Osoby: Nathaniel Woods & Severus de Montmorency Miejsce rozgrywki: Najpierw klub, potem dom Severusa, a później... się zobaczy. Rok rozgrywki: 2014 Okoliczności: W nocnym klubie Severus poznaje słodkiego Natusia, którego następnie zaprasza do domu. Chyba wystarczy.
Ostatnio zmieniony przez Severus de Montmorency dnia Wto Mar 10 2015, 20:27, w całości zmieniany 1 raz
Kluby są dla nastolatków. Albo dla kobiet wolnych obyczajów. Ewentualnie też dla mężczyzn, którzy szukają łatwej drogi do kilku orgazmów, tak. Severus nie należał do żadnej z tych grup - wyróżniał się. Nie tylko wiekiem, chociaż w tym klubie niewielu było dorosłych - i nawet nie pracą, którą wykonywał (nauczyciele chyba też chodzą do takich miejsc), ale tylko tym, że on niczego nie szukał. Może trochę alkoholu. W końcu po całym tygodniu pracy, nauczania i wytrzymywania z krnąbrną młodzieżą należy mu się trochę procentów, rozrywki i ewentualnie dobrego seksu. Ale to taki ostatni punkt na jego liście potrzeb, jak się uda to fajnie, jak nie to trudno. Zawsze ma Flavię, nie? No właśnie. Do klubu nie przychodzi się wystrojonym jak na pogrzeb, ale też nie wypada przyjść w łachmanach, bo to raczej oczywiste, że żaden szanujący się właściciel nie chce widzieć w swoim lokalu kogoś przypominającego żebraka. Severus na co dzień nosi koszule, toteż dzisiaj też założył jedną z najlepszych, czarną. Dobrze w niej wyglądał, bo w zestawieniu ze spodniami z ciemnego jeansu prezentowała się nienagannie. A chyba wszyscy lubią dobrze wyglądać. Na lewą rękę założył zegarek i stanął przed lustrem w swoim mieszkaniu. I teraz, kiedy był już umyty, wyperfumowany, ubrany i gotowy do wyjścia naszła go myśl, żeby się ogolić. Nigdy nie pozwalał sobie na wyhodowanie brody. Był to tylko zarost, jednak dobrze widoczny - a bez niego Severus wyglądał jak pizda, brzydko mówiąc. Po prostu tracił swój samczy urok. Niech więc zostanie. Podobno ludzie lecą na kilkudniowy zarost. Tak więc zabrał ze sobą pieniądze i wyszedł. Trzeba być zabezpieczonym, bo co mu po kilku drinkach - jeżeli przysiądzie się do niego panienka gotowa spędzić niezapomnianą noc, to przecież będzie musiał postawić jej kilka mocnych. Ale bez przesady. Co to za przyjemność, kiedy kochasz się z prawie nieprzytomną babą, albo facetem, tak. Severus nie ma w zwyczaju ograniczać się do jednej płci - jak to się mówi "Żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka, raz chłopaczek". Co z tego, że ma narzeczoną, żonę i kilka kochanek - przecież każdy potrzebuje w życiu trochę egzotyki, nie? Droga do klubu nie była długa, a Severus wolał się przejść, niż pojechać tam samochodem. Aut po prostu nie zostawia się pod takimi miejscami bo możesz wyjść i już go nie zobaczyć. Z resztą takie miejsca w ogóle nie są bezpieczne. Jednakże jest to klub magiczny, dlatego ryzyko zostania napadniętym chyba jest mniejsze. Prędzej ktoś zaciągnie się do łóżka i wykorzysta, ale to dla Severusa nie jest w zasadzie nic nowego. Tylko że to on wykorzystuje. Klub jak klub, nic nowego. Dużo dymu, dużo muzyki, spoconych ciał i zapachu taniego alkoholu. Severus zmarszczył czoło i rozejrzał się po ciemnym lokalu. Dużo nastolatków i studentów, kilku z nich Severus nawet uczy - ale co z tego, kiedy bar już tak blisko. De Montmorency przemierzył całe pomieszczenie długimi krokami, przeciskając się z niezadowoleniem między obściskującymi się ciałami nieletnich. On też był taki nieznośny jako nastolatek? Kiedy dotarł do baru, opadł na ostatnie puste krzesełeczko i oparł się o blat. Po jego lewej stronie jakaś dziewczyna chyba spała z głową zwierzoną na piersi, a po prawej siedział całkiem przystojny chłopak z jakimś kolorowym drinkiem w ręce. Severus odwrócił się przodem do sali i przyjrzał zmęczonym, ale szczęśliwym twarzom. Co te nastolatki widzą w macaniu się w rytm pseudo-muzyki puszczanej z głośników? Westchnął cicho i poprosił o mocnego drinka z miętą. Tak na orzeźwienie. Może on też powinien z kimś zatańczyć?
