Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Blaze Ettréval-Revie
Blaze Ettréval-Revie

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Ravenclawu
Galeony : 657
  Liczba postów : 143
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9998-blaze-ettreval-revie#279035
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10000-spalone-listy-ze-stanow#279041
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10001-blaze-ettreval-revie#279045
Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go QzgSDG8




Administrator




Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go Empty


PisanieGabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go Empty Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go  Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go EmptySob Gru 13 2014, 16:35;


Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go

Jeden z niewielu gabinetów, do którego dostęp strzeże wyjątkowo wredny obraz przedstawiający jakiegoś Paryskiego Mistrza Eliksirów z XVI wieku.
Cały gabinet przypomina jedną wielką pracownię wypełnioną dziesiątkami fiolek, korków, pełnym zestawem kociołków oraz wielkim regałem zapełnionym witkami pergaminu zawierającymi skomplikowane receptury na wyjątkowo potężne wywary. Za pierwszym razem trudno się tu odnaleźć, a przy drugiej wizycie można już dostrzec drzwi prowadzące do prywatnego pokoju strzeżonego przez białego kota, podczas gdy czarny wyleguje się na kanapie ustawionej niedaleko biurka.

Mile widziane problemy z otwarciem portretu chroniącego gabinet.
Powrót do góry Go down


Blaze Ettréval-Revie
Blaze Ettréval-Revie

Nauczyciel
Wiek : 34
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : opiekun Ravenclawu
Galeony : 657
  Liczba postów : 143
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9998-blaze-ettreval-revie#279035
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10000-spalone-listy-ze-stanow#279041
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10001-blaze-ettreval-revie#279045
Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go QzgSDG8




Administrator




Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go Empty


PisanieGabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go Empty Re: Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go  Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go EmptyPią Gru 26 2014, 16:18;

Od ponad godziny wędrował z jednego końca gabinetu w drugi, całkowicie niewrażliwy na dociekliwe miauczenie Quiriego, za to przyglądając się Susu wylegującej się na blacie biurka zawalonego stosem pergaminów. Kotka leniwie przeciągnęła się po meblu, trącając łapka dwie fiolki wypełnione jakimiś ziołami, po czym utkwiła ślepia w swoim właścicielu, obserwując każdy jego ruch.
Blaze nie należał do osób, które łatwo ulegały emocjom, ale wciąż miał przed sobą kwestie przyprawiające go o naprawdę niestabilny stan graniczący między furią a bezsilnością. Nie potrafił przyjąć konkretnego stanowiska w tej jednej sprawie. Mianowicie, w sprawie jego brata.
Quietus był w Hogwarcie. Brał udział w Złotym Sfinksie i zgodnie ze zdobytymi informacjami, należał do grupy wiodącej w Eliksirach oraz Wróżbiarstwie. Oczywiście nie umiał w żaden sposób ukryć swojego zdziwienia, lecz nie wątpił, że młodszy brat posiadał zdolności w tej trudnej sztuce. W końcu ktoś solidnie przyswoił mu odpowiednie podstawy, choć mógł powątpiewać w źródło tego zainteresowania.
Postawiony przed mnóstwem wątpliwości nie wiedział, co zrobić. Zdołał jedynie napisać krótką wiadomość do Quieta, prosząc o spotkanie. Tylko tyle, choć zdaniem Blaze'a zdecydowanie za mało. Nie mieli kontaktu przez dość długi czas i na pewno obaj ulegli zmianom, które nie mogły skończyć się w jeden, konkretny sposób.
Zbyt wiele się zmieniło, pomyślał, zerkając ku niewielkiej kanapie, gdzie Quiri postanowił rozciągnąć się na całej długości miękkiego obicia. Niewiele myśląc, opadł obok kota, po czym zaczął delikatnie masować jego głowę, topiąc opuszki palców w białym futrze, idealnie odwzorowując ruchy zmarłej żony. Wciąż pamiętał, jak dopieszczała zwierzaka, jak udało jej się oswoić Susu, gdy przyniósł ją do mieszkania.
Dość, zganił sam siebie i przywołał czarną kotkę, aby ułożyć na swoich kolanach. Otoczony pupilami skupił spojrzenie na przejściu w murze do niewielkiego przedsionka, gdzie portret strzegł wejścia; zorientował się, że nie udzielił swojemu obrońcy odpowiednich wskazówek.
- Mistrzu - zawołał do portretu, którego mieszkaniec szybko przeskoczył do pobliskiego obrazu w gabinecie, obserwując Blaze'a uważnym spojrzeniem. - Niedługo przyjdzie tutaj mój brat. Wpuść go.
Mężczyzna skinął jedynie głową i wrócił na swoje miejsce, mamrocząc coś po francusku. Był niewątpliwie przekonany, że paryski Mistrz Eliksirów sprawi jakiś problem.

