechem i spojrzeniem nie potrafiło być czyste jak Węgierka.
- To wciąż słaby kompromis - uznał cicho, chwilę później sugestywnie poruszając brwiami, kiedy rozpinała guziki koszuli. Był Archibaldem, chyba nie mógł inaczej. Zastanawiał się właśnie, czy dać jej wygrać, czy może powinien skorzystać z okazji wybrania nagrody, kiedy założyła okulary i rozproszyła go tym na tyle, że nie zdążył zareagować zanim zaklęcie, o dziwo udane, choć wciąż niezbyt kontrolowane, postanowiło dać mu trochę ciepła. Pod stopami. W ogniu. Czemu nie?
- Aquamenti - rzucił spokojnie, zanim płomienie wyrządziły jakiekolwiek szkody. Wszystko zgasło tak szybko, jak zaczęło płonąć, a cały statek powinien być dumny z profesora, który właśnie zapobiegał sfajczeniu się pokładu. Pokręcił głową, na wpół z uznaniem, podnosząc wzrok.
- Zademonstrujesz mi jego niedosłowność? - zapytał, przerywając pojedynek, aby móc odpowiedzieć, ale nie mógł rozpieszczać jej aż tak bardzo. Choć wysiłek był chyba minimalny. - Diminuendo - odwdzięczył się, posyłając w jej stronę zaklęcie. Przeleciało kilka centymetrów od jej lewego ramienia, serwując tylko lekki powiew, ale odbiło się od lustra, ostatecznie pomniejszając kompas po prawej stronie Archibalda. Nie żeby zrobił to specjalnie. Wyprostował się, czekając na jej kolejny atak. Skoro wygrała pierwszą część, mógł pociągnąć to dalej w tę stronę i rzeczywiście pobawić się w szczerość. Może gdyby był zobowiązany do określenia się przed nią, potrafiłby sprecyzować się przed sobą? Miał problem ze stwierdzeniem, co dzieje się w jego własnym umyśle, a wyjaśnienie, dlaczego jest właśnie tak, a nie inaczej, też stanowiło spory problem. Nawet gdyby chciał, nie potrafił sobie wyobrazić tłumaczenia wszystkiego Irinie. Był to jeden z tych etapów, w których brakowało słów. Jeśli zaś znaleźć proste i dosłowne, wszystko nabrałoby idiotycznego wydźwięku, którego nie mógłby znieść. Nie po tym, co owe "wszystko" dla niego znaczyło.
- Jesteś zdeterminowana, Blythe - zauważył, jakże subtelnie. Powiedział to nieco ciszej, ale wystarczająco głośno, aby usłyszała. Sam upewniał się, że rzeczywiście tak jest. Mógł pozwalać jej na wylanie całej złości, którą w sobie trzymała, o ile wystarczyło na nią miejsca. - Punkt dla ciebie - dodał, niekoniecznie potrzebnie, oczekując kolejnego zaklęcia. Zasadnicza różnica polegała na tym, że wiedziała, o co walczy. On sam chyba zbyt się zamotał i nie potrafił, póki co, wymyślić sobie ewentualnej nagrody.

punkciki i wyniki:
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Panel sterowania QzgSDG8




Gracz




Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Re: Panel sterowania  Panel sterowania EmptySob 22 Sie 2015 - 0:58;