Nathaniel był młody, miał większość życia przed sobą. Dlatego musiał się wyszaleć. Ba, robił to niemal cały czas, wszystko by urozmaicić sobie życie, bo czemu nie? W nocnych klubach nie bywał często, ale czego nie robi się z nudów? Wszyscy jego ‘znajomi’ jak zwykle byli zajęci, a Woods chciał coś zrobić, rozpierała go energia. Równie dobrze mógłby sobie pobiegać, albo poskakać. Chociaż to i tak pewnie, nie rozładowało by jego energii. Chodzenie w kółko po pokoju też nie pomagało, fuck it. Nie wierzył że może AŻ tak się nudzić w wakacje, może dlatego ze wszyscy postanowili go olać, zajmując się własnym życiem. Zdecydował wyjść na miasto, sam, samiutki, zupełnie bez nikogo. Co w jego przypadku było dziwne, lubił otaczać się ludźmi, w grupie czuł się lepiej. Biała koszulka, czarne jeansy i skórzana kurtka, idealnie na nim leżały. Zdziwione spojrzenia braci kiedy Woods nieźle się odstroił to norma, przywykł do tego. Wyszedł z domu nie chcąc zwracać na siebie najmniejszej uwagi, w końcu imprezowanie według takich rodzin jak jego, było niedopuszczalne. A on? Miał to głęboko w dupie. Londyn jak zwykle tętnił życiem, dziesiątki oświetlonych budynków i mnóstwo mugoli. Jak najszybciej postanowił opuścić ulice, na których było ich tak wiele. Zresztą magiczne kluby zawsze bardziej mu się podobały. W dodatku do koloru, do wyboru. Z rękami w kieszeniach spodni, Ślizgon maszerował ulicami cicho pogwizdując. Co najbardziej przykuwało jego uwagę? Najlepiej oświetlone lokale. Jeden z nich bił różnokolorowymi światłami, jak dla Natha było to światła zajebistości, bo miejsce okazało się być fantastyczne. Podreptał w stronę budynku, klub nocny. Why not? Wpuszczony do środka bez żadnego problemu, szybkim krokiem pomaszerował w stronę baru, norma. Usiadł na jednym z wolnych krzeseł, rozglądając się po pomieszczeniu. Panował półmrok, to co lubił najbardziej. Muzyka, która zagłuszała wszystko i wszystkich, mnóstwo dzieciaków w jego wieku i wiele innych starszych osób, a no i ciekawych pań. Oczywiście na początek trzeba się rozgrzać! Na pierwszy rzut poszła ognista Whiskey, jeden z ulubionych alkoholi bruneta. Przyjemny ‘płomień’ rozchodzący się po jego gardle, idealnie. Na szczęście chłopak miał mocną głowę do alkoholu, znaczy się jak na jego wiek. Z resztą gdyby nie miał nawet nie pokazywałby się, a takich miejscach. Następnie wypił jeszcze kilka drinków, tracąc rachubę, czuł się dobrze a raczej znakomicie, był tylko trochę bardziej pewny siebie. Ba, nawet nie było po nim widać że jest lekko wstawiony, właściwie nawet nie plątał mu się język, kiedy postanowiła się do niego przysiąść jakaś ładna blondynka. Był znudzony, ewidentnie się jej spodobał i ewidentnie chciała go zaciągnąć do łóżka, ciągle patrzył na nią wzorkiem: Błagam idź sobie. Bo w końcu nie chciał być nie miły, zamówił kolejnego drinka, praktycznie ziewając. Oczywiście udawał że słucha tej Barbie, bo tak ją można było nazwać. Popatrzył na kieliszek, który podał mu barman, napój był kolorowy, Woods obrócił kilka razy głowę przyglądając się mu, kątem oka dostrzegł, że ktoś siada obok niego. Powoli obrócił głowę, dostrzegając mężczyznę. O mało się nie zakrztusił, nie był gejem, znaczy wolał babki, ale jeśli spotkał jakiegoś przystojnego pana, to czemu nie. A ten obok niego należało do tych, na których brunet miał jedno wielkie ‘Wow’. Wysoki, zarost na twarzy, który jeszcze bardziej kręcił studenta. W dodatku zadbany i elegancki. Nathaniel spławił ruchem ręki blondynkę, istniało prawdopodobieństwo że owy pan okaże się być takiej orientacji, o jakiej Ślizgon teraz marzył. Przyglądając się mu, popijał tego kolorowego drinka. Aż mu mowę odebrało, tak, temu zawsze pewnemu siebie chłopaczkowi, odebrało mowę. -Fajny zegarek- kurwa Woods serio? Mogłeś powiedzieć cokolwiek, jakkolwiek zagadać, a ty komentujesz jego ‘ładny zegarek’ miał ochotę strzelić sobie w głowę, czy ty człowieku chcesz kogoś poderwać, czy bawić się w stylistę? Wzrokiem pełnym rezygnacji popatrzył na mężczyznę, sądził że tamten zaraz wstanie i sobie pójdzie. Ale hey! Teraz mógł się napatrzeć.