Info:
Powrót do góry Go down


Quietus Ettréval
Quietus Ettréval

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : legilimencja i oklumencja
Galeony : 428
  Liczba postów : 363
https://www.czarodzieje.org/t10007-quietus-ettreval#279078
https://www.czarodzieje.org/t10065-cichnacy-szept#280286
https://www.czarodzieje.org/t10074-quietus-ettreval#280494
Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go QzgSDG8




Gracz




Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go Empty


PisanieGabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go Empty Re: Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go  Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go EmptyPią Gru 26 2014, 17:41;

- To są jakieś wolne żarty! Przyjechał panicz Blaze, został oczywiście, okrzyknięty najmłodszym profesorem  tego stulecia i jak na złość, wzywa do gabinetu właśnie MNIE. Żebym rzeczywiście coś zrobił! Uderzył kogoś. Podpalił jakieś stare zielska, wylał kociołek żrącego eliksiru na stopę kolegi, COKOLWIEK! Zrozumiałbym. A temu mrukowi nie chce się najzwyczajniej w świecie ruszyć dupska do mojej wieży! Skandal! - Quiet był wręcz oburzony. Tyle co zobaczył go na uczcie powitalnej, potem kilka razy na jego nieszczęsnych lekcjach, gdzie piłował innych małolatów i nie tracąc nawet ani JEDNEGO punktu na ŻADNEJ z lekcji, nagle zostaje wzywany do jego gabinetu, jakby miał w wieczornych planach, co najmniej napaść na samego Dyrektora i go sfotografować w wyjątkowo nieatrakcyjnej piżamie. Maszerując z wysoko uniesioną głową przez ciemny korytarz, mamrotał pod nosem steki wyzwisk na wszystkich bogu ducha winnych mieszkańców i niemal jęknął z rozpaczą, gdy musiał z powrotem drałować na górę, tyle, że tym razem na cholerną wieżę swojego brata. W tym momencie czuł się jak jakaś pieprzona księżniczka, schodząc ze swojego królestwa mądrych inaczej, by móc się dostać do jakiejś z pewnością opuszczonej wieży, którą musiał wybrać jego brat.
Nienawidził w tej chwili wszystkich schodów świata.  
Prawda - był niewdzięcznym leniwcem ale żeby TAKA KARA?

Zwieszając głowę, zawarczał jedynie cicho pod nosem i po dobrym kwadransie oraz niewykrytym jak dotąd napadzie astmy oskrzelowej, kaszląc i świszcząc jak zagłodzony testral, dostał się na odpowiednie piętro. Kilka kroków na przód i dostrzegł obraz paryskiego Mistrza Eliksirów. Dostanie się do środka? Łatwizna! Znając hasło do jego gabinetu (niech będą pochwalone gadżety tych ryżych łasic) stanął w całej swojej imponującej okazałości przed tym namalowanym idiotą i mierząc portret zabójczym spojrzeniem czy też może spojrzeniem zabójcy, syknął cicho hasło i buntowniczo założył ramiona na torsie, czekając aż wreszcie obraz łaskawie go wpuści do środka.
I nic się nie wydarzyło. Dosłownie.
Zmarszczył groźnie czoło na widok tego sflaczałego żabojada czyli pożal się boże, mistrza eliksirów, który miał czelność się do niego wrednie uśmiechać i co gorsza, nie miał wcale zamiaru go wpuścić do środka! Zagadał jedynie do sfrustrowanego Quieta w tym swoim gęgającym języku od siedmiu boleści czyli we francuskim - i Quiet miał jedynie mgliste podejrzenie, że ten stary dziad z siwą brodą okręconą wokół własnego spasionego brzucha, najzwyczajniej w świecie go obraża. Nie cackając się z tym paryskim chamidłem, wyciągnął różdżkę zza pazuchy i podtykając ją pod nos temu malowanemu idiocie, warknął niskim głosem.
- Słuchaj, ty żałosna imitacjo czarodzieja! Wpuść mnie do środka gburze albo inaczej te durne płótno potnę na tysiące maleńkich paseczków, że nawet woźny nie będzie w stanie odrestaurować twojej starej i paskudnej gęby, rozumiesz! - zagrzmiał ostrzegawczo i bez ostrzeżenia dźgnął różdżką te bezczelne malowidło w dalszym ciągu niepokojąco cicho sycząc jak i prezentując sobą, swe z deka nienormalne zachowanie. W końcu odsunął się jeden, długi krok w tył i celując magicznym przekaźnikiem mocy w ścianę tuż obok obrazu, podniósł nieco brodę do góry i przeszył tego missstrza eliksirów wyzywającym spojrzeniem.
- Zawołaj Blaze ’a w tempie ekspresowym albo sobie stworzę nowe przejście w ścianie a twój obraz zniknie w niewyjaśnionych okolicznościach, czaisz? Raus! - krzyknął jeszcze po niemiecku. A każdy kto miał w swoim życiu z nim styczność, to wiedział, że gdy młody Quiet zaczyna wydawać komendy po niemiecku do innych i to jeszcze podniesionym głosem - to mają świadomość, że chłopaczyna jest już u skraju wytrzymałości psychicznej jak i nerwowej. I jak się nie oprzeć jego urokowi?
Ach, te krukońskie, negocjatorskie zdolności!
Powrót do góry Go down