Patrzyła jak jej zaklęcie trawi deski pod ich stopami. Dobrze, że mąż jej wcale nie zawiódł. Szybko opanował sytuację, nawet się przy tym nie siląc. Było w tym według Irki trochę bohaterskości, jak i arogancji. Nie traktował jej jak równej sobie. Nie dziwiłoby to jej wcale, gdyby nie robił tego tak ostentacyjnie. Tymczasem przez jej twarz przemknął cień przykrego zniechęcenia, ale tak samo niespodziewanie jak się pojawił, tak samo, szybko, zniknął. Przybrała profesjonalną pozycję do pojedynków, co w sumie w żaden sposób nie pomogłoby jej rzucić zaklęcia, bo to, nie dość, że nie chybiło, po prostu nie chciało zadziałać. Mimo, ze machnęła różdżką dwa razy.
Zdeterminowana? — rzuciła rozbawiona — A mi się wydaje, ze po prostu zaklęcie mi nie poszło. Ani jedno, ani drugie.
Irina miała wyraźny dystans do swojej magii. Większość osób może załamywałaby się poziomem swojej wiedzy. W wieku przeszło trzydziestu lat być może Wingardium Leviosa, czy inne, dziecinnie proste zaklęcia nie powinny jej sprawiać trudności, ale sprawiały. Z tego samego powodu Expelliarmusa nawet nie próbowała. Skoro prostszy poziom zakleć w jej wykonaniu nie działał. Z szerokiej gamy tych czarów, które nie służyły do walki, nie rozbrajały przeciwnika, ale ostatecznie mogły w tym pomóc.
Widzę, ze potrafisz odeprzeć dosłowny ogień, Archibaldzie. Zaś temu metaforycznemu już udowodniłeś, że nie dajesz rady — uśmiechnęła się lekko, trochę wrednie. Zbliżając się do męża w kilku krokach, dopóki nie znalazła się w zasięgu jego wyciągniętej różdżki. Natykając się na jej drewnianą końcówkę zdawała się nie widzieć nic niestosownego w tym, w jaki sposób poły jej koszuli rozchylały się przy każdym jej spokojnym oddechu, odsłaniając ciemną koronkę górnej części bielizny.
A moja praca podpowiada mi, ze historia lubi się powtarzać. Twoja kolej — prawie szepnęła, podążając wzrokiem na jego różdżkę. Poprawiła przy tym lekkim pochyleniu głowy okulary, które spadały jej z nosa. Usadowiła je głębiej, patrząc z nad ramek na twarz Archibalda.
Obiecałeś mnie nauczyć zaklęć, Archibaldzie. Czyżbyś z tym zwlekał spodziewając, że kiedyś zadziała ci to na niekorzyść?
Zaśmiała się przyjemnie dla ucha.
W niektórych wierzeniach, za każdą wygraną walkę oddaje się zwycięzcy cześć poprzez oddanie mu swojej własności, okazując tym szacunek. Powinnam Cię uszanować, Blythe? — sięgnęła do kolejnego guzika koszuli, tuż pod jego różdżką, zawieszając dłoń póki nie rzucał zaklęcia.

Pojedynek (II)
Zaklecie: Wingardium Leviosa
Atak: 1, 3
Koncentracja: ---
Czy odnosi skutek?: NIE
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Panel sterowania QzgSDG8




Gracz




Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Re: Panel sterowania  Panel sterowania EmptySob 22 Sie 2015 - 1:57;