Czym jest młodość? To okres życia czy po prostu niedojrzałość? Czy młodość jest równoznaczna z możliwością popełniania błędów? Podejmowaniem głupich decyzji? Patrząc z punktu czasu Severus był w wieku przejściowym - nie można go nazwać starym, ale okres najlepszych lat też miał już za sobą. Właśnie - czas między siedemnastym a dwudziestym piątym rokiem życia jest najlepszy. Szkoda tylko, że Severus zmarnował go na długoletnią naukę i staże, by teraz marnować się w Hogwarcie. Ale przynajmniej w takie dni jak ten nie czuł nacisku ze strony nastolatków, nie musiał zajmować się problemami innych ludzi i miał chwilę dla siebie. Jeden wieczór to niewiele, ale dwa miesiące to już inna sprawa. Wakacje, właśnie. Trzeba będzie gdzieś zabrać dzieciaki... Nie, chwila. Bez myślenia o dzieciach. Tak naprawdę w tej chwili Salazar i Rowena mogli robić cokolwiek, ale to nieważne. Niech myślą nad konsekwencjami swojego zachowania i postępują dojrzale, jak na dorosłych przystało. W tym momencie jednak byłby dla nich zdecydowanie złym przykładem. Siedział przy barze w nocnym klubie i jeszcze się nie napił, a już robiło mu się gorąco. Po co tu przyszedł. Zamiast tego mógł wreszcie zabrać gdzieś Flavię. A tak... panna Finocchiaro, niedługo de Montmorency, była zdecydowanie ciekawą osóbką. Jako jedyna nigdy nie była mu do końca uległa, a Severus otwierał się tylko przed nią. Mało prawdopodobne, żeby potrafił tak samo zaufać komuś innemu. Dwie osoby to już za dużo. Czy to, że Severus nie czuł tego 'czegoś', co porywa ludzi do tańca w takich miejscach oznacza, że zaczął się starzeć? A może już jest za stary na takie zabawy? Barman podał mu wielokolorowego drinka i mężczyzna przyglądał się chwilę mieniącej się tęczy. Westchnął cicho i odwrócił się na krzesełku tyłem do baru, żeby popatrzeć na tańczących małolatów. On też potrafił to robić i całkiem nieźle mu wychodziło. Jednakże dziewczyna siedząca obok niego chyba nawet już się sama nie podniesie, a chłopak po drugiej stronie zajęty był rozmową z ożywioną (i pewnie napaloną) blondynką. Ostatecznie Severus wrócił do swojego drinka, nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. Nigdy nie potrafił ot tak siedzieć w miejscu bez żadnego celu. Tak więc kiedy poczuł na sobie zaciekawione spojrzenie siedzącego obok młodego mężczyzny, a do jego uszu doleciał komplement dotyczący srebrnego zegarka, Severus chciał jak najmocniej się tego chwycić, byleby nie nudzić się przez cały wieczór. Tak więc jego śliczne oczka skierowały się na uroczą, młodą buźkę siedzącego obok samca i uśmiechnął się krzywo, unosząc tylko prawy kącik ust. Z profilu wyglądał dobrze, ale patrząc mu w oczy od razu można było się zauroczyć. Och, nie ostrzegałam? Za późno, Nate. Wpadłeś. Severus patrzył jak naburmuszona blondyna podnosi swój leniwy tyłek i zwyczajnie pokazuje mu język. Severus zmarszczył czoło. Biedna dziewczyna. Wyszczerzył się słodko i delikatnie zaśmiał - no proszę. -Idź już, dziewczynko. Tylko uważaj pod nogi. -Poradził jej Severus, przesuwając wzrok aż na stopy dziewczyny. Na dwudziestocentymetrowych szpilkach zdecydowanie można sobie połamać nogi. -Kurwa. -Mruknął pod nosem Severus, kiedy już odeszła. Zaraz jednak przypomniał sobie o komplemencie zaserwowanym przez Natusia i znowu spojrzał mu w oczy. -Dziękuję. -Powiedział cicho, przez co jego głos bardziej przypominał mruczenie kota. Oczywiście Severus niczego nie skomplementował, chociaż podobała mu się kurtka Natusia. Niech się młody zastanawia. -Nie widziałem cię wcześniej? -Och, super, Severus, nie ma to jak udawać Greka. Bo przecież ten chłopak wcale nie przychodzi do ciebie na transmutację, no skąd.