Ameth Ettréval
Ameth Ettréval

Nauczyciel
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 20
  Liczba postów : 22
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10069-ameth-etrreval#280387
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10071-boron-dziabie#280396
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10072-ameth-ettreval#280404
Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go QzgSDG8




Gracz




Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go Empty


PisanieGabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go Empty Re: Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go  Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go EmptySob Gru 27 2014, 13:21;

Hęęę, ty to masz czas, człowieku..., stwierdził sobie w myślach Ameth, jednocześnie rozcierając bolący palec wskazujący, który Boron, jego wredna sowa, postanowił sobie dziabnąć. Szatyn już miał zamiar coś naskrobać w odpowiedzi, gdy jego ukochany ptak po prostu sobie... poleciał. Zajebiście przydatne stworzenie, stwierdził z irytacją i rozłożył małą mapę, by przynajmniej mniej-więcej zorientować się, w którą stronę powinien się udać. Mistrzem orientacji w terenie to on nie był i jakoś nigdy nie miał ochoty tego zmieniać - zawsze jakoś znajdywał sposób, by dostać się na konkretne zajęcia czy spotkania, więc czemu miałby się specjalnie wysilać?
    Stojąc przed wejściem do Hogwartu, machał tym kawałkiem papieru niczym skończony kretyn i jedyne, czego się dowiedział to fakt, że gabinet znajduje się w jednej z wież, co napełniło chłopaka lekką irytacją - nie będzie przecież włazić na każdą po kolei, bo zajmie mu to kolejne cztery dni, a przy okazji zdechnie z wycieńczenia. Nie widząc innej opcji, podszedł do jakiegoś grona Puchonek, które, sądząc po trzymanych przez każdą z osobna łyżwach, najwyraźniej kierowały się w stronę jeziora. Z najpiękniejszym uśmiechem na świecie poprosił o pomoc we wskazaniu konkretnej wieży, a gdy już otrzymał swoją odpowiedź, szybko się ulotnił. Nie w głowie przecież mu teraz żadne romanse, skoro starszy brat wzywa do swego gabinetu!
    - Co też ten stary piernik znowu wymyślił? Jak nic to jest podstęp i pod tą miłą przykrywką słodkiego listu czeka mnie sążny opieprz!... - stwierdził sam do siebie wybitnie melodramatycznie, przy okazji zwracając uwagę kilku uczniów idących obok.
    Ameth miał naprawdę dobrą kondycję. NAPRAWDĘ dobrą. Biegał, skakał, pełen serwis - jednak te schody zdecydowanie chciały go pokonać. W Hogwarcie spotkał się z różnymi dziwnymi rzeczami i w ogóle nie byłby zdziwiony, gdyby i ta wieża robiła sobie z niego jaja. No bo, serio? Cała ta wędrówka zdawała się w ogóle nie kończyć. Powoli już tracił cierpliwość, gdy nagle usłyszał znajomy głos, odbijający się echem od ścian budynku. Słysząc te pełne wściekłości i zirytowania zdania, aż automatycznie poprawił mu się humor i, nie wiedząc skąd zaczerpnął taką siłę, podbiegł te kilkadziesiąt ostatnich stopni.
    - Widzę, że nawet obrazy mają z tobą przejebane - odparł wesoło Ameth, spoglądając z satysfakcją na swojego starszego brata, w głowie mając jedynie zajebisty widok tego, jak bardzo musiał się męczyć wchodząc na tę wieżyczkę. Jeśli już oglądać kogoś wściekłego, to właśnie Quietusa, jego choleryczne usposobienie w połączeniu z niewyparzonym językiem dawało najpiękniejszy obraz irytacji, jaki mógł sobie Ameth wymarzyć. - Dlaczego nie włazisz? - dodał z zaciekawieniem i stanął obok Quieta. Czy tylko jemu się zdawało, czy ten obraz był jakiś dziwny?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go QzgSDG8








Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go Empty


PisanieGabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go Empty Re: Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go  Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go Empty;

Powrót do góry Go down
 

Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Gabinet Blaze'a Ettréval-Revie'go KQ4EsqR :: 
mieszkania
-