Do arogancji właściwie było mu dosyć daleko. Większe znaczenie miało raczej przyzwyczajenie do pojedynkowania się - zawsze robił to po swojemu, zachowując absolutny spokój. Teraz nie było wyjątku i płomienie ugasił tak, jak zrobiłby to przy kimś innym. Zdziwił się komentarzem dotyczącym powodzenia zaklęć, ale zauważył też wcześniejsze rozczarowanie, postanawiając, że uszczupli oszukiwanie na jej korzyść. Nie sądził jednak, że pierwsze zaklęcie było nieudane. Właściwie musiał przyznać, że tak sprawnego zaklęcia za sprawą jej różdżki nie miał okazji zobaczyć.
- Pierwsze było dobre - skomentował szczerze, a zdziwienie jej komentarzem udało mu się ukryć tylko częściowo. Nawet jeśli połowę swoich uczniów zganiłby za brak kontroli nad Incendio, z Irą sprawa wyglądała trochę inaczej. W jej wydaniu nawet Accio potrafiło skończyć się wybuchem, ale przyzwyczajając się do stanu rzeczy - nigdy nie stanowiło to problemu. Dlatego zaklęcie podpalające, działające właśnie w ten sposób, było dobre.
- Ou - mruknął krótko, dając tym wstęp do swojego komentarza w sprawie ognia. Tego metaforycznego, rzecz jasna. - Czyżbyś na to narzekała, Blythe? - zapytał, spoglądając spokojnie na koniec swojej różdżki, zetknięty z jej ciałem, za chwilę podnosząc wzrok z powrotem do jej tęczówek. Odczekał chwilę, sądząc, że nie skończyła jeszcze mówić i nie pomylił się zbytnio z tą oceną. Można by rzec, że była wyjątkowo trafna, a jej prowokacja, choć przewidziana już przez Archibalda, zadziałała dokładnie w taki sposób, w jaki miała zadziałać. Uniósł nieco brwi i zbliżył się, prawie stykając się z Węgierką czołem. Nie odsunął różdżki, odchylając łokieć, gdy powiódł nosem po gładkim policzku, na który ostatnio musiała wylać trochę skrywanych łez, których tor kreślił teraz nieświadomie.
- Powinnaś, Blythe. Powinnaś - odpowiedział cicho, nie dając jej jednak czasu ani na szanowanie, ani na cokolwiek innego. - Sentire punctum* - szepnął jej do ucha, sięgając dłonią do jej talii, aby móc zacisnąć ją dosyć solidnie na skórze. Zaklęcie, którego nawet nie miał okazji przetestować, musiało zadziałać. Czy tego chciała, czy nie, poruszyła się, reagując na dawkę jego własnych emocji, którą jej podesłał. Nie miał kontroli nad tym, co odebrała, ale mógł podejrzewać, że odczuła cały bałagan, z którym nie potrafił się uporać.
- Chciałaś serce - powiedział, oddychając nieco szybciej. Różdżka trzymana w ręce zaiskrzyła lekko pod koniec zaklęcia. - Mniej więcej to kryje.

* na czas utrzymywania czaru przekazuje osobie, na którą jest rzucane, część odczuć rzucającego. W zależności od szlifowania go, może przekazać bardzo dużo albo prawie nic; silne emocje są łatwiejsze do przekazania, szczegóły zdają się zanikać. Zaklęcie wymyślone przez Archibalda.

Pojedynek (II)
Zaklecie: Sentire Punctum
Atak: 2 i 1
Koncentracja: -
czy odnosi skutek?: TAK, wykorzystuję punkty z zaklęć!


1:1 xD
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Panel sterowania QzgSDG8




Gracz




Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Re: Panel sterowania  Panel sterowania EmptySob 22 Sie 2015 - 15:19;