Często mówi się o miłości od pierwszego wejrzenia, towarzyszącymi jej motylkami w brzuchu i bujaniem w obłokach. Przez jedną osobę, która zapadła Ci w pamięć. A co sądził o tym wszystkim Woods? Stek bzdur. Bo w końcu jak można mówić o miłości do osoby, której w ogóle się nie zna. Co prawda można się zauroczyć, na przykład postawą tej osoby czy wyglądem. Ale nie zakochać. Żeby mówić o miłości trzeba kogoś poznać, jego charakter, nawyki i wszystkie inne, mniej lub bardziej ważne pierdoły. Ten zwyczajny, słoneczny dzień miał być normalny, tak jak wszystkie poprzednie popołudnia lipca. Jednak dla Nathaniela była to ogromna zmiana w życiu, nie umarł, nie miał wypadku, nie dowiedział się że ma przyszywaną siostrę. Nie. Po prostu się zakochał. Woods był wpatrzony w Severusa, jak w bóstwo. Właściwie był nim tylko zainteresowany… Do momentu kiedy mężczyzna się nie obrócił. Ich spojrzenia się zetknęły, Ślizgon przełknął ślinę robiąc maślane oczy. To nie zdarzało się często, jeśli chciał kogoś poderwać, to był twardy i uwodzicielski. Ale tym razem zachowywał się jak kluska, pragnąca prawdziwej miłości. Weź się w garść Woods. Nie, po prostu nie mógł. Jego serce prawie stanęło, ten wzrok. Zimny i tajemniczy. Następnie głos, po którym brunetowi przeszły ciarki, niski i mrukliwy. Mógłby słuchać go godzinami. Nawet nie drgnął kiedy tamten, skomentował oddalającą się panienkę. Odebrało mu mowę, ten mężczyzna sprawiał wrażenie bycia kimś na kogo Nath naprawdę długo czekał, a może tylko jemu tak się wydawało? Może było to jedynie głupie zauroczenie, które przejdzie po kilku dniach? Właściwe liczyło się dla niego to co działo się teraz, bo po co rozmyślać co będzie jutro, lub co może wydarzyć się z kilka dni? Upił jeszcze jeden łyk drinka, nie mógł spojrzeć mu w oczy. Wydawało się że mężczyzna mógł prześwietlić jego duszę na wylot, a tego Woods nie chciał. Wziął głęboki wdech i przeniósł wzrok na Severusa. -Nie, chyba że na jakieś imprezie- wyszczerzył się Woods, zawsze miał trudności z zapamiętywaniem twarzy. Chociaż zdawało mu się że skądś go zna… Może było to mylne uczucie, w końcu w klubach przewijało się wiele twarzy. -Nathaniel- przedstawił się chłopak, w końcu mógł zaryzykować. Może pan tajemniczy, też zdradzi mu swoje imię. Woods popatrzył w stronę, w którą gapił się Severus. Oczywiście chodziło o tańczące dzieciaki, choć raczej wyglądało to jak jedna wielka orgia, lekko się uśmiechnął. -Tańczysz?- zapytał brunet, wskazując na parkiet kieliszkiem. Może jest urodzonym tancerzem! Kto go wie, za to Ślizgon też coś tam umiał. W końcu bywał na wielu imprezach, jakoś nauczyć się musiał. Wypijając resztki alkoholu, brunet postawił kieliszek na blat. Chyba już mu wystarczyło na dziś, przecież nie chciał się czołgać do domu. A później rzygać prze pół nocy.
