Kość: 3Co tu dużo mówić, Victoria była już zdecydowanie zmęczona i nie bardzo wiedziała, co dalej, aczkolwiek zobaczenie tak rzadkiego stworzenia, bo raczej nie spotyka się każdego dnia jackalope, prawda?, było dla niej pewnego rodzaju osłodą. Nie była wielką fanką opieki nad magicznymi stworzeniami, miała nieco inne pomysły, priorytety i nie wiadomo co jeszcze, ale mimo wszystko nawet na niej wywarło to wrażenie. Nic zatem dziwnego, że spojrzała na swojego towarzysza nieco zdziwiona, ale i oczarowana, a już naprawdę nie wiedziała, co zrobić, kiedy zwierzę nieoczekiwanie otworzyło przed nimi wejście do jaskini. Krukonka wsunęła się zatem do środka, zaciskając palce na różdżce, bo obecnie spodziewała się już chyba naprawdę wszystkiego i aż westchnęła ciężko.
-
Max...! - rzuciła, bo nie umiała na początku nic z siebie wydusić. Więc jednak istniały? To był, trzeba przyznać, całkiem poważny szok, bo nie sądziła tak do końca, że uda im się coś podobnego znaleźć, więc teraz czuła, jak jej serce naprawdę mocno biło z tego całego podekscytowania, a ona aż nie wiedziała do końca, co ze sobą zrobić. Uśmiechnęła się ciepło do chłopaka, ostrożnie podchodząc do tych zamrożonych jajek.
-
Jednak się udało! - stwierdziła jeszcze, a później ostrożnie wzięła się za ich podnoszenie. Co prawda nie spodziewała się, że te roztopią się zaraz po opuszczeniu tego miejsca, ale to nic, zaraz bowiem na jej dłoniach pojawiły się kryształy, które na pewno miały znaczenie i swoją wartość, więc uśmiechnęła się lekko i spojrzała na Maxa dość mocno błyszczącymi oczami. -
To co? Wybierzemy się jeszcze kiedyś na jakąś niesamowitą przygodę? Obiecuję, że do tej pory poczytam nieco więcej o różnych, paskudnych, magicznych stworzeniach - rzuciła jeszcze śmiejąc się cicho, a później zabrali się za powrót do zamku, co pewnie wcale takie łatwe nie było, biorąc pod uwagę, że w tej całej swojej podróży biegali to tu, to tam, oddalili się od strumienia, nie mówiąc już zupełnie o tym, że zapewne oddalili się również od kapliczki, wioski, a sam Hogwart pewnie jedynie majaczył gdzieś na horyzoncie.
//zt