Uśmiechnęła się kącikiem ust. Nie potrafiła przyznać dlaczego. Pochwała z ust Archibalda to było coś co raczej rzadko z nich spływało. Jak dotąd zresztą, otrzymywała najwięcej jego uznania jako dumna żona pana Blythe niż jako Irka, której udało się coś wyczarować. Dlatego właśnie wydawała się zadowolona z pochwały męża. Aż straciła na moment gardę, chociaż nie żeby od początku szczególnie mocno ją trzymała. Ze strony Archibalda nie spodziewała się żadnego poważniejszego zagrożenia, a fakt, ze chciała wygrać ten pojedynek, miał jej tylko ułatwić ostatnie ciche dni. Zapobiec im. Postawić sprawę jaśniej. Nie spodziewałaby się, że dzieląc się tym, co skrywało serce Archibalda, mężczyzna dosłownie przekaże jej swoje emocje. W pierwszym momencie poczuła pożądanie swojego męża. Przyjemne mrowienie przeszło pojedynczym prądem wzdłuż jej kręgosłupa, docierając do umysłu, kiedy mężczyzna przyciągnął ją jedną ręką do siebie. Jego szept wywołał pewną wizję głosu, który widziała przed oczyma, w postaci zagadkowych kształtów. Nie potrafiła tego wyjaśnić, ale była pewna, ze nieznane jej, tajemnicze symbole to słowa. Czytała je, bardzo instynktownie, nie potrafiąc rozwiązać logicznej zagadki, jak odczytywała ten wzorzec i czy rozwikłane słowa, które docierały do jej uszu były w rzeczywistości tym, co do niej mówił, czy tym, co chciała usłyszeć. Uderzając zaś nosem o jego ramię, kiedy przyciągnął ją do siebie, nie czuła już dobrze znajomego jej zapachu… on przeplatał się z czymś silniejszym. Dźwięk walczących ze sobą języków ognia wypełnił jej umysł, tylko na chwilę, zaraz potem ogień ten zgasł, tlił się powoli. Mimo wszystko czuła żar na policzkach. Dziwne ciepło. Czuła obecność Archibalda na znacznie większej ilości płaszczyzn niż kiedykolwiek wcześniej. Do tego dochodziły jej własne spotęgowane przez jego własne, emocje.
Czuła wilgoć na policzkach, mając wrażenie, że połączenie chłodu i ciepła powodowało, że jej własne emocje zaczynały wręcz wydobywać się z niej w postaci pary. Dopiero później złapała się na tym, że płacze. Patrzyła na swojego męża, czując własną bezsilność, jego żal, swój zawód, jego winę, swoją miłość, jego pożądanie, własną determinację i jego zdezorientowanie, swoje pragnienia, jego rezygnację i nie potrafiła w tym wszystkim zapobiec płaczowi, który normalnie, tak łatwo nie brał nad nią kontroli.
Cofnęła dłoń od swojej koszuli, momentalnie zapominając o wierzeniach i tradycjach innych ludów. Nie potrafiła zapanować nad coraz gęstszymi łzami spływającymi po jej twarzy. Jakiegokolwiek zaklęcia użył Archibald, nie przewidział jego skutków.
Puść mnie, proszę. Nie chcę już z Tobą walczyć.
Nie chciała też stać w jego ramionach, czuć całej tej gamy przeżyć i uczuć, które ją wypełniały. Tej mieszanki emocji, za którymi nie nadążała z interpretacją. Cząstki Archibalda, na którą nie była gotowa. Jego świat przeżyć znacznie różnił się od jej własnego. Byli tak do siebie podobni, a jednocześnie tak różni. Czuli dokładnie to samo, tylko zupełnie inaczej. I to, co wypełniło jej serce, duszę i ciało w tym momencie ją przerosło.
Zdawał sobie sprawę z tego, że mieszanie w emocjach, uczuciach i doświadczeniach człowieka było najpodlejszym z zaklęć, jakie mógł teraz użyć? Czuła jego niechęć i sceptycyzm. Czuła całą negatywny promień emocji, których nigdy jej nie pokazywał. Jego żal do zmarłych rodziców i upodlenie, które doświadczył. I czuła właśnie to wszystko kompletnie bez kontekstu. Przekazał jej tym zaklęciem być może więcej niż chciał.
Chciała się uwolnić, machnięciem różdżki z jego objęć. Ale nie wyszło.
Pierwszy raz w życiu naprawdę żałowała, że nie potrafi czarować.


Kostki:
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Panel sterowania QzgSDG8




Gracz




Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Re: Panel sterowania  Panel sterowania EmptySob 22 Sie 2015 - 23:33;