Miłość od pierwszego wejrzenia? Przecież coś takiego nie istnieje. Wymysł ludzi, którzy wykorzystują sytuację spotkania kogoś atrakcyjnego by po miesiącu iść z nim do łóżka. Severus się w coś takiego nie bawił. On od razu ciągnął ludzi do łóżka. Chociaż to chyba złe określenie, ponieważ oni wszyscy szli za nim potulni jak baranki. A Severus łaskawie dawał im upragnione spełnienie. I wiecie co? Było mu z tym dobrze. Co prawda nie mógł sobie pozwolić na codziennie zmienianie kochanek, ale było ich kilka (albo kilkanaście) i z każdą z nich było mu dobrze. Jednakże młodego ciałka nigdy za wiele, a kiedy dla odmiany ma to być chłopiec... czemu nie spróbować? W jego przypadku trudno mówić o miłości do kogokolwiek. Była kiedyś pewna kobieta, ale zmuszony był poślubić jej starszą siostrę. To nie było w porządku, bo przecież nikt nie ma prawa dyktować dorosłemu czarodziejowi, jak ma żyć. Ta, jasne. Gówno prawda. Severus od dziecka przeznaczony był tej kobiecie i znał swój los, a teraz wyrządza dokładnie taką samą krzywdę swoim dzieciom. Przykre. Jednakże miłość do tamtej kobiety nie minęła z czasem, chociaż Severus niejednokrotnie wiązał się z wieloma innymi, by zapomnieć. Nie mógł. Nie potrafił. A teraz, w zasadzie zwykłego wieczoru, w jego życiu pojawił się kilkunastoletni chłopak, który miał go w pewien sposób nieodwracalnie zmienić. Teraz jednak Severus o tym nie wie, dlatego nie powinnam odbiegać od wydarzeń teraźniejszych. Co się stało kiedy ich oczy się spotkały? Zupełnie nic. Przynajmniej jeśli patrzeć z punktu widzenia de Montmorency'ego. Bo jak widać na Nathanielu ten krótki moment zrobił ogromne wrażenie. Severus widział ten podziw w jego ślicznych oczach, kiedy pozwalał mu na siebie patrzeć. Przytrzymał wzrok chłopaka długo, aż tamten nie zdecydował się odwrócić głowy. Severus z satysfakcją obdarował go kolejnym krzywym uśmiechem. Uległy z niego dzieciak. I dobrze. Trudno mi uwierzyć, że Severus mógłby być czyimś wybrankiem serca. Zimny, cyniczny sadysta, który traktuje ludzi jak zabawki nikomu nie może dać szczęścia. No chyba, że - tak jak w przypadku Nathaniela - jest się najebanym w trzy dupy małolatem szukającego "prawdziwej miłości". Zła droga, chłopczyku. W nocnym klubie, szczególnie przy Severusie, znajdziesz tylko przyjemność. Na początek chyba dobre i to, prawda? Odwrócenie przez chłopaka wzroku było równoznaczne z przerwaniem nici porozumienia, która się między nimi utworzyła. Tak więc Severus wrócił do swojego tęczowego drinka, podczas gdy młodzik swojego właśnie skończył. Słysząc jego słowa, mężczyzna krzywo się uśmiechnął. On pamiętał. Tak, kurwa, cały czas wiedział, że ma do czynienia ze swoim uczniem. Ale co z tego. To nie pierwszy taki jego wybryk. A jeśli młody rzeczywiście nie ma pojęcia, kim jest pijący z nim przystojniak, to co za problem zwalić potem wszystko na alkohol? Severus wzruszył ramionami. -Nie bywam zbyt często na imprezach, więc w zasadzie to nowość, że tu jestem. -Powiedział, ale akurat w tym momencie z głośników huknęła głośna muzyka. Musiał się nieźle pochylić, tak więc zrobił to i - prawie dotykając ustami ucha Woodsa - dopowiedział resztę: -Wierzysz w przeznaczenie... Nathanielu? - Usłyszał wypowiedziane przez niego słowo, więc szybko dołączył jego imię do swojej wypowiedzi. W jego ustach brzmiało tak... inaczej. Pieszczotliwie, seksownie, przy czym cały czas mruczał jak nakręcony kotek. Zwilżył językiem suche wargi, prawie muskając nimi ucho Nathaniela i wyprostował się. Już bez uśmiechu, jak gdyby nic się nie stało, znowu spojrzał chłopakowi w oczy w ten wyjątkowy sposób. To niesamowite jak sam jego wzrok potrafi oczarować niektóre osoby. Dużo osób. -Ja? Tańczyć? -Umiał. Jasne, że umiał to robić. To chyba oczywiste. Jednak bardziej specjalizuje się w tańcu towarzyskim, w dodatku z partnerką, a nie w podskokach na parkiecie. Mimo to uśmiechnął się lekko, odstawił kieliszek i wstał. Severus (198 cm, warto dodać) podał chłopakowi rękę. -Może potrafię. A może będziesz musiał mnie tego nauczyć. -Puścił do niego oczko. Jak się bawić to bawić, a co!
