Od ponad godziny wędrował z jednego końca gabinetu w drugi, całkowicie niewrażliwy na dociekliwe miauczenie Quiriego, za to przyglądając się Susu wylegującej się na blacie biurka zawalonego stosem pergaminów. Kotka leniwie przeciągnęła się po meblu, trącając łapka dwie fiolki wypełnione jakimiś ziołami, po czym utkwiła ślepia w swoim właścicielu, obserwując każdy jego ruch.
Blaze nie należał do osób, które łatwo ulegały emocjom, ale wciąż miał przed sobą kwestie przyprawiające go o naprawdę niestabilny stan graniczący między furią a bezsilnością. Nie potrafił przyjąć konkretnego stanowiska w tej jednej sprawie. Mianowicie, w sprawie jego brata.
Quietus był w Hogwarcie. Brał udział w Złotym Sfinksie i zgodnie ze zdobytymi informacjami, należał do grupy wiodącej w Eliksirach oraz Wróżbiarstwie. Oczywiście nie umiał w żaden sposób ukryć swojego zdziwienia, lecz nie wątpił, że młodszy brat posiadał zdolności w tej trudnej sztuce. W końcu ktoś solidnie przyswoił mu odpowiednie podstawy, choć mógł powątpiewać w źródło tego zainteresowania.
Postawiony przed mnóstwem wątpliwości nie wiedział, co zrobić. Zdołał jedynie napisać krótką wiadomość do Quieta,
prosząc o spotkanie. Tylko tyle, choć zdaniem Blaze'a zdecydowanie za mało. Nie mieli kontaktu przez dość długi czas i na pewno obaj ulegli zmianom, które nie mogły skończyć się w jeden, konkretny sposób.
Zbyt wiele się zmieniło, pomyślał, zerkając ku niewielkiej kanapie, gdzie Quiri postanowił rozciągnąć się na całej długości miękkiego obicia. Niewiele myśląc, opadł obok kota, po czym zaczął delikatnie masować jego głowę, topiąc opuszki palców w białym futrze, idealnie odwzorowując ruchy zmarłej żony. Wciąż pamiętał, jak dopieszczała zwierzaka, jak udało jej się oswoić Susu, gdy przyniósł ją do mieszkania.
Dość, zganił sam siebie i przywołał czarną kotkę, aby ułożyć na swoich kolanach. Otoczony pupilami skupił spojrzenie na przejściu w murze do niewielkiego przedsionka, gdzie portret strzegł wejścia; zorientował się, że nie udzielił swojemu obrońcy odpowiednich wskazówek.
-
Mistrzu - zawołał do portretu, którego mieszkaniec szybko przeskoczył do pobliskiego obrazu w gabinecie, obserwując Blaze'a uważnym spojrzeniem. -
Niedługo przyjdzie tutaj mój brat. Wpuść go.Mężczyzna skinął jedynie głową i wrócił na swoje miejsce, mamrocząc coś po francusku. Był niewątpliwie przekonany, że paryski Mistrz Eliksirów sprawi jakiś problem.
- Info:
Dla urozmaicenia zabawy, możesz uznać, jak wielkie problemy sprawił ci portret. Żeby było ciekawiej