Z Archibaldem u boku teoretycznie wszystko mogło być łatwiejsze. Jeśli wziąć pod uwagę tylko powierzchowne rzeczy i codzienne zagrania, zwykłe zachowania i gesty, którymi się posługiwał, aby usunąć Irze wszelkie przeszkody z drogi, rzeczywiście było. Niestety prawda zawsze kryła się głębiej, za barierami, które tworzył, aby odgrodzić się od świata, który nieczęsto mu pasował. Dlatego właśnie ta prawda, nie ważne jak bardzo Węgierka by na to liczyła, nie mogła ułatwić jej cichych dni. Blythe, wciąż zawieszony pomiędzy "kocham" i "nie kocham", nie potrafił wydusić z siebie żadnej z tych opcji, a coś pomiędzy najwyraźniej nie istniało w ich świecie. Przyzwyczajony do samotności, oswojonej i niemalże przyjaznej, nie potrafił zdecydować się na większy krok. Irina zrobiła go dosyć odważnie, ale nie nadążył za nią. Utknął, przypatrując się dystansowi, jaki dzielił ich, mimo wszystkich chwil, które tak dobrze ze sobą łączyli.
Przez nadmiar wątpliwości i zaplątanie się we własnych odczuciach, doprawionych jej obecnością, działającą niezmiennie mocno na każdą część jego umysłu, nie myślał racjonalnie. Nie przewidywał, co stanie się po użyciu zaklęcia, nie zastanawiał się, co właściwie jej przekaże. Jedyną kwestią, która zaświtała gdzieś w tle, była jej reakcja. Gdyby nie impuls, pewnie zrezygnowałby z tego pomysłu, wiedząc, że to nie może skończyć się dobrze. W głębi serca wiedział, że to nie był właściwy sposób. Jeszcze chwilę dopuszczał do siebie rzeczywisty stan rzeczy, powoli przyjmując myśl, że to, co czuje na własnych ramionach, to jej łzy. Obserwował je w osłupieniu, nie czując zupełnie nic, reagując dopiero z opóźnieniem. Moment ulgi nie trwał długo, na jego terytorium wtargnęły wszystkie emocje, tłumione i odstawiane niedawno. Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale głos utknął mu w gardle i wciągnął tylko nieco powietrza, wzdychając z rezygnacją.
- Przepraszam, Ira - mruknął tylko, głaszcząc palcem mokry policzek i całując ją krótko w czoło. Przepraszający szczerze Archibald zdarzał się niezwykle rzadko, ale tym razem miał za co. Cholernie miał. Zmarszczył brwi, czując jak nieznośny grymas przebija się przez te skrupulatnie stawiane bariery. Czysty smutek i dziwna nostalgia nie pozwoliły mu na rozluźnienie uścisku. Czuł jej drżenie, przenikające go teraz doszczętnie. Chciał jej powiedzieć wszystko, co sam wiedział, a że nie wiedział w tej chwili wiele, pragnął chociaż ująć w ramy słów cokolwiek, co mogłoby pomóc. Znów nie potrafił. W obliczu jej łez poznał, że sam nie potrafił poradzić sobie z jej rozpaczą. Wcześniej przeszkadzało mu wrażenie, że nie wie wszystkiego. Teraz, kiedy miał już pewność, co do jej samopoczucia, wcale nie było lepiej. Nawet nie wiedział, czy było inaczej. Wszelkie stany i elementy zlały się w jedno. W ten dławiący smutek. - Ja... - chciałem cię chronić przed tym, czym właśnie cię ranię, nie potrafię ci powiedzieć, co czuję, ale zostań. Zawiesił się, szukając jakichkolwiek słów, ale nic nigdy nie było tak proste. Odsunął się, nie spuszczając z niej wzroku. - zaakceptuję każdą twoją decyzję - dokończył. Nie wiedział już, czy było to zgodne z jego sumieniem. Nie widział już nic.
Zbyt długo trzymałem w sobie zbyt wiele. Nie potrafię tego przemyśleć. Nie wiem, co poczułaś, nie wiem, co czujesz. Tyle słów mi uciekło.
- Opowiem ci wszystko, co będziesz chciała. Na swój sposób, ale nie na ten, którego użyłem. To trudne, Ira. Jeśli dalej będziesz chciała wiedzieć, odpowiem na każde pytanie, które mi zadasz. Zgubiłem się - przyznał. W sobie. W tobie. - Ale nie chcę, żebyś ty gubiła się przeze mnie.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Panel sterowania QzgSDG8




Gracz




Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Re: Panel sterowania  Panel sterowania EmptyNie 23 Sie 2015 - 18:49;