Właściwie to nawet wtedy Nattie był zakochany, oczywiście (jeszcze) nie w Severusie. A w pięknej Annabelle, jego przyjaciółce, którą odrzucił bo zaczęli za bardzo się do siebie zbliżać. Chyba właśnie to było powodem tego, że Woods zachowywał się jak męska dziwka. A może tylko pragnął zwrócić na siebie, czyjąś uwagę? Nathaniel nawet nie spodziewał się, jak w przyszłości skrzywdzi go mężczyzna. Ba, nawet nie spodziewał się że od tego spotkania, rozpocznie się ich dość długi romans. Rodzinka bruneta też miała pewne plany co do jego wybranki, oczywiście czysta krew. Bo jakże inaczej. Mieli w cholerę dużo wymagań, na które Nath nawet nie zwracał uwagi, bo po co? Ktoś się musiał buntować w tej rodzinie. Chodź gdyby dowiedzieli się że zacznie romansować z własnym nauczycielem, za ciekawie by nie było. Nigdy, ale to przenigdy, nie spodobała mu się osoba, którą dopiero co poznał. Nie mówimy tu teraz o panienkach w klubie, a o starszym mężczyźnie. Chłodnym, tajemniczym i cholernie przystojnym. Woods mało co nie zakrztusił się drinkiem, bo w końcu Sevek nie uciekł a dalej z nim rozmawiał. Masz szczęście młody… Albo i nie? Ej aż tak najebany nie był, może troszeczkę. Ale na nogach się trzymał! A to że nie widział, że flirtuje z własnym nauczycielem. Chyba każdemu się zdarza? -Więc witam… Czy coś- wzruszył ramionami, posyłając mu swój najlepszy uśmiech. Hey, musiał się trochę wysilić. W końcu Severus nie należał do klubowych panienek. Był raczej bystrym i opanowanym mężczyzną. Nagle z głośników wydobyła się głośna muzyka, jak uwielbiał kluby, to właśnie czasami doprowadzało go do szału. Wpatrzył się przed siebie, kiedy poczuł oddech na swojej skórze. Prawie zszedł na zawał, na jego ciele ponownie stanęły wszystkie włoski. Czemu ten facet działał na niego, AŻ tak? Zamknął na chwile oczy rozkoszując się jego mrukliwym głosem. Nie był w stanie odpowiedzieć, nie teraz. Pewnie zaczął by pieprzyć bez sensu, zawsze to robił kiedy się denerwował. Otworzył swoje czekoladowe oczy dopiero kiedy Severus się oddalił, spojrzał na niego niczym na jakieś bóstwo. Wzrok mówiący: Jestem twój, rób ze mną co chcesz. Chyba tylko mężczyzna, został nim obdarzony. -Jasne- powiedział brunet, ukazując mu swoje białe ząbki. Chwycił jego rękę i powlekł się na parkiet. Oczywiście zmiękły mu kolana, kiedy Severus ciągnął go za sobą. Jednak taniec szedł mu dobrze, nawet w takim stanie. Jak zwykle w takich klubach, było mało miejsca, muzyka grała tak głośno, że trzeba było do siebie wrzeszczeć, ale teraz Nathowi zdecydowanie to odpowiadało. Mógł być blisko bruneta, bardzo blisko. A co jeszcze miał ochotę zrobić ten dzieciak? Pocałować go. Gdyby to był ktoś inny, na pewno by to zrobił. Jednak nie wiedział, jak mógłby zareagować mężczyzna. Patrząc na niego z pożądaniem, podrygiwał w rytm muzyki.