Mimo, że ten chwilowy ogrom emocji jakim ją obarczył minął, czuła dalej jego echo. W zachodzących mgłą, piekących oczach. Nigdy nie widział jej w tym stanie, bo rzadko kiedy Ira potrafiła się do takiego doprowadzić. Miała więcej silnej woli niż nie jeden człowiek i potrafiła manipulować faktami na swoją korzyść. Przede wszystkim, była optymistką. Była nawet taka choroba, osoby, które na nią cierpiały (co Irka wiedziała z racji znajomości historii), nie rozróżniały prawdziwego szczęścia, od tego sztucznego, nie mającego żadnych podstaw. Przy okazji były bardziej kreatywne, czasami tylko pozbawione koncentracji. I gdyby nie fakt, że czasami przy okazji drażliwe, wszystko by się zgadzało. Magyar – znaczy, Blythe (już sama nie wiedziała kim była dla niego i dla siebie), nie bywała rozdrażniona. Teraz była pobudzona i zszargana wieloma emocjami, ale nie podrażniona… Mimo, ze nie czuła się też sobą. Pełnym sangwinikiem. Spojrzała gdzieś za jego ramię, w gruncie rzeczy, pierwszy raz czując przy nim wstyd. Łzy, które spływały na jej twarz powodowały, ze traciła swój zwyczajowy charakter. Nie patrzyła na niego, to też nie widziała żadnych emocji, jakie brały nad nim górę. Czy musiała? Przed chwilą się nimi z nią podzielił. Nie było to miłe doświadczenie. Słuchała jego słów, nie potrafiąc sobie ich zinterpretować. Nie kiedy płacz zupełnie ją rozpraszał. Może dlatego była tak dobrym historykiem? Potrafiła się koncentrować. Żadne nieprzyjemności w życiu nie doprowadzały jej do takich stanów. Ale ten niespodziewany współczynnik magii, wzmocnienie jej własnych emocji, przy pomocy jego, właśnie do tego doprowadziło. Jej zdezorientowania. Jej wiedza w tym momencie była jej przekleństwem. Nie sądziła, ze kiedyś to przyzna, ale uczucie tego, co czuł Archibald, kompletnie pozbawiło ją złudzeń.
Nie obiecuj mi niczego, czego nie potrafisz i nie chcesz spełnić.
Mimo słów, które mogły zabrzmieć sucho, jej dłonie przemknęły po jego ramionach, odnajdując ich zwieńczenie u dołu swoich pleców. Rozplotła jego objęcie, wyswobadzając się z niego, cofając o kilka kroków, zanim uniosła do niego wzrok.
Ja się nie gubię, Archibaldzie. Przetrwałam labirynty egipskich katakumb, myślę, że podołam temu, co chowam w głowie. Ja wiem, czego chcę, a ty wiesz?
Nie wiedział. Wiedziała, że nie wiedział. Więc nie zadawała mu pytań. Tworzyła pewne konstrukcje zdań, na które już miała odpowiedzi. Przetarła oczy, dobrze wiedząc, że łzy i tak znajdą dla siebie ujście. Nie potrafiła już nic na to poradzić. Mogła się cofać miliony lat do tyłu, odtwarzać historię, ale nie mogła odtworzyć i zniekształcić od nowa wydarzeń jakie miały miejsce kilka minut temu w tym pomieszczeniu.
Nie chcę Twoich opowieści. Znam miliony opowieści, Archibald. Chcę Twojej odpowiedzi, jeśli nie masz dla mnie żadnej, to dla mnie wystarczający respons. Wygrałeś. Zastanów się jaka jest Twoja nagroda.
Rzuciła na koniec, skoro koniec końców była człowiekiem słownym. Nieważne jak bardzo nie chciała drążyć już więcej tej krótkiej historii, czekała... bardzo cierpliwie na to, czego on chciał, za zwyciężenie pojedynku. Mógł się zdecydować chociaż na tyle.
Powrót do góry Go down


Archibald Blythe
Archibald Blythe

Nauczyciel
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Galeony : 5563
  Liczba postów : 1474
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5994-archibald-jeremiah-blythe
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5998-archibaldowa-poczta#170933
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7372-archibald-blythe#207289
Panel sterowania QzgSDG8




Gracz




Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Re: Panel sterowania  Panel sterowania EmptyNie 23 Sie 2015 - 20:36;

Chaotyczne i nieskładne myśli dręczyły go wciąż w ten sam sposób, przeplatając się z wyrzutami sumienia, którego miał naprawdę serdecznie dosyć. Być może zetknęła się z taką ilością negatywnych emocji właśnie dlatego, że zbyt długo trzymał je w sobie, pozwalając im się skumulować. Jej obecność, jakby nie patrzeć, dawała mu ogrom pozytywnych odczuć, tłumiących skutecznie całą resztę, destrukcyjną i ściągającą znów w tę samą stronę - w przeszłość. Radził sobie z nią raz na jakiś czas, przydeptując bardziej upierdliwe elementy wspomnień, aby nie dopadały go zbyt często i szybko. Nie był przyzwyczajony do dzielenia się sobą z kimkolwiek, raz popełnionym błędem postrzegając cały świat, przez co nieświadomie popełniał kolejny, ciągnący za sobą całą falę następnych. Przyzwyczajenie nie pozwoliło mu na zrobienie wyjątku. Zachowawczo chciał oszczędzić sobie powtórki, koncentrując na tym przedsięwzięciu zbyt wiele uwagi, której nie wystarczyło na inne zakamarki umysłu, pewnie bardziej istotne. Grunt usunął mu się spod stóp wtedy, kiedy pozytywne nastawienie Iry przygasło i była to jedna z tych części, które zaskakiwały go w najmniej spodziewanych momentach. Uświadomił to sobie, gdy odwróciła wzrok. Milczał, przyjmując jej słowa bez ruchu, cieniem spojrzenia doszukując się odpowiedzi w jej oczach, ale oczywiście nie mógł jej tam znaleźć. Chciał zaprzeczyć i powiedzieć, że potrafi, ale chęci okazały się niczym w porównaniu do wszechmocnego sumienia, które z szeptu przeszło do prawdziwego wrzasku. Wcześniej konsekwentnie powtarzało, że wystarczająco namieszał. Tym razem spierdolił na całej linii i nie wahało się mu o tym przypominać. Bez drgnięcia przyswoił jej pytanie, nie czując potrzeby odpowiedzi, którą obydwoje znali już bardzo dobrze.
Dla odmiany złapał kilka słów, których i tak nie mógł teraz użyć. Nie był w stanie prosić o pomoc w poukładaniu własnych odczuć ani wytłumaczyć, że będzie miał z tym problem. W gruncie rzeczy był to jego problem, nie jej, a Irę obarczył zbyt wieloma, żeby teraz wymagać wsparcia. Nie mógł zapytać, czy dalej w niego wierzy, wyplatając tym kolejne zobowiązanie, których nie miał prawa wymagać. Nie potrafił wyjaśnić jej, że po rozstaniu wcale nie będzie czuł się lepiej, choć zdążył to zauważyć. Czy tego chciał, czy nie, czy to przyjmował, czy odrzucał, nie potrafił zaakceptować wizji powrotu do poprzedniego stanu rzeczy. Wpisała się w jego codzienność tak bardzo, że nie wyobrażał sobie jej braku.  
Teraz chciał tylko żeby wiedziała wszystko, ale zaprzepaścił swoją szansę na przekazanie jej tego. Nie napierał, milcząc dalej, choć co do nagrody był już zupełnie pewien. Wciąż nie miał odpowiedzi. Jasno dała mu znać, że zwykłe "zostań" nie będzie wystarczające. Było kaprysem. Egoizmem doprowadził ją do łez, dlatego odepchnął egoizm na bok, nie pozwalając mu działać więcej. Pozostało tylko w postaci kłótni. Nie wiedział, czy lepszym wyjściem było dalsze milczenie, czy moment wyjaśnień, z których większość potwierdzała jego winę. Był skłonny się poddać, nie z tchórzostwa, ale dla jej dobra. Skoro wymierzał kolejny cios słowami, rezygnował z nich. Problem leżał w tym, że czegokolwiek by nie zrobił, prowadził do tego samego. Na każdy krok decydował się zbyt późno.
- Nie chcę nagrody, na którą nie zasłużyłem – powiedział wreszcie, po długiej chwili milczenia. – Chciałbym ci odpowiedzieć – kontynuował, nie pomagając sobie w żaden sposób. – Nie będę w stanie, dopóki nie będziesz wiedziała wszystkiego – wydusił ostatecznie, pomijając wciąż to, co było dla niego najistotniejsze i sprowadzając kwestię do absolutnego minimum. „Wszystko” brzmiało bardzo niekonkretnie.  Na „daj mi czas” też było za późno. Na „naucz mnie twojej gry” nie potrafił się zdobyć. Tym razem powstrzymał kolejny impuls, rozkazujący mu mówić, nawet bez ładu. Pokręcił lekko głową, zamykając oczy i marszcząc brwi, jakby w jakiś sposób ułatwiając sobie zadanie. – Jeśli tak wygląda wygrana, wolę przegrywać do samego końca. Nagroda jest twoja, wykorzystasz ją lepiej niż ja. Jedna Blythe mniej to na pewno nie to, czego chcę.
Powrót do góry Go down


Irina Blythe
Irina Blythe

Nauczyciel
Wiek : 42
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Hufflepuffu
Galeony : 5345
  Liczba postów : 437
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7471-irina-magyar#210102
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7482-ira-magyar#210282
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7484-ira-magyar#210285
Panel sterowania QzgSDG8




Gracz




Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Re: Panel sterowania  Panel sterowania EmptyPon 24 Sie 2015 - 0:21;

Ni miała dla niego żadnych słów odpowiedzi. Nie była gotowa na odpowiedź. Jedyne wrażenie, jakie zyskała po tym pojedynku to gorzki smak przegranej. Nie chodziło o śmieszne nagrody (mniej śmieszne, jeśli wziąć pod uwagę, o co sama próbowała walczyć), jakie sobie wyznaczali. Raczej czuła swoją przegraną nie w ilości zaklęć, którymi przyjęła na pierś. W stopniu bezradności, jaki na nią spłynął. Była pewna, że to wina chwili, okoliczności, nieułożonych myśli i niewyzbytych z niej emocji, ze nie potrafiła spojrzeć na Archibalda niż inaczej, niż na kogoś, kogo w tym momencie nie chciała więcej widzieć. Nie dlatego, że nie lubiła na niego patrzeć, czy spojrzenie to przynosiło jej zbyt wiele obrzydzenia. Raczej odurzenie, które czuła… powoli zaczynała się nim krztusić. Albo to zasługa łez, które wpadały jej do gardła przez rozchylone wargi. Obtarła ponowny raz twarz z łez, zamykając oczy, odchylając głowę do tyłu, biorąc naprawdę głęboki oddech. Tonęła. Był taki pewien proces śmierci, o którym czytała w książce. To wiking umierał w upodleniu, na bezdechu. Nie obawiając się śmierci, tylko drogi, jaką do niej dotarł. Zanurzył głowę w wodzie, nigdy wcześniej nie zakładając, ze taki będzie jego koniec, niespodziewany i niegodny. Topił się powoli. Topił się, nie mając po swojej stronie Odyna, ani Freji. Żadnych dobrych Bogów, którym składał prośby i wdzięczność przez całe życie. Woda wdzierała się do gardła, płuca zapadały się od ciśnienia, przełyk palił ogniem, język szamotał się w jamie ustnej, nie mogąc znaleźć sposobności na wypowiedzenie żadnych słów. Czuła się podobnie. Uniosła wzrok do Archibalda nie wypowiadając żadnych słów. Podeszła, z wolna, opierając dłoń na jego torsie, wspinając się krótko na palce, muskając lekko jego policzek i opadła znów na ziemię, pozostawiając go w ciszy i w tym samym odrętwieniu, która czuła ona. Wręczyła mu różdżkę w dłoń, bo tak będzie bezpieczniej bez odpowiedzi. Chciał nagrody.

zt x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Panel sterowania QzgSDG8








Panel sterowania Empty


PisaniePanel sterowania Empty Re: Panel sterowania  Panel sterowania Empty;

Powrót do góry Go down
 

Panel sterowania

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Panel sterowania JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Atlantyda
 :: 
